WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Cass & Ketheea

ODPOWIEDZ
We don't gotta take it slow I'ma hit the gas if you're ready to go
Awatar użytkownika
29
172

she is the pain

na usługach mafii

portage bay

Post

Który to wieczór spędzała na imprezach? Nie była w stanie zliczyć tak naprawdę. Cass robiła co chciała i nikt nie mówił jej, że za dużo imprezuje. Dzisiejszego poranka obudziła się z niewielkim kacem. Ketheea już dawno opuściła dom, więc Cass miała całą chatę dla siebie. Telefon towarzyszył jej praktycznie wszędzie, więc zrobiła sobie kawę i poszła pod prysznic. W jego połowie dostała oczywiście telefon z wytycznymi na dzisiaj co nie było po jej myśli, ale wiedziała, że nie może powiedzieć nie. Była dzieckiem na posyłki, katem i zwierzątkiem na usługach Madderdin. Znała swoje miejsce i wiedziała doskonale, że jeśli nie będzie robić tego co się od niej oczekuje to mogłaby skończyć na ulicy albo w kostnicy. Lepiej żyć na poziomie. Poza tym... to było jej życie od zawsze i może to głupio zabrzmi ale krzywdzenie innych było dla niej przyjemnością. Od czasu do czasu mogła się nad ludźmi trochę poznęcać jeśli wymagała od tego sytuacja co robiła z namaszczeniem wręcz. Nie miała żadnego szkolenia medycznego, ale wiedziała co zrobić by zabolało. Ludzie po spotkaniach z Navarro twierdzili, że ona jest kompletnie porąbana a co za tym idzie powinno się ją zamknąć w psychiatryku, bo Cass to idealny materiał na seryjnego mordercę.
Ogarnęła się i ruszyła załatwiać sprawy zaglądając do kawiarni gdzie oficjalnie pracowała, ale naprawdę to po prostu tu się pojawiała, brała kawę i znikała. Miała inne ważne rzeczy to zrobienia, a już szczególnie dzisiaj. Musiała 'porozmawiać' z jednym klientem który zalegał z pewnymi opłatami za drogie usługi i Cass była tą która musiała mu przypomnieć, że z mafią się nie zadziera.
Wysłała wiadomość do Keth, że wszystko ogarnięte i że wybiera się do Dragon Clubu odstresować się i gdyby kobieta chciała to może dołączyć do niej. Zresztą nie była pewna czy kobieta nie miała przypadkiem tu jakiegoś interesu do załatwienia.
Cass pierwsze co zrobiła to ruszyła do baru po alkohol, bo tego dzisiaj potrzebowała w sowim organizmie.

Ketheea Madderdin

autor

-

Awatar użytkownika
45
169

Właścicielka

Kawiarnia, Kwiaciarnia, Dom pogrzebowy

portage bay

Post

Ich relacja była naprawdę przedziwna. Opierała się przede wszystkim na karach, zakazach i tresurze. Bardziej rozwiniętej niż u psów Pawłowa. Catriona, jak lubiłaby ją nazywać wyniosła, tę sztukę na wyższy poziom, dzięki czemu miała w postaci swojej podopiecznej naprawdę oddane zwierzę. Jak przystało na dobrą właścicielkę, czasem również okazywała zrozumienie, a może nawet coś na wzór miłości? Tak było również, teraz gdy jej telefon obwieścił naprawdę dziecinne zaproszenie. Ona i kluby?! Czasem potrafiła postawić swoją nogę w takim przybytku, lecz nie dla zabawy a w ramach pracy. Tak było i tym razem. Już od dawna zamierzała złożyć wizytę właścicielowi, więc czemu nie dziś? Każda godzina była dobra na tego typu wydarzenia. Właśnie dlatego, a może przede wszystkim dzięki temu stwierdziła, że przyłączy się do swojej podopiecznej. Rozezna się w tłumie, a następnie uderzy.
-Znowu pijesz- Stwierdzenie, jakie dobiegło uszu jej towarzyszki, brzmiało naprawdę słodko pomimo groźby kryjącej się pod tymi dwoma słowami. Jak nic musi zająć się jej problemem, a ten na pewno tamta miała skoro, nawet ona zauważała takie drobnostki. -Działo się coś ciekawego?- Spytała na pozór przyjacielskim tonem, pragnąc wybadać, czy jej dziecko miało zamiar urżnąć się w trupa, czy raczej zachowała resztki godności i podjęła jakąś obserwację otoczenia. Niezależnie, od odpowiedzi Catriona rozsiadła się wygodnie tuż przy boku swej towarzyszki, odruchowo przesuwając palcami po tyle jej czaszki, co robiła naprawdę sporadycznie. Najwyraźniej była dziś w dobrym nastroju niezależnie czy spowodowanym czyjąś śmiercią, czy innymi wybrykami swoich podopiecznych. Ot taka drobnostka. -Co mi zaoferujesz?- spytała w chwili gdy jej palce oderwały się od czaszki dziewczyny, a spojrzenie powędrowało w jej stronę. Było ono zaciekawione. Nic ponad. Zresztą czego można było się spodziewać po kimś takim jak ona? Może i wyglądała jak przeciętna starsza pani spędzająca czas w klubie, będąc przy tym ubraną w najzwyklejsze ciuchy przypominające nieco styl ekskluzywnej dziwki, lecz nie oceniajmy jej. Nie przyszła się tutaj bawić, a tym bardziej na randkę. Przyszła w konkretnym celu!
Cass Navarro

autor

-

We don't gotta take it slow I'ma hit the gas if you're ready to go
Awatar użytkownika
29
172

she is the pain

na usługach mafii

portage bay

Post

Cass nigdy nie nazywała tej kobiety swoją matką, a przynajmniej przestała to robić za dzieciaka. Była jedynie osobą, która dała jej lepsze życie, bo tak to postrzegała Navarro, przecież powiedziano jej, że rodzice oddali ją za dobrą dawkę narkotyków. Była wdzięczna, ale również... nauczono ją wielu zachowań wiernej i lojalnej istoty. Wiedziała, że jeśli nie będzie robić co jej mówią to jej wygodne życie skończy się szybciej niż później.
Dlaczego wysłała taką a nie inną wiadomość? Nie miała pojęcia tak naprawdę. Ot kwestia zdawania raportu gdzie w razie czego jej mogła szukać gdyby czegoś potrzebowała, a wiedziała że prędzej czy później tak się stanie. Cass musiała dokładnie wiedzieć, że ma konkretnego wieczoru wolne by móc się ponieść melanżowi i po prostu zatracić się w imprezach i alkoholu. Dlatego przy barze zamówiła sobie burbon z lodem i tyle. Nie dostała przecież wiadomości zwrotnej mówiącej, że nie jest już dzisiaj potrzebna.
Czy była zaskoczona, że kobieta do niej dołączyła? I tak i nie, bo tak naprawdę Madderdin była nieobliczalna i mogła robić co chciała.
-Piję - odparła krótko. Nie miała problemu, a przynajmniej tak jej się wydawało. To był jej rodzaj odstresowania i z pewnością metoda na radzenie sobie ze stresem. Zresztą to było mało ważne. Najważniejsze było to, że mimo wszystko była na każde skinienie kobiety. Nawet jeśli była na kacu. Nie można było tego po niej poznać.
-Alvarez miał spore obiekcje przed spłatą długów - upiła łyka alkoholu i przymknęła oczy. -Groźby nie działały, więc cóż. Będzie miał problem z chodzeniem przez następne kilka tygodni - mówiła mu, że zrobi mu krzywdę. Nie chciał jej wierzyć więc pokazała mu do czego może być zdolna. Najważniejsze, że momentalnie zgodził się na każdą sumę. Dłoń kobiety przyjęła niczym piesek stęskniony pieszczot. Lubiła to. Po prostu.
-Burbon czy wino? Mam tu jakiś biznes? - bo wiedziała, że zawsze u Keth było coś na rzeczy. Nigdy nie robiła czegoś co nie miało drugiego dna. Nawet jeśli chodziło o osóbkę Navarro.

Ketheea Madderdin

autor

-

Awatar użytkownika
45
169

Właścicielka

Kawiarnia, Kwiaciarnia, Dom pogrzebowy

portage bay

Post

-Nudzisz mnie- Podsumowała jej raport, jaki swoją drogą miała naprawdę głęboko w poszanowaniu. Pytała konkretnie, a co za tym idzie, pragnęła konkretów. Zresztą pytała, o konkrety, a nie jakieś drobnostki, jakimi nie miała zamiaru się zajmować, a tym bardziej słuchać! Właśnie dlatego, a może przede wszystkim dlatego uniosła nieznacznie dłoń w geście, by tamta przestała mówić. Ot krótki sygnał, jeden z wielu jakimi się posługiwała w rozmowach, z dziewczyną o ile rozmowami można nazwać niedbałe strzepnięcie ręki, uniesienie jej, czy wykorzystanie symboli opartych na prostych gestach migowych, odpowiednio wcześniej zmodyfikowanych dla ich potrzeb. -Dobrze wiesz, że nie o to pytałam- Oznajmiła, przesuwając leniwe spojrzenie, po sali, w jakiej kierunku obróciła swoje fizys. -Kamery o szerokim spektrum, statyczne przed wejściem oraz na rogach sali. Ochroniarze wmieszani w tłum, najprawdopodobniej broń ukryta pod barem. Ilość osób świadczy, o braku szefa albo o jego głupocie- Wyliczyła przyciszonym tonem, by po chwili dodać już beztrosko i radośnie - Zaskocz mnie dziecko- Słowa te odnosiły się oczywiście do sprawy trunku, jakim miała zostać ugoszczona, a za jaki pośrednio zapłaci, bo przecież i tak wypłacała jej pensję, by miała na własne zachcianki. Taka była dobra. Oczywiście, do czasu. Zasadniczo Catriona bywała przede wszystkim kapryśna. Teraz jednak była po prostu bywalczynią klubu, korzystając przy tym z dobrodziejstwa maskarady oraz faktu, iż jej rodzina dbała przez prawie całe życie, o to, aby postronni nie wiedzieli, jak tak naprawdę wygląda dziedziczka "Rodziny".
Mam tu jakiś biznes?
Słowa wypowiedziane przez dziewczynę wprawiły Cai w naprawdę dobry nastrój. Pozwoliła sobie nawet na radosny śmiech nijak nie pasujący, do kogoś oglądającego "pracę" swojej podopiecznej. -Jesteś mieczem w moich rękach dziecko...-Wyjaśniła, z pobłażaniem malującym się w głosie oraz spojrzeniu, jaki powrócił na twarz jej podopiecznej. Taka młoda, a tak bardzo zepsuta. Przemknęło jej przez myśl, gdy przez ułamek sekundy kontemplowała, gładkość oblicza dziewczyny, jaką mimo wszystko wychowała na swój dziwny sposób. -Moim życzeniem jest posiadać, to miejsce na własność. Wyraziłam się jasno?- Spytała, zanim pozwoliła sobie na delikatny uśmiech w jej stronę. Obie dobrze wiedziały, że była to jedynie gra pozorów. Nic nieznaczące gesty, dla oczu mogących spoglądać w ich stronę, o ile takowe istniały. Nic więcej. Przecież nie można obdarzyć emocjami, czy uczuciami rzeczy, a taką przecież była jej młoda towarzyszka. -Ach i jeszcze jedno... Na jakiś czas ogranicz picie i inne przyjemności jakim sobie folgujesz.
Cass Navarro

autor

-

We don't gotta take it slow I'ma hit the gas if you're ready to go
Awatar użytkownika
29
172

she is the pain

na usługach mafii

portage bay

Post

Myślała, że jeśli są w miejscu publicznym to nie powinna mówić prosto z mostu co facetowi zrobiła i ile udało mu się od niego wyciągnąć. Chciała coś powiedzieć. Chciała się odszczeknąć, ale jeden gest ręki i Cass zamilkła skupiając się na swoim drinku. Jak to się mówi? Nie gryzie się ręki, która Cię karmi? Cass wiedziała, że w tym momencie ma po prostu zamilknąć i tyle. Nie ma żadnych ale ani złości, że traktuje się ją tak czy inaczej. Była wyuczona takich zachowań a nie innych i wiedziała kiedy ma naprawdę zamilknąć a to był jeden z tych momentów.
Skinęła głową kolejny raz upijając nieco ze swojej szklanki i odwracając się na stołku barowym i spojrzeć leniwie po otoczeniu. Była w tym miejscu nie pierwszy raz a jednak nie zwróciła uwagi na takie detale. Nie miała do tego głowy to raz, a dwa przychodziła tu po to by się napić, potańczyć i może ewentualnie wyrwać jakąś pannę na jeden wieczór. Takie szczegóły były jej po prostu obojętne i nawet w tym momencie mruknęła coś niezrozumiale pod nosem. Jakby nadal kwestia kamer i ochrony była dla niej niczym. Odwróciła się w stronę baru by zaczepić barmankę swoim uroczym uśmiechem i naprawdę dobrą gadką. Kto by pomyślał, że ta istota na co dzień zajmuje się sprawianiem ludziom bólu. Zamówiła dla swojej szefowej cosmo i przez dłuższy moment obserwowała jak barmanka przygotowuje drinka. Czuła również na sobie wzrok Madderdin, ale nie była normalnym człowiekiem by się czymś takim przejmować. Drink ostatecznie został postawiony przed starszą kobietą, a Cass dostała 'na koszt firmy' swojego drinka co w jakiś sposób było urocze. Puściła oczko barmance i odwróciła się do swojej szefowej.
Ile razy już słyszała to konkretne zdanie. Wiedziała kim jest i jak bardzo jest potrzebna tej kobiecie. Kolejne słowa skwitowała westchnięciem -Wiesz, że ja nie umiem rozmawiać z ludźmi o biznesach. W porównaniu do Ciebie i kilku innych osób - miała tu na myśli całą legalną świtę mafii. Dużo bardziej do takiego czegoś nadawali się wszelcy prawnicy, którzy byli na usługach Keth.-Ja mogę być obecna... i w razie czego zrobić co trzeba jeśli zwykłe przekonywanie nie pomoże - dodała krótko. Nie lubiła kiedy jej się z marszu takie rzeczy mówiło. Nie umiała przekonywać osób, a tym bardziej nie miała bogatego języka którym potrafiła przekonać ot tak ludzi. Ona używała do tego przemocy jeśli już nic nie pomagało. Języka używała w inny sposób. -Dlaczego? - zmarszczyła brwi. Skąd takie martwienie się o jej dupsko? To, że miała wieczory imprez do rana i alkoholu nic przecież nie znaczyło. Nie robiła tym nikomu krzywdy i nawet nie wracała na noc do domu. Zazwyczaj lądowała w łóżku jakiejś panny, która tego wieczoru była pod jej urokiem.

Ketheea Madderdin

autor

-

Awatar użytkownika
45
169

Właścicielka

Kawiarnia, Kwiaciarnia, Dom pogrzebowy

portage bay

Post

Powiedzieć, że była zadowolona, to jak nie powiedzieć nic. Najwidoczniej lata tresury nie poszły na darmo, skoro wystarczył jeden niedbały ruch dłoni, po jakim nastała wymarzona cisza. Oczywiście ze strony młodszej kobiety, a nie świata je otaczającego. Ten natomiast był naprawdę nieznośny, głośny, przepełniony ludźmi mniej lub bardziej owładniętymi przez używki wszelakiego sortu. Parszywy widok. Przemknęło przez myśl Ket, gdy tylko pozwoliła sobie na obserwacje własnego dziecka w najwyraźniej swoim naturalnym środowisku. Te uśmiechy, spojrzenia, próba wywarcia jakiegoś czegoś na innych... Wszystko, to było dla starszej, z kobiet czymś naprawdę zabawnym, a zarazem ciekawym. Uważnie interpretowała ruchy obu kobiet. Spojrzenia, uśmiechy. Wszystko, to było jedynie grą pozorów, do jakiej sama Ket przywykła dawno temu. Doskonale wiedziała, jak musi czuć się ta biedna dziewczyna. Będąc barmanką zapewne co i rusz spotykała na swojej drodze dziwne osoby składające jeszcze dziwniejsze propozycje. W ich mniemaniu zapewne były one naprawdę intratne, hojne i takie tam, lecz dla biednej dziewczyny zapewne zawsze były takie same. Obleśne, nużące, bez pokrycia. -Dlaczego?- Powtórzyła głucho, jej słowa unosząc przy tym nieznacznie brew ku górze, a na jej twarzy zawitał jeden z tych wyćwiczonych słodkich uśmiechów. -Ponieważ Ci każę- dodała, zanim ukryła szyderczy uśmiech za szkłem, w jakim podano jej zamówionego drinka. Był paskudny, a mimo wszystko sączyła, go dalej dając czas Cass na przemyślenie swojego głupiego pytania. Ketheea nie musiała posiadać konkretnego powodu, by wymusić na dziewczynie czegokolwiek. Obie doskonale wiedziały, że jej słowo jest święte, a wole Cass powinna wykonywać z radością wymalowaną na twarzy niezależnie, od tego czy miała skrzywdzić jakąś niewinna istotę, czy samą siebie. Nie po to właśnie stworzyła, z niej narzędzie idealne. Najwyraźniej nie było ono idealne, skoro zadawało pytanie, a co gorsza najwyraźniej zaczynała myśleć samodzielnie. Tym problemem zajmie się później.
-Moja głupiutka córeczka- ten delikatny śmiech nijak nie pasował, do wizji osoby, jaka siedziała przed Cass -Umiesz rozmawiać, z ludźmi o biznesach w tylko sobie znany sposób i tego oczekuje- Wyjaśniła tonem, jaki zapewne tamta pamiętała z tych niewielu nocy, gdy jeszcze będąc dzieckiem Ketheea czytała jej bajki, czy odpowiadała na wszystkie nawet te najgłupsze pytania, jakie potrafią zadawać dzieci. Robiła, to zawsze tym samym delikatnym, pobłażliwym tonem, w jakim nie dało się wyczuć rozdrażnienia, a raczej chęć zaspokojenia ciekawości dziecięcego umysłu. To nagłe wspomnienie wywołało uśmiech, z rodzaju tych naturalnych pozbawionych jakichkolwiek masek. Trwało, to na tyle krótko, a zarazem na tyle długo by obie doskonale wiedziały, że cos właśnie się wydarzyło.
Ot drobne niedogodności. Braki w wyrachowaniu. Chwile, gdy Ketheea przestawała tresować młodą oraz siebie, a przez chwilę była naprawdę matką tej dzikiej kobiety, po której można spodziewać się wszystkiego. -Nie dziś. Nie jutro... Zajmiemy się tym problemem, w najbliższym czasie. Teraz znaj moje dobre serce i weź ją sobie- Niedbale wskazała dłonią w stronę baru, gdzie nadal pracowała nieszczęśnica niezdająca sobie sprawę, z faktu, iż dwie inne osoby mówią o niej tak, jak powinno mówić się o zwierzęciu wystawionym na targu. Szczerze mówiąc, tak właśnie traktowała ludzi. Każdego można było kupić. Wszystko miało swoją cenę, do jakiej trzeba było dotrzeć, a w tym przypadku docieranie nie było potrzebne. Na pierwszy rzut oka widziała, że obie najprawdopodobniej prędzej czy później skończą w jednym miejscu, i to nie tak, że była zazdrosna. Ket nie odczuwała podobnych potrzeb, co jej podopieczna więc mówiąc krótko, miała w dupie wszystkie podobne odskocznie, od świata jaki znała, jednocześnie przy tym nijak nie ograniczając pola swojej córki. Niech się bawi. pomyślała, odstawiając puste naczynie na blat i gdy tylko pojawiła się obsług pragnąca zabrać szkło, kobieta wskazała na dwie butelki, jakie nominalnie miały skończyć w jej dłoniach oraz poprosiła, o rozmowę z obiektem westchnień swojej córki.
Cass Navarro

autor

-

We don't gotta take it slow I'ma hit the gas if you're ready to go
Awatar użytkownika
29
172

she is the pain

na usługach mafii

portage bay

Post

Była wytresowana, chociaż nawet sobie z tego sprawy nie zdawała. Po prostu od małego była nauczona pewnych zachowań i nawet nie miała świadomości, że była jedynie durną zachcianką i eksperymentem swojej 'matki'. Nowi członkowie, nowe młode mordy, z którymi miała do czynienia Cass byli zafascynowani tym, że te dwie potrafią porozumieć się praktycznie bez słów. Jeden gest i Cass wiedziała co ma robić. Zresztą nie przejmowała się nikim. Najważniejsze dla Cassandry było zdanie i słowa Keth, bo przecież to świętość i ktoś kto miał czelność głośno mówić inaczej nie dożywał poranka. Navarro była katem. Bezwzględnym i brutalnym pozbawionym jakichkolwiek zahamowan i brakiem litości. Lecz teraz? Teraz była tą dziewczyną, która gdzieś tam łaknęła bliskości i dobrej imprezy przede wszystkim. Flirt przychodził jej łatwo i przede wszystkim wiedziała, że swoim wyglądem przyciąga niektóre panny, zresztą facetów też. Odkleiła ostatecznie wzrok od barmanki i skupiła się w pełni na swojej towarzyszce.
-Dobrze - może z jednej strony chciała powód, ale z drugiej wiedziała, że tak czy inaczej go nie dostanie. Nie zamierzała też wypytywać czy też się stawiać, bo to mogłoby jedynie rozzłościć Keth, a tego Cass akurat nie chciała. Jakoś życie jej jeszcze było miłe. Faktycznie po tym wieczorze uspokoi się z piciem, ale... będzie chciała korzystać z wolnych wieczorów, więc z pewnością będzie wychodzić dalej do klubów. Tego Keth nie może jej zabronić.
Wyjaśniła jej głosem, który Navarro pamiętała jeszcze za czasów dzieciaka kiedy zadawała te swoje głupiutkie pytania oglądając programy o zwierzętach czy nawet dokumenty true crime. Prawda była taka, że Cass doskonale wiedziała jak przekonać ludzi do oddania tego czego nie chcieli oddać. Jednak miała cichą nadzieję, że załatwią to wspólnie, bo przecież tak często bywało. Wchodziły we dwie. Keth prowadziła rozmowę, a Cass w razie czego służyła pięścią albo zupełnie czymś innym by wymusić właściwą odpowiedź. Navarro zignorowała przez moment fakt, że Keth głośno nazwała ją swoją córeczką. Nie lubiła tego. Może kiedyś, ale teraz? Nie znosiła tego. Nie były powiązane w żaden sposób. Jasne Cass zawdzięczała jej życie, bo pewnie w innym wypadku skończyłaby jak jej rodzice ćpuni. Dla niej starsza kobieta była wybawicielką i opiekunką. Nie matką.
-Nie potrzebuję Twojego pozwolenia ani tym bardziej swatania - warknęła wyraźnie niezadowolona, a gniew powoli wzbierał się w niej. -Nie jestem nieporadna pod tym względem - wycedziła przez zęby. To, że była przemiła gdy zamawiała wcale nie znaczyło, że akurat dzisiaj wieczorem prześpi się z barmanką. Czasami i Cass potrafiła być naprawdę miła. -Lepiej zwróć uwagę na tego delikwenta przy barze, który próbuje Cię rozebrać wzrokiem - rzuciła. Tak obserwowała go od dłuższego czasu. Nie umknęło to jej uwadze. Facet była nieźle podchmielony i jeszcze chwila wlewania w siebie płynnej odwagi i będzie w stanie tutaj podjeść. Na samą myśl Cass się spięła. Nie lubiła gdy ktokolwiek próbował podrywać Keth. Dziwne, ale tak już było i robiła wtedy wszystko by skutecznie oddelegować taką osobę.

Ketheea Madderdin

autor

-

Awatar użytkownika
45
169

Właścicielka

Kawiarnia, Kwiaciarnia, Dom pogrzebowy

portage bay

Post

Powinna chwycić jej kark. Powinna sprawić, że kręgi dziewczyny chrupną pod wpływem jej uderzenia. Powinna, mimo wszystko nie zrobiła tego. Nie przez wzgląd na miłość matczyną, a przez fakt, iż nie miała już czasu na wychowywanie kolejnego potomka. Właśnie dlatego zmrużyła jedynie powieki, a na jej ustach zagościł drapieżny uśmiech znany Cass, z każdych przesłuchań, a raczej negocjacji, jakie prowadziły. Koniec końców nigdy nie oznaczał nic dobrego. -Gdybym chciała, to właśnie leżałabyś pozbawiona czucia- Wycedziła, ku niej przez zaciśnięte zęby wiedząc, dobrze ze taka była prawda. Fakt Keth była może i starsza, wolniejsza niż jej młodsza towarzyszka. Jednak mimo wszystko przeżyła wystarczająco wole, by nauczyć się od wujków jak zadawać ból. Potrafiła się obronić. Złamać kręgosłup tak by ofiara nie potrafiła się ruszać, a przede wszystkim by dalej była przytomna. Keth dobrze wiedziała, że nie potrzebuje swojej córki. Sama potrafiła najlepiej zadbać, o siebie i swoje potrzeby. Jednak, z drugiej strony nie lubiła tej całej przemocy, krwi przylepiającej się do jej ciała, ubrania... Wolała, by ktoś inny zajmował się brutalną stroną, a ona dzięki temu zabiegowi miała Czyste ręce, o ile można tak powiedzieć, o kimś, kto pozbył się konkurencji własnymi rękoma... Koniec końców Keth nigdy nie była święta. Naginała wolę innych niczym święte inkwizytorium poprzez ból, który, czy nawet stosy. -Jeszcze jedno słowo, a zapomnisz jak, to jest być ludzką istotą- Dodała, dobitnie dając jej przy tym, do zrozumienia, że przegięła w każdy możliwy sposób. Wystarczyło słowo, a Cass będzie żałować, że żyje, a wspomnienie złamanych kości będzie jednym, z najlepszych jakie pamiętała. Fakt Keth złamała jej kości za nieposłuszeństwo, a jednocześnie zajmowała się nią, jak na matkę przystało. Ot paradoks, na jaki zapewne żadna ze stron nie była gotowa. Jednak mimo wszystko było, to naprawdę dawno temu. Teraz natomiast było tu i teraz. -Obie dobrze wiemy, gdzie mam tego faceta... prędzej zajmę się Twoją, zabawką skoro tak bardzo nią gardzisz- oznajmiła, z lekkością godną mówienia, o jakiej najlepszej przekąsce czy innym nieważnym zdarzeniu. Cass jednak nie wiedziała, że Keth nie miała zamiaru tracić swojego czasu na kogoś pokroju barmanki. Nie miała nawet ochoty na spędzenie, z nią nocy, a mimo wszystko podpuszczała młodą. Chciała ,sprawdzić jak zareaguje na jej słowo. Niby nic, a mimo wszystko droczyła się z własną córką, o tak nieistotną rzecz jak człowiek. -A może wezmę was obie- dodała, z wyraźnym rozbawieniem w głosie, jakie mogło świadczyć, o wszystkim. Obie jednak doskonale wiedziały, ze jej matka nigdy nie zrobiła nic wykraczającego poza granice rodzicielskiej miłości. Nie dane jednak było rozważać Cass nad jej słowami, gdyż Keth dodała. - A może po prostu popatrzę, jak dobrze się bawisz- Kobieta kochała tego typu gry. Drażniła swoją podopieczną na każdej płaszczyźnie, by tylko satysfakcja wypełniła jej ciało. Mówiąc szczerze, nie chciała ani tego, ani tego drugiego. Zasadniczo była neutralna, a wspomnienie ostatniego stosunku, jaki odbyła było, tak bardzo dalekie ze sama nie wiedziała, czy jest to przeszłość czy tylko mit. Zresztą takie trywialne rzeczy ją nudziły. Nie dawały jej żadnych przeżyć godnych uwagi, czy zmarnowanego czasu.
Cass Navarro

autor

-

We don't gotta take it slow I'ma hit the gas if you're ready to go
Awatar użytkownika
29
172

she is the pain

na usługach mafii

portage bay

Post

Wiedziała, że mocno przegina. Jednak... ostatnio coraz częściej próbowała swojego szczęścia i jej cięty język udzielał się więcej przy 'matce'. Mimo wszystko przecież wiedziała doskonale, że mogłaby w tym momencie dostać wpierdol i mogła skończyć z połamanymi kończynami. Tym razem jednak tak się nie stało, a przynajmniej nie w tym momencie. Może później jej się zgarnie na tyle mocno, że zaprzestanie pyskowania na długo. To również było możliwe, bo dzieliła wciąż dom z Keth a wiedziała do czego kobieta jest zdolna. Cass była świadkiem wielu rzeczy i zdawała sobie sprawę, że tak naprawdę przecież jest zbędna i że jej opiekunka da sobie radę sama bez niczyjej pomocy. Jakby nie było dorastała w organizacji kryminalnej otoczona przez ludzi, którzy potrafili jej pokazać to i owo.
Skinęła głową na jej słowa i w myślach już psioczyła na siebie za swój niewyparzony język, który uaktywniał się wtedy gdy nie było potrzeba. Wiedziała, że stąpa po cienkim lodzie i w każdej chwili może się to dla niej naprawdę źle skończyć. Zacisnęła mocniej szczękę i zaraz opróżniła swoją szklankę z alkoholem. -Wiem gdzie masz tego faceta, ale on chyba nie wie, że nie ma szans. Moją zabawką nie gardzę - uważnie obserwowała faceta, który zaczynał się wiercić na swoim siedzeniu jakby właśnie mrówka go ugryzła. Musiał debatować sam ze sobą czy warto podejść. Jeśli to faktycznie zrobi to nawet nie będzie miał szansy zagadać, bo Cass już była gotowa na wyskoczenie mu naprzeciw by go ładnie zatrzymać i powiedzieć kilka słów bardzo dobitnie.
Słowa kobiety wybiły ją lekko z rytmu i musiała na nią spojrzeć z lekkim zaskoczeniem malującym się na jej buźce. -Obie? Nie podejrzewałam Cię o bycie taką odważną. - czy przesadzałoby jej to? Skądże znowu. Nie traktowała Keth przecież jak prawdziwą matką i tym bardziej nie łączyły je jakiekolwiek więzy krwi, więc tak naprawdę nic nie stało naprzeciwko. Zresztą powiedzmy sobie szczerze. Madderdin była naprawdę seksowną kobietą i Navarro doskonale o tym wiedziała. Już wiele razy łapała się na tym, że przygląda się kobiecie dłużej niż powinna.
Mężczyzna wstał z miejsca i zanim Keth powiedziała cokolwiek Cass zerwała się z miejsca i wyleciała naprzeciw rosłemu mężczyźnie, który wyglądał jakby mógł spokojnie zniszczyć drobną latynoskę jednym uderzeniem. Lubiła mieć przewagę pod tym względem. Syknęła pod nosem małą wiązankę i gestem ręki wskazała mu drzwi. Groziła mu i owszem.

Ketheea Madderdin

autor

-

Awatar użytkownika
45
169

Właścicielka

Kawiarnia, Kwiaciarnia, Dom pogrzebowy

portage bay

Post

Kochała obserwować otoczenie, analizować skutki nawet najmniejszych gestów czy słów. Tak było również w tym przypadku. Kobieta bowiem dobrze wiedziała, co mogą wywołać jej słowa, a co najważniejsze jak może zareagować jej młoda podopieczna, a ta powiedzmy sobie szczerze, była słaba w zachowywaniu pozorów. Zapewne przed światem owa sztuka udawała się jej bezbłędnie, lecz nie przed kobietą taką jak ona. Przecież na dobrą sprawę wyhodowała ją na swój obraz i podobieństwo. Znosiła jej dziecinne zachowanie, marny w skutkach bunt nastoletni, czy próby wolności tu i teraz. Oczywiście stosowała wobec młodej przemoc fizyczną, lecz częściej wolała używać siły perswazji. Bywały także dni takie jak ten, gdy zamiast tępić, jej zachowanie najzwyczajniej w świecie pozwalała na wiele. Dlaczego? Dla własnej zabawy płynącej, z nieudolnych prób bycia samodzielną. Wtedy właśnie jej mała dziewczynka stawała się na swój sposób naprawdę słodka. Ot tak jak teraz, gdy przetwarzała wcześniejsze słowa swojej matki. -Twoje maniery nigdy nie przestaną mnie zadziwiać moje dziecko- Przyjemny wręcz słodki głos dobiegł, zza pleców Cass w chwili gdy Ketheea wstała, z miejsca po to tylko by podejść, do swojej dużej dziewczynki. Niby od niechcenia ułożyła dłoń na jej ramieniu, delikatnie przy tym dając do zrozumienia, aby ta opuściła rękę, pod którą to przeszła korzystając, z drobnej różnicy wzrostu. Dzięki temu drobnemu zabiegowi stanęła naprzeciw mężczyzny, w którego stronę posłała delikatny przepraszający uśmiech, a następnie stanęła nieznacznie na palcach. W pierwszej chwili można było odnieść wrażenie, że zaraz ucałuje go w policzek, lecz ta przysunęła usta ku jego uchu. Powiedzieć, że krew zaczęła odpływać, z twarzy mężczyzny, to jak nie powiedzieć nic. Wielki rosły chłop wręcz w oczach malał, a wyraz jego twarzy, z każdym kolejnym wyszeptanym słowem przybierał bardziej rozpaczliwy wygląd. -Czasem wystarczy odrobina finezji- Wyjaśniła Keth, gdy tylko odwróciła się ponownie, w stronę swojej podopiecznej pozostawiając za sobą jedynie powłokę. Tak bowiem można było nazwać, to co pozostało po człowieku w chwili gdy wreszcie skończyła szeptać. Cóż kryło słowo "finezja". Najprawdopodobniej kobieta zdradziła, mu swoje najskrytsze pragnienia seksualne, a przyznać trzeba, że miała ona dziwny pociąg, do małomównych, zimnych osób pozbawionych ducha. Ot niby drobnostka, lecz nie każdy jest w stanie spełnić jej fantazje. -To jak? Ona, Ty, obie..?- Zastanawiała się półgłosem znad szklanki ponownie zapełnionej poprzez wcześniejsze delikatne skinienie dłoni, oraz dość spory napiwek podstawiony wprost pod ręce najbliższego barmana pracującego. Tak właśnie pozyskuje się ludzi. Dając im, to czego pragną. -A może...- zawiesiła głos, a na jej twarzy zagościł uśmiech, z kolekcji tych mało przyjemnych. Świadczących, o tym, że właśnie myśli najprawdopodobniej nad złożeniem wizyty właścicielowi tego lokalu. Przecież skoro już tutaj jest, to może czas na odrobinę zabawy. Nic tak przecież nie polepsza nastroju jak gorliwe zapewnienia, że będzie, jak zechce? Wszystko wygrywane w rytmie nierównego pulsu osoby torturowanej.
Cass Navarro

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Dragon Club”