WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Alesso & Poppy
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
Pod koniec wyjazdu w zasadzie zorientowała się, że od jakiegoś czasu spóźnia się jej miesiączka. Jasne, jej okresu bywały nieregularne, szczególnie kiedy się mocno stresowała, ale to trwało już za długo - alarmująco za długo. I serce jej trochę stanęło, kiedy zrobiła test ciążowy i wyszedł pozytywnie. Bo chociaż z Alesso w tym czasie spała tylko raz, a z Nickiem wielokrotnie, to nadal była szansa, że potencjalne dziecko mogło być właśnie Trevisano. Tak więc tego samego dnia zadzwoniła do ginekologa i dzisiaj miała wizytę, ale wcześniejw padła do klubu, bo Alesso miał przyjechać do małej, a do wizyty miała jeszcze kilka godzin. Zrobiła całą papierologię, a teraz składała już papiery na biurku i w zasadzie szykowała się do wyjścia. I wtedy do biura wpadł jak burza Alessandro. Uniosła wzrok znad papierów i spojrzała na niego zdezorientowana.
- Co tu robisz? Powinieneś być u małej - rzuciła bez szczególnych pretensji, po prostu nie rozumaiała, co tu robił.
-
-
-
Niemniej jednak, dzisiaj został sam z małą i kiedy poszedł do łazienki umyć ręce zobaczył... test ciążowy w koszu. Kurwa. I do tego pozytywny (przynajmniej tak mu internety powiedziały ) i nie wiele myśląc postanowił z Popps to przegadać. Nie był asem z biologii, ale względnie liczyć umiał, nie? Małą podrzucił na chwilę do Jasona i sam istotnie w Rapture się pojawił.
- Przyjechałem zapytać o to - położył obsikany patyk na jej biurku i zmierzył ją wzrokiem. No co, znowu by mu nie powiedziała, serio?
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Gdzie jest Vittoria? – spytała od razu, bo skoro przyjechał, to sądziła, że mogła być w pobliżu – Nie zostawiłeś jej samej w samochodzie, nie? – no wolała dopytać, niby Alesso za idiote nie miała, ale jednak nadal był facetem, w dodatku facetem, który specjalnego doświadczenia z maluszkami nie miał, prawda? Kiedy jednak położył test na jej biurku, zmarszczyła brwi.
– U ciebie w grę wchodzi tylko spożywcza, spokojnie. Zresztą, po co mi obsikany patyk? – zmarszczyła brwi, trochę idiotkę zgrywając w tym momencie, ale no… Jakoś nie docierało do niej chyba, że mógł grzebać w jej śmieciach.
-
-
-
- U mnie owszem, ale u ciebie normalna wchodzi w grę. Przecież to twój obsikany patyk, Penelope - powiedział poważnie, odsuwając krzesło po drugiej stronie biurka i usiadł na nim, oczekując wyjaśnień. Ot co
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– To nie wiem, czy nie lepiej było ją już zostawić w tym samochodzie albo dać któremuś z ochroniarzy do potrzymania – mruknęła cicho, zaciskając usta, bo umiejętności Jasona z dziećmi były… Mierne i to delikatnie rzecz ujmując. Odetchnęła głęboko, gdy powiedział, że u niej normalna ciąża wchodziła w grę. Ano wchodziła. Nie dało się ukryć.
– Grzebałeś mi w śmieciach? Aż tak Heidi rozpierdala hajs? – wywróciła oczami, ale zaraz spoważniała. – To może być fałszywy pozytywny, Alessandro. Zaraz będę jechała do ginekologa, żeby potwierdzić albo wykluczyć ciążę. Poza tym wcale nie musi być twoje, jeśli… Jeśli faktycznie jestem w ciąży – wzruszyła ramionami, bo mózgowo sobie zarządziła, że w ciąży nie jest i chuj. Inna sprawa, że w zasadzie gdyby Vittoria miała rodzeństwo… Cóż, to nie byłoby chyba takie najgorsze.
-
-
-
- Nie... byłem w łazience, wycierałem ręce i zerknąłem i zobaczyłem test i pomyślałem, że skoro jesteś w ciąży, to w zależności od tygodnia mogłabyś być też ze mną i tak... wolałem zapytać od razu niż dowiedzieć się za półtora roku - puścił jej oczko, ale zupełnie z jakimś żalem tego nie mówił. Nawet z lekkim rozbawieniem, które słabło gdy jej słuchał bo średnio ogólnie to był temat do żartów, prawda? Odetchnąl głęboko kiwając głową. - Ale... jeśli byłoby moje... będe mógł być na usg, prawda? - zapytał cicho. Cóż, ostatnim razem nie mógł więc teraz by chciał. Na każdym. Chociaż wyobrażał sobie już minę Heidi gdyby to była prawda, ah.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Myślę, że siłą rzeczy byś się dowiedział wcześniej niż za półtora roku – mruknęła cicho, nerwowo bawiąc się jakąś bransoletką. Przygryzła mocno dolną wargę, gdy spytał o usg. Jak mogłaby mu odmówić. – Ja… Nawet nie wiem, czy potencjalnie bym je zatrzymała, Alesso. Drugie dziecko ze mną przecież wcale nie byłoby ci na rękę. Masz mieć dziecko z Heidi – odparła, bo w zasadzie brała aborcję pod uwagę, chociaż… Nie wiedziała, czy potrafiłaby to zrobić. Nie, bo Vi kochała nad życie i tę małą potencjalną istotkę wiedziała, że też pokocha, kiedy tylko zobaczy rozmazaną plamkę na usg.
– Ale jeśli byłoby twoje, to będziesz mógł być i na usg i na wszystkich innych okazjach, jasne, że tak. Czekaj, teraz też chcesz ze mną jechać? – zmarszczyła brwi, bo jednak nie była wcale pewna, czy to dobry pomysł.
-
-
-
- No nie wiem, nie widujemy się, więc przez kilka miesiecy udałoby ci się to utrzymać w tajemnicy gdybyś chciała - wymownie uniósł brwi w górę. Uśmiechnął się całkiem smutno gdy powiedziała że mogłaby nie chcieć dziecka zatrzymać. Mogłaby, to prawda, a on nie wiele miałby do powiedzenia bo Alessandro był fanem stwierdzenia, że to do kobiety ostatecznie należała decyzja - w końcu to ona miała dziecko nosić w sobie i tak dalej, ale... jednak by nie chciał żeby robiła aborcję. - To, że będę miał dziecko z Heidi niczego nie zmienia, bez przesady. Dalibyśmy radę to ogarnąć - i tak była z Nickiem więc non stop by siedzieć u nich nie mógł, także... cóż. Uśmiechnął się jednak słuchajac jej kolejnych słów.
- Chętnie bym chodził. Dzisiaj w zasadzie też bym mógł iść, jeśli byś chciała - zaproponował, bo to żaden problem. Wspierałby ją i tak jak tylko by mógł :c
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Myślę, że jednak zauważyłbyś nowe mebelki i w ogóle w domu – mruknęła, wywracając oczami, bo na pewno coś by mu się rzuciło w oczy, prawda? – Poza tym, skoro mamy jedno dziecko o którym wiesz, to nie miałabym powodu, by ukrywać drugie – mruknęła cicho, bo już jedno w tą czy w drugą aż takiej różnicy nie robiło, nawet jeśli w tym momencie życia modliła się o fałszywy alarm albo chociaż żeby tydzień wyraźnie wskazywał na Nicka jako potencjalnego ojca, bo jednak bycie jednocześnie w ciąży z Heidi… Cóż, ta wizja udręczała Penny okrutnie.
– Taa – mruknęła cicho. No niby racja, niczego nie zmieniało, ech. Przygryzła dolną wargę. – A nie powinieneś zobaczyć, czy cię nie ma u Jasona i naszej córki? – spytała nieco przekornie. – Nie wiem, czy to dobry pomysł, w sensie… To naprawdę może być fałszywy pozytywny – wzruszyła ramionami, bo nie chciała z nim spędzać więcej czasu niż musiała. Szczególnie po tym wszystkim co się wydarzyło.
-
-
-
- Możemy zabrać Vittorię ze sobą - stwierdził od razu, ale zaraz odetchnął głęboko. - No... dobrze. Ale zadzwonisz do mnie od razu jak wyjdziesz? Proszę. Naprawdę chciałbym wiedzieć wszystko od razu i cię tym razem nalezycie wspierać - powiedział cicho, całkowicie szczerze i zlustrował ją troskliwym wzrokiem.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Możemy – przyznała niechętnie, chociaż dziwnie by się z tym czuła. Gdy jednak tak łatwo się poddał, przygryzła dolną wargę, bo z jednej strony nie chciała go tam, a z drugiej… Chyba trochę jednak chciała. I dziwnie jej z tym było. – Skoro aż tak masz przeżywać to możesz ze mną jechać. Ale nie nastawiaj się, możliwe, że nie będzie mnie w czym wspierać. Poza tym nadal, nawet może nie być twoje, jeśli faktycznie jestem, jak wtedy byś mnie chciał wspierać niby? – bo nie rozumiała, ale chwyciła swoje klucze do auta i uniosła brwi. – Idziemy? – westchnęła cicho, bo im szybciej będą mieć to z głowy tym lepiej, right?
-
-
-
- Szanse są mniej więcej 50/50 w tym momencie, tak? Więc pozwól mi się moją połową cieszyć. Wiesz, że uwielbiam dzieci. - bo jeśli dziecko będzie Nicka to trochę nie wiedział jakby to było, tak szczerze. Pokiwał głową. - Tak, chodźmy. Pojedziemy moim autem, potem cię podrzucę tutaj z powrotem - zaproponował, puszczając ją przodem.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Mniej więcej – bo wolała mu nie psuć tej wizji. – Cieszyć? Serio? To przecież będzie tylko kolejna komplikacja – westchnęła ciężko. - Wiem – przyznała zaraz odnośnie jego uwielbiania dzieci, a kiedy powiedział, że ją podrzuci, skinęła głową. Kiedy znaleźli się w gabinecie, podrygiwała niespokojnie, czekając na swoją kolej i gdy lekarz ją wywołał, ogarnęła się, przygotowała do badania i…
– Nie jest Pani w ciąży, Pani Vasilios, wszystko wskazuje na to, że to fałszywy alarm – powiedział mężczyzna, patrząc na nią z delikatnym, ale współczującym uśmiechem. – Przykro mi, że nie mam dla Państwa dobrych wieści – dodał, jakby byli parą, która dziecka wyczekiwala.
– Och. W porządku – powiedziała cicho, bo jakoś chyba podświadomie na to dziecko liczyła, nawet jeśli miałoby jej życie skomplikować.
– Przepisałem leki na wywołanie miesiączki. Proszę pilnować, żeby zdrowo się odżywiała, co? Zostawię was samych – powiedział lekarz, a Popps westchnęła cicho i po prostu zaczęła się ubierać.
– Mówiłam, że to pewnie fałszywy alarm – wzruszyła ramionami.
-
-
-
- Ale jaka urocza komplikacja - zadecydował, wzruszając ramionami. Komplikacja czy nie, to nadal dziecko. Potencjalnie jego dziecko, więc wiadomo. Kiedy jednak weszli do gabinetu i usłyszał, że to fałszywy alarm, spoważniał nieco, wręcz trochę nawet posmutniał.
- Och... ale poza tym wszystko w porządku? - zapytał lekarza, który tylko pokiwał głową i gdy wyszedł, Trevisano spojrzał na Poppy. - Cóż, no... warto było sprawdzić tak czy siak. Wszystko okej? - bo widział wyraz jej twarzy i chyba się takiej reakcji nie spodziewał.
właścicielka klubu
Rapture
the highlands
– Fakt – uśmiechnęła się delikatnie, bo dzieci były cholernie uroczymi komplikacjami. W każdym razie, ona też jakoś zmarkotniała, gdy usłyszała, że to fałszywy alarm, chociaż powinna była się cieszyć. Odetchnęła głęboko, gdy lekarz powiedział, że wszystko okej, a zaraz potem spojrzała na Trevisano.
– Tak, czemu miałoby nie być? – odparła, chociaż widać było, że nie do końca wszystko było okej, bo w zasadzie… Chyba trochę jakaś jej głupia, totalnie idiotyczna część zaczęła chcieć tego dziecka – którego nigdy nie było. Odetchnęła głęboko. – Pewnie okres mi się spóźnia bo schudłam i tyle – dodała, bo fakt, przez ostatnie tygodnie znów wychudła okropnie.