WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Thea & Jason, Hawana, Kuba
właściciel klubu ze striptizem
little darlings
the highlands
Jason wiedział doskonale, że dziewczyny szykowały się do wyjścia. A Alessandro powoli do wyjazdu z Miami. Jay postanowił jeszcze zostać w zasadzie, ale chciał pogadać z Tee, bo jednak ta go unikała. Zapukał do pokoju i słysząc, że ma wejś, otworzył drzwi. Zlustrował ją wzrokiem w tym szlafroczku i uśmiechnął się lekko.
– Jakaś impreza się szykuje? Rozumiem, że ja i chłopaki nie dostaniemy zaproszenia? – uniósł brwi, chociaż bardziej siebie i Alesso miał na myśli niż tamtych dwóch zjebów. Odetchnął i spojrzał w jej niebieskie oczy, gdy powiedziała, że głupio wyszło.
– Ja… Nie musisz mi tego tłumaczyć, rozumiem to, serio – powiedział spokojnie, patrząc na nią z troską – Martwiłem się o ciebie, Tee – dodał cicho, przygryzając mocno dolną wargę, bo czuł, że to jego wina, że wyjechała. :c
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
- Chciałybyśmy spędzić czas tylko we dwie - stwierdziła, wzruszając delikatnie ramionami. - A jeśli miałybyśmy kogoś zapraszać, to wypadałoby też Nicka. Nie wiem czy to byłaby zatem przyjemna impreza - puściła mu oczko. Nie zakładała w sumie, że Sam został. Próbowała zresztą o tym upokarzającym przedstawieniu nie myśleć póki co.
- Może i rozumiesz, ale nigdy nie chciałabym... robić czegokolwiek w tym rodzaju na twoich oczach - przyznała cicho, podnosząc się z krzesła i powoli do niego podeszła, obejmując się ramionami. - Ale nie potrzebnie. Wszystko jest okej - powtarzała to ostatnio tak często, że chyba sama powoli zaczynała w to wierzyć, eh.
właściciel klubu ze striptizem
little darlings
the highlands
– Pewnie, rozumiem – uśmiechnął się delikatnie, bo jednak wiedział, że skoro miały babskie wyjście, to lepiej się nie wtrącać, ale być pod telefonem – w razie gdyby zrobiły burdę i je policja zgarnęła. – Nie no, bez sensu zabierać facetów na babskie wyjście – zaśmiał się pod nosem, ale uśmiechnął soę do niej całkiem uroczo.
– Tak, to też raczej zrozumiałe – podrapał się po karku, ale gdy powiedziała, że wszystko jest okej, uniósł brwi. – Zabrzmiałaś prawie przekonująco. Posłuchaj, ja… Domyślam się, że mnie tu nie chcesz, ale kiedy wrócisz… Chciałbym cię naprawdę gdzieś zaprosić. Pogadać na spokojnie – zaproponował ostrożnie, podchodząc nieco bliżej i lekko się nad nia nachylając. Tęsknił za nią, no. :c
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
- Przepraszam - powtórzyła, a potem słuchała jego słów z trochę gasnącym uśmiechem w tym momencie, bo to przecież nie tak, że nie chciała go w ogóle tutaj. Nie odsunęła się jednak kiedy się nad nią nachylił, tylko delikatnie sama uniosła dłoń do jego zarośniętego policzka i go pogładziła. - Nie mówiłam Poppy, bo nie chcę psuć jej humoru, ale... jeszcze nie wiemy kiedy wrócę, Jay - szepnęła, patrząc na niego tymi rozszerzonymi źrenicami, całkowicie udręczona emocjonalnie. - Ale pewnie będziemy mogli gdzieś razem pójść i pogadać. Na pewno nie tutaj i nie teraz - uśmiechnęła się delikatnie, biorąc głęboki oddech i zabrała dłoń.
właściciel klubu ze striptizem
little darlings
the highlands
– Nie masz za co przepraszać – powiedział cicho. No jasne, wolałby jej nie widzieć w takiej sytuacji, w jakiej widział, ale… Miała do tego prawo. Nie mógł się przypierdalać, bo nie byli razem, ale jednocześnie odnosił wrażenie, że nie była do końca… sobą.
– Domyślam się, Tee. I to jest w porządku. Po prostu chciałbym wiedzieć, że w ogóle wrócisz – uśmiechnął się nieznacznie. – Bardzo chętnie. I nie mówię, że tutaj i teraz, domyślam się, że potrzebujesz przestrzeni dla własnej głowy po tym jak zjebałem – przyznał, przytrzymując jednak jej dłoń przy swoim policzku i muskając czule ustami jej czoło.
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
- Chyba wrócę - powiedziała łagodnym głosem, kiwając głową na jego kolejne słowa. Kciukiem musnęła jego dolną wargę i odetchnęła głęboko. - Pomyślałam, że może muszę w końcu zrozumieć czego chcę od samej siebie. No wiesz, tak skupiałam się na tym, żeby poukładać nas, że nie pomyślałam w ogóle o ułożeniu siebie. O to chodzi - wzruszyła delikatnie ramionami. Ćpanie nie było wyjściem, ale to zawsze jakieś, nie?
właściciel klubu ze striptizem
little darlings
the highlands
– To dobrze, bo wszyscy za tobą tęsknią – uśmiechnął się do niej całkiem uroczo, a kiedy powiedziała, że nie pomyślała o ułożeniu siebie, przechylił głowę. – Czyli co, najpierw reset, a potem coś w stylu Jedz, módl się, kochaj? – uniósł brwi i uśmiechnął się do niej. – Wiesz, wydaje mi się, że układanie samej siebie najlepiej zacząć w domu. W bezpiecznym miejscu. Gdzieś, gdzie twoja głowa odpocznie od szumu. Zawsze kochałaś wracać do Grecji, może to powinien być jakiś początek – zasugerował spokojnie, bo powrót do korzeni mógł jej dobrze zrobić. Przynajmniej jego zdaniem.
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
Kupiła po drodze jedzenie z jakiejś dobrej knajpy, może nawet greckiej? I znalazła się pod drzwiami jego apartamentu. Zapukała, a kiedy otworzył drzwi, wzięła głęboki oddech.
- Przepraszam - powiedziała od razu. - Za to, że ostatnio sama się do ciebie przyczepiłam, że się nie odzywasz, a zrobiłam dokładnie to samo. Za to, że widziałeś to co widziałeś i za to, że znowu płynę. Bo nie chciałam płynąć, ale całe moje życie to jeden wielki żart i nie umiem sobie z tym inaczej poradzić. I tęsknie za tobą. Cholernie. Powinnam za tobą wyjść na tym głupim weselu, powinnam... kurwa, strasznie dużo rzeczy powinnam, a nigdy ich nie robię - powiedziała to wszystko na jednym wdechu, bo miała przygotowaną całą mowę ale zupełnie jej nie wyszło. - Nie wiem dlaczego zostałeś, ale skoro jesteś to... zjemy razem? Proszę - Podniosła papierową torbę z jedzeniem wyżej, patrząc na niego z nadzieją, że się zgodzi bo potrzebowała go cholernie, eh.
psychiatra
prywatny gabinet
belltown
– Nie masz za co przepraszać – odparł spokojnie i uśmiechnął się do niej delikatnie, całkiem uroczo. – Też za tobą tęskniłem, Tee – powiedział cicho, zaraz ją przygarniając do siebie i po prostu przytulając. Pocałował ją w czubek głowy i westchnął cicho.
– Posłuchaj, popełniłaś kilka błędów. I skoro nie chciałaś płynąć i chcesz sobie zacząć radzić, to jakoś zaczniesz. A my wszyscy ci pomożemy – uśmiechnął się lekko i pokiwał głową. – Jasne, że zjemy razem. Wchodź – powiedział, przesuwając się spokojnie. – A zostałem… Myślę, że oboje wiemy, że zostałem dla ciebie – wzruszył ramionami, bo bez sensu było walić w chuja, że to wcale nie dlatego, right?
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
- Czyli jeszcze mnie lubisz? - zapytała cicho, wtulając się w niego mocno. Kurwa, cholernie jej go brakowało. Trzymała jednak twardo torbę z jedzeniem w jednej ręce, drugą mocno obejmując go w pasie. Pokiwała głową. - Szkoda, że dla siebie nie byłeś taki wyrozumiały ostatnio, bo ja zjebałam znacznie bardziej, a jesteś bardziej przychylny - powiedziała cicho, ale z lekkim rozbawieniem i odsunęła się żeby wejść do pokoju, gdy powiedział żeby weszła. Postawiła torbę na jakiejś szafce i uśmiechnęła się do niego delikatnie gdy powiedział, że został dla niej.
- Nie jestem pewna czy na to zasługuję - wzruszyła delikatnie ramionami, ale nie brała się za rozpakowywanie jedzenia tylko znowu się do niego przytuliła, tym razem całą sobą, przymykając oczy i napawając się zapachem jego skóry i perfum. - Ile dni jeszcze zostaniesz? Może porobimy coś razem? Jest tyle genialnych miejsc, które mogłabym ci tutaj pokazać - zaproponowała, wzdychając cicho. Mogłaby z nim nawet siedzieć na plaży i nic nie robić, byleby został z nią chwilę dłużej, bo paradoksalnie, w szukaniu siebie, chyba najlepiej czuła się w tym okresie, gdy był obok, eh.
psychiatra
prywatny gabinet
belltown
– Tak całkiem – uśmiechnął się do niej, gdy wspomniała, że szkoda, że nie był dla siebie taki wyrozumiały. – Chyba dla innych mam w sobie więcej empatii niż do samego siebie. Zresztą, każdemu się zdarza zjebać, nie? – wzruszył ramionami. – Najważniejsze, żeby potem powoli wrócić na właściwy tor – dodał nieco niepewnie. Nie lubił widzieć jej w tym stanie, jasne, jednak gdy wspomniała o zasługiwaniu, przechylił głowę.
– Nie musisz na to zasługiwać. Czy chcesz czy nie, jesteśmy przyjaciółmi i jestem dla ciebie, jeśli tylko potrzebujesz – odparł spokojnie, tuląc ją do siebie. Po chwili jednak się odsunął, wziął od niej torbę z jedzeniem i po prostu poprowadził do kuchni, gdzie zaczął wszystko przekładac na talerze.
– Możemy iść na plażę czy coś. Zostanę ile będzie trzeba, ale… Wiesz, że trzeba powoli wracać do rzeczywistości, nie? – uniósł brwi, bo chyba mierzenie się z tym było najtrudniejszym zadaniem – potem już będzie łatwiej, albo taką miał nadzieję.
Dealer sztuki
i była kokainistka
belltown
- To dobrze, bo ja siebie po pobycie tutaj będę lubić chyba mniej - skrzywiła się lekko. Złamała swoje wszystkie żelazne postanowienia, więc wiadomo. - Ale ciebie nadal uwielbiam. Bardzo - przygryzła delikatnie dolną wargę. Zdecydowanie był jednym z jej ulubionych ludzi i całkiem jej przeszedł tamten foch, bo chyba.... teraz rozumiała, z czego to wynikało. Miała teraz dokładnie tak samo, nie? - Co jeśli powrót na ten tor jest trochę ciężki? - przechyliła lekko głowę na bok. Trochę nie wiedziała jak to ogarnąć, eh.
- Chcę. I dziękuję - uśmiechnęła się do niego delikatnie. W kuchni mu pomogła, żeby poszło sprawniej i zaraz przeniesli wszysko do salonu. Usiadła grzecznie na kanapie, wzruszając ramionami. - Wiem, ale wcale nie jestem pewna czy chce wracać. Ta willa jest genialna, może... mogłabym zostać w Miami na dłużej. - powiedziała odrobinkę niepewnie, bo nie przedstawiała tego pomysłu jeszcze nikomu w zasadzie. - Albo mogę przeprowadzić się do Los Angeles. Albo polecieć na jakiś czas do Grecji - posłała mu delikatny uśmiech. Zawsze jakiś plan, nie?
psychiatra
prywatny gabinet
belltown
– Zdarza się i tak. Każdy był w tym miejscu w życiu, ale wiesz, czasem trzeba trochę sięgnąć dna, żeby się od niego odbić – wzruszył ramionami, chociaż powiedział to nieco swoim terapeutycznym tonem. Nawet jeśli naprawdę w to wierzył. Uśmiechnął się, unosząc kąciki ust w górę, gdy powiedziała, że go uwielbia. – Całe szczęście – odetchnął nieco teatralnie, równie teatralnym gestem udając, że ociera pot z czoła.
– To normalne, że jest ciężki. Zawsze jest. Ale to nic, z czym nie dasz sobie rady, mając wsparcie Popps chociażby – odparł, patrząc jej prosto w oczy, bo naprawdę w to wierzył. Usiadł po turecku na kanapie i sięgnął po talerz. – Chcesz znać moje zdanie w tym wszystkim? – spytał ostrożnie, bo jeśli chciała, mógł jej powiedzieć, ale mógł też je zatrzymać dla siebie.