WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Thea & Jason

ODPOWIEDZ
I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

| kilka dni po ostatniej

Odmawiała Jasonowi spotkania, bo nie była pewna czy ma na to jakikolwiek nastrój; Sam po wspólnie spędzonej nocy zupełnie ją ignorował (bo nie umiała tego inaczej nazwać) i nie wiedziała trochę jak do tego podejść. Nie była fanką ons, w zasadzie spała z naprawdę tyci garstką facetów i jakoś ją to wewnętrznie frustrowało, szczególnie że i zamianę sponsora załatwił i z tym nowym zupełnie nie mogła się dogadać. Nie chciała udręczać swoim marudzeniem Poppy, która kwitła w relacji z Nickiem i jakoś tak czuła się kurewsko samotna. Więc finalnie uległa Jasonowi i teraz, od jakichś czterdziestu minut czekała na niego w restauracji i czuła się jak pierdolona kretynka, bo serio? Zaprosił ją na kolację, wręcz wychodził ten temat i nie przychodzi? Nawet miała wyjść, ale kelner zaproponował butelkę wina z naprawdę dobrym rocznikiem i... zgodziła się. Kiedy księciunio raczył się pojawić, była już w połowie butelki i zmierzyła go tylko niezadowolonym wzrokiem.
- Cudownie, że raczyłeś się pojawić - rzuciła, mieszając czerwonym, wytrawnym winem w swoim kieliszku i pokręciła z lekkim niedowierzaniem głową. - Zapraszasz mnie, a potem się spóźniasz. Sztos - dodała, upijając kolejny zawartość kieliszka, odstawiła go na stolik i wskazała na butelkę głową, żeby jej dolał.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

Przez swoje ADHD, Jason dość często miał problem z określeniem czasu i ogarnięciem, kiedy powinien wyjść, żeby się nie spóźnić. Nie, żeby uważał, że to jakieś super i naprawdę nigdy spóźnić się nie chciał, ale jednocześnie wychodziło to zupełnie mimochodem. Męczył jednak od dłuższego czasu Tee o ten zaległy obiad, ale ciągle wymyślała jakieś wymówki i trochę go to irytowało, a kiedy w końcu się zgodziła, NAPRAWDĘ wyjechał wcześniej. Ale miał stłuczkę, bo jakaś ameba na światłach się na niego dosłownie stoczyła. Odetchnął głęboko, chcąc w zasadzie temat pojebać, ale no niestety mu nie dała i tak oto się pojawił w knajpie. Widząc kieliszek wina, przechylił głowę.
– Przepraszam, miałem stłuczkę – wzruszył ramionami, chociaż widząc jej nastawienie trochę mu się tej kolacji odechciało szczerze mówiąc, nawet jeśli jej wkurwienie było uzasadnione w pełni. - To jakieś wino zero, czy… – uniósł wymownie brew i spojrzał na nią z troską, siadając naprzeciw niej, ale nie dolewał jej jeszcze wina. – Naprawdę wyjechałem dzisiaj wcześniej, przysięgam – powiedział ze smutkiem w oczach. – Parszywy humor masz przez moje spóźnienie czy już wcześniej miałaś? – spojrzał jej w oczy, zaciskając lekko usta.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

I teoretycznie to rozumiała zazwyczaj, ale dzisiaj nie miała humoru na to wszystko. Nie, bo nie lubiła świata, całego ludzkiego funkcjonowania i przez zachowanie Sama zaczęła się zastanawiać czy naprawdę nie było z nią coś po prostu nie tak - Jason który ją zdrada i teraz Bailey, który nagle jakby wyparował z jej życia i było jej najzwyczajniej w świecie przykro. Wino niestety średnio pomagało, ale cóż. Nie miała jakoś mentalnej siły, żeby je odstawić jak już zaczęła pić.
- Och, wszystko okej? - trochę jej ton głosu złagodniał, zlustrowała go nawet wzrokiem jakby chcąc się upewnić czy na pewno wszystko okej, ale słysząc jego pytanie wywróciła oczami. - Tak, poprosiłam kelnera, żeby do butelki po winie nalał soku winogronowego - mruknęła, sama finalnie po butelkę sięgając i napełniła do połowy swój kieliszek. Jego zresztą też. - Oczywiście, że to normalne wino. Bardzo dobre zresztą, spróbuj - wzruszyła ramionami, swój kieliszek przysuwając bliżej siebie i odetchnęła głęboko.
- Mam parszywy humor od kilku miesięcy, także nic nowego - stwierdziła, bo... w sumie tak było. Na chwilę czuła się lepiej, a teraz znowu czuła się gówniano. - Co tam? - zapytała, upijając maleńki łyczek wina i przechyliła lekko głowę na bok.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

On rozumiał, że nie miała humoru, chociaż nie rozumiał, w zasadzie dlaczego. Bo generalnie nie wiedział, o jej nocy z Baileyem. Nie wiedział i całe szczęście, bo musiałby typowi zajebać, a za to pewnie by się wkurwiła Teee. Względnie mógł po prostu typa zajebać, co mocno rozważał od ich ostatniego spotkania. :lol: W każdym razie, skinął głową.
– Tak, ale gość się upierał na policję, chociaż to była jego wina. Pojebany – westchnął ciężko i spojrzał na nią z bladym uśmiechem. – No nie wiem, sądziłem, że… No wiesz, nie pijesz – nie chciał mówić, że nie powinna pić, bo to nadal była jej decyzja. Po prostu się o nią martwił i troszczył. Mimo to, spróbował wina i uśmiechnął się, próbując i istotnie, było przepyszne.
– Może nawet zrezygnuje dzisiaj z whisky na rzecz tego wina – uśmiechnął się lekko, ale przechylił głowę, gdy powiedziała, ze ma parszywy humor od kilku miesięcy. – Przepraszam, wiem, że to częściowo moja wina zapewne – albo całkowicie. – Jakoś leci. Ostatnio mnie chyba unikałaś, nie? – przechylił głowę, uważnie lustrując ją wzrokiem.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Bardziej mnie interesowało to czy z tobą wszystko okej - mruknęła nawet z lekkim rozbawieniem, wzdychając zaraz cicho, bo samo zdarzenie ją średnio interesowało. Tak czy siak się spóźnił, więc lekkiego focha nadal miała ale mimo wszystko się o niego troszczyła. - Bo nie piję - przyznała, wlepiając wzrok w swój kieliszek. - Ale uznałam, że dzisiaj mogę zrobić wyjątek, tylko nikomu nie mów - puściła mu oczko i słysząc jego kolejne słowa, sama się uśmiechnęła do niego delikatnie.
- Czyli dzisiaj wybieramy czerwone wino i nasze ulubione steki? - poruszyła brwiami, próbując się odrobinę rozluźnić. Uwielbiała kiedyś wspólne wieczory w Canlis - mogła godzinami z nim siedzieć i rozmawiać i naprawdę cholernie za tym tęskniła, tylko... teraz trochę mimo wszystko się blokowała przez to, co zrobił z cholerną Aną.
- Nie rozmawiajmy o tym - poprosiła, bo skoro mieli już jeść razem kolację, to tamten temat wolałaby zepchnąć troszkę na bok i nie zagłębiać się w niego zbyt mocno. Wzięła głęboki oddech. - Troszkę. Potrzebowałam poukładać sobie wszystko w głowie i chyba trochę odpocząć, ale obiecałam, więc jestem - stwierdziła, ramionkami delikatnie wzruszając i nawet uśmiechnęła się do niego całkiem uroczo.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Ze mną? W miarę. Nadal lekko pojebany, małe uderzenie nic nie zmieniło – zaśmiał się cicho, puszczając jej oczko. No generalnie tak to widział, więc nie było sensu jej mydlić oczy, że był całkowicie normalny. I tak by pewnie tego nie kupiła, nawet jakby udawać normalnego próbował. :lol: W każdym razie, gdy wspomniała, że nie pije, spojrzał wymownie na jej kieliszek.
– Ja mogę nikomu nie powiedzieć, ale ty sama będziesz wedziała – westchnął cicho, chociaż naprawdę – martwił się o nią. Cholernie. I cholernie się obawiał, że coś jej się stanie ponownie, jak nie będzie się tego wszystkiego trzymała, tak, jak powinna.
– Wiesz doskonale, że tak właśnie – uśmiechnął się do niej uroczo i musnął palcami delikatnie jej dłoń. Gdy poprosiła, żeby o tym nie rozmawiali, skinął jedynie głową, nie zamierzając szczególnie z tym dyskutować. Odetchnął głęboko i zlustrował ją wzrokiem.
– Wszystko czyli co konkretnie? Podzielisz się tym ze mną? – poprosił, nadal jej dłoń palcami muskając i westchnął sobie cicho.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Jesteś głupi - posłała mu nawet rozbawione spojrzenie mówiąc te słowa. Nigdy nie wymagała od niego normalności, właściwie to jego pojebanie lubiła najbardziej w ich relacji, bo zawsze potrafił wymyślić coś takiego, żeby się nie nudziła. Trochę jej zresztą takich spontanicznych, pojebanych decyzji ostatnio brakowało.
- Wiesz co mam na myśli. Poppy będzie panikować, z tej paniki nie daj boże dowie się mój nowy sponsor, a nie mam ochoty wracać do tamtego pierdolnika - wywróciła oczami, bo przecież najważniejsze, że nie pakowała w siebie narkotyków, prawda? Chociaż miała ochotę, chociaż odrobinkę, byleby poprawić sobie nastrój ale trzymała się twardo. Nie zabrała dłoni gdy ją muskał, ale przeniosła na ich dłonie wzrok.
- Wszystko. Dosłownie wszystko, całe życie. Od A do Z - puściła mu oczko, odkręcając dłoń tak, żeby mógł teraz muskać spod jej dłoni, co totalnie uwielbiała. - Ale czasami tak mam, przecież wiesz - powiedziała jak gdyby nigdy nic, ale istotnie, Thea zawsze miewała takie melancholijne myśli. Inna sprawa, że ostatnie się jej całkowicie nasiliły.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Owszem, muszę z tym żyć każdego dnia – puścił jej oczko i uśmiechnął się całkiem z siebie dumny, że udało mu się ją rozbawić. Bo kochał dźwięk jej śmiechu, a nie słyszał go zdecydowanie zbyt długo. Odetchnął cicho, gdy powiedziała, że Popps będzie panikować.
– No tak. Martwi się o ciebie. Ja też się martwię, ale… Czekaj, masz nowego sponsora? Co się stało z Samem? – zmarszczył brwi, bo w sumie miał nadzieję, że wypierdolił z jej życia równie szybko jak się w nie wpierdolił, ale wiadomo, nadzieja matką głupich, right? W każdym razie, gdy nie zabrała dłoni, trochę się ucieszył.
– Och, rozumiem – przyznał, bo znał gdzieś tam to uczucie. Mimo to, gdy odkręciła dłoń, nadal istotnie jej spod muskał, czule i pokrzepiająco. – Wiem. Rozumiem to. Gdybyś potrzebowała wsparcia… Jestem zjebem, ale jestem. Zawsze. Cokolwiek potrzebujesz, Tee – odparł spokojnie, tym razem splatając ich palce ze sobą. – Dobrze cię widzieć – dodał łagodnie, wpatrując się intensywnie w jej oczy.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Nigdy nie wyglądałeś na zmartwionego z tego powodu - zaśmiała się pod nosem, ale fakt, jeśli chciał to potrafił poprawić jej humor dość szybko - ale też jak nikt inny ten humor spierdolić, niestety.
- Więc niech to będzie nasza słodka tajemnica, żeby jej nie martwić - zarządziła, a na jego kolejne słowa pokiwała głową. - Tak, po tym jak wziął nie za bardzo chciał być sponsorem, więc ustaliliśmy, że będziemy po prostu przyjaciółmi. I tak nie traktowaliśmy się już czysto jak w relacji sponsorowanej - wzruszyła ramionami. Nie zamierzała mu mówić o tym, że ze sobą spali, bo domyślała się jakby zareagował i chyba... nie chciała, żeby było mu przykro mimo wszystko.
- Wiem, Jay - stwierdziła z nutą czułości w głosie, mocniej zaciskając swoje drobne palce na jego wielkiej dłoni. - Nie jesteś zjebem. W każdym razie nie zawsze, po prostu czasami ci się zdarza - dodała, wywracając z rozbawieniem oczami. Odetchnęła głęboko na jego słowa, ale sama patrzyła mu prosto w oczy. - Ciebie też. Co słychać w pracy? Planujesz jakieś sztos wyjazdy w najbliższym czasie? - zapytała z zainteresowaniem, próbując rozmawiać o czymś przyjemnym i neutralnym, żeby odwrócić własne myśli od tych wszystkich gówien.

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

– Nigdy zmartwiony z tego powodu nie byłem – przyznał z lekkim rozbawieniem, puszczając jej oczko. Naprawde chciał być teraz powodem wyłącznie do jej uśmiechu, nie udręki. I miał nadzieję, że mu się będzie to udawać.
– Okej – westchnął chociaż nadal – bardzo się o nią martwił. – Och, rozumiem. Przyjaźń w zasadzie też brzmi chyba całkiem okej, prawda? – uśmiechnął się nieznacznie, bo trochę tak to widział, chociaż gdy mówiła, że nie traktowali tego jak relacji czysto sponsorowanej, odetchnął. – Może to i lepiej, wiesz, mieć neutralnego sponsora – wzruszył ramionami, bo tak mu się wydawało, ale totalnie się na tym nie znał i nie zamierzał udawać, że było inaczej.
– Zdarza mi się, owszem – uśmiechnął się do niej delikatnie. – W sumie to rozmawialiśmy o tym, żeby lecieć na Kubę, żeby odwiedzić partnerów z Alesso, ale on średnio chce zostawiać Popps i małą… Znaczy no małą głównie, wiesz o co chodzi – wzruszył ramionami. – Chciałabyś się ze mną zabrać? Wiesz, pochodzić po Hawanie i w ogóle – zaoferował z uśmiechem, bo taki wyjazd i oderwanie od rzeczywistości mogłyby jej dobrze zrobić. Chyba.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- No właśnie - i kiedyś naprawdę dokładnie tym był. Jasne, kłócili się jak każda para, ale Thea do czasu tej zdrady była z nim naprawdę szczęśliwa. Trochę się tylko obawiała, że teraz to szczęście byłoby trudniejsze do osiągnięcia i dlatego go tak próbowała odpychać. No i obecność Sama też jej trochę w głowie namieszała, nawet jeśli próbowała to wypierać i zwalać na zwykłą tęsknotę za przyjacielem.
- Brzmi chyba nawet lepiej niż bycie jego podopieczną. Szkoda tylko, że Chris, ten nowy sponsor, jest totalnym bucem i pewnie by dramatyzował strasznie za te kilka maleńkich, niewinnych kieliszków. Jakoś nie lubię tego zjeba - wzruszyła ramionami. Inna sprawa, że Sama lubiła i jak na tym wyszła? Jak widać nie najlepiej, bo teraz się przez niego udręczała, eh.
- Podobno całkiem się sprawdza jako tata, więc to całkiem zrozumiałe - szkoda, że jako facet był zjebany i musiał się do Popps przystawiać, gamoń jeden. - Och to... - urwała, bo trochę nie wiedziała co powiedzieć. Chciała, z jednej strony naprawdę chciała się oderwać ale nie była pewna czy powinna z nim. - Chociaż... mogłabym. Uwielbiam Hawanę - stwierdziła, uśmiechając się delikatnie. No jakby jebać to wszystko chyba. - Ale jeszcze ci potwierdzę, dobrze? Muszę to poskładać ze swoimi planami - bo przecież nie mogła mu powiedzieć, że w najbliższym czasie planowała leżeć na kanapie i umierać :lol:

autor

-

What if I gave you everything I got, what if your love was my one and only shot, what if I end up with nothing to compare it to? What if I never get over you?
Awatar użytkownika
33
191

właściciel klubu ze striptizem

little darlings

the highlands

Post

Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał jej w oczy. Generalnie on cały czas był z nią szczęśliwy. Po prostu był strasznym dupkiem. Dupkiem do potęgi. I wiedział, że generalnie odpychała go, bo ją zranił, ale dlatego też naprawdę starał się jej udowodnić, że mogło jeszcze być dobrze. Jakkolwiek koślawo by mu to nie szło.
– A możesz jeszcze raz zmienić sponsora, czy to tak nie działa? – zmarszczył brwi, bo mu się wydawało, że generalnie jakoś taka relacja musiała opierać się na zaufaniu, a skoro typowi nie ufała, to bez sensu było mieć sponsora dla samego faktu jego posiadania, right?
– Kocha małą nad życie, strasznie się jara ojcostwem – przyznał z lekkim uśmiechem. – Nie zamierzam naciskać, ale fajnie byłoby mieć towarzystwo – powiedział z lekkim uśmiechem. – Wiem, że uwielbiasz, dlatego oferuje. Na Bali bym ci nie proponował, strasznie dużo pająków tam mają – skrzywił się lekko, bo jego samego aż ciarki przechodziły. – Jasne, możesz mi dać znać. Jakie masz plany na najbliższe dni? – spytał, bo chyba chciał ją wyciągnąć gdzieś jeszcze, no.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Canlis”