WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Jay, Tee, Sam

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Niby dalekie, ale taka miała być teraz jej rzeczywistość, niestety. W życiu, które wiodła dotychczas, pełnego imprez wypełnionych blichtrem i lejącym się zewsząd alkoholem naprawdę ciężko było wytrwać w trzeźwości. Sam wiedział, jak na początku było ciężko jemu – przez pierwszy rok nawet się na takich imprezach nie pojawiał, bo po prostu wolał uniknąć pokus. Tak czy siak, skinął głową, chociaż posłał jej lekko rozbawione spojrzenie, bo nie sądził, żeby miała być sama do końca życia. Jego zdaniem była absolutnie cudowna i wspaniała i bez sensu byłoby, gdyby istotnie postanowiła być sama do końca życia.
Będąc jednak już na kolacji, popijał sobie jakiegoś bezalkoholowego, kolorowego Drina, kiedy westchnął cicho, bo zobaczył swoją eks z nowym facetem. O kurwa. No jeszcze tylko Tracy mu brakowało dzisiaj do szczęścia.
– Hej, Tracy – mruknął bez szczególnego entuzjazmu, bo lekko mu humor umarł wewnętrznie. – Wiem z czym, Thea też wie z czym, ale dziękuję za kondolencje – wywrócił oczami, bo nie wstydził się tego, że kiedyś był w nałogu, w zasadzie dumnie mówił o tym, że z tego wyszedł. – Fajnie, gratulacje – dodał z lekkim uśmiechem. Gdy jednak Tee przedstawiła się jako jego narzeczona, uśmiechnął się do niej szeroko.
– Nie mówiłem, bo w zasadzie nie było o czym. To Tracy, moja była dziewczyna – wzruszył ramionami, na co blondynka przechyliła glowę.
– Och, dobrze wiedzieć, że jednak potrafiłeś się komuś oświadczyć, skoro mi przez dwa lata nie umiałeś – powiedziała blondynka, podając jednak Thei dłoń, ale widać było, że Tracy jednak też humor opadł. :lol:

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Thea miała ochotę tą całą Tracy trochę zjeść żywcem, bo doskonale wiedziała do czego blondynka dążyła tą rozmową i wcale jej się to nie podobało. Dla niej była głupią suką pokroju Heidi czy Any, a takie powinno sie co najwyżej ukamieniować, prawda? Albo uprzykrzyć życie chociażby :lol: I gdy zobaczyła ten szeroki uśmiech wiedziała, że poszła dobrym torem. Ah, kobieca intuicja.
- Wiesz jak to jest, Tracy. Miłość życia - puściła jej oczko, opierając głowę na ramieniu Sama i musnęła wargami jego szyję, tuż pod linią żuchwy. - Gdzie braliście ślub? Szukamy jakiegoś fajnego miejsca, mniej więcej znamy datę ale nie jesteśmy pewni gdzie wszystko urządzić - ciągnęła Thea, nadal uśmiechając się jak najcudowniejsza i najsłodsza istota jaka mogłaby stąpać po tej planecie, a Tracy ewidentnie puchła z lekkiego bulwersa.
- No... w domu moich rodziców - powiedziała tylko, a Thea pokiwała głową.
- Och, rozumiem. - rzuciła, łapiąc zaraz Bailey'a za podbródek i wpatrując mu się głęboko w oczy. - My celujemy w jakiś elegancki hotel z ogromną salą balową, pięknym ogrodem... - niby mówiła to do Tracy, ale teraz jak typowa zakochana laska wpatrywała się w błękitne oczy Samuela, kciukiem delikatnie gładząc jego dolną wargę. - Prawda, skarbie? - zamruczała, nosem muskając jego nos w tym momencie, a Tracy wzięła głęboki oddech jakby tym głębokim oddechem i dźwiękiem jaki przy tym wydawała miała ich zainteresować do zwrócenia uwagi na nią :lol:

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

A Sammy widział trochę minę Thei i trochę się obawiał, coby się na kolejną typiarę w przeciągu kilku dni nie rzuciła, ale Tracy go trochę faktycznie udręczała i doceniał, że Tee trochę stanęła w jego obronie przedstawiając się jako jego narzeczona. A w zasadzie to w obronie jego duszy.
– Miłość życia – pokiwał głową, uśmiechając się uroczo do Tracy i lekko uchwycił jej dłoń, chociaż delikatnie gorąco mu się pewnie zrobiło, gdy musnęła wargami jego szyję. Sam delikatnie uniósł jej dłoń do ust i oparł je o nią. Kiedy Tracy powiedziała, że brali z Mikiem ślub w domu jej rodziców, a Tee zaczeła mówić o eleganckim hotelu, pokiwał głową.
– Myśleliśmy też o czymś za granicą. Tee ma rodzinę w Grecji i celowaliśmy w Mykonos – wzruszył niewinnie ramionami, patrząc na Tee ewidentnie urzeczony. – Oczywiście, kochanie – odparł spokojnie, ignorując Tracy.
– Och, to… Gratulacje. Tak czy siak, miłego wieczoru – rzuciła z lekkim wkurwieniem, a kiedy już odeszła i pewnie poprosiła o stolik na drugim końcu Sali, Sammy zaśmiał się dźwięcznie i musnął wargami jej skroń. – Dzięki, Tee – mruknął do jej ucha, zanurzając nos w jej blond włosach, bo jednak wiedział, że Trace nadal ich obserwowała.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

Och, nie rzucała się na ludzi na trzeźwo; w stanie trzeźwości była naprawdę spokojna i urocza, można by rzecz niemalże pacyfistka - po alkoholu czy po koksie natomiast działała jak totalnie tornado i większość afer które rozdmuchiwała były właśnie w tym stanie upojenia. Inna sprawa, że nie zrobiłaby takiej dramy przy kimś, kogo on znał. I kto ewidentnie by się z tego mógł ucieszyć.
- Tak, to też jest w opcji. Grecja przynajmniej nie zrobi nam niemiłej niespodzianki pogodowej - zaśmiała się cicho, nie spuszczając nawet na chwilkę wzroku z Sama i delikatnie jego dolną wargę odchyliła kciukiem, przysuwając buzię jeszcze bliżej, jakby chciała go pocałować, jednak odsunęła się słysząc słowa Tracy.
- Nie chcecie się do nas dosiąść? - zapytała, gdy Tracy i Mike zaczęli się oddalać, nawet dłonią do nich machnęła, zaraz na nowo spojrzenie przenosząc na Sama i zachichotała, obejmując go jedną ręką za szyję. - Miła odmiana, prawda? Ratować twoją duszę, a nie moją - położyła dłoń na jego klatce piersiowej, bo istotnie, czuła zawistne spojrzenie Tracy na sobie, więc nie odsuwała się zbyt mocno żeby nie wyglądało to podejrzanie.
- To była którą lubimy czy życzymy gotowania się w ogniu piekielnym po śmierci? - zapytała cicho, lustrując jego twarz wzrokiem z lekkim rozbawieniem.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

Cóż, różnie mogło być, mając na uwadze, że pewnie Tee albo Nick opowiedzieli mu o incydencie z imprezy rodzinnej, na której Poppy rzuciła się na Heids… Dziewczyny miały te same geny, a genów, jak wiemy się nie oszuka, prawda? W każdym razie, spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem, kiwając głową na słowa o Grecji. Kiedy jednak się odsunęła i zaproponowała, żeby się dosiedli, posłał jej rozbawione spojrzenie.
– Mogłaś tego ostatniego nie dodawać – mruknął z lekkim rozbawieniem, bo gdyby kobieta jednak przystała i się do nich dosiedli to chyba by tutaj spłonął żywcem. Zaśmiał się dźwięcznie, gdy jednak powiedziała o miłej odmianie. – Owszem, miła. Dzięki za to – powiedział, wzruszając lekko ramionami. – To była ta, której życzymy gotowania się w ogniu piekielnym – powiedział z rozbawieniem. – Znaczy fajnie, że się jej układa, ale odeszła ode mnie mniej więcej w momencie, w którym opiekowałem się mamą, gdy dowiedziałem się o jej chorobie. Tracy miała żal, że nie spędzam z nią czasu i tak wyszło – wzruszył ramionami, nieco pochmurniejąc, bo jednak temat śmierci jego matki nadal był dla niego bolesny, nawet jeśli znacznie mniej niż wcześniej.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Sądząc po jej spojrzeniu, umarłaby ze wstydu gdyby miała się do nas dosiąść i słuchać o planie na ślub idealny, podczas gdy jej był smutny, tani i ewidentnie wymuszony na tym biedaku - stwierdziła z rozbawieniem, ale jeśli by się dosiadła... Cóż, Tee by sprawiła, że szybko by zdanie na pewno zmieniła :lol: - Do usług - puściła mu oczko, kiwając głową na jego kolejne słowa. A zatem będzie modliła się o ogień dla tamtej suki - a im więcej o niej mówił, tym bardziej rozważała czy nie lepiej wzniecić pożar pod jej kościstą dupą już teraz, żeby i za życia się troszkę podgrzała. - Serio? Ile ona miała lat wtedy, trzynaście? To naturalne, że chciałeś zajmować się mamą i przy niej być. Już po jednym spojrzeniu można stwierdzić, że to kretynka, ale żeby aż tak? - wywróciła oczami, walcząc ze sobą żeby dziwce groźnego spojrzenia nie posłać, którym pewnie dysponowały z Poppy od dziecka :lol: Uniosła dłoń do policzka Sama by delikatnie go pogładzić palcami. - Nie lubię tej miny, uśmiechnij się - powiedziała z nutą czułością w głosie, palcami dotykając miejsca w którym jego policzek się zawsze załamywał przy uśmiechu. - Mam wstać, skopać jej tyłek i narobić ci wstydu? No weź - nie odsuwając jednej dłoni od jego twarzy, palcami drugiej zaczęła muskać jego kark, jakby w ramach pokrzepienia emocjonalnego.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– No nie wiem, wydają się całkiem szczęśliwi, niech im się wiedzie – wzruszył ramionami, bo chociaż potraktowała go chujowo, to mimo wszystko nie życzył jej jakoś źle. Ot, nie byli dla siebie i Sammy naprawdę starał się nie żywić do Tracy urazy w żaden sposób. Tak więc, gdy powiedziała, że do usług, zaśmiał się cicho i skinął głową.
– Niekażdy jest gotowy dźwigać z kimś innym takie brzemię, Tee – i nie mówił tutaj szczególnie defensywnie, ot. Po prostu wiedział, że to było duże obciążenie psychiczne, a on trochę tym Tracy obarczał, a następnie się dość mocno stoczył. Tak więc, gdy jednak powiedziała, że nie lubi tej miny, istotnie, uśmiechnął się do niej całkiem uroczo.
– Niee, nie ma takiej potrzeby, twoje kostki jeszcze się nie zaleczyły po ostatnim wpierdolu, który spuściłaś – zaśmiał się pod nosem i spojrzał jej w oczy. – To co, skoro pojedzone, to się zbieramy? Odwiozę cię oczywiście – zaoferował z uroczym uśmiechem, bo jasne było, że nie da jej wracać jakimś uberem.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Skoro tak uważasz - wzruszyła ramionami, chociaż wiedziała, że to nie do końca prawda. Wiedziała jak wyglądało szczęście w związku - bo sama w takim przedtem była, przynajmniej tak jej się wydawało - i to co reprezentowała Tracy jej zdaniem było byciem z kimś z braku laku, ale nie oceniała. - Jasne, że nie. Ale skoro nie jesteś gotowy dźwigać takiego brzemienia, to spotykając swojego eks nie wypominasz mu, że się nie oświadczył, bo oświadczenie komuś takiemu byłoby szaleństwem - zauważyła słusznie, bo dokładnie tak to widziała. Inna sprawa, że jej zdaniem jeśli się kogoś kocha to nie zostawia się go w życiowym dołku, ale cóż. Kiedy jednak się uśmiechnął, sama uśmiechnęła się szeroko. - Dla ciebie i twojego honoru mogłabym te kostki poświęcić - ostatnio broniła swojej dumy, teraz mogła jego, bez problemu :lol: Pokiwała głową i zaraz zapłacili za rachunek (chociaż pewnie ona na chama zapłaciła, bo Tee żyła zasadą, że kto zapraszał - ten płacił) i kiedy dojechali na miejsce, nie stawiała oporu żeby odprowadził ją pod same drzwi.
- Co, boisz się, że jakbyś zostawił mnie na parkingu to poczekałabym aż odjedziesz i poszłabym imprezować? - zapytała z rozbawieniem, kiedy pod rzeczonymi drzwiami się znaleźli, zatrzymała się przy nich wpatrując się w niego. - Dzięki. Za pójście ze mną na wernisaż i za kolację - powiedziała uśmiechając się uroczo i podeszła do niego, zarzucając mu ramiona na szyję i po prostu się do niego przytuliła.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Słuchaj, jak ma kogoś udręczać, to niech im się wiedzie – zaśmiał się pod nosem, bo jednak lepiej że Trace udręczała tego całego Michaela, a nie jego. Ogólnie laska pewnie była maks atencyjna. Tak czy siak, kiedy usłyszał kolejne słowa, pokiwał głową, bo miała stuprocentową rację.
– No tak, nie ślubujesz tylko na dobre, ale też na złe. Dlatego się nie oświadczyłem. I też chyba nie czułem, żeby to było…. No wiesz, to – wzruszył lekko ramionami, a gdy wspomniała, że dla jego i jego honoru mogłaby te kostki poświęcić, zaśmiał się dźwięcznie. – Nie ma takiej potrzeby, szkoda nerwów i kostek na kogoś, kto już nie ma znaczenia – wzruszył ramionami, patrząc jej w oczy. Istotnie, odprowadził ją pod drzwi, gdy już wrócili.
– Nie, bałem się, że cię porwie jakiś typ i będę musiał ruszać w pościg, bo jednak ładna jesteś – wywrócił oczami z rozbawieniem, opierając się ramieniem o framugę drzwi. – Nie masz za co dziękować, to było w zasadzie cholernie miłe. Cały wieczór był naprawdę miły – powiedział spokojnie i przytulił ją do siebie, mocno oplatając ją ramionami i rozkoszując się zapachem jej perfum. Tak, zdecydowanie było miło. Za miło, bo nieco się teraz odsunął i spojrzał jej w oczy, mimochodem muskając palcami jej delikatny policzek, lekko w nią zapatrzony. No cudowna była.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Nie wiem czy da się wiedzieć, że to to. Raz myślałam, że to znalazłam i wiemy jak się skończyło - wzruszyła ramionami. Teraz wolała o Jasonie w ten sposób nie myśleć, żeby nie zwariować i chyba nawet się cieszyła, że nigdy się jej nie oświadczył bo wtedy jej serce pękłoby jeszcze mocniej. Widziała jak Popps przeżywała rozpad małżeństwa, więc może lepiej żeby coś się rozpieprzyło zanim do tego całego ślubowania dojdzie? - Okej, ale jakbyś zmienił zdanie to wiesz - puściła mu oczko, chociaż Tracy to by jej było szkoda bić nawet, taką amebą jej się wydawała. Zaśmiała się cicho na jego słowa.
- No tak, potem miałbyś problemy, że nie dopilnowałeś swojej podopiecznej czy coś - wywróciła z rozbawieniem oczami, zaraz kiwając głową. - Bardzo miły - przytaknęła, przymykając oczy podczas tej bliskości i mimowolnie nosem po jego szyi przesunęła, sama chłonąc jego zapach. Wcześniej nie zwracała uwagi jak genialnie pachniał i teraz się w tym zapachu trochę zatraciła, więc gdy się odsunął, odetchnęła głęboko sama się w niego wpatrując, ale ramion z jego szyi nie zabierała. Zupełnie nie rozumiała tego, co właśnie działo się w jej głowie ale miała potrzebę po prostu sprawdzić jak smakowały jego usta, nawet jeśli to było totalnie idiotyczne. - Dobranoc - powiedziała cicho, uśmiechając się delikatnie i przyciągnęła go tak, żeby móc musnąć ustami jego policzek na pożegnanie, ale zrobiła to powoli, muskając niemal kącik jego ust.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

- Niby tak, ale wydaje mi się, że jednak to się czuje. Chociaż tylko mi się wydaje, bo chyba nigdy nie czułem w stu procentach, żeby w moim życiu to faktycznie było to – uśmiechnął się delikatnie i spojrzał jej w oczy. Tak więc, gdy wspomniała o zmianie zdania, zaśmiał się i pokiwał głową. – Wiem, doceniam – zaśmiał się, chociaż raczej nie pozwoliłby, żeby kobieta w obronie jego honoru musiała się z drugą dziunia napierdalac, nie?
– No właśnie – pokiwał głową, muskając palcami jej nos. – Chociaż dzisiaj byłem tu jako przyjaciel, nie jako ktokolwiek inny – wiadomo, niby jako sponsor też, ale czuł, że dzisiaj wcale tym sponsorem nie musiał być, bo radziła sobie naprawdę dobrze. Kiedy jednak przesunęła nosem po jego szyi, odetchnął cichutko, bo to szło w stronę, w którą nie powinno. Sam zsunął wzrok na jej usta, ale wiedział, że to by było złe. Bardzo złe.
– Dobranoc – szepnął niemal, a kiedy musnęła niemal kącik jego ust, nie wiedział, co mu się załączyło, ale obrócił głowę i po prostu ją pocałował. Delikatnie musnął w zasadzie jej usta, dłonią chwytając jej podbródek, ale zaraz na jego twarzy pojawił się rumieniec, który na szczęście chociaż częściowo przykrył zarost. Kurwa.

autor

-

I'll try not to starve myself, just because you're mad at me. And I'll be in denial for at least a little while, what about the plans we made?
Awatar użytkownika
27
159

Dealer sztuki

i była kokainistka

belltown

Post

- Jeśli to uczucie istnieje, to pewnie wszystko przed tobą - stwierdziła, bo nie wątpiła, że pozna prędzej czy później jakąś cudowną dziewczynę. Może nie znali się jakoś długo i większość ich relacji opierała się zupełnie na czymś innym niż bycie chociażby przyjaciółmi to widziała w nim totalnie fajnego faceta. - Wiem, jesteś nawet fajniejszy gdy nie rzucasz tych psychologicznych tekstów i tak dalej - pokazała mu język. Jasne, że sobie radziła. Próbowała sobie tłumaczyć, że to co się wydarzyło kilka dni temu, w klubie, więcej nie mogło mieć miejsca. Zresztą to, że odwrócił głowę też nie powinno się wydarzyć, ale zdecydowanie nie wyglądała na kogoś, komu to przeszkadzało. Odwzajemniła to muśnięcie, przymykając powieki i nawet nieznacznie pogłębiła je do pełnoprawnego pocałunku. Dziwnie było smakować inne usta niż te należące do Jasona - to była jej pierwsza myśl, która uleciała równie szybko co się pojawiła. Przerwała jednak zaraz, ale nie odsuwała się zbyt mocno, tylko nadal jeszcze tkwiła w jego ramionach. Wiedziała, że jeśli nie przerwie to będzie chciała więcej, a to... to byłoby już w ogóle dramatem. Chyba.
- Widzimy się rano na jogging? - zapytała cicho, przygryzając delikatnie dolną wargę.

autor

-

Summer days drifting away, but oh those summer nights
Awatar użytkownika
35
190

psychiatra

prywatny gabinet

belltown

Post

– Pewnie tak – przyznał cicho, a kiedy powiedziała, że jest fajniejszy, gdy nie rzuca psychologicznych tekstów, wywrócił teatralnie oczami, chociaż kłócić się z tym nie zamierzał, bo generalnie uważał, ze trochę racji miała. :lol: W każdym razie, gdy odwzajemniła i pogłębiła muśnięcie, odetchnął głęboko, sam się odsuwając i pokiwał powoli głową.
- Jasne, jak zawsze – odparł cicho, patrząc jej w oczy i zaraz pewnie po prostu sobie poszedł, mentalnie plując sobie w brodę, bo chociaż było to cholernie przyjemne, to nie wolno, nie?

ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „222”