WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Ron / Bonnie / Clint

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ronald rozumiał, czemu wkurwiony na niego Mark wziął Clintona na świadka - w końcu sam wziął Enzo, nie? Mimo to, widząc, jak wlepiał te swoje błękitne ślepia w JEGO żonę, koszmarnie się wkurwiał. No aż go nosiło wewnętrznie, serio. Dlatego po przysięgach znalazł się od razu przy barze i wyjebał pewnie ze trzy szoty tequili na raz, żeby emocjonalnie całkiem nie zdechnąć. Odetchnął cichutko i spojrzał na swoją żonę, która pewnie zaraz do niego podeszła.
- Ten frajer nie może od ciebie oderwać wzroku. Jak Boga kocham łapy przy samej dupie mu dzisiaj urwę - mruknął pod nosem, chociaż wiedział, że generalnie nie może tego zrobić, bo wtedy Mark by go zajebał prawdopodobnie.
- Wkurwia mnie - dodał, zaciskając usta, bo wkurwiał nieziemsko i nienawidził tego, że musiał być zazdrosny o personel.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Bonnie próbowała tego wzroku Clintona nie widzieć, chociaż co jakiś czas gdzieś tam kątem oka na niego zerknęła, bo w sumie to po prostu za nim tęskniła - nie mieli okazji się spotkać, wymienili pewnie tylko kilka wiadomości i tyle. Co prawda, towarzystwo Ronniego naprawdę nie było dla niej niczym ciężkim obecnie, mimo tych jego lekkich bulwersów o Joe i tak dalej. No, ale tęsknota za Clintem nie była w tym momencie jej największym problemem, bardziej fakt, że była w ciąży. C.i.ą.ż.y. I chuj wiedziała z kim, ale zdążyła ogarnąć temat usg i opcje były trzy patrząc na termin :lol: Istotnie, podeszła do niego w tym momencie widząc z daleka to picie szota za szotem i położyła dłoń na jego ramieniu, wcześniej stawiając na barze bezalkoholowe long island które udawało alkoholową wersję, heh.
- Wtedy Nesta urwie tobie penisa. I po co ci to? - powiedziała łagodnym tonem, zaraz na jego drugim ramieniu też dłoń kładąc i delikatnie zaczęła mu barki masować w ramach ukojenia. - Poza tym, wydaje mi się, że po prostu sobie to wkręcasz. Niczego takiego nie zauważyłam - dodała, stając tak, żeby być pomiędzy barem a nim i spojrzała mu w oczy. Trochę po tym wyjeździe sama do niego zmiękła i nauczyła się, że lepiej działała delikatna i łagodna rozmowa niż rzucanie z buźką.
- Nie wkurwiaj się - złapała go za podbródek, gładząc kciukiem przestrzeń pod jego dolną wargą. - Ja patrzę dzisiaj tylko na ciebie - dodała, poruszając brwiami i uśmiechając się do niego uroczo. No, prawie :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Ron naprawdę lubił towarzystwo Bonnie i powiedziałby, że układało im się całkiem nieźle, z wyjątkiem tej jednej niefortunnej scysji, którą mieli gdy się pokłócili o Joe, ale wszystko sobie wyjaśnili i życie było lepsze, nie? Tak więc, kiedy położyła dłoń na jego ramieniu, odetchnął głęboko i spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem.
– Sądząc po jej nastroju, to prędzej go urwie Marcusowi, nie mnie. Chociaż to trochę moja wina – mruknął pod nosem, mając lekkie wyrzuty sumienia, że pośrednio był powodem konfliktu między Ness a Markiem, a że znał oboje, to widział, że generalnie nie są w jakichś szampańskich nastrojach, mimo, że przysięgi mieli naprawdę urocze. Objął Bons w talii i westchnął cicho.
– Albo nie chcesz zauważyć, Bonnie – powiedział z lekkim smutkiem, wywracając oczami. – No przecież o mało co się do ciebie nie posra – dodał, nawet teraz wychwytując spojrzenie Clinta i mając szczerą ochotę pokazać mu środkowy palec. :lol:
– Nie wkurwiam. No dobra, wkurwiam, ale mam powody – dodał wywracając oczami i westchnął cicho, przyciągając ją do siebie. – Taa? Na pewno? – poruszył brwiami, ale parszywy humor nieco mu się poprawił.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

- Wolałabym, żeby nikomu nie musiała niczego urywać. Zresztą, niezbyt się dziwię, że jest wściekła. Też bym była - wzruszyła ramionami, bo sama dowaliłaby gigantycznego focha za to, co odwalił Marcus. Poniżające mimo wszystko, nawet jeśli intencji nie miał złych, prawda?
- Nawet jeśli nie chcę zauważyć, to tym bardziej nie powinno to być naszym zmartwieniem, Ronnie - stwierdziła, delikatnie wzruszając ramionami i kiedy powiedział, że Clint mało się do niej nie posra, spojrzała istotnie w stronę Bailey'a, również wychwytując ten wzrok i uniosła brew patrząc na niego wymownie. Nie powinien tak robić, zdecydowanie nie powinien, kurwa. Przeniosła z powrotem wzrok na Rona.
- Miałeś, już nie masz. Mamy temat Clinta za sobą - powiedziała cicho, a kiedy przyciągnął ją do siebie, zarzuciła mu ramiona na szyję i musnęła nosem jego nos. - Na pewno. Wiem, że mi nie ufasz, ale odrobinkę mógłbyś zacząć. Tak tyci-tyci - zamruczała cicho, a podczas mówienia tych słów składała pojedyncze pocałunki na jego ustach. - Mógłbyś też ze mną zatańczyć na przykład, a nie przejmować się głupotami - dodała, przeciągając nieco ostatni pocałunek do bardziej czułego ale chujowo jej było to robić na oczach Clinta, eh.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Westchnął tylko cicho, gdy powiedziała, że nie dziwi się Ness. No w dość nieszczęśliwym momencie do Marka zadzwonił, ale skąd miał wiedzieć, że Marcus odbierze w takiej chwili, nie? :lol: Pewnie mimo wszystko słyszeli którąś kłótnię na Bali no i chcąc nie chcąc Ron to i owo wychwycił, chociaż też go jednocześnie to TYCI bawiło. Tyci.
– Nie powinno, ale też nie powinno być nim wcześniej, a jednak było, nie sądzisz? – spytał naburmuszony nadal, wzrokiem gromiąc Clintona, który grzecznie swoje ślepka odwrócił, kiedy wychwycił spojrzenie Bons i Ronalda. Odetchnął głęboko, gdy powiedziałą, że temat Clinta mają za sobą.
– Na pewno, mamy? – zmarszczył czoło i spojrzał jej w oczy. – Na zaufanie trzeba zasłużyć, Bonnie – dodał, westchnąwszy cicho, ale któryś z pocałunków zaraz przedłużył. – No mógłbym. To co, na parkiet? – spytał, biorąc ją za rękę i istotnie, na parkiet prowadząc.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Jej to w ogóle nie bawiło, była totalnie team Nesta w tym temacie, ale wiadomo. Powstrzymała wywrócenie oczami po jego słowach, bo naprawdę z całych sił próbowała być urocza i grzeczna, ale to naburmuszenie nieco ją mimo wszystko irytowało.
- Nie powinno być nim wcześniej, to fakt. Chociaż uważam, że istotniejsze jest to, że więcej nie będzie - złapała go za brodę, żeby przestał patrzeć w kierunku Clintona, a skupił wzrok na niej. - Na pewno - powiedziała, chociaż z jakiegoś powodu zrobiło jej się dziwnie, gdy to mówiła. Przedtem kłamanie było prostsze, teraz ją to wewnętrznie mierziło.
- Wiem, ale niezależnie od tego czy zasłużę czy nie, najpierw ty musisz to do siebie dopuścić. Tym bardziej, że w pewnym sensie podjąłeś decyzję o naszej sytuacji sam - stwierdziła całkiem poważnie, ale nie mówiła do niego z jakimiś pretensjami. Fakt, mogli po prostu unieważnić ślub albo mógł to po prostu przerwać, a że wybrał to co wybrał... cóż. I nawet czasami miała ochotę zapytać, czy jego uczucia po tym wszystkim się zmieniły, ale chyba wolała o tym nie rozmawiać. Pokiwała głową, idąc za nim na parkiet, ale nagle muzyka ucichła. Objęła go więc ramieniem w pasie i wtedy DJ wszedł na podest.
- A teraz chciałbym zaprosić na parkiet cudownych świadków! - zawołał, a Bons pokręciła głową do niego, ale Dj uśmiechnął się uroczo. - Świadkowa nie dramatyzuje, mąż przetrwa jedna piosenkę - dodał, puszczając im oczko, a Bons spojrzała na Rona pytająco. No wolała żeby dramy nie robił, chociaż wiedziała, że zrobi :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Kiedy powiedziała, że istotniejsze jest to, że więcej nie będzie, dość niechętnie głową pokiwał, bo jednak jej perspektywę rozumiał – albo raczej starał się zrozumieć.
– Okej, skoro tak mówisz – westchnął cicho, istotnie, wzrok na nią przenosząc. I generalnie gdy powiedziała, że to on musiał to do siebie dopuścić, bo podjął decyzję o ich sytuacji sam, wzruszył ramionami. W zasadzie to ona ją podjęła, idąc w ten ślub pomimo tego co odjebała, on trzymał się jej decyzji zasadniczo. :lol: Tak czy siak, gdy muzyka ucichła, a DJ poprosił na parkiet świadków, Ron cały zesztywniał, not in a good way. :lol: I miał ochotę DJowi zajebać.
– Jeśli moja żona nie ma nic przeciwko, to ja też nie – powiedział, przenosząc wzrok na Bonnie, chociaż wiedział, że nie wypadało jej odmówić, zatem po prostu się odsunął, a na jego miejsce wsunął się Clinton, który też ewidentnie się zestresował tą akcją.
– Hej, pięknie wyglądasz – uśmiechnął się delikatnie, wlepiając w nią wzrok.

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Cóż, on wiedząc co robiła zawsze mógł sam zrezygnować z tego ślubu, ale nadal przecież tego nie zrobił, prawda? Niemniej jednak kiedy DJ już zapowiedział taniec świadków, Bonnie z lekką niepewnością patrzyła na Ronniego mimo wszystko ale kiedy usłyszała jego słowa, pokiwała powoli głową.
- Jasne, zatańczymy - zacisnęła palce na dłoni Fitzgeralda nim się odsunął i kiedy podszedł Clinton, odetchnęła głęboko powoli przenosząc na niego wzrok z pleców Ronalda który wracał teraz do stolika.
- Hej, dzięki - uśmiechnęła się delikatnie, jedną dłoń wsuwając w jego dłoń, a drugą oparła na jego ramieniu i zaczęła się kołysać z nim w rytm jakiejś przyjemnej, wolnej piosenki którą pewnie Nesta i Mark osobiście wybrali. - Nie powinieneś tak ciągle się przyglądać. Ron zauważył - powiedziała cicho, lustrując wzrokiem jego twarz ale próbowała się pilnować, żeby w tym wzroku nie było niczego czułego. Nie mogło być - bo wiedziała, że Ronnie teraz pewnie uważnie ich obserwował. - I tak musimy się spotkać na dniach jakoś, bo mamy problem - przysunęła się nieco bliżej, żeby nie do końca było widać co mówiła. No, mieli. Całkiem spory.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

– Nie ma za co, to sama prawda – uśmiechnął się łagodnie, kusiło pogłaskać jej policzek, ale oczywiście tego nie zrobił – po prostu patrzył na nią absolutnie oczarowany tym, jak pięknie dzisiaj w tej satynowej sukni wyglądała. Ah.
– Przepraszam, ciężko od ciebie oderwać wzrok. Nieźle to Marky i Ness wykombinowali, chociaż nie muszą nas pilnować w kiblu. Chociaż nie jestem pewien, czy Ness by to wytrzymała, jest chyba nadal obrażona – wzruszył ramionami, bo rozumiał ten motyw, sam powiedział Marcusowi, że jest debilem i że tak się nie robi, no. :lol: Obrócił ją zgrabnie, z powrotem łapiąc w ramiona.
– Problem? Jaki problem? – spytał zaniepokojony. – Ron znów jest agresywny? – no zestresował się okropnie, od razu badawczo się jej przyglądając, jakby szukał jakichkolwiek śladów na potwierdzenie swojej teorii. – Pogadam z Markiem, ty pogadaj z Ness, będą nam robić za przykrywkę – westchnął cicho, bo pewnie miesiąc miodowy odłożyli przez to, że byli na wakajkach przed ślubem, nie?

autor

-

I hear the birds on the summer breeze, I drive fast, I am alone in midnight. Been tryin' hard not to get into trouble, But I, I've got a war in my mind So, I just ride.
Awatar użytkownika
35
174

fotograf

focused on you

fremont

Post

Ona próbowała nie myśleć o rzeczach, które ją kusiły, bo nie zamierzała dać Ronowi odczuć, że cokolwiek mogło być między nią a Clintonem - nie po tym pobiciu i nie biorąc pod uwagę, że złapali względnie normalny kontakt. W każdym razie jak na tę sytuację.
- Ciężko czy nie, zauważył to patrzenie i się wkurzył. Gdyby nie to, że jest w napiętej atmosferze z Nestą i Markiem pewnie rozdmuchałby tutaj dramę stulecia. Pilnuj się bardziej - powiedziała, odrobinę chłodno bo nie zamierzała dać się wjebać na minę, nie teraz gdy była w ciąży. Obróciła się, a kiedy wróciła w jego ramiona odetchnęła głęboko.
- Nie, z Ronem wszystko w porządku. W sensie... nie robi nic złego. - stwierdziła cicho, bo trochę nie wiedziała jak nazywać to jak było z Ronem, ale w gruncie rzeczy... źle nie było. Jakkolwiek chujowo to nie brzmiało. - Chuj, nie wiem kiedy będzie czas się spotkać, bo Ron w najbliższym czasie nie wyjeżdża i... jestem w ciąży, Clint. I dla jasności, nie wiem... z kim - zasłoniła sobie trochę twarz włosami, nie patrząc mu nawet w oczy tylko w przestrzeń za jego plecami. - Bo to się wszystko pokrywa. Jestem w dupie - próbowała mieć jak najbardziej neutralny wyraz twarzy ale stresowało ją to wszystko cholernie, no.

autor

-

Awatar użytkownika
35
191

detektyw w wydziale zabójstw

Komisariat policji

columbia city

Post

Clinton rozumiał, że nie chciała, by jej mąż cokolwiek podejrzewał. Było to całkowicie zrozumiałe. Odetchnął głęboko, gdy wspomniała, że Ronald zauważył patrzenie i się wkurzył. Cóż, Bogu dzięki, że Ness była nadal na niego wkurwiona za indonezyjski Deal, bo pewnie usłyszał o tym od Marcusa, który lamentował jak cholera, kiedy Nessie poleciała tuż przed ślubem ogarniać klientów we Włoszech. :lol:
– Cóż, w takim razie dobrze, że Ron zjebał w tej Indonezji, bo znów bym miał obity ryj – zażartował cicho, chociaż wiedział, że generalnie jej do śmiechu w tym momencie nie było. Nie, żeby się dziwił – absolutnie się nie dziwił. Odetchnął głęboko, gdy powiedziała, że z Ronem wszystko okej. W jego błękitnych oczach było jednak widać ulgę.
– Dobrze, całe szczęście – uśmiechnął się lekko. A potem powiedziała, że jest w ciąży. – Czyli ja… Albo Ron? – no nie brał jakoś pod uwagę Joe, ale nawet nie wiedział, że brać powinien. – Zrobisz testy i tyle, jeżeli jest moje, to oczywiste, że ci pomogę – powiedział, patrząc jej w oczy, bo nie wyobrażał sobie tego inaczej. – Jeśli Rona, to oczywiście też – dodał, dla jasności.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „The Edgewater Hotel”