WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

nicholas galitzine

Zablokowany
Awatar użytkownika
17
180

łyżwiarz figurowy i uczeń

-

broadmoor

Post

about me

imie i nazwisko

beau gabriel erskine

pseudonim

-

data i miejsce urodzenia

11.08.2006

dzielnica mieszkalna

Broadmoor

stan cywilny

wolny

orientacja

chyba panseksulny

zajęcie

uczeń i łyżwiarz figurowy

miejsce pracy

-

wyznanie

chrześcijanin

jestem

miejscowy

w Seattle od:

2006 z przerwą między 2018 i 2023

my story
Dawno, dawno temu, za siedmioma lasami i siedmioma rzekami, żyła sobie pewna szczęśliwa rodzina. Król był mądry i sprawiedliwy, Królowa piękna i dobra, a dwójka ich małych potomków grzeczna i posłuszna. I nikt nie wiedział, że wiele lat wcześniej, młody Król zawarł z Losem pakt, z którego się nie wywiązał.

Powszechnie wiadomo, że w baśniach najgorszy los zazwyczaj spotyka tych, których są najładniejsi i najbardziej naiwni, a w mojej rodzinie taka właśnie była moja matka. Urodziła się i wychowała w środowisku, w którym dziewczęta powinny być przede wszystkim układne i zajmować jak najmniej miejsca, wszystkie potencjalne niedociągnięcia w urodzie i charakterze maskując drogimi tkaninami, prawdziwymi diamentami, i ciszą. Podobno poleca się, aby rodzice nigdy nie mieli wśród pociech swoich faworytów, ale wiem, że mama nie tylko ubóstwiała mnie, ale też po prostu kochała bardziej od mojej siostry, która urodziła się później, i od samego początku ujawniała mniej talentów, i sprawiała więcej kłopotów, niż ja.

Nie mogę jej winić, że często nie potrafiła podejmować żadnych decyzji, wiernie zerkając na mojego ojca spod obficie utuszowanych rzęs za każdym razem, kiedy trzeba było kupić coś drogiego, zająć się jakąś usterką, albo zapłacić podatki. Wbrew pozorom, choć częścią domowych obowiązków długo naprawdę zajmowali się Rosa i Rafael (ona więcej czasu spędzała w kuchni, a on w ogrodzie), ojciec wcale nie mieszkał w swoim gabinecie, nos wyściubiając zza ciężkich drzwi wyłącznie, gdy któreś z nas sprawiało kłopoty wychowawcze. Taki model podobno sprawdza się w wielu rodzinach podobnych do naszej, ale nie u nas, gdzie nadal liczyły się wspólne posiłki, odwożenie nas do szkoły, i odbieranie z niej za każdym razem, gdy nie musiał się akurat fatygować do kancelarii, weekendowe wyprawy do Washington Park, w którym odwiedzaliśmy motylarnię i puszczaliśmy łódki na tafli tutejszego, okrągłego jeziorka.

Nie wiem, czy moje dzieciństwo liczy się jako szczęśliwe, ale z pewnością nie było nieszczęśliwe. Nie groził mi chłód ani żaden niedobór, a jedyne siniaki jakie zdobiły moje ciało nabijałem sobie na treningach na lodowisku, na które zaczęto mnie zawozić gdy miałem sześć lat i nigdy nie spytano, czy nie wolałbym pójść na przykład na plastykę. W moim domu najgorszym możliwym występkiem było marnowanie potencjału, a ja miałem podobno potencjał do łyżwiarstwa, więc oczywistym było, że trzeba mnie go wykorzystać.

Szczęście w Królestwie panowało przez cały czas, aż do dnia, w którym młody Książę skończył dwanaście lat, i ujawniono zarówno jego powołanie, jak i ciążącą nad nim klątwę: jeśli Król nie naprawi popełnionych przez siebie błędów, jego pierworodny syn będzie musiał ponieść za nie surową karę, która sprowadzi cierpienie nie tylko na Niego, ale i na wszystkich, których kiedykolwiek pokocha.
Zawsze zaczyna się od pojedynczej rysy, i ta pojedyncza rysa naprawdę może zniszczyć zmienić wszystko. Na lodzie, na honorze, na pasku hamulcowym - czasem potrzeba ułamka sekundy, aby spękania na danej powierzchni rozprzestrzeniły się jak wirus panoszący się po ciele albo wątpliwość zasiana w człowieku przez innego jednym trafnym, złośliwym komentarzem ("Jesteś pewien, że dobrze się przygotowałeś?").

Pamiętam moje pierwsze, prawdziwe łyżwy, błękitne i ciężkie w bladej, dziecięcej jeszcze dłoni. Zdziwiłem się, jak ostra jest krawędź płozy, i jak szybko pokiereszować może bezbronną opuszkę zbyt ufnego palca.
Pomysł, żeby przenieść się do Vancouver, wykwitł w głowie mojej matki, zapewne gdzieś pomiędzy listą obecności na któryś z jej charytatywnych brunchów, a dylematem, czy w salonowym wazonie powinny stanąć dziś lilie, czy jednak strelicje, ale ostateczny wyrok, jak zawsze, zapadł za sprawą mojego ojca. Jak u każdej osoby, którą od środka trawi poczucie winy, jedną z jego największych obaw było, że mógłby ją unieszczęśliwić, matka tęskniła za rodziną, a mój rozwijający się dryg do jazdy figurowej stał się fenomenalnym pretekstem by wszystkie zamysły przeobrazić w faktyczną akcję.

Tu, w Seattle, zostało wszystko: dom, szkoła i Washington Park, Rafael i Rosa, dziadkowie, i nawet duże, obłe akwarium pełne głupich, ślicznych welonek o brokatowych ogonach, wyłupiastych oczach i tępym spojrzeniu. Tam, po drugiej stronie granicy, było zimniej i ciemniej, ale kto ma czas na zajmowanie się światłem i pogodą, skoro najwyższym priorytetem musi być sport?

Król wiedział, że kończy mu się czas, ale mimo wielu starań, nie potrafił naprawić swoich dawnych przewinień. Nieprzenikniony mrok pokrył wszystko jak gruby, ciężki koc. W końcu, pewnej chłodnej, mokrej jesieni, Królową zabrała Kostucha, a Król wpadł w przepaść dzielącą Życie i Śmierć.

Nie pamiętam, żeby rodzice kiedykolwiek kłócili się albo kochali. Jeśli to robili, to zawsze po cichu, po drugiej stronie długiego korytarza dzielącego ich sypialnię, od naszych. Mógłbym próbować podsłuchiwać, ale nie za bardzo miałem na to czas - odkąd zostałem przyjęty do prestiżowego zespołu juniorów, każdy dzień zaczynał się wyjątkowo wcześnie, trwał długo, i kończył wtedy, kiedy naprawdę opadałem już z sił, wyzuty z energii po odbyciu wszystkich ćwiczeń, odrobieniu szkolnych lekcji i po kilku mało udolnych próbach, żeby mieć przy tym wszystkim jeszcze jakichś znajomych i jakąś dziewczynę.

Myśli o Olimpiadzie były raczej mrzonkami niż faktyczną ewentualnością, ale to nie powstrzymywało mnie od wypruwania sobie żył na lodowisku - obolałe treningami mięśnie ograniczały inny ból, taki, którego nie widać, i nie da się rozchodzić, rozmasować, albo obłożyć ciepłym czy zimnym kompresem. Rysując w myślach konkretny cel nie musiałem się zastanawiać, czego tak naprawdę chcę, i czy w moich okolicznościach danym mi będzie w ogóle kiedykolwiek to osiągnąć. Mój świat sprowadzał się do bezcukrowych gatorade'ów i puchowych kurtek Canada Goose, do Post Malone w wodoodpornych słuchawkach i jakiejś sporadycznej, licealnej imprezy, z której i tak musiałem wyjść wcześniej, żeby nie zaspać na lodowisko otwieranej o szóstej rano następnego dnia.

Te zawody, w których dniu umarła moja matka, a ojciec zawisł na krawędzi między przyszłością i jej brakiem, nie były w żaden sposób nadzwyczajne - ot, kilku łowców głów na trybunach, i wizg płóz tnących lód pod wirującymi na nim, nastoletnimi duetami. Dowiedziałem się przed, ale dotarło do mnie dopiero po, chociaż psycholog powiedział ostatnio, że nadal jestem w wyparciu, że to naturalny etap żałoby, i że trzeba to monitorować, bo utrzymując się zbyt długo, może przerodzić się w patologię.

Księżniczka i Książę zostali wygnani z własnego Królestwa, tułając się od drzwi do drzwi. Szybko okazało się, że - odartych z królewskiego czaru i blichtru - nie chce ich już nikt. Biada temu, kto ich przygarnie, nieświadomy, że wraz z dwójką dzieci przyjmie pod własny dach ciążące nad nimi fatum.
Nie pamiętam zbyt wiele z ostatnich trzech tygodni: tylko zapach potrawki z kurczaka i pieczonych ziemniaków, przynoszonych mi przez babcię na próg, błękitne prześwity w listopadowo-zachmurzonym niebie oglądanym przeze mnie z łóżka, przez szyberdach, i nieprzerwany szloch Clary, który nakazywał mi żałować, że jednak nie jestem jedynakiem. Na pogrzebie było nudno i zimno, ale podobało mi się jak wyglądam w czerni garnituru. Kilka razy złapałem się na spojrzeniach rzucanych przeze mnie przez ramię, w tył, w poszukiwaniu ojca - zanim nie przypominałem sobie, że ojciec leży w szpitalu w First Hill, a matka tutaj, w ziemi na której wzniesiono jej rodzinne miasto. Cieszyłem się, że zwolniono mnie ze szkoły, ale nie z faktu, że odradzano mi treningi. Najmniej za to ucieszyła mnie myśl o wyprowadzce - śmiesznie, bo jeszcze parę lat wstecz oddałbym za taki pomysł naprawdę wszystko.

Współczuję tym, którzy dostaną nas w przydziale, jak niechciany spadek albo źle zaadresowany list. Nie zdziwiłbym się gdyby ostatecznie nie wziął nas do siebie nikt - sam bym tego nie zrobił, gdybym oczywiście nie był zbyt młody aby podejmować jakiekolwiek prawne decyzje.


my flaws
- Uważa, że jego jedenastoletnia siostra, Clara, jest już zdecydowanie za duża na bajki, ale i tak nie potrafi jej odmówić za każdym razem, gdy dziewczynka szarpie go za rękaw i marudzi, że nie zaśnie bez opowieści na dobranoc. Wymyślane przez Beau historie są zawsze tragiczne, i najczęściej krwawe...

- Czemu nie można się dziwić, skoro chłopak od najmłodszych lat lubuje się w mrocznych i ponurych historiach na miarę dzieł Stokera i Mary Shelley. Mimo, że napięty rytm dnia nie pozostawia Erskine'owi za dużo czasu na przyjemności, nastolatek zawsze jakimś cudem znajdzie chwilę na przeczytanie paru stron Draculi albo czegoś co wyszło spod pióra Edgara Allana Poe albo Oscara Wilde'a.

- Zawsze mówiono o nim, że jest dojrzały ponad wiek, ale Beau nigdy nie był pewien, czy to obelga czy raczej komplement. Dobrze odnajduje się w świecie dorosłych, z którymi potrafi prowadzić kulturalne i intelektualne rozmowy, popisując się elokwencją i dobrymi manierami. Trochę gorzej radzi sobie w środowisku rówieśników, w którym szybko nudzi się i męczy.

- Nie lubi używać mediów społecznościowych. Nie znajdziecie go na Facebooku ani na TikToku, a konto na Instagramie i Twitterze ma tylko dlatego, że podobno mogą sprzyjać rozwojowi kariery. Jeszcze do niedawna wiele wskazywało na to, że Beau ma szansę na międzynarodowe sukcesy w łyżwiarstwie figurowym, ale nagła przerwa tuż przed rozpoczęciem sezonu zimowego stawia jego karierę pod dużym znakiem zapytania.

- Jest dość wybredny w kwestiach związanych z jedzeniem i ubraniami. Wszystko musi być najwyższej jakości (naturalnie nigdy niespecjalnie musiał martwić się o koszta), inaczej tego nie tknie. Posiłki jadane na szkolnej stołówce były dla niego koszmarem na tyle, że parę lat temu nabawił się niedowagi i zaczęto podejrzewać go o zaburzenia odżywiania, ale w ostatnim czasie nabrał zarówno ciała, jak i mięśni.

- Jak na nastoletnie standardy, Beau może pochwalić się kilkoma przelotnymi związkami z rówieśnikami, ale żaden z nich nie był na tyle poważny by chłopak martwił się jego rozpadem przez więcej niż parę godzin dni. Uważa, że ma ważniejsze rzeczy do roboty, a z miłością wiążą się wyłącznie problemy (wystarczy spojrzeć na jego rodziców). Gdyby go zapytano, powiedziałby, że jest panseksualny, ale trudno powiedzieć, czy to tylko za sprawą trendu, bo nigdy nie był z żadnym chłopakiem.
and more

imię/ nick z edenu

-

kontakt

pw

narracja

przeszły, trzecia

zgoda na ingerencję MG

tak

beau g. erskine

nicholas galitzine

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Panowie”