WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Elias & Cece | parking szpitala

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

| kilka dni po ostatniej

Elias naprawdę usychał bez Cece. Usychał i nie wiedział cały czas co robić, bo chociaż chciał jej dać przestrzeń, żeby ochłonęła i żeby mogli wrócić do rozmowy o ich małzeństwie - bo gdzieś chyba średnio do niego dotarło, że to koniec - to już dłużej wytrzymać nie mógł. Nosiło go okropnie, dlatego dzisiaj wylądował pod jej pracą z bukietem kwiatów i czekał na parkingu aż wyjdzie. A kiedy ją zobaczył, od razu ruszył w jej stronę.
- Hej, porozmawiamy chwilę? - poprosił, bukiet w jej stronę wyciągając. - Pięknie wyglądasz, swoją drogą. - dodał jeszcze, bo wyglądała wręcz idealnie. Bił od niej blask, którego w ogóle z niczym podejrzanym nie połączył. - Przepraszam za to z Sharon i za to co powiedziałem o tobie i Jamesie - dorzucił od razu.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

A Cece odżyła. Przy Jamesie nie była nawet w najmniejszym stopniu tak udręczona, jak przy Eliasie. Nie było problemu z Sharon, bo James miał w sobie na tyle godności życiowej, że umiał się zabezpieczać i żadnej kurwie dziecka nie zrobił. :lol: Tak więc czuła się nieźle, chociaż perspektywa leczenia za trzy tygodnie lekko ją przerażała, ale musiała dać sobie radę, prawda? Oczwiście w tym czasie powiedziała Chrisowi, żeby dręczył Costasa telefonami o rozwód, bo być z nim już nie zamierzała. Gdy więc zobaczyła go z kwiatami aż wywróciła oczami. Na chuj jej te badyle?
– Hej – powiedziała, nie wyciągając dłoni po kwiaty. – O czym chcesz rozmawiać? Podpisałeś papiery? – spytała spokojnie, bo miała szczerą nadzieję, że podpisał, ale od Chrisa wiedziała, że nie. – Wiem doskonale, jak wyglądam – dodała, wzruszając ramionami. – Elias, generalnie koło grzywki mi te przeprosiny latają. Po prostu daj mi podpisane papiery i miejmy to z głowy – stwierdziła, masując sobie skronie i aż żałowała, że dzisiaj jej Jamie z pracy nie odbierał, bo pewnie miał jakieś spotkanie i powiedziała, że wróci do domu sama.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

I niestety to odżycie widział, ale zupełnie sie nie spodziewał, że jednak James wyleczył jej udręczoną duszę swoim fiutem, bo zakładał, że po prostu… odpoczęła. Pomyslała nad wszystkim ale kiedy zobaczył jej minę, już wiedział że nawet jak o nich myslała, to raczej nic pozytywnego. Cóż.
- Jak to o czym? O nas, Cece. Nie zamierzam podpisywać tych papierów, bo kocham cię. Oboje się kochamy i to nie ma sensu. Wróć do domu, naprawdę nic złego nie odjebałem - poprosił, wzdychając ciężko. Kwiaty opuścił w dół, nagle cały zapał życiowy tracąc gdy tak na niego zareagowała. Nie, żeby nie rozumiał, bo rozumiał totalnie, ale trochę nie wiedział jak z tym żyć eh.
- Przestań, dajmy sobie szansę. Wcale nie chcesz tego rozwodu, tak samo jak ja. Wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale tamten spacer i obiad… to był przypadek - tłumaczył się nadal, ale faktycznie, z Sharon się za bardzo nie widywał w tym czasie. Odbierał tylko malucha i zabierał do domu, bo nagle jej to przeszkadzać przestało :lol:

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Wcale nie wyleczył jej udręczonej duszy fiutem wbrew pozorom. Bo nie. Leczył ją od dawna samą swoją obecnością. Był wsparciem, był jej skałą, deską ratunku, kiedy tonęła w tym całym gównie, które zgotował im Elias. Tak wiec, kiedy powiedział, że chce porozmawiać o nich – westchnęła, patrząc na niego z politowaniem.
– Elias, nie ma nas. Dałam ci papiery, powiedziałam, że to koniec, zostawiłam obrączkę, wyprowadziłam się. To nie jest mój dom. A jeśli nie uważasz, że odjebałeś coś złego, to totalnie nie mamy o czym rozmawiać – wzruszyła ramionami. No tak właśnie było, nie miała z nim o czym rozmawiać. – Jasne, miłość nie przechodzi ot tak. Ale ja nie mam w sobie już nic, co mogłabym z siebie dać, także… Zjebałeś ostatecznie, możesz sam sobie podziękować – wzruszyła ramionami, bo gdyby nie ten obiad, wróciłaby do domu, powiedziała o diagnozie i pozwoliłaby mu być dla siebie, tak jak była dla niego, gdy chodził do Sharon, gdy mały miał kolki, gdy wszystko się waliło. Cóż.
– Dawałam. Gdy mnie zdradziłeś. Gdy się okazalo, że pieprzyłeś się z nią na trzeźwo. Gdy praktycznie ze mną nie rozmawiałeś po tym, jak straciliśmy dziecko. Gdy okazało się, że ona jest z tobą w ciąży. Gdy wydzwaniała jak popierdolona z każdą pierdołą. Gdy zmieniłeś zdanie co do tego, żebyśmy mieli dziecko, bo miałeś mieć je z nią i bałeś się, że nie wyrobisz z życiem. Dawałam szansę za szansą. I chuj. I to nie w dobrym sensie. Także… Chcę tego rozwodu, Elias. Ty go nie chcesz, ale ja go chcę. Nie widzę przyszłości z tobą. Już nie. – powiedziała wprost, wzruszając ramionami.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- To znaczy… wiem, że odjebałem. Ale nie uważam, żeby na skalę tego wszystkiego co się wydarzyło, ten obiad był tak chujowy. Nie jest mi z tym wszystkim dobrze, nie chciałem z nią tam nawet iść, ale Lils się uparła, te dwie wariatki też i… naprawdę, żaden z nas nie miał jakiejś wielkiej ochoty na to wszystko. Praktycznie z nią nie rozmawiam, zabieram tylko małego do siebie co drugi dzień i tyle - wyjaśnił, patrząc na nią z nadzieją że to pomoże, ale generalnie Elias naprawdę nie chciał nic złego. Ale… chciał jej. - Nie mów tak - bo nawet jeśli miłość nie wystarczała, to była ważna, prawda?
A kiedy zaczęła mówić ile szans mu dała, Elias zamilkł. Patrzył na nią z rosnącym smutkiem bo dopiero teraz docierało do niej, jak wiele razy złamał jej serce. Przedtem niby też to wiedział, ale teraz uświadomił sobie to całkowicie. Wziął głęboki oddech.
- Proszę cię, Cee. Pomyśl nad tym jeszcze, poczekam ile będzie trzeba. Dobrze wiesz, że nie ułożę sobie życia z nikim innym bo ty jesteś… jesteś wszystkim - i nie zamierzał autentycznie się z nikim umawiać. Nawet na seks, na kawę, nic. Nie, bo będzie czekał. Takie miał postanowienie.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Na skalę wszystkiego co się wydarzyło nie był aż tak chujowy, ale był po prostu gwoździem do trumny – odparła cicho, bo tak uważała. Miała dość tłumaczeń. Naprawdę nie chciało jej się dyskutować. – O, teraz ci na to pozwala? Może chciała po prostu rozjebać nam związek w takim razie. Udało jej się – wzruszyła ramionami, bo tak było.
– A jak mam mówić? – pokręciła głową. – Nie mam o czym myśleć, Eli. To koniec. I będzie nam obojgu lepiej, jak to po prostu zaakceptujesz – odparła cicho, z wyraźnym smutkiem, bo taka była prawda. Jej też nie było łatwo. James co prawda ułatwiał, ale… Eliasa też kochała nad życie i zrobiła absolutnie wszystko, żeby to zadziałało. Nie mogła wiecznie dawać mu szans, bo teraz po prostu byłoby to czekanie aż coś się spierdoli. Znowu. A spierdoliłoby się na pewno, skoro była chora.


ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”