WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Cece & Elias | Swedish Hospital

ODPOWIEDZ
You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

| w szpitalnej piżamie jest

Kiedy wchodziła do Rapture nic nie zapowiadało dzisiejszej tragedii. Leżała zapadnięta w swojej kanapie, gadając pewnie z Benem o jakichś pierdołach i nagle poczuła mocne skurcze. A potem zaczęła czuć ciepło i wilgoć między nogami, które wcale nie świadczyły o jej nadmiernym podekscytowaniu czy jakiejś dwuznacznej sytuacji. Krwawiła. Mocno. I kiedy Ben wiózł ją do szpitala miała świadomość tego, co się działo i jak to się może skończyć. Dzwoniła do Eliasa, ale nie odbierał. I wkurwiało ją to, że nie odbierał, więc pieprzyła Benowi o tym, że chujowo, bo będzie musiał wymienić tapicerkę w aucie. Problem polegał na tym, że im więcej krwi traciła, tym ciężej było jej utrzymać przytomność. Do szpitala trafiła już blada jak ściana, słaniając się na nogach i gdy tylko przywieziono wózek, to kompletnie straciła przytomność. Słyszała pojedyncze głosy. Ale wszystko było jak spod wody. Mówili coś o tym, że tylko jedno da się uratować, ale dziecko wcale nie miało gwarancji przeżycia większej niż dwadzieścia czy trzydzieści procent. Wiedziała o tym. Wiedziała, kiedy się zaczęło. I kiedy się powoli wybudzała, westchnęła cicho i zobaczyła Eliasa. Odetchnęła głęboko i spojrzała na niego ze smutkiem.
- Nie ma już maleństwa, prawda? - spytała nieco zachrypniętym głosem, łapiąc go za dłoń. Jasne, czuła się chujowo. Jasne, wiedziała, że może się tak skończyć, ale... Chyba liczyła na to, że jeszcze tych kilka tygodni dociągnie i maluch będzie miał szanse na normalne przyjście na świat.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

Nie odbierał, bo miał cholernie ważne spotkanie. Co prawda, nie tak ważne jak zdrowie Cece, ale telefonu przy sobie nie miał i gdy ze spotkania wyszedł i wrócił do swojego gabinetu, zobaczył ilość nieodebranych połączeń i dostał ataku paniki. Cece już nie odbierała, dodzwonił się więc do Lexie, która mu powiedziała, że Ben pojechał z Cee do szpitala, więc… on też tam pojechał. Wpadł do środka sali gdy jego żona już odpływała i gdy usłyszał to ultimatum… jasne było, że wybierze ją. I to nie tak, że dziecka nie kochał, bo kochał je cholernie, ale ją kochał bardziej. Może gdyby to dziecko miało realne szanse przeżycia, ale te trzydzieści procent zupełnie go nie przekonało. Nie, bo nie dałby rady bez niej. Zdecydowanie nie.
Teraz jednak siedział obok jej łóżka, z totalnie pustym wzrokiem bo kurewsko chujowo się czuł z tym co się wydarzyło i jakiego wyboru musiał dokonać i gdy zobaczył, że zaczęła się wybudzać, odetchnął głęboko.
- Hej, skarbie - powiedział cicho, od razu jej dłoń do swoich ust unosząc i wycałował jej wierzch. Słyszac jednak jej pytanie, zacisnął usta i pokręcił głową. - Nie mogłem ryzykować. Powiedzieli, że to tylko trzydzieści procent, że przeżyje, a… nie zniósłbym życia i bez ciebie i bez dziecka - wyjaśnił ze smutkiem w głosie. Nigdy nie chciał podejmować takiej decyzji, ale… musiał. Niestety.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

Spojrzała na Eliasa z czułością, gdy zaczął się od razu tłumaczyć i westchnęła mimochodem. Rozumiała jego wybór – nie musiał jej go tłumaczyć. Wiedziała, że wybrałby ją. Obstawiała nawet, że wybrałby ją, gdyby maluch miał nawet większe szanse na przeżycie wybrałby ją. Odetchnęła głęboko i pokiwała głową, obejmując dłonią, której akurat nie trzymał w swoich jego policzek.
– Nie musisz mi tego tłumaczyć. Rozumiem to. Rozumiem tę decyzję i przykro mi, że w ogóle musiałeś ją podejmować – powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. Bo prawda była taka, że dziecko było ich wspólnym marzeniem. Mieli wychowywać je razem, a ona nie chciała wcale umierać.
– Wiedzieliśmy, że tak się może stać. Następnym razem będzie wszystko w porządku – uśmiechnęła się do niego czule, kciukiem gładząc jego policzek, bo chociaż czuła się okropnie, to jednak wiedziała, że on musiał się w tym momencie czuć tysiąc razy gorzej.
– Będzie już tylko lepiej – dodała cicho, bo tak to widziała. Musiało być lepiej. Cała ta ciąża miała chujowy start, dużo stresu, nawet nie była w stanie się nią do końca cieszyć tak, jak powinna. – Damy sobie z tym radę – powiedziała cicho, patrząc na niego znacząco. Musieli dać, prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

Prawdopodobnie tak - nawet przy większych szansach na przeżycie wybrałby Cece, ale to tylko dlatego, że dzieci chciał mieć, ale… tylko z nią. Bez niej absolutnie by tego ciężaru nie udźwignął i jasne, tak czy siak by to dziecko kochał ale zdecydowanie łatwo by nie było.
- Chyba tłumaczę to bardziej sobie - przyznał szczerze, bo istotnie, w swojej głowie próbował ten zamęt ułożyć. Najbardziej okropnie dla niego było to, że czuł się winny tej straty mimo że lekarz twierdził, że czasami tak bywało - a co jeśli bez nerwów byłoby lepiej? Co jeśli to wszystko było nie tak przez to, co jej zrobił i ile stresów miała?
- Wiedzieliśmy, ale… to i tak chujowe - powiedział cicho, zaraz jednak wzdychając ciężko. Zignorował słowa o następnym razie, bo póki co wolał o tym nie myśleć. - Strasznie się o ciebie bałem - dodał jeszcze, teraz palcami muskając jego policzek i patrząc na nią z autentyczną miłością w tym momencie. Pokiwał powoli głową.
- Jasne, że damy sobie radę - powiedział, uśmiechając się do niej smutno. Musieli dać. Chociaż póki co, czuł się całkowicie, emocjonalnie broken.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

I ona to w stu procentach rozumiała, ba! Nie miała mu tego zupełnie za złe, bo wiedziała, jak ciężki to był wybór i jak tragicznie musiał się z nim czuć, tym bardziej, że nie była to jakaś randomowa wpadka, ale coś, na co czekali oboje. Jasne, jej mechanizm obronny chciał zażartować, że spoko, może to z Sharon będzie zdrowe, ale chyba wolała ani siebie ani jego emocjonalnie nie dobijać.
– Hej. Wiem co myślisz i to nie jest twoja wina. To nie jest czyjakolwiek wina. Tak się czasami zdarza i nic nie mogłeś zrobić. Nic nie mogłeś zaradzić, okej? Żadne z nas nie mogło. Dlatego chciałam cię na to przygotować – powiedziała spokojnie, chociaż za każdym razem, gdy zaczynała temat, to pewnie lekko ją zbywał, bo nie chciał o tym myśleć. I żałowała, że teraz myśleć o tym musiał.
– Wiem, skarbie – pokiwała głową i patrzyła na niego ze spokojem. Widziała, jak bardzo jest załamany i czuła, że sama nie może sobie na to pozwolić. Musiała być silna – za nich oboje. – Jestem tutaj. Cała i zdrowa – uśmiechnęła się delikatnie, ale bardzo czule, delikatnie przesuwając twarz tak, by ucałować wierzch jego dłoni.
– Jak się czujesz? – spytała z troską, bo widziała, że chujowo, ale chciała mu zapewnić wsparcie emocjonalnie, bo w głowie pewnie teraz Costasował niemiłosiernie.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

W związku z jego nastrojem, gdyby to powiedziała, prawdopodobnie by się obraził i zostawił ją tutaj samą, bo zdecydowanie to nie było nic zabawnego w tym momencie. Dzięki bogu że go oszczędziła :lol:
- Wiem, miałem tego wszystkiego świadomość, ale mimo wszystko… przywiązałem się do myśli, że będziemy mieć dziecko. - powiedział, gładząc delikatnie jej dłoń. Może nie był jakoś straszliwie załamany, ale zdecydowanie nie czuł się dobrze psychicznie. Podejmowanie takich decyzji samo w sobie dobre dla duszy nie było i Elias po prostu bał się, że kiedyś mu to wypomni - niby Cee taka nie była i wiedział to, ale jakoś tak… co jak kiedyś ją wkurwi albo przy temacie dziecka Sharon do niego z takim tekstem wyjedzie? Nie wiedział.
- To dla mnie najwazniejsze - przyznał szczerze, bo jej bycie tutaj było dla niego totalnie wszystkim czego potrzebował. Inna sprawa, że coś w nim się zamknęło i wyglądał trochę… pusto. I to był zdecydowanie fragment Costasowania :lol:
- Ciężko. A ty? Boli cię coś? - zapytał, nachylając się w jej stronę. - Przepraszam, że nie odebrałem od razu. Więcej nie zostawię nigdzie telefonu - zapewnił ją, bo to chyba też sprawiało że czuł się chujowo :c

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– I jeszcze będziemy mieć, po prostu… To jedno nie było nam pisane – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy. Naprawdę martwiło ją to, w jakim stanie był i było widać po trosce w jej spojrzeniu. A Cece, jasne, w kłótniach wyciągała przeróżne rzeczy, ale tego konkretnego wyboru nigdy by mu nie wypomniała. Bo wiedziała, że był dla niego prawdopodobnie najcięższym, jaki musiał podjąć w całym życiu i miała nadzieję, że nigdy więcej nie będzie musiał go podejmować.
– To dobrze. Ale widzę, że nie mówisz mi wszystkiego, więc… Rozmawiaj ze mną, co się tu dzieje – poprosiła cicho, delikatnie sięgając do jego klatki piersiowej, po lewej stronie, tam, gdzie powinno być serce. Bo domyślała się, że panował tam chaos. Tak jak w jego głowie.
– Nie, w porządku – trochę kłamała, bo ogólnie była dość obolała w tym momencie, ale do przeżycia. Nie czuła się zupełnie w porządku, ale chciała po prostu go wspierać, a trochę się bała, że jeśli się przyzna, jak źle się dzieje teraz w jej głowie, to już kompletnie się zamknie tylko po to, żeby spierać ją.
– Nie masz za co przepraszać, miałeś ważne spotkanie – odparła od razu, kompletnie bez pretensji. – Przecież to normalne, nie zawsze możesz odebrać, skarbie – mówiła cały czas bardzo łagodnie, patrząc na niego z miłością. – Kocham cię – dodała spokojnie, przyciągając go za krawat i całując cholernie czule jego usta.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- Tak bywa - powiedział cicho, ale świadomość a doświadczenie czegoś naprawdę to były dwie odrębne kwestie. Kiedy jednak powiedziała, żeby z nią rozmawiał, odsunął delikatnie jej dłoń ze swojej klatki piersiowej i splótł ich palce ze sobą. On bardzo chciałby móc powiedzieć, że potrzebował porozmawiac, ale w tym momencie nie potrzebował. Jak typowy Costas, nie był dobry w takich rozmowach sam w sobie, nawet jeśli często dla Cece starał się być w tym lepszy, ale w tym momencie… no lepszy nie był.
- Przecież rozmawiam. Jest okej, po prostu trawię to wszystko powoli. - powiedział, uśmiechając się do niej ledwie kącikami ust, ale jego oczy pozostawały nadal smutne, bo sytuacja była chujowa, jakby nie patrzeć. - Nie wyglądasz jakby było w porządku. Też ze mną rozmawiaj - puścił jej oczko, nosek muskajac palcami z czułością. W tym momencie wolał się skupić na niej niż na sobie. Wszystko sobie w głowie ułoży i będzie okej, prawda?
- Ale spotkanie nie powinno być ważniejsze niż to, co się działo. Dobrze, że Ben był obok - stwierdził, ale powiedzenie tego kosztowało go maks dużo życiowo, bo nadal typa trawił raczej mniej niż bardziej ale no przydał się tym razem, prawda? Odwzajemnił ten pocałunek i pogładził jej policzek. - Ja ciebie też - musnął nosem jej nos. Jasne, że ją kochał. Nad życie.

autor

-

You assume I'm fine, but what would you do if I break free and leave us in ruins? Took this dagger in me and removed it? Gain the weight of you, then lose it? Believe me, I could do it
Awatar użytkownika
30
174

pediatra

Swedish Hospital | Fundacja "Caring hearts"

belltown

Post

– Tak bywa, chociaż to tylko słowa, nie? Chujowo jest z tym żyć – przyznała cicho, patrząc na niego z delikatnym smutkiem. Gdy odsunął jej dłoń i splótł ich palce ze sobą, westchnęła cicho, bo wiedziała doskonale, że mielił to wszystko w sobie. Czasami strasznie ją to denerwowało, chociaż wiedziała, że to oznaczało tylko, że potrzebował przestrzeni. I zamierzała mu tę przestrzeń dać, ale być blisko, gdyby jednak potrzebował jej.
– Nie jest okej – powiedziała spokojnie, patrząc mu w oczy, a gdy musnął jej nos palcami. – Przecież rozmawiam. Jest mi smutno, bo kochałam tego maluszka, ale wiem, że będzie nam jeszcze dane być rodzicami – wzruszyła delikatnie ramionami i spojrzała mu w oczy.
– Jasne, wolałabym, żebyś był obok, ale masz swoje obowiązki, wielki panie dyrektorze. Jestem z ciebie dumna, Eli, przecież wiesz. I wiem, że nie zawsze jesteś w stanie odebrać – wzruszyła niewinnie ramionami i odetchnęła głęboko. – Dobrze, że mnie kochasz, całe szczęście – uśmiechnęła się czule. – Wiadomo, kiedy mnie wypuszczą? Wolałabym być w domu – powiedziała cicho, przygryzając delikatnie dolną wargę.

autor

-

Awatar użytkownika
37
189

-

-

-

Post

- Ale będzie okej - powiedział tylko, bo musiało być. Samo się w końcu wszystko poukłada, prawda? - Na pewno z kolejnym się uda - dodał, bo naprawdę w to wierzył, chociaż nadal, na razie nie czuł się gotowy żeby ewentualnie przejść to od nowa. Chyba. Sam już nie wiedział.
- Jak mógłbym cię nie kochać? jesteś najlepsza - posłał jej tym razem naprawdę ładny, szczery uśmiech bo nie kłamał, mówił całkowicie poważnie. Była, nawet jesli on na to zdecydowanie nie zasługiwał, eh. - Podobno musisz tu zostać do pięciu dni, chyba że się szybciej zregenerujesz - pogładził ją po włosach. A po tych kilku dniach faktycznie do domu wrócili.

| ztx2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Swedish Hospital”