When everyone thought he had a heart of gold ☙
- Są jeszcze inne opcje.
- (Takie, o których nie mówi się kolegom z akademika).
- - Wiesz co mam na myśli?
Można było, na przykład, strzelić sobie w łeb napić się herbatki z rumianku, mdłej i kojarzącej się z czasami dziecięcych koszmarów i wzdęć - bo w Europie, przynajmniej w doświadczeniu Henry'ego, wszystkie młodociane bolączki zdawało się popularnie leczyć domowymi sposobami sprowadzającymi się zwykle do jakiejś kombinacji tych wesołych, biało-żółtych kwiatków, cytryny, czosnku, cebuli oraz maści ichtiolowej, lub przynajmniej jednego z tych składników w izolacji.
Można było, w innej ewentualności, po prostu się powiesić, rozpisać ludzki szkielet na czynniki pierwsze, w trzech lub więcej językach wyliczywszy każdą kostkę i krąg i każdą płytkę, której wyjęcie skutkować mogłoby wadą postury, kalectwem, albo - przy wyjątkowym pechu - nawet śmiercią.
Więc:
kości głowy
kości mózgoczaszki
- kość czołowa
- łuska kości czołowej
- część oczodołowa
- część nosowa
- zatoki czołowe
- łuska kości czołowej
- kość ciemieniowa prawa i lewa
kość potyliczna
- - łuska kości potylicznej
- część podstawna
- dwie części boczne
- - łuska kości potylicznej
- kość skroniowa prawa i lewa
- - część skalista (piramida)
- część łuskowa (łuska skroniowa)
- część bębenkowa
- część sutkowa
- - część skalista (piramida)
- kość klinowa
kość sitowa
- -blaszka pionowa
- blaszka sitowa
- -blaszka pionowa
kości twarzoczaszki
- kość nosowa
- - przegroda nosowa
- lemiesz
- blaszka pionowa kości sitowej
- kość łzowa
- kość sitowa
- kość jarzmowa lewa i prawa
- - przegroda nosowa
- - podniebienie kostne
- szczęka (kość szczękowa)
- - wyrostek zębodołowy
- żuchwa
- trzon żuchwy
- gałąź żuchwy
- - wyrostek zębodołowy
- - wyrostek dziobiasty
- wyrostek kłykciowy
- - wyrostek dziobiasty
- kosteczki słuchowe
- - młoteczek bum bum BUM!
- kowadełko
- strzemiączko
- - młoteczek bum bum BUM!
stawy:
- staw skroniowo-żuchwowy
- - szew
- oczodół
- ciemiączko
- ciemiączko przednie
- ząb
- jama nosowa
- - szew
kości tułowia
kręgosłup:
WAŻNE: Liczba kręgów jest różna w zależności od przynależności systematycznej kręgowca. Człowiek ma 7 kręgów szyjnych, 12 kręgów piersiowych, 5 kręgów lędźwiowych, 5 kręgów krzyżowych i 3 do 5 kręgów ogonowych a więc, RÓŻNIE od 32 do 34 kręgów!!!!
- kręgi szyjne
kręgi piersiowe
kręgi lędźwiowe
kręgi krzyżowe
kręgi guziczne (ogonowe); kość guziczna;
klatka piersiowa
- żebra
żebra wolne
żebra rzekome
żebra prawdziwe (LOL?!)
łuk żebrowy
mostek
- żebra
- - rękojeść mostka
- TrZoN (hehe) mostka
- wyrostek mieczykowaty
- - rękojeść mostka
- krzywizna szyjna
krzywizna piersiowa
krzywizna lędźwiowa
krzywizna krzyżowo-guziczna
- +chrząstka żebrowa
kości kończyny górnej
- obręcz kończyny górnej
- - łopatki (łac. scapula)
- obojczyk (łac. clavicula)
- - łopatki (łac. scapula)
- ramię
- - kość ramienna
- przedramię
- kość promieniowa
- kość łokciowa
- - kość ramienna
- ręka
- - nadgarstek
- kość łódeczkowata
- kość księżycowata
- kość trójgraniasta
- kość grochowata
- kość czworoboczna większa
- kość czworoboczna mniejsza
- kość główkowata
- kość haczykowata
- - nadgarstek
- kości śródręcza
- - palce (paliczki)
- - kciuk
- palec wskaziciel
- palec środkowy
- palec obrączkowy ♡
- palec mały
- - kciuk
- stawy
- staw mostkowo-obojczykowy
staw ramienny
staw łokciowy
staw promieniowo-nadgarstkowy
kanał nadgarstka
- staw mostkowo-obojczykowy
- obręcz kończyny dolnej
- kość miedniczna (miednica)
- miednica większa
miednica mniejsza
- miednica większa
- kość biodrowa
kość kulszowa
kość ŁoNoWa...
- kość biodrowa
- upojenie spojenie łonowe
- kość udowa
- - rzepka
- goleń
- kość piszczelowa
- kość strzałkowa
- stopa (kości stopy)
- kości stępu:
- - rzepka
- 1. kość skokowa
2. kość piętowa
3. kość łódkowata
4. kości klinowate
5. kość sześcienna
- 1. kość skokowa
- kości śródstopia
- kości palców
- - paluch
- stawy
- staw krzyżowo-biodrowy
staw biodrowy
staw kolanowy
staw skokowo-goleniowy
- staw krzyżowo-biodrowy
Albo zatruć się gazem posłuchać muzyki. Podciąć sobie żyły obejrzeć jakiś film. Przedawkować adderall, paracetamol i aspirynę, i popić ten zajzajer czystą wódką wczuć się w Osiem Godzin z Wielorybem, lub po prostu pójść do męskiej łazienki nad ranem, w dzień po tym, jak w KANTYNIE (wbrew temu, co o tym słowie myślała Petra - a Petra myślała, że jest ono słowem brzydkim i niewdzięcznym, niegodnym nawet więzienia) serwowano potrawkę z soczewicy i kalafiora, i zamknąć się w ostatniej kabinie. Efekty dźwiękowe były w zasadzie takie same.
- Są jeszcze inne opcje.
- - Takie, o których nie mówi się kolegom z akademika.
- (Wiesz co mam na myśli?)
B O Ż E.
Nad tą częścią monologu Delaney'a Heinrich głowił się chyba w ostatnich dniach najsilniej, zżymał się nad nią i rozwodził w prowadzonych w pojedynkę (ale w trójgłosie, w rozdziale na popędliwe id, surowe superego i ego, które - bez powodzenia, ale zaciekle - próbowało doprowadzić między nimi do choćby chwilowej ugody), dywagacjach.
O czym? O CZYM, DO DIABŁA, NIE MÓWI SIĘ KOLEGOM?
O tym, o czym Henry myślał (za dużo, za często, za bardzo, za brzydko, za - W OGÓLE?).
Początkowo - to jest wtedy - wyrwał się przed szereg z hipotezą, że on swoim kolegom mówił niby o wszystkim, ale po dłuższym namyśle dochodził (och, cholera - jeśli tak, to z rumieńcem wstydu wyżerającym policzki żywym ogniem; piekielnym chyba - takim, w jakim podobno płoną wszyscy grzeczni grzeszni chłopcy) do wniosku, że była to wierutna farsa.
Henry w życiu nie powiedziałby kumplom - takiemu Suryi, na przykład, albo nawet Arlamowi, choć coś mu podpowiadało, że blondyn akurat zrozumiałby prędzej - o czym zdarzało mu się myśleć, gdy umysł ześlizgiwał się przypadkiem z kujońskich torów i zsuwał w inne, bardziej grząskie areały.
- A myślał przede wszystkim o tym, że tamten chłopak - ilekroć Henry go widział (a widział go TRZY razy) - zawsze wyglądał tak, jakby dolną wargę od wewnątrz wydymała mu jakaś obelga albo kpina, trzymana w zanadrzu i gotowości, by ją cisnąć w otoczenie ot tak, dla zabawy; i jakby to było tę wargę - )
- Są jeszcze inne opcje.
- Takie, o których nie mówi się kolegom z akademika.
- - Wiesz co mam na myśli?
Nie było takiej ilości powtórzeń (clavicula - scapula - clavicula - scapula - cla - ; okrążeń wokół bieżni; wymachów dłoni tnącej taflę ozonowanej wody w prędkim kraulu; "Przestań, Heinrich; Wystarczy, Heinrich; Stop"; uderzeń palca w białe-czarne-białe fortepianowej klawiatury w ogólnostudenckiej sali muzycznej nieopodal głównej biblioteki...), które powstrzymałyby Wittgensteina, tak naprawdę i ostatecznie, przed neurotycznym wypadaniem fantazją w stronę sugestii, jaka mogła - ale nie musiała? - kryć się w ostatnich słowach jakie usłyszał od Delaney'a.
Czasem wydawało mu się, że dostawał od tego gorączki. Innym razem - że absolutnego pierdolca.
I jedynym wyjściem było Z M Ę C Z Y Ć się tak, że libido spadało mu razem z pulsem, udręczonym fizycznym, albo intelektualnym wysiłkiem.
Jak dziś, gdy z biblioteki (i siłowni przy tym), wracał: w mroku, w rozchełstanym prochowcu narzuconym na gruzełkowatą fakturę granatowego swetra; w pośpiechu powodowanym jedynie myślą, że chyba zapomniał klucza, a Sharma kładł się zwykle o rozsądnych porach (Henry zaś wolałby nie musieć go budzić). Teraz to on był sylwetką na dziedzińcu, i - co zabawne - nie przyszło mu nawet do głowy by zadrzeć podbródek i sprawdzić kto czy ktokolwiek spogląda nań z okna.
Arlam Delaney