WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Obrazek Everett Thornton nie wiedziała, co powinna była sądzić o zamieszaniu, jakie Travis wywoływał dookoła swojej osoby, ilekroć tylko pojawiał się na horyzoncie. Z jednej strony zdążyła się do tego przyzwyczaić - od kilku tygodni byli przecież sąsiadami, co w jakimś stopniu umożliwiło im chociaż szczątkowe poznanie siebie, własnych przywar oraz przyzwyczajeń. Z drugiej jednak Whitaker wciąż pozostawał dla niej zagadką, której rozwiązanie mogło mieć dwojakie skutki. Ciemnowłosa nie wiedziała, czy była gotowa na tego typu ryzyko. Przecież w jej życiu dopiero co zapanował ten upragniony spokój. Niszczenie tego z powodu głupich zachcianek szybciej bijącego serca wydawało się być bzdurą, na którą racjonalna, rozsądna strona kobiecej natury wciąż nie zamierzała się tak po prostu zgodzić.
Od ich ostatniego spotkania minęło kilka dni. Kilka długich, ciągnących się w nieskończoność dni, które upłynęły pod znakiem braku kontaktu. Everett nie zabiegała o uwagę Travisa, wierząc, że mężczyzna potrzebował odpowiedniej przestrzeni do uporania się ze swoimi prywatnymi zawirowaniami. Nie chciała mu w tym przeszkadzać. Sama chyba potrzebowała tego typu dystansu, by ułożyć sobie w głowie natrętne, szalejące myśli.
I kiedy sądziła, że w końcu jej się to udało, kolejna informacja spadła na nią jak grom.
Nie podejrzewała, że Travis mówił poważnie, kiedy napomknął o rozstaniu z Bernie. Do wszystkiego, co mówił, podchodziła z ostrożnością oraz dystansem. Nie tylko dlatego, że taka po prostu była, ale przede wszystkim przez wzgląd na dotychczasowe zachowanie mężczyzny. Nie zrobił niczego, co świadczyłoby o jego prawdomówności czy dotrzymywaniu obietnic, toteż wykonany przez niego krok zrobił na niej tym większe wrażenie. Czuła ulgę. I to wcale nie dlatego, że obecnie mogłaby bez skrupułów lądować w jego łóżku czy zapraszać go do swojego własnego.
Wiedziała, że popełniała błąd, kiedy zgodziła się na wspólny, weekendowy wyjazd z Seattle. Choć rodzinne miasto oferowało wiele atrakcji, to jednak budowanie podstaw ich relacji wymagało ciszy oraz spokoju. Zbliżał się koniec wakacyjnego sezonu, co sugerowało, że kurorty powoli pozbywały się ostatnich gości. Brzmiało to jak dobre miejsce dla nowego, świeżego początku. I chociaż cała wyprawa nie była w żaden sposób zobowiązująca, to jednak Everett dziwną lekkość poczuła dopiero w chwili, w której razem z walizkami znaleźli się w apartamencie z niesamowitym widokiem na całą okolicę.
- Muszę przyznać, że potrafisz zrobić wrażenie na kobiecie - mruknęła z uśmiechem, kiedy przystanęła przy otwartym na oścież oknie. Obraz zachodzącego słońca zapierał dech w piersiach, co, w połączeniu z zarysem gór, znajdującymi się nieopodal kurortu winnicami oraz samym budynkiem, tworzyło niesamowitą, finezyjną całość.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Travis również był zaskoczony tym, że nie skończyło się tylko na gadaniu. Chociaż wiedział, co powinien zrobić, nie mógł powiedzieć, że nie ogarnęły go wątpliwości, kiedy po powrocie do domu stanął twarzą w twarz ze swoją już byłą dziewczyną. Nie były to jednak wątpliwości związane z tym, czy ją kochał czy nie, ale takie, które kręciły się wokół tego, co właściwie powinien był jej powiedzieć i jak obrać wszystko w słowa, by zbytnio jej nie zranić. Ostatecznie zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę. Głos rozsądku podpowiadał, że nawet najpiękniej dobrane słowa, nie zdołają sprawić, że Bernie nie będzie cierpieć, a jej rozczarowanie jego osobą, okaże się być mniejsze. Powiedział jej wszystko. Począwszy od ulatniającego się stopniowo uczucia, którym niegdyś ją darzył, a które było jedynie zauroczeniem, pomylonym z miłością, a skończywszy na wyznaniu wszystkich większych grzechów. Powiedział jej o każdej zdradzie której się dopuścił. Nie wywlekał przy tym na wierzch imion konkretnych kobiet, a zwłaszcza jednej, która najbardziej wryła się w jego pamięć i okazywała się być ich sąsiadką.
Tamten wieczór był więc jednym z trudniejszych, o ile nie najtrudniejszy z tych, które miał okazję przeżyć w swoim życiu. Awantura, płacz, krzyki, prośby, przeprosiny, czy śmiech, który nie miał niczego wspólnego z wesołością, a raczej określał to, jak wielką porażką był w oczach dotychczasowej partnerki. Kiedy zaczęła się pakować, nie powstrzymywał jej. Nie próbował jej również zatrzymać, gdy opuszczała mieszkanie. Pozwolił na to, wiedząc, że dla obojga tak będzie lepiej.
Kolejne dni, w których stracił rachubę, poświęcał przede wszystkim próbom oswojenia się z nową rzeczywistością. Chociaż często był w mieszkaniu sam, albo zostawiał w nim Bernie zdaną jedynie na siebie, brak kobiecych rzeczy i świadomości, że prędzej czy później pojawiłaby się w progu drzwi, dawały mu się we znaki. Była to jednak kwestia przyzwyczajenia. Stare musiał zamienić na nowe i szło mu naprawdę dobrze, dzięki czemu po blisko dwóch tygodniach, mógł powiedzieć, że zamknął ten rozdział raz na zawsze. Kolejnym miało być wypracowanie jakiejś pozytywnej relacji z Everett, skutkiem czego podjął spontaniczną decyzję o koleżeńskim wyjeździe, który pomógłby im znaleźć wspólny język, a jej zgoda była jak znak od losu, że postępował słusznie i była jakaś nadzieja dla tej skompilowanej relacji.
Już zrobiłem? Chyba wchodzę na nowy poziom mistrzostwa w tej kwestii — odparł rozbawiony, rozglądając się po pokoju, który nie pozostawiał za wiele do życzenia. Wszystko było takie, jakim być powinno, gdy decydował się zarezerwować miejsce w tym konkretnym kurorcie, który swego czasu miał już okazję sprawdzić. W przeszłości był w pełni zadowolony z obsługi i był niemal pewny, że tym razem nie będzie inaczej. Tym bardziej, że obecnie nie mogli narzekać na tłumy turystów, którzy po zasłużonym odpoczynku, wracali już do swoich domów i ponurej codzienności, kręcącej się wokół kariery zawodowej czy mniej lub bardziej udanego życia rodzinnego.
Chcesz odpocząć, czy pójdziemy na jakiś spacer, żebyś zobaczyła okolicę? — zagaił, odkładając swoją torbę gdzieś pod ścianę i usiadł na łóżku, dając brunetce chwilę na to, by pozachwycała się widokami i podjęła decyzję o tym, na co miała ochotę w ciągu nadchodzących godzin. Kurort oferował wiele. Były miejsca, po których mogli spacerować, ale równie dobrze mogli poszukać relaksu na basenie, masażach, czy w saunie. Ostatecznie mogli pozostać w pokoju, zamówić kolację i wszelkie urozmaicenia zostawić sobie na kolejne dni. Travis do niczego zmuszać jej nie zamierzał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Spojrzenie ciemnych oczu nieustannie przesuwało się po okolicy. Widok z tej perspektywy pozwalał dostrzec niemal wszystko; winnice, bujne drzewa z jednej, płaskie tereny z drugiej strony, ale także wszystkie atrakcje, które oferował kurort. Ogromny basen, wielkie tarasy z miejscami na ogniska, znajdujące się nieco dalej pole golfowe, kort tenisowy i wszystkie inne rozrywki, które miały umilić gościom pobyt w Kalifornii.
Everett nie sprawiała wrażenia jakkolwiek zainteresowanej właśnie tymi konkretnymi atrakcjami, do których lgnęli wszyscy przyjeżdżający turyści. Podobała się jej otaczająca ich przyroda oraz tak doskonały widok na stopniowo chowające się za horyzontem słońce. Mieniące się kolorami niebo rzucało poświatę na wszystko dookoła, co niewątpliwie było najlepszym wynagrodzeniem trudów podróży, nawet jeżeli ta trwała niecałe dwie godziny.
Nie wiedziała, co powinni byli zrobić. Przeprowadzić kolejną rozmowę? Milczeć i udawać, że nie działo się nic, co znacząco wykraczało poza ich dotychczasowe wyobrażenia o tej znajomości? Rzucić się w wir zabawy, bez gdybania nad konsekwencjami, które we znaki mogłyby się im dać dopiero po powrocie do domu?
Teraz wszystko miało być prostsze. Travis pozbył się balastu, jakim był dotychczasowy związek, ale to wcale nie było jednoznaczne ze szczęściem, jakie mogliby sobie dać. Żadne z nich nie wydawało się być skore do zaangażowania się w dalsze zobowiązania, toteż luźna forma znajomości była dla nich tą najodpowiedniejszą. Może nie długoterminowo, ale na dobry początek?
Ever poddałaby się tym przemyśleniom, jednak dźwięk męskiego głosu skutecznie sprowadził ją na ziemię. Odsunąwszy się od framugi ogromnego okna, skupiła swoje spojrzenie na twarzy Whitakera.
- Daj spokój - poprosiła, wywracając oczyma. Jego teatralna skromność nie robiła na niej wrażenia. - Uroczy kurort, gorąca Kalifornia, dookoła mnóstwo ognisk i basenów. To brzmi jak mały raj, do którego każda kobieta dałaby się zaciągnąć - skwitowała przekornie, tym samym dając mu do zrozumienia, że pod tym względem nie pozostawała żadnym wyjątkiem. Na nią również działał urok tego miejsca, nawet jeżeli sam pomysł wspólnej wyprawy jawił się w jej oczach po prostu abstrakcyjnie. Nie tak dawno darli ze sobą koty, obecnie zaś planowali zajęcia na najbliższy weekend.
- Chętnie wzięłabym kąpiel. I może coś zjadła - wyznała po krótkiej pauzie, którą wykorzystała na dokładne przeanalizowanie pragnień swojego ciała. Podróż oraz czas spędzony na lotniskach były powodem zmęczenia, które skutecznie skreślało dłuższe spacery po okolicy z listy życzeń na ten wieczór. Odpoczynek brzmiał jak dużo lepsza, wygodniejsza opcja. - Zapoznajmy się z ofertą hotelu. Pozwiedzamy jutro, hm? - zaproponowała, woląc upewnić się, że taki plan odpowiadał nie tylko jej.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawdę mówiąc, jestem zaskoczony, że ty dałaś się zaciągnąć. Kiedy cię zapraszałem, nastawiałem się na stanowczą odmowę — przyznał szczerze, spoglądając na nią pytająco. Był ciekaw czemu podjęła taką, a nie inną decyzję, w obliczu ostatnich tygodni, które nie były dla ich relacji łatwe i dawały im się we znaki chwilami uniesień, jakie regularnie zastępowały dłuższe wymiany zdań w niekoniecznie przyjemnym tonie. Nie chciało mu się za bardzo wierzyć w to, że jego rozstanie nagle zmieniło nastawienie Everett do jego osoby. Z drugiej strony domyślał się, że jakiś swój udział miało to w tym, że obecnie w Kaliforni mogli spędzić weekend we dwoje. Nie miało przy tym znaczenia to, że nie było to nic zobowiązującego, a przyszłość dla ich znajomości wciąż stała pod znakiem zapytania.
Jasne, nie widzę problemu — przytaknął, lekko się uśmiechając. On sam był otwarty na wszystkie opcje, więc nie miał nic przeciwko temu by spędzili wieczór w pokoju, korzystając co najwyżej z urokliwego tarasu, na którym mogliby przesiedzieć ciepły, naprawdę przyjemny wieczór — Jak pójdziesz wziąć kąpiel, ja skoczę na dół złożyć zamówienie. Myślę, że może zjemy tutaj i nie będziemy się fatygować do restauracji - zasugerował jeszcze i sięgnął do swojej torby, by wyciągnąć laptopa i przejrzeć menu, które obecnie oferował ten kurort. Rozłożywszy się wygodniej na łóżku, zostawił miejsce dla Ever, by mogła się ułożyć obok niego i zerkać razem z nim na kolejne pozycje, których lista była dość obszerna.
Wybór kolacji zajął im kilka, może kilkanaście minut, ale ostatecznie doszli do konkretnych wniosków, dzięki czemu mógł się odciąć od elektroniki, po uprzednim zerknięciu na maila w celu upewnienia się, że Seattle nie zaczęło go nagle pilnie wzywać.
Łazienka jest tam, a na tarasie mamy wannę. Idź się wymoczyć a ja zaraz wrócę — zagaił, wskazując na jedne z drzwi i sam wstał, by móc opuścić pokój i skierować się na niższe piętro do lokalu serwującego jedzenie. Tam złożył zamówienie z dostawą do pokoju i dokupił jeszcze butelkę czerwonego, półsłodkiego wina, by po kilkunastu minutach, móc się znowu znaleźć w pokoju. Widząc, że dziewczyna postawiła na taras, zaśmiał się pod nosem i z kieliszkami oraz winem ruszył na taras. Mimowolnie zmierzył jej zanurzoną w wannie sylwetkę wzrokiem i jak gdyby nigdy nic, przysiadł na leżaku obok wanny, rozstawiając szkło na stoliku, by rozlać do niego wina. Gdy to zrobił, jedną lampkę podał brunetce — Kolacja będzie za jakieś czterdzieści pięć minut. Wystarczy, żebyś nacieszyła się kąpielą i widokami? — zapytał z lekkim rozbawieniem, ale był pewny, że to właśnie widoki jakie mieli z tarasu, przeważyły nad jej decyzją, by kąpiel wziąć w takich, a nie innych warunkach.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Everett skłamałaby, gdyby stwierdziła, że jej zgoda na ten wspólny wyjazd była decyzją spontaniczną i popartą stuprocentowym przekonaniem o słuszności takiego przedsięwzięcia. Kiedy Travis wyznał, że jego związek z Bernie dobiegł końca, a zaraz potem zasugerował wyjazd poza granice stanu Waszyngton, Thornton poczuła się tak, jak gdyby znalazła się na rozdrożu. Z jednej strony wiedziała, że to nie mogłoby zostać odebrane w sposób pozytywny. Dopiero zakończył jedną, długoletnią relację, zaś obecnie zdawał się podejmować się wszelkich kroków, by zupełnie świeża rozwinęła się w nieco szybszy, intensywniejszy sposób. Z drugiej jednak strony w magiczny sposób zniknęły wszystkie wyrzuty sumienia oraz wątpliwości. Teraz Whitaker był wolnym człowiekiem, dlatego konsekwencje swoich decyzji oraz działań podejmował w pojedynkę, bez narażania kogokolwiek na przykre doświadczenia.
- Zamierzałam odmówić - przyznała po krótkiej pauzie. Była świadoma, że to konkretne wyznanie mogło zbić go z tropu, ale jednocześnie nie było przecież niczym zaskakującym. Przez długi czas broniła się przed wszystkim, co miało bezpośredni związek z Travisem - z różnymi skutkami, ale jednak. - Ale skoro nasza znajomość już na niczym nie zaważy, to.. chyba uznałam, że przyda nam się odrobina swobody i możliwość oczyszczenia atmosfery - dodała w ramach wyjaśnienia, chociaż wcale nie oczekiwała, że kochanek byłby w stanie to zrozumieć. Tworzenie wyimaginowanych problemów i komplikowanie spraw było domeną czysto kobiecą. Everett momentami właśnie tak się czuła, czasami zazdroszcząc Travisowi swobody, z jaką podchodził do wielu życiowych kwestii. Ostatecznie jednak to nijak współgrało z jej naturą. Lubiła, gdy wszystko było na swoim miejscu, odbywało się zgodnie z planem i nie prowokowało nieprzewidzianych sytuacji.
- Brzmi świetnie - energiczne kiwnięcia głową miały być wyrazem szczerego entuzjazmu. Godziny na lotnisku, podróż, konieczność zaaklimatyzowania się w nowym miejscu - to wszystko niosło ze sobą zmęczenie, pod wpływem którego Everett nie czuła się na siłach, by konfrontować się z gośćmi oraz obsługą tutejszej restauracji. Dużo bardziej wolała zacisze ogromnego pokoju, w którym ona i Travis mogliby spędzić miły wieczór. - Na wannę na tarasie czaję się od momentu, w którym znaleźliśmy się na pokładzie samolotu - przyznała bez ogródek, kiedy mężczyzna zamknął klapę laptopa. Thornton niemal od razu podniosła się z łóżka, by z dna walizki wydobyć kosmetyczkę oraz wszystkie potrzebne do kąpieli rzeczy.
Przygotowanie tego dość mocno improwizowanego SPA nie trwało długo. Woda była przyjemnie ciepła, zaś dookoła niósł się aromat płynu oraz olejków oferowanych przez hotel. Nieprzyzwoita wręcz ilość piany dodawała temu wszystkiemu dodatkowego uroku. Było idealnie, dlatego Everett bez zbędnego przedłużania upięła włosy w niedbałego koka i, zrzuciwszy z siebie ubrania, wsunęła się do wanny.
Przymknięte powieki i spokój odmalowany na twarzy jasno sugerowały, jak zrelaksowana czuła się Thornton. Z nieskrywanym zachwytem łapała ostatnie promienie kalifornijskiego słońca, jednocześnie nie mogąc doczekać się momentu, w którym taras rozświetliłaby łuna bijąca od ładnie zabudowanego ogniska.
Z tych wszystkich marzeń wyrwał ją dopiero dźwięk cichego śmiechu Travisa - dosadny sygnał, że mężczyzna wrócił.
- Raczej tak, chociaż to spory czas oczekiwania. Woda zdąży mi wystygnąć - pożaliła się z teatralnym rozczarowaniem, jednocześnie ochoczo odbierając od niego lampkę z winem. - Za wycieczkę? - nie czekała na odpowiedź; niemal od razu uniosła kieliszek, wznosząc tym samym toast za ich pierwszą, całkowicie zaplanowaną podróż.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uniósł lekko brwi, zaskoczony jej odpowiedzią. Była tym, czego się spodziewał, gdy wystosował zaproszenie, ale jednak słysząc, że naprawdę chciała odmówić, poczuł zaskoczenie i jeszcze większą ciekawość związaną z tym, czemu zmieniła zdanie. Słuchał więc Ever uważnie, nawet przez moment jej nie przerywając. Ostatecznie zaś, mógł się tylko uśmiechnąć.
Jedyne na czym może zaważyć w tej chwili, to nad pracą. Nie wiem czy wolę spędzać czas na nagraniach, czy z tobą - zażartował. Na szczęście nie był na tyle głupi, by karierę poświęcać dla sąsiadki, kumpeli i kochanki, ale nie mógł zaprzeczyć, że gdyby zyskał wybór praca - spotkanie, to mógłby mieć chwile wahania, gdyż za bardzo upodobał sobie towarzystwo brunetki.
Też tak myślę. W końcu przyjechaliśmy odpocząć, a z tego co zauważyłem, w restauracji było trochę gości — gdy kierowali się głównym holem, rzucił kątem oka na restaurację i tłum jaki napotkał spojrzeniem, wcale nie zachęcał do tego, by chciał się aż tak poświęcać tego wieczoru i spędzać czas wśród zamieszania jakie tworzyłyby rozmowy dobiegające do nich od strony różnych stolików.
Chyba żartujesz. Chciałem mieć jakiś element zaskoczenia, a ty jeszcze przed wyjazdem przestudiowałaś ofertę? Kolejnym razem nic ci nie powiem. Wpakuję cię w samolot donikąd i na miejscu dowiesz się, co wybrałem — naburmuszył się niczym dziecko, które chciało zrobić komuś wielką niespodziankę, ale zostało przejrzane przed czasem. Nawet wygiął usta w smutku i westchnął teatralnie, gdy ona zajęła się grzebaniem w swojej walizce, która jak na kobietę, była przyzwoitych rozmiarów, co w oczach Travisa było wielkim plusem, bo nie przepadał za kobietami, które na weekend zabierały pięć walizek i trzy torby pełne niepotrzebnych rzeczy. Ever wydawała się być dość praktyczna, pakując tylko to, co rzeczywiście uważała za konieczne i nie robiąc sobie z niego prywatnego tragarza, którym nie zamierzał być dla żadnej kobiety.
Dolejemy świeżej, albo dołączę, żeby było ci cieplej - rzucił pół żartem pół serio i pochylił się, by zanurzyć dłoń w wannie, w celu sprawdzenia jak się miała obecnie temperatura wody. Nieopatrznie, całkowicie nie zamierzenie trącił palcami łydkę brunetki, w skutek czego zabrał dłoń i wytarł ją w swoje spodnie. Nie chciał, by pomyślała, że zaciągnął ją do Kalifornii tylko po to, żeby zaliczyć. Nie miał takiego zamiaru i nawet nastawił się na to, że spędzą ten weekend, jak na dwójkę znajomych przystało. Miał swoje priorytety i wypracowanie dobrej relacji, mieściło się ponad seksem — Za wyjazd i za naszą znajomość — dodał i również napił się wina, po czym wstał i przystanął przy murku, o który wsparł się łokciami, zatrzymując wzrok na horyzoncie, gdzie słońce powoli niknęło za drzewami, by po chwili obrócić się przodem do brunetki i podejść do wanny. Zatrzymał się za nią, sięgając do jej niedbałego koka, który rozplątał, jak gdyby nigdy nic — Wolę, kiedy masz rozpuszczone włosy — stwierdził, gumkę do włosów zakładając sobie na nadgarstek, nie przejmując się tym, że mógłby ją trochę rozciągnąć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Everett, wbrew wszelkim pozorom, wcale nie chciała komplikować życia mężczyzny. Właściwie wielokrotnie dawała mu do zrozumienia, że była gotowa odsunąć się w cień, byle tylko zyskał przestrzeń potrzebną do ogarnięcia wszystkich dotychczasowych spraw. Nie zamierzała naciskać, wywierać presji czy wymuszać na nim czegokolwiek. Jakiejkolwiek decyzji by nie podjął, Thornton nie chciała mieć z nią nic wspólnego. Mogła jedynie obserwować i reagować w sposób zgodny z jej sumieniem. Obecnie, kiedy Whitaker był singlem, pole do działania znacząco się powiększyło, chociaż i to nie świadczyło o chęci całkowitego poddania się własnym pragnieniom. Wolała postępować roztropnie, nawet jeżeli tego typu stwierdzenia do ich znajomości pasowały co najmniej średnio.
- Wolałabym, żebyś nie zaniedbywał swojej pracy. Dopiero co przestałam się narażać Twojej dziewczynie. Nie chciałabym, żeby teraz powody do złości mieli kumple z zespołu - mruknęła ze szczerą troską o obowiązki, których macosze traktowanie mogło mieć opłakane skutki.
Everett wiedziała, jak istotna bywała praca w życiu innych osób. Sama wielokrotnie określana była mianem pracusia, dla którego liczyły się tylko rzeczy pokroju rozwoju kariery oraz nieustanne osiąganie sukcesów. Niewątpliwie była w tym nuta prawdy, zważywszy na ilość godzin, które spędziła w swoim gabinecie oraz pracowni. Lubiła, kiedy wszystko było dopracowane, dlatego z nabożnością dopieszczała każdy kolejny projekt. Posiadanie kontroli nad tym, co działo się dookoła, dawało jej spokój oraz przeświadczenie, że robota była wykonana w stu procentach prawidłowo.
- Kto powiedział, że będzie jakiś kolejny raz? - rzuciła na odczepne, zanosząc się śmiechem; oburzenie, jakie odmalowało się na twarzy Travisa, dodawało mu dziwnego, chłopięcego uroku. Zupełnie tak, jak gdyby Everett miała do czynienia z naburmuszonym dziesięciolatkiem, który, po zrobieniu czegoś złego i otrzymaniu bury, musiał zaprezentować całemu światu swoją złość oraz jawne poczucie niesprawiedliwości. - Ale tak, zrobiłam to. Lubię wiedzieć, na czym stoję, nawet jeżeli niektóre niespodzianki są bardzo miłe - wyjaśniła, wzruszając ramionami. Nie była typem osoby, którą można było zaskoczyć w banalny sposób. Widziała i doświadczyła naprawdę wielu rzeczy, a ponieważ racjonalna natura nie pozwalała na doprowadzenie do jakichkolwiek niespodziewanych elementów, Thornton często wychodziła na nadgorliwą zołzę. Nie zmieniało to jednak faktu, że doceniała próbę, jakiej podjął się Whitaker. Ostatecznie bowiem z całego wyjazdu była zadowolona, nawet jeżeli byli w Kalifornii dopiero od kilku godzin.
- Och, no tak. Pod prysznic już mi się wepchnąłeś, teraz czas na wannę - pokręciła głową w doskonale widocznym i słyszalnym rozbawieniu, którego doskonałym zwieńczeniem był błysk w jej ciemnych oczach. Nie sprawiała przy tym wrażenia jakkolwiek zrażonej momentem, w której męska dłoń musnęła nagą łydkę. Na pierwszy rzut oka Everett w ogóle się tym nie przejęła, nawet jeżeli w rzeczywistości po całym jej ciele rozlało się przyjemne, znajome ciepło.
Nie chciała, by Travis dostrzegł jej zmieszanie, dlatego ochoczo i bez zbędnego zwlekania zajęła się winem, którego spory łyk przyczynił się do kontynuowania tego ukierunkowanego na relaks wieczoru.
- Hej! - była gotowa zaprotestować, kiedy znalazł się tuż za nią; kiedy straciła go z oczu i nie mogła kontrolować tego, co robił.
Niewątpliwie jednak zaskoczył ją w ten przyjemny sposób, nawet jeżeli rozpuszczone włosy zaraz miały się zmoczyć.
- Może faktycznie powinieneś przestać się tak kręcić i do mnie dołączyć? - zagaiła ni stąd, ni zowąd, nie widząc powodów, dla których wspólna kąpiel miałaby być czymś nieodpowiednim. Chociaż to dość mocno kłóciło się z zamiarami funkcjonowania w spokojnej, pozbawionej powodów do sprzeczek atmosferze, to jednak chęć bycia blisko zwyciężyła - przynajmniej w Everett.
Ostatnio zmieniony 2020-09-02, 10:07 przez Everett Thornton, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Myślę, że moi kumple byliby tobą zachwyceni, nawet jeśli wpłynęłabyś na pracę nad albumem. Problem w tym, że nie jestem pewny, czy chcę, żeby ci napaleńcy w ogóle cię poznawali — przyznał szczerze, pozwalając sobie na okazanie nutki zazdrości. Mogł sobie jedynie wyobrazić, jak bardzo kumple z zespołu śliniliby się na widok tej konkretnej brunetki i jak uparcie próbowaliby zdobyć jej względy, żeby zgodziła się wyskoczyć z nimi na piwo, czy coś na wzór randki. Wolał więc trzymać rękę na pulsie i nie prowokować takich sytuacji, bo choć nie mówił tego na głos, sam miał swoje plany względem dziewczyny.
Ja. Nie wierzyłem, że będzie pierwszy, ale jednak jesteśmy tutaj, więc to pozwala mi wierzyć, że będzie też drugi raz. Poza tym, ty utwierdzasz mnie w tym przekonaniu. Nie narzucałaś żebyśmy wzięli osobne pokoje, albo taki, gdzie mielibyśmy osobne łóżka. To znaczy, że mnie lubisz. Troszeczkę, o tyle — wskazał niewielką odległość między palcami — A ja zamierzam nadchodzący weekend poświęcić temu, żebyś polubiła mnie jeszcze bardziej. Na przykład tyle — wskazał nieco większą odległość i uśmiechnął się psotnie. Choćby miał stanąć na głowie, chodzić na uszach i każdego dnia budzić się o świcie, żeby osobiście przynieść jej śniadanie do łóżka, był gotów spróbować. Jednocześnie jej nastawienie dawało mu do zrozumienia, że to nie było koniecznie, skoro jak powiedział, bez kręcenia nosem przystała na zaoferowane warunki wyjazdu do Kalifornii — Cóż, jak mówiłem, następnym razem nie będziesz wiedzieć. A jeśli się nie zgodzisz, będę czuł się zmuszony do tego, żeby porwać cię z ulicy — zagroził żartobliwie. Porywać jej nie zamierzał, ale jednocześnie nie mógł zagwarantować, że by się do tego nie posunął, gdyby nie poczuł się zmuszony a w ich znajomości poczułby się wystarczająco pewnie, żeby w ogóle pozwolić sobie na tego typu brutalne, choć niegroźne zagrywki.
Wepchnąłem? Z tego co pamiętam, miałaś jajko we włosach. I mąkę. Zadbałem tylko o to, żebyś trafiła pod strumień wody i doprowadziła się do porządku. Nie nazwałbym tego wepchnięciem - mrugnął do niej, z psotnym błyskiem w oku, musząc trochę pociągnąć tą słowną sprzeczkę, która nie zwiastowała nadejścia poważniejszej kłótni. Tym razem oboje wydawali się być w doskonałych nastrojach, a niewinne żarciki związane z przeszłością choć nieodległą, wydawały się być jak najbardziej na miejscu.
Podobnie jak rozplatanie jej koczka, bez wcześniejszego uprzedzenia, czy chociażby zapytania o zgodę. Pod tym względem nie potrafił bawić się w uprzejmości, kiedy każda okazja wydawała się być idealna ku temu, by jej dotknąć i znaleźć się jak najbliżej, co dobrze wpływało na zaspokajanie jego słabości, którą czuł względem Thornton.
To zaproszenie, czy sugestia do rozważenia? — zapytał, przystając obok i z ewidentnym zainteresowaniem zaczął się przyglądać Ever, jakby chciał rozgryźć, czy stroiła sobie żarty czy może jednak była całkowicie poważna. Nic jednak nie wskazywało na to, by nie mówiła serio, dlatego ściągnął koszulkę, którą rzucił gdzieś na leżak i ubrany jedynie w spodenki, przerzucił pierw jedną, a potem drugą nogę przez krawędź wanny, by usadowić się wygodnie w ogromnych ilościach piany.
No co? Jedno z nas powinno się zachować przyzwoicie i to nie będziesz ty, skoro jesteś naga — wywrócił oczami, widząc jej minę. Musiał się trochę podroczyć i poudawać tego, który z ich dwójki jest bardziej przyzwoity. To było jednak tylko kiepską grą aktorską, bo o ile mógł się zachować i wejść do wanny na wpół ubrany, o tyle nieprzyzwoitych myśli nie mógł zwalczyć, gdy jego skóra w różnych miejscach stykała się ze skórą brunetki — Nigdy nie zrozumiem, czemu wy kobiety macie słabość do takich ilości piany. Weź mi wytłumacz, co w tym takiego fajnego — zagaił ją, gdy już usadowił się na tyle, by było mu wygodnie i by miał na nią dobry widok ponad tymi warstwami piany, pod którą skrywała to na co o wiele chętniej by popatrzył.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Perspektywa bliższego zapoznania się z męskim otoczeniem brzmiała jak pomysł absurdalny, ale jednocześnie miło łechcący kobiece ego. Dotychczas Everett nie zastanawiała się nad tym, jaki wpływ mogłaby mieć większa zażyłość z Travisem nie tylko na ich relację, ale również znajomości pokrewne. Chociaż sama wspomniała o nim jedynie swoim siostrom, to jednak nie sądziła, by podczas prób czy nagrań Whitaker wyznał przyjaciołom z zespołu prawdę o romansie z obecną sąsiadką. Wątpiła, że był plotkarzem.
- Boisz się, że zrobiliby na mnie większe wrażenie niż ty? - zagaiła, unosząc brew. Do tej pory nie podejrzewała go o zachowania tego typu. O ile zazdrość zdawała się być nieodłącznym elementem ludzkiej natury, o tyle Travis nie jawił się w oczach panny Thornton jako naczelny zazdrośnik. Był atrakcyjny, potrafił zainteresować rozmową oraz swoim charakterem - wszelkiej maści kompleksy zdecydowanie nie powinny były go dotyczyć.
Jeżeli jednak tak było, to Everett sama nie wiedziała, w którym momencie kąciki jej warg uniosły się w subtelnym, acz widocznie zawadiackim uśmiechu.
Nie kryła jednak momentu, w którym zbił ją z tropu. Faktycznie; kiedy padła propozycja tego wyjazdu, Ever nie stawiała zbyt wielu wygórowanych wymagań. Właściwie najtrudniejszym i głównym zdaniem było przekonanie jej do wzięcia udziału w podróży. Cała reszta spadła na dalszy plan i to nie tylko ze strony Travisa. Gdy Thornton uległa, całość organizacji pozostawiła właśnie jemu. Nie wnikała w to, co, jak, gdzie i kiedy. Po prostu czekała na informację oraz termin wyprawy. Być może był to jej strategiczny błąd?
- Myślałam, że osobne pokoje to oczywistość? - zagaiła niespodziewanie, chcąc przyjrzeć się męskiej reakcji. Absurdem byłoby dbanie o tego typu szczegóły, skoro kilkukrotnie dzielili ze sobą nie tylko przestrzeń, ale i o wiele więcej, bardziej intymnych rzeczy oraz momentów. Everett nie byłaby jednak sobą, gdyby nie zagrała mężczyźnie na nosie. Była ciekawa, czy byłby skłonny biec do recepcji w celu odkręcenia wszystkiego, co zdążył zorganizować. - Ja tak. Zwłaszcza, że byłam gotowa odstąpić Ci kolejkę pod prysznicem - podsumowała z rozbawieniem kwestię jednego z ich pierwszych spotkań zaraz po pojawieniu się Travisa w wieżowcu, w którym znajdował się także apartament panny Thornton. Nie żałowała tamtej wspólnej kąpieli, ale jednocześnie zwyczajne przytaknięcie wydawało się być reakcją po prostu nudną. Wciąż się droczyła.
Nie oponowała, kiedy jego smukłe palców sunęły między grubymi kosmykami jej ciemnych włosów. To było miłe. Gest sam w sobie był subtelny, ale pozostawał ślad; zarówno ten dostrzegalny w postaci rumieńców na policzkach, jak i tych wewnętrznych, gdy kobiece serce zabiło mocniej a krew zaczęła buzować w żyłach. Wystarczyło tak niewiele, by powróciły wspomnienia wspólnych nocy, które były słodką obietnicą przyjemności.
- Powiedzmy, że nie lubię samotnych kąpieli - błysk w jej oku dawał odpowiedź dużo bardziej jednoznaczną niż słowa. Zapraszała go do tej wanny, bo najzwyczajniej w świecie tego chciała. I cieszyła się, że nie wahał się zbyt długo. Woda wciąż była ciepła; powinien był z tego skorzystać. Niekoniecznie w spodniach.
- Nawet naga jestem bardziej przyzwoita od Ciebie. Widzę to spojrzenie i niemal słyszę te wszystkie nieprzyzwoite myśli w Twojej głowie, Whitaker - strzelała i to na oślep, ale jednocześnie nie byłaby zaskoczona, gdyby jej podejrzenia okazały się słuszne. Sama nie czuła już potrzeby ukrywania słabości, jaką darzyła mężczyznę, nawet jeżeli od zakończenia jego poprzedniego związku minęło dopiero kilka dni. - Hm, to bardziej kwestia zamiłowania do wszelkiej maści olejków i płynów. Piana to efekt uboczny, ale wciąż bardzo przyjemny - dla potwierdzenia swoich słów, zgarnęła na dłoń niewielki puszek stworzonej piany i chuchnęła ją, sprawiając, że pojedyncze resztki trafiły w sylwetkę Travisa.
Everett nie czuła jednak potrzeby spoczęcia na laurach. Zaczepianie go było zabawne, dlatego - ułożywszy się w wannie nieco wygodniej - uniosła jedną z nóg i, popijając wino, przesunęła swoją drobną stopą po jego nagim torsie.
- Chyba polubię te nasze wspólne kąpiele.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może tak, może nie — poruszył zaczepnie brwiami, nie mając zamiaru przyznawać wprost, że wcale się w swoich przypuszczeniach nie pomyliła. Bał się, że kumple mogliby wywrzeć na niej większe wrażenie i to nie dlatego, że byli weselsi czy mądrzejsi. Byli wolni. Związków się nie chwytali, przez co nie musieli się martwić o to, że zostanie im doklejona zasłużona łatka zdradzieckiego frajera. Travis, chociaż obecnie widział, że Ever nieco wyluzowała wiedząc, że był już singlem, wciąż słyszał ten głos swojego sumienia, który nieustannie powtarzał mu, że stracił w kobiecych oczach i minie sporo czasu, zanim na nowo w nich nie zyska.
Może dla ciebie.... Ale nie dla mnie — odparł bez cienia zażenowania — Chyba nie myślałaś, że zaraz zabiorę torby i pójdę do innego pokoju? — dopytał jeszcze z zawadiackim uśmiechem. Patrząc na to, ile do tej pory razem przeżyli nie widział sensu w wynajmowaniu dwóch pokoi, kiedy równie dobrze mogli spędzić weekend w jednym. Ich znajomość zaczęła się do dupy strony, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nie mieli więc powodów do tego, by odczuwać jakiś dyskomfort czy wstyd, skoro nie było rzeczy, czy może raczej części ciała, których nie widzieli. Dzielenie łóżka i czterech ścian, było przy tym co do tej pory robili, cholernie niewinne. Co za tym szło, chciała tego czy nie, on do żadnej recepcji się nie wybierał. Musiała się z tym pogodzić, nawet jeśli nie sprawiała wrażenia zażenowanej jego pewnością siebie, jaką wykazał się podczas rezerwacji ich pobytu w tym miejscu.
Jasne, jasne. Uważaj, bo uwierzę że byłabyś taka łaskawa — zaśmiał się, nie mając niczego złego na myśli. Oboje doskonale wiedzieli, że była tamtego dnia zdenerwowana i był to czas, kiedy miała serdecznie dość jego towarzystwa. Obecnie mogła mówić, o chęci odstąpienia mu kolejki, ale i tak wiedział swoje. Nie było jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Pod prysznicem bez problemu zmieścili się we dwoje, a skutki tego były naprawdę przyjemne.
Wszystko wskazywało na to, że ten wieczór również nie miał być wyjątkiem, a w wannie mieli pomieścić się we dwoje, ku obustronnemu zadowoleniu.
Poczułem się bardzo przydatny — odparł i nawet położył sobie dłoń po stronie serca, jakby olbrzymim zaszczytem było dla niego to, że mógł jej swoją obecnością umilić kąpiel. I właściwie po części tak było. Nie wiedział ile prawdy jest w jej słowach, ale zadowolenie jakie wyrażało jej spojrzenie, wystarczyło by odpuścił sobie słowne zaczepki i ciągnięcie tematu. On sam mógłby się odzwyczaić od samotnych kąpieli, na rzecz tych spędzonych z nią i zrobiłby to z przyjemnością.
Nie wiem o czym mówisz. Siódmy zmysł czy co wy tam macie, zaczyna cię mylić, bo moje myśli są bardzo przyzwoite — zaprotestował, aczkolwiek bez większego przekonania. O ile słownie mógłby ją bajerować w nieskończoność, wmawiając że nic takiego miejsca nie miało, tak znał się na tyle, by wiedzieć, że nie zdoła kontrolować własnego zachowania i spojrzenia, którym nieustannie wodził po tych fragmentach ciała brunetki, na które miał wgląd mimo sporych rozmiarów piany, której sens mu wytłumaczyła na tyle, by nie czuł się zmuszony do zadawania kolejnych pytań.
Zwłaszcza, że jej zaczepki zainteresowały go o wiele bardziej i nie mógł nie zareagować westchnięciem, gdy jej drobna stopa przesunęła się po jego torsie, wywołując przyjemne mrowienie — Ja chyba już je polubiłem — przyznał i chwycił ją za łydkę, przyciągając do siebie, by po chwili objąć dziewczynę w talii i wciągnąć na swoją sylwetkę, zamykając ją w ciasnym uścisku swoich ramion — Bardzo polubiłem — dodał i trącił czubkiem nosa ten jej, miękkie wargi owiewając swoim oddechem, tuż przed tym jak nie złączył ich ust w przeciągłym, spokojnym pocałunku.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Everett skłamałaby, gdyby stwierdziła, że żywiła względem osobnych pokojów jakiekolwiek nadzieje. Od chwili przekroczenia progu tego apartamentu była świadoma, że perspektywa dzielenia z Travisem łóżka była swego rodzaju koniecznością. Tyle tylko, że jak najbardziej przyjemną. O tym mężczyzna jednak wcale nie musiał wiedzieć.
Jednocześnie nie byłaby sobą, gdyby tak po prostu zrezygnowała z zyskanej sposobności do żartów oraz niewinnych zaczepek. Musiała to zrobić.
- Nie, raczej brałam pod uwagę Twoje poświęcenie i spędzenie tego weekendu na kanapie, w fotelu albo na podłodze. Tamten dywan wygląda na całkiem miękki - zawyrokowała, zerkając we wskazanym kierunku, gdzie nieopodal łóżka podłogę faktycznie zdobił puchaty chodnik, na którym może i byłoby mu wygodnie, ale który nijak miał się z wygodnym, miękkim materacem. Thornton nie zamierzała odbierać Whitakerowi możliwości spędzenia kolejnej nocy blisko niej. Właściwie sama pragnęła dokładnie tego; bycia razem. Może nie w ten dosłowny, charakterystyczny dla smarkaczy z liceów sposób, którzy musieli się upewnić, że ,,ze sobą chodzili''. Nie. Ona pragnęła spędzać z nim czas, cieszyć się bliskością i nie zadawać zbyt wielu pytań. Była gotowa w pełni cieszyć się tym wyjazdem i korzystać z każdej uzyskanej w ten sposób sekundy.
Frajdę niosła ze sobą nawet ta kąpiel, która - dzięki nieco wydłużonemu czasowi oczekiwania na kolację - mogła potrwać nawet kilkadziesiąt minut. Everett nie zamierzała spieszyć się ze stanięciem na równe nogi, zwłaszcza od chwili, w której przestrzeń w wannie znacząco się zmniejszyła, a poziom wody odrobinę podniósł.
- Dlaczego jakoś Ci nie wierzę? - zagaiła, przechylając głowę. Z nieskrywanym zaciekawieniem przyglądała się męskiej twarzy, z miną godną znanego na całym świecie naukowca lustrując zachodzące na niej zmiany; badała jego mimikę, śledziła błysk w oku, ostatecznie dłużej zatrzymując się na wysokości ładnie zarysowanych warg.
Jej własna buzia wyrażała podobne emocje, zaś panna Thornton nawet nie podejmowała prób udawania, że było inaczej.
Cholernie tęskniła za byciem blisko niego.
- Hej! - niemal pisnęła, kiedy niespodziewanie chwycił jej łydkę i pociągnął całą sylwetkę w swoim kierunku. Everett z impetem wpadła na męskie ciało, nieświadomie doprowadzając do momentu, w którym spora fala wody chlupnęła poza wannę, spotykając się z podłogą ogromnego tarasu.
Z zadowoleniem opadła na biodra kochanka, czując przeszywający dreszcz, gdy jej naga sylwetka spotkała się z torsem Travisa, a odległość między nimi stała się minimalna.
- Nie jestem zaskoczona. Łatwo Cię zadowolić - mruknęła wprost między jego wargi, pozwalając, by kąciki jej własnych uniosły się w zawadiackim uśmiechu. Everett nie dała mu jednak szansy na jakąkolwiek, nawet najbardziej zdawkową odpowiedź; niemal od razu odwzajemniła pocałunek, swoimi smukłymi ramionami oplatając przy tym szyję Travisa.
Dystans między nimi był rozkosznie niewielki, dlatego każdy, najdelikatniejszy nawet ruch sprawiał, że ich nagie ciała ocierały się o siebie w mniej lub bardziej wrażliwych na dotyk miejscach. To z kolei prowokowało dreszcze, ale i znajomy ucisk - szczególnie w podbrzuszu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zapomnij. Ten dywan możemy co najwyżej zwinąć i położyć na środku łóżka, żebyś czuła jakiś względny dystans. Chociaż nie mogę dać ci gwarancji, że przeszkodzi mi w obłapianiu twojego tyłka — odparł niewzruszony jej słowami. Domyślał się, że chciała mu zagrać na nosie, gdyż weszło jej to w nawyk podobnie jak jemu. Jednocześnie nie chodziło mu wcale o świadome obmacywanie jej. Raczej te, które mogłoby mieć miejsce podczas snu, gdy nie byłby w stanie kontrolować tego, gdzie i jak układają się jego kończyny. Bo w tamtej chwili wciąż uparcie wierzył w to, że mógłby pozostać całkowicie przyzwoitym facetem, który aspirował na miano dobrego kumpla a nie napalonego kochanka, który nie myśli o niczym innym, tylko o tym, jak dobrać się do majtek brunetki. I nie miało znaczenia, że chciał czegoś więcej. Wychodził z założenia, że jeśli ta znajomość miała się udać, to wszystko powinno mieć ręce i nogi, tocząc się w odgórnie narzuconej kolejności, którą i tak już drastycznie nagięli.
I które naginali obecnie, gdy dał się szybko złamać i skorzystał z propozycji wspólnej kąpieli, dosadnie działającej nie tylko na wyobraźnię ale i pragnienia, które wielokrotnie pokazały, że były dużo silniejsze niż zdrowy rozsądek.
Nie wiem... Może dlatego, że sam sobie nie wierzę i przy okazji jestem beznadziejnym kłamcą? — no nie do końca tak było, skoro swoją eks okłamywał dobry rok i nie dopuścił do tego, by domyśliła się, iż pozostawał jej niewierny. W rzeczywistości jednak, naprawdę był kiepskim kłamcą. Wolał szczerość, choć jak każdy pozwalał sobie na odstępstwa w zależności od sytuacji. Tym jednak razem, nawet nie próbował upierać się przy swoim. Wiedział, że przepadł wraz z chwilą, w której pojawił się na tarasie, mogąc zawiesić spojrzenie na sylwetce Everett, zanurzonej w wodzie i ogromne pianie. Jeszcze bardziej, gdy do niej dołączył i czuł jej ciało tak blisko swojego.
Nie piszcz, pobudzisz sąsiadów — zaśmiał się, aczkolwiek sąsiedztwo z innym pokoi to miał obecnie w głębokim poważaniu. Nie było na tyle późno, by mieli prawo rościć sobie prawo do pretensji, ale jednocześnie chciał ich obecność trochę uszanować. Oni sami przecież też nie chcieliby, żeby chwile relaksu zakłócali krzyczący, piszczący i głośno imprezujący w pokojach sąsiedzi.
Chciał jej powiedzieć, że wcale nie był łatwy do zadowolenia, a to, że przy niej sprawiał takie wrażenie, było zasługą jej osobistego uroku, pod wpływem którego nieustannie tkwił. Nie dała mu jednak tej możliwości, dlatego jedyne co mógł to odwzajemnić pocałunek i zamruczeć z zadowoleniem, gdy jego szyja została opleciona jej smukłymi ramionami, a naga sylwetka ciasno przylgnęła do tej jego, zachęcając do tego, by powiódł po niej dłońmi, zapoznając się od nowa z fakturą skóry kochanki i każdą krągłością.

autor

Zablokowany

Wróć do „Gry”