WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Reggie & Sam

ODPOWIEDZ
I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

[7]

Miał ściśnięte gardło gdy winda jechała na wskazane piętro. Nie wiedział do końca dlaczego dziś nie zdecydował się zabrać ze sobą swojego psa, jak zwykle miał to w zwyczaju. Miał dziwne przeczycie, że było źle. Chciał się mylić, ale wiedząc ile razy pozornie wydawało się, że jego starszy brat w końcu wychodził na prostą nagle cofał się o trzy kroki wstecz i znów wracali do starych nawyków. W głowie miał mętlik, natłok myśli, które jednak głównie krążyły przy tym co nawiwijał w poprzedni piątek ze swoją przyjaciółką Lemon, a mianowicie przespali się ze sobą. Nawet przyszedłby do Sama po radę, co robić w takiej sytuacji, chociaż to on wymyślił skomplikowany układ. Nie, w swojej naturze był on banalnie prosty, ale przestali się trzymać głównej zasady i dali ponieść się emocjom. Zwykle nie przejmował się specjalnie tym, że z jakąś panną baraszkował niegrzecznie po imprezie i czasem niegrzecznie znikał z samego rana ale różnica tutaj była taka, że Lemon nie była właśnie żądną nieznajomą, której nawet imienia nie pamiętał, lecz przyjaciółką. Nie chciał, by stało się najgorsze, choć miał takie obawy. Był na tyle dobrze wychowany, że to jej pozostawił decyzje co chce z tym wszystkim zrobić - czy dalej będą wstanie być przyjaciółmi? Czy będą udawać, że się nie znają? Nie chciałby jej stracić i to był jeden najważniejszy punkt. Nie wiedział też, czy wizyta u brata przed rozmową z Lemon to był dobry ruch, ale od wczoraj coś go niepokoiło. Milczący telefon, brak odczytywanych wiadomości nigdy nie wróżyło nic dobrego. Istniało kilka opcji, których nie chciał brać pod uwagę: najbardziej nawet chciałby znaleźć go (mógłby być nawet zalany w trupa) w jakimś klubie: to by znaczyło, że wylazł w końcu z ukrycia, chociaż pewnie tak nie było. Będąc w końcu na odpowiednim piętrze, zapukał do drzwi apartamentu. Cisza. Zmarszczył brwi, a drugą rękę zacisnął w pięści i jeszcze raz zaoukał, ale było tak samo. -Sam? To ja, otwórz! - powiedział głośno, chcąc by dowiedział się, że to tylko on stoi za drzwiami, ale dalej była tylko cisza. Przełknął ślinę, ale nacisnął klamkę i ku jemu zaskoczeniu drzwi były otwarte - ostatnio dorobił sobie potajemnie klucze do apartamentu chociaż podejrzewał, że Sam napewno się już o tym zorientował. Wszedł niepewnie do środka i trochę dobił go smród niewywietrzonego mieszkania, co sprawiło, że od razu ruszył do salonu, chcąc otworzyć czym prędzej drzwi balkonowe -Sam?! Jesteś w domu? - zaczął znów niewinnie pytać, zdradzając swoją obecność. Zaczął zbierać pozostawione byle jak puste puszki piwa - nie było ich jakoś specjalnie dużo, ale były. Mogły być stare, ale też świeże, np. z wczorajszej nocy. - Jak się zaraz nie pokażesz to dzwonie najpierw po ojca! - zakomunikował zły na siebie, że znowu daje się wciągać w jego podchody. W kuchni go nie było i nie znalazł też w łazience czyli została sypialnia. Drzwi były nieco uchylone -Sam? - zapytał niepewnie, szeptem, bardziej uchylając drzwi, które ukazały my widok leżącego na brzuchu brata. Przełknął ślinę przez chwilę nie mogąc się ruszyć, próbując walczyć z ostatecznymi myślami -Wstawaj, koniec spania na dziś. Ruszamy się! - podszedł w końcu do łóżka i przejechał go na plecy. Skrzywił się, widząc jego bladą, pozbawioną życia, wychudzoną twarz. Jęknął w duchu, próbując powstrzymać przekleństwa ciągłe się na usta. -WSTAWAJ! - warknął zły, odruchowo sprawdzajac palcami tętno ba szyi. Na szczęście było. Jeszcze tego by mu brakowało, żeby jakiś numer kretyński by mu wywinął. Mężczyzna albo udawał, że spał dalej, bo było z jego strony zero reakcji gdy trzepnął go lekko w policzek albo rzeczywiście był totalnie schlany -Sam! -szturchnąl go tym razem w ramię ale po chwili zrezygnowany westchnął głośno i po prostu usiadł przy nim, prawdopodobnie będzie musiał poczekać aż się wreszcie obudzi.
Samuel Osbourne

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „12”