WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

søren & wendell | the little darlings

ODPOWIEDZ
the touch of his hands were as cold as his eyes So don't you tell me we weren't hypnotised
Awatar użytkownika
21
179

student dance major; striptizer

University of Washington; klub Little Darlings

columbia city

Post

 Gdy schodzi ze sceny, jest cały zlany potem. Choreografia, którą dziś zaprezentował, jest jedną z bardziej skomplikowanych od tych, które na ogół można było zobaczyć w Klubie. Uparł się na nią, mimo że poprzednie były bardziej niż wystarczające. Omal nie zapłacił za swoją niezłomność paskudną kontuzją w jednym przerażającym momencie, gdy omsknęła mu się ręka podczas zwisania bezpośrednio głową w dół, wysoko w górze rury. Całe szczęście, że wywinął się w porę, aby uratować swój kręgosłup, lecz rozszalałe bicie serca nie ustępowało nawet po osuszeniu się, ubraniu i utonięciu w miękkości puchatego fotela na tyłach sceny.
 Szło mu nadzwyczaj dobrze do tego momentu, cholera. Wystarczyło jednak, by na sekundę stracił uprzednio niezmącone niczym skupienie. Zrobił to, czego na ogół unikał za wszelką cenę: spojrzał na publiczność — nie jedynie w ich kierunku, gdzieś ponad nimi — a bezpośrednio w twarz kilku obserwującym go osobom, i potem jeszcze dalej, w nieco lepiej oświetlone okolice baru.
 Cóż, to nadal nic poważnego, oczywiście. Żaden okropny błąd; zazwyczaj profesjonalnie jest w stanie utrzymać koncentrację na każdy swój performance. Tym razem jednakże twarz, której rysy wyłapał w tłumie, przykuła jego uwagę i przywołała nieprzyjemne wspomnienia, w dodatku sprzed kilku dni — nadal więc świeże.
 Niezwykle rzadko zdarzało się, że Søren wstydził się swojej pracy czy czuł potrzebę schowania się z jej powodu. Tymczasem słowa wypowiedziane przez tego człowieka — stojącego ponadto w roli barmana, a nie zamawiającego, wspaniale — skutecznie przypomniały mu, co większość społeczeństwa myśli na temat jego tymczasowego zawodu.
 Nadal jednak nie było to nic specjalnego. Jasne, nie spodziewał się ujrzeć Wendella akurat tutaj, jako nowego pracownika Klubu, nie mniej, nie więcej; po prostu element zaskoczenia zadziałał zadziwiająco negatywnie. Może nie takie rzeczy chce się słyszeć (tudzież — czytać) zaraz po (niczego sobie) spędzonej wspólnie nocy, ale takie rzeczy się zdarzają. Za parę dni Ren by o nim zapomniał.
 Parę dni jednak nie zdążyło jeszcze minąć, więc Ren wciąż, niestety, pamięta. Prawdę mówiąc, nadal jest na niego wkurzony. W dodatku prawie się przez niego spektakularnie wyjebał, na scenie, jego świętym miejscu, co już tylko przelało czarę goryczy.
 Blondyn bierze głęboki wdech, zbiera się z fotela, wychodzi na salę, krocząc prosto w stronę baru z Foxem, i przygotowuje się na najgorsze.

Wendell Fox
Ostatnio zmieniony 2023-08-30, 02:24 przez Søren Larsen, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Berenika

If you ever looked at me once with what I know is in you, I would be your slave.
Awatar użytkownika
24
190

barman, twórca muzyki elektronicznej

klub little darlings

south park

Post

   Nie zwraca uwagi na otoczenie, poświęcając ją w całości swoim klientom, bo – bądź co bądź – pracuje tu ile? Tydzień? W każdym razie wciąż jeszcze nie wystarczająco długo, żeby pozwolić sobie na zrobienie czegoś… nie tak jak trzeba. Nie można jednak przecież wciąż skupiać się na tym, co się robi, zwłaszcza kiedy robi się ciągle to samo. Nudzi się. Ręce, od kilku godzin powtarzające właściwie jednakową sekwencję ruchów, działają już bez udziału jego mózgu, więc myśli uciekają ku czemukolwiek – lub, jak w tym przypadku, komukolwiek – ciekawemu. Bar znajduje się w miejscu, z którego i on może patrzeć ponad tłumem na przynajmniej jednego tancerza. Pozwala więc sobie na to. Podziwia w milczeniu mężczyznę wykonującego – krok za krokiem – układ, w którym unosi się w powietrzu, na ziemię schodząc tylko na chwilę, żeby wzbudzić w ludziach głód, jakiego nie daje im zaspokoić. Nie sobą. Żadna z wyciągniętych ku niemu dłoni nie jest w stanie go dotknąć, mimo że zdaje się być tak blisko nich; w rzeczywistości zachowuje bowiem od każdego odległość jeszcze dalszą niż konieczna. Światło klubu kładzie się kolorami na jego skórze, wydobywając z ciemności wszystkie mięśnie, napięte od utrzymywania jego ciała nad podłogą. Foxowi wydaje się, że piosenka zaczęła się ledwo chwilę temu, a już się kończyła, niosąc za sobą koniec również i tańca, któremu udało się na moment uczynić pracę bardziej… do wytrzymania. Mężczyzna idzie w kierunku baru, więc Wendell czeka na niego, przechylając głowę w sposób, który wywołuje mimowolne skojarzenia ze zwierzęciem – u jednych z psem, u innych z kotem, zależnie pewnie od tego, co lubią (lub przeciwnie – czego nie lubią) bardziej. Ale zanim jeszcze Søren – bo spośród wszystkich osób na świecie, z jakimi mógł pracować, musiał być to oczywiście właśnie on, co udaje mu się zauważyć dopiero teraz — stanie przy ladzie, jego obraz odbije się w piwnych oczach Wendella uprzedzeniem, którego ten nie ma zamiaru chować za właściwym dla siebie taktem. Nie przed nim. To może jednak i tak umknąć uwadze Larsena, o ile nie spodziewa się tego zobaczyć; nie widać go aż tak zza zmierzwionych snem włosów, których Fox nie miał dzisiaj czasu doprowadzić do jakiegokolwiek ładu po wstaniu z łóżka.
   Pamięta go – w przeciwieństwie do niego, bo on już zdążył o nim zapomnieć, czyż nie? Przypomni mu.
   Nie teraz, Wen. Pracujesz, więc zachowuj się… profesjonalnie.
   — Widziałem — mówi, a to słowo – będące tylko częścią całości, której Wendell wcale nie musi wypowiadać, żeby ten wiedział, o co mu chodzi – spada na odsłonięte plecy Sørena jak bat. — To właśnie się dzieje, kiedy pozostawiasz pragnienia w sferze marzeń, zamiast je spełniać; rozpraszasz się możliwościami, których nie wykorzystałeś. — Ton, jakiego używa, otula twarde zdania łagodzącą treść miękkością. Nie wpływa to jednak w żaden sposób na informację, jaką chce nim przekazać, więc Wendell od razu czuje na sobie obce spojrzenia, które tylko czekają na rozwój sytuacji. Układa zatem usta w uśmiechu i zajmuje się przez chwilę złożonymi zamówieniami, zanim zwróci się do Sørena już bez żadnych emocji, stawiając Tequilę Sunrise przed ostatnią osobą, która jeszcze czekała na swoją kolej — I na co masz ochotę, mój niedoszły Ikarze?
Ostatnio zmieniony 2023-08-30, 11:22 przez Wendell Fox, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

the touch of his hands were as cold as his eyes So don't you tell me we weren't hypnotised
Awatar użytkownika
21
179

student dance major; striptizer

University of Washington; klub Little Darlings

columbia city

Post

 W drodze do baru przez myśl przechodzą mu różne scenariusze ich potencjalnej rozmowy i każdy kończy się solidną dawką obelg w stronę Wendella. Spacer spod sceny do barowej lady trwa może trzydzieści sekund — w porządku, minutę, jeśli brać pod uwagę gnieżdżący się tłum, przez który musi się przetoczyć — sam jest zatem pod wrażeniem, jak wymyślnie i w jakiej ilości jest w stanie porównać go do najgorszych zjawisk tego świata. Dramatyzuje, rzecz jasna. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę. Mimo to daje błądzić swojemu umysłowi do woli, jako że — co zauważa ze zdziwieniem — uspokaja go to. Prawdę mówiąc, bardzo się przestraszył, że spadnie; żołądek podszedł mu w tej jednej okropnej chwili do samego gardła. Tymczasem tak przyziemna czynność jak dogryzanie Wenowi w swojej głowie… przynosi mu ukojenie.
 Och, gdyby tylko Wen wiedział.
 W sumie — zaraz mu to zakomunikuje. Czemu nie.
 Pozornie niewinna mina chłopaka nie sprawia, że się waha, lecz nadal, niezawodnie, powoduje, że ma ochotę uśmiechnąć się do niego. Ren jest jednak ostrożny; tak ostrożny, jak tylko się da, do oporu. Już przecież dał się raz oczarować tej diabelnie (zdradziecko) ładnej buzi i co z tego wyszło? Same nerwy. Tym razem sam się o nie prosi, idąc do niego przygotowany jak na wojnę — powinien zostać za sceną i odpocząć, w końcu za godzinę musi zatańczyć jeszcze jeden układ, a nie próbować wywołać konflikt ze świeżym pracownikiem.
 Czy naprawdę… Czy naprawdę Wen znalazł się tu przypadkiem? Jest to myśl równie przerażająca, co zuchwała. Choć z logicznego punktu widzenia Ren wie, że cały świat nie kręci się wokół niego, czasem też ma wrażenie, że każdy jego negatywny aspekt upodobał sobie właśnie niego, więc… Praca tutaj nie jest żadną jego brudną tajemnicą, co nie przeszkadza jednak niektórym w traktowaniu jej jako coś tego sortu, by próbować wyrządzić nią krzywdę Renowi. Ale żeby posuwać się aż do tego...
 Na, hm, dziewięćdziesiąt… osiem procent to przypadek. O przyjęciu nowego barmana słyszał już od dobrego tygodnia, po prostu nigdy nie miał okazji go jeszcze spotkać. Nikt jednak przez ten czas nie pytał o Sørena, a prawdopodobnie to by zrobiła osoba, której zatrudnienie się tutaj miało mieć drugie dno, nieprawdaż?
 Ukraca swoje rozbujałe spekulacje, gdy kieruje spojrzenie na Wendella, teraz znajdującego się już jedynie na szerokość blatu od niego. Przemyślenia sprawiają, że gubi nieco ze swojej wojowniczości i spóźnia się o ułamek sekundy. Wen odzywa się pierwszy.
 Blondyn jak na zawołanie wywraca na niego oczyma.
 — Jesteś taki uroczy, kiedy z twoich ust nie wydobywają się żadne słowa — odpowiada ze słodkim, najsłodszym uśmiechem, ujmując sensem komentarza słowa mężczyzny zarówno sprzed chwili, jak i z przeszłości. — Bo to one właśnie powodują, że spotkanie z podłogą wydaje się przyjemniejsze niż z tobą.
 Po krótkim namyśle zasiada na wysokim krześle, ryzykując zaprzeczenie swoim własnym słowom. Doprawdy, jebać Wendella. Ile sprzecznych uczuć można mieć względem jednego człowieka? Mruży oczy, gdy na jego pytanie bezwiednie niemal nie odpowiada oczywistym flirtem.
 — Nie mogę pić — odpowiada. Grzecznie. — Wciąż pracuję. — Choć jego dresy i luźna koszulka z wycięciem z tyłu sugeruje co innego.
 Odpoczywa, tak?
 Mierzy go spojrzeniem raz jeszcze. Musi wiedzieć.
 — Wen, czemu tutaj?
Ostatnio zmieniony 2023-08-30, 23:22 przez Søren Larsen, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Berenika

If you ever looked at me once with what I know is in you, I would be your slave.
Awatar użytkownika
24
190

barman, twórca muzyki elektronicznej

klub little darlings

south park

Post

   Pozwala mu się do siebie zbliżyć, nie ruszając się przy tym z miejsca; zmienia jednak swoją pozycję, bo ręce – przed chwilą jeszcze złożone na piersi jak w obronie przed jego spojrzeniem – kładzie na blacie, opierając na nim ciężar swojego ciała. Nie przejmuje się atakiem, czy, właściwie rzecz biorąc, kontratakiem Sørena, zachowując się w sposób, który bez słów mówi mu, że nie znajduje się już na swoim terenie. Mężczyzna oczywiście wykorzystuje w pełni to, że przed nim nie ucieka; zmniejsza dystans między nimi do takiego stopnia, że Wendell musi powstrzymać się przed odruchem zwiększenia go znowu do… odpowiedniego. Odpowiedniego, to znaczy takiego, który w pełni uniemożliwi mu złapanie Larsena za szyję i zaciśnięcia na niej dłoni. Nie robi tego, oczywiście, ale sam fakt, że ma przed sobą opcję, którą chce, lecz której nie powinien wybierać, źle na niego działa. Dobrze nie reaguje też wcale na jego przewrócenie oczami – bo pod powiekami widzi jeszcze przecież, jak źrenice Rena idą ku górze z innego, mimo że również związanego z nim powodu. Zagłębia się kłem w dolną wargę, dopóki nie poczuje na języku krwi, żeby tylko nie powiedzieć swoich myśli na głos.
   — Wiesz jak je zamknąć — ogranicza się do odpowiedzi, która pozostawia wyobraźni Sørena pole do manewru.
   Unosi brwi, kiedy mężczyzna zaprzecza samemu sobie, siadając naprzeciwko niego, przy ladzie. Potwierdza tym zachowaniem to, co Fox założył już sobie o nim na podstawie tego, jak podszedł do kwestii ich znajomości – że sam nie wie, czego w ogóle chce.
   — A jednak tutaj jesteś. Przy barze. Po co się jest przy barze? — po zadaniu pytania robi przerwę, w której brakuje jednak czasu na odpowiedź, czyniąc je retorycznym. — Jedna z dwóch opcji – żeby zamówić drinka albo rwać barmana. Jak sam powiedziałeś, nie możesz pić alkoholu, Søren, więc co tu robisz? — mówi coraz ciszej, ale, ponieważ pochyla się nad siedzącym przed nim znajomym, ten wciąż może go bez problemu usłyszeć. W końcu odchyla się się z powrotem, kończąc rozpoczęte przez siebie zdanie wystarczająco głośno, żeby i teraz nie mogło ujść uszom Larsena — Ach, no tak, jest przecież jeszcze trzecia, jak mogłem o niej nie pomyśleć – po prostu chcesz mnie — w ostatniej chwili dławi przekleństwo w gardle, ugrzeczniając je do — zdenerwować.
   Widzi pot na jego skórze i zmęczenie w mięśniach, które drżą pod nią, ale, mimo że w głębi siebie chce to zrobić, nie podaje mu wody. Mężczyzna odrzucił propozycję, jaką złożył mu chwilę temu, a Wendell nie ma w zwyczaju się powtarzać, zwłaszcza kiedy chodzi o uprzejmości. Przecież oczywistym było, że lokal nie ma w karcie tylko alkoholu.
   — Wina przypadku — odpowiada od razu, bo szczerze. Fałsz obejmuje dopiero następne zdanie; nie jego istotę, a ton, brzmiący o wiele za czule jak na rodzaj ich relacji — Nie, nie zrezygnowałem z poprzedniej pracy tylko po to, żeby móc zwalać cię z nóg w następnej.

autor

the touch of his hands were as cold as his eyes So don't you tell me we weren't hypnotised
Awatar użytkownika
21
179

student dance major; striptizer

University of Washington; klub Little Darlings

columbia city

Post

 „Wiesz jak ze zamknąć.” Ech, wie, bardzo szczegółowo, a przynajmniej na tyle, na ile można było dowiedzieć się po jednym hook upie. Søren jest jednak uważnym partnerem, który przeróżne znaki zapamiętuje i przechowuje starannie w odpowiednich szufladkach w swoim umyśle, by móc swobodnie wracać do nich, gdy będą mu potrzebne. Fiksuje błękitne spojrzenie na zagryzionej wardze, świadomie lub nie, a potem niżej, na obnażone dzięki podwiniętym mankietom czarnej koszuli przedramiona. Widok licznych tatuaży ponownie sprawia, że chce przesunąć po nich palcami.
 — Wtedy też niekoniecznie się zamykają — odpowiada i w tym samym momencie zdaje sobie sprawę z tego, że wpadł w pułapkę Wendella, dając wciągnąć się w tak naturalnie występujący między nimi język prowokacji i… uwodzenia. Zmusza swoją twarz do bezruchu, aby nie dać po sobie poznać, że popełnił błąd, a przynajmniej ma nadzieję, że mu się to udaje. Nie spuszcza z niego wzroku, splatając go tym razem z jego złotym, choć w tym świetle błyszczącym także w innych kolorach spojrzeniem.
 Nie daje się sprowokować następnym słowom, wciąż czując na końcu języka swoją porażkę sprzed kilkunastu sekund. Na ostatnie zdanie jednak parska śmiechem, jako że nie do końca się takiego spodziewał. Wen na ogół był taki taktowny; idealnie wyczuwał sytuację, osobę i okoliczności, i dostosowywał się do nich w mgnieniu oka. Żeby bezpośrednio usłyszeć od niego, że Ren go wkurwia? Bezcenne. Och, och, tak, denerwuje. Ups.
 Opiera łokcie o blat, a następnie twarz o rozłożone dłonie. Puls wreszcie uspokaja mu się do normalnej prędkości, gdy ciało pozwala sobie ostatecznie na zarejestrowanie, że zagrożenie istotnie minęło. Wendell góruje nad nim, nawet gdy Ren siedzi na wysokim stołku, ale ten fakt nie sprawia, że czuje się przytłoczony. Czego by mężczyźnie nie mógł zarzucić, nigdy nie próbował w tak prostacki sposób — z wykorzystaniem swojego wzrostu, do cholery — implikować jakiejkolwiek przewagi. Uga, buga, wielki mężczyzna? Całe szczęście — nie. Ren może ze spokojem upajać się ich różnicą wzrostu.
 Zaraz. Co?
 Gdzież te myśli poszły. Ach. Wkurwianie Wendella, tak.
 — Wen — mówi, nadal z wmieszanym do tonu wypowiedzi rozbawieniem. — Ja? Chcę? Skądże znowu. Zresztą sam ostatecznie powinieneś móc zdecydować, co cię denerwuje, nie?Mhm, Søren, zabawne, że akurat ty mówisz takie rzeczy.
 Nie może uwierzyć, że właściwie to poprawia mu się humor podczas rozmowy z chłopakiem. Szczególnie że nie mówią sobie nic przesadnie miłego. Gdy jednak Wen potwierdza, że to tylko zbieg okoliczności, blondyn wyraźnie odczuwa ulgę. Kładzie rozgrzany policzek na blacie, a jego zimno przez pierwsze sekundy przesyła igiełki szoku nim spowodowanego do jego mózgu.
 — A to szkoda — kłamie, by się odgryźć, ale nie wkłada już w to nawet połowy swojego serca. Po pierwsze, gdyby Fox tak zrobił, byłoby to skrajnie przerażające i alarmujące, a Søren spieprzałby wtedy ile sił w nogach. Świadomość, że jednak nie musi mieć do czynienia z taką ewentualnością, jest niezwykle kojąca. — Już miałem dawać ci drugą szansę.

autor

Berenika

ODPOWIEDZ

Wróć do „Little Darlings”