WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Laura i Lily

ODPOWIEDZ
I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

~5~
Nie pamiętała już, kiedy spędziła wieczór inaczej niż w pracy. To nie tak, że brakowało policjantów albo dawała się wrabiać we wszystkie bezpańskie zmiany — po prostu jeśli tylko miała okazję, chętnie pracowała. Uważała, że pomaga jej to nabierać niezbędnego doświadczenia i realnie się wprawiać. Naprawdę lubiła swoją pracę, a że wciąż była na jej początkowym etapie, to nie miała problemu z pracowaniem w dni, w które wszyscy woleli mieć wolne.
Na przykład w weekendy.
Tym razem jednak miała zaplanowane wolne na cały weekend. W sobotę umówiła się na babski wieczór z Laurą, a w niedzielę obiecała rodzicom, że wpadnie na obiad. Nie trzeba chyba mówić, który z dni cieszył się jej większym entuzjazmem. Choć brzmiało to brutalnie, ani trochę nie tęskniła za mieszkaniem w rodzinnym domu i jeśli czasem tam wracała, to bardziej z poczucia obowiązku niż dla przyjemności.
Na razie jednak nie zamierzała się przejmować, zamiast tego wolała skupić się na wieczorze ze swoją współlokatorką. Miały obejrzeć jakiś film, ale klasycznie nie wybrały żadnego wcześniej. Na razie były na etapie przeglądania oferty serwisów streamingowych i czekania na pizzę… Długiego czekania, bo nie wzięły poprawki na to, że był weekend.
No dobra, ale wolisz raczej romansidło czy coś z dreszczykiem? — zapytała, kiedy odrzuciły kolejny film. Sama nie była fanką produkcji, których akcja kręciła się wyłącznie wokół miłości, związków i związanych z nimi problemów, ale czasem można obejrzeć coś w tym rodzaju i odpocząć od filmów, które trzymają w napięciu. Napięcia miała w końcu dosyć na co dzień, nie musiała go sobie sztucznie dokładać.
O, nasza pizza jest już w drodze — poinformowała brunetkę, zerkając na ekran telefonu, który rozświetlił się powiadomieniem. — To dobrze, bo jestem tak głodna, że powoli zaczynałam żałować, że sama czegoś nie ugotowałam. Czyli bardzo.
Nie było jej do końca po drodze z gotowaniem — coś tam umiała, ale nie była to czynność, do której by się rwała. Na co dzień i tak nie miała na to zbyt wiele czasu.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

#86
outfit

Laura również weekendy spędzała w pracy, choć obiecała sobie, że przed sesją odda nieco swoich zmian, by móc się uczyć. Jednak lubiła być zajęta, a napięty grafik trzymał ją w ryzach. I choć posiadała ogromną samodyscyplinę, to taki porządek, który w pewien sposób był wymuszony, jakoś się u niej sprawdzał. Była to tez niezła wymówka, by wykręcać się ze spotkań, na które była zapraszana albo randek, na które nie chciała iść.
Ten weekend miała wyjątkowo wolny. Znajoma z kawiarni potrzebowała trochę więcej pieniędzy, więc Laura oddała jej swoje godziny, ostatecznie ciesząc się, że będzie miała chwilę dla siebie. Piątkowy wieczór poświęciła w całości sobie, robiąc rzeczy niekoniecznie potrzebne i produktywne, ale z pewnością sprawiające przyjemność. W sobotę zajęła się sprzątaniem, zakupami i nauką, by wieczorem mieć czas dla swojej współlokatorki. Lubiła takie babskie spotkania, a akurat Theo miał randkę i chyba nie planował wrócić na noc. Oczywiście miejsce i dla niego by się znalazło, ale dziewczyny zaczynały się do siebie zbliżać i nawiązywać więź, więc była to dobra okazja, by spędziły nieco czasu tylko we dwie.
– Jakiś thriller? Wszystko zależy od tego, czy chcemy gadać, czy faktycznie skupimy się na oglądaniu. – zasugerowała i zaśmiała się. Nie miała nic przeciwko komediom romantycznym ani romansom, lubiła wejść w ten świat, w którym miłość potrafiła przeskoczyć wszelkie komplikacje, i lubiła myśleć, że może podobnie będzie w jej przypadku. Filmami, których nie lubiła, były te, w których lała się krew, a więc horrory i siekanki absolutnie odpadały.
– Może włączymy coś lżejszego? – uśmiechnęła się, zatrzymując się na jednym z tytułów należących już chyba do klasyki gatunku, czyli „Kocha, lubi, szanuje”. Mogły się pośmiać, uronić łezkę, ale też niekoniecznie bardzo skupiać się na filmie.
– Świetnie, bo ja też jestem bardzo głodna. Ale serio, w tym czasie miałybyśmy już jakiś makaron albo swoją pizzę w piekarniku. – odparła, wywracając teatralnie ciemnymi ślepiami. Laura znała się na rzeczy, ojciec ją wiele nauczył, no i praca w kawiarni. – Pamiętasz, jak ostatnio rozmawiałyśmy o tym, że nie mamy czasu, żeby zrobić sobie SPA? Zrobiłam mały research i kupiłam nam maseczki na twarz i maskę do dłoni. – uśmiechnęła się szeroko, informując Lily o swoich zakupach. Gestem pokazała jej, żeby chwilę poczekała, po czym zniknęła, by ze swojej sypialni przynieść kilka rzeczy, które mogły na siebie nałożyć, by poczuć się piękne i zrelaksowane.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Wykręcanie się od spotkań towarzyskich było czymś, w czym Lily była bliska perfekcji. To nie tak, że nie lubiła ludzi. Po prostu czasem czuła się już zmęczona ich towarzystwem. Zazdrościła osobom pracującym na przykład na home office, ze sporadycznym kontaktem z innymi — ona nieustannie była z kimś i w zasadzie nie miała nawet czasu dla samej siebie. Ceniła sobie własne towarzystwo i to właśnie wtedy najlepiej odpoczywała. Ale spotkania w małym gronie, jak dzisiaj z Laurą, były jak najbardziej przyjemne. Naprawdę dobrze się dogadywały, a Langley czuła się swobodnie w towarzystwie brunetki.
Choć zawsze wszyscy uważali ją za chłopczycę, najwyraźniej dobrze odnajdywała się w scenerii babskich wieczorów. Może chodziło o ich formę — miały o czym ze sobą rozmawiać, a ich kontakty nie ograniczały się do upijania i narzekania na facetów. Prawdę mówiąc, Lily powodów do narzekania za bardzo nie miała, bo jej relacje damsko-męskie dosłownie nie istniały.
Może być coś lekkiego. I tak większość seansu przegadamy, więc bez sensu włączać coś, na czym trzeba się porządnie skupić — zauważyła. Lubiła filmy, przy których trzeba było trochę pomyśleć, ale do tego należało mieć odpowiedni dzień i nastrój. Dzisiaj wolała się zrelaksować i po prostu odpocząć. Czasem trzeba!
Następnym razem pewnie będą mądrzejsze i zamówią jedzenie wcześniej albo przyrządzą sobie coś same. Dzisiaj jednak nie miały wyjścia i musiały przecierpieć, ale przynajmniej były w posiadaniu wina, które teraz właśnie Lily otworzyła i rozlała do kieliszków.
O, proszę, może jutro obudzę się ładniejsza — zaśmiała się wesoło i sięgnęła po jedną z przyniesionych przez Laurę maseczek, wczytując się w informacje na opakowaniu. — Zawsze jak jakieś kupuję, to robię je raz, a później dziwię się, że nie działają.
Upiła łyk wina i przeczytała instrukcję nakładania maseczki, bo choć nie było w tym żadnej filozofii, wolała nie ryzykować, że coś spieprzy.
A więc Theo jest na randce, tak? — zagadnęła, kiedy skończyła czytać. — Ten to dopiero ma powodzenie. Ja nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam na randce… Nie, żebym narzekała!

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Spędzanie czasu z jedną osobą było chyba najbardziej komfortowym rozwiązaniem, jeśli chciało się spokojnie porozmawiać, spędzić miło czas, no i po prostu nie wyczerpać swoich baterii na przekrzykiwanie dużego grona, nieco zbyt głośny śmiech albo jakieś intensywne rozmowy. Z Lily mogły nawet milczeć podczas oglądania filmu, a i tak zapewne stwierdziłyby, że był to udany wieczór. Czas spędzany w samotności był cenny, jednak Laura zdążyła dość boleśnie doświadczyć tego, że niektórzy zbyt szybko znikali z jej życia, a potem czuła się źle, z tym że poświęciła im za mało czasu. Chciała więc korzystać z faktu, że z Langley zaczęły nadawać na tych samych falach.
– Dokładnie – przytaknęła. Tak chyba wyglądała większość spotkań w większym gronie, gdy w tle miał lecieć film. O ile to nie miał być wieczór filmowy. Na taki wieczór mogły się umówić z Theo, choć gdyby zaprosiłyby go na nakładanie maseczek, to też by im nie odmówił.
– Cieszę się, że w tym domu nie prosimy o dowody, gdy pojawia się wino, Pani Władzo. – zażartowała, gdy odebrała od koleżanki kieliszek z winem. Sama czasami czuła się dziwnie, z tym że nadal nie miała dwudziestu jeden lat, nie mogła legalnie pić i wchodzić do klubów, a zdążyła już zamieszkać sama, pracować, spotykać się z dziesięć lat starszym facetem i przeżyć dwa razy ból złamanego serca. A przecież to potrzaskane na milion kawałeczków serce leczyła białym winem, które legalnie będzie mogła pić dopiero za rok.
– Myślisz, że tak się da? – uśmiechnęła się i wywróciła oczami. Lily była śliczna, a maseczki miały tylko zapewnić im nieco dodatkowej rozrywki. – Faktycznie, chyba dobrze by było nakładać je regularnie. Ale my ograniczamy odpady, a więc używamy ich tylko przy wyjątkowych okazjach. – zażartowała, choć było w tym ziarno prawdy. I to duże. Laura w drogerii spędziła dobre kilkanaście minut, szukając czegoś, co nie będzie miało kilku zbędnych opakowań. Oczywiście mogłyby te mieć większe opakowania, wszystko sobie wymieszać w domu, w ten sposób ograniczając zbędne elementy gotowca, jednak była pewna, że o nałożeniu kolejnej maseczki przypomni im się za miesiąc, więc nie było to chyba warte zachodu.
– Wydaje mi się, że spotyka się od jakiegoś czasu z jedną osobą. – odparła z uśmiechem. Nie wypływało to w żaden sposób na powodzenie Theo, o którym wspomniała Lily, jednak Laurze przypomniało się, jak współlokator przy którymś śniadaniu pokazywał jej zdjęcia swojego chłopaka. – Niemniej jednak… on jedyny z tego domu chodzi na randki. – wywróciła oczami, nieco tym rozbawiona. Laura również nie pamiętała, kiedy ostatni była na randce, ale nie wiedziała też, czy liczyć spotkania z Reggiem, który chciał, żeby udawała jego dziewczynę.
– Ostatnio moja znajoma bardzo chciała mnie umówić ze swoim kumplem. Na randkę w ciemno. Poczułam się wtedy, jakbym miała jakieś trzydzieści lat i była bardzo zdesperowana. – zerknęła na Lily i pokręciła lekko głową, sięgając po swoje wino.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Podchodziły do relacji międzyludzkich całkiem podobnie. Dobrze było się socjalizować i spędzać czas w otoczeniu osób, które się lubiło, ale należało znajdować również czas dla siebie. W dorosłym życiu było o to trochę trudniej niż wtedy, kiedy były nastolatkami, ale jednak jakoś to działało.
Ludzie przychodzili i odchodzili, tak już to działało. Najlepszą receptą było chyba nieprzywiązywanie się, ale zazwyczaj nie jest to coś, nad czym można panować. Lily nosiła na co dzień maskę zimnej, lecz prawda była taka, że nie potrafiła odcinać się od własnych emocji. Umiała je skrywać, ale to słabe rozwiązanie, bo zawsze w takiej sytuacji kiedyś w końcu się wybucha. I zwykle nie kończy się to najlepiej.
Zaśmiała się. Rzeczywiście, Laura nie była jeszcze pełnoletnia i w świetle prawa nie mogła spożywać alkoholu. Ba, sama Lily mogła robić to dopiero od roku! Chyba właśnie dlatego była w tej kwestii wyrozumiała nie tylko dla współlokatorki, ale również dla obcej młodzieży — oczywiście reagowała, gdy widziała, że grono nastolatków zalewa się w trupa, ale przymykała oko na jakieś piwo w parku (o ile nie zauważał go Roderick). Czy robiła dobrze? Trudno powiedzieć, ale wychodziła z założenia, że nie można dać się zwariować.
No nie wiem, według reklam powinno się dać — zaśmiała się. — Nie jestem regularna w zabiegach pielęgnacyjnych, dietach i ćwiczeniach. Chociaż do ćwiczeń powinnam się przyłożyć, przydatne w pracy.
Nie narzekała na formę, radziła sobie dobrze, ale utrzymać mogła to głównie dzięki ciężkiej pracy. Tylko że po całym dniu na służbie — nawet jeśli bywały spokojne dni, ograniczone do patrolowania — zwyczajnie nie miała już siły na jakieś aktywności fizyczne.
A ty dlaczego nie chodzisz na randki? Znaczy… Nie wierzę, że nie ma chętnych — zagadnęła niepewnie, bo nie chciała być wścibska ani dopytywać o rzeczy, o których Laura mogła nie chcieć mówić. Lubiły się, ale chyba jeszcze nie były na tyle blisko, żeby chcieć się sobie jakoś mocno zwierzać. Lily na pewno nie należała do mocno otwartych osób, toteż wiedziała, żeby nie naciskać na innych. Zresztą… Zawsze mogła chętnie wysłuchać Laury, ale jeśli Hirsch liczyła na porady sercowe, to Langley była do tego fatalnym wyborem.
Oj, nie, randki w ciemno to nie… Bałabym się, bo głupio wyjść po trzydziestu minutach, jeśli coś będzie nie tak. No i nie oszukujmy się, nawet jeśli chcemy być idealistkami, no to jednak pociąg fizyczny jest ważny — westchnęła. — Po prostu nie chciałabym randkować z kimś, kto mi się nie podoba.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Laurze przez długi czas wydawało się, że rozumie i godzi się z tym że bliscy jej ludzie w którymś momencie znikną z jej życia. Wiedziała, że bracia w końcu się wyprowadzą, wyjadą na studia albo znajdą pracę w innym mieście, że mama znajdzie dla siebie swoje własne cztery kąty, że przyjaciółki podążą za marzeniami, które będą chciały realizować w innych miejscach. Zaskoczył ją jedynie nagły wyjazd ojca oraz zniknięcie Leo. I chyba właśnie te zniknięcia, których się nie spodziewała i których sobie nie wyobrażała, były dla niej najtrudniejsze. Choć cholernie tęskniła też za Stellą.
– To chyba jeszcze nie w tym wieku. Choć teraz już powinno się zacząć. – wzruszyła lekko ramionami. Im bardziej zadbają o siebie teraz, tym łatwiej im będzie zapobiegać oznakom starzenia w przyszłości. Widziała to po swojej babci, która wklepywała w swoją twarz masę kremów i jeśli ktoś jej nie znał, to był przekonany, że jest co najmniej pięć lat młodsza.
– Ćwiczenia są kluczowe. I picie dużej ilości wody. – przyznała, bo to akurat zauważała po własnej kondycji, która stała się o wiele lepsza, od kiedy zaczęła chodzić na jogę.
– W ogóle… wiedziałaś, że botoks tak naprawdę powinien być używany zapobiegawczo, a nie na istniejące już zmarszczki? Czytałam dziś o tym artykuł. – podzieliła się z koleżanką nowo nabytą wiedzą, której jakoś szczególnie nie szukała, a po prostu gdzieś wyświetlił się jej link do artykułu, w który kliknęła. To była bardzo randomowa wiedza, jednak w związku z ich kosmetycznym wieczorem była chyba całkiem na temat. Poza tym Laura lubiła znać tego typu ciekawostki.
– Nie wiem… – mruknęła pod nosem w odpowiedzi na pytanie Langley. To było kłamstwo, bo doskonale wiedziała dlaczego nie chodzi na randki, ale mówienie o tym nie należało do najprzyjemniejszych. – To znaczy… wiem, aktualnie z wyboru. Niby są chętni, ale… trochę nie mam czasu, trochę nie jestem zainteresowana randkowaniem, chłopcy w tym wieku są strasznie niedojrzali. – odpowiedziała, tym razem szczerze, ale omijając szczegóły. To były dość konkretne informacje i chyba można było w nie uwierzyć. Laura miała słabość do dorosłych mężczyzn, tych poważniejszych i bardziej poukładanych, niż koledzy ze szkoły średniej albo ze studiów. Poza tym nadal nie chciała wchodzić w nic, co mogłoby się skończyć złamanym sercem, bo nie chciała jeszcze raz tego przeżywać. – A ty? Dlaczego nie chodzisz na randki? – odbiła piłeczkę, bo była ciekawa, ale nie wścibska! Skoro już o tym rozmawiały, to miło by było wymienić się doświadczeniem albo po prostu lepiej siebie pod tym względem poznać, a nie potem snuć domysły na temat drugiej osoby.
– Doskonale to rozumiem, sama nie chciałabym na taką iść. Po pierwsze trzeba z kimś złapać kontakt, żeby chcieć się z nim spotkać na randkę, po drugie faktycznie ta osoba musi nam się podobać, ale… wydaje mi się, że czułabym się głupio, idąc na takie aranżowane spotkanie. – odparła, pokręciła lekko głową i sięgnęła po swoje wino. – Poza tym… teraz bycie singlem nikogo już nie powinno dziwić. – dodała, bo miała wrażenie, że bycie singlem z wyboru było dość powszechnym zjawiskiem. Zresztą, cholera, były tak młode, że miały jeszcze masę czasu, by kogoś poznać.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Niestety, wszystko się zmienia. Nie zawsze na lepsze, ale w życiu nie może być przecież zawsze z górki. Lily akurat cieszyła się z usamodzielnienia — bywało trudno i problematycznie, ale przynajmniej mogła odetchnąć od rodzinnego domu, w którym nigdy nie czuła się najlepiej. Teraz już przywykła: miała dobrą pracę, mieszkała w fajnym mieszkaniu ze świetnymi współlokatorami. Sposób, w jaki żyła teraz, po prostu jej odpowiadał. Przynajmniej dopóki nic się przesadnie nie komplikowało i było spokojnie.
W najgorszym wypadku poszukam sobie bogatego męża i będę korzystać z medycyny estetycznej — zaśmiała się. Oczywiście nie mówiła tego na serio, miała się za niezależną kobietę i nie wyobrażała sobie życia na utrzymaniu partnera. Chyba właśnie dlatego dbała o to, żeby zawsze mieć jakieś oszczędności na czarną godzinę.
Zmarszczyła lekko brwi, bo ta ciekawostka ją zaskoczyła. Nie była w tym ekspertką, ale i tak żyła w przekonaniu, że botoks stosuje się już… po fakcie.
Serio? Czyli że co, na nas już najwyższy czas? — spojrzała z lekkim niepokojem na brunetkę, z wrażenia sięgając aż po wino i upijając solidny łyk. Nawet jeśli powinna już zapobiegać zmarszczkom, to jednak wstrzykiwanie sobie czegoś w twarz jawiło jej się jako przerażająca rzecz.
Uśmiechnęła się, słysząc kolejne słowa dziewczyny. Trudno było się z nimi nie zgodzić.
Nie znam wieku, w którym chłopcy są dojrzali. Mój brat ma już trzydziestkę i nadal jest dzieciakiem — wzruszyła ramionami. Nie było to, rzecz jasna, regułą, ale zdarzało się dosyć często. Jeśli mowa o rodzeństwie Langleyów, to nie miała wątpliwości, że chociaż najmłodsza, była w tej grupie najdojrzalsza.
Ale niestety rodzice tego nie doceniali.
Mnie chyba szkoda czasu na randki — odparła w odpowiedzi na pytanie zwrotne. — Nie szukam teraz związku, więc nie ma sensu zawracać sobie głowy.
Na tym etapie życia nie miała ochoty na miłosne zawirowania. Wolała skoncentrować się na sobie i na pracy. Nigdy zresztą nie należała do uczuciowych romantyczek, więc związek sam w sobie nie był raczej na liście jej celów. W tej kwestii wychodziła z założenia, że będzie, co ma być.
No właśnie, mnie bycie singielką nie przeszkadza. Zawsze to jeden problem mniej — rzuciła rozbawiona, odstawiając kieliszek na stolik.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Wielu osobom wydawało się, że gdy jest się w wieku Laury albo Lily, to życie jest łatwe. Że problemy towarzyszące młodości są jeszcze dość błahe, a przed nimi jeszcze całe lata, w których prawdziwe niedogodności dopiero się pojawią. Bagatelizowanie tego, co ciążyło na młodych osobach, było bardzo przykrym zjawiskiem, które sprawiało, że niektórzy mieli wrażenie, że nie powinni przejmować się niektórymi sprawami, a inni, że ich problemy nie są ważne i muszą sobie radzić ze wszystkim sami. Laura czuła podobnie i wszystko, co ją przytłaczało, trzymała głęboko w sobie.
– To faktycznie byłby najgorszy wypadek. – śmiechem zawtórowała koleżance. Nie mogła sobie nawet wyobrazić znalezienia się w relacji, w której pieniądze odgrywały najważniejszą rolę, aa mężczyzna uważał, że kobieta ma przede wszystkim wyglądać. Życzyła Lily, ale także sobie, by nigdy nie musiały polegać na żadnym mężczyźnie, przynajmniej w kwestiach finansowych.
– Teoretycznie tak. Ale to już indywidualna kwestia, czy ktoś chce to stosować. – odparła, chcąc nieco uspokoić Lily. Przecież nikt jej do tego nie zmuszał, choć żyły pod dużą społeczną presją, by wyglądać młodo i idealnie, prawda? Na szczęście były tym pokoleniem wychowywanym (miejmy nadzieję) w duchu ciałopozytywności, a więc istniała szansa, że miały głęboko gdzieś, co ktoś powie o kurzych łapkach, pojawiających się wokół ich oczu. Laura miała to gdzieś, choć czasami wizyty u babci zasiewały w jej głowie ziarno wątpliwości.
– Zgadzam się absolutnie. – pokiwała głową, uśmiechając się delikatnie. Jej bracia byli niedojrzali, jej ojciec był niedojrzały, faceci, z którymi do tej pory się spotykała, również byli niedojrzali. To nie były wyjątki, ale jej zdaniem doskonale potwierdzały regułę.
– Rozumiem cię doskonale. – uśmiechnęła się blado i znów sięgnęła po swoje wino. Z jednej strony Laura myślała podobnie, a z drugiej chyba potrzebowała czuć ekscytację na myśl o drugiej osobie. – Z drugiej strony… czy jeśli szukamy kogoś, kto może być nam bliski, to jedynie do bycia w związku? – zerknęła na Lily pytająco, gdy nasunęło jej się to pytanie i zadała je, zanim tak naprawdę pomyślała, czy powinna. Laura nie była pewna, czy chodziło o sam fakt bycia w związku, czy świadomość, że gdzieś tam jest po prostu osoba, której na nas zależy. I chyba tego właśnie chciała. Nie wiedziała też, czy powinna ten temat poruszać z Langley, czy to nie było za dużo, jak na ten etap ich znajomości.
– Tak głośno myślę, ale wiesz… czasami czuję, że po prostu chciałabym, żeby gdzieś był ktoś, do kogo mogę zadzwonić, gdy jest mi źle albo jestem szczęśliwa, gdy mam ochotę się przytulić albo pójść do kina. – dodała, wzruszając lekko ramionami. Próbowała udawać, że jest jej to obojętne.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Dokładnie z takiego założenia wychodzili dorośli w otoczeniu Lily, a uściślając — jej rodzice. Miała serdecznie dosyć tego, że każdy jej życiowy wybór traktowano jako chwilowy kaprys. Nie otrzymywała wsparcia w ważnych i trudnych decyzjach, jej rodzina miała raczej podejście na zasadzie: „no spróbuj, ale i tak ci się znudzi”. Choć miała dużą rodzinę i widywała się z nią dosyć regularnie, to w rzeczywistości miała poczucie, że w tym wielkim świecie jest pozostawiona sama sobie. Udawała twardą i niezłomną, ale tak naprawdę to poczucie mocno ją przerażało.
Zdecydowanie nie uwikłałaby się w relację z kimś, dla kogo nie liczyły się uczucia — a już na pewno nie wpakowałaby się w małżeństwo z taką osobą. Generalnie wychodziła z założenia, że śluby są trochę przereklamowane; różnie dzieje się w życiu i ona wolała raczej mieć komfort możliwości zakończenia relacji bez wycieczek po sądach.
W gruncie rzeczy Lily nigdy nie należała do osób, które jakoś mocno przejmują się swoim wyglądem. Oczywiście nie do przesady, ale po prostu nie miała problemu z wychodzeniem z domu bez makijażu i zdecydowanie nie była regularna w kwestii wizyt u kosmetyczek. No ale kiedyś była nastolatką, a teraz…
Wiesz co, może jednak zacznę regularnie stosować te rzeczy — zmarszczyła lekko brwi. — Teraz mnie to nie interesuje, ale kto wie, czy za jakiś czas nie będę miała na tym punkcie kompleksów? Lepiej jednak zapobiegać, niż rzeczywiście uciekać się później do medycyny estetycznej.
Zawahała się przez moment, bo nie do końca rozumiała, czy Laurze chodziło o zwyczajną przyjaźń, czy raczej coś na zasadzie friends with benefits. Zdaniem Langley żadna z tych opcji nie była zła, ale nie miała pojęcia, jakie poglądy na ten temat miała Hirsch.
Chodzi ci o zwyczajną przyjaźń? Bo ja czasem myślę, że na przykład friends with benefits to fajna sprawa, ale nie wiem, czy bym się w tym odnalazła. Znaczy… No wiesz, to powinien być chyba ktoś, komu naprawdę ufasz. Nie wiem, czy mam takich przyjaciół w swoim otoczeniu — przyznała, kołysząc w zamyśleniu kieliszkiem. — Ale to, o czym mówisz, brzmi fajnie. Znajomych można mieć sporo, ale jak przychodzi co do czego, to każdy ma swoje życie.
Brzmiała teraz dość depresyjnie, ale takie były fakty. Nie miała bardzo bliskich przyjaciół i chyba dlatego uciekała nieustannie w pracę.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Musiała docenić fakt, że w jej rodzinie w kwestiach zawodowych dawało się raczej wsparcie, choć prawdą było, że nie najlepsze pomysły jej braci zawsze spotykały się z krytyką. Czasami miała wrażenie, że jej starsze rodzeństwo robiło wszystko, by zrobić wszystkim na złość, ale jednocześnie im zaimponować. Hirschowie byli zaradni, dobrze wykształceni, mieli świetne prace – prawdomównie dlatego, że babcia miała na tym punkcie obsesję. Jej pokolenie traktowane było inaczej. A jednak Laura nie chciała nikomu robić na złość. Chciała znaleźć dla siebie coś, co będzie ją satysfakcjonować, a jednocześnie pozwoli jej odnieść sukces.
I ta myśl przyświecała jej, ilekroć myślała o tym, że miałaby się z kimś związać. Latami obserwowała przecież, jak jej mama próbowała pogodzić studia i wymagającą pracę z wychowywaniem trójki dzieci, podczas gdy jej ojciec postanowił się z nią rozwieść i rozwijać swoją karierę kucharza. Wiedziała, że nie chce mieć dzieci i nie chce mieć męża, a także, że nie może pozwolić, by jakikolwiek mężczyzna pokrzyżował jej plany. Średnio jej się to udawało, w końcu pozwoliła Leonardowi złamać sobie dwa razy serce i prawdopodobnie, gdyby teraz pojawił się w jej drzwiach, to bez namysłu wpadłaby w jego ramiona. Musiała jednak chociaż udawać, że jest silna i niezależna. Nawet jeśli bywało to cholernie męczące.
– Powieśmy sobie karteczki w łazience, takie z przypomnieniem, że musimy coś nałożyć na twarz. – zaśmiała się, choć to nie był wcale taki zły pomysł. Laura była bardzo obowiązkowa i pamiętała prawie o wszystkim. No właśnie – prawie, bo były to głównie rzeczy, które były jej rutyną i obowiązkami, a nakładanie dodatkowego serum na twarz jeszcze nie weszło w jej nawyk. – Całkowicie się z tobą zgadzam. Zresztą… to część dbania o siebie, co po prostu powinno być częścią naszego dnia. – pokiwała powoli głową, jakby chciała potwierdzić własne słowa. Była szansa, że wklepywanie w twarz kremów i rytuały związane z wieczorną pielęgnacją całkiem im się spodobają!
Laura w tym momencie chyba sama nie do końca wiedziała, co ma na myśli. Albo wstydziła się o tym powiedzieć? Nie znały się przecież aż tak dobrze. I trochę odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała kolejne słowa koleżanki.
– Chyba o jedno i drugie. – odparła szczerze. – Mam wrażenie, że musiałaby to być właśnie bardzo zaufana osoba, by móc wejść w takie friends with benefits. Tylko… co jeśli pojawią się uczucia u jednej ze stron. Albo co jeśli chcesz mieć przyjaciela, a on widzi w tobie kogoś więcej? Albo na odwrót. – zmarszczyła delikatnie czoło, spoglądając na swój kieliszek. – Relacje z ludźmi, zwłaszcza z facetami, nie należą do najłatwiejszych… – westchnęła i wzruszyła lekko ramionami. – Jakiś czas temu widywałam się z jednym chłopakiem. Miałam wrażenie, że się kumplujemy, że ta relacja zmierza raczej ku przyjaźni. Zero jakichkolwiek sygnałów, że chciałby czegoś innego. A potem mnie pocałował. Po czym… zapytał, czy nie chciałabym udawać jego dziewczyny. Kompletnie mnie to zbiło z tropu. – musiała się tym z kimś podzielić, bo nadal nie była pewna, czy dobrze rozwiązała sprawę z Reggiem.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Na tyle, na ile zdążyła poznać Laurę, ceniła sobie jej styl życia. Było w nich obu coś podobnego: obie starały się żyć według siebie, a nie pod dyktando innych. Hirsch jednak wydawała się być w tym życiu szczęśliwsza, chociaż… Może to tylko pozory? Nie znały się aż tak dobrze, by przewidywać swoje zachowania czy uczucia. Lily też nie sprawiała wrażenia jakiegoś smutasa, a jednak raczej nie nazwałaby się osobą, która jest całkowicie szczęśliwa w swoim życiu. Jednocześnie nie umiała określić, czego właściwie jej brakowało.
Bycie silną i niezależną kobietą miało szereg zalet, ale rzeczywiście nie należało do najłatwiejszych. Nad uczuciami trudno było niekiedy zapanować, za to łatwo przejmowały one nad człowiekiem kontrolę. I wtedy trudno było podejmować racjonalne decyzje. Na szczęście w kwestii miłosnej Lily miała spokój, to znaczy, nie wikłała się w romanse (ot, po prostu się nie trafiło) i raczej nie wzdychała do żadnych osób. To sporo w życiu ułatwiało… Ale może takich właśnie emocji jej w życiu brakowało?
Jest to jakaś myśl. Kiedyś zapisywałam rzeczy na karteczkach i przyklejałam je do lodówki, a później zapominałam na tę lodówkę patrzeć — zaśmiała się. — Ale na lustrze raczej nie przegapię.
Pokiwała głową, słysząc jej kolejne słowa. Tego typu relacje rzeczywiście umiały narobić kłopotów. Jeśli u jednej ze stron pojawiały się uczucia, to trudno byłoby kontynuować chociażby zwykłą przyjaźń. A przecież nikt nie lubi tracić przyjaciół. To wszystko było zbyt skomplikowane, by Lily chciała się w takie coś wplątywać.
Masz rację. I to kolejny powód, dla którego uważam, że nie jest to relacja dla mnie. Czasem mam wrażenie, że jestem zbyt zimna na takie uczucia, więc gdyby pojawiły się one u drugiej strony, to… No, wiesz, słabo — mruknęła niepewnie. Abstrakcją wydawał jej się fakt, że ktoś mógłby darzyć ją takimi uczuciami.
Zmarszczyła lekko brwi.
Udawać jego dziewczynę? Ale… Dlaczego udawać? No bo skoro i tak cię pocałował, to można by pomyśleć, że jest tobą zainteresowany. Jezu, faceci to zawsze wszystko komplikują — westchnęła, dolewając im obu wina.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Do pewnego momentu swojego życia, można by uznać, że tym kluczowym wydarzeniem było poznanie Leonarda, Laura była szczera. Z samą sobą oraz z innymi. Z łatwością można było odczytać jej intencje oraz uczucia, zresztą nigdy nie chciała tego przed nikim ukrywać. Dopiero później, gdy była zmuszona ukrywać część swojego życia, w nawyk weszło jej ukrywanie również uczuć i emocji oraz udawanie, że wszystko jest w porządku. Przecież było, prawda? Dopóki o tym nie myślała. Chciała udowodnić sobie i innym, że daje sobie radę sama, a to było ogromnym wyzwaniem.
– Możemy też znaleźć jakąś aplikację. – dodała, bo było to pewnie dużo łatwiejsze rozwiązanie. Karteczki z lustra na pewno odpadną szybko, choć stanie się niewolnikiem pielęgnacyjnej aplikacji też nie brzmiało najlepiej.
Podobnie do Lily trzymała się teraz z daleka od romansów, nie chcąc, by ktoś jeszcze kiedykolwiek złamał jej serce. A z drugiej strony pragnęła kolejny raz poczuć motyle w brzuchu. I miło było porozmawiać o tym z koleżanką, która nie namawiała jej na randki w ciemno, nie opowiadała jakim wspaniałym doświadczeniem jest posiadanie drugiej połówki, nie wychwalała spotkań na jedną noc. Lily była z nią szczera, a Laura miała wrażenie, że myślą w podobny sposób, przez co było jej łatwiej się otworzyć.
– To jest nieco niepokojąca myśl. Wiesz… trochę jak wtedy, gdy ktoś ci się podoba i liczysz na to, że druga osoba czuje to samo… tak tu jest zupełnie na odwrót. Niby kogoś lubisz, dobrze spędza wam się czas, ale liczysz na to, że nikt nie poczuje nic więcej. – przyznała, marszcząc delikatnie nos. Uczucia były trudne, a ludzie przecież nie potrafili o nich rozmawiać. Brak komunikacji był przyczyną większości problemów. Tak samo, jak domysły i różne intrygi. Tak przecież zaczynało się i kończyło większość komedii romantycznych.
– No właśnie… nie mam pojęcia. Najpierw myślałam, że rozumiem, ale potem okazało się, że nie. Zresztą, nawet jeśli robiłby to, żeby wzbudzić w kimś zazdrość albo utrzeć komuś nosa, to chyba nie chciałabym zostać w to wciągnięta. A jednak pozwoliłam mu się pocałować. – wzruszyła lekko ramionami. Sama nie wiedziała, co wtedy robiła i co nią kierowało, ale gdy tylko przemyślała sprawę, zdecydowała, że musi się o takich rzeczy trzymać z daleka.
– To prawda, faceci wszystko komplikują. A mówią, że to my… – zawtórowała westchnieniu Lily i przysunęła do niej kieliszek, by mogła dolać jej wina.
– O, to chyba nasza kolacja! – uśmiechnęła się szeroko, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Wstała z kanapy i poszła odebrać ich pizzę. Wróciła do Lily i na niskim stoliku położyła pudełko z jedzeniem. – Teraz czuję, jak bardzo byłam głodna. – zaśmiała się, gdy poczuła zapach placka.

Lily Langley

autor

oh.audrey

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Ukrywanie jakichkolwiek aspektów swojego życia początkowo nigdy nie wydaje się przesadnie skomplikowane. Każdy ma coś, czym nie chce dzielić się z innymi, prywatną cząstkę tylko dla siebie. Gdy jednak ukrywa się jakiś ważny i istotny aspekt życia, sytuacja może się komplikować. Lily w sumie nie miała jakichś większych i znaczących tajemnic — po prostu była raczej z natury skryta i nie należała do osób, które mają potrzebę relacjonowania drugiej osobie swojego dnia. Z Laurą rozmawiało jej się miło, ale żadna z nich nie należała do osób, które narzucają drugiej stronie swoje towarzystwo.
Romanse… Tutaj sprawa była skomplikowana, bo z jednej strony były w wieku, w którym powinny próbować, chodzić na randki i czerpać z życia uczuciowego garściami. Z drugiej jednak nie chciały chyba czuć żadnej presji na tym polu ani szukać nikogo na siłę. A nade wszystko nie chciały się rozczarowywać — niestety to ryzyko było wliczone w koszta.
Najgorsze jest to, że w zasadzie nie panujemy nad uczuciami. Jeśli zaczynamy coś do kogoś czuć, to dzieje się samo, a to utrudnia tego typu relacje — westchnęła, wlepiając wzrok w zawartość swojego kieliszka. Cóż z tego, że dwie osoby umówią się, że między nimi jest wyłącznie przyjaźń i seks, jeżeli pewnego dnia jedna ze stron może uzmysłowić sobie, że zwyczajnie nie jest w stanie zastosować się do ustaleń? Jasne, można to przeczekać albo zakończyć relację, ale dyskomfort i tak pozostaje.
Podoba ci się czy po prostu tak wyszło? — zapytała, próbując przybrać taki ton, żeby Laura nie poczuła się zaatakowana. Był to jednak fakt, który warto ustalić na wstępie, żeby wiedzieć, jak Hirsch się na to zapatruje. Lily zdecydowanie popierała brak mieszania się w tę absolutnie pokręconą sytuację, ale gdyby poprosił ją o to chłopak, do którego żywiła jakieś uczucia — czy który tak po prostu by jej się podobał — to niewykluczone, że trudniej byłoby odmówić. Uczucia zdecydowanie wszystko komplikowały.
Rozmowę przerwał im dostawca pizzy. Kiedy Laura poszła odebrać, dolała im wina do kieliszków. Gdy brunetka wróciła, zerknęła na pizzę.
Ja też — przyznała, biorąc kawałek. — Dawno nie jadłam pizzy.

Laura May Hirsch

autor

-

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Nikt nie oczekiwał od nastolatek, że będą się dzieliły każdym szczegółem swojego życia rodzicom albo rodzeństwu, typowe jednak były, że z większości swoich sekretów zwierzały się przyjaciółkom. Jednak Laura nawet najbliższym koleżankom nie była w stanie powiedzieć wszystkiego. A chciała i potrzebowała kogoś, komu mogłaby powiedzieć o tym, co ją trapi, co się u niej dzieje i co czuje.
Wchodzenie w dorosłość to niezła szkoła życia. Buzujące hormony i pojawiające się uczucia wcale nie pomagały. Trudno było komuś zaufać, a przy okazji być pewnym siebie samego na tyle, by pakować się w relacje z innymi. A jednak większość koleżanek Laury tak robiła, nabierając pewności i ucząc się tego, jak to jest być w związku, przeżywać gorsze i lepsze chwile, polegać na kimś, ale także na samym sobie. Te wszystkie porażki były ostatecznie budujące, ale cholernie bolesne.
– Zgadzam się. – pokiwała głową i westchnęła. Jeszcze godzinę temu, zanim otworzyły butelkę wina, nie pomyślałaby, że będą z Lily poruszać takie tematy. Cieszyło ją to jednak, bo poznanie opinii drugiej osoby pozwalało nabrać nieco dystansu albo przemyśleć swoje poglądy.
– Na początku myślałam, że się kumplujemy. Nasze spotkania były nieskomplikowane i czułam się przy nim pewnie. Zero podtekstów, sugestii, czy podchodów. A potem… sama nie wiem, chyba im więcej czasu razem spędzaliśmy, tym cieplej o nim myślałam. – odpowiedziała szczerze, na koniec lekko wzruszając ramionami. Nie mogła jednak dokończyć myśli, bo musiała odebrać ich pizzę. Kontynuowała, gdy wróciła na kanapę.
– Ale nie lubię takich sytuacji. Nie lubię komplikacji i nie chcę się pakować w takie coś, bo jestem prawie pewna, że mogłoby się źle skończyć. – dodała, bo niby była pewna swojej decyzji, ale chyba jeszcze raz musiała sobie o tym przypomnieć. Nie mogła przecież w ciągu jednej chwili zapomnieć o tym, jak się czuła przy Reggiem – a czuła się tak, jak chyba powinna się czuć każda dziewczyna w jej wieku – zauważona, lubiana, ładna. Osbourne sprawiał, że czuła się dobrze, spędzając z nim czas. Lubiła też patrzeć na jego uśmiech.
– Nie będę cię tym zamęczać. Było, minęło. – zerknęła na Lily i machnęła ręką, bo nie chciała skupiać na sobie całej uwagi. – Jedzmy, póki ciepła. – dodała z uśmiechem, sięgając po kawałek pizzy.

Lily Langley

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „202”