WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Berit Heitmann

Zablokowany
will i dream endlessly in a cosmos of hazy constellations brushing my consciousness?
Awatar użytkownika
19
182

studentka

university of washington

hansee hall

Post

about me

imie i nazwisko

Elisabeth Hilde von Lippe Wittgenstein

pseudonim

Ellie

data i miejsce urodzenia

13.03.2004, Londyn

dzielnica mieszkalna

Hansee Hall

stan cywilny

panna

orientacja

heteroseksualna

zajęcie

studentka astronomii

miejsce pracy

-

wyznanie

ateistka

jestem

przyjezdna

w Seattle od:

2023

my story
terra Mów mi, jak słodkie bywają moje usta — nie tylko wtedy, gdy muśnięte są brzoskwiniowym balsamem, ani wtedy kiedy wciąż pozostaje na nich aromat czekoladowego musu, którym dopiero co zdążyliśmy się podzielić, ale przede wszystkim w chwilach, gdy rzucam ci wyzwanie: tonem wskazującym, jakoby była to wyłącznie propozycja, jedynie jedna z wielu możliwości spędzenia czasu, nie zaś podstępny sprawdzian twojego charakteru. Przecież nigdy nie posunęłabym się do tak niewybrednego fortelu. Wszak zamiast wbijać szpile w cudze serca, uczono mnie jak poprawnie prowadzić igłę podczas haftowania na tamborku — i chociaż umiejętność ta przydała mi się tylko raz, gdy na aukcję charytatywną organizowaną przez władze Wycombe Academy stworzyłam własną interpretację Kredowych skał Rugii Caspara Davida Friedricha, nie mogę powiedzieć, że żałuję czasu poświęconego na tę naukę. Powtarzano mi — uparcie i do znudzenia — że milczenie jest złotem i po słowa powinnam sięgać z rozwagą, najlepiej pozwalając, by w moim imieniu odzywali się inni, bardziej doświadczeni. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, co to znaczy — miałam ledwie siedem lat i zupełnie nie rozumiałam funkcjonowania dorosłego świata — dostrzegałam jednak, że wcale nie chce się mnie słuchać, że usta knebluje mi się rzucanymi ukradkiem znaczącymi spojrzeniami, chrząknięciami i sugestiami, bym sprawdziła, jak smakują wyłożone na stołach ciastka. Bywały okresy, szczególnie gdy nie było przy mnie Henry’ego, kiedy odległość między mną, a jego nieokreślonym położeniem gdzieś w murach Dulwich College wypełniała nieznośna pustka i ciemne myśli, podczas których wydawało mi się, że jestem przygotowywana nie do rzeczy wielkich, a wyłącznie do bycia wzorową — i nudną — panią domu; odnosiłam wrażenie, że nikogo nie interesuje, jakie, i czy w ogóle, mam plany na przyszłość, czy chciałabym zostać, jak większość dziewcząt w moim wieku, piosenkarką, weterynarzem lub dziennikarką, czy może zainteresowana byłabym pójściem w ślady rodziców; wydawało mi się, że dla zyskania świętego spokoju, spełniane są moje wszelkie fanaberie, a im starsza się stawałam, rozumiałam więcej i śmielej sięgałam po to, co reszta otoczenia uważała za dziecięce zachcianki: fluorescencyjne gwiazdy, które na suficie układałam w poznawane konstelacje, wycieczki za miasto, gdzie nocne niebo nie jest muskane wielkomiejskim blaskiem, lampka w kształcie księżyca, teleskop. Nikt nie rozumiał, że Ziemia to dla mnie za mało — chciałam stąpać po Księżycu.

luna Mów mi, jak niestosowny jest mój niepohamowany głód wiedzy; jak nie powinnam obnosić się z potrzebą zagłębiania się w kolejne dyscypliny naukowe, bo nie przystoi to kobiecie — bo kobieta inteligentna to kobieta niebezpieczna, a dla niebezpiecznych kobiet nie powinno być miejsca na świecie. Nie obawiaj się, że mnie urazisz, podobne androny słyszałam wiele razy za dużo, by następny przytyk zrobił na mnie wrażenie. Pobyt w rodzinnym domu, gdzie — chociaż otrzymałam gruntowne elementarne wykształcenie i solidny inwentarz umiejętności niedostępnych dla przeciętnego dziecka — traktowano mnie bardziej jak ozdobę niż potencjalną kandydatkę do zdobywania osiągnięć naukowych i sugerując bym, skoro tak dobrze radzę sobie z cyferkami, poważnie myślała o rachunkowości oraz ekonomii, a następnie w Wycombe, gdzie liczyły się wyłącznie ogólne wyniki, wsparcie indywidualnego rozwoju ucznia spychając na margines szkolnych potrzeb, pozwolił mi wykształcić w sobie odruchy obronne (jak się okazało później, jedynie na tej jednej płaszczyźnie), otoczyć się murem indyferencji na wszelkie dobre i cenne rady tych, którzy wiedzą lepiej ode mnie, co uda mi się w życiu osiągnąć. Mów mi więc, jak podziwiasz moją wytrwałość i jak nierozważne są nawyki, które nabyłam podczas tych kilku lat spędzonych na gonitwie szczurów o najlepszą średnią. Za szybko nauczyłam się pić kawę, by dłużej móc spędzać czas w klaustrofobicznej klitce biblioteki i drobnym, coraz mniej schludnym pismem, tworzyć notatki na mające odbyć się rano zajęcia. Zbyt dużą swobodę poczułam w towarzystwie nowych znajomych, wyrwana z oków konwenansów i wypuszczona ze złotej klatki, o jeden raz za dużo pozwalając sobie na niefrasobliwość, którą z początkiem mojego trzeciego roku pobytu w Wycombe Academy przypłaciłam nie tylko ośmiotygodniową rekonwalescencją po wypadku, w którym złamałam żebra, lecz również dożywotnim ograniczeniem nadmiernego wysiłku fizycznego ze względu na uszkodzone mięśnie oddechowe. Strach przed ujawnieniem mojej rodzinie prawdy o wybryku, jakiego się dopuściliśmy, paraliżował mnie bardziej niż ból i przytępiona lekami świadomość, że mogę zapomnieć o podboju kosmosu. Pierwszy raz naprawdę się bałam: konsekwencji i gniewu, dlatego zrobiłam wszystko, by mój udział w tym incydencie nie został odnotowany i dlatego zrozumiałam, że więcej nie mogę dopuścić do podobnych sytuacji.
Księżyc przestał wydawać się atrakcyjny — potrzebowałam zerknąć daleko poza granice Układu Słonecznego.

solis Mów mi, że ładnie byłoby mi, gdybym miała na sobie wyłącznie twoje spojrzenie, że chciałbyś widzieć, jak nieśmiało moje ciało obejmowane jest ramionami słońca, gdy to w południe trwożliwie zagląda przez stropowe okno, każąc w końcu wymknąć się ze zmiętej pościeli. Powtarzaj te zabawne słowa, że nie liczy się sukienka, lecz to, kto ją zdejmuje. Może przez chwilę uda mi się udawać, że wzbudza to we mnie ciekawość i zainteresowanie, i że jeszcze trochę twojego wysiłku, a zaraz będę cała twoja. Wyglądam przecież na ufną, na naiwną gąskę, której wystarczy szepnąć kilka tanich komplementów. Nie wyprowadzę cię z błędu — lubię obserwować te nieporadne starania i wyobrażać sobie, że może tym razem dałabym się przekonać, że mogłabym spróbować i dać szansę rozwinąć się tej znajomości szybciej niż każdej innej; że nie tylko wpuściłabym cię do swojego pokoju, ale również do mojego życia. A potem ostrożnie, choć stanowczo wysuwam swoją dłoń z twojej, chowam ją do kieszeni spódnicy i kończę lakonicznym pa!. Zostawiam po sobie trochę brokatu na twoich opuszkach palców, niejednoznaczny zapach wanilii, pieprzu i cedru i wspomnienie kosmyka miodowych włosów zaczesywanego w roztargnieniu za ucho. Perfumy zabrałam z matczynej toaletki tuż po przyjeździe na pogrzeb. W głowie raz za razem odtwarzałam wtedy rozmowę z Henrym, zastanawiając się, czy gdybym zmieniła ton, gdybym zapytała inaczej, gdybym oddzwoniła szybciej albo później: nadal by żyli? Absurdalne — w żaden sposób nie mogłam przecież zmienić tego, co się stało, miałam jednak wyrzuty, że nie zareagowałam odpowiednio, a przede wszystkim, że kiedy awionetka, którą lecieli rodzice rozbiła się w dolinie Urseren, ja w najlepsze zaśmiewałam się na Ptakach Nocy, nie będąc świadomą, że zostałam sierotą. Ten żal na długo zacisnął się na moim sercu, przypominając o urazie sprzed kilku lat: przywrócił problemy z oddychaniem i dziwne uczucie strachu, które próbowałam zagłuszać najpierw coraz częstszymi rozmowami z Henrym, później wirem nauki, w który rzuciłam się z zachłannością, o jaką nie podejrzewał mnie żaden z nauczycieli. Wycombe Academy ukończyłam z najlepszym wynikiem, otwierając sobie ścieżkę niemal na dowolną uczelnię — interesowała mnie tylko ta, na której będę miała brata bliżej niże przez ostatnie kilka lat.
Błądzę traktami Drogi Mlecznej.
my flaws
lubię…
odręczne notatki, wiśniowe papierosy, zapach świeżo upieczonych ciastek z żurawiną, czarno-białe zdjęcia, nadgarstki, męskie koszule, letnie burze, zachody słońca, europejskie kino, nocne maratony filmów Kubricka, czerwone od piasku drogi Arizony, rzęsy, kawiarnianych poetów, frezje, odciśnięte na skórze pościelowe szwy, za duże swetry, leżenie na ciepłej ziemi, rozgrzanych balkonach, piękne sklepienia w starych kościołach, stare windy, poranne mgły plączące się parkowymi alejkami, rowery, wielkie biblioteki, bezchmurne nocne niebo, damn good coffee, saksofonistów, zagubione kawiarenki, których nie ma na żadnej mapie, zaparowane lustra, parasole, puste poczekalnie, stare gazety, wodospady i fontanny, ruchome schody, poranne pocałunki.

nie lubię…
owadów, mokrych włosów w umywalce, komedii romantycznych, dźwięku styropianu, brudnych dłoni, kolejek w sklepach, niezdecydowania, nadmiernych upałów, krzykliwych ludzi, załatwiania spraw w banku, braku ciepłej wody, jabłkowych soków, obcasów, sztuki współczesnej, modnych klubów, orzechów, róż, zbyt mocnych alkoholi, ostrego jedzenia, natrętów, braku wyjaśnień, budzenia się przed południem, zasypiania przed północą, francuskiej muzyki, szpitali, intensywnego makijażu, sportów zespołowych, nudnych konwersacji, pakowania się, zimnej herbaty, pomarszczonych dłoni, odzieżowych zakupów.
and more

imię/ nick z edenu

-

kontakt

pw

narracja

każda, zależnie od nastroju

zgoda na ingerencję MG

tak

Elisabeth Hilde von Lippe Wittgenstein

Berit Heitmann

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Panie”