WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Lemon & Reggie | czerwiec 2023

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

#17
outfit

Lato było już czuć w powietrzu. Dla Lemon był to zapach świeżych owoców czekających na kuchennym blacie, kwiatów rozstawionych w wielkich wazonach po całym domu, ciepłego powietrza wpadającego przez okna. Lemon pachniała wtedy perfumami z nutami lawendy, wetiwerią i gorzkiej pomarańczy, które przywodziły na myśl prowansalskie rejony, a także mgiełką do ciała o świeżym, morskim zapachu oraz swoim ulubionym słodkim olejkiem do ciała, który miał w sobie złote drobinki. Jej włosy kręciły się delikatnie od basenowej wody, do której wchodziła codziennie, by trzymać formę, ale także odpocząć od upałów.
Lato było wspaniałe, gdy miało się siedemnaście lat i długą wakacyjną przerwę. Zero stresujących obowiązków, tylko całe dla siebie. Jedynym zmartwieniem było to, co zrobić danego dnia i z kim się spotkać. Oczywiście mocno generalizując i spłycając, ale… będąc Lemon, która nie musiała iść do pracy, zaliczyła na czas wszystkie przedmioty i odliczała dni do wielkich rodzinnych wakacji, lato było najlepszym czasem w roku.
Jeszcze na początku roku Herbert-Manning wyobrażała sobie nadchodzące wtedy wakacje zupełnie inaczej. Przed oczami miała wizję wieczorów spędzanych z Babylonem, pluskanie i obmacywanie się w basenie, chodzenie na imprezy do znajomych albo po prostu spędzanie czasu w swoim towarzystwie. Nie mogła jednak pozwolić, żeby to, co zrobił Cel Tradat, popsuło jej wakacje.
Na szczęście miała Reggiego, z którym udawany związek wyjątkowo się jej spodobał. Dogadywali się dobrze już wcześniej, teraz po prostu częściej trzymali się za ręce. Spędzali razem popołudnia, chodzili na lody i na plażę, spotykali się ze znajomymi, gdy była taka okazja. Wszystko szło gładko i chyba po ich myśli, bo znajomi nie zadawali zbędnych pytań, rodzice wydawali się zadowoleni z takiego rozwoju ich relacji, a oni sami czuli się w swoim towarzystwie swobodnie.
Wieczorne spotkanie ze znajomymi do pewnego momentu przebiegało bardzo dobrze. Było ciepło, więc goście przemieszczali się między przestronnym balkonem, a tarasem i basenem. Na kuchennej wyspie stały napoje (które były bezalkoholowe, dopóki Jason nie przyniósł dwóch butelek alkoholu i nie rozlał ich bezpośrednio do dzbanków, robiąc z tego całkiem niezłe drinki) oraz przekąski, światło było przygaszone, a muzyka co jakiś czas stawała się coraz głośniejsza. Lemon obiecała mamie, że gdy zaprosi znajomych, to będą w miarę cicho, będzie ich pilnować, no i nie będą pić alkoholu. Wyszło bardzo średnio. Sama też była już wstawiona, kiedy próbowała ściągnąć awanturującą się Heather z kredensu. Gdy tylko przyciszała muzykę, ktoś znów ją podgłaśniał, gdy tylko gasiła jeden pożar (metaforyczny, oczywiście), gdzieś w drugiej części domu wybuchał drugi. Zaczynała być tym zmęczona. Odnalazła wiec w tłumie Reggiego i pociągnęła go za sobą, trzymając jego dłoń. Stanęli gdzieś dalej, tak żeby nikt nie mógł ich usłyszeć, choć szansa byłaby na to niewielka, nawet gdyby stali na środku salonu.
– Reggie, pomóż. Oni mi zdemolują dom. Prosiłam ich, żeby dziś postarali się grzecznie. Mama mi już więcej nie pozwoli nikogo zaprosić. – jęknęła i skrzywiła się. Choć prawda była taka, że mama szybko wybaczała i zapominała, to i tak wiązało się to zawsze z całym dniem rozmów na temat nieodpowiedzialności Lemon.
– Zróbmy coś! – dodała jeszcze, spoglądając na chłopaka. – Wiem! Krzycz ze mną! – nie czekała długo, by wcielić w życie pomysł, który nagle przyszedł jej do głowy.
– Moja mama! Moja mama wraca! – zaczęła krzyczeć i biegać po domu. Od razu ściszyła muzykę i zaczęła zbierać rozsypane jedzenie z ziemi, no i oczywiście mówić każdemu, że jej mama wraca do domu i muszą uciekać. Pijane nastolatki w panice zaczęły opuszczać jej dom.
– Aha! Dobrze wiemy, że chcesz mieć wolą chatę dla siebie i Reggiego! Nie kłam, Lemon! – usłyszała znany jej dobrze głos, koleżanki, która zawsze miała coś do powiedzenia.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Lato to była jego ulubiona pora roku - choć często wyjeżdżał na narty do Alp z rodzicami, to nic nie mogło się równać z tą niepowtarzalną aurą, jaka towarzyszyła tym dwóm, może trzech miesiącom, na które zawsze z utęsknieniem wyczekiwał: to był czas gdzie nie musiał też przede wszystkim tak intensywnie trenować i mógł sobie nieco odpuścić. Godzinami mógł siedzieć na tarasie trzymając na kolanach laptopa i nadrabiając zaległości filmowe czy serialowe, które zazwyczaj odpuszczał w trakcie trwającej sesji: na szczęście obyło się tylko z jedną poprawką, a pod okiem Lemon w końcu ją zaliczył by nie zrobić sobie z taką drobnostką jak niepotrzebny przedmiot kłopotu: fakt, po prostu poczuł jak opada z niego wszelkie napięcie jakie odczuwał w ostatnim czasie. Prawda, jego głowa już nie chciała zajmować się nauką: chciała się wreszcie skupić na czymś zupełnie przyjemniejszym.
Od jednej rzeczy nie potrafił jeszcze się do końca odpędzić: pomimo, że z Lemon z łatwością przychodziło mu udawanie na co dzień związku tak z tyłu głowy wciąż myślał nie o kim innym jak o Laurze: wstawiając swoje zdjęcia z rozkwitającą relacją cały czas jednak zastanawiał się czy do niej również już to dotarło. Co prawda raz minął Laurę z daleka ale ona prawdopodobnie mogła go nie zauważyć: to fakt, starał się unikać jej na uczelnianych korytarzach nie mógł się oprzeć wrażeniu, że na pewno już wiedziała, jak każdy zresztą.
Dlatego by nie za często myśleć o niej, całą swoją uwagę skupiał teraz na planie, który szedł niesamowitym tempem, a którego nawet on się nie spodziewał. Mieli już nawet za sobą niedzielny obiad u jego rodziców co wcześniej zwyczajnie się nie zdarzało z innymi dziewczynami, a Lemon też wcześniej nie zapraszał na obiady do swojej rodziny. Oczywiście, że jego rodzice ją znali i nawet lubili ale to co zrobili było zupełnie nowe. Popołudnia mieli dla siebie co pozwalało im na obgadanie drobnostek, które mogły wymykać im się spod ich własnej kontroli, ale nie tylko. Po prostu czuł się dobrze przy Lemon, ba, nawet starał się nie myśleć, że to jest jakiś ''plan'' byleby wszystko wyglądało na naturalne między nimi - i chyba rzeczywiście tak było, chociaż dalej nie potrafił przyzwyczaić się, że miał od czasu do czasu blondynkę łapać w talii czy za rękę. Choć to ostatnie akurat należało do najłatwiejszego kłamstewka, a schody zaczynały się gdy oczy wścibskich znajomych domagały się co raz to więcej prywatnych szczegółów. Zazwyczaj bronił Lemon i siebie, że jeszcze nie chcą aż tak bardzo afiszować swojego związku i potrzebują zwyczajnie czasu. Miał wrażenie, że poznawał Lemon na nowo: znał ją do tej pory tylko z jednej perspektywy: jako bliską przyjaciółkę, a dopiero teraz dostrzegał w niej piękno, do którego zwyczajnie nie miał dostępu. Krok za krokiem sprawiał, że co raz bardziej zapominał, że rzeczywiście mieli jakiś ''plan''.
Co raz częściej widywali się w większym gronie i o to głównie chodziło: uśmiechał się wtedy przelotnie do Lemon, nie mogąc uwierzyć jak łatwo było ich wszystkich nabierać. Tym razem darował sobie spontaniczne skoki do basenu jak ostatnio miało to miejsce, a musiał przyznać, że Lemon wyglądała obłędnie w kiecce, którą dziś włożyła. Faktycznie trudno było mu oderwać od niej wzrok i nie raz to potwierdzał w rozmowach z kumplami, którzy chichotali pod nosem jak zauważali u niego maślany wzrok. Raz czy dwa wspólnie zatańczył z Lemon gdy leciała wolniejsza muzyka, ale nie schodził gdy muzyka przyśpieszała i akurat trafiano w jego piosenki, to lubił trochę pobujać bioderkami przy swojej ekipie po prostu najlepiej sie bawił, choć próbował ciągle odgarniać od siebie wstawioną już mocno Amy.-Wybacz, Amy, muszę iść, obowiązki wzywają - wyszczerzył się przepraszająco, gdy Lemon niemalże siłą go odciągnęła, co akurat było dla niego niemalże zbawienne -Co się dzieje? - zapytał nieco roztargniony, bo do tej pory nie zauważył, żeby działa się jakaś większa rozruba. Miał wrażenie, że było w miarę przyzwoicie, ale może rzeczywiście trzeba było trochę przystopować rozpędzone towarzystwo. -Lemon, spokojnie, to nic nie da - próbował na trzeźwo przemyśleć ich ruch, ale blondynka zdążyła pobiec już w tłum, dlatego z głośnym westchnięciem ruszył za nią. Obijał się od panikujących imprezowiczów, co niektórych zmuszając groźbą spotkania się z matką Lemon do wyjścia. W końcu znów znalazł się przy Lemon, wykręcając oczami na słowa Heather -Błagam cię, naprawdę myślisz, że myślimy w tym momencie o jednym? Spoko, chcesz zostać i słuchać wywodów matki Lemon? Nikt cię nie zatrzymuje - machnął obojętnie ręką, pokazując dziewczynie jak totalnie po nim spływa to czy ona tu w tej chwili zostanie czy nie. Mrugnął przelotnie okiem do Lemon i zaczął podnosić pozostawione puszki piwa -Jak chcesz zostać to chociaż pomóż nam ogarnąć ten syf, Heather - dodał jeszcze, mając nadzieję, że to już w zupełności zniechęci dziewczynę do dalszych prób zostania z nimi.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Oboje mieli szczęście w tym absurdalnym paśmie nieszczęść, lądując w swoich ramionach. Lemon czuła, że Reggie również przechodzi miłośny zawód. Jedyną pozytywną w tym wszystkim rzeczą był fakt, że jego przynajmniej Laura nie okłamała, a postawiła sprawę jasno i nie ciągnęła ich relacji, okłamując chłopaka i przy okazji samą siebie. Lemon natomiast została okłamana i oszukana, z czym czuła się cholernie źle.
Zawody miłosne w tym wieku bywają wyjątkowo trudne i bolesne. Nawet jeśli człowiek liczy się z tym, że dana relacja niekoniecznie musi skończyć się związkiem do końca życia, to jednak liczy na to, że nie skończy się tak szybko i nagle. Niełatwe było przechodzenie przez wszystkie etapy pierwszych relacji i w ogóle pierwszych razów, otwieranie się przed drugą osobą i dopuszczanie jej do siebie. Każdy naiwnie wierzył w to, że słowa, gesty i czyny nie zostaną wykorzystane przeciwko nim, a to niestety zdarzało się dość często. Będąc nastolatkiem, nie zna się jeszcze dobrze samego siebie, swoich własnych reakcji na trudne sytuacje, swoich pragnień, marzeń i celów, a jeszcze trudniej się robi, gdy pojawiają się oczekiwania drugiej osoby i chęć zaimponowania jej. I ta nieustanna potrzeba uwagi, pragnienie bliskości.
Na szczęście Lemon i Reggie mieli siebie. Sylwetka Osbourne’a idealnie komponowała się z pięknym ogrodem w posiadłości Herbert-Manningów, a nasmarowane olejkiem ciało mieniło się niemal złotem, gdy wchodził do basenu. Lemon uznawała, że to widoki nieco wynagradzały jej cały ten trud. Oczywiście Reginald nie był jedynie ciałem, na które blondynka chciała patrzeć. Był też wsparciem w trudnych chwilach, świetną wymówką, gdy chciała z czegoś zrezygnować, doskonałym alibi, gdy musiała się tłumaczyć, ale też idealnym kandydatem (według jej rodziny) na jej chłopaka, co otwierało przed nią wiele drzwi. Drzwi do domów znajomych, do których pewnie nie mogłaby pójść, gdyby miała iść sama. Jakimś cudem mama Lemon była przekonana, że skoro Reggie trenuje, to unika alkoholu i głośnych imprez, a jej córka nie będzie się więc z nim po takich szlajać.
– Coś w końcu musi dać… – odparła, wywracając oczami. Miała dość, choć nie do końca wiedziała dlaczego. Lubiła się bawić, kochała tańczyć i się wygłupiać, grać w te wszystkie durne gry z wyzwaniami i od czasu do czasu złączyć swoje usta z ustami swoich znajomych. Teraz jednak chciała wszystkich wyrzucić. Może dlatego, że przypadkiem usłyszała, jak dwie znajome obgadują ją za jej plecami i zastanawiają się, co się stało, że nie widują jej już z Babylonem, a także jak szybko znalazła pocieszenie w ramionach Reggiego. Nie zamierzała się nikomu tłumaczyć, choć była szczerze zaskoczona, że jej relacja z Babym była aż tak oczywista.
– Dobra, dobra, już idę. – Heather wywróciła oczami i westchnęła głośno, wręcz teatralnie. Opuściła ręce i ruszyła za całą resztą nastolatków wychodzących z domu Lemon.
– Widzisz, jednak coś pomogło. – Lemon uśmiechnęła się do Reggiego triumfalnie. Podeszła do wysokiego blatu kuchennej wyspy i sięgnęła po swoją szklankę, upijając z niej nieco słodkiego drinka. – Jason, ugh, ty też, wypad! – krzyknęła, gdy z łazienki wytoczył się jeszcze jeden znajomy. Zaskoczony chłopak rozejrzał się po wnętrzu już prawie pustego salonu i bez słowa ruszył do drzwi. – Dlatego nie lubię robić tu imprez. Wolę iść do kogoś, zostawić bajzel za sobą i wrócić do domu, o której chcę. – wyjaśniła, jakby to w ogóle było potrzebne, schylając się po leżącą na ziemi paczkę chipsów. – Napijesz się jeszcze? Może coś obejrzymy? – uniosła pytająco brew. Nie była przecież zmęczona, po prostu miała dość ludzi. W tym momencie chciała wlać w siebie co najmniej jednego drinka i przestać myśleć o tym, co wcześniej usłyszała, zwłaszcza o kimś, kogo imię obiło się jej o uszy. – Możemy mieć swoją własną imprezę, Reggie. – zasugerowała, łapiąc znów swoją szklankę. Podeszła do chłopaka, kręcąc biodrami w rytm muzyki, która grała już nieco ciszej, ale nadal zachęcała do tańca. Podała mu drinka i ułożyła dłonie na jego ramionach. – Zatańcz ze mną. – poprosiła, uśmiechając się uroczo.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Dlatego zazwyczaj postępował ostrożnie - do tej pory nigdy nie wchodził na głęboką wodę, doskonale zdając sobie sprawę jak źle może się wszystko potoczyć. Chciałby stworzyć jakiś stały związek, pokochać kogoś na tyle mocno by móc zatopić się prawdziwie w tym uczuciu a do tej pory tylko połowicznie przekraczał swoje własne zasady. Nie zdarzyło mu się zaufać na tyle w pełni by wiedzieć, że to było właśnie to.
Do tej pory balansował na granicy, ale zwyczajnie unikał poważnych deklaracji. To tylko strach przed ponownym zranieniem - po co miał się angażować jeśli za miesiąc, góra dwa dostanie kapciem po głowie za zbyt ufne serce? Był czujny, nawet gdy na imprezach za mocno się rozpędzał, będąc na tym błogim haju. Zawsze mu się paliła czerwona, ostrzegająca lampka, która dawała mu sygnał, że był to już czas na ulatnianie się puki jeszcze można było. Dopiero od niedawna to on znalazł się po drugiej stronie barykady - to on miał zapolować, to on musiał zdobyć - i jak się okazało, nieskutecznie, prędko przejechał się na własnym planie, który miał być jakąś dziwną przepustką do serca dziewczyny. Po raz pierwszy przekombinował, zostając zrównany z ziemią. Był zły, rozczarowany na samego siebie, nie na Laurę. Tu chodziło o to, że musiał się bardziej postarać, wymyśleć co innego by jeszcze raz zdobyć zaufanie Hirsh. Po raz pierwszy myślał o tym by spróbować drugi raz, a to naprawdę rzadko mu się zdarzało. Nie dopuszczał myśli, że mógł się w Laurze tak zwyczajnie zakochać.
Lemon stopniowo jednak odwracała uwagę jego od jego ostatniego niepowodzenia - spędzając czas z przyjaciółką, nie dopuszczał do siebie tych myśli, które normalnie pewnie by go zadręczały. Co raz częściej zdarzało mu się zawieszać oko na tym jak dziewczyna chociażby z gracją odgarniała swoje długie jasne włosy albo gdy wychodził z basenu co raz częściej lubił leżeć blisko niej - trzymać głowę na jej udach, czy obejmować ramionami. Lemon zawsze dobrze wyglądała - nie zależnie co miała na sobie od jakiegoś czasu miał jakieś pohamowania w sobie byleby.
Zdziwiła go nagła zmiana nastroju Lemon - albo coś rzeczywiście mogło nie grać i ona wcześniej zdążyła to wyłapać albo musiało coś innego ją gryźć. W końcu impreza się rozkręciła i weszła na dość szybkie tempo, ale może już to przestało jej się podobać. Do tej pory wszystko szło zwyczajnie - wygłupiali się, szło piwo za piwem, muzyka stawała się co raz głośniejsza, nikt nie zwracał większej uwagi na to co się działo wokół nich. Jeszcze nikogo nie zauważył rozebranego i tańczącego na stole to dla niego nie był jeszcze punkt krytyczny. Wszak nie zamierzał zmieniać jej decyzji, może nieco przesadzonej ale mimo to nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś przestało jej pasować.
-Powiedz mi, coś się stało? - spróbował się od razu dowiedzieć przyczyny jej nagłej zmiany. Wyłapać coś w jej rozedrganym spojrzeniu czy było one spowodowane nagłą niechęcią do tylu ludzi w jednym miejscu czy stało się coś bardziej nieprzyjemnego. Same najgorsze myśli przeszły mu przez głowę i zrobiłby wszystko aby złoić komuś skórę, kto śmiał źle potraktować Herbert. Po chwili udało im się pozbyć upierdliwej Heather, która prawdopodobnie wyczuła podstęp z ich strony ale nie to skupiało teraz jego uwagę. Uważnie przyglądał się Lemon, próbując rozszyfrować co takiego się stało, że wygoniła wszystkich z imprezy - i podejrzewał, że wcale nie chodziło o nadjeżdżającą matkę, bo doskonale wiedział, że kobiety nie miało teraz być.
-Tak, to zawsze jest uciążliwe jak potem widzi się ogrom zniszczeń jak po apokalipsie - wybałuszył oczy niemal na wierzch widząc ile jeszcze będzie sprzątania, ale jakoś będą musieli sobie we dwójkę poradzić z tym. Szkoda, że nie powiedzieli wychodzącym, że przy okazji mogą zgarnąć po sobie śmieci, ale wyganianie poszło w takim tempie, że dopiero teraz przyszedł mu do głowy pomysł -Ale wszystko w porządku? Wiesz, trochę mnie zaskoczyłaś tą zmianą decyzji...to znaczy, nie przejmuję się tym, że nie ma już imprezy, ale wiesz...totalnie nikt się tego nie spodziewał... - myślał głośno, wyobrażając sobie przeróżne komentarze jakie na pewno się im cisnęły, że impreza nie trwała do rana. Jednakże wielkim plusem dla niego był fakt, że tym razem zostali sam na sam i sugestia Heather paliła jego myśli -Ja bym najpierw wziął się za ten bałagan by mieć czyste sumienie - zachichotał, wyrzucając kolejną puszkę kiedy kręcił się po salonie, zbierając przeróżne śmieci. Spojrzał zaskoczony propozycją przyjaciółki, podchwytując szklankę z drinkiem, robiąc szybkiego łyka -To dlatego chciałaś się ich wszystkich pozbyć? - zagadnął, udając, że wcale nie rozumiał dalej zamiarów blondynki. Przechylił nieco głowę w bok kiedy ta zbliżyła się do niego z kręcącymi się biodrami a jemu nieco szybciej serce zabiło gdy położyła dłonie na ramionach - No cóż, rzeczywiście mamy teraz cały parkiet dla siebie - mruknął w momencie kiedy kładł dłoń na jej talii po to by ją przechylić do tyłu, rozpoczynając w ten sposób jej prośbę o taniec. Powoli zaczął uginać nogi w kolanach, dostosowując kroki do tempa muzyki, która sama stworzyła im odpowiednio nasyconą atmosferę. Patrzył w oczy przyjaciółki jak odbija się w nich światło rozwieszonych lampek. Jego ręce błądzili po różnych zakamarkach jej ciała, zahaczając co jakiś czas o kosmyki jej włosów, samemu trochę czując, że wpadł w trans. -Mogę...? - zapytał w pewnym momencie z przymrużonymi oczami i łobuzerskim uśmiechem skrócił dystans między nimi, łapiąc jasnowłosą za podbródek skradając w ten sposób pierwszy raz pocałunek, muskając delikatnie i jeszcze niepewnie dotknięcie jej ust, szykując się na każdą możliwą reakcję ze strony Lemon.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

To nie tak, że Lemon miała jakieś inne wyobrażenie na temat imprez, na których spotkać można było stado nastolatków. Uwielbiała, gdy muzyka przepływała przez jej ciało wraz z ciężkim basem, który było czuć nawet pod stopami, lubiła tę lekkość, którą czuła, gdy procenty zaczynały uderzać jej do głowy i pozwalały na chwilę przestać przejmować się tym, co ciągle ją martwiło. Nigdy nie odmawiała tańca, gdy ktoś pojawiła się blisko niej i dość głośno dopingowała lekkomyślne pomysły, choć najbardziej lubiła te momenty, gdy faktycznie chłopcy pozbywali się swoich koszulek. Bardzo chętnie też wodziła wzrokiem za odkrytymi skrawkami ciała koleżanek, które w przypływie imprezowego szaleństwa również potrafiły zrzucić z siebie kilka zbędnych elementów garderoby. I to nie tak, że były to wyuzdane spojrzenia, czy ludzie wokół niej przeginali tak, że było to gorszące. Byli po prostu młodymi ludźmi, którzy potrzebowali chłonąć chwilę całymi sobą.
Lemon też tego chciała, ale nie mogła. Była cholernie zła, że usłyszała imię Babylona, a to popsuło jej humor. Leczyła się z niego od długich tygodni, powoli zaczynając mieć wrażenie, że już sobie go odpuściła. Pragnęła, by tak było, by mogła się skupić na przyjaźni z Reggiem i ich udawanym związku, na poznawaniu nowych ludzi, korzystaniu z lata, może wpakowaniu się w jakiś wakacyjny „romans”, skoro i tak teoretycznie była zajęta, ale ustalili z Osbournem, że ich przyjaźń jest dla nich na tyle ważna, że niektóre granice nie zostaną przekroczone.
– Nic. – skłamała, niby od niechcenia wzruszając lekko ramionami. Pieprzony Babylon, nawet gdy nie było go obok, to wpływał na nastrój Lemon. Czuła się z tego powodu źle i nie było to coś, o czym chciała od razu opowiedzieć przyjacielowi. Musiałby zacząć dopytywać, by w końcu się tym z nim podzieliła.
– Tak, Reggie, wszystko w porządku. Przepraszam, że popsułam imprezę. – odparła, zerkając na niego z nietęgą miną. – Nie wiem, co się stało… po prostu poczułam, że… nie chcę ich tu wszystkich widzieć. – to było kolejne kłamstwo. Zdecydowanie musiała się napić. Nie chciała myśleć o tym dupku Babylonie ani o niby-koleżankach, które w jej własnym domu, na organizowanej przez nią imprezie, pijąc jej drinki i jedząc jej przekąski, miały czelność obgadywać ją, stojąc kilka metrów obok. A Lemon bywała na tyle impulsywna, by w ciągu kilku minut zakończyć imprezę, skoro nie chciała, by te dwie konkretne osoby na niej były. Nie chciała jednak psuć przyjacielowi nastroju i obarczać swoimi sercowymi problemami, których przecież już nie powinno być.
– Tak, to właśnie dlatego, że chciałam z tobą i tylko z tobą sprzątać ten burdel. – zażartowała i teatralnie wywróciła oczami, po czym odebrała od niego szklankę z alkoholem. Nie przeszkadzało jej, że dzielili się drinkiem. Spoglądała mu w oczy, biorąc kolejny łyk drapiącego w gardło napoju. – W takim razie wykorzystajmy go. – odparła, uśmiechając się do niego znacząco. Zaśmiała się, gdy Reggie zwinnym ruchem przechylił ją do tyłu. Zacisnęła dłoń na jego ramieniu, jakby bała się, że straci równowagę, o co nie było trudno, biorąc pod uwagę, że jednak nieco wypiła. Tanecznym krokiem podeszła do kuchennego blatu i zostawiła na nim szklankę, po czym szybko wróciła w objęcia chłopaka. Kołysała biodrami w rytm muzyki, dłonie układając raz na jego klatce piersiowej, potem ramionach, zahaczając o szyję i plecy, powoli badając każdy centymetr jego ciała. Jej biodra ocierały się o te jego, odnajdując wspólny rytm, gdy powoli tańczyli w wielkim salonie.
W pierwszej chwili nie zrozumiała pytania, które padło z ust przyjaciela. Nie zrozumiała też sugestywnego gestu, jakim było dotknięcie jej podbródka i zbliżenie się do niej. Kiwnęła tylko głową, jakby wydawało się jej, że chce coś zetrzeć z kącika jej ust. Nie odsunęła się jednak, gdy zbliżył się do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Zamiast tego od razu przymknęła powieki i zrobiła krok w jego stronę. Zareagowała impulsywnie i nieco bezmyślnie, w ogóle nie pamiętając o ustalanych wcześniej zasadach. Rozchyliła delikatnie wargi i pogłębiła pocałunek. A potem ułożyła dłoń na ramieniu Reggiego i zacisnęła na nim smukłe palce, po czym przesunęła je w stronę jego głowy, wsuwając je w jego ciemne włosy. Westchnęła cicho, czując jak dłonie chłopaka zaciskają się na jej talii.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

On również mierzył się na co dzień z pogardliwymi spojrzeniami w których wyczytywał jeden główny zarzut: wcale nie postarałeś się o Laurę, olałeś ją przy pierwszej lepszej okazji. Musiał gryźć się w język by niepotrzebnie wdawać się w dyskusje, które mogłyby odszyfrować zupełnie inny scenariusz, którego nikt nie brał pod uwagę. Przypominali mu o tym, że nie rozwiązał do końca sprawy z Laurą i po części mógłby się z tym zgodzić - ciążyło mu to na sumieniu pomimo ostatniego zapewnienia dziewczyny, że między nimi jest dobrze. Nie był na tyle naiwny by w nie wierzyć, chociaż naprawdę chciałby, żeby rzeczywiście tak było. Ale sam fakt dawał mu do myślenia, że co raz rzadziej do siebie się odzywali to prawdopodobnie albo nie miała już ochoty na żaden kontakt z nim. I nawet kumple dogryzali mu na każdym kroku, że rzeczywiście szybko odpuścił sobie ten temat. Sam był wkurzony gdy po raz kolejny Frank próbował narzucić temat Laury kiedy wszyscy się dobrze bawili w domu Lemon - prawie zdzielił mu po twarzy, ale powstrzymał go, chwytając mu w ostatniej chwili rękę Patrick i oczywiście Amy z Emmą od razu też musiały się zbiec bo przecież one wszystko musiały mieć pod kontrolą. Dlatego spróbował zniknąć im sprzed oczu akurat w tym czasie kiedy Lemon zarządziła, że nadszedł koniec imprezy. W duchu naprawdę odetchnął - widział kątem oka swoją paczkę opuszczającą dom: odmachał im jeszcze ręką, podniósł kciuka zapewniając, że jest okey i, że wyśle im na pewno zaraz sms'a.
-prawdę mówiąc, wybawiłaś mnie z opresji, wiesz? Nie sądziłem, że będę z takiego nagłego zakończenia imprezy aż tak zadowolony - pogładził swoją przyjaciółkę pieszczotliwie po ramieniu, aby choć trochę poczuła, że jest obok niej i może w każdej chwili się wygadać, tak jak on to robił -Frank nie chce mi odpuścić tematu Laury, chyba coś podejrzewa - mruknął niezadowolony, nie mając pojęcia, że Lemon słyszała podobne rzeczy o swoim Babylonie. Tak, jakby wszystkim nie pasowało to, że on mógłby być bliżej Lemon. Nie zamierzał jednak patrzeć na innych, nawet był wstanie kłócić się o to ze swoją ekipą i przekonywać ich o słuszności rozstania z Laurą. Wiedział, że Amy miała mu za złe, że to nie z nią zaczął spotykać, ale w tym przypadku zależało mu wyłącznie na przyjaźni i za każdym razem musiał dziewczynie dobitnie to uświadamiać gdy mocno galopowała tam gdzie nie powinna. Nie rozumiał dlaczego większość z nich nie potrafiła zaakceptować takiego obrotu spraw - musiało im wystarczyć zapewnienie, że z Laurą to nie było to (choć w głębi duszy wciąż czuł to samo głębsze uczucie do Hirsh jakie było na początku udawanego związku)
-...widzę, że coś się stało, ale jak nie chcesz mówić teraz...to nie mów - uśmiechnął się pokrzepiająco, choć powoli zaczynał domyślać się, że być może chodziło o chłopaka mającego imię na literę B, ale nie chciał zdradzić się przyjaciółce ze swoich podejrzeń aby jeszcze bardziej jej nie zrazić -...ale w każdej chwili możesz na mnie liczyć, po to tu jestem też - przypomniał jej, bo to, że teraz udawali parę przed wszystkimi mogło też również mieszać między nich samych. Kiwnął głową, że rozumie nagłą decyzję dziewczyny. W końcu to był jej dom, to ona miała prawo do kończenia i zaczynania imprez kiedy tylko chciała. -Rozumiem, że teraz jednak nie będziemy sprzątać? - zagaił kiedy wręcz wyrwała mu szklankę z ręki by porwać od niego łyka alkoholu, będąc nieco zdumiony jej następnymi słowami. Choć zasugerował pomoc w sprzątaniu wcale nie chciałby teraz tego robić tuż po tym jak Lemon uświadomiła go, że byli teraz całkiem sami - wiesz, może to był dobry ruch, że ich wszystkich przegoniłaś - mruknął nieco zachrypionym głosem mrużąc przy tym w zadowoleniu oczy.
Nie często tańczył w ten sposób z jakąkolwiek dziewczyną - zazwyczaj w klubach na imprezach nie było na to takiej jakiejkolwiek możliwości będąc się stłoczonym obcymi ciałami. Choć zdarzało mu łapać chemię w innych oczach i to nawet w tych męskich preferował takie spotkania z których można było coś więcej chapnąć niż tylko zainteresowanie na kilka minut. Ten taniec z Lemon był dla niego wyjątkiem - chwilą, którą być może zapamięta do końca swojego życia: taniec, który balansował na granicy przyjaźni z poczuciem lekkiego pożądania, które nie powinno między nimi kiełkować. Tak jak nie powinni w ten sposób bujać aż tak blisko biodrami. Być przy sobie aż tak blisko co powodowało, że każdy skrawek jego skóry niemalże płonął.
[+18]
Jego oddech stawał się nieco cięższy gdy nachylał głowę tuż nad wyginającą się w tanecznych ruchach łabędzią szyją jasnowłosej Herbert. Nie powinien też tego robić - sam jednak zapomniał o tym co wcześniej ustalali. I do tej pory dzielnie się tego trzymali, a teraz? Nie mógł jednak powstrzymać się a serce łomotało mu w klatce piersiowej gdy zwinnymi krokami przycisnął Lemon do pierwszej napotkanej ściany tuż po tym jak odwzajemniła jego pocałunek. Tym razem składał pocałunki na jej szyi, a ręce zachłannie pragnęły rozedrzeć materiał sukienki. Aby się powstrzymać jego dłoń chwyciła w mocnym, nieco drapieżniejszym ruchem jej drobną dłoń i pociągnęła do góry nad jej głową w tej pozycji zawiesił się na moment spoglądając w jej oczy jakby szukał w nich odpowiedzi czy przekraczać dalej. -Nie wiem co mówię, ale jesteś teraz taka....uhh - poczuł jak robi się prawdopoodbnie czerwony na twarzy dlatego skrył ją w obojczyku dziewczyny, składając na nim gryzący pocałunek. A potem poderwał ją od podłogi, jego ręce podtrzymywały jej pośladki, aby ona mogła skrzyżować nogi na jego biodrach i obijając się o ściany w końcu wpadł do jej własnego pokoju, przez całą drogę obdarowując ją pocałunkami aż w końcu mógł ją połozyć na łóżku. Przejechał dłonią po całym jej ciele, zatrzymując rękę między jej biodrami i wtedy poczuł jakby niewidzialna siła zabroniła mu iść o krok dalej. Wisiał nad nią, drżąc cały, jednocześnie zabierając rękę z tamtego miejsca, nie mogąc ukryć tego dziwnego przerażenia w oczach kiedy spojrzał w końcu w jej własne.
-...chyba...chyba nie mogę...Lemon... - jęknął, przełykając ślinę i jednocześnie próbując łapać oddech, że to chyba rzeczywiście za daleko zaszło. Nachylił się nad przyjaciółką, składając jeszcze jeden, pełen namiętności i pasji pocałunek by za chwilę opaść obok niej na plecy. Ruch teraz był po jej stronie, czy będzie chciała czy nie.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

– Te wszystkie imprezy są przereklamowane, wiesz? To znaczy… byłoby fajnie, gdyby tu tylko nasi znajomi, ale gdy tylko informacja o jakiejś domówce się roznosi, to potem przychodzą jacyś randomowi ludzie… i no nie wiem, psują atmosferę. – oczywiście musiała zgonić na obcych, bo przecież nie powie mu teraz, że dwie dziewczyny z jego ekipy miały czelność obgadywać ją za jej plecami. Zresztą obgadywały również jego. Prawdopodobnie każdy obgadywał każdego, o. Jakby nie mieli lepszych tematów! Czy naprawdę życie Lemon i Reggiego było takie ciekawe?
– Co może podejrzewać Frank? Przecież on tak dużo razy dostał piłką w głowę, że mu się tam musiało wszystko poodklejać. Olać Franka. Robi to złośliwie, bo ci zazdrościł i zazdrości, jestem tego pewna. – odpowiedziała, pełna zdeterminowania i buzujących w niej negatywnych emocji. Niekoniecznie musiało chodzić o zazdrość, równie dobrze Frank mógł po prostu czuć się zagrożony przez Reggiego, ale teraz Lemon nie myślała racjonalnie. Poza tym nie mogła zrozumieć, co ta ekipa się tak uczepiła Laury, skoro widzieli ją spotkaniach dosłownie kilka razy. To musiało mieć związek ze zwyczajną, nastoletnią zazdrością albo zawiścią.
– Nie chcę mówić… teraz. Nie chcę psuć nam bardziej humorów, Reggie. – odparła, siląc się na blady uśmiech. Widziała, że nie był zadowolony, że wypłynął temat Laury, ale ucieszył ją fakt, że jej o tym powiedział. Sama miała jeszcze problem z tym, by się otworzyć w kwestii Babylona. Oczywiście nie wtedy, gdy zgrywała twardą i udawała, że go głęboko gdzieś, a teraz, kiedy czuła się zraniona.
– Zatańcz ze mną, Regg, please! Nie chcę myśleć o sprzątaniu, o naszych znajomych, o Franku, Laurze, czy Babylonie. – powiedziała stanowczo, na każde słowo kładąc duży nacisk i jednocześnie wyciągając ku chłopakowi ręce. Pragnęła na chwilę zapomnieć, zająć głowę i ciało czymś zupełnie innym. Chciała zatracić się w tańcu, w myślach słyszeć jedynie muzykę i czuć ciepło ciała przyjaciela. – Mhmm… też tak uważam. – mruknęła cicho, uśmiechając się do przyjaciela. Teraz ważna była muzyka, zwłaszcza, że utwór się zmienił i z głośników leciała jedna z jej ulubionych piosenek. Ważny był Reginald, obok którego zawsze czuła się bezpiecznie. Od kiedy mieli wspólny sekret i zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, gdy oboje mieli złamane serca, jego bliskość bywała wręcz kojąca. Do tej pory jednak nie była to taka bliskość – tak fizyczna i intymna, tak oczywista i prosta, a jednocześnie cholernie skomplikowana biorąc pod uwagę ich relację. Ale Lemon nie myślała o tym teraz, zwłaszcza gdy w jej głowie buzowały bąbelki, serce waliło jak szalone przez natłok sprzecznych emocji, a ciało drżało przy delikatnym dotyku dłoni Osbourne’a.
Usta Reggiego smakowały truskawkowym balsamem do ust, który Lemon wcześniej nałożyła na jego wargi, a także słodkim drinkiem, który pili z jednej szklanki. Pachniał swoimi letnimi perfumami, których zapach zawsze kojarzył się jej z wakacjami. Westchnęła cicho i odchyliła głowę, gdy przesunął pocałunki na jej szyję. Czuła, jak jej serce zaczyna szybciej bić, a oddać staje się nierównomierny. Uniosła spojrzenie, gdy Reggie przyparł ją do ściany i uniósł jej ręce, po czym przygryzła delikatnie wargi.
– Jaka? – zapytała, a kąciki jej ust uniosły się w zaczepnym i seksownym uśmiechu. Kolejne westchnienie wyrwało się jej prosto do ucha przyjaciela, gdy ten wrócił z pocałunkami do jej szyi, a jednocześnie zgrabnym ruchem uniósł ją, pozwalając, by oplotła jego biodra swoimi udami. Zacisnęła palce na jego silnych ramionach i w drodze do sypialni zasypywała pocałunkami jego szyję i żuchwę. Po chwili znalazła się na materacu. Rozchyliła uda, uważnie obserwując dłoń chłopaka, by zaraz wlepić spojrzenie w dobrze znaną sobie twarz. Wyglądał inaczej niż chwilę temu. Pożądanie zastąpiły wątpliwości. Zamrugała szybko, zaskoczona nagłą zmianą w jego zachowaniu, przygryzła wargi, po czym powoli pokiwała głową, jakby doskonale rozumiała, co takiego właśnie się stało, że Reggie nie mógł kontynuować. Zaskoczył ją jednak pocałunek, który złożył na jej ustach. Usiadła, gdy przyjaciel położył się obok niej i spojrzała na niego.
– Nie możesz, czy nie powinniśmy? – chciała się upewnić, co takiego było problemem i go blokowało. Nie była pewna, czy chciała znać odpowiedź na to pytanie, ale… wolała, by wszystko sobie już teraz wyjaśnili. – Przepraszam. To ja to zaczęłam. Nie powinnam była. Nie tak się umawialiśmy. – zaczęła, zanim zdążył odpowiedź na pytanie. – Chyba chciałam przez chwilę… coś poczuć. – dodała, spoglądając na Osbourne’a. Westchnęła cicho i drżącą dłonią przeczesała swoje włosy.

Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Pokiwał głową ze zrozumieniem. Doskonale wiedział dlaczego tak to teraz odczuwała - on również wolał zwykle towarzystwo swojej ekipy a tutaj ostatnio zwykłe spotkania przeobrażały się w jakieś gigantyczne imprezy. Wszysyko było fajnie, ale też brakowało mu towarzystwa tylko ich samych. Będzie musiał zabawić się w dedektywa i rozkminić, które z nich puszczało info w świat, że ostatnio nie widywali się we własnym gronie jeśli coś organizowali. -...też to zauważyłem, że ostatnio mamy imprezy za imprezami.Próbowałem coś wycisnąć od moich, ale żadne nie chciało się przyznać - mruknął niepocieszony, wykręcając przy tym oczy. Jego ekipa była grupką przyjaciół niemalże od początku szkoły średniej - znali się jak łyse konie, potrafili się ze sobą kłócić o najmniejsze drobnostki by za chwile się godzić z puszkami piwa w dłoniach i śmiać się ze swoich głupich fochów. Każdy wiedział, że może na każdym z nich polegać i mieli już lepsze i gorsze chwile ale trzymali się zawsze razem. Teraz dziwnie było mu z myślą, że Amy się w nim bujała. Jakoś nigdy w ten sposób na nią nie patrzył: była po prostu dla niego przyjaciółką.Nie patrzył na nią w sposób jako patrzył na Laurę czy teraz Lemon i miał nadzieję, że nie dał jej powodów by w ten sposób o nim myśleć. Będzie musiał z nią w najbliższym czasie to wyjaśnić, chociaż obawiał się, że mogłyby się miedzy nimi wszystkimi jakieś niepotrzebne kwasy zrobić. Czy Frank naprawdę mu zazdrościł? Słowa Lemon trochę rozbudziły w nim skrywaną dotąd czujność i ignorowaną przez niego samego intuicji. -Masz...rację, Le..mi..właściwie nie potrzebnie o nich gadamy teraz...skupmy się na nas - musiał odrzucić wszelkie myśli teraz o znajomych i skupić się na tym co działo się teraz między nimi samymi. A miał wrażenie, że zmieniło się teraz między nimi wszysyko gdy patrzył w jej świetliste oczy stojącej przed nim a on nerwowo przystąpił z nogi na nogę. Z jego gardła wydostał się cichy pomruk zadowolenia kiedy poprosiła go by z nią zatańczył -jestem tutaj by spełniać twoje zachcianki...królowo - jakoś nie mógł się powstrzymać by w ten sposób nie nazwać. Pierwszy raz od jakiegoś czasu patrzył na Lemon zupełnie inaczej niż do tej pory: do tej pory był była dla niego ''dzieciakiem'' a teraz nie potrafił oderwać od niej samej wzroku. Dość mocno oszołomiony tym co właśnie zaczynało między nimi dziać.
-...niesamowicie seksowna - wymamrotał nieco speszony, bo jeszcze do tej pory nie zwracał się do niej w taki wymowny sposób jak teraz. Otwierał się przed nią teraz w sposób, którego do tej pory nie dopuszczali do siebie: nawet mając między sobą umowę jako ukrywany związek, nie przekraczali tych granic o których sobie powiedzieli. A teraz coś między nimi się zatrzęsło: wybuchło niczym rozgrzana do granic możliwości lawa z uśpionego wulkanu.
Jęknął cicho do jej ucha gdy czuł jak jej palce wbijają się mu w plecy, nieco nimi poruszył, ale był to bardzo zajęty teraz całowaniem jej szyi, że nie zwracał uwagi na to co się dzieje: dał się ponieść chwili, przenosząc dziewczynę do jej pokoju. Rzucając ją na łóżko w międzyczasie zdjął z siebie białą koszulkę z napisem ,,Metallica" rzucając ją gdzieś za siebie i zostając w samych spodniach. Jego dłoń prześlizgnęła się pod bluzka dziewczyny a gdy znalazła się między udami, po raz pierwszy będąc w 'tym' konkretnym miejscu zatrzymał się nagle. Choć kusiło go dalej by się nie zatrzymywać, walczył ze swoim rozprzestrzeniającym się pragnieniem, którego do tej pory nie odczuwał w takiej ilości względem Herbet.
Zastygając, patrzył na nią jakby szukał w jej oczach ratunku - musiał podjąć męską decyzję czy ma iść dalej w ten zgubny ogień, który zachęcająco łuskał go swoimi gorącymi pieszczotami. -..właśnie sobie uświadomiłem, że robimy to co sobie sami "zabroniliśmy" a teraz łamiemy naszą zasadę... - wymamrotał niezbyt zadowolony z tego, co właśnie sobie uświadomił i nie miał ani trochę z tego powodu zadowolonej miny. Przekręcił się na bok w stronę jasnowłosej przyjaciółki - chciał dać jej przestrzeń, aby dobrze się czuła przy nim a nie myślał tylko i wyłącznie o sobie, chociaż jemu samemu wirowało w głowie. Podniósł się na ramionach w pozycji półsiedzącej ale nie mogąc się powstrzymać znów przybliżył się do Lemon, znów skradając jej pocałunek.
Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Niezliczoną ilość razy była już w ramionach Reggiego, ale nigdy w ten sposób. Lubiła się przytulać, gdy było jej zimno, gdy bardzo się cieszyła, gdy mu czegoś gratulowała albo tak po prostu, na przywitanie. Oglądała go w kąpielówkach, gdy siedzieli nad basenem, trzymała za rękę, gdy próbowała zaciągnąć do tańca, gdy akurat leciała jej ulubiona piosenka, a ostatnio również wtedy, gdy w okolicy byli znajomi, przed którymi udawali parę. Siadała mu na kolanach i gładziła dłonią policzek, palcami przeczesywała jego włosy. Jednak do tej pory widziała w nim jedynie swojego przyjaciela, spowiednika sekretów, kompana w rozgrzebywaniu ran, które inne osoby dość boleśnie zadały im sercom.
Reggie, który jednym zgrabnym ruchem uniósł ją do góry i sprawił, że oplotła jego biodra swoimi udami, który zaniósł ją do jej sypialni i ułożył na łóżku, który obsypywał jej szyję mokrymi pocałunkami, był nieco inną wersją przyjaciela, którą znała na co dzień. I w pewien pokrętny sposób cholernie jej się to podobało. Jego pewność siebie, siła i rysujące się na ciele mięśnie, ciepły dotyk jego dłoni i miękkość pocałunków. Alkohol, który wlewała w siebie od momentu, w którym usłyszała imię swojego byłego, sprawiał, że chciała więcej, nie zważając już na to, co między sobą ustalili, jaki mieli plan i jak bardzo nie chcieli popsuć swojej przyjaźni. Nabuzowana procentami i plątaniną różnych uczuć, potrzebowała czegoś, by na chwilę zapomnieć i poddać się tylko jednej emocji – pożądaniu.
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Lemon Herbert-Manning

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Reggie Osbourne

autor

Pateczka

I wake up screaming from dreaming One day I'll watch as you're leaving
Awatar użytkownika
19
180

dreamy seattle

dreamy seattle

fremont

Post

Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description

Lemon Herbert-Manning

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „10”