WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

Właśnie ten jej zapał był czymś, co mogło prowadzić to… wybuchu. Oczywiście metaforycznego, nie takiego dosłownego! Sytuacja mogła się potoczyć w najróżniejszych kierunkach, i ostatecznie w chwili, gdy za kogoś decyzję podejmowały nerwy, to nie można było nawet przewidzieć co się wydarzy. Na szczęście póki co nie musieli się tym martwić, bo przecież jeszcze nie zapowiadało się, by faktycznie wydarzyło się coś ciekawego! Równie dobrze przecież cały czas, który tutaj spędzą mógł skupiać się na siedzeniu w nieoznakowanym radiowozie, sporadycznych przechadzkach po okolicy i… niczym specjalnym.
Roderick wiedział, że różne sytuacje mogą prowadzić do o wiele większych efektów, niż można by się było początkowo spodziewać. W końcu nawet sytuacja, w której utracił partnera była sytuacją, która… wcale nie musiała się tak skończyć. Nawet ich doświadczenie i rozsądek nie uchroniło ich od tego, by zdarzyło się to, co się wydarzyło.
I chyba do dzisiaj siedziało mu to w głowie. Nie ma się co zresztą dziwić! Wcale nie minęło jakoś dużo czasu i nawet jego przymusowy urlop nie doprowadził do tego, by z głowy wyparowały mu wątpliwości. Nawet wizyty u policyjnego psychologa do tego nie doprowadziły. Ostatecznie chyba potrzebował czasu i pogodzenia się z losem.
Nie zareagował na jej westchnięcie. Czy ją pouczał? Tak. Czuł się do tego zobowiązany, taka była jego rola. Był starszy, bardziej doświadczony i przeżył o wiele więcej niż ona. Zarówno w życiu, jak i na służbie. Miał za sobą niezliczone patrole, krytyczne sytuacje i momenty, w których jakoś musiał sobie poradzić. Efekty były różne, ale dzisiaj stał tutaj cały i zdrowy. I doświadczony przez los i życie.
Wiedział też, że na początku każdy, kto sobie dobrze radził w akademii miał wysokie mniemanie o sobie. Wiedział, że tacy nowi funkcjonariusze mają tendencję do przeceniania swoich możliwości i bazowania na tych właśnie ocenach, czy opiniach szkoleniowców. Ostatecznie jednak oceny i opinie to jedno, a sytuacja w terenie to coś całkiem innego i tylko jedno to może zmienić: doświadczenie. Które dopiero miała zdobyć.
Okej, sytuacja, wygląd i zachowanie podejrzanego było… podejrzane. Nie mogli jednak wyciągać pochopnych wniosków. W końcu każdy był niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy, albo sąd go nie skaże. Nie mogli też tak po prostu na kogoś ruszyć bez mocnych podstaw, by zrobić coś więcej. Oczywiście ewentualna ucieczka takiego podejrzanego wzbudzałaby wątpliwości, ale… nadal nie byłoby to żadnym dowodem. Niektórzy też po prostu uciekają przed policją z powodu najróżniejszych przeświadczeń.
— Powinniśmy zaczekać. — Odparł. I westchnął lekko, widząc zachowanie partnerki. — I nie skupiać się na nim w stu procentach. Równie dobrze to może nie być on, a winny może być gdzie indziej. — Głos rozsądku! — Poza tym, nawet jakbyśmy ruszyli w jego kierunku, to może nie zareagować, a póki nie mamy pewności, to w sumie nic nie możemy mu zrobić. — Dorzucił jeszcze i złożył ręce na klatce piersiowej, domyślając się jakiegoś oporu ze strony Langley, która zdawała się być wręcz zafiksowana na tym konkretnym osobniku.

autor

-

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

I właśnie to ją lekko nudziło. Niby fakt, że nie musieli bez przerwy uczestniczyć w niebezpiecznych akcjach powinien ją cieszyć, bo oznaczało to, że nie dzieje się nic aż tak złego. Z drugiej jednak strony potrzebowała adrenaliny i poczucia bycia przydatną. Okej, patrolowanie ulic jako forma dbania o bezpieczeństwo też było przydatne, bez dwóch zdań, ale jednak nie wywoływało w niej takiej ekscytacji. Ale cóż, w każdej pracy zdarzają się takie obowiązki, których nie chce się wykonywać, choć są koniecznością.
Ludzie bywają nieprzewidywalni i często nawet jakaś błaha sytuacja może mieć tragiczny finał. Można było zdawać sobie z tego sprawę, jak Lily, ale tak naprawdę wszystko weryfikowała rzeczywistość i różne sytuacje — jak w przypadku Walkera. Oby tylko nie musiała nigdy przeżywać aż takiego dramatu jak on!
Akademia rzeczywiście sprawiła, że Langley nieco obrosła w piórka. Skoro tak dobrze radziła sobie podczas nauki, to czemu w terenie miałoby być gorzej? Czuła się dobrze wyszkolona i wierzyła w swoje umiejętności. Być może pewnego dnia ją to zgubi. Ale z czasem też nabierze doświadczenia i nauczy się, że nie zawsze książkowe zachowania są najlepszym wyborem. Takie myślenie przychodzi jednak dopiero z czasem, a ona była na razie na początku swojej kariery.
Policja rzeczywiście budziła w ludziach różne uczucia. Niektórzy nie musieli mieć nawet nic na sumieniu, żeby czuć dyskomfort w obecności funkcjonariuszy. Lily nie znała tego uczucia; takie zawody zawsze ją fascynowały i należała raczej do dzieciaków, które najchętniej zasypałyby funkcjonariusza szeregiem pytań, a nie czuły się niekomfortowo. Walker miał jednak rację: nawet jeśli ten mężczyzna zacząłby przed nimi uciekać, to wcale nie oznaczało, że był tym, kogo szukali. Musieli postępować ostrożnie i chociaż nie była tym zbytnio zachwycona, to jednak nie mogła się z nim w tej kwestii nie zgodzić.
Czy zamierzała stawiać opór? Owszem, początkowo tak. Wiedziała jednak, że w żaden sposób nie zmieni to zdania Rodericka, więc ostatecznie ugryzła się w język. Przynajmniej tym razem.
Okej — mruknęła tylko, nie wychylając się nadal. Akurat udało im się stanąć w cieniu wysokich drzew, więc przyjemny wiaterek neutralizował trochę cały ten gorąc. Wcale nie chciała fiksować się na tym jednym niby-podejrzanym, ale czuła w kościach, że się nie myli. Jak jednak powszechnie wiadomo, przeczucia nie są zbyt miarodajną wartością i trudno się na nich opierać w takich sytuacjach.
Rozejrzała się przelotnie, ale zaraz wróciła wzrokiem do mężczyzny, który wzbudził jej czujność. Nie umiała już skoncentrować się na otoczeniu, kiedy była przekonana, że ma przed sobą przestępcę i tylko czekała na jeden fałszywy ruch.
A może już nas zauważył i teraz będzie ostrożny? — rzuciła, dzieląc się z partnerem swoją refleksją. — Przecież jest tu mnóstwo łatwych celów, samotne kobiety, jakieś dzieciaki… — skrzywiła się na samą myśl, że być może rzeczywiście się pomyliła.

Roderick Walker

autor

-

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

Niektórych nakręca akcja, nie potrafią usiedzieć w miejscu i w przeciwieństwie do ludzi, którzy właśnie potrzebują spokoju, to kwitną w sytuacjach, które podnoszą ciśnienie. Bo to przecież nie jest tak, że presja wszystkich zgniata i nikt sobie z nią nie może poradzić. Niektórzy są tego całkowitym przeciwieństwem i właśnie pod presją radzą sobie najlepiej. Niektórzy potrzebują właśnie tego dreszczyku emocji by pokazać, na co ich stać. W momencie, gdy nie ma presji i potrzeby wykazania się po prostu nie potrafią się spiąć, by pokazać to swoje sto procent.
W tym momencie Roderick był w położeniu, które nie pozwalało mu założyć niczego, albo raczej wolał nastawić się na negatywny obrót spraw, nie wiedząc na co w zasadzie Lily stać. Mogła pokazać się z każdej strony, a fakt, że współpracowali od niedawna nie pozwalał mu posiadać bezwarunkowego zaufania. Nie mógł też ciągle opierać się na jego braku, bo musiał jej w jakimś stopniu ufać. Jednak… nie da się zaufać całkowicie. Nie od razu.
Oczywiście lepiej mieć dobre wyniki w akademii i po prostu wyjść z niej dobrze przygotowanym, czy też przygotowaną, ale nie można się na tym w stu procentach opierać. Koniecznym jest to, by zdawać sobie sprawę, że to nie jest aż akademia, ale tylko akademia. Zdanie sobie sprawy z tego znacznego ograniczenia jakim jest fakt, że nie można było się sprawdzić w ogniu prawdziwej akcji, jest już połową sukcesu. A przynajmniej tak uważał Roderick.
Policja ma do siebie to, że są też funkcjonariusze, którzy zrobili sporo dobrego, ale też tacy, którzy zrobili sporo złego. Niektórzy wykorzystywali swoje pozycje i odniosło to swoje piętno na opinii ludzi na temat policji. Cóż, jedyne co mogli zrobić w tej sytuacji to udowadniać dzień po dniu, że są godni zaufania i walczyć o lepszą opinię dla siebie i innych funkcjonariuszy.
Zlustrował ją spojrzeniem. Znowu. Bo jej szybkie zgodzenie się było dla niego podejrzane, nic jednak nie zrobił. Mogła też pójść po rozum do głowy. Widział jednak, że spojrzeniem szybko wróciła do swojego wybranego podejrzanego.
— Bazując na jego dotychczasowych napaściach możemy podejrzewać, że nigdy się z tym do końca nie kryje. Zawsze ma jakichś świadków, tylko nie są w stanie go dobrze opisać. — Zauważył, przypominając sobie raporty, które czytał przygotowując się do tej akcji.
— Raczej nagle nie zmieni swojego podejścia, tylko będzie grał tak jak grał do tej pory. A skoro kilka razy się udało, to może się też rozzuchwalić i się jakoś bardziej zdradzić, albo po prostu obniżyć swoją czujność. — Powiedział, nawet się nie wymądrzał teraz! Mówił to wszystko zarówno z swojego doświadczenia, ale i wiedzy, którą po prostu posiadał. W końcu kiedyś chciał być profilerem, to coś tam wiedział też z tej perspektywy.
Rzucił okiem w kierunku mężczyzny, który teraz ruszył w przeciwnym kierunku, ale idąc za kimś, kto wcześniej go minął. Od razu ruszył w ich ślad, będąc pewnym, że Langley wcale nie będzie się długo zastanawiać nad tym, co dalej.

autor

-

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Lily zdecydowanie należała właśnie do tych osób, na które presja działała budująco. Przypuszczała, że w pracy będzie to wyglądało podobnie, jak w dotychczasowym życiu. Tutaj jednak dodatkowo będzie musiała podejmować szybkie i ważne decyzje, ale tego również się nie obawiała. Wysoki poziom pewności siebie sprawiał, że tym bardziej nie mogła doczekać się zadań, które miały stanąć na jej drodze — nawet jeśli tymi zadaniami byli niebezpieczni złoczyńcy, z którymi policja miała robić porządek.
Wyczuwała, że Walker jej nie ufa, ale zbytnio się temu nie dziwiła. Niedawno się poznali, nie przeżyli ze sobą jeszcze niczego niesamowitego w pracy… Jeszcze wiele przed nimi. Ona też nie ufała mu tak całkiem, chociaż na pewno bardziej niż on jej; pokładała w nim pewnie jakieś nadzieje, bo chociaż w teorii byli równoprawnymi partnerami, to jednak w rzeczywistości mimowolnie traktowała go trochę jak mentora. W pewnym sensie przecież nim był! Miała się przy nim sporo nauczyć.
Fakt, że szybko się z nim zgodziła, nie miał tym razem drugiego dnia. Zasadniczo nie do końca się z nim zgadzała i gdyby zależało to od niej, pewnie postąpiłaby inaczej — po swojemu. Uznała jednak, że skoro być może są tak blisko celu, to nie ma sensu inicjować między nimi jakichś zgrzytów. W razie czego będzie mogła powiedzieć „a nie mówiłam?".
Ciekawe, co taki człowiek ma w głowie. Lubi ryzykować, że zostanie złapany? — zmarszczyła brwi. Naprawdę nie była tego w stanie pojąć. Być może mężczyzna był taki pewny siebie, że uważał, iż może sobie z nimi pogrywać? Cóż, na razie szło mu to nieźle. Obserwacja trwała już chyba trzeci dzień, ale park był na tyle rozległy, że trudno było rzeczywiście złapać go, zanim czmychnie. Nie była to też na tyle poważna sprawa, żeby obstawiano każde wejście do parku — złodziejaszek kradł zazwyczaj torebki albo telefony i tyle.
Miewasz jeszcze takie momenty, że coś cię w pracy zaskakuje? — zapytała i wcale nie było to złośliwe pytanie. Miał duże doświadczenie i była ciekawa, czy wszystkie te schematy rzeczywiście były powtarzalne. Czasem na pewno ktoś się wyłamywał i postępował inaczej… I właśnie wtedy należało zachować zimną krew, podejmować szybkie decyzje.
W niektórych sytuacjach nie warto było czekać.
Tak jak teraz.
Gdy tylko zauważyła, że obserwowany przez nich mężczyzna zaczyna podążać za mijającą go osobą, natychmiast ruszyła w ich kierunku. Zachowała bezpieczną odległość, nie spuszczając ich jednak z oczu. Nie upewniła się, czy Walker idzie za nią; adrenalina i podniecenie zrobiły swoje, jej ruchy wyrażały onieśmielającą wręcz — choć raczej nie dla Rodericka — pewność siebie. Razem z potencjalnym podejrzanym i jego równie potencjalną ofiarą skręciła w opustoszałą alejkę.

Roderick Walker

autor

-

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

Gdyby Roderick skupił się na tym, by przypomnieć sobie jak wyglądały jego początki, to… stwierdziłby, że też miał o sobie zbyt wysokie mniemanie. Rozsądek, opanowanie i doświadczenie przychodzi z czasem i on wcale nie był pod tym względem żadnym wyjątkiem! W jego przypadku nawet chwilę zajęło mu to, żeby dogadać się ze swoim pierwszym partnerem. Kiedy jednak coś w jego głowie przeskoczyło, to zaczął bardzo szybko pochłaniać wiedzę i wykorzystywać ją w praktyce. Dzisiaj był całkowicie innym policjantem niże te kilkanaście lat temu. Dzisiaj był opanowany i spokojny, wtedy? Cierpliwość nie była jego mocną strona, może nawet był dość podobny w swoim zachowaniu do Lily.
W pracy policjanta już od początku mówi się o tym, że powinno się sobie nawzajem ufać. Że trzeba wierzyć, że druga osoba nas wspiera i będzie z nami wtedy, gdy będzie to potrzebne. Tylko… ostatecznie w praktyce to proste nie jest. Zawsze potrzebny jest czas, by to zaufanie do siebie nawzajem zbudować. Są oczywiście jakieś ćwiczenia, które to zaufanie wzmacniają, ale no właśnie: one je wzmacniają, a nie budują od zera.
Może to w ten sposób też Lily pokazała swoją dojrzałość? Nie dyskutując z nim zanadto, gdy byli w sytuacji, kiedy musieli być gotowi, by zareagować w mgnieniu oka. Z drugiej strony, to sam Roderick też nie do końca się nie zgadzał z Langley. Oczywiście wypatrzony przez nią mężczyzna mógł być ich poszukiwanym, tylko nie mieli tej pewności. Z drugiej strony bycie podejrzanym nie było równe z tym, że musiał być też właściwym napastnikiem. Dlatego musieli po prostu zwracać uwagę na wszystko dookoła, a nie tylko na tego jednego osobnika.
— Może. — Wzruszył ramionami. — Albo ludzi wzbudzać u innych strach, niepewność, mieć jakąś dominacją nad innymi. — Wzruszył ramionami. Nie mieli na tyle informacji, by wyciągać takie daleko idące wnioski. Mogli co najwyżej próbować się domyślić i postawić jakieś hipotezy, ale to tylko tyle. Zresztą, jaki był sens to robić, skoro nie mogli tego robić ze stuprocentową pewnością?
— Tak. — Odparł krótko. Niedawno wrócił po urlopie wymuszonym śmiercią partnera w akcji, gdyby potrafił być na wszystko przygotowanym to… nigdy nie dopuściłby do tego, by Kevin stracił życie. Dlatego też skrzywił się trochę, odwracając wzrok gdzieś w bok, być może właśnie w kierunku ich coraz mocniejszego kandydata na ostatecznego podejrzanego.
Z zadowoleniem zauważył, że Langley w zasadzie ruszyła niemalże równo z nim i oboje pewnie skierowali swoje kroki do opustoszałej alejki, która zapowiadała się na miejsce, w którym miała rozegrać się napaść. A przynajmniej mogli tak podejrzewać.
Mógł być zadowolony, ze tak zareagowali oboje, bo z drugiej strony oboje ruszyli po prostu w kierunku podejrzanego, który wykonał ruch jako pierwszy. Żadne z nich się nie komunikowało ze sobą nawzajem, a wydawało się, że zachowali się jakby zgrali się ze sobą bezbłędnie. Dlatego będąc już w tej osobnej alejce, nie było ci się kryć z tym, że idą za nimi i w zasadzie od razu Roderick przyspieszył kroku, by ich dogonić. A przynajmniej do momentu, w którym ich podejrzany okazał się ich złodziejem, który teraz zerwał z ramienia kobiety którą śledził torebkę. Krzyk, natychmiastowy napływ adrenaliny, dopaminy i innych czynników, które w takiej sytuacji się udzielały, kazały im zareagować nader szybko. — Stój! Policja! — Krzyknął formułkę, która musiała oczywiście paść w takiej sytuacji i od razu ruszył biegiem.

autor

-

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Być może pewnego dnia, za kilka czy kilkanaście lat, Lily też dojdzie do wniosku, że na początku wierzyła w siebie za mocno. Pewność siebie nie była niczym złym i pracując w policji, trzeba było mieć jej spore pokłady — po prostu należało uważać, żeby nie przyćmiła zdrowego rozsądku. Niełatwo było to wypośrodkować, ale być może przyjdzie jej to z czasem. W pewnym sensie spory wpływ na jej zawodowy rozwój będzie miał chyba właśnie Roderick, zero presji! Na razie jednak była na starcie i zanim nabierze doświadczenia, pewnie popełni jeszcze sporo błędów.
Na niektórych płaszczyznach na pewno była dojrzała. Szybko wyprowadziła się z rodzinnego domu i radziła sobie sama, umiała załatwiać swoje sprawy i zadbać o siebie. Wciąż jednak miała tylko dwadzieścia dwa lata i w sumie była dzieciakiem. No ale im szybciej nauczy się dorosłego życia, tym lepiej dla niej. Obecnie jednak jej myśli zaprzątał jedynie domniemany podejrzany i głównie na nim koncentrowała swoją uwagę — gdyby obok działo się coś równie ważnego, mogłoby jej to umknąć.
Czyli psychol — skwitowała. Rozumiała ludzi, którzy chcieli wzbudzać u innych szacunek, ale strach? Nie rozumiała takiego podejścia i uważała, że z tego typu osobami jest coś mocno nie tak. Ale, kto wie, być może praca w policji sprawi, że pewnego dnia namiastka władzy uderzy jej do głowy?
Skoro tak krótko uciął temat po jej pytaniu, nie drążyła. Pomyślała, że może wolał skupić się na akcji i sama też postanowiła podążyć tą ścieżką. Mieli przecież robotę do wykonania. I rzeczywiście można było mieć wrażenie, że są doskonale zgranym zespołem: ruszyli razem za obserwowanym mężczyzną, który — niespodzianka! — okazał się złodziejem. Przyspieszyła kroku razem z Walkerem. Kiedy sprawca zorientował się, że go gonią, zaczął oczywiście uciekać. Niewiele myśląc, Lily ruszyła alejką za nim, nie oglądając się już na swojego partnera. Adrenalina szumiała jej w uszach, oddech przyspieszył. Nie czuła stresu, raczej podniecenie związane z tym, że wreszcie mogła się wykazać.
I chyba nawet jej się to udało.
Mężczyzna potknął się o wystający konar i stracił równowagę, więc dopadła do niego i korzystając z okazji, powaliła go na ziemię. Ponieważ zdecydowanie nie chciał współpracować, skuła go i wciąż nie pozwalając mu wstać, zerknęła przez ramię, dopiero teraz zauważając, jak daleko odbiegli. I kiedy emocje już trochę z niej opadły, zbladła, ale szybko odzyskała rezon.
Mam go — rzuciła w kierunku Walkera, w razie, gdyby nie zauważył, czy coś.

Roderick Walker

autor

-

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

Łatwo jest tak mówić o czymkolwiek z perspektywy czasu. Ostatecznie to właśnie ta perspektywa pozwala dojrzeć rzeczy, których wtedy nie widać, czy to z powodu innego podejścia, braku doświadczenia czy zwyczajnie innego zdania, które z biegiem czasu uległo zmianie.
Nie da się chyba spojrzeć wstecz i uznać, że wszystko co się do tej pory robiło i jak to się robiło i być z tego kompletnie zadowolonym. Z perspektywy tego wspomnianego już czasu, zawsze można dojść do wniosku, że można było coś zrobić lepiej, zachować się lepiej, powiedzieć coś innego: lepszego.
Nie zawsze da się to przyznać przed innymi, ale przed sobą samym? Często się to zdarza. W końcu… ile kłótni pod prysznicem się wygrywa? Wszystkie! A na żywo? Różnie z tym już bywa.
Dojrzałość… w sumie jest niezależna od wieku, bardziej od doświadczenia i po prostu tego, co się przeżyło. Niektórzy starsi ludzie przeżyli mniej, niż niektóre dzieci i to właśnie te młodsze osoby potrafią wykazać się niespodziewanie większą dojrzałością. I on sam kiedy zaczynał swoją pracę tutaj był w takim samym wieku jak Langley, chociaż jego życie dotknęło w dość bolesny sposób. Przecież utracił ojca i wychowywała go tylko matka, a to zawsze wymaga od młodego mężczyzny pewnej dozy odpowiedzialności i właśnie zachowania ponad swój wiek. Musiał szybko dorosnąć.
— Może i psychol. — Wzruszył ramionami. — Psychol, czy nie, trzeba złapać i tyle. — Odparł, bo ostatecznie do tego się to sprowadzało. Nie miało znaczenia jakie były jego pobudki, robił coś złego, popełniał przestępstwo i musiał być złapany, by zapewnić innym ludziom bezpieczeństwo.
Zwrócił uwagę na to, że Lily była mocno skupiona na celu, widział po niej, że wręcz paliła się do tego, by rzucić się na przeciwnika, dlatego… pozwolił jej pójść przodem. I tak by jej nie zatrzymał, a nie mógł też tego zrobić, bo wtedy na pewno napastnik by im uciekł, zwłaszcza, że w tej chwili i tak ruszył w długą zdając sobie sprawę z tego, że ma na karku policję.
Upewnił się szybko, że napadnięta kobieta jest cała i obiecał, że zaraz do niej wróci, a następnie pobiegł dalej za samą Langley, żeby upewnić się, że nie zrobi nic głupiego.
Zastał ją jednak przytrzymującą mężczyznę zakutego w kajdanki i przypartego do podłoża. — Widzę, widzę. — Zauważył. Torebka, którą mężczyzna ukradł leżała gdzieś z boku, Walker schylił się po nią i otrzepał z kurzu.
— Poinformuj go o jego prawach i zawozimy go na posterunek. — Powiedział i zatrzymał się na moment, żeby odczekać, jak jego partnerka powie co powiedzieć trzeba, formułkę związaną z prawem do zachowania milczenia. Było to wymagane, więc informacja ta musiała paść, a sam Roderick chciał załatwić to też jak najszybciej i następnie oddać skradzioną torebkę kobiecie. Pozwolił też zrobić to samej Lily, żeby… zrobiła to sama: od początku do końca.

autor

-

I am the designer of my own catastrophy
Awatar użytkownika
22
163

policjantka

Seattle Police Department

the highlands

Post

Całe szczęście, że czasu jednak nie da się cofać, bo inaczej ludzie nieustannie żyliby przeszłością i próbowali naprawiać dawne błędy. Z niektórymi rzeczami trzeba się po prostu pogodzić i żyć dalej. Lily nie miała na swoim koncie rzeczy, których jakoś bardzo żałowała — pewnie takie pojawią się w jej życiu z czasem. Wychodziła jednak z założenia, że zamiast płakać nad rozlanym mlekiem, dobrze jest po prostu skoncentrować się na tym, żeby z dnia na dzień prowadzić swoje życie coraz lepiej. Choć, rzecz jasna, lepiej to dosyć względne pojęcie.
W przeciwieństwie do Walkera, jej życie nie dało jakoś mocno w kość. Jasne, rywalizowała z braćmi i w dzieciństwie ich zniewagi były dla niej końcem świata. Ba, z jednym z nich nie dogadywała się najlepiej do dzisiaj i raczej nie spotykała się z nim z własnej woli. Niemniej, nie była jakoś mocno pokrzywdzona przez życie. Czy mimo to umiała wykazywać się dojrzałością? Owszem, chociaż zdarzało jej się zachowywać jak dzieciak, ale niezbyt często! Ale czasem tupała nóżką jak obrażona pięciolatka.
Całe to napięcie pomagało jej utrzymać skupienie i wspiąć się na wyżyny swoich możliwości biegowych, chociaż mężczyzna, którego goniła, nie był żadnym atletą i pod koniec wyraźnie się zmęczył. Na szczęście nie zrobiła niczego głupiego, nie uciekała się do przemocy i tak dalej, więc w sumie nie mogła mieć sobie nic do zarzucenia. Słysząc polecenie Walkera, pozwoliła zatrzymanemu wstać — choć zdecydowanie się nie spieszyła — i zmierzyła go wzrokiem. Wyglądał na wściekłego, jakby zupełnie nie spodziewał się, że może zostać złapany, dopuszczając się kradzieży w biały dzień, w zatłoczonym parku.
Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co od tej chwili powiesz, może zostać użyte przeciwko tobie. Masz prawo do adwokata, jeśli nie masz swojego, zostanie ci przydzielony z urzędu — wyrecytowała, przynajmniej tak mniej więcej. Ale sens się zgadzał! Chwyciła złodzieja za łokieć i ruszyła z powrotem alejką, zastanawiając się, czy mogli dostać się do samochodu jakoś na skróty, żeby uniknąć zbiegowiska.
Zerknęła przelotnie na niedoszłą ofiarę, która była lekko zbita z tropu całą tą szybką i nagłą akcją. Przeniosła wzrok na Walkera.
Zabrałeś torebkę, żeby oddać pani? — zapytała, bo sama z tego wszystkiego totalnie zapomniała i ta torebka chyba nawet nigdzie jej nie mignęła. A teraz wydało jej się to całkiem ważne, bo jednak kobieta czekała na zwrot i pewnie marzyła, żeby szybko ulotnić się z tego miejsca.

Roderick Walker

autor

-

Awatar użytkownika
35
184

Policjant

Seattle PD

columbia city

Post

Lily Langley

To, że czasu nie da się cofnąć nie zmienia tego, że niektórzy żyją przeszłością. W pewnym sensie nawet sam Roderick teraz ciągle czuł wpływ tej przeszłości na swoje zachowanie. W końcu to właśnie przez swoją pracę do tej pory, pracę, w której ciągle współpracował ze swoim przyjacielem i bliskim partnerem, zachowywał się tak jak dzisiaj. To właśnie przeszłość z tym konkretnym człowiekiem wpływała na to, jakie miał nastawienie wobec Lily, jakie miał nastawienie wobec współpracy z kimkolwiek innym. Był na tyle przyzwyczajony do tej współpracy, że dzisiaj inna wydawała mu się… nie taka, jak być powinna.
Żałował przede wszystkim też tego, że po prostu nie mógł z Kevinem już więcej pójść na piwo, napić się whisky, czy nawet podnieść ciężarów na siłowni. Stracił kogoś bliskiego i dzisiaj go to po prostu okropnie bolało. Nawet po tym czasie, który spędził na urlopie na który został wysłany. Niezależnie od tego, czy był akurat w samym Seattle, czy na wyjeździe w Grecji z żoną. Rana mu się zdecydowanie nie zagoiła.
Cóż, życie było jakie było. Rudy nie uważał, by życie go dotknęło jakoś bardzo mocno. Dobra, na pewno nie miał sielankowego życia jak z okładki, ale uważał też, że nie było źle. Zawsze mogło być gorzej i potrafił cieszyć się rzeczami, które go spotykały. Utrata ojca? Cóż, dotknęła go, ale był w stanie zrobić krok do przodu. Ostatecznie Walker miał mocną psychikę i zawsze uważał to za jedną ze swoich zalet. Teraz też przejdzie dalej, ale… potrzebował więcej czasu.
Obserwował uważnie zachowanie Lily, gdy pilnowała jak zatrzymany wstaje. Upewnił się, że ten na pewno mu ucieknie i w sumie był nawet odrobinę rozbawiony tym, że ten był tak zirytowany tym, że go zatrzymali. Nie, żeby się jakoś bardzo postarał, by się nie dał złapać. Było to wręcz zadziwiająco łatwe. Nie pozwolił jednak nawet delikatnemu uśmieszkowi wyślizgnąć się na usta. Pokiwał głową, gdy skończyła formułkę, która też nie musiała być wypowiedziana słowo w słowo.
Uniósł torebkę, pokazując jej, że ją ma. — Tak. — Powiedział. — Idź przodem i pilnuj naszego bohatera. — Rzucił i podszedł do kobiety, żeby oddać jej torebkę, spisać jej dane i tak dalej. Musieli ją przecież wezwać jako świadka, żeby zeznała w sprawie próby kradzieży/napaści, jakkolwiek by tego nie nazwać.
Następnie udał się do samochodu, gdzie Langley już czekała z zatrzymanym na siedzeniu z tyłu samochodu. — To zawozimy go na posterunek, wziąłem dane od pani, żeby mogła przyjechać na komisariat złożyć zeznania. — Poinformował policjantkę i wzruszył ramionami. Wsiedli do samochodu i zaraz w sumie ruszyli na posterunek, by dokończyć całą tę procedurę.

z/t x2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Wedgwood”