WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
Nesta & Teddy
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
Podjęli decyzję - razem. O tym, że jednak usunie ciążę. W zasadzie to głównie jej argumentacja była na wierzchu i domyślała się - czuła - że Ted nie do końca tego chciał, ale... Wiedziała, że to była słuszna decyzja. Tylko czy na pewno? Kiedy po nią przyjechał, w zasadzie nie umiała emocjonalnie się zebrać - siedziała na kanapie, patrząc w jeden punkt i się zastanawiając, jaki właściwie strój jest odpowiedni na coś takiego. Jak się ubrać, jak się zachowywać, jak... Jak się pogodzić po wszystkim z wyrzutami sumienia, bo nie miała wątpliwości, że te będą ją dręczyły.
Całą drogę do kliniki w zasadzie milczała, nie będąc pewną w ogóle, co miałaby powiedzieć. Mieliła w głowie ten temat przez cały ten czas, a gdy już usiedli w poczekalni, nerwowo podrygiwała, starając się zachować spokój, chociaż w sobie panikowała cholernie. Bawiła się namiętnie bransoletką od niego, starając się w jakikolwiek sposób życiowo ogarnąć i gdy pielęgniarka do niej podeszła, wzdrygnęła się lekko.
- Proszę się przygotować, lekarz zaraz Państwa poprosi - powiedziała, zabierając wypełniony formularz. Właśnie wtedy chyba do niej dotarło, że to wszystko było realne. Spojrzała na Sasso z paniką w czekoladowych oczach.
- Nie wiem, czy potrafię to zrobić. Wiem, że mówiłam, że tak będzie lepiej, ale... Nie wiem, czy umiem... - powiedziała, nerwowo zaciskając dłoń na materiale swojej sukienki w okolicach brzucha. Zacisnęła usta. - Nic już nie wiem - dodała, patrząc na niego znacząco. Nie wiedziała. Serio.
-
-
-
Jej milczenie szanował, sam też nie wiedział co mówić. Nie był pewny, czy to dobra decyzja ale jak było wspomniane wcześniej - jeśli czuła, że da radę, to dadzą radę. Widząc jednak jej minę gdy lekarz się odezwał, wiedzial, że to nie to.
- Nessie - powiedział cicho, ujmując jej twarz i spojrzał jej głęboko w te przerażone, czekoladowe oczy. - Nie musisz tego robić. Jeśli czujesz, że nie dasz rady… nie musisz. Będę przy tobie. Obiecałem ci to - wyszeptał, mówiąc to z jakąś dziwną, wewnetrzną mocą. Niezależnie od tego czyje to dziecko, naprawdę zamierzał pomóc. Musnął kciukiem jej dolną wargę. - Jeśli chcesz, wychowamy je razem. Nie zostawię cię samej - zaproponował, drugą dłoń kładąc na dłoniach które ułożyła na brzuchu.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– Nie jesteś na mnie zły? – spytała, patrząc mu w oczy. – Wiem, że będziesz. Zawsze jesteś przy mnie, zawsze jesteś obok – powiedziała ciszej, chociaż te słowa w zasadzie były nieco głębszą myślą. Czasami to, że był obok było… Nieznośne. Bo chciała go bardziej, bliżej, nie tylko obok…. Kiedy tak musnął kciukiem jej dolną wargę, a drugą dłoń ułożył na jej, uniosła brwi.
– Ale… Nie jesteśmy razem, Teddy. Poza tym, co jeśli nie jest twoje… W sensie… Jak chcesz je wychowywać razem? – spytała cicho, czując, że w jej oczach zbierają się łzy. – Nie chcę rujnować ci życia, nie chcę cię pakować w nie twoje dziecko albo w taki… Układ – westchnęła ciężko, spuszczając wzrok – w zasadzie to bała się bardziej tego, że będzie tylko układem. Przyjaźnią z dodatkiem w postaci dziecka, a chyba… Chyba chciała być czymś więcej. Kimś więcej.
-
-
-
- Nie mam dwudziestu lat, nie zrujnujesz mi życia dzieckiem - posłał jej lekko rozbawione spojrzenie, chociaż docenił jej troskę o jego życie. - I nie rozumiesz najważniejszej rzeczy. To nie tak, że robię to bo muszę. Albo bo o to prosisz. Proponuję ci to, bo tego chcę, Nesta. - powiedział poważniej niż by chciał, lustrując jej twarz w tym momencie wzrokiem. Dlaczego nie potrafiła tego pojąć? Nie koniecznie chciał się przyznawać, że to coś więcej niż tylko przyjaźń, ale… oboje to wiedzieli. Czuł to.
- Chodźmy stąd. Zahaczymy po drodze do mnie jakąś knajpę. Na co macie ochotę? - zmarszczył czoło. W temacie ciężarnych był świetnym kompanem - w każdym razie Grace kiedyś nie narzekała
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
– No fakt, masz trzydzieści pięć lat, ale nadal mogę ci tym zrujnować trochę życie. Jesteś młody, cholernie przystojny, troskliwy, wspaniały… Tylko totalna kretynka by tego nie doceniła i cię nie usidliła… – zauważyła spokojnie, patrząc mu w oczy. Był. Był w stu procentach, a ona była tą kretynką, która go nie potrafiła usidlić, chociaż… Nigdy usidlać go nie chciała. Ostatnio bardziej łapała się na tym, że chciała być jego partnerką. Proponuję ci, bo tego chcę. To jedno zdanie sprawiło, że przechyliła głowę i delikatnie ułożyła dłoń na jego policzku. – Chcesz tego? Chcesz ze mną wychowywać dziecko, nawet jeśli miałoby nie być twoje? Przecież… Nie chciałeś tego wcześniej – i nie miała tu na myśli siebie konkretnie, ale wiedziała, że nie chciał za bardzo kolejnego dziecka – miał Katie. Miał też swoje obowiązki w pracy.
– Chyba nie dam rady nic zjeść, za dużo stresu, więc możesz wybrać – powiedziała cicho, zaciskając dłoń na jego dłoni i uśmiechając się delikatnie.
-
-
-
- Ness, hej, przestań - złapał ją za twarz, patrząc jej prosto w oczy bo miał dosyć jej głupich tekstów. Czego nie rozumiała? - Czy ty rozumiesz co do ciebie mówię? Sam podejmuję decyzję, po za tym to nie jest rujnowanie mojego życia. Dzieci nie rujnują życia i doskonale o tym wiesz - nachylił się nad nią, na tyle nisko, że omal nie zetknęli się ze sobą ustami, ale ostatecznie żadnego gestu nie wykonał. Pokiwał głową.
- Nie powiedziałem wcześniej, że tego nie chciałem. Ty nie byłaś pewna, że chciałaś tego dziecka, a to twoje ciało… - miał nadzieję, że rozumiała przekaz. Nadal był nad nią nachylony i odetchnął głęboko. - Będę przy tobie. - dodał, tym razem muskając wargami delikatnie jej nos, a potem prawie zsunął usta na jej wargi, ale… koniec końców sie odsunął. Nie, to nie był dobry moment. Nie mogli tego bardziej komplikować. Podniósł się z krzesła i podał jej ręke, a gdy wstała, objął ją w pasie i ruszyli do drzwi wyjściowych.
- Coś zjesz musisz. Skoro dziecko zostaje, to ty musisz o nie dbać - lekko połaskotał ją w okolicy żeber, kierując się do auta.
przejęła nielegalne interesy
Rapture
-
Mimo to, gdy złapał ją za tearz, odetchnęła głęboko. Rozumiała, co do niej mówił, ale jednocześnie… Nie rozumiała, czemu to mówił. Czemu teraz twierdził, że przy niej będzie i czemu miała wrażenie, że nie chodziło o sytuację, w której dziecko będzie jego i czemu to miało głębsze znaczenie… Okropny mętlik się pojawił w jej myślach i nie umiała go kompletnie ogarnąć, szczególnie, że był tak blisko, że miała ochotę go pocałować.
– Nie powiedziałeś też, że tego chcesz – dodała, patrząc na niego niepewnie, ale pokiwała powoli głową na znak, że rozumiała, co do niej mówił. Bo rozumiała. I była mu cholernie wdzięczna za to, że miał zamiar przy niej być. Tak czy siak, faktycznie pewnie poszli do auta, a po jakimś czasie wzięli jakiegoś chińczyka i steki na wynos i rozsiedli się w domu. Tak więc siedzieli pewnie na kanapie, a Ness mieliła wszystko w głowie.
– Naprawdę tego chcesz? Naprawdę chcesz wychowywać to dziecko ze mną, nawet jeśli nie byłoby twoje, Ted? Mów szczerze – poprosiła go, patrząc mu w oczy i badawczo się mu przyglądając, jakby to miało jej jakoś życiowo pomóc.