WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Oczywiście, że część książek rodzicielskich było o kant tyłka potłuc, Katherine doskonale o tym wiedziała, dlatego dla pewności wybierała albo sprawdzone, pasujące do jej podejścia do życia, albo czytała ich więcej, by umieć wypośrodkować informacje tak, by jej pasowały, by nadawały się dla kogoś tak specyficznego, jakim jest Lydia. Nie była typową dziewczynką, była trochę chłopczycą, nie bała się niczego, ani owadów, ani potworów z bajek. Jak na razie jakoś im to wychodziło - albo Kath? To ona głównie czytała te książki i potem opowiadała mężowi o tym, co przeczytała, więc wiadome było, że James wiedział to, co wpadło do głowy, gdy słuchał swojej ukochanej.
-Owszem. -potwierdziła. Dlatego też była dość negatywnie nastawiona co do jego zalotów. Na całe szczęście, w końcu się złamała, widząc jego zacięcie i poznając go przy tym choć trochę. Kto wie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby wtedy powiedziała nie.
-To, że Cię nieporządek denerwuje, nie znaczy, że sprzątanie Cię odpręża-powiedziała, bo Lavender na pewno była tym typem człowieka, który się nie odnajduje w bałaganie, czy rozgardiaszu, ale takie osoby wcale nie muszą być fanami latania ze ścierą.
-Fotelik samochodowy, ale nie w tym rzecz. Każdy model wózka, każdej firmy, niezależnie czy gondola czy spacerówka, parasolka i tak dalej, jest w wielu kolorach, wiesz, jak samochód-poprawiła przyjaciółkę, bo naprawdę, pytała tylko o kolor, model sobie wybiorą z Jamesem, zastanawiając się czy nie będą woleli kupić osobno fotelika, czy czegoś innego. To była kolejna trudna decyzja względem takiego wyboru. Drogiego i ważnego, więc trzeba to rozsądnie zrobić.
-Jak fajny, to dlaczego nie?-zagadnęła. Czasem trzeba się zgodzić nawet na najbardziej szalone propozycje, bo kto wie, kiedy akurat coś się wydarzy. Los znał już o wiele bardziej szalone historie.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Lavender akurat gdy była w ciąży to żadnej z książek na temat rodzicielstwa nie przeczytała, bo wiedziała wtedy że nie chce tamtego dziecka, że chce je oddać do adopcji, więc dlaczego ma wiedzieć cokolwiek na temat wychowywania dzieci? Jednak gdy już dojrzała do decyzji że chce zostać matką, to kupiła sobie parę pozycji książkowych i nawet jedną z nich zaczęła czytać, ale przerwała w momencie gdy się dowiedziała, że może nigdy w przyszłości nie zostać matką. To była tak bardzo przytłaczająca myśl, że kobieta nie chciała zapoznawać się z rzeczami dotyczącymi wychowywania dzieci. Zatem najwięcej albo usłyszała od innych kobiet, albo niby przypadkiem natknęła się na dany artykuł w internecie na temat rodzicielstwa. Na pewno James również niewiele czytał, bo to nie był chyba mól książkowy, ale może się mylę? Jednak więcej mężczyźni przyswajają słuchając swoich kobiet, o ile ich słuchają w danym momencie.
- Zastanawiałaś się kiedyś czy to że się złamałaś to było przeznaczenie? - tym samym Lavender chciała wiedzieć czy przyjaciółka w takowe wierzyła, chociaż była bardziej niż pewna że tak. Sama zaś Specter chyba dopiero teraz zaczynała zastanawiać się nad tym czy ono istnieje, a jeśli tak to kto był jej przeznaczony?
- Nuda i nic nie robienie denerwuje mnie bardziej niż bałagan. - uznała, ale to nie mogła być do końca prawda, bo nie ukrywajmy że Lavender była pedantką i wszystko w jej domu czy biurze miało swoje miejsce i gdy je zmieniało to potwornie to irytowało szatynkę. Poza tym nie znosiła ona nieporządku, dlatego u niej wszystko musiało być czyste, schludne, a ubrania wyprasowane, nie pogniecione.
- Wiem wiem, ale ja bym się chyba zdecydowała na kolor jasnego orzechu, albo jakiś odcień zieleni, bo to takie uniwersalne kolory myślę i niezbyt ciemne, niezbyt jasne. - odparła jeszcze odnośnie koloru, bo ona nie szukała koloru który jej się spodobał, tylko spodobał się jej dany model wózka, a skoro był on w kolorze brązowym to od razu ten odcień był numerem jeden u szatynki.
- Wiesz, wtedy nie wydawał on mi się ani trochę fajny, irytował mnie na każdym kroku podczas naszej młodości, bo również wydawało mi się że on byłby w stanie posłuchać swojej mamy pod tym względem, a wiesz doskonale że ja nie życzyłam sobie by ktokolwiek, nawet moi rodzice zdecydowali z kim powinnam się związać w przyszłości. Ale teraz niedawno spotkałam go po wielu latach i nagle przestał być taki irytujący, a wręcz przeciwnie, znaleźliśmy wspólny język i stał się on ciekawy oraz intrygujący. Jak wiesz dobrze, nie jestem wielką fanką sportów drużynowych, ale odkąd go lepiej poznałam to baseball wydał się bardzo ciekawą dyscypliną sportową. - opowiedziała w znacznym skrócie, starając się zachować te pikantne szczegóły dla siebie jeszcze, bo tutaj był problem natury dziecka w brzuchu Kath, które wszystko podsłuchiwało. A przy dzieciach niektórych słów się po prostu nie używa ot co.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

Niemożność bycia w ciąży nie powodowała niemożności bycia rodzicem. Najlepszym tego przykładem był James i wszyscy inni mężczyźni. A dziecko wychowuje się tak samo, niezależnie czy było się w ciąży, jest się ojcem, czy jest adoptopwane, a Kath już mówiła swojej przyjaciółce, że jest to jakaś opcja. Może nieidealna, ale akceptowalna. Choć też nie ma co kupować teraz książek dla potencjalnego dziecka, bo podejście zmienia się średnio co 9 miesięcy, więc za jakiś czas te wszystkie wymysły będą już nieaktualne. Kath to widziała po tym, że czytała zupełnie co innego spodziewając się Lydii, a zupełnie co innego teraz.
-Myślę, że było. Byle kto by tyle lat ze mną nie wytrzymał-zaśmiała się. Nie wiedziała, czy tak na 100% wierzy, że każdy człowiek jest połówką jabłka i tylko jedna pasuje, aby stworzyć całość, ale uważała, że są ludzie, którzy do siebie idealnie pasują i ona i James ewidentnie byli tego przykładem.
-Rozumiem. W razie co, to zapraszam do siebie-zaśmiała się, choć tak naprawdę nie było takiej potrzeby, bo jej dom wcale nie wyglądał jak melina, a podłogi nie kleiły się. Po prostu mogłaby nie przejść testu białej rękawiczki, bo sama nie wiedziała, kiedy ostatni raz kurz był starty z wierzchu lodówki.
-Może zielony nie był wcale taki zły...-powiedziała. Faktycznie, rodzaj wózka był tutaj ważniejszy od wymarzonego koloru, ale Katherine wiedziała, że teraz każdy model był produkowany w większej ilości wersji kolorystycznych, więc na pewno dało się pogodzić obie potrzeby.
-Twojej młodości.., Czyli istnieje spora szansa, że albo go poznałam, albo chociaż o nim słyszałam. Kto to?-zapytała, wystawiając palec i trącając koleżankę, bo w tym momencie ta opowieść naprawdę ją zaciekawiła i po prostu ciekawość zaczęła ją zżerać, kto to pojawił się z powrotem w życiu Lavender.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Mężczyźni to zupełnie osobna kategoria ludzi, bo to przecież wieczne dzieci są i pewnie dlatego tak dobrze radzą sobie z maluchami, bo sami są wręcz tacy sami, tylko trochę więksi i dlatego tak świetnie rozumieją to, co chcą i czego potrzebują dzieci. To kobiety są tymi dorosłymi, odpowiedzialnymi istotami, które muszą dbać o to by ich pociechom nic się złego nie przytrafiło. Poza tym co do adopcji to bywało z tym różnie przez wzgląd na to, że niektórzy ludzie nie wyobrażali sobie wychowywania nie własnego dziecka, które nie ma ich materiału genetycznego, którego sami nie urodzili. Lavender to niby nie przeszkadzało, bardziej przeszkadzały jej przepisy prawne, które doskonale znała będąc prawnikiem, ale też gdzieś w głębi siebie bała się że adoptowanego, nie swojego dziecka nie umiałaby pokochać tak bardzo jak swoje własne. Pytanie zatem brzmi czy swoją biologiczną córkę naprawdę kochała skoro chciała ją oddać do adopcji będąc z nią w ciąży?
- Ja się czasami zastanawiam czy przegapiłam swoje przeznaczenie, czy po prostu go jeszcze nie spotkałam. - oczywiście miała na myśli tutaj mężczyznę swojego życia, bo póki co to albo ona wszystko psuła i porzucała daną relację albo to mężczyzna odchodził, podczas gdy ona myślała, albo inaczej, łudziła się że może to z nim będzie mogła stworzyć coś poważnego. Może to była dojrzałość do miłości, może to dorosłość a może to tykający zegar biologiczny podpowiadał jej że czas się ustatkować i założyć rodzinę? Chyba że to ta wizja śmierci odmieniła jej pogląd na świat i chęć spędzenia reszty swojego życia nie w papierkach w pracy, ale ze swoją drugą połówką.
- Spoko, mogę ogarniać ci mieszkanie w weekendy, ale w zamian za twoje rewelacyjne brownie. - już Kath wiedziała doskonale o jakich ciastkach mówiła Lavender, o czym świadczyła mina prawniczki. Co jak co, ale te ciastka na zawsze pozostaną w jej pamięci, a faza po nich będzie niezwykle przyjemnym wspomnieniem w jej głowie.
- Po co wozić dziecko w smutnych kolorach? - wcześniej prawniczka preferowała kolory ciemne, stonowane, a teraz wyraźnie się jej odmieniło. Czy to za sprawą tych paru świeżych romansów niedawno?
- Na pewno słyszałaś o nim jeśli James nie przepuszcza ani jednego meczu baseballowego. Dominic Colton. Tak, ten sam, do którego poszedł mój ojciec by siłą zmusić go do ślubu ze mną gdy wyszło że jestem w ciąży. - ta akcja akurat była bardzo głośna i sama Lavender była potwornie oburzona postępkiem swojego ojca, bo to że ona nie chciała powiedzieć rodzicom kto jest ojcem jej dziecka nie znaczyło wcale że był nim chłopak, z którym próbowali ją swatać. W tamtych czasach nie znosiła gościa o czym Kath zapewne wiedziała.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

W tych słowach było trochę prawdy i Kath wierzyła, że to właśnie dlatego jej mąż pragnął i przewidywał syna, aby bawić się z nim samochodzikami, pociągami i tak dalej. Nie dało się ukryć, że z Lydią już próbowali wspólnie się bawić, ale w ostatnim czasie dziewczynka była bardziej zainteresowana rzeczami, które tatusia może nie tyle nudziły, co nie porywały.
Wiadomo, że własne dziecko to coś troszkę innego niż własne, ale też można je kochać. W końcu, wyobrażając sobie sytuację, że Wheterby zaniemogą, kipną czy coś takiego, to Lavender byłaby pierwsza ... jedna z pierwszych w kolejce, aby się zająć Lydią. Czy nie kochałaby jej jak własnej córki, nie starałaby się dla niej o jak najlepsze życie? Może nie kochałaby jej tak samo jakby to było własne, najbardziej wyczekiwane na świecie dziecko, ale Katherine była więcej niż pewna, że każdy z rodziców ma swoje ulubione dziecko, choć każde kocha bardzo. Jeszcze kilka miesięcy i blondynka będzie mogła sama się wypowiedzieć w tym temacie.
-Trudno stwierdzić...-odpowiedziała. Nie miała zielonego pojęcia i nie było co owijać tego w bawełnę, czy próbować to jakoś wygładzić. Nie można było się przejmować, czasem trzeba zrobić drugie kółko aby znaleźć idealne miejsce do parkowania, a jeśli osoba była naprawdę pisana przez gwiazdy, los, karmę czy coś w tym stylu, to na pewno na jednej próbie nie poprzestanie, aby w końcu uzyskać to, co sobie zaplanowało.
-Obawiam się, że chwilowo zawiesiłam działalność-zaśmiała się. Na studiach piekła je znacznie częściej niż po narodzinach pierwszego dziecka. Teraz, z dwójką maluchów częstotliwość na pewno spadnie jeszcze bardziej. Trzeba było się stać jeszcze bardziej odpowiedzialną, a ilość zajęć wzrośnie nieproporcjonalnie, patrząc na to, że jej córka znalazła sobie jedno z najdroższych i najbardziej czasowo wymagających hobby.
-To tylko wózek. Jakbym wybrała jakiś seledynowy, czy inny błękitny, to James zaraz by marudził, że ee, z takim to on nie będzie chodził i tak dalej. Wózek powinien być neutralny-wyjaśniła. Co innego jego wnętrze. Śpiworki, kocyki i tak dalej to już można zmieniać, miksować do wyboru. I to na pewno będzie ładne, wzorzyste i urocze. Na razie trzeba było robić takie zakupy, aby pasowały zarówno dla chłopczyka i dziewczynki.
-Ta druga część wydaje mi się jakoś bardziej znajoma. Jednak z twarzy go nie kojarzę...-stwierdziła, gładząc się lekko po brzuszku, bo coś jej świtało w głowie, jak była swatana w przeszłości jej przyjaciółka. Jednak lata nie słyszała tego imienia, więc nic dziwnego, że nie wszystko pamiętała.-Opowiadaj wszystko ze szczegółami. Tymi pikantnymi również-zaśmiała się, nie bacząc na to, że sklep z rzeczami dla niemowląt i starszych dzieci, czyli generalnie niepasujące miejsce na pikantne rozmowy.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

James potrzebował syna by powtarzać Kath, że to właśnie synek, a nie James chciał złożyć kolejny model samolotu, tudzież statku i dlatego zniknęli z ojcem na wiele godzin. Nie wiem jeszcze jak on to wyjaśni, zabierając ze sobą niemowlaka, ale na pewno jest na tyle kreatywny że coś wymyśli. Lydia podobnie jak Kath kompletnie nie rozumiały jego hobby, ale on był twórcą, budował z klocków duże budowle, składał modele które miały bardzo dużo skomplikowanych i małych elementów, musiał kogoś zarazić tą pasją. I to oczywiste że Lavender zaopiekowałaby się Lydią i kochałaby ją jak swoje własne dziecko i by była gotowa ją obronić z każdej sytuacji, ogółem by była bardzo zaangażowana w to nie biologiczne macierzyństwo. Ale nie życzyła śmierci nawet swoim największym wrogom, więc przyjaciołom tym bardziej nie. Skoro Kath nie znała odpowiedzi na pytanie gdzie jest ten jedyny panny Specter i czy w ogóle istnieje czy kobieta jest skazana na staropanieństwo to szatynka zaprzestała tematu, bo o czym tu mówić? Żadna z nich wróżką przecież nie była by z fusów poznać odpowiedź na to pytanie.
- W takim razie nici z interesu. - odparła zabawnie przy tym wywracając oczami i wzruszając ramionami. Jej przyjaciółka powinna zawsze znaleźć czas na te brownie, przynajmniej dla Lavender, która nie potrzebowała ich tony, tylko trochę mniejszą ilość od czasu do czasu. Wiedziała że nawet gdyby wzięła od niej przepis to nie wyszłyby one tak dobre, jak te roboty Kath. Wheterby po prostu miała rękę do pieczenia, nie to co Specter.
- Nie mów że seledynowy wózek sprawia, że James jest mniej męski. - Lavender by nawet nie słuchała partnera gdyby tak narzekał i gdyby takowego miała, bo to nawet lepiej jak będzie wtedy mniej męski, nie jedną babkę przyciąga przecież facet z maluchem, więc tak uniknęłaby konkurencji. Mądra głowa z pani prawnik ot co.
- Pokażę ci. - wyjęła zatem telefon z torebki, coś tam poklikała i znalazła artykuł piszący coś o drużynie baseballowej, gdzie grał właśnie Colton i było tam jego zdjęcie, pokazała je kobiecie. Kath nie mogła oczekiwać że Lavender będzie miała jego zdjęcia na swoim telefonie czy jakieś zdjęcie z nim, bo taka już była, nie lubiła robić sobie samej fotografii, a co dopiero z kimś. Jedynym wyjątkiem są przyjaciele.
- Ale obiecujesz że dziecko nie będzie podsłuchiwać? - ona wierzyła w to, że dziecko w brzuchu matki słyszy wszystko i nie mogła aż tak deprawować nowego członka rodziny Wheterbych.

autor

Awatar użytkownika
31
168

właścicielka antykwariatu

art books press boo

columbia city

Post

James już od dawna kupował sobie zabawki dla syna, mimo że do tej pory posiadali tylko i wyłącznie córkę. Już wtedy Katherine dziwnie się patrzyła na niego, gdy przynosił kolejne gdy, czy modele. Zawsze znajdował jakieś wytłumaczenie. Żona nie bardzo go ganiła za to, bo było to dość niegroźne przewinienie. Z resztą, nie oszukujmy się, sama kupowała rzeczy, tylko nie tłumacząc tego swoimi dziećmi, które James nie bardzo pochwalał. To było dość częste w związkach, a Wheterby nie bardzo palili się do szukania powodów do kłótni.
Katherine była pewna, że Lavender kogoś w końcu pozna. Przecież to było normalne, oczywiste. Nie trzeba było być jakoś specjalnie szczęśliwym, aby znaleźć tą drugą osobę. To jest powszechne, lecz nie dla każdego za pierwszym podejściem. Kto wie, może coś z tym Dominiciem wyjdzie Lavender? Kto wie...
-Ale jesteś interesowna...-w końcu sama zaproponowała, że będzie sprzątać, przychodzić i tak dalej, a teraz się wydało, że chciała to robić tylko po to, aby dostać trochę marihuany. Nieładnie Lav, nie ładnie... Robienie większej czy mniejszej ilości nie bardzo wpływało na czas wykonania. A blondynka już miała pełne ręce roboty, a dziecko jeszcze nie pojawiło się na świecie.
-Dla mnie nie, ale faceci mają różne urojenia...-powiedziała, odchodząc na bok i zauważając jeden wózek w ciemnych kolorach, z liskami na budce. Były one bardzo urocze, ale kobieta nie była pewna, czy chciałaby coś takiego. Czy nie wolałaby bardziej klasycznego wózka, nawet w "smutnym" kolorze. Wózek Lydii był po prostu granatowy, ale przez te lata zmieniło się naprawdę, naprawdę wiele.
Robienie sobie zdjęć z kimkolwiek było dość... dziwne. Jedynym akceptowanym momentem by zrobić sobie jakieś wspólne zdjęcia były wycieczki, a na takiej chyba prawniczka z nowym chłopakiem jeszcze nie była.
-Obiecuję. To co, idziemy na kawę?-zapytała, wskazując też na kasę, bo mimo że nie zrobiły żadnych konkretnych zakupów, to w koszyku znalazło się sporo drobiazgów. Z dziećmi już tak jest, że pieniądze giną w zastraszającym tempie.

autor

B.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
29
165

prawniczka

Specter Law Group

portage bay

Post

Mogę się założyć że James na pewno ma bardzo kreatywne pomysły by wymyślić po co mu kolejny model do składania. Że to zapobiega w przyszłości chorobie Alzheimera, że to na przyszłość gdyby mieli syna i takie tam. Ważne że małżeństwo było zgodne ze sobą, bo w innym wypadku mogłoby być różnie. Póki to nie popada w zakupoholizm czy zbieractwo to takie hobby wydawało się niegroźne co nie?
- Ale to właśnie taką mnie kochasz najbardziej. - nie żeby Lavender wmawiała Kath, że ta jest bi, czy homoseksualna, ale na pewno Wheterby doskonale wiedziała co Specter ma na myśli, czyli miłość przyjacielską, jak do siostry. A że siostry też mają swoje lepsze i gorsze chwile... kto ich nie ma?
- Czasem wystarczy postawić ich przed faktem dokonanym i muszą ten fakt zaakceptować. Jak kocha to pójdzie na kompromis. - stwierdziła tak, jakby to co powiedziała było świętością. Tylko można było w tym usłyszeć że to mężczyzna ma zawsze iść na kompromisy, przynajmniej w mniemaniu panny Specter. Może to dlatego nie miała nikogo, bo gdzie znaleźć tak uległego mężczyznę, który zawsze będzie spełniał to, co mu każesz? A jednocześnie ona nie pragnęła wcale uległego mężczyzny, tylko takiego co postawi ją do pionu i również nad nią zapanuje. Zatem to ciężki orzech do zgryzienia, taka prawniczka jako partnerka życiowa. Następnie rzuciła wzrokiem za spojrzeniem blondynki i ujrzała wózek w liski.
- Nie wiem co ty o tym sądzisz, ale gdybym ja miała dziecko to woziłabym go w wózku z takim wzorkiem. - powiedziała, ale jakby był jeszcze taki z kotami to już w ogóle wzięłaby go bez wahania, bynajmniej na złość Covingtonowi. Lubiła się droczyć ze swoim przyjacielem, ot co.
- Idziemy. - zgodziła się i pewnie pomogła z wózkiem i niektórymi zakupami kobiecie, by blondynka nie musiała dużo dźwigać. Zapłaciły i wyszły.

/zt x2

autor

Awatar użytkownika
30
168

aktorka

-

columbia city

Post

#2

Aleksios Pipiliarodou

Od pewnego czasu jej ulubiony aktor i zarazem kolega z planu unikał jej, albo szatynka odnosiła tylko takie mylne wrażenie, co zwalała na pewnego rodzaju przewrażliwienie z powodu kolejnego negatywnego testu ciążowego i nieodpartego wrażenia, że na jej mężu nie zrobiło to żadnego wrażenia, ale do lekarza z nią iść nie chciał by sprawdzić, po czyjej stronie tkwi problem w tym, że nie mają jeszcze dziecka. Przez to kobieta brała nieco mniej ambitne filmy, byleby utrzymać się w branży i nie mieć zastoju zawodowego. Może dlatego nie grała ostatnio z Pipiliarodou? Akurat gdy wrócili z mężem z Grecji to wspomniała sobie naprawdę dobrego aktora, z którym coś ją kiedyś łączyło zanim poznała swojego męża i z którym zawsze miała swoistą chemię na planie i poza nim. Nie sądziła jednak że niebawem go spotka. Akurat zbliżały się urodziny jej bratanka, a że była dobrą ciocią, to postanowiła kupić chłopcu różne prezenty, bo nie potrafiła zdecydować się na jeden konkretny. Miała pieniądze, więc mogła je wydawać do woli przecież. I mimo tego, że sama bardzo chciała mieć dzieci, ale ich nie miała to nie była zła na brata, że wystarczył tylko raz i już miał syna. Uwielbiała swojego bratanka i poniekąd go rozpieszczała zabawkami, pewnie to samo robiłaby z własnym dzieckiem gdyby takowe posiadała. Akurat wyszła ze sklepu z artykułami dziecięcymi obładowana torbami z logiem tego sklepu, a ujrzała znajomą sylwetkę przy drzwiach do sklepu naprzeciwko. Postanowiła podejść się przywitać, bo to że myślała o nim ostatnio, a teraz go spotkało, brzmiało trochę niczym przeznaczenie.
- Alesios, witaj, dawno cię nie widziałam. Co słychać? - zapytała radośnie go witając. I mogła sprawiać mylne wrażenie, bo te torby zakupowe mogły sugerować, że kobiecie i jej mężowi wreszcie się udało i spodziewają się obecnie dziecka, a Sarah w ferworze szału związanego z macierzyństwem postanowiła już kupować rzeczy dla maluszka, nawet gdy nie widać jeszcze brzuszka.

autor

-

Awatar użytkownika
41
188

Aktor/Producent

-

-

Post

Aleksios ostatnimi czasy był bardzo zabiegany, produkcja nowego filmu pochłonęła go co nie miara. Wszystko było już dopięte na ostatni guzik i aktualnie byli w trakcie zdjęć do owej produkcji. Grek nie brał udziału w nadchodzącym filmie jako aktor, ale angażował się mocno w jego powstawanie. Czasami będąc producentem odczuwał znacznie większe emocje niż jakby miał występować w roli głównej. Tak bardzo zawsze chciał aby te filmy odnosiły sukcesy, że zostawiał tam swoje zdrowie. Oczywiście nie zawiesił jeszcze aktorskich butów na kołku i pewnie kiedy już ten nowy film ujrzy światło dzienne, to skupi się na jakiejś pracy w roli aktora.
Dzisiaj akurat zdjęcia miały rozpocząć się popołudniu, dlatego też znalazł się w Starbucksie, załóżmy że właśnie ten „sklep” był naprzeciwko „Childish Things”, właśnie odbierał swoje zamówienie, nawet zamienił kilka miłych słów z panią, która go obsługiwała. Wychodząc telefon mu zawibrował więc chciał sprawdzić co to takiego, ale jak się okazało nic ważnego. Już miał po prostu pędzić w innym kierunku, ale zatrzymała go, jak się okazuje bardzo dobrze znana mu osoba.
- Sarah, cześć. – przywitał się, ale trochę niepewnie. Kim była dla niego Sarah? Ciężko jednoznacznie określić. Poznał ją jeszcze w Grecji, kiedy to akuratnie przechodził kryzys w małżeństwie i tak się po prostu jakoś stało, że się w niej tamtego czasu zadurzył. Nie może powiedzieć że była powodem dla którego jego związek przestał wtedy istnieć, ale było swego rodzaju zapalnikiem, który otworzył mu oczy. Wtedy nie był do końca szczęśliwy już ze swoją żoną. Dalej to po prostu jakoś tak się potoczyło, że znowu się spotkali, tutaj w Ameryce, grając razem w filmach. Wydawało mu się, że co było w Europie, to minęło i chciał to potraktować jako lepszy romans, ale nie potrafił zaprzeczyć, że mu się podobała, lubił jej towarzystwo, ale racją było, że jej unikał. Wiedział, że jest mężatką, poniekąd nie chciał powtórki ze swojej historii. Miał resztki przyzwoitości, a unikając jej było mu po prostu łatwiej. Teraz już nie miał jak jej uniknąć, bo stała tutaj przed nim. Podświadomie cieszyło go to.
- Wszystko dobrze. Produkuje nowy film, jesteśmy w trakcie zdjęć. A u Ciebie? – oczywiście, że zauważył torby z logiem dającym mu do zrozumienia, że wypada jej pogratulować? Nie chciał pytać, nie wypadało.

Sarah Walker

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „First Hill”