WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Skye & Theodore

Awatar użytkownika
40
189

Chirurg Plastyczny

Williams Plastic&Aesthetis Clinic

broadmoor

Post

Williams zmieniał partnerki tylko, jak wydarzyło się coś niezgodnego z jego planem, czy założeniem. Głównie, kiedy zaczynały się stawiać, bądź odmawiać jeżdżenia do rodziców, czy spędzania z nim czasu w domu. Bowiem Theodore był samotnikiem, lecz samotność doskwierała i jemu. Rozwiązywał kontrakt również, gdy się w nim zakochiwały, a i takie sytuacje miały niestety miejsce. Bądź jak za bardzo naruszały jego prywatność, czy przestrzeń osobistą. Powinny być profesjonalistkami, jednak nie zawsze nimi były. Theodore też lubił naruszać przestrzeń prywatną swoich eskortek, lecz jako naczelny hipokryta, sądził, że jemu po prostu wolno - kupić da się absolutnie wszystko. Tak właśnie uważał. Uważał jednak, że niczego złego nie robił, słyszał od dziewczyn nie raz opowieści o innych klientach, które trochę go brzydziły. Jak porównywał się z innymi, to stawiał wysoko w klientach idealnych.
Radość i zaskoczenie Skye dla niego zaskoczeniem nie były. Tak, jak mówił, nie chciał, by do końca zatracała siebie, aby była bardziej naturalna, a przecież na pierwszy rzut oka widać było, że lubi odważne kolory i dobrze się tak czuje. Williams również lubił czerwień, szczególnie na sukienkach kobiet i ich ustał, choć nieco go to wtedy nie wiedząc czemu zawstydzało. Jak wiele rzeczy. Uśmiechnął się tylko w reakcji i skinął głową.
- I vice versa. - Podsumował jeszcze ich wieczorek zapoznawczy, nie chcąc już dzisiaj o tym rozmawiać. Theodore czuł jak alkohol w jego krwiobiegu dodaje mu pewności siebie, rozluźnia mięśnie, otwiera jego umysł i usta. Musieli się przy sobie poczuć trochę swobodniej, choć Williams wciąż bał się dotyku, bardzo nie lubił zbliżeń - stąd to wysunięcie w jej stronę swojej dłoni. Ciepło jej kończyny było zaskakujące i jak zawsze lekko go krępowało, jednak musiał przyzwyczaić się do dotykania jej w ten sposób. Była mu jeszcze obca, a obcy ludzie byli mu ciężcy w bliskich kontaktach. Zupełnie inaczej miał z pacjentami, wtedy kontakt fizyczny nie był problemem. Jednak Skye nie była jego pacjentką, miała udawać jego kobietę...
Lubił zaskakiwać ludzi i lubił być podziwiany, więc kiedy skończył grać, otworzył oczy i wrócił do rzeczywistości, bardzo spodobała mu się reakcja kobiety. Uśmiechnął się triumfalnie.
- Nikt się tego po mnie nigdy nie spodziewa. - Wyznał całkiem rozbawiony tym faktem i wstał z miejsca, ustępując je dziewczynie. Zachęcająco wskazał na nie ręką, po czym oparł się o fortepian, słuchając uważnie jak gra. Tak, to nie były jego klimaty, lecz doceniał piękno, jakie kryło się w nutach spod jej palców.
- Zdecydowanie. - Zaśmiali się w tym samym momencie. W końcu wyszedł z Theodore człowiek. - Całkiem nieźle grasz, ale też spodziewałem się czegoś innego. - Czy to komplement? Być może. O czym myślał? Bardziej o jakieś Arianie Grande, albo Lady Gadze, nie wiedząc czemu.
Zaimponowała mu swoimi umiejętnościami i szczerze mówiąc bardzo ciekawiło go, co z tego wszystkiego wyjdzie.
- Miałaś już takie zlecenia jak to? - Zapytał z ciekawości, patrząc na nią z góry, wciąż oparty o fortepian. Miał na myśli udawanie czyjeś dziewczyny oczywiście. -Ja mam duży problem z bliskością obcych ludzi, zawsze mnie zastanawia jak sobie z tym radzicie. - Co kolejna, to miała inne sposoby, ale żaden nigdy nie działał na niego. Może ona ma jakiś złoty środek?
No i mamy, zbytnie rozwiązanie języka Dr. Williamsa po alkoholu. Mogło to jej wiele rozjaśnić - czemu trzymał się od niej na dystans ciągle, oraz nie naciskał na zbytnie zbliżenia podczas "przedstawienia".

Aurora S. Wilburn

autor

-

Awatar użytkownika
25
170

escort girl

tam gdzie sobie życzysz

chinatown

Post

– Chyba lubisz zaskakiwać, co? – uśmiechnęła się na widok jego rozbawienia. Wyglądał młodziej i o wiele przyjaźniej, gdy pozytywne emocje pojawiały się na jego twarzy. Nie spędzili ze sobą do to pory za dużo czasu, ale niewiele było momentów, gdy widziała u niego ten błysk w oku. Być może dzięki temu każda jego reakcja wydawała się szczera. Nie uśmiechał się na zawołanie, gdy ktoś tego chciał albo gdy wymagała tego sytuacja. Nie musiał, tak jak ona, przyklejać do twarzy uroczego uśmiechu, ilekroć spotykała się z klientami, często przytakując im i mówiąc to, co chcieli usłyszeć.
– Też lubię zaskakiwać. – odparła z uśmiechem, wzruszając przy tym lekko ramionami. Odczuwała pewnego rodzaju satysfakcję za każdym razem, gdy inni dostrzegali w niej coś więcej, niż tylko ładną buzię. Wcześniej po prostu czuła się doceniona i było jej miło, chyba jak każdemu, kto otrzymywał słowa otuchy, pochwały albo po prostu był zauważony. Jednak w pracy jako escort girl często spotykała się z tymi pełnymi wyższości spojrzeniami, jakby była tylko narzędziem i zabawką w rękach kogoś bogatego. Oczywiście nie zawsze tak było, wiele takich zleceń kończyło się po jednym spotkaniu, bo Aurora z nich rezygnowała, jednak niesmak pozostawał.
– Następnym razem zagram ci coś innego i wtedy mi powiesz, czy to właśnie o tym myślałeś. – zaproponowała. Ciekawiło ją, co sobie wyobrażał. Niekoniecznie jednak w jej repertuarze można było znaleźć znane z radia piosenki. Uniosła spojrzenie, gdy zadał jej pytanie i powoli pokiwała głową.
– Nie mogę rozmawiać o innych zleceniach. – odpowiedziała szczerze, znów przybierając swój poważny ton. – A nawet jeśli bym mogła… to zlecenia zawsze się od siebie różnią. Każda osoba jest inna, każda relacja, jaką nawiązuję, jest inna. – dodała, wzruszając lekko ramionami. Prawda była jednak taka, że jego zlecenie było pierwszym tego rodzaju. Theodore wymagał od niej konkretnej relacji, a w większości przypadków była po prostu osobą towarzyszącą, kimś z kim klienci się spotykali, ale zawsze unikali szufladkowania tej relacji. Przecież pokazywali się z nią kilka razy, świetnie się bawili, ale… tak naprawdę mało kto w tych czasach pragnął takich zobowiązań.
– To nie jest łatwe. Raz jest lepiej, raz gorzej. Ja… ja nie mam problemu z nawiązywaniem relacji z ludźmi i przychodzi mi to o wiele łatwiej, niż innym. Jednak tak jak przy zwykłych relacjach, potrzeba czasu, by poznać drugą osobę i poczuć się przy niej swobodnie. A to już od nas zależy, na ile pozwolimy sobie otworzyć się przed sobą. – wyjaśniła z delikatnym uśmiechem. Wiedziała, że tak naprawdę otworzyć musiał się Williams. W końcu to on wprowadzał ją do swojego świata.
– Chcesz zagrać coś jeszcze? – zaproponowała, unosząc ciemne tęczówki na jego twarz. Jednak w odpowiedzi pokręcił głową. Zamiast tego zaproponował, że zamówi jej ubera i podziękował za wieczór. To było dużo informacji i wrażeń, jak na jedno zapoznawcze spotkanie, a więc jego zakończenie było chyba najrozsądniejszym pomysłem.

/ koniec

Theodore Williams

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „12”