WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

eliot sumner

Zablokowany
And if I could have done it again - I wouldn't change a thing
Awatar użytkownika
23
178

naprawia samochody

chuck's auto repair

chinatown

Post

about me

imie i nazwisko

lula-james mercer

pseudonim

baby ricochet

data i miejsce urodzenia

01.11.1999, bando

dzielnica mieszkalna

portage bay

stan cywilny

single & ready to mingle kill

orientacja

pan

zajęcie

naprawia samochody

miejsce pracy

chuck's auto repair

wyznanie

-

jestem

miejscowx

w Seattle od:

1999

my story
Raindrops on roses and whiskers on kittens
Bright copper kettles and warm woolen mittens
Brown paper packages tied up with strings
These are a few of my favorite things


Nie potrafię stwierdzić, ile dokładnie lat mam w tym wspomnieniu. Zbyt mało, żeby - nawet siadłszy na podwiniętych łydkach, i wyciągnąwszy mocno chuderlawą szyję - całkowicie sięgnąć wzrokiem ponad dolną framugę samochodowego okna, i objąć wzrokiem całą połać skąpanej w półmroku przestrzeni poza autem (zwłaszcza, że tata kazał mi siedzieć grzecznie, i się nie wychylać). Ale zbyt dużo, aby nie zarejestrować w pamięci zapachów, kształtów i dźwięków, które zamieszkają w niej już na zawsze - jak nożyczki, w legendach miejskich przypadkiem zaszywane pacjentom wśród wnętrzności przez nieuważnych lekarzy, jak szczury w piwnicach i potwory pod łóżkiem.
Pamiętam piosenkę nadawaną wtedy w radio, zapach tapicerki i gruszkowego odświeżacza powietrza - słodki, syntetyczny aromat tekturowego owocu zawieszonego nad lusterkiem w towarzystwie dwóch puchatych, pluszowych kostek, które tata doczepił tam na szczęście, i miarowe, tępo-wilgotne dudnienie dobiegające zza rozmazywanego deszczem horyzontu. Pamiętam własne próby naśladowania tego dźwięku - łup - łup - łup, powtarzane przeze mnie dłonią klepiącą w obicie przedniego siedzenia. Pamiętam, że po wszystkim tata i wujek Diego zabrali mnie do McDonalda i jedliśmy nuggetsy z kurczaka, sałatkę z sosem vinaigrette, podawaną w plastikowych kubeczkach, którymi trzeba było trząść-trząść-trząść, frytki i lody. Wujek Diego maczał te pierwsze, w tych drugich (frytki w lodach, nie nuggetsy w lodach), a tata wyzywał go od wariatów. Ale tata żartował.
Wtedy jeszcze wydawało mi się, że zawsze jestem w stanie stwierdzić kiedy tata żartuje, a kiedy ani trochę.

Cream-colored ponies and crisp apple strudels
Doorbells and sleigh bells and schnitzel with noodles
Wild geese that fly with the moon on their wings
These are a few of my favorite things


Niektórych wychowują rodzice, innych dziadkowie, jeszcze innych - wilki.
Mnie wychował South Park.
South Park ze wszystkimi odrapanymi z farby fasadami jednopiętrowych domów, spękaniami asfaltu, kępami przesuszonej trawy sterczącymi na lokalnych skwerach pomiędzy kopkami zgniecionych puszek i wypalonych szlugów. South Park z muzyką sączącą się pod wieczór z wielkich głośników, które niektórzy lubili sobie wynieść na ganek, z czerwono-niebiesko-białym błyskiem świateł policyjnych, smagających niebo podczas kontrolnych patroli, z sąsiedzkimi barbecue urządzanymi regularnie na łysawych przydomowych trawnikach. Brudny, ale kochający, jak większość matek stąd. Skomplikowany jak życie.
Przerzucano mnie - razem z odpowiedzialnością zaplątaną naokoło moich kanciastych kostek, w szelkach sztruksowych rybaczek i we włosach zbyt krótkich jak na dziewczęce, i za długich na chłopięce (co się, oczywiście, nie podobało wszystkim zainteresowanym - a zdziwilibyście się, jak wielu się interesuje, gdy człowiek, zwłaszcza bardzo młody, nie chce dać się wpisać w jedną, albo drugą kategorię) - z rąk do rąk i z progu do progu. Szczerze? Naprawdę nie mam o to do nikogo pretensji. Pani z Opieki Społecznej, która co jakiś czas pojawiała się w moim życiu - niosąc z sobą zapach bazarowych, kwiatowych perfum i niepokój - mówiła, że to niedobrze dla dziecka, bo dziecko potrzebuje stabilizacji i przewidywalności. Ale Pani z Opieki Społecznej - wracająca po pracy do ciepłego mieszkanka w jakimś Belltown albo innym Phinney Ridge - mogła sobie wsadzić te i inne mądrości w sam środek swojej uprzywilejowanej dupy.

Girls in white dresses with blue satin sashes
Snowflakes that stay on my nose and eyelashes
Silver-white winters that melt into springs
These are a few of my favorite things


Ojca znam, i pamiętam, lepiej niż matkę, ale gorzej niż babcię i Tallulahipaula. [Zawsze wypowiadam ich imiona w jednym ciągu; mózg mi tak każe, choć Tallulah i Paul wiodą przecież zupełnie inne żywoty, i w zupełnie różnych krańcach dzielnicy. Ale wyglądają tak samo. Mimo koronek staników, które zawsze wystają spod satyny sukienek i bluzeczek na ramiączkach, i burzy tlenionych włosów, i butów na obcasach (to Tallulah), i skórzanych kurtek, pasków z wielkimi, tandetnymi klamrami i tubalnego głosu, który podobno jest w stanie potłuc ludziom kieliszki i kości (to, oczywiście, Paul)].
Pojawia się w moich wspomnieniach - i życiu - okresowo. Głównie zależnie od tego, co się akurat dzieje na rynku, i czy gdzieś potrzeba go bardziej, niż u boku jego dziecka. Zresztą, jaki mam gwarant, że jestem jego jedynym? Potomkiem, ma się rozumieć. Mówi, że tak. Ale tak, jak z wiekiem coraz trudniej przychodziło mi rozróżnić, kiedy tata robi sobie żarty, a kiedy nie, tak coraz mniej pewniej orzekam, kiedy kłamie, a kiedy mówi prawdę.
Mam natomiast pewność, że nie było go wokół za dużo kiedy wepchnięto mnie do liceum - jak w senny koszmar, który nawiedza człowieka tak regularnie, że w końcu pozostaje nam jedynie się do niego przyzwyczaić. Może nawet - go polubić.
Nie było dnia, żeby nie wołali mnie na dywanik, albo nie wysyłali do szkolnej kozy, gdzie pozostawało mi czytać książki i gnieść palcem ohydne kleksy gumy do żucia, przyklejonej do krzeseł od spodu. Co nie było w sumie takie najgorsze. Tak, podobno, wyrabia się odporność (na bójki, wyzwiska, pytania, za które ma
się ochotę ukręcić pytającemu łeb; za konieczność - i niemożność - przystosowania się do norm, które może są zrozumiałe dla dzieciaków o... yyy... stabilnych domach, i świetlanych przyszłościach, ale nie dla takich jak ja).

When the dog bites
When the bee stings
When I'm feeling sad
I simply remember my favorite things
And then I don't feel so bad


Może wypadałoby powiedzieć, że Aza była jak promień słońca albo pierwsze muśnięcie wiosennego wiatru na zmarźniętym po zimie policzku, ale prawda jest taka, że Aza była jak trzęsienie ziemi, i kilka lat wtórnego tremoru biegnącego ciałem - od serca po koniuszki palców - niczym dreszcz. Ona i jej skłonność do stawania w mojej obronie, chociaż powinno być na odwrót. Ona i jej milczenie. Ona i jej popierdolona rodzina, familia niczym fatum, ona i wszystkie duchy żyjące w zgliszczach budynku, w którym się wychowywała.
Nie lubię mówić o naszej relacji (a jeszcze bardziej o tym, jak się zakończyła), więc nie będziemy o tym rozmawiać. Możemy pogadać o warsztacie, który prowadzę w Portage Bay, i w którym naprawię Ci samochód albo motor. Możemy porozmawiać o moim psie, i o tym, że zajmę się także Twoim, jeśli będziesz zmuszony wyjechać na dłużej. Możemy porozmawiać o pogodzie, chociaż wtedy pewnie skończy się na jednym zdaniu. Ale nie o Azie. I nie o tym, co stało się w końcu grudnia ubiegłego roku.
my flaws
Lula-James śmieje się rzadko, krótko i głośno - szczeknięciami dźwięku jak małe eksplozje wstrząsające krzepkim, zwartym ciałem.
Lubi jeść, i je sporo, ale nie przepada za potrawami, których przygotowanie wymaga więcej niż pięciu składników i ponad piętnastu minut. W szafkach zawsze ma pudła płatków śniadaniowych, paczki twizzlersów, brzoskwinie w puszce i masło orzechowe. Kocha popcorn, lizaki o smaku coca-coli (które często maltretuje w pracy - naprawiając samochody), i w ogóle wszystko, co z coca-colą związane. Nie za bardzo lubi warzywa, ale toleruje jabłka i szpinak. Jeśli zostanie z Tobą na noc, rano nie wzgardzi mocną kawą, i tostem z żółtym serem i słodkim dżemem, najlepiej truskawkowym.
Nie pali, co w South Parku jest rzadkością. Ani papierosów, ani zioła. W ogóle nie bierze narkotyków, a pije od święta - w lokalnym pubie w Portage Bay, w którym siłuje się na rękę z siedzącymi przy barze facetami, i często wygrywa.
Dobrze prowadzi (samochód), choć woli poruszać się po mieście na piechotę lub, od biedy, na motocyklu. Kiedy ma wolny wieczór (często) zajmuje się charytatywną dostawą niesprzedanego jedzenia ze sklepów i restauracji do ośrodków dla osób bezdomnych i potrzebujących.
Marzy, żeby mieć mnóstwo swoich zwierząt - przynajmniej ze dwa, albo trzy psy, ale póki co zadowala się obowiązkiem opieki nad dwoma dobermanami matki, gdy ta znów gdzieś przepada. W jakimś sensie czworonogi pewnie w Luli-James właściciela widzą już bardziej, niż w Ethyl.
Mało mówi, i rzadko przeklina. Nie denerwuje się zbyt często, ale jeśli już, to bardzo. Gniew wyładowuje głównie trenując tajski boks i podczas nieregularnych, ale długich biegów.
Jest osobą niebinarną, zaimki stosuje wymiennie i szczególnie się do nich nie przywiązuje.
and more

imię/ nick z edenu

-

kontakt

pw / discord

narracja

jak zawieje

zgoda na ingerencję MG

tak

lula-james mercer

eliot sumner

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Niebinarni”