WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Joe&Ana

ODPOWIEDZ
Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

| kilkadziesiąt minut po ostatniej

Anastasii jakoś sam wpadł pomysł wycieczki do ich starego mieszkania. Szykowała je do sprzedaży; było świeżo po odmalowaniu ścian, renowacji parkietu i odświeżenia mebli i nawet miała kilku potencjalnych kupców, ale… nie potrafiła się z nim rozstać. Po zerwaniu z Joe mieszkała tam pewnie tylko kilka tygodni sama, bo potem wróciła do mieszkania z rodzicami, a gdy skończyła studia kupili jej apartament, w którym aktualnie mieszkała i tak jakoś to małe, kojarzące się jej z krótkim związkiem z Joe, stało przez te wszystkie lata niezamieszkane. Czasami przyjeżdżała tutaj, gdy miała totalnie zły humor i malowała wtedy swoje bohomazy, które stały porozstawiane w pomieszczeniu, które kiedyś służyło jako sypialnia. Nie powiedziała mu dokąd jadą. Zamówiła ubera, a że jadąc na miejsce siedziała całą drogę w Josepha wtulona, to raczej pytań pewnie nie zadawał. Nawet zaczęła lekko przysypiać, gdy nerwy zaczęły schodzić, ale rozbudził ją głos kierowcy, który oznajmił, że są na miejscu. Wysiedli więc, a Scordato wygrzebała z małej torebki klucze, które przypięte pewnie były do tych od aktualnego apartamentu.
- Skoro nie chciałeś wracać do domu, to pomyślałam, że możemy przyjechać tutaj - powiedziała, patrząc na kamienicę odrobinę tęsknie. Wzięła go pod rękę, prowadząc do środka. Otworzyła drzwi od mieszkania, z którego od progu pachniało świeżo malowanymi ścianami.
- Poszukam jakiejś apteczki - i bez większych wyjaśnień ruszyła do łazienki. W salonie oprócz kanapy i stolika pewnie nic nie było, lodówka wiała pustkami (chociaż kilka butelek tequili pewnie do niej wpakowała, bo malowanie na trzeźwo było po prostu bez sensu) i wróciła zaraz, ciągnąc go za rękę i sadzając na kanapie. Przyniosła jakieś waciki, wodę utlenioną i plastry. Bez słowa usiadła obok, zaczynając delikatnie przemywać rany na jego twarzy. Chyba po prostu nie wiedziała co powiedzieć po całym tygodniu milczenia.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Doceniał bardzo pomoc Any, naprawdę.Nie chciało mu się jechać do szpitala, ale w końcu uległ, gdy jednak chciała go po tym wszystkim zawieźć do domu… No nie. Spojrzał wtedy pewnie na nią cholernie chłopięcem, szczenięcym spojrzeniem i poprosił, żeby nie zawoziła go do tego cholernego pustego apartamentu, bo nie miał w tym momencie siły być na takiej przestrzeni sam. Mimo to, kiedy zaczęła przysypiać w uberze, delikatnie ją objął ramieniem, lekko ją po nim gładząc. Kiedy jednak wysiedli z auta, uniósł brwi.
– Nie sądziłem, że jeszcze masz to mieszkanie – uśmiechnął się delikatnie, odrobinę uroczo, widząc kamienicę, w której kiedyś mieszkali we dwoje. To miejsce miało szczególne miejsce w jego sercu, nawet jeśli było małą klitką.
– Nie musisz, nic mi nie będzie – odparł zaraz, ale usiadł na jakimś krześle i rozejrzał się zzachwytem po pomieszczeniu – Kochałem to miejsce. Nie musisz mi szykować czegokolwiek – dodał spokojnie. – Zaczniesz więcej siedzieć w domu? – zapytał nieco niepewnie, bo chciał, żeby normalnie była w domu, ok. Tęsknił.

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- Nie potrafię go sprzedać - przyznała szczerze, odrobinę tym faktem zawstydzona. W ich świecie mieszkanie tego rodzaju było nikomu niepotrzebne, nie było ani luksusowe, ani w dobrej lokalizacji i do tego metraż… spokojnie całe to mieszkanie pomieściliby w połowie jej aktualnego apartamentu. - Przyjeżdżam tu, gdy mam zły dzień. Mam kilku kupców, ale zawsze gdy mam je sprzedać dzieje się coś, przez co czuję się beznadziejnie, przyjeżdżam tutaj i.. nie potrafię nikomu go oddać. - nie było kwoty, która ją satysfakcjonowała. Ani ludzi, którym chciałaby je powierzyć. Cóż. Wywróciła oczami, gdy powiedział, że nie musi go opatrywać.
- Kiedy zrozumiesz, że nie muszę robić wielu rzeczy wobec ciebie, ale po prostu chcę? - zapytała, przyglądając się mu z czułością. Delikatnie przetarła wszystkie rany, skupiając sie na tym na tyle, że nie odpowiedziała przez dłuższą chwilę na jego pytanie. Po pierwsze musiała się skupić, a po drugie zastanowić nad tym, jaka odpowiedź była właściwa. Nakleiła jakiś plasterek ściągający na uszkodzenie na jego brwi i odłożyła wszystko na stolik, biorąc głęboki oddech.
- Wiesz, że powinniśmy to wszystko odwołać, Joey? - zapytała, zwracając się do niego w cholernie czuły sposób. - Nie chcę się z tobą kłócić, ale wychodzi na to, że udawanie pary nie wychodzi nam tak samo jak bycie nią - wzruszyła ramionami, podnosząc się z kanapy i przeszła do aneksu kuchennego, wyciągając z lodówki butelkę z tequilą, otworzyła ją, pociągnęła z niej kilka łyków i podała ją jemu.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– W zasadzie gdzieś tam to rozumiem, uwielbiałem to miejsce. Wiem, że było nam ciężko, ale… Mieliśmy wtedy siebie – uśmiechnął się delikatnie, z czułością na myśl o tamtych czasach. Jasne, to mieszkanie było typowo biednie urządzone, na nic ich nie było stać, ale szybko stało się ich azylem. Jak widać, dla niej dalej nim było. – Rozumeim, czemu tutaj przyjeżdżasz – odparł od razu, patrząc jej w oczy i uśmiechając się lekko, chociaż zaraz się skrzywił, bo jednak poobijana twarz go cholernie bolała.
– Okej, skoro tak mówisz – mruknął cicho, al.e kiedy zaczęła przecierać rany, zassał lekko powietrze, bo jednak odrobinę bolało. Dzielnie to jednak zniósł.
– Nawet chyba gorzej – przyznal cicho, wzdychając ciężko. – Zrozumiem, jeśli chcesz się z tego wycofać, bo zachowałem się jak kutas, ale zależy mi na tym, żeby doprowadzić to do końca. Dasz radę, czy nie ma opcji? – spytał cicho, lekko sięgając do jej dłoni, ale zaraz faktycznie, sam wziął od niej butelkę whisky i sobie trochę upił.

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- Teoretycznie, w praktyce nie było tak źle. - jasne, dostali dość spory, mocny strzał dorosłego życia z dnia na dzień, ale mogło być gorzej. Mimo wszystko nie musieli pracować za kasą w fast foodzie, albo myć kibli tylko mieli prace całkiem na poziomie jak na ich znikome doświadczenie. - Dużo mnie te kilka miesięcy nauczyło - stwierdziła, wzruszając ramionami. - Tylko tutaj wychodzi mi malowanie - dodała, bo rzeczywiście tak było. Od przeprowadzki do Nowego Jorku, malowanie odeszło w niepamięć, bo skupiala sie na pracach innych ludzi. Kiedy krzywił się podczas przemywania ran, przysunęła się bliżej, delikatnie dmuchając w miejsca, które traktowała piekącym płynem.
- Fakt, jako para nie ruchaliśmy się z kim popadnie - powiedziała z lekkim rozbawieniem, a gdy sięgnął po jej dłoń, podała mu ją, siadając obok. - Możemy spróbować, ale… sama nie wiem - spuściła wzrok na ich dłonie, zaczynając bawić się jego palcami. Nie mogła jako argumentu użyć tego, że zależało jej na nim zbyt mocno, żeby to wbrnąć. I chyba za bardzo się tego bała. - Nadal jestem wściekła za Caroline. Za każdym razem jak o tym pomyślę, to mam ochotę rozstrzaskać jej ten plastikowy ryj - zmrużyła oczy. Czy właśnie się przyznała do tego, że jest zazdrosna? Odrobinę. Ale w pewnym sensie o niego zawsze była, nawet jeśli zwykle o tym nie mówiła.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– W praktyce naprawdę kochałem to miejsce – przyznał cicho, bo faktycznie tak było. Kochał to miejsce bardziej niż kiedykolwiek się przyznawał i bardziej niż ktokolwiek sobie zdawał sprawę. Westchnął cicho i pokiwał głową. Tak, jego też dużo tamten czas nauczył – przede wszystkim, jeśli faktycznie chodziło o kwestie odpowiedzialności. W tamtym okresie przecież zaczał chodzić do prawdziwej pracy.
– Kiedy ostatnim razem coś malowałaś? – spytał, patrząc na nią uważnie, bo wiedział, że to zawsze kochała, a on zawsze jej w tym kibicował. Uważał, że była wspaniałą malarką, serio.
– No właśnie – uśmiechnął się delikatnie, kciukiem zataczając małe kółka na delikatnej skórze jej dłoni. - Jeśli nie chcesz, to zrozumiem. Serio. Chociaż nadal podtrzymuję, że jesteś najwspanialszą udawaną narzeczoną i będzie zaszczytem być twoim udawanym mężem/b] – uśmiechnął się całkiem uroczo, unosząc jej dłon do ust i składając an niej czuły pocałunek.
– Rozumiem, masz pełne prawo być wściekła, ale… Nie mam nic przeciw, możesz jej roztrzaskać ryj. Sam o tym myślałem – przyznał cicho, uśmiechając się niewinnie. – Przepraszam, nie wiem co sobie myślałem – powiedział zaraz, bo naprawdę – mózg mu się wyłączył, to jedyne wyjaśnienie.

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- Ja też - ale kochała wtedy też jego, chociaż nie miało to większego znaczenia w tym momencie. Może dlatego to mieszkanie było dla niej takie istotne? Było częścią życia, którego chociaż wtedy nienawidziła, teraz cholernie tęskniła. - Zanim się wprowadziłeś. - przyznała, bo odkąd zamieszkali ze sobą nie miała na to jakoś czasu. Najpierw spędzała czas z nim, potem siedziała z Danielem i jakoś nie było kiedy.
- Nie podlizuj się - mruknęła z lekkim rozbawieniem, ale gdy musnął ustami jej dłoń, westchnęła cicho. - Myślę, że twoi rodzice nie będą równie zachwyceni moją osobą, gdy dowiedzą się o Danielu. Nie żeby kiedykolwiek byli - stwierdziła, ale jednocześnie wiedziała, że Christine też odjebie aferę o to, że jeszcze nie są małżeństwem a już dała się zdradzić. Cóż. Przesunęła kciukiem poniżej jego dolnej wargi.
- Nie będę brudzić sobie rąk jej krwią. Jeszcze złapię od niej hiva - stwierdziła, dumnie unosząc podbródek w górę i mimowolnie uśmiechnęła się delikatnie. - Przepraszam za Daniela. Chciałam zrobić ci na złość. - przyznała szczerze. - Jestem zmęczona. Zostańmy tu na noc. W sypialni jest nieodpakowany materac, cholernie wygodny - zaproponowała, patrząc mu w oczy. Oprócz tamtej nocy w Marsylii nie spali w jednym łóżku, ale materac to nie łóżko, prawda? :lol: Wstała od razu z kanapy, otwierając jakieś wielkie, drewniane drzwi od sypialni i zaczęła rozrywać folię na materacu. Co prawda, nigdy nikogo nie wpuszczała do miejsc, gdzie były jej prace, ale dla niego mogła zrobić lekki wyjątek. Jak zawsze.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On ją wtedy też kochał. Nawet jeśli Nie powiedział jej tego wprost, była całym jego życiem, był gotów naprawdę pojebać ten hajs rodziców i żyć tym takim prostym życiem, w którym wracali do tego swojego małego wszechświata.
– Rozumiem- rzucił tylko, by westchnąć mimowolnie, ale kiedy rzuciła, żeby się nie podlizywał, zaśmiał się cicho, kręcąc lekko głową. Nie podlizywał się. Serio tak uważał. – Nie, żeby mieli cokolwiek do gadania. Sama wiesz, jaki mam z nimi kontakt, Nastia – w zasadzie nie miał żadnego, tyle co złożył im życzenia na święta. Nie obchodziło go ich zdanie na jakikolwiek temat. Od czasu akcji z wydziedziczeniem ich relacje praktycznie nie istniały.
– Ja mogę sobie pobrudzić, jeśli byś miała takie życzenie – wzruszył ramionami, bo faktycznie nikt po Carrie by nie płakał, nawet jej własny syn – przynjamniej takie odnosił wrażenie, bo młody bardziej lubił Anę niż Care.
– Spoko, dla mnie brzmi dobrze. A za Daniela… Cóż, zasłużyłem po tym wszystkim. Ja też trochę chciałem ci zrobić na złość z Carrie bo… Sam nie wiem, czemu. Przepraszam – powiedział ponownie, patrząc jej w oczy, ale sam wstał i pewnie zaczął jej pomagać. Niedługo potem pewnie już leżeli na materacu, ale on jakoś nie mógł zasnąć.
– Śpisz? – spytał, muskając lekko jej ramię palcami. No o nie mógł, to ona tez nie, logiczne. :lol:

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- Ale jednak po raz kolejny zdecydowałeś się ślub po to, żeby ich zadowolić - wiedziała, że nie chodziło tylko o kasę i babcie. Gdyby tak było, wybrałby kogokolwiek. Wybrał ją, bo gdyby nie ich posrane charaktery, mogliby naprawdę tworzyć piękną, udawaną parę. I faktycznie przekonać wszystkich, że było w tym cokolwiek prawdziwego.
- Nie będzie takiej potrzeby. Po prostu zrób coś dla mnie i póki nazywam cię moim narzeczonym, nie wkładaj w nią penisa - ani w nikogo innego, ale to już zachowała dla siebie :lol: - Nie, nie zasłużyłeś. Oboje zachowaliśmy się jakbyśmy byli gówniarzami. - stwierdziła, bo naprawdę tak sądziła. W ogóle nie wiedziała skąd jej to przyszło do głowy bo po tym jak Daniel opuścił klub wcale nie miała wyrzutów sumienia, że została z Joe. I faktycznie, zdążyła się położyć, odwróciła się do niego plecami, wlepiając wzrok w okno i naprawdę próbowała usnąć, ale ewidentnie była tak zmęczona, że nawet sen nie przychodził. Pewnie w ogóle ukradła mu koszulę, bo spanie w jej sukience zdecydowanie byłoby średnio wygodne.
- Próbuję - odwróciła się do niego, patrząc na niego w panującym półmroku. - Ale chyba bez przytulenia mi nie wyjdzie - wymamrotała, odrobinę marudnie, jak udręczone dziecko i przysunęła się bliżej, kładąc głowę na jego klatce piersiowej, nakryła ich bardziej kocem i wsunęła pod rzeczony koc dłoń, delikatnie wędrując palcami po jego nagim torsie. - Namalujmy coś - powiedziała cicho, podnosząc lekko głowę do góry. - Wiem, że to brzmi jak jakaś abstrakcja, ale… zróbmy to. Choćby na którejś ścianie. - dodała, z lekkim rozbawieniem, ale uznała, że to coś nowego - coś, czego zdecydowanie nigdy nie robili.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Nie, nie, to dla dziadków – zaśmiał się pod nosem, bo jednak tak było, chociaż z drugiej strony zawsze było mu przykro, jak rodzice go potraktowali i miał do nich olbrzymi, ogromny żal co do przeszłości i tego, w jaki sposób się zachowali. Dziadkom tak naprawdę zawdzięczał sporo, bo dość mocno mu pomogli, gdy dowiedzieli się o rodzicach.
– Jasne, nie będę już w ogóle w nikogo wkładał penisa – zaoferował wspaniałomyślnie, uśmiechając się do niej calkiem uroczo. Po chwili jednak westchnął cicho i skinął głową. – To wrócisz do apartamentu? Strasznie tam pusto, kiedy ciągle cię nie ma – powiedział dość cicho, wzdychając mimowolnie. Tak więc, kiedy ona się położyła, westchnął cicho i objął ją faktycznie, przyciągając do siebie i przytulając delikatnie. Mimochodem złożył czuły pocałunek na czubku jej głowy.
– Hmm? – uniósł brwi. – W zasadzie czemu nie. Możemy też coś na płótnie, jakieś chyba masz, nie? – uśmiechnął się szeroko. Wiedział, jak kochała malowanie i skoro pomagało jej się rozładować, on też mógł spróbować coś namalować, ale w jego przypadku były to raczej bohomazy aniżeli faktyczne dzieła sztuki. :lol: - Gdzie masz farby? - spytał, powoli podnosząc się z materaca i wyciągając do niej dłoń.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „243”