WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Joe&Ana

ODPOWIEDZ
Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

| chwilę po ostatniej


Anastasia nie brała pod uwagę tego, że Joe mógłby cokolwiek przygotować na walentynki - a nie biorąc tego pod uwagę, umówiła się na randkę z jednym z klientów w swojej galerii; przystojny, wysoki, bogaty… totalnie w jej typie. Od dłuższego czasu ze sobą flirtowali, a że z Joe tylko udawali to dlaczego miałaby sobie na to nie pozwolić? Rzecz jasna, umówiła się z nim za miastem. Może polecieli na randkę do Waszyngtonu? Coś w tym rodzaju. Zostawiła też w domu swój pierścionek, bo nie chciała się swojej potencjalnej randce tłumaczyć z tego, co na jej palcu robi taki gigant :lol:
Niemniej jednak, dość sporo z - dajmy na to - Danielem wypili, więc do apartamentu wróciła w świetnym humorze, nieco zmęczona i nieco rozczochrana bo pewnie przez chwilę sobie potańczyli w jakimś super klubie. Chciała Joe o wszystkim opowiedzieć, bo ziomek okazał się naprawdę super, ale gdy weszła do środka zobaczyła… sama nie była pewna co - wszędzie stały zgaszone świeczki, od wejścia pachniało jedzeniem, a do tego wszystkiego na stoliku stał jakiś wielki bukiet kwiatów. Oho. Joe miał randkę? Przeszła po salonie rozglądając się i ze zdziwieniem zobaczyła, że jedzenie i wszystko stoi zupełnie nie ruszone. Czy musze mówić, jak bardzo się z tym chujowo poczuła? Bo poczuła. Poszła na górę, wzięła kąpiel, przebrała się w jakąś zwiewną, czarną koszulę nocną i zeszła na dół, zasiadając na kanapie i pijąc wino, które stało i ewidentnie czekało na zaopiekowanie się. Zdążyła wypić jedno wino, zaraz kolejne i gdy otwierała trzecie, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi a potem do apartamentu wsypał się Joey. Od razu poderwała się z kanapy.
- Czekałam na ciebie - powiedziała spokojnie, chociaż na pewno dało sie usłyszeć, że daleko jej było do trzeźwości. - To… te dekoracje… - gestem pokazała na wszystko wokół siebie, patrząc na niego pytająco. Może się myliła, może to było dla kogoś innego czy coś? Oby, bo właśnie ją pożerały wyrzuty sumienia.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Po wyjeździe Joseph stwierdził gdzieś wewnętrznie, że może… Może mógłby się trochę postarać. I chociaż wiedział, że to cholernie, ale to cholernie głupi pomysł, żeby się angażować, skoro mieli brać ślub, to jednak to zrobił. Udekorował apartament Any, rozsypał płatki róż, zapalił świece i czekał. Dopiero kiedy zrozumiał, że Anastasia nie wróci do domu o normalnej porze… Cóż, po prostu spytał Toma, czy robi coś twórczego, a że nie robił, to pojechał do hotelu, żeby się z Thomasem upodlić.
I się upodlił. Obaj panowie pili na smutno, więc atmosfera w Edgewater była cholernie wisielcza. Upił się dość mocno, a kiedy Thomas stwierdził, że napisze do Poppy, kulturalnie się zawinął, bo gdzieś tam wewnętrznie im nadal kibicował, mimo, że chyba nie powinien, skoro Tom miał żonę, nie? Tak czy siak, nie mógł trafić kluczem w zamek, ale koniec końców udało mu się dostać do apartamentu. Niemalże potknął się o pieprzony dywan, ale zaraz odzyskał równowagę, zatrzaskując za sobą drzwi i zobaczył . Czy musiała tak pięknie wyglądać w tej czarnej koszulce nocnej? No kurwa, naprawdę? Westchnął cicho.
– Też na ciebie czekałem, ale mi się znudziło, jak do mnie dotarło, że nie wrócisz normalnie – wzruszył ramionami, bo o ile ona nie była trzeźwa, to on był totalnie zalany. – A tak, chciałem zrobić coś miłego, ale… Nie przejmuj się tym, to było bardzo głupie i w ogóle niepotrzebne – machnął dłonią, jakby to nie był żaden big Deal, ale oboje wiedzieli, że trochę był. Poza tym, że zazwyczaj razem odpierdalali tego rodzaju akcje dla Toma i Popps, gdy ci byli jeszcze parą i się o coś kłócili, to… Sam nigdy czegoś takiego dla żadnej kobiety nie zrobił. Nawet dla swoich żon. Cóż. Czuł się jak ostatni żałosny idiota, takie życie, nie?

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

Anastasia próbowała nie myśleć zbyt dużo o tym wyjeździe, bo odrobinę się zagolopowali i chociaż się ze sobą nie przespali, to Nastia miała lekkie wyrzuty sumienia, że w ogóle na cokolwiek pozwoliła - nie, żeby nie było miło, bo bliskość z nim zawsze jej odpowiadała fizycznie, ale psychicznie… no słaby pomysł, skoro mieli razem mieszkać, prawda?
- Nie wiedziałam, że będziesz czekać - podeszła bliżej niego, lustrując go wzrokiem. Był okropnie pijany i w jej spojrzeniu nawet można było dostrzec odrobinę czułości w związku z tym, że potwierdził że to dla niej wszystko przygotował. - Byłam pewna, że pójdziesz na jakąś super kolacje ze śniadaniem z jakąś supermodelką. Jak zawsze - zamruczała, próbując rozładować napięcie które czuła z jego strony, bo po jego minie widziała, że wcale nie było to nic nie ważnego. Pomasowała go po ramionach, uśmiechając się do niego czule.
- To urocze. Mniej urocze za to jest to, jak wali od ciebie alkoholem. Gdzie byłeś? - chociaż sama była mocno wypita, to zdecydowanie trzeźwiejsza niż sam Joe. - Pomogę ci się rozebrać. Powinieneś iść spać - zadecydowała, od razu zaczynając zsuwać z jego ramion kurtkę skórzaną czy jakiś inny płaszcz który miał na sobie. Zamierzała go wpakować do łóżeczka i dać buziaka w czółko na dobranoc. Wszystko, byleby przez jego pomysł z walentynkami nie dać się ponieść emocjom, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On… On naprawdę wiedział, że to było nie fair – ta bliskość, była nie fair. Jednocześnie jednak czuł się z tą bliskością tak cholernie dobrze, że… Pomyślał, ze może tym razem mogłoby się im naprawdę udać? Skoro byli oboje dorośli, skoro mieli jakieś doświadczenie życiowe i chociaż te oświadczyny były farsą, to gdzieś w głębi duszy czuł, że jego uczucia wcale farsą nie były. A ona poszła na randkę i… Czuł się jak debil, że w ogóle o tym pomyślał.
– Nie wiedziałem, że jesteś umówiona – odparował, wzruszając ramionami i rozkładając bezradnie ręce. Taka była prawda. Nie wspominała, welp. – Jak było na randce? Bo zakładam, że byłaś na jakiejś pro elo zajebistej – dodał, patrząc na nią z delikatnym uśmiechem, chociaż jego oczy pozostawały dość smutne. – Cóż, tym razem tak nie było, spędziłem super wieczór z zamulającym Tomem, bo Daisy znalazła jakiś sms od Popps – wywrócił oczami, chociaż sam zamulał równie mocno jak Thomas, ale musiał na kogoś zrzucić ciężar emocjonalny.
– To było głupie, po prostu. Gdybym wiedział, że masz randkę, nic bym nie przygotowywał – dodał, jakby chciał się usprawiedliwić. – Nie musisz. Nie musisz mi pomagać, Nas – powiedział, patrząc jej w oczy, chociaż gdy zaczęła zsuwać z jego ramion płaszcz, westchnął cicho. – Wyglądasz zbyt seksownie jak na to, jak blisko jesteś – powiedział, patrząc jej w oczy i pewnie zawieszając zaraz wzrok na jej ustach, które w tym momencie cholernie go kusiły. Miał ochotę ją pocałować, miał ochotę pokazać jej, że był lepszy niż tamten pizduś, z którym była dzisiaj na randce. Nawet jeśli czyniło to z niego chujowego człowieka.

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

Bo to absolutnie nie było fair. Nie proponuje się komuś udawania małżeństwa, jeśli potem zamierza się nagle… coś więcej. Bo gdyby Anastasia o tym pomyślała, to nigdy by się nie zgodziła - jej zgoda wynikała z tego, że chciała mu pomóc, a nie dać wciągnąć się w relacje z nim i tymi wszystkimi dupami które na okrągło, od lat miał. Tylko w ten sposób go widziała od prawie piętnastu lat. No cóż.
- Ustaliliśmy, że mogę randkować, więc pomyślałam, że mogę - powiedziała, dość ostrożnie, bo nie do końca była pewna czy był zły, czy raczej smutny że jego niespodzianka się nie udała. - Było… dobrze. Fajnie. Daniel zabrał mnie do Waszyngtonu na kolację. Do tej knajpy, gdzie świętowaliśmy rocznicę twoich rodziców kilka lat temu. No wiesz - nie wiedziała jak mu to lepiej wyjaśnić, bo nazwa wypadła jej z głowy całkowicie. - Ale nie było jakoś pro elo zajebiście - dodała, naśladując lekko jego głos. Aż westchnęła gdy powiedział, że Tom pokłócił się z Daisy. - Mówiłam ci, że skończy sie rozwodem. Dlaczego ona w ogóle mu pozwoliła brać ten ślub? Powinna go od razu zatrzymać - stwierdziła. Chociaż nie była dobra w takich gadkach, bo mimo wszystko to ona znosiła śluby Joe, chociaż jednocześnie sypiała z nim niemal przy każdej żonie, nie?
- Nie, to nie było głupie - próbowała mu to jakoś racjonalnie wyjaśnić. - Ale chcę. Milion razy pomagałeś mi się rozebrać i trafić do łóżka, więc nie widzę w tym problemu - nalegała, wsuwając dłonie głębiej pod materiał jego kurtki/płaszcza, nawet zaczęła go ściągać, ale gdy usłyszała jego słowa, wstrzymała oddech. Kurwa. - Mam się odsunąć? - zapytała cicho, całkowicie zdejmując jego kurtkę i zrzucając ją na ziemię. - Wiesz, że to nie może tak wyglądać, prawda? Nie możemy ze sobą sypiać, bo to całe udawanie… to się nie uda - nie zrobiła jednak ani jednego kroku w tył, spuściła za to wzrok w dół. - Jeśli nie chcesz spać, to mogę odgrzać ci jedzenie i włączyć jakiś film. Jest po północy, więc możemy poświętować dzień singla. - przygryzła dolną wargę. Wolałaby poświętować w walentynki. W łóżku. Z nim. Cholernie miała na niego ochotę, ale probówała być silna.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

Z tym, że on wcale nie zamierzał zamierzać! To samo wyszło. W zasadzie to wiedział, że jej zgoda wynikała z chęci pomocy, ale po tym wyjeździe coś mu się w mózgu załączyło i nie umiał przestać o niej myśleć. I nienawidził tego. Miał ochotę zalać sobie mózg wybielaczem, gdyby tylko to pomogło wyłączyć ten cholerny przełącznik. Westchnął cicho.
– No, możesz. Spoko, nie będę ci robił wyrzutów. Myślałem po prostu, że mi powiesz, że idziesz na randkę – wzruszył ramionami, pakując dłonie do kieszeni spodni i patrząc na nią, bo sam nie wiedział, czy był zły, smutny, czy rozżalony. Najgorsze było to, że wiedział, że do żadnej z tych emocji nie miał w gruncie rzeczy prawa, bo nie byli razem. – Och, do Waszyngtonu. Fajnie. Dobrze, że miło spędziłaś walentynki – jego słowa zupełnie szczerze nie zabrzmiały, ale chociaż się starał. Kiedy jednak powiedziała, że nie było pro elo zajebiście, to jednak delikatnie mimowolnie się uśmiechnął dość uroczo. – Dlaczego Poppy mu pozwoliła brać ślub? Pewnie dlatego, że chciała, żeby był szczęśliwy. Znasz ją. Powinniśmy my kurwa zapobiec temu zjebostwu, ale cóż. Zresztą, on powinien spierdolić sprzed ołtarza jak tylko powiedział Poppy zamiast Daisy – westchnął cicho. – Dobrze, że mają intercyzę – dodał z lekkim rozbawieniem – I chociaż przestałem być Kim Kardashian grupy, jeśli chodzi o rozwody – dodał jeszcze i uśmiechnął się nieznacznie.
– Naprawdę nie musisz, dam radę – odparł zaraz, kiedy pchała dalej dłonie pod jego płaszcz, bo czuł teraz zapach jej żelu pod prysznic i szamponu do włosów i… Działało to na niego za bardzo. Kiedy zdjęła z niego kurtkę, spojrzał jej w oczy. – Wiem. Dlatego bardzo się staram w tym momencie, żeby cię nie pocałować, ale mi nie pomagasz z tą przygryzioną dolną wargą – powiedział cicho, sięgając dłonią do jej twarzy i kciukiem przesuwając po jej ustach. – Możemy coś włączyć. Ty nie zjesz ze mną? W sumie jedzenie było też dla ciebie – dodał, patrząc jej w oczy. – Dzień singla. Jesteśmy pierwszym przyszłym małżeństwem świata, które to świętuje – dodał ni to rozbawiony, ni to smutny. Wolał chyba świętować te cholerne walentynki. Z nią.

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

Jej nie myślenie o nim wychodziło jakoś łatwiej, ale może to kwestia tego, że przez te kilkanaście lat nabrała trochę odporności? W końcu, to ona siedziała za każdym razem w pierwszym rzędzie na jego ślubach i czuła jakby ktoś kopał ją po nerkach za każdym razem gdy mówił tak do jakiejś długonogiej pindy.
- Nie pomyślałam, wcześniej nie mówiliśmy sobie o każdej randce na jaką idziemy. Przepraszam - nie wiedziała czy powinna przepraszać, ale przeprosiła. Zazwyczaj pewnie chwaliła mu się dopiero, jak udało się jej dojść do przynajmniej piątej randki, bo zwykle kończyło się po prostu całonocnym rodeo i nara. Cóż, mogła zmienić przyzwyczajenia, jeśli tego chciał. - Tak, miło - powiedziała właściwie bardziej do siebie niż do niego, bo poczuła się totalnie zagubiona tym jak się teraz zachowywał. odetchnęla głęboko, bo robienie dramy z takiej błahostki nie miało sensu i naprawde nie chciała tego robić. Wywróciła oczami.
- Nie chciała być tą złą. Dlaczego ja pozwoliłam ci wziąć ślub z Carrie i nie stałam i nie błagałam kilka minut przed ślubem żebyś zmienił zdanie? Nie robi się tak komuś, kogo kochasz. Raczej się chce, żeby ta druga osoba wybrała swoje. - wzruszyła ramionami. Nie przejęła się zbyt mocno tym, że nawiązała do nich i użyła słowa na k, bo jednak alkohol swoje robił. - Chociaż w tym temacie był inteligentny - dodała jeszcze, z lekkim rozbawieniem. - A Kim K nadal będziesz, bo potem czeka cię też rozwód ze mną - pokazała mu język, chociaż mówienie o rozwodzie było dla niej z lekka… dziwne. Jeszcze nawet ślubu nie było, nie? Przymknęła na moment oczy, gdy przesunął palcem po jej wardze.
- Joseph - mruknęła, bo poczuła jak dreszcz przechodzi po jej kręgosłupie, a na ramionach, nawet w lekko zaciemnionym salonie na bank widać było gęsią skórkę. Policzyła do dziesięciu. - Ja… jadłam - powiedziała odrobinę skruszonym głosem. Podparła się pod boki. - Jedynym, wyjątkowym, udawanym przyszłym małżeństwem, które świętuje dzień singla. Walentynki nam nie wyszły, więc chociaż to nam zostało - ale rozbawienie jej gdzieś uciekło, gdy widziała jego zachowanie. Przeszła jednak do kuchni, zabierając ze stołu talerze i zawartość jednego przerzuciła do mikrofali. :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

On wszystko w sobie tłumił – nie chciał wewnętrznie przyjmować do wiadomości tego, co czuł i spychologia weszła mu trochę w krew – bo przecież skoro swoich uczuć w stosunku do niej, nawet jeśli były prawdziwe, nie wypowiedział na głos, to to nie istniało, right? W każdym razie, słysząc jej słowa, westchnął cicho.
– Nie musisz przepraszać. Po prostu skoro będziemy małżeństwem, to chyba dobrze, żebyśmy sobie mówili o randkach, wiesz, z praktycznych względów – uśmiechnął się, chcąc jakoś z tego wybrnąć z twarzą, ale czuł się tak, jakby ktoś go skopał. Sam się czuł zagubiony, bo wbrew pozorom to było dla niego naprawdę nowe.
- Powinnaś była to zrobić, wtedy bym nie wziął tego ślubu. Wziąłbym cię za rękę, wsiedlibyśmy na motor i odjechali w pizdu, a teraz może bylibyśmy w zupełnie innym miejscu niż teraz. Wybrałbym ciebie. Nie wiedziałem wtedy, że mogę – przyznał zaskakująco szczerze, bo był na tyle pijany, że nie miał nawet siły kłamać. Przecież on też ją kochał. Zawsze.
– Ale nie aż tak szybko. On wytrwał ile, miesiąc? – uniósł jedną brew, bo jednak taka była prawda. Może i miał za sobą kilka rozwodów i perspektywę kolejnego przed sobą, ale jego małżeństwa chociaż trzymały się minimum te dwa i pół miesiąca. :lol:
– Anastasia – odparł cicho, patrząc na nią z wyraźnym zachwytem. – Jesteś zachwycająco piękna – powiedział cicho, patrząc na nią z jakimś rozczuleniem. – Och. Tak, racja. Kolacja. W Waszyngtonie – zaraz sobie przypomniał, zrzucając ze stóp buty i siadając na kanapie. – Cóż, w takim razie możesz wybrać film, jakiś horror? – spytał, bo skoro już nie walentynki, to nie musieli oglądać komedii romantycznej, right?

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- No tak, jasne. Jakby ktoś zapytał to powinniśmy wiedzieć gdzie jesteśmy. - przytaknęła mu, bo teoretycznie to było dość sensowne. Zaraz przypomniała sobie o tym, że nie założyła z powrotem pierścionka i nie wiedzieć czemu, znowu naszły ją wyrzuty sumienia. Głupi Joe, przez niego czuła się okropnie, chociaż zdecydowanie nie powinna.
- Może - powiedziała tylko, bo jej zdaniem idealnie było widać, że to nie była dla niej luźna relacja, tylko związek życia. Była w niego zapatrzona jak w obrazek od pierwszej wspólnej nocy, choć nie był jej pierwszym. Tylko chyba czas mimo wszystko był niewłaściwy, chociaż czasami miała wrażenie, że dla nich nigdy nie było odpowiedniego czasu - nawet teraz. Chyba dlatego się tak strasznie bała jakiejkolwiek bliskości z nim.
- Nie oceniaj go. Jest zagubiony - zmrużyła oczy, chcąc, żeby zrozumiał, że Tommy byl naprawde biednym żuczkiem :lol:
- A ty jesteś okropnie pijany i majaczysz - tylko tyle z siebie wyrzuciła, gdy byli tak blisko siebie, bo wolała nie kusić losu. Ubrania zdejmowało się łatwiej, niż wyrzucało kogoś potem z głowy, prawda? - Z Danielem - dodała jeszcze, troszkę złośliwie bo naprawdę nie wiedziała o co mu chodziło, ale z lekka ją denerwował. Miał szczęście, że był przystojny.
- Horror. Może jakiś slasher? - wzruszyła ramionami. Gdy mikrofala wydała ulubiony dźwięk wszystkich jej uzytkowników, wyjęła gorący talerz i zaniosła na stolik obok kanapy, w drugiej ręce niosąc kolejne wino. Oczywiście już odkorkowała i zajęła miejsce obok niego. - Najlepiej taki, gdzie zazdrosny i pijany udawany narzeczony zginie z rąk ciemnowłosej udawanej narzeczonej. Myślisz, że damy radę taki znaleźć? - założyła nogę na nogę, biorąc do ręki pilota i faktycznie zaczęła szukać jakiegoś filmu w tym rodzaju :lol:

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Tak dokładnie – przytaknął, chociaż oczywiście nawet o tym przez sekundę wcześniej nie pomyślał. Mimo wszystko, całkiem się cieszył, że jego lekkie pijackie majaczenie miało jakikolwiek wewnętrzny sens, right? Sam nawet nie zauważył, że nie miała pierścionka, ale to raz – przez jego stan, dwa, że nawet gdyby zauważył, nie mogłoby mu być przykro, skoro poszła sobie na randkę, right? Mało która kobieta by poszła z pierścionkiem zaręczynowym od typa, z którym zaręczona była na niby.
– Nigdy już się nie dowiemy – westchnął cicho, chociaż dla niego to też był związek życia. Związek z Aną odbił na nim piętno, o którym nigdy nie mówił, bo nie czuł się gotowy, dlatego jego późniejsze małżeństwa nie miały nawet znaczenia – bo nie chciał cierpieć jak cierpiał po tym, gdy się rozstali. A cierpiał cholernie, nawet jeśli tego nie okazywał. Jakoś nie lubił okazywać słabości, a takie uczucia ze słabością mu się kojarzyły, nawet jeśli jego starszy brat trochę go wtedy nawyzywał od debili. Z perspektywy czasu miał jebany rację. :lol: Teraz też nie było dobrego czasu, bo mieli przecież udawać, ah.
– Ma prawie czterdzieści lat, Ana. Wszyscy wiedzieli, że nadal kocha Poppy, włączając to jego samego i jego żonę – wywrócił oczami, bo dla niego Daisy też była kretynką, że w ogóle się zgodziła, a teraz miała wielkie fochy w dupie. Jebnięta.
– Jestem pijany, owszem – ale nie zamierzał mówić jej, że majaczył. Nie majaczył. Była piękna. Zawsze była piękna. – Tak. Z Danielem – dodał, patrząc na nią wzrokiem biednego szczeniaczka. – Slasher… Okej. Krzyk? Halloween? – uniósł brwi, bo każdy oglądali po milion razy, ale co klasyka to klasyka, right?
– Haha, bardzo śmieszne. A może taki, gdzie udawana narzeczona leci z psycholem do Waszyngtonu i ją zabija w restauracji, w której rodzice jej udawanego narzeczonego mieli rocznicę? – pokazał jej język, bo dwoje mogło w tę grę grać!

autor

-

Over, I'm so over you, the way that you look in a three-piece suit. Over, I'm so over you, the way that you held me when nobody else would. Maybe if I tell myself enough, maybe if I do - I'll get over you?
Awatar użytkownika
33
167

Właścicielka galerii sztuki

Galleria d'Arte Scordato

the highlands

Post

- I tak nie chciałabym wiedzieć. To co mieliśmy i mamy teraz mnie satysfakcjonuje - no, prawie. Ale nie czuła potrzeby myśleć nad tym, co mogli mieć, bo czasu nie dało się cofnąć, a myślenie o tym byłoby tylko stratą czasu - w każdym razie jej zdaniem. - Widocznie tak wydawało mu się rozsądniej. Też wzięłam ślub nie do końca zakochana, więc… - wzruszyła ramionami. Jasne, że nie była strasznie zakochana w swoim zmarłym mężu. Było fajnie, to tyle. U Dais i Toma też podobno było fajnie, tak jej mówił ostatnim razem gdy o tym rozmawiali. Zanim wróciła Poppy.
- Dobrze, że chociaż masz tego świadomość - rzuciła z lekkim rozbawieniem, ale komplement, mimo że pijacki, naprawde doceniała. Zmierzyła go niezadowolonym wzrokiem, gdy zaczął grać w jej grę. Wypiła kilka łyków z butelki z winem i odstawiła ją na stolik.
- Jesteś zazdrosny, bo ktoś zaproponował mi randkę a ty siedziałeś tu jak debil cały wieczór sam? - zapytała wprost. Nie traktowała tego jako zazdrości o nią samą, tylko o fakt tego, że nie pobzykał w tym czasie jakiegoś pięknego szlaufa. - Jeśli poprawi ci to nastrój, wolałabym spędzić ten wieczór z tobą paląc blanta i oglądając jakieś gówno komedie romantyczne. Nie wiedziałam, że jest w ogóle taka opcja, stąd Daniel i Waszyngton - dodała, przygryzając dolną wargę. Nie kłamała, Daniel był super, ale… Joe to Joe, nie?

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

-

-

Post

– Naprawdę nie chciałabyś wiedzieć? Nawet trochę? Bo ja chciałbym. Cholernie. Zawsze żałowałem tego, że między nami wszystko się skończyło – przyznał nieco bardziej szczerze, niż by w sumie wypadało. Bo w gruncie rzeczy faktycznie tak było - bardzo chciał wiedzieć, co by było gdyby, nawet jeśli teraz z takiego gdybania nie było absolutnie żadnego pożytku. Westchnął cicho i spojrzał na nią nieco zaskoczony, gdy stwierdziła, że wzięła ślub nie do końca zakochana.
– Sądziłem, że go kochałaś. Zachowywałaś się, jakbyś go kochała – powiedział, patrząc na nią znacząco. W jego oczach była zabłysnęło coś na kształt ciekawości. Może nie znał jej tak dobrze, jak by tego chciał? A może ona dobrze przed nim udawała, że była zakochana, żeby nie próbował jej uwodzić?
– Myślę, że ta świadomość jutro będzie znacznie wyraźniejsza, jak będę umierał na kaca – zaśmiał się cicho, bo jednak nie był już dwudziestolatkiem i maratony picia dość często kończyły się całodniowym umieraniem na kanapie z chłodnym okładem na głowie i obrzydliwą miksturą Jacks na kaca, która chociaż była ohydna, to stawiała na nogi.
– Nie jestem zazdrosny – odparował od razu, patrząc na nią z zaskoczeniem, jakby nie rozumiał, skąd ona w ogóle wzięła ten pomysł, chociaż w rzeczywistości chętnie wybiłby temu Danielowi zęby. – Poprawia mi to nastrój – uśmiechnął się nieznacznie. – Mogłaś po prostu zapytać, czy jest taka opcja. Nawet gdybym miał plany, to bym je odwołał. Zawsze wolę spędzać czas z tobą – odparł, zawieszając znów spojrzenie na jej ustach. Kiedy przygryzała dolną wargę wyglądały jeszcze bardziej kusząco, a on… Miał ochotę ich posmakować. Znów.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „243”