Chociaż jeśli serio nie miała rodziców to trochę przypał oskarżać ich o brak wychowania. Ale! Mówiła, że ojciec bla bla bla. To jednak taka sama ze sobą w kinie nie była.
Nie umiałem się jej wtrącić w żadne słowo. Nawet lepiej. Użyłem bardzo skutecznej metody. Co więcej, bardzo popularnej w wielu dziełach kultury popularnej, w której mowa jest o czymś takim jak dinożarły. Podobno jeśli się nie ruszasz bądź udajesz martwego to one kogoś nie widzą. Dlatego oddałem się bajce, ale im dalej i im więcej skupienia w rysowane postacie wkładałem, tym bardziej czułem się rozpraszany. Westchnąłem ciężko, czując nieswój nieswój pański krzyż na plecach.
W odpowiedzi na ostateczne pytanie małoletniego terrorysty, obróciłem wzrok znad ekranu i pysznie uśmiechnąłem się do całej sprawczyni jakże niekomfortowej sytuacji. Nic nie mówiłem, jedynie wyciągnąłem nasze słomki aby zmienić je w naszych kubkach i swój całkiem jeszcze niepusty ofiarowałem w jej ręce. Siorbanie wobec potoku słów zdawało się nikłą ceną. Byłem gotów już poświęcić napój popularny na wielu dietach (nawet Brigide Jones zdarzyło się tym zapijać kalorie).
Animacja była taka błaha i nieodkrywcza. Zdawała się walczyć ze stereotypami, ale tak nijako. Tak frustrująco wręcz. A może to jedynie poczucie zmarnowanego czasu przez klekocząca trzpiotkę. Przez kilka scen miałem spokój. Dosłownie scen, bo na miano minut jeszcze temu zabrakło.
- Och, słodka Mokoszy! - Zakląłem pod nosem, czując jak krew mi odpływa. Nie wiem nawet skąd dokąd miała mi odpływać, ale czułem jak słabnę. Osunąłem się w fotelu, ściągnąłem łopatki do siebie, czując jak kręgosłup zdaje się za to wdzięcznym. - Czy ktoś na sali nie zgubił od... - spojrzałem na dziecko, chcąc oszacować ile ma lat - od 4 do 13 lat zmarnowanego życia? - Starałem się nie być przy tym głośny, a jedynie zwrócić uwagę bliższego otoczenia. Toż przecież ludzkie szczenie nie przeszłoby całej sali, aby posadzić obok mnie dupsko i mówić słowa. Głównie wiedziałem, że mówi słowa. Niemniej jakaś Pani Matka na mnie spojrzała z oburzeniem. Odwróciłem wzrok i później rzuciłem ją ziarenkiem słodkiej, prażonej kukurydzy.