WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Tak. Myślę, że podałaś bardzo dobry przykład - odpowiedział trochę ironicznie, trochę bezczelnie przy czym wzruszył ramionami.
Prawda była taka, że w tamtym momencie Babylon nawet nie zamierzał rozmawiać z Aidenem. Już na pierwszy rzut oka chłopak nie przypadł mu do gustu. Nie mógł jednak określić czy po prostu nie spodobał mu się jego krzywy przedziałek, czy podejrzany błysk w oku, który budził niepokój. Ostatecznie złe odczucia zrzucił na Lemon. Jej zbyt intensywne reakcje na gesty Aidena wzmogły nerwowość Babylona i przyczyniły się do niefortunnego rozwoju wydarzeń.
Wpierw był pocałunek - impulsywny i żarliwy - potem uderzenie, które prędko ocuciło go z chwilowego amoku, a persona Aidena, która w tamtym momencie była tam najmniej potrzebna, przeszkodziła w rozwiązaniu domniemanego sporu. Niespodziewanie obdarto Babylona z okazji, aby po raz kolejny obrzucić pretensją Lemon; obdarto go z ironii i sarkazmu, jakim władał niczym mieczem; z szansy, aby obrócić sytuację na własną korzyść.
Niepokornie spojrzał na Aidena i pozostając głuchy na głos Lemon, wymierzył pierwsze uderzenie. Na wargach czuł smak truskawkowego błyszczyku, a jego skóra przesiąkła słodkim zapachem perfum dziewczyny, który mieszał mu w głowie wraz z podejrzanym ściskiem żołądka; z podejrzanym poczuciem winy i hańby. Oczywiście domyślił się, że zostanie odrzucony, bo jego zaloty od początku przepełniała przekora, jednak nie przewidział reakcji wlasnego organizmu. Zaczął on działać bardziej pod wpływem impulsu, aniżeli jakiejkolwiek kontroli.
Babylon był zły. Babylon był... nieposkromionym huraganem myśli i emocji, reakcji pozbawionych jednolitych definicji. Babylon był przede wszystkim dzieciakiem do cna wypełnionym poczuciem władzy i zuchwalstwa, które ktoś właśnie skutecznie podważył.
Cofnął się pod wpływem pchnięcia Lemon, lecz prędko odbił się od pięty i ponownie spróbował sięgnąć ramienia Aidena. Bezskutecznie, bo blondynka zaparła się, aby nie przedostał się na drugą stronę. Wokoło zgromadzili się inni uczestnicy, lecz wtrącili się jedynie natarczywymi spojrzeniami i pojedynczymi szepnięciami, jakie posyłali we własnych kierunkach. Tymczasem Babylon nie odpowiedział na żadne zdanie Lemon. Na chwilę poprzestał na próbie dotarcia do Aidena i przystanął dwa kroki z tyłu. Jego mięśnie oraz żuchwa pozostały spięte, choć dłonie ponownie ułożyły się w pieści dopiero w momencie, w którym ręka chłopaka spoczęła na ramieniu Lemon. Wtedy demonstracyjnie cmoknął, dając upust złości.
Nie zamierzam z tobą rozmawiać – bąknął, czemu towarzyszył również krzywy, paskudny uśmiech – zejdź mi z oczu – nakazał, jednocześnie w ten sposób oświadczając, że był gotów dyskutować wyłącznie z dziewczyną. Wyglądał na nieorzejetego widokiem rany potencjalnego rywala oraz jego identycznie zapalczywym spojrzeniem.
Nagle przechylił się nieco w bok, aby zarzucić uwagę na Lemon, która Aiden usiłował zakryć ramieniem. W międzyczasie ich grupa zawęziła okrąg i wszystko wskazywało na to, że tym razem byli skłonni się wtrącić. Za plecami Babylona stanął natomiast jego towarzysz i dwie dziewczyny.
Przecież już nic nie robię!
wydarł się i ledwo zdążył odtrącić dłoń blondynki, po czym niespodziewanie wylądował na kanapie.
Ooo... – warknął, niczym rozzloszczone, dzikie zwierzę – Teraz masz przejebane – wstał i podciągnął rękawy. Następnie zwawym krokiem zmniejszył dystans, który dzielił go od Aidena. Ponownie dobył chłopaka, lecz zanim zdążył wymierzyć kolejny cios, jego przeciwnik uderzył go w brzuch. Krótkie, zbolale westchnienie wydobyło się spomiędzy warg Babylona, lecz nie poddawszy się, prędko dwukrotnie wymierzył pięść w żebro rywala. Potem sam oberwał w ramię i nim zdążył odpowiedzieć, został powstrzymany przez jednego z ochroniarzy. Drugi trzymał Aidena, a trzeci grzecznie tłumaczył wszystkim zebranym dzieciakom, że mają opuscic lokal.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

W jednej chwili była gotowa dobrze się bawić na kręgielni, nawet w obecności Babylona, w drugiej natomiast miała ochotę kolejny raz walnąć go w twarz. A w tym, jak widać, była całkiem niezła. Nie bała się go, ale też skrycie wierzyła, że nie odpowiedziałby na cios w podobny sposób. Może jej zachowanie nie było adekwatne w stosunku do tego, co poczynił brunet, jednak przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie, gdy wymierzył pierwsze uderzenie prosto w policzek Aidena.
Oboje mogli się kłócić, dogryzać sobie, rzucać uszczypliwe komentarze, trochę się poprzepychać, wywracać na siebie oczami i fukać z niezadowolenia, ale z pewnością nie chciała mieszać w to nikogo innego. Baby w tym momencie chyba nie rozumiał, że Aiden stanął w jej obronie. W obronie granic, które Cel Tradat naruszył kolejny raz. Dla Lemon był to znak, że Aidenowi na niej zależy, co raczej nie było w planach bruneta.
Zdążyła zauważyć, że Baby był narwanym, chaotycznym, zbyt pewnym siebie, egoistystycznym i cholernie trudnym chłopakiem. Robił wokół siebie dużo zamieszania, mówił, co myślał, a czasami chyba nawet nie do końca myślał, a i tak mówił. W jakiś sposób było to intrygujące. Jego szczerość, porywczość, gotowość do działania. Jednak trudnym było chcieć z nim przebywać, gdy nie miało się pewności, co zaraz się wydarzy, a wszystko zależało od jego humoru, który potrafił zmieniać się z sekundy na sekundę.
– Rozmawiaj ze mną, nie z nim! – rzuciła w stronę Babylona, próbując skupić na sobie jego uwagę. To z nią zadarł, więc z nią powinien to rozwiązać. Nie rozumiała, jak nagle ich konflikt eskalował na tyle, by wciągnąć w to Aidena, a także znajomych, którzy byli z nimi tego wieczoru. – No przestańcie! – krzyknęła, gdy dostrzegła, że panowie znów stali przy sobie, gotowi do zadania kolejnych ciosów.
Dalej wszystko zadziało się zbyt szybko, by był w stanie zarejestrować każde słowo padające wokół nich, każdy głośniejszy krzyk, a także nadciągających ochroniarzy. Zdążyła zrobić tylko krok do tyłu, by uchronić się przed przypadkowym uderzeniem albo wpadnięciem na nią dwóch buzujących hormonami chłopców, gdy w końcu ktoś ich zatrzymał. Jej spojrzenie wędrowało między jedną i drugą obitą nastoletnią twarzą.
– Bardzo panów przepraszam. Nie wiem, co w nich wstąpiło. Oczywiście, już stąd wychodzimy. – próbowała jakoś załagodzić sytuację, rozmawiając z trzecim ochroniarzem, który stanowczym tonem kazał im wyjść, grożąc, że za chwilę wezwą policję i mają trzy minuty na opuszczenie kręgielni. Niemal wszyscy w panice zaczęli zbierać swoje rzeczy i udali się do szatni, by zmienić buty. Babylon i Aiden nadal stali z ochroną, która chyba chciała się upewnić, że się na siebie nie rzucą.
– Przepraszam, Aiden. I dziękuję, że stanął w mojej obronie. Mam nadzieję, że to nic poważnego. – podeszła do blondyna, ze zmartwieniem marszcząc czoło i przyglądając się jego twarzy. Z torebki wyciągnęła chusteczkę i przyłożyła ją do zakrwawionego kącika jego ust. – Nie ma sprawy. Nie mogłem pozwolić, by ten gnojek ci coś zrobił. Kto to właściwie jest i dlaczego cię pocałował? – na twarzy Aidena pojawił się łagodny uśmiech, przy którym syknął z bólu, być może przez to nie dostrzegając zmieszania i zagubienia, które pojawiło się na twarzy Lemon. Na krótką chwilę jej spojrzenie spoczęło na Babylonie, który żywo dyskutował z ochroniarzem. – Em… znajomy... Najwidoczniej mu się podobam i nie potrafił tego inaczej okazać? – westchnęła ciężko, nie wiedząc jak wytłumaczyć to wszystko blondynowi. – Ale nie przejmuj się nim. Teraz chyba zrozumiał, że nie ma szans. – pokręciła lekko głową, chcąc zapewnić chłopaka, że nie ma powodu, by zaprzątać sobie głowę Babylonem. Sama już wiedziała, że nie zamierza kontynuować z nim znajomości. - Nie dziwi mnie to, że mu się podobasz. Dziwi mnie to, że przylazł tu i bezczelnie pocałował cię bez twojej zgody, w dodatku robiąc scenę przy wszystkich. – uśmiech Aidena był rozbrajający, a jego słowa sprawiły, że Lemon również się uśmiechnęła. Gdyby tylko Babylon wiedział, że jego działania przyniosły zupełnie odwrotny efekt, niż zamierzał!
Aiden zniknął na chwilę, by zabrać swoje rzeczy i odebrać swoje buty, a w tym samym momencie obok Lemon pojawił się Baby. – Nawet do mnie nie podchodzić. Czy ty jesteś nienormalny? O co ci chodzi, co? Po co to wszystko było, do cholery? – rzuciła, zanim zdążył się odezwać, ale na znak, że nie zamierza z nim rozmawiać, odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Nagły krzyk Lemon sprawił, że oderwał krnąbrny wzrok od Aidena i o wiele łagodniej spojrzał zza jego ramienia na dziewczynę. Wówczas coś go tchnęło. Rozchylił usta, jednak zanim zdążył się odezwać, ponownie szarpał się z z równie nabuzowanym emocjami przeciwnikiem.
Babylon nie rozumiał wielu rzeczy i w tamtym momencie za brak rozwagi oberwał obuchem. Odkąd pamiętał, to zawsze był tym nastolatkiem, który sprawiał najwięcej problemów; który nigdy nie stał pomiędzy, bo albo się go lubiło albo nienawidziło; był tym o którym przeważnie szeptano na korytarzach i obgadywano za plecami na zajęciach. Miał ciężki temperament: wszczynał awantury, bójki i bezpodstawnie obarczał kogoś przytykami; nie akceptował sprzeciwów oraz zasad, co przyczyniło się do przypięcia mu etykiety buntownika.
Na szczęście w porę ochrona przerwała ten trwający kataklizm. Prawdopodobnie w przeciwnym wypadku któryś z chłopców opuściłby kręgielnie w otoczeniu sanitariuszy. Oboje byli silni i wytrwali zarówno w oddawaniu, jak i przyjmowaniu uderzeń, stąd posoka na ich roztrzęsionych ciałach.
Babylon miał pękniętą wargę, łuk brwiowy oraz potężnego siniaka pod mostkiem – o czym jeszcze nie wiedział, ale z pewnością czuł nieprzyjemne promieniowanie w tamtym miejscu. Objął się prawym ramieniem, kiedy tylko krępy ochroniarz wypuścił go spod pieczy. Pomimo sytuacji najpierw posłał groźne spojrzenie Aidenowy, który najwyraźniej był zajęty tłumaczeniem, aby odwzajemnić jego wzrok, a następnie odszukał Lemon. Dziewczyna wydawała się nieprzejęta jego stanem, bo w pierwszej kolejności podeszła do krzywegoprzeciałka, czym całkowicie zrównała resztę dumy Babylona. Rany Aidena były powierzchowne, choć jego krew zaalarmowała Lemon o wiele bardziej, niż krew Babylona, która zdążyła ściec i wsiąknąć w bluzkę.
Zasłużył sobie, oczywiście – co nie zmienia faktu, że poczuł się przez to jeszcze bardziej dotknięty.
Nie słyszał o czym Lemon rozmawiała z chłopakiem, choć już bardziej o wiele sporadycznie spoglądał w ich kierunku. W pierwszej kolejności musiał wyjaśnić zajście i – o dziwo – postanowił wziąć całą winę na siebie. Ochrona zgodziła się nie wzywać policji, ale zastrzegli sobie prawo do nie wpuszczania Babylona do kręgielni. Przystał na to, rozumiejąc, że w obecnej sytuacji było to najrozsądniejsze spotkanie. Potem któryś z krępych mężczyzn podał mu gazę i nakazał wyjść. Jego znajomi już dawno opuścili lokal, gdzieś w międzyczasie informując, że poczekają na przystanku.
Wszystko wydawało się uspokajać, dopóki znowu nie stanął naprzeciwko blondynki.
Przestań histeryzować – rzucił ostrym, surowym głosem, po czym obszedł Lemon i sięgnął po kurtkę. – Miałem taki kaprys – krzyknął, gdy była już w połowie drogi do wyjścia.

zt.x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Park”