WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
-
Prostując się, skrzyżowała ręce na piersi, przeskakując spojrzeniem z jednego na drugiego, próbując doszukać się w ich postawie choćby odrobiny skruchy w związku z wydarzeniem, jakie miało miejsce, a oni zamiast ją okazać, wciąż nie mogąc dać za wygraną rzucali w swoim kierunku groźbami, ostatecznie kończąc na licytacji, której głównym eksponatem była ona!
Mimowolnie wzrok policjantów pełen zdziwienie wymieszanego z rozbawieniem padł na sylwetkę brunetki, kiedy najpierw Bosworth oznajmił, że z nią sypia, nie ograniczając się tylko do tego stwierdzenia nadmienił, iż uprawiają seks - chyba tak dla jasności, by Indio nie miał złudzeń - dodatkowo wspominając o fałszywej ciąży. W jednej sekundzie policzki Mel nabrały różowego odcienia, który pogłębił się wraz ze słowami opuszczającymi usta Indio. Uderzyła otwartą, dłonią w czoło. - Was kompletnie pojebało! - krzyknęła, nie zważając na to, że takie słowa zdecydowanie nie przystoją młodej kobiecie.
- Indio, daj mu już spokój! - pouczyła przyjaciela, podchodząc bliżej krat, by go pochwycić, ale był za daleko - Cholera! Proszę to otworzyć! - rzuciła do policjanta, wyraźnie przejętym głosem. Ten, pod wpływem rozkazującego tonu, który nie pasował do dobrego ciała, o mało nie wypuścił kluczy, ale posłusznie otworzył.
Wypowiadając wciąż z charakterystyczną dla ich relacji czułością - Głupek - uderzyła szatyna w ramię, choć strój, który miał na sobie sprawił, że Melusine zabolało to bardziej, po czym podeszła do Siriusa, pozwalając by oparł ciężar swojego ciała na jej. - Żyjesz? - zapytała z wyraźną troską w głosie. Oczywiście o Bassa również się martwiła, ale obecnie on był w nieco lepiej kondycji.
Właściciel
Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum
sunset hill
Zawiesił ramiona na kratach, jednocześnie z pokorą spoglądając na Melusine. Naprawdę chciał stąd wyjść. Był doszczętnie przemoczony, miejscami brudny od mułu, obolały i głodny. Gdyby ktoś mu powiedział, ze dzisiejszy dzień zakończy się w areszcie w towarzystwie, to został by w łóżku i zawinął się kołdrą w rolo.
Ich sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Każda chwila względnego spokoju w rzeczywistości była zapowiedzą dalszego etapu awantury. Gdy Sirius usłyszał, że Melusine jest stałym bywalcem w domu jego pięść po raz kolejny dotknęła żuchwy mężczyzny. Jednak zanim zdążył wyprowadzić kolejny cios, sam oberwał od Indio. Zgiął się w pół zaciskając obie ręce na brzuchu. Momentalnie zebrało mu się na wymioty, dlatego nabrał powietrza i zacisnął usta, aby spróbować cofnąć żółć, która podeszła mu do gardła.
– Rozkwaszę ci zaraz mordę – powiedział równie cicho, co towarzysz niedoli. Nie chciał po raz kolejny podpaść Melusine, ale nie dało się ukryć, że jego duma została porządnie nadszarpnięta. To była kwestia dwóch minut, żeby ponownie stanął na równe nogi i odwdzięczył się Indio kolejnym uderzeniem. Niestety nie zdążył, bo funkcjonariusze wpuścili do celi dziewczynę i plany szlag trafił. Wyprostował się i oprawszy brodę na jej ramieniu w dziecinny sposób wytknął mężczyźnie język. Minę miał głupią, niemal tępą.
-
Ale, wybawienie jak się okazuje, przyszło jeszcze szybciej, niż by się spodziewał. Podczas gdy sytuacja była względnie opanowana, do aresztu wszedł postawny, dobrze zbudowany mężczyzna, w bardzo drogim garniturze, ewidentnie emanujący władzą. Wszedł w towarzystwie komisarza, dobrego przyjaciela. Od razu skierował wzrok na Indio. Bass mógłby przysiąc, że chciał się uśmiechnąć, aczkolwiek w tej sytuacji byłoby to niezbyt dobrze widziane.
- Chodź, Indio, wracamy do domu.
Krótkie zdanie, wypowiedziane mocnym, nie znoszącym sprzeciwu głosem. Taki był jego przybrany ojciec. Teraz to on spojrzał z wyższością na Siriusa. Większość znała nestora rodu Astor-Bass, a nawet jeśli nie, to z mężczyzny emitowała jakaś dziwna energia i to taka, że nie chcesz za bardzo wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje. Uśmiechnął się do niego złośliwie, zabierając z pryczy ściągniętą wcześniej kamizelkę i zarzucając sobie na ramiona. Ostentacyjnie nie patrzył na Melu. To jej sprawa, z kim się spotyka, niech jednak nie oczekuje że będzie gnojka tolerował. Ani myślał przebywać w jego towarzystwie dłużej, niż to koniecznie.
- Na mnie już czas panienki, chłopcy, byliście genialni. – rzucił zarówno do strażników, jak i innych osadzonych, mimo obrażeń, nie tracąc poczucia humoru. Poniekąd wygrał i się z tego cholernie cieszył. Ruszył w stronę ojca. - A co do ciebie... – rzucił patrząc chłodno na Siriusa. - Nie chcę cię więcej widzieć na oczy. I jeśli cokolwiek jej zrobisz, jeśli tylko się dowiem że przez ciebie płakała wpierdolę ci tak, że własna matka cię nie pozna. – powiedział cicho, tak by tylko on go usłyszał i stojąca obok kobieta. Cóż, nie dbał teraz w tej chwili o to, co o nim pomyśli. Był wściekły i tego nie ukrywał. Splunął jeszcze raz krwią wprost pod jego nogi i wyszedł za ojcem.
/zt
-
Ciche westchnienie pełne pożałowania dla ich postawy - w końcu obaj byli już dorosłymi mężczyznami!, chyba - opuściło malinowe usta, nim znalazła się razem z nimi w celi. Policjanci również nie wykazali się zbyt dużą inteligencją, zamykając ich w jednym pomieszczeniu, ograniczonym ścianami i metalową kratą, ale tego nawet nie skomentowała.
Pokręciła z dezaprobatą głową na poczynania Siriusa, który wciąż nie dawał za wygraną, nieco zdziwiona, że przyjaciela nie zachowuje się lepiej. Tym razem zamiast w bójkę, wdali się w potyczkę słowną, która na chwilę przerwana została pojawieniem się dwóch nowych osób; jedną z nich był nie kto inny, jak Astor-Bass senior. Posłała w kierunku mężczyzny nieśmiały uśmiech, na ułamek sekundy podchwytując jego rozbawione spojrzenie, które przebijało się przez aurę powagi i surowości, jaka od niego biła. Zawsze go bardzo lubiła, nawet wtedy kiedy przez jakiś czas sądził, że z Indio będą tworzyć parę - cieszyła się, że przyjaciel jednak mu to wyperswadował.
- Indio - szepnęła tylko, gdy spomiędzy jego zakrwawionych warg poleciała kolejna groźba, po czym po prostu wyszedł, nawet na nią nie patrząc.
-Mam nadzieję, że obaj jesteście z siebie zadowoleni - mruknęła do, wciąż opierającego się na jej ramieniu, bruneta, zanim opuścili areszt.
Z tematu x2
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Planowała po prostu przez jakiś czas jedynie sobie popracować w warsztacie i głównie zająć się dilerką, ale jednak gang miał naprawdę inne plany i koniec końców była jedną z osób biorących udział w sporej bójce z konkurencyjnym gangiem. Dobrze, że nie doszło do żadnej strzelaniny i w parku zanim pojawiła się policja tłukło się prawie piętnaście osób. Max i wielu innych złapano i zabrano na komendę by przesłuchać i sprawdzić stan trzeźwości. Max w tamtym czasie akurat była na haju tak naprawdę, więc można było uznać ją za niepoczytalną, a sama wciskała uparcie psom kit, że zobaczyła iż się wszyscy biją to dołączyła. Nie, nie zna nikogo z tych facetów i jedynie zastrzyk adrenaliny (oraz prochy) napędziły ją by też tak chciała. Nigdy w życiu nie wsypie żadnego z chłopaków z gangu. Była lojalna aż to grobowej deski. Siedziała za kratkami do rana, a potem zlitowali się nad nią i mogła wykonać telefon by ktoś ją odebrał. Oczywiście nagrała się siostrze na automatyczną sekretarkę, bo Cai pewnie była w pracy. Nie do końca wierzyli w jej bajeczkę, więc dostała wpis i oskarżenie o udział świadomy udział w bójce. Nawet nie wiedziała, że były dwie osoby śmiertelne, bo jednak ktoś miał przy sobie ostry przedmiot. Teraz jedynie czekała na to, że Cai się nad nią zlituje i przyjedzie popołudniu wpłacić kaucję i zgarnąć ją do domu. Jeśli nie... będzie musiała kombinować. Max nie wyglądała najlepiej, ale to było do przewidzenia. Liczne siniaki i zadrapania. Była też pewna, że ma uszkodzonych kilka żeber, bo miała problemy z oddychaniem i wszystko ją bolało.
-
Trudno.
Cai wreszcie dotarła na komisariat, w jakim chciano ja potraktować niczym zwykłego petenta. Już widziała to znudzenie na twarzy policjanta. Wyraz dezaprobaty gdy mówiła, do kogo przyjechała. Biedactwo nawet starało się coś powiedzieć. Spławić ją. Ona jednak nie miała ochoty na takie zabawy, a tym bardziej na traktowanie. Bez słowa wyciągnęła swoją legitymację biura śledczego. W takich chwilach cieszyła się, że jako pracownik cywilny pracujący dla rządku oraz rządowym budynku musiała posiadać wyrobioną legitymację. Owszem różniła się od tych oficjalnych, lecz niewiele osób wiedziało, na co ma zwracać uwagę, dzięki czemu rozmowa zmieniła swój ton. Jako agentkę zaprowadzono ją do pokoju przesłuchań, oraz zapewniono ją o doprowadzeniu podejrzanej. Zostało jej jedynie czekanie. Przez chwilę przechadzała się po tym małym pokoiku, gdzie znajdował się stolik, dwa krzesła i tyle. Przez chwilę zastanawiała się, po co tu przyjechała. Dlaczego chce rozmawiać, z tą dziewczyną, a co najważniejsze co jej powie. Przez chwile nawet zastanawiała się, w jakim stanie jej jest mała dziewczynka. Jednak szybko odrzuciła, ta myśl. Musiała byc dziś twarda. Nie, nie da się jej oczarować. Nie ugnie się przed jej zachowaniem, przeproszeniem w spojrzeniu czy kłamstwom, jakie wypowiadały jej przyjemne usta. Cai znów przyłapała sie na powrocie, do wspomnień. Znów skarciła samą siebie, za takie zachowanie. -Przyszłaś po prostu porozmawiać...- okłamywała samą siebie w chwili gdy przysiadała na krawędzi stolika wbijając przy tym spojrzenie w stronę drzwi, w jakich zapewne niedługo pojawi się jej młodsza kopia.
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Mogła zadzwonić do szefa warsztatu albo do kogokolwiek innego by ją wyciągnął z tego bagna, ale ona oczywiście zadzwoniła do niej. Do osoby, dla której przecież miała się zmienić. I co? I znowu zawaliła, nic nowego. Naprawdę chciała pokazać Cai, że jest w stanie się zmienić, ale niestety towarzystwo w jakim się obracała naprawdę źle na nią wpływało. To właśnie to będzie najgorzej skrócić, bo całe swoje nastoletnie i dorosłe życie obracała się właśnie w niezbyt przyjemnym towarzystwie odnajdując w nich naprawdę lojalnych przyjaciół i uważając ich za drugą rodzinę. To oni tak naprawdę interesowali się nią i Max była im wdzięczna za to. Może właśnie dlatego była na ich każde zawołanie nawet jeśli wiedziała, że tym samym łamała obietnicę daną siostrze.
Przysypiała gdy pojawił się policjant mówiąc by zbierała tyłek. Była wręcz pewna, że po prostu ją wypuszczą i tyle, więc była nieco zaskoczona gdy policjant zaprowadził ją wciąż skutą w stronę pomieszczeń do przesłuchań. Czy oni kompletnie postradali zmysły by jeszcze ją maglować? Drzwi się otworzyły i mężczyzna wepchnął ją do pomieszczenia.
-Cai? O co chodzi? - spytała wyraźnie zaskoczona siadając naprzeciw niej będąc wciąż skutą kajdankami. Na jej widok uśmiech pojawił się na twarzy Max, a serce delikatnie przyśpieszyło.
-
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
-
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Prychnęła pod nosem gdy ta zaczęła jakieś durne wyjaśnienia o gniciu w celi. Jak jej tak bardzo zależy to może ją tu zostawić. Wystarczy, że wyjdzie z tego pomieszczenia i nie kiwnie placem jeśli chodziło o pomoc. Max była w tym momencie w stanie przyjąć na klatę wszystko.
Odwyk... ostatni na jakim była nawet nie wyszedł i bała się, że mimo najszczerszych chęci to również pójdzie nie tak jakby chciała. Przecież była wiecznym rozczarowaniem dla wszystkich bliskich! Jednak słuchała uważnie co Cai do niej mówi i kiwała głową potwierdzając, że naprawdę słucha. Cai miałaby być jej opiekunem. Na to zdecydowanie mogła się zgodzić. Gdy się zbliżyła i wyszeptała te słowa serce Max przyśpieszyło nieznacznie. Była kochana... przez jedyną osobą jaka na tym świecie się liczyła. To dla niej spróbuje odwyku i będzie się starała wyjść z tego bagna, ale obie wiedziały, że będzie cholernie trudno.
-Wszystko okej Cai? - uniosła się chcąc pomóc siostrze. Martwiła się o nią i jej zdrowie. Jej własne było niczym przy pannie idealnej. Skinęła głową. Spędzi tu jeszcze jedną noc, a potem wróci... ale nie do siebie. Pójdzie prosto do Cai by spróbować wszystko naprawić. -Powiesz mi co się dzieje? - wstała z miejsca stając naprzeciw siostry i chwytając jej dłoń w swoje. Miała w nosie czy jest zakrwawiona czy też nie. Martwiła się i to było widać w jej postawie i wzroku, który utkwiła w starszej Hernandez.
-
-Jest dobrze- odpowiedziała jedynie w chwili gdy wreszcie mogła wydusić, z siebie koleje słowa. Jednak czy chciała? Nie miała tyle siły, by wszystko jej tłumaczyć. Nie potrafiła również przyznać się, do słabości. Jedyne, na czym teraz się skupiła, to obecna chwila. Raz jeszcze zmusiła, się do spojrzenia w jej oczy. Słaby uśmiech, jakim ja obnażyła. Oraz słowa. Nijak nieodnoszące się do zaistniałej sytuacji.
-Wypuszcza Cie rano, do tego czasu wniosek zostanie przesłany, do odpowiedniego miejsca, a za każdy kolejny wybryk będę odpowiedzialna ja.- Nie dodała, że robi to wszystko dla nich, że może stracić wszystko, na co pracowała przez jej zachowanie. Jednak obie chyba zdawały sobie sprawę, z tego, że Cai znów bierze na siebie zbyt wiele. Odpowiedzialność za drugie życie. Za dziecko, jakim była jej siostra. Wreszcie cofnęła dłoń. Schowała je w kieszeniach. Tak było lepiej. Bezpieczniej.
-Nie mogę zrobić nic więcej mala - dodała przepraszającym tonem, mimo iż mała ochotę sprać ja tu i teraz. W sumie chciała coś jeszcze. Nieomieszkala jej tego powiedzieć tym ich specyficznym spojrzeniem, jakie wymownie skierowała ku kajdankom, a jej usta bezgłośnie wyszeptały "musimy takie załatwić"
diler dragów /mechanik
chuck's auto repair
south park
Skinęła głową nawet nie ruszając się z miejsca o krok. Czy miała świadomość jak wiele znowu Caitria bierze na siebie? W nikłej części. Jeszcze do niej nie dociera, że faktycznie musi zacząć zmieniać swoje życie, bo inaczej to właśnie Cai się za jej wybryki oberwie. Chwilowo i tak wiele nie mogła, bo siedziała za kratkami, a i trochę jej zejdzie dochodzenie do siebie po tej całej akcji z bójką.
-I tak robisz wystarczająco Cai. Znowu wyciągasz mój tyłek z kłopotów - westchnęła cicho. Mimo tego, że często jej wręcz nienawidziła za bycie idealną córeczką to jednak Maxine zawdzięczała jej naprawdę wiele.
To specyficzne spojrzenie sprawiło, że Max skręciło w środku i uśmiechnęła się zadziornie. Ktoś tutaj ma ochotę być skutym. Max uniosła brwi i również wyszeptała bezgłośnie 'Da się załatwić'. Jeśli siostra sobie tego życzy to Max faktycznie ogarnie taką zabawkę, to nie było problemu. -Cai... - oparła się czołem o czoło siostry -Dziękuję - wyszeptała krótko i ostatecznie odsunęła się na bezpieczną odległość. To nie było raczej miejsce do schadzek. Zresztą wiedziała, że zaraz ją zgarną do celi, bo przecież czekała ją jeszcze jedna nocka w tym miejscu.
-