WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#4 Nocna zmiana była koszmarna. Zwłaszcza w piątek, gdy wszyscy bawili się w najlepsze, a on musiał stać za barem i ewentualnie popijać na zapleczu, aby choć trochę ulżyć sobie w cierpieniu. Musiał być masochistą, skoro wybrał zawód barmana. Chociaż z drugiej strony to nie tak, że nalewał piwa i robił ludziom drinki z pasji. Próbował jedynie nie umrzeć z głodu i pokazać rodzicom, że wcale nie był takim pasożytem, za jakiego go mieli. Chociaż i tak trochę był...
No ale tak, zmiana była okropna. O szóstej rano, po zamknięciu baru, marzył jedynie o walnięciu się na łóżko i zamknięciu oczu. Musiał jednak pokonać dość spory dystans pomiędzy Little Darlings a Fremont, a że był leniwy to wlazł do autobusu na gapę i tak jechał, patrząc w szybę i udając, że grał w teledysku. No i jeszcze myśląc nad tym, czy gadanie po persku przejdzie, jeśli do autobusu wkroczy jakiś kontroler. Na szczęście jednak nie musiał rżnąć przed nikim głupa.
Dotarł do mieszkania wymordowany, ociężale omijając leżącego na schodach żula. Miał nadzieję na to, że kiedy wejdzie do domu, powita go błoga, poranna cisza, ale jedyne, co otrzymał, to odór kiszonej kapusty i dziwne sapanie Wandy. Chyba nawet nie chciał wiedzieć.
Zamknął drzwi i skierował się w stronę lodówki z nadzieją, że Emmett trzymał tam jakąś wodę, lecz wtem rozległo się głośne pukanie do drzwi. Shahruz przystanął w połowie drogi i zmarszczył brwi. Czyżby sąsiad, który przed chwilą ucinał sobie drzemkę na schodach, znowu przyszedł żebrać o piątaka?
Cofnął się ze zbolałą miną i otworzył drzwi, nie wiedząc co przyniesie mu rozmowa z panem menelem. Ku jego zaskoczeniu jednak nie ujrzał swojego dobrego znajomego, a jakiegoś jegomościa w pomiętej koszuli, ze skórzaną teczką w ręce.
- Dzień dobry, Emmett? - powiedział jegomość, uśmiechając się lekko. Hale zmarszczył brwi.
- Jesteś jego adwokatem? - zapytał podejrzliwie. Nie wydawało mu się, aby Richardson miał zatargi z prawem, no chyba że ktoś zgłosił go na policję za ten materac, który podebrał ze śmietnika w ostatnim tygodniu. Chociaż jaki by to miało sens?
- Nie, pisałem do niego w spra... - zaczął, ale Shahruz tylko machnął ręką i odwrócił się bezczelnie.
- Em, jakiś fagas do ciebie! - krzyknął, po czym, zostawiając otwarte drzwi, znów ruszył w kierunku lodówki. Potrzebował wody. Jakimś jedzonkiem też by w sumie nie pogardził.
Ostatnio zmieniony 2020-10-13, 12:34 przez Shahruz Hale, łącznie zmieniany 2 razy.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

O raju, nastał kompletnie nowy dzień- to takie emocjonujące, fascynujące i jednocześnie zatrważające! Każdy poranek to przecież szansa na przeżycie kompletnie nowej historii, wypełnionej przygodami, oraz nowymi przyjaźniami. Zupełnie jak w jakimś Dungeons & Dragons, E nigdy nie był pewien tego co mu przyniesie dzień i to było takie ultra-mega-fajne. Swoją drogą, Emmett właśnie leżał sobie w łóżku, przykryty swoją ulubioną kołderką w gwiazdki i rozmyślał o tym co zje na śniadanie, kiedy nagle usłyszał głos swojego współlokatora. O! Czyżby jego najwspanialszy przyjaciel Shahruz już wrócił z pracy? To takie super fajne, kiedy można wrócić do domu i opowiedzieć o tym jak minął Twój dzień – nawet jeśli Twój dzień toczył się w nocy, co była zdradliwe. Ale czyżby Em miał gościa? O tej godzinie? O raju! To takie super, kiedy już z samego rana można przeżyć nowe przygody. Co dzisiaj czeka Emmetta? Tylko w jeden sposób mógł się o tym przekonać, dlaatego Richardson wstał pośpiesznie z łóżka, a następnie rzucił się w stronę drzwi z pokoju. Chłopak otworzył drzwi z rozmachem i tym samym uderzył się w sam środek czoła. Jęknął cicho "au", po czym masując zranione miejsce podbiegł do przyjaciela i nieznajomego.
-Dzień dobry! – przywitał się z szerokim uśmiechem-Piękny mamy dzień, prawda?
W tym samym momencie kiedy Emmett wypowiedział te słowa, za oknem znów zaczęło padać. Em spojrzał w stronę okna wychodzącego na ulicę, a następnie machnął dłonią.
-Na pewno zaraz przejdzie! – oświadczył z entuzjazmem, w tym samym momencie rozległ się grzmot.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Entuzjazm Emmetta był przerażający, serio. Może dla niektórych - takich, co oprawiali sobie w ramki teksty w stylu "uśmiechaj się zawsze, bo nigdy nie wiesz, kiedy ktoś zakocha się w twoim uśmiechu" - ten wieczny optymizm uchodziłby za inspirujący, ale Shahruz zdecydowanie nie należał do grona takich osób. A przynajmniej nie po nocnej zmianie, bo kto wie, może po sześciu szotach i jednym skręcie zacząłby nawet podzielać radość przyjaciela? W tamtym momencie jednak nie był najlepszą wersją samego siebie, więc na widok radosnej gęby współlokatora tylko zmrużył oczy jeszcze bardziej, jak gdyby jego uśmiech raził go bardziej niż wpadające przez okno promienie słońca. Był pewien, że istniały jakieś badania potwierdzające to, iż tylko psychopaci uśmiechali się o szóstej rano. Amerykańscy naukowcy na pewno zdążyli już tego dowieść.
- No w chuj - mruknął, otwierając lodówkę i sięgając po butelkę z wodą. Tyle dobrego, że chociaż chmury przykryły to uciążliwie świecące słońce i nagle zerwała się okropna ulewa. Kurczę, w sumie to szkoda, że nie zaczęło padać wcześniej. Gdyby rozpadało się kiedy jechał autobusem, mógłby jeszcze bardziej wczuć się w rolę bohatera teledysku tragicznej, popowej piosenki. - Weź się w garść, twój alfons już tu jest - to powiedziawszy, napił się łyka wody. Od razu jednak skrzywił się strasznie i pokręcił głową. - Kurwa, to wódka! - Pewnie jakiś spryciarz chciał uchronić swój alkohol przed ciekawskimi łapami Shahruza i w tym celu przelał go do butelki po wodzie niegazowanej. Nie przewidział jednak tego, że mieszkaniowa kleptomania Hale'a nie zatrzymywała się na produktach prestiżowych, lecz obejmowała również wyroby użytku codziennego.
Pozostawało pytanie, czy tym spryciarzem był Emmett, czy Wanda...
- Yyyyy... - Gość wyglądał na autentycznie skołowanego, patrząc to na Hale'a, to na Richardsona. - Ty jesteś Emmett? - zapytał niezręcznie. - Jestem Greg, pisałem do ciebie na Airbnb. - No i pięknie. Tylko tego im teraz brakowało.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy Shahruz rzucił uwagę na temat tego, że nieznajomy jest alfonsem Emmetta, Richardson zmarszczył jedynie brwi w ostrej konsternacji. Szczerze mówiąc, jeszcze chwila takiej ostrej rozkminy, a kto wie, czy w jego majtkach nagle nie pojawiłby się jakiś kleks. Jedno jest pewne – Ciocia Lucy często wspominała o tym, że należy być uprzejmym wobec ludzi, nawet kiedy oni specjalnie nie dają nam ku temu powodów. No bo co to za sztuka być uprzejmym dla kogoś, kto jest dla nas miły? Dlatego nie skomentował uwagi swojego drogiego przyjaciela, a jedynie uśmiechnął się szeroko prezentując niewyobrażalnie promienny, a jednocześnie lekko wkurwiający uśmiech.
-To nie tyle wódka, mój drogi najwspanialszy przyjacielu, któremu Wanda z przyjemnością robi pranie – to wcale nie miał być żadnego rodzaju roast, Emmett naprawdę raz ogarnął, że Wanda po kryjomu robi pranie dla Shahruza-Tylko najważniejszy składnik niedzielnego ciasta, które planuję robić razem z Wandą! Co prawda w przepisie znajduje się jakiś trunek wiśniowy, ale przecież kto miałby na tyle dużo pieniędzy, by wlewać takie ekskluzywności do ciasta? Ciocia Lucy zawsze powtarzała, że takie zagrywki to marnotrastwo jedzenia. Postanowiliśmy z Wandą użyć wódki i dżemu wiśniowego. To praktycznie to samo, a ile nam się uda zaoszczędzić! – oznajmił z zaiste wkurwiającym entuzjazmem, który zdecydowanie nie powinien istniec o tej porze, po czym wziął tą butelkę, włożył do lodówki. Następnie spojrzał na nowoprzybyłego-No tak, dzień dobry, witam! – wykrzyczał z uśmiechem, po czym idąc w stronę nieznajomego przewrócił się o jakieś kartony stojące w przejściu. Chłopak się szybko wyprostował, poprawił swoje włosy wyperfumowane wszekiego rodzaju specyfikami a następnie wyciągnął dłoń przed siebie-To wspaniale, że udało się Panu do nas trafić! Pana kwatera już czeka Po czym przedreptał dosłownie kilka kroków kierując się w stronę pokoju dziennego, gdzie jedna z kanap była rozłożona i znajdował się na niej wełniany, stary koc. To jeden z tych koców, które zwykle wykorzystuje się do stworzenia legowiska dla psów w samochodzie, dizajnersko ciężki PRL. Obok stał stolik nocny zrobiony z skrzynki po warzywach, a na nim stoi lampka nocka, wyglądała jak tanie tworzywo kupione na Alliexpress -WANDAA! Potrzebujemy klucze dla Pana! zaalarmował przyjaciółkę-Długo Pan zostaje w mieście? Zdaje się, że zaznaczył Pan na stronie tygodniowy pobyt...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uwaga o alfonsie wcale nie miała być uszczypliwa, Shahruz na serio pomyślał, że skoro typ nie był adwokatem, a dzierżył ze sobą teczkę wyglądającą na taką, która była w stanie pomieścić jedynie akta bądź pieniądze, Emmett musiał dorabiać sobie jako prostytutka. I nie było w tym nic złego, w końcu żadna praca nie hańbi. Hale jako prawdziwy przyjaciel kochał go bez względu na wszystko i wspierał każde jego działania, nawet te idiotyczne. Zresztą sam nie raz i nie dwa rozważał możliwość znalezienia sobie sugar daddy'ego, dzięki któremu wszystkie jego problemy finansowe zniknęłyby jak za dotknięciem magicznej różdżki. Jedyne, co mu to utrudniało, to ta jego wrodzona bezczelność. W końcu sugar daddies szukali uległych sugar babies, a nie zapijaczonych typów, którzy na tekst "klęknij, maleńki" powiedzieliby "sam sobie klękaj, debilu, ja tego twojego fiuta nie tknę nawet małym palcem".
Słuchał opowieści przyjaciela ze zmarszczonymi brwiami. Z jednej strony był pod wrażeniem pomysłowości i ekonomiczności Emmetta, z drugiej jednak zdegustowany faktem, iż zamiast wody dostała mu się wódka. Rodzice powinni być dumni - w końcu nadszedł ten dzień, kiedy ich syn krzywił się na smak alkoholu. W ramach gratulacji totalnie powinni mu sprawić zgrzewkę piweczka albo butelkę jakiegoś wina. Czuć ironię?
- Kurwa, racja - potwierdził, kiwając głową z podziwem. - Ty to jednak masz łeb. - Szczerze nie widział w logice Emmetta żadnych wad. Chłopak umiał poradzić sobie w życiu i to współcześnie się ceniło! - Dacie mi spróbować? - Oczywiście bez tego by się nie obyło. Pewnie gdyby chciał być konkretniejszy, zapytałby "dacie mi wpieprzyć połowę?", ale takiego tupetu to on jeszcze nie miał. Tliła się w nim jednak jakaś nadzieja na to, iż Richardson zrozumie ukryte przesłanie.
Gdy typ, który podawał się za Grega, wyznał, iż przyszedł do nich na spanko, a nie na ruchanko podejrzane rzeczy, o które Shahruz wcześniej go podejrzewał, wszystko nagle się wyjaśniło. Hale przetarł oczy, z rozbawieniem obserwując zmianę na twarzy Grega. Początkowy wyraz uprzejmości stężał, aby ostatecznie zniknąć w momencie, gdy Emmett zaprowadził go do jego kwatery, jak to profesjonalnie zostało określone. Ktoś nieuświadomiony mógłby zapytać o to, dlaczego Airbnb jeszcze nie ściągnęło ich ogłoszenia ze strony, skoro warunki były spartańskie. Na to pytanie znali jednak odpowiedź jedynie on, Emmett i Wanda, którzy notorycznie robili sobie nowe konta na tym portalu tylko po to, aby wystawić samym sobie pozytywne opinie. No czyż to nie było genialne?
- Yyyy... - Na czoło Grega wstąpiły kropelki potu i Shahruz resztkami manier powstrzymywał się od palnięcia "fuj, stary, obleśne". Musiał być poważny, jak na dobrego pana domu przystało. - Być może trochę skrócę swój wyjazd... - jęknął, wodząc spojrzeniem od Emmetta do swojego prowizorycznego łóżka. Hale musiał uratować sytuację.
- Szkoda, Seattle to piękne miasto - stwierdził, kiwając głową. - Kuchnia i łazienka są do pana dyspozycji. Tylko co do łazienki... Proszę za mną, wszystko wyjaśnię - to powiedziawszy, obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swojego pokoju. Po otworzeniu drzwi, pociągnął nosem i zmarszczył brwi. Piętrząca się na krześle sterta brudnych ubrań błagała o pranie. - Trzeba najpierw wejść do tego pokoju, a potem przez te drzwi do łazienki - tłumacząc Gregowi plan mieszkania, wskazał na drzwi prowadzące do osobnej łazienki. - Cenimy sobie prywatność, ale jeśli coś pana przypili w środku nocy to proszę się nie krępować i lecieć bez pukania. Ale jakby coś to mop jest w kuchni. - No cóż, trzeba być przygotowanym na ekstremalne przypadki. - Jest też druga łazienka, w pokoju Wandy... - A właśnie, gdzie ta Wanda? - Waaaanda! Wanda, no! - wrzasnął z irytacją. Co ona, pierogi lepiła, że tak długo jej schodziło?
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy jego wielki i najwspanialszy przyjaciel skomplementował jego "łeb", Emmett uśmiechnął się szeroko prezentując znowu ten irytujący, śnieżnobiały uśmiech. Jak do tego doszło, ten typ mógł się pochwalić tak dobrym uśmiechem? Nie wiem-No mam! – przyznał kiwając głową energicznie i stukając się w czoło, zupełnie jakby był jakimś chodzącym memem.-Pytasz, czy damy Ci naszego super wspaniałego, świeżo wypieczonego ciasta niedzielnego? Przecież nie ma innej możliwości! Oczywiście, że damy Ci skosztować naszego wypieku i wspólnie będziemy się nim zajadać oglądając powtórkę koncertu Neil Diamond'a. Jak w każdą niedzielę. No właśnie, mój drogi, najwspanialszy przyjacielu. Dlaczego ostatnio Cię nie było? Tak między Bogiem a prawdą, to Shahruz uciekł z ostatnich trzydziestu podwieczorków, ale kto by to miał mu za złe? Na pewno nie Emmett. Och jak wspaniale zapowiadała się ta niedziela! No i wszystko wskazuje na to, że będą mieli dodatkowego gościa – bo Greg powinien wtedy jeszcze być w mieście, o ile nie przeszkadzają mu warunki. Emmett oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że nie żyją w wspanialym domu niczym bohaterki "Gotowe na wszystko", ale przecież najważniejsze jest to, że się kochają. Ciocia Lucy zawsze mówiła, że miłością buduje się domy.
-Och, proszę nie skrócać swojego pobytu! W niedzielę będziemy mieli rodzinny podwieczorek, z ciastem i powtórką koncertu Neil Diamonda! – Emmett był prawdziwie przejęty wizją tego, że ktoś mógłby uznać ich gościnę za niewystarczającą -Nie może Pana zabraknąć?
Nagle w kuchni rozległ się huk, a chwilę później jakaś starsza kobieta otworzyła harmonijkowe drzwi i wyszła z tego pomieszczenia. Pani Wanda ma na pewno lekką nadwagę, włosy upięte w imponujący kok i twarz tak zniszczoną życiem, że trudno jest ustalić ile ona może mieć lat.
-Szto mi tu kriki? A czynsz łostatni zapłacił, aa? – spytała Wanda z silnym rosyjskim akcentem, a następnie spojrzała na Emmetta i nieznajomego-Da, Pan to z ogłoszjenia, my wjtamy wjtamy – a następnie sięgnęła do swojego imponującego biustu i wyciągnęła z nich niewielki kluczyk-Mjeszkanje do Pana dyspozycjj. Shahruz! Ty da goścjowj jakie kapcie, aa? – spytała, a następnie podesła do prowizorycznego łóżka. Niestety, Greg nie ma wielkiego szczęścia w życiu, bo babuszka zamiast skomentować wystrój uderzyła w poduszkę, co teoretycznie miało sprawić, że będzie bardziej puszysta, a następnie kiwnęła głową, zupełnie jakby miała powiedzieć "Pokój gotowy".

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Uśmiech Emmetta był jaśniejszy niż słońce o szóstej rano, ale Shah nawet go lubił. To znaczy tylko wtedy, kiedy akurat go nie wkurwiał, a wkurwiał go rzadko, więc generalnie go lubił. Co prawda w tamtym momencie nie miał ochoty go oglądać, bo był zmęczony, ale to nic osobistego. Gdyby się wyspał, pewnie szczerzyłby się jak idiota razem z Richardsonem.
Niemalże się wzruszył, gdy Emmett wyraził entuzjazm wobec jego pasożytnictwa. Gdyby miał trochę więcej wstydu, może zrobiłoby mu się trochę głupio, ale przecież przyjaciele pomagali sobie w biedzie, a Shahruz był biedny cały czas, więc potrzebował pomocy 24/7. Wszystko dało się wytłumaczyć.
- Yyyy… – zająknął się, gdy wypłynął temat niedzielnych podwieczorków, z których prawie zawsze się ulatniał. I nie chodziło tu o Emmetta, lecz o Wandę, która zaczynała zanosić się płaczem już podczas pierwszych minut śpiewu Neila Diamonda, czego Shah kompletnie nie rozumiał, bo nie dość, że typ nie śpiewał jak Beyonce to w dodatku nawet nie był ładny. No ale może ona na niego leciała, nie jemu oceniać jej gust. – Kenai mnie potrzebował. Miał… problem – wymyślił na poczekaniu. – Nie mógł znaleźć toalety w domu. Wiesz, bo on jest ślepy – wytłumaczył, całkiem zadowolony z tego, jak ładnie wybrnął z sytuacji. Ślepota Kentigerna zawsze ratowała mu dupsko.
Greg raczej nie wyglądał na takiego, który rozważałby możliwość wzięcia udziału w ich podwieczorku, chociaż zdaniem Hale’a zdecydowanie przydałoby mu się trochę wiśniowej nalewki. Na chwilę obecną jednak doszedł do wniosku, że należało najpierw przekonać Grega do tego, aby w ogóle z nimi został, a dopiero potem proponować mu wspólny podwieczorek w rytmach piosenek Neila Diamonda i szlochu Wandy. Wszystko po kolei.
Ich gość już otwierał usta, aby coś powiedzieć, lecz wtem zza drzwi wyszła Wanda, niosąc ze sobą zapach kapusty i domowej roboty bimbru. Shahruz od razu wyprostował się lekko, automatycznie czując przed Smirnov jakiś respekt. Przez te wszystkie historie, jakich nasłuchał się o Rosji, miał wrażenie, że Wanda byłaby w stanie złamać mu kręgosłup jedną ręką. Co oczywiście nie przeszkadzało mu w uwielbianiu jej na jakiś własny, dziwny sposób.
- Da, da – to były jedyne słowa, jakie znał po rosyjsku. Przez osiemdziesiąt procent czasu nie rozumiał, co Wanda do niego mówiła, ale jakieś tam podstawy łapał. A już na pewno ogarniał, że gościowi należało dać kapcie. Pobiegł więc do przedpokoju i wyciągnął z zakurzonej szafki jakieś wełniane bambosze, które Wanda prawdopodobnie przywiozła do USA jeszcze z ZSRR. Oferował je każdym gościom.
- Proszę, kapciuszki, najlepszej jakości – powiedział, podsuwając Gregowi kapcie pod nogi. – W ogłoszeniu pewnie mógł pan zobaczyć, że w mieszkaniu są widoczne elementy folkloru rosyjskiego, o to właśnie nam chodziło - powiedział, mimo zmęczenia uśmiechając się do Grega przyjaźnie. Ten jednak stał jak kołek, wpatrując się w niego niepewnie. - Znaczy jest jeszcze dywan na ścianie w pokoju Wandy, to znaczy w tym drugim kiblu, bo narzeka, że przez kafelki bolą ją korzonki - wytłumaczył, na co Smirnov pokiwała głową, mrucząc "da, da". - Jak pan chce to ja pokażę - zaoferował wspaniałomyślnie, ale Greg tylko pokręcił szybko głową. O co mu mogło chodzić?
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Chociaż początkowo argumentacja jego najdroższego przyjaciela wydawała mu się nieco dziurawa, im dłużej Emmett się nad tym wszystkim zastanawiał, tym bardziej był przekonany, że Shahruz ma rację. Jak można sobie radzić w życiu, kiedy jest się ślepym?
-Hm, no tak mruknął po chwili drapiąc się po swojej dziwnej fryzurze, wyglądającej nieco jak naelektryzowana wiewiórka przyklejona taśmą klejącą do głowy. Zdecydowanie Emmett nie potrafił korzystać z tych wszytkich dziwnych specyfików, które często sobie kupował do stylizacji włosów. Kto wie? Może po prostu wkłada głowę do wiadra żelu, a reszta roboty robi się po protu sama?
Kiedy jego najwspanialszy przyjaciel Shahruz tłumaczył gościowi wszystkie zasady współżycia w tym wyjątkowym miejcu, Emmett kiwał głową energicznie, zupełnie jak jakiś zabawkowy piesek, które zwykle znajdują się na deskach rozdzielczych samochodów.
-Shahruz ma rację, mój drogi Panie Gregu! – oznajmił w końcu z dzikim entuzjazmem-Ciocia Lucy zawsze powtarzała, że Seattle to miejsce pełne artystów, piękna i sztuki. Nie może Pan ot tak sobie wyjechać, najpierw trzeba zwiedzić te piękne miasto, poznać lokalną kuchnię! Jego wypowiedź była podejrzanie sensowna i można było wręcz uznać, że chłopina wie o czym mówi. Niestety, wszelkie perspektywy na to, że rozmowa potoczy się w jakimś cywilizowanym kierunku zaprzepaściły kolejne słowa-Och, każdego dnia mam wrażenie, że nasz wspaniały przyjaciel Kenai jest prawdziwie bohaterski. Jak inaczej można nazwać to, że próbuje rano dopasować sobie skarpetki kolorami, albo zakłada ubrania w odpowiedniej konfiguracji? Jestem pewien, że jeżeli byłbym ślepy, to zakładałbym majtki na spodnie, jak dawniej Batman
-Da, da, objad bedzje potym, jść do skjepu teras – przyznała Wanda –Rozpakuj się Pan j żadnej wyprowadzki! Gość w dom, Bóg w dom, a my nje damy sobje Boga odebrać, da! – po czym po prostu wyszła z domu, zupełnie jak podczas tych scen okropnych horrorów, podczas których psychopatyczny morderca z siekierą zapowiada swój powrót.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokiwał głową, udając niesamowicie przejętego losem swojego ślepego brata, którego w wolnych chwilach wykorzystywał jako przynętę na ładne dziewczyny. Emmett miał w sobie dużo empatii, powinien zrozumieć, że dojście do toalety po omacku było nie lada zadaniem. W sumie ciekawe, co będzie następne? "Hej, Emmy, przepraszam, że wczoraj nie przyszedłem na podwieczorek, ale Kenai miał iść uprawiać seks i musiałem mu pomóc, żeby dobrze sobie trafił"? Kripi.
Greg, widząc zaangażowanie całej tej dziwnej gromadki w jego udany pobyt w Seattle, westchnął ciężko i pokręcił głową. Z jednej strony był wściekły, że nabrał się na te piętnaście dolarów za dobę i skończył w takiej dziurze. Z drugiej jednak czuł, iż ta nienormalna zgraja i tak nie zrozumiałaby jego złości. Jakiś szósty zmysł podpowiadał mu, że gdyby spróbował ponarzekać na warunki, w jakich przyszło mu się zatrzymać, ta cała Wanda przyniosłaby mu miskę bigosu w ramach odszkodowania i na tym by się skończyło.
Jęknął bezgłośnie, gdy chłopiec z ADHD znowu zaczął pleść głupoty. Musiał chwilę odpocząć.
- Przepraszam, muszę wykonać ważny telefon - powiedział, zupełnie nieprzejęty losem Kenaia, po czym odszedł na stronę i wyjął swojego srajfona, na którym zaraz zaczął coś tam pykać.
- Gdyby chciał pan zaprosić do nas jakichś przyjaciół, chętnie ich poznamy - powiedział z nadzieją, że to jakoś przekona Grega do pozostania w ich trzygwiazdkowym hostelu. Niestety facet tylko burknął coś pod nosem, przyciskając telefon do ucha. Shahruz wzruszył ramionami, gdy ich gość w końcu rozpoczął rozmowę:
- Halo? Madame? Mamy problem... - Kto wie, może Greg był zakamuflowanym synem Maxa?
Nieprzejęty perspektywą utraty klienta, Shah westchnął i walnął się na kanapę, usadawiając swój tyłek dokładnie na wypełnionej pierzem poduszce przyszykowanej dla Grega.
- Wiesz co, wydaje mi się, że Kenai ma same białe skarpetki - stwierdził w odpowiedzi na jego niedawne rozważania. - Ale no muszę go dopytać, jak sobie z tym radzi - przytaknął z zastanowieniem. Nagle w jego głowie pojawiła się znakomita myśl. - Ej, a może chciałbyś, żebym was umówił? Mógłbyś pomagać mu w dobieraniu skarpetek i ubieraniu majtek. - Fajnie, gdyby udało mu się włączyć Emmetta do rodziny. Tylko musiałby jeszcze pomyśleć o tym, co zrobić z Wandą, bo jej też nie chciałby zostawić. Sam raczej nie wziąłby jej za żonę. Nie był też na tyle skrzywiony, aby próbować zabić własną matkę i zrobić z Wandy swoją macochę. Jakieś tam morale miał.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Kiedy tylko Shahruz oświadczył Gregowi, że chłopak może swobodnie zapraszać przyjaciół do domu, to Emmett pokiwał głową gorączkowo. Przecież taki pomysł brzmiał naprawdę wspaniale! Emmett był teraz dumny z swojego wspaniałego i serdecznego przyjaciela, który zawsze wie co powiedzieć. Jak Shahruz to robi, że zawsze jest taki wygadany i błyszczy mądrością? -Oj tak, szanowny Panie Gregu! Proszę się nie obawiać i zapraszać kogo tylko Pan chce! Jednak to dobry moment, by dodać, że jeżeli byłaby to dziewczyna, to wtedy Wanda może się zdenerwować. Nasza wspaniała gospodyni woli, gdy w domu przebywają tylko pary po ślubie, ale w końcu przekonaliśmy ją, że narzeczeństwo jest równie ważne. Mój drogi Shahruz ma nową narzeczoną średnio dwa razy na tydzień.
W tym samym momencie Wanda łypnęła głową zza rogu, zupełnie jakby wyczaiła, że ktoś o niej mówi i spojrzała na nich po kolei. Emmett chwilę milczał wpatrując się w gospodynię, która w końcu bez słowa wróciła do swoich zajęć. Uff, o mały włos Wanda wyczailałby, że Shahruz sprowadza do domu różne lambadziary i szlaufy!
Oczywiście pytanie Shahruza go zaskoczyło, Richardson spojrzał na swojego drogiego kumpla i wytrzeszczył oczy zaskoczony-Ale jak to? Chwila! Nie możemy tak! Skąd możemy wiedzieć, czy jestem w typie Kenaia? – zapytał przejętym głosem, po czym wzdrygnął się gwałtownie-Nie, nie, mój drogi wspaniały przyjacielu Shahruzie, którego cenię sobie nad życie i ostatnią parę czystych majtek. Nie możemy ot tak, po prostu, za niego zadecydować czy będzie randka, czy nie będzie randki i skazać go na godziny niezreczności! Jakże mógłbym mu wtedy spojrzeć w oczy? zapytał przejęty.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby Shah usłyszał, że Emmett uważał go za mądrego, napuszyłby się jak paw i pewnie nawet powiedział o tym swoim rodzicom, którzy generalnie uważali go za półgłówka. To byłby pierwszy raz, kiedy ktoś wyraził zachwyt jego inteligencją!
Kiwał głową jak idiota, tym samym wyrażając poparcie dla wszystkich słów swojego przyjaciela. Przestał dopiero w momencie, gdy Richardson wspomniał coś o jego zmieniających się narzeczonych, bo już wcześniej dostrzegł wystającą zza framugi głowę Wandy i poczuł, jak zalewa go fala zimnego potu. Gdyby Emm był bliżej, Shah może spróbowałby kopnąć go w kostkę i powstrzymać przed dokończeniem historii, ale niestety Hale nie był slendermenem i nie miał aż tak długich nóg. Niech to szlag…
Kiedy Wanda spojrzała na nich groźnie, Shah uniósł rękę i pomachał jej, uśmiechając się tak, jakby właśnie poczuł gówno. Tyle na szczęście wystarczyło, aby uśpić ciekawość Smirnov. Uff, mało brakowało.
Skąd mieli wiedzieć, czy Emmett był w typie Kenaia? No… był gejem. I Kenai też był gejem. Więc analogicznie powinni się dogadać, nie? Shahruz myślał o tym w bardzo prosty sposób – skoro on był pan i leciał na wszystkich to też wszyscy byli w jego typie. No, może miał jakieś tam ograniczenia wiekowe – na przykład z piętnastolatką raczej by się nie umówił (ale siedemnastolatkę już mógłby rozważyć). Tę dwójkę jednak dzieliły zaledwie dwa lata różnicy, więc nie było problemu.
Przewrócił oczami, gdy Emmett zaczął dramatyzować. W takich momentach właśnie widział, jak ta dwójka idealnie by do siebie pasowała – jeden rozgadany, z motorkiem w tyłku i prawdopodobnie ADHD, drugi nieco bardziej ogarnięty, ale wystarczająco wyluzowany, aby znieść emmettowy temperament. Idealnie! Dlaczego dopiero teraz na to wpadł?
- No to nie będziemy aż tak oficjalnie tego określać – zdecydował z nadzieją, że to jakoś uspokoi przyjaciela. Niestety wcale się na to nie zapowiadało. – Stary, nawet jak spojrzysz mu w oczy to on i tak cię nie zobaczy – zauważył rozsądnie, po czym pokręcił głową. – Już ja go zapytam i wyczaję, czy chce się z tobą umówić, czy nie. – To brzmiało jak dobry plan. Najpierw szybkie rozeznanie w terenie, a potem faktyczne działanie. – Ale postaw się też na moim miejscu. Nie będę żył wiecznie. Już mi coś w kościach strzela, budzę się z bólem pleców, który jest w stanie zabrać tylko wódka – opowiadał dramatycznie. – Kto zajmie się Kenaiem, kiedy mnie zabraknie? Muszę przekazać ten obowiązek komuś, komu naprawdę ufam, Emmy – zakończył łzawo, w sumie bardziej dla beki aniżeli na serio. Chociaż ostatecznie fajnie byłoby spiknąć Richardsona z młodszym Halem – to mogłoby być mega zabawne combo. No i Shah podejrzewał, że bawiłby się przednio, gdyby później słuchał dwóch, zupełnie innych od siebie narracji z ich pierwszej randki. To musiało dojść do skutku.
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Emmett otworzył szerzej oczy, szczerze mówiąc kompletnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ojej! Kiedy on właściwie zgodził się na to, by jego najwspanialszy i najdroższy przyjaciel w ogóle rozkminiał czy Kenai chce z nim pójść na randkę. No kiedy!? Ciocia Lucy zawsze mówiła, że Richardson potrafi wpieprzyć się jak śliwka w kompostownik, ale Emmett nigdy nie do końca zrozumiał o co jej chodzi.
-Ojej! Mam nadzieję, że Pan Żul będzie miał jakieś nowe perfumy na zbyciu – zauważył trzeźwo, po czym pokiwał głową energicznie. Co jak co, ale ciocia Lucy zawsze wspominała, że na randkę trzeba przyjść naprawdę ładnym i odwalonym. Owszem, Emmett mógłby kupić sobie jakieś gówno w drogerii, ale później przypomniał sobie, że na randce trzeba też coś zjeść, ewentualnie gdzieś wyjść i nigdy niee wiadomo ile takie zabawy w końcu wykosztują. Raz Emmett zdecydował się ukraść Wandzie buteleczkę perfumów autorstwa Neila Diamonda i sobie pstryknąć gdzieś kark, ale po tym jak rosjanka wyczuła zapach rozpętało się takie piekło, że Emmett uznał zabawę za niewartą świeczki.
-Czuję się wspaniale wyróżniony, że mi tak ufasz i mnie cenisz mój wspaniały przyjacielu! – przyznał gorączkowo, a następnie spojrzał na Grega, który ciągle coś mruczał do słuchawki-Panie Gregu! Proszę się nie martwić, ale zasięg jest doskonały w całym mieszkaniu. Wanda kupiła w zeszłym roku takie specjalne urządzenie, sprzedawca mówił, że to polepsza sygnał i faktycznie działa po czym wskazał palcem jakiś dekoder telewizyjny, który nawet nie był podłączony w dobry sposób-Drogie cholerstwo było – przyznał po chwili.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Shah był za to przekonany, że właśnie ogarnął swojemu przyjacielowi świetlaną przyszłość u boku Kenaia. Oczami wyobraźni już widział ich ślub – Kentigern w białym garniturze, który pasowałby do jego laski, Emmett zaś w jakimś kolorowym w kwiatki, w który Shahruz wcisnąłby go w ostatniej chwili i to tylko po to, aby zgorszyć siedzące na widowni państwo Hale. Bo w sumie Kenny i tak nie zobaczyłby różnicy.
- Co? – mruknął zdezorientowany. Potrzebował chwili, aby ogarnąć, że Emmett faktycznie zamierzał podpierdzielić perfumy temu żulowi, który mieszkał naprzeciwko. – Nie no, to raczej nie najlepszy pomysł. Brak wzroku, wyostrzony węch, czaisz? – Tak naprawdę nie wiedział, czy to tak działało, ale jakoś musiał odwieźć przyjaciela od tego durnego planu. – Pójdziemy do Rossmanna przed randką i spsikamy cię czymś fajnym – zdecydował i pokiwał głowa, zadowolony z tego, jak wybrnął z sytuacji. Skoro istniały laski, które łaziły po drogeriach i malowały się próbkami, dlaczego oni nie mogliby postąpić podobnie? – Zaproponowałbym Sephorę, ale stamtąd to nas wypierdolą po minucie. – Żeby mieć tam wstęp, musieliby się odjebać w jakieś garniaki. A przecież nie zamierzali robić z siebie debili.
Uśmiechnął się radośnie, słysząc kolejne słowa Richardsona. Czasami go nie rozumiał, ale na tym w sumie polegał jego urok. Raz pani Hale raz nawet zasugerowała, że Emmett mógł mieć autyzm, bo wyrażał się w taki przesadnie egzaltowany sposób, ale Shahruz tylko zmarszczył brwi i mruknął ”no chyba ty”, broniąc swojego najdroższego kumpla niczym Dżesika broniła dziecka przed szczepionką. Nikt nie miał prawa obrażać jego psiapsia.
- No jeśli ty to ja nie wiem kto zaopiekuje się Kenaiem – powiedział, po czym pociągnął teatralnie nosem. Jego braciszek, taki biedny! – Jakby Kenny chciał się wprowadzić, mógłbym wam udostępnić mój pokój, bo kibel jest bliżej i w ogóle. – Może teraz już trochę za bardzo wybiegał myślami w przyszłość, lecz chciał, aby przyjaciel wiedział, że Shah był gotów na poświęcenia.
Greg tylko mruknął coś z niezadowoleniem, po czym kontynuował rozmowę z niejaką Madame. Wyglądał na całkiem zdenerwowanego, więc ciekawski Hale zamilkł na moment, co by móc podsłuchać przynajmniej kawałek rozmowy.
- …oczywiście, że nie, Madame… Dziś rozpocznę poszukiwania, a gdy tylko go odnajdziemy, wróci do RPA… – W tamtym momencie cisza chyba wydała mu się zbyt podejrzana, bo zerknął w kierunku siedzących na jego tymczasowym łóżku chłopaków i zmarszczył brwi. – Naprawdę nie uda się nam zwiększyć budżetu? – zapytał, wyraźnie niezadowolony z nieziemskich warunków, w jakich przyszło mu się zatrzymać. Bezczelny!
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Och jakże wielkie szczęście w życiu miał Emmett, że poznał kogoś tak wspaniałego jak jego najdroższy przyjaciel Shahruz. Czasem, kiedy Emmett leżał już w swoim łóżeczku, ubrany w piżamkę w chmurki, to rozmyślał o wszystkich swoich przyjaciołach i o tym, jak wiele dają mu szczęścia. Dla zainteresowanych- Emmett oczywiście śpi z swoją lalką-kenem, który wygląda jak Justin Bieber, bo został stworzony na bazie odpowiedniej licencji.
Swoją drogą, to skąd biedny Richardson mógłby wiedzieć, że ślepi ludzie, to taka trochę ludzka wersja kreta? Chłopak pierwszy raz o tym słyszał i szczerze mówiąc, troszeczkę trudno było mu to sobie wszystko wyobrazić. Co jak co, ale Emmett zawsze miał sokoli wzrok, no nie licząc pewnego incydentu, który miał miejsce na lekcji Chemii w szóstej klasie.
-Och, przecież wiesz, ze praktycznie od zawsze kupuję swoje perfumy u Pana Żula i nigdy nie miałeś zastrzeżeń mój najdroższy przyjacielu co do ich jakości- zauważył trzeźwo. Może faktycznie Shah nigdy nie zgłaszał obiekcji, ale Emmett przez długi czas musiał szukać pracy. Może to właśnie one były powodem? Richardson po chwili dodał-Jednak masz rację, to naprawdę wyjątkowa sytuacja i musimy wyciągnąć najcięższy dostępny kaliber. No i lepiej odwiedzić faktycznie Rossmana, bo nie chcę się znowu nacierać kartkami magazynu, jak przed ostatnim ustnym egzaminem w sierpniu. To było dziwne. To był wyjątkowo nietypowy poranek, do którego Emmett wolałby już nie wracać myślami.
Kiedy Shah zasugerował, że odstapiłby pokój bliżej kibla, Emmett zmarszczył brwi, ewidentnie rozkminiając tę wiadomość na trzy tysiące sposobów-Mówisz?
Chociaż Emmett już zaczął rozkminiać jakie firanki powiesiłby w swoim nowym pokoju i czy Kenai w ogole ma taki sam gust dekoratorski co on (dla Emmetta to ultra ważne) jego skupienie zostało przerwane przez dzwonek do drzwi.
-A szto mj tu przeszkadzajo, aa?- wrzasnęła Wanda, która przebywa gdzieś w kuchni-Shahruz! Ty otwórz, aa?! zasugerowała uprzejmie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Shah pewnie uważał spanie z lalką-kenem-Bieberem za mega dziwne, ale wspierał Emmetta we wszystkim, głównie dlatego, że był w chuj dziwny i był jedyną osobą, którą tak naprawdę nie zaskoczyłoby nic, co Hale miałby do powiedzenia. Był taki do tańca i do różańca, można z nim było chlać, śpiewać Summertime Sadness i kraść w Rossmanie, i właśnie to było piękne w tej ich powalonej przyjaźni. Czasami może Shahruz nie do końca Emmetta rozumiał, bo jednak trudno mu było nadążyć za tym jego entuzjazmem, ale starał się nie zostawać za bardzo w tyle, no i przede wszystkim kochać te jego idiotyzmy, bo wydawało mu się, że to było właśnie coś, co poradziłaby mu ciotka Lucy. Gdyby kiedykolwiek ją poznał.
Swoją droga, czasami odnosił wrażenie, że ciotka Lucy tak naprawdę istniała wyłącznie w wyobraźni Richardsona. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, iż nigdy w ogóle nie przekroczyła progu tego jebitnego mieszkania? Może była duchem? Może Emmett miał problemy psychiczne, o których wiedziała tylko lalka-Bieber, wsłuchująca się w jego pusty szloch późno w nocy?
Chyba już faktycznie potrzebował snu, skoro w jego głowie pojawiały się takie myśli. Ale należało zweryfikować autentyczność istnienia cioci Lucy, to na pewno.
- Nie no, ja nie mam zastrzeżeń, stary – to powiedziawszy, uniósł dłonie w obronnym geście. – Perfumy od pana żula są spoko. Gdyby nie były to by ich nie pił na delirce. – Mógłby przysiąc, że kiedyś był świadkiem podobnego incydentu. – Ale wiesz, jeśli chodzi o romantyczne relacje to jednak trzeba czegoś bardziej… dystyngowanego. O chuj, ale ja umiem się wysławiać, co nie? – aż się napuszył na myśl o swoim bogatym słownictwie. Szybko jednak wrócił do roli poważnego doradcy, w końcu tego wymagała od niego sytuacja. – No właśnie, właśnie. Jak mówisz, to wyjątkowa sytuacja. Podpytam Kenaia jakie zapachy lubi i wypsikamy cię czymś specjalnym. Jakimś Antonio Banderasem czy czymś równie zajebistym. Ale wszystkie perfumy za dwa dolce co stoją na najniższych półkach odpadają – no to akurat musieli ustalić. Zresztą od schylania się do najniższych półek bolały plecy. – No te kartki są słabe, ale to zawsze jakaś opcja. Ewentualnie jak nas wypieprzą to pójdziemy do tej na drugim piętrze, ona jest konsultantką Avonu i na pewno będzie miała jakiś katalog, a tam właśnie są te perfumowane kartki. – Zawsze wypadało mieć plan B. – Chociaż ona jest taka żałosna w chuj i dwulicowa – dodał, bo chociaż większość sąsiadów darzył szacunkiem, tej jednej serio nie lubił. No ale wypadało mieć z nią kontakty w razie gdyby chciał coś z Avonu.
Pokiwał głową. Szkoda byłoby mu odstąpić swój fajny pokój, ale to było poświęcenie, na które był gotowy. Byleby tylko jego brat nie umarł samotnie.
Dźwięk dzwonka do drzwi rozległ się zupełnie nieoczekiwanie. Shah spojrzał w kierunku korytarza z niezadowoleniem, które pogłębiło się w momencie, gdy Wanda rozkazała mu iść otworzyć. Co on był, lokaj?
- Greg, otworzysz? – jęknął z nadzieją, że ich tymczasowy lokator okaże się solidarnym gościem. Nie chciało mu się tyłka ruszać, no!
Greg był tak zniesmaczony i zszokowany faktem, iż ktoś śmiał przerwać mu niezwykle ważną rozmowę telefoniczną, że aż zapomniał się obruszyć. Machinalnie ruszył w kierunku drzwi, po czym otworzył je, wciąż wisząc na telefonie. Kogo diabli niosły?
<center> <img src="https://i.imgur.com/lUuJhQT.png" style="padding:5px; position: absolute; margin-left: 120px; margin-top: -30px;" width="280px"; height="150px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/1b35c8c055e ... a384a.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <img src="https://64.media.tumblr.com/cf370c88776 ... aecc5.gifv" style="border-radius: 0px; position: relative; border: #ca9a0b solid 1px; padding: 2px; margin-top:40px;" width="145px" /> <br>
<div style="font-family: 'Times New Roman', position: absolute; cursive; font-size: 8px; text-align: justify; color: black;padding-top: -40px; margin-top: -22px; letter-spacing: 1px; line-height: 9px; width: 320px; color:#301800;"><center>i felt out so low, felt nowhere to go, but i know you wait for me</center>
</div></center>

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”