WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby ktoś postanowił zrobić film na podstawie życia Ettel Franki Schechter, na pewno nie byłaby to komedia romantyczna, pełna romantycznych, letnich wieczorów spędzanych z dziewczynami poznanymi na zajęciach z jogi (albo, na przykład, w kawiarni, to też dość filmowy początek znajomości). Na IMDb widniałby szybciej jako dramat, a gdyby jakiegoś scenarzystę - oczywiście: bardziej utalentowanego niż sama Ettel, czyli takiego, który potrafi skończyć to co pisze - poniosła fantazja, to mógłby być nawet melodramat. Gdyby Ettel była filmem, to prawdopodobnie takim nakręconym w Hollywood, ale który udawał kino artystyczne, z kilkoma tanimi chwytami: planszami jak w niemym filmie, głosem wszechwiedzącego narratora z offu czy długą sceną, w której aktorka wcielająca się w Ettel biegnie ulicą. Po co miałaby biegać? Nie mam pojęcia, ale w takich filmach przecież zawsze biegają i wychodzi z tego ładna scena, nawet jeśli bohaterka - tak jak Ettel - nie tyle nie lubiła biegać. Bliższe prawdy było stwierdzenie, że Ettel trochę bieganiem gardziła i nieważne ile razy w tygodniu jej mąż wychodził pobiegać, truchtanie bez celu po okolicy za każdym razem wydawało jej się równie bezsensowne. Ale w porządku, przecież sztuka wymaga poświęceń (a może to o czymś innym, a o sztuce się mówi, że nie uznaje kompromisów…?), więc może być bieganie. Oprócz tego jednak to byłby przydługi film pokazujący, jak na każdym kroku można dostawać szmatą w pysk. I, obowiązkowo, kiepsko udźwiękowiony albo z samymi aktorami z wadą wymowy, żeby oddać ten dyskomfort, jaki czujesz, gdy nie jesteś pewien czy rozumiesz, co druga osoba właśnie do ciebie mówi. - Dokładnie tak - przytaknęła, gdy okazało się, że Lava rozumie zasady budowania filmowej dramaturgii. - Możemy razem utknąć w kolejce albo razem przeżyjemy tragedię, gdy okaże się, że makaron będzie niesmaczny. Wciąż się trochę martwię, że ten makaron z budki to może być kiepski pomysł, wiesz? Ale właśnie próbuję przekonać własny mózg, że to dlatego, że jestem rozpuszczona mieszkaniem w dużym mieście i liczbą knajp, w których można zjeść - wyjaśniła, trochę marszcząc czoło. Nie mówiła, że nie ufa Lavie… no ale znały się od kilku dni, mimo wszystko.

- Gdyby okazało się, że ktoś naprawdę żyje z tylko jedną półkulą, to pewnie można byłoby to uznać za cud. Cud to jakiś rodzaj magii czy dwie zupełnie inne rzeczy? - zapytała, zakładając włosy za ucho tą samą dłonią, której przed chwilą dotknęła Lava (rety, prawie zapomniała już, jacy ci Amerykanie czasami są przyjaźni). Zapisała sobie przy tym w pamięci, żeby powtórzyć tę rozmowę Arsonowi, zwłaszcza jeśli znów ją spyta czemu Ettel nie chce się iść na jogę. Miała jeszcze jedno pytanie do Lavy, niemal równie ważne co to o magię, ale najpierw musiała jeszcze przełknąć to, co właśnie jadła. - Myślisz, że twój głos niczego nie zmienia? - czyżby trafiła jej się czarownica-nihilistka? To dopiero! Zaraz potem czekało ją jeszcze jedno zaskoczenie i musiała uśmiechnąć się szeroko: - Nie wiedziałam nawet, że pogodynka to osoba. Bardziej… nie wiem, jakaś apka. Albo płaszcz, który zakładasz na brzydką pogodę.

Przyglądała się Lavie uważnie, gdy kobieta dokonywała filmowej spowiedzi, zjadła krakersa, aż wreszcie była gotowa wydać wyrok: - Nie brzmisz jak morderczyni - oznajmiła. - Ale, czekaj, jeszcze nie zdecydowałam. A co z Forestem Gumpem? I jaka jest bajka, której nie lubisz? - bo Plotkara to jedno, ale ciężko przyznać, że nie lubisz Króla Lwa, jeśli nie chcesz być wzięły za złego człowieka.

autor

Got a lot baggage, always feeling like a tourist
Awatar użytkownika
32
169

prezenterka radiowa

KIRO Radio

columbia city

Post

Przemysł filmowy był na tyle chłonny i otwarty na różne pomysły, że gdyby tylko chciały i się postarały, mogłyby powstać o nich filmy. O Ettel – żonie aktora, która żyła w cieniu męża, próbując odnaleźć swoje miejsce w Ameryce. I o Lavie, dziennikarce, którą trochę za bardzo poturbował los. Gdyby zacząć opowiadać jej historię od samego początku, z pewnością można byłoby to nazwać dramatem. Później wymieszać z romansem, czarną komedią, obyczajówką, kinem drogi i… na pewno jeszcze kilka fachowych terminów by się znalazło. Scenarzysta miałby naprawdę dużo materiału, bo Lava nigdy sobie niczego nie odmawiała, żyjąc z przekonaniem, że wszystkiego w życiu należy spróbować. Oczywiście pomagał jej w tym charakter, otwartość na ludzi i nowe doświadczenia, wrodzona ciekawość, ale też uzależnienie od adrenaliny, brak przywiązania do miejsc i rzeczy, a także potrzeba ciągłych zmian.
– Zaczynasz zasiewać tę wątpliwość i we mnie. A także obawę, że to ja będę po części za to odpowiedzialna, bo polecałam tę konkretną restaurację. Może tak na wszelki wypadek, by się za bardzo nie rozczarować, weźmiemy jeden na pół? – zaproponowała, choć nadal miała w sobie dużo nadziei, że makaron spełni ich oczekiwania. Albo inaczej – że makaron spełni jej oczekiwania i pozytywnie zaskoczy wątpiącą w niego Ettel.
– Myślę, że to zależy od tego, w jakich kategoriach myślimy o cudach. To słowo wywodzi się z religii i jest czymś, czego nie da się wyjaśnić, co w przypadku życia tylko z jedną półkulą jak najbardziej pasuje… natomiast cudy dzieją się za pośrednictwem Boga albo jakiejś innej siły wyższej... w zależności od tego, w co się wierzy, a za magie odpowiedzialni są ludzie, którzy używają jej z jakąś intencją, nie zostawiając wiele przypadkowi. Także to raczej dwie różne rzeczy, ale życie z jedną półkulą i tak pozostawiłabym ekspertom. To mógłby być wielki przełom w medycynie. – nie miała pojęcia czy Ettel potrzebowała tak rozbudowanej odpowiedzi na ten temat, jednak było to na tyle zabawne, że skłoniło Lavę do głębszych rozważań. Sama nie była wierząca, ale jeśli miała w coś wierzyć, to zdecydowanie w magię, w której miało się jakąś moc sprawczą. Pozostawianie swojego życia losowi albo jakiejś sile wyższej, w której istnienie wielu wątpiło, jakoś do niej nie przemawiało. Wolała brać sprawy w swoje ręce.
– Sama nie wiem, raz tak, a raz nie. Wszystko zależy od sytuacji. – odparła, z lekkim wzruszeniem ramion. – Chciałabym wierzyć, że zmienia, ale trochę bym siebie oszukiwała. – dodała z uśmiechem. Przeważnie była pozytywnie nastawiona, jednak kwestia polityki w tym kraju była trudna, a ona będąc kobietą, w dodatku czarnoskórą, nie raz się o tym przekonała.
– Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam. Pogodynka to potoczne słowo, fachowo to prezenterka pogody. – odparła z uśmiechem, nie chcąc Ettel wprowadzać w błąd.
– A więc to tak… w takim razie powiedz mi, co jeszcze jesteś w stanie wywnioskować po moim głosie? – specjalnie wypowiedziała te słowa nieco wolniej, wyraźniej, w podobny sposób, jakim mówi każdego poranka w radiu.
– Nie mam zdania na temat Foresta Gumpa, naprawdę. – odparła szczerze, bo może nie była jakąś wielką fanką, ale to też nie było tak, że bardzo tego filmu nie lubiła. – Są jakieś bajki, których można szczerze nie lubić? Chociaż to wszystko zależy od tego, czy bierzemy pod uwagę takie głupotki produkowane masowo i puszczane w TV, czy same kinowe produkcje. – musiały to doprecyzować, jeśli Ettel oczekiwała szczerej odpowiedzi. – Jednak od razu powiem, że nie pamiętam, kiedy ostatni raz oglądałam jakąś bajkę, by móc wydać o niej opinię. – dodała jeszcze, żeby wszystko było jasne.

autor

Pateczka

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Nie, coś ty! - zaprotestowała szybko, na chwilę zapominając o tym, że właśnie zamierzała zjeść jeszcze jedną truskawkę. Spojrzała na Lavę z niewielką zmarszczką między brwiami i ręką, która w połowie gestu zapomniała, że właśnie zamierzała wpakować owoc do ust. Nie chciała wpędzać Lavę w poczucie winy ani sprawić, że zacznie poczuwać się do odpowiedzialności, by makaron smakował Ettel. Prawdopodobnie i tak nie będzie na niego narzekać - nie była szczególnie wymagająca, ani w życiu, ani w kwestii obiadów. Nie prosiła nigdy kelnerów, by usunęli z jej dania pomidora, pora ani żadnego innego warzywa, niezależnie od tego na jaką literę się zaczynał; większość uwag, zwłaszcza tych krytycznych, zostawiała dla siebie i nie wybrzydzała zbyt długo oglądając menu. Zdarzało jej się za to zafiksować na jakimś temacie, zupełnie bez potrzeby i bez żadnego pożytku, zazwyczaj jedynie po to, by pomartwić się na zapas i na koniec odkryć, że makaron zjedzony na pikniku był zupełnie przyzwoity. - To w ogóle nie będzie twoja wina, jeśli coś mi nie będzie smakowało. A poza tym ja jestem zwykle bardzo miła i nawet jeśli coś mi nie smakuje, to udaję, że jest inaczej, żeby nikomu nie było przykro - uśmiechnęła się, być może nieco sugerując w ten sposób, że żartowała, ale niestety - witamy w świecie Ettel Schechter. - Ale pewnie, możemy wziąć makaron na spółkę - przytaknęła i wreszcie zjadła tę truskawkę, o której udało jej się sobie przypomnieć.

- Mm, świetnie. Jeśli eksperci się nami nie zainteresują, na szczęście zawsze zostanie nam jeszcze telewizja śniadaniowa - pocieszyła i siebie, i Lavę, bo jakiś zdesperowany wydawca, gdy latem wszyscy poważni celebryci są w rozjazdach, a sezon ogórkowy trwa w najlepsze, z pewnością wcisnąłby je na jedną z tych welurowych kanap, gdzieś między materiałem o lokalnych szeptuchach a wywiadem z autorem dość przeciętnego poradnika. A kolejna odpowiedź Ettel była prawdopodobnie równie rozczarowująca co ten poradnik oraz pomoc udzielona przez szeptuchę: - Nic - uśmiechnęła się, trochę przepraszająco, a trochę z rozbawieniem. - Głównie to, że nie mam pojęcia o akcentach i gdy ktoś mówi, rozróżniam w porywach ze dwa, poważnie. A kiedy w jakimś tekście, gdzie bohaterowie mówią po angielsku, jest napisane, że o, ten bohater ma akcent jak bogaty mieszkaniec Bostonu, a za to ta kobieta mówi jakby pochodziła z Florydy, to ja nie mam najmniejszego pojęcia, co to w ogóle znaczy. Moim szczytowym osiągnięciem było to, jak przestałam mówić… nie śmiej się… tomato, bo studiowałam w Anglii, to jedyne co wiem o akcentach w Stanach - przyznała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Lavie zupełnie nie o to chodziło. Ale właśnie to przyszło Ettel do głowy jako pierwsze, a poza tym: nie umiała odczytać tego, co ktoś dłużej mieszkający w Stanach byłby w stanie.

I całe szczęście, że opinia Lavy ani na temat Foresta, ani na temat bajek nie przekreśliła szans na tę znajomość, dzięki czemu mogły wreszcie zamówić makaron i doczekać do koncertu we dwójkę, pozdrawiam serdecznie i kończę!

/zt

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alki Beach”