WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

matthew hitt

Zablokowany
We adopt a brand new language, communicate through pursed lips.
Awatar użytkownika
25
187

listonosz

US Postal Service

elm hall

Post

about me

imie i nazwisko

Syd Shaule

pseudonim

-

data i miejsce urodzenia

seattle, 29.02.1997

dzielnica mieszkalna

Chinatown

stan cywilny

Wolny

orientacja

Aseksualny ?

zajęcie

Listonosz

miejsce pracy

USA Postal Service, Union St.

wyznanie

-

jestem

miejscowy

w Seattle od:

1997

my story
ObrazekLęk Lęg - inaczej: wylęganie się, wyklucie się, czyli wydobycie się zwierząt z jaj;

Mama miała szare oczy i dłonie miękkie jak ptasi puch. Lubiła pisać raczej na maszynie, więc gdy o niej myślę, zawsze słyszę klik-klik-klik - zgrzyyyt - klik-klik, i szelest przewracanych kartek. Pachniała pudrem, ona i jej sukienki sięgające zwykle do połowy łydki. Tata pachniał jak praca, zmęczenie i dym.
Lubiłem chodzić do Zoo i jeść tosty z żółtym serem, kąpiele w wannie i wyścigi miniaturowych łódek w Portage Bay.
Podobno byłem słodkim, grzecznym dzieckiem - nie zajmując przestrzeni i czasu (tego drugiego moim rodzicom zawsze brakowało, ale tej pierwszej mieliśmy w bród).

Obrazek
Pisklę - świeżo wykluty z jaja ptak, u większości gatunków wymagający opieki rodzicielskiej.
Według cech piskląt różnych gatunków ptaków, ptaki dzielimy na gniazdowniki i zagniazdowniki.

Z tamtego dnia nie pamiętam za wiele, ale psycholog powiedział, że to zupełnie normalne. Wiem, że było ciepło, i padał rzadki, chłodny deszcz.
Podobno znaleźli mnie dopiero siedem godzin po, kiedy mamę zamknięto już w czarnym pokrowcu, wsadzono na nosze i wywieziono daleko stąd. Wtedy widziałem ją po raz ostatni - jasne kosmyki na chodniku, sześć pięter w dół. Tata wziął wolne w pracy, i brał je przez następny miesiąc, a ja nie musiałem chodzić do szkoły, ale chodziłem do niej i tak.

Obrazek
Juwenalny - łac. juvenilis; młody lotny ptak w swoim pierwszym prawdziwym upierzeniu (szacie juwenalnej), przed pierwszym pierzeniem;

Tata i Ciocia Jean martwili się, że będę "nieprzystosowany", i w przystosowaniu mnie pomóc miał psycholog, logopeda, uzdrowiciel oraz ksiądz. Lubiłem tego drugiego z wymienionych, z jego swetrami w grubą kratę i z kolorowymi kartonikami pełnymi rysunków zwierząt. Ale nie pomógł mi - podobno - żaden z nich.
Zacząłem szkołę rok wcześniej niż powinienem, nie dlatego, że byłem szczególnie bystry, albo mądry, ale ponieważ tata - jak mówił - musiał iść zarabiać na chleb. Co popołudnie sam wracałem ze szkoły, z duszą na ramieniu, sercem na dłoni (wyciąganym do wszystkich napotkanych po drodze gołębi i dachowców) i kluczem na szyi. Potem, w domu, też siedziałem sam.
Dopóki nie pojawił się Orion.

Obrazek
Pierzenie (się) - wymiana całości upierzenia, wymagająca bardzo dużych nakładów energetycznych i dostarczenia znacznej ilości pokarmów budujących i wzmacniających pióra; musi być oddzielone czasowo od innych procesów życiowych wymagających znacznych ilości energii (rozrodu i wędrówek);

- Chyba "pieprzenie" - Śmiał się, a ja kręciłem głową na "nie", z wykwitem rumieńca na szczytach policzków i grymasem mającym wyraźnie zaznaczyć, że to są brzydkie słowa dla chłopaków, przed którymi przestrzegał mnie tata (i trochę takich, jak Jego brat - to znaczy brat Oriona, nie taty, tata miał tylko siostrę, Ciocię Jean), i nie będę ich używał, choćby nie-wiem-c...
- "Pieprzenie (się)" - Mówiłem do lustra, bezgłośnie, i tylko wtedy gdy miałem pewność, że już spał - bo na tym etapie już coraz częściej pomieszkiwał u mnie (ale nie "mieszkał", bo zdarzało się też, że pojawiał się i znikał jak rozkochany w wolności kot).

Obrazek
Na całe życie - parowanie; proces łączenia się ptaków w pary, w których niektóre gatunki przeżywają ze sobą całe życie - jak np. u gołębi pocztowych, u których dwa osobniki niekiedy przeżyć mogą ze sobą nawet 20 lat;

Bardzo lubiłem to, że nigdy nie próbował otwierać mnie na siłę - w każdym możliwym sensie, jaki pewnie teraz przyszedł Wam na myśl. Nigdy mnie nie zmuszał, i nigdy mnie nie pośpieszał, chociaż z nas dwóch to ja byłem zwykle tym bardziej cierpliwym.
Gdy tata miał wylew, O. chodził ze mną na wszystkie wizyty; zwykle do gabinetu prosili go po czterech minutach.
Lubiłem czekać na niego ze śniadaniem; nieważne, czy spał przy mnie, czy też nie. Kiedy go nie było, zazwyczaj czytałem - najchętniej Salingera i Juliusza Verne. Kiedy był, zapewniałem, że spróbuję zdać na studia, chociaż w tym miejscu, w którym trzymam wszystkie słowa, zawsze wiedziałem, że nie.
Naprawdę myślałem, że tak będzie już zawsze. Że świat może kończyć się i zaczynać tam, gdzie chcę (zaczynać: na krawędzi dachu; kończyć: wszędzie tam, gdzie był On).

Obrazek
Pikowanie - manewr, w którym ptak na dużej wysokości zwija skrzydła i zaczyna gwałtownie opadać w dół;

Pierwszą rzeczą jaką sprawdziłem - na telefonie, w przerwie w myciu naczyń, kiedy ja zostałem w kuchni, a Orion się mył (bardzo uważałem, żeby nie włączać nagle gorącej wody, bo wtedy dostałby po barkach i pośladkach strumieniem paraliżującego chłodu) - było to, czy tym można zarazić się od ptaków. Bardzo się martwiłem (ale też chyba trochę tego pragnąłem?), że okaże się, że przyczyną jestem ja.

No, ale ja nie mogłem być przyczyną, bo tego się nie da złapać od innych zwierząt niż Homo Sapiens, a jedynym przedstawicielem tego gatunku w moim życiu był On (nie można też, jak się dowiedziałem, zarazić się od samego siebie). Kiedy to zrozumiałem, wyszedłem z domu. Wróciłem po stu trzydziestu jeden dniach.

Obrazek
Stado - grupa osobników tego samego, rzadziej różnych gatunków zwierząt (ptaków), żyjąca na określonym terytorium, związana mniej lub bardziej zaawansowaną formą organizacji społecznej;

Niedawno minęły cztery lata. To znaczy, że rok temu minęły trzy, a za rok - minie pięć.
Od tamtej pory tacie pogorszyło się dwa razy, cztery razy wyłączyli mi ogrzewanie (raz - na miesiąc), bo zapomniałem zapłacić rachunek, ale też dostałem awans w pracy (rejon poszerzony o trzy przecznice, i trzysta dolarów - po sto na skrzyżowanie), kupiłem pięć Agaranów (Mo, Little Mo, BB, Pepper i Opal) i trzy Tipplery brytyjskie (Snowy, Sunny i Cloud), i zacząłem mówić "Dzień dobry" Pani Gould z trzeciego piętra - jak to usłyszała, to tak się ucieszyła, że zaprosiła mnie do siebie na przesłodzone ciasto z morelami i okropną kawę, a ja dopiero uczę się mówić głośne "nie".
my flaws
Mam sekrety.
Zebrane w stosik, i przewiązane jutowym sznurkiem. Wepchnięte w kąt obijającej się o biodro listonoszki. Oznaczone, zgodnie z regułami, znaczkiem oraz adresem odbiorcy, ale i pustką w miejscu, w którym powinny znajdować się detale nadawcy.
Niosę je samym środkiem świtu. W chłodzie przed-dnia, i w ciszy. Tylko ja i inni mi podobni - gazeciarz na rogu Cherry Street i 4th Avenue, dwóch śmieciarzy mocujących się z kontenerem przemysłowym za King County Adult Detention, jakiś bezdomny ktoś, kto kiedyś miał dom, ale już nie, przycupnięty na przystanku, bez biletu i bez pomysłu na podróż. Kiwamy sobie głowami.

Mrs. Nathalie Moore, Marriott Waterfront Hotel, Apt. 812, 2100 Alaskan Way, Seattle, WA 98121, United States
Nellie,
jeszcze tylko dwa miesiące. Kupiłem centymetr krawiecki, i odcinam odległość jednego milimetra każdego dnia - zresztą pewnie nie będziesz zaskoczona, przecież sama mówiłaś mi o tej metodzie.
Astrid i dzieci wyprowadzą się siódmego marca. Czy załatwiłaś już wszystkie formalności z Paulem? To, i jeszcze kwestie wizowe? Jeśli nie, daj znać. Poproszę Oswalda, żeby się tym zajął.
Moja tęsknota ma gargantuiczne rozmiary, i panoszy się we mnie jak pasożyt.
Kocham Cię i tęsknię,
Zobaczymy się niedługo

S.


Niektóre przekazuję z dłoni w dłoń, z uśmiechem, którzy jedni nazywają "(zbyt) nieśmiałym", inni "niewyraźnym", a jeszcze kolejni "niepotrzebnym". Bez słów, choć mam ich przecież w sobie całe mnóstwo, ale nigdy jakoś nie byłem najlepszy w oddawaniu ich światu. Czasem robi się niezręcznie jeśli ktoś spyta jak się mam, jak mi na imię, albo jak mi mija dzień, ale zwykle kończy się tylko na ciszy i mimicznej kurtuazji. Są też tacy, którzy już mnie znają; niektórzy - od pięciu lat. Parę osób częstuje mnie herbatą albo wodą, albo ciastem w okolicy świąt. Jest też kilka zwierząt, które znam i lubię, skrytych za progiem i kostkami właściciela gdy podsuwam mu formularz odbioru. Jest też kilka adresów, pod które się nie zapuszczam - zostawiając list albo paczkę na dole. Niech odbiorca odbierze-sobie-sam.

Ellie & Annie Wygnanski, East Alder Street 1517, Seattle, WA 98122
Kochane Dziewczynki!

Mam nadzieję, że jesteście choć trochę grzeczne (ale nie za bardzo), i dojadacie cały groszek (nie winię Was, jeśli nie brukselkę). Jak się macie? Jak pogoda w Seattle!?
Tutaj jest gorąco i sucho, ale to nie przeszkadza całym chmarom komarów. Śpimy przy moskitierze (poproście Dziadka, żeby Wam przeczytał z encyklopedii co to takiego), i pijemy dużo toniku, bo podobno zawarta w nim chinina chroni przed malarią (Dziadek wytłumaczy Wam też co to takiego).
Opowiedzcie mi jakie ciekawe rzeczy macie zaplanowane na najbliższe tygodnie. Zobaczę Was niedługo!
Całuję i ściskam,
Ben

PS Przesyłam Wam zdjęcie afrykańskiego słonia leśnego i lemura. Jakie inne zwierzątka chciałybyście na pocztówkach?


W ciągu dnia robię zwykle dwie zmiany: świt i popołudnie, z przerwą na Gorący Napój numer jeden, Gorący Napój dwa, i - między nimi - lunch. Bardzo lubię bawarkę, croissanty z migdałami i brzoskwinie, jeśli są w sezonie, albo jeśli są poza sezonem, z importu, ale danego dnia akurat uznam, że mnie na nie stać. Lubię też fish & chips z puree z groszku i piklami, jedzone z gazetowego rożka. Najczęściej, zresztą, dzielone z Pete'm, który lubi mówić, i który lubi mnie za to, że słucham, i że nie kabluję na niego za piwa pite w pracy.
Nie palę papierosów, bo mnie od nich mdli, ale gdybym mógł, to paliłbym pall-malle jak robił to mój tata, i jak robią to dojrzali mężczyźni w starych filmach.
W ogóle, gdybym mógł, to wiele rzeczy robiłbym jak mężczyźni w starych filmach. Ale ja jestem młody, świat nie mógł zatrzymać się w 56', a życie to nie film.

Dr. Tom Fitzpatrick Hutt, 1010 Madison Street, m. 200, Seattle, WA 98104
W związku z dokonanym naruszeniem osobistych i majątkowych praw autorskich przysługujących mi do utworu literackiego w postaci dwutomowej powieści historycznej, działając na podstawie Copywright Law of United States (https://copyright.gov/title17/), ch. 14 - 17, app. C., app. H., - zapisu o prawie autorskim i prawach pokrewnych, żądam:
  • 1. Zaniechania rozpowszechniania dzieła pod własnym nazwiskiem; 2. Zapłaty zadośćuczynienia w wysokości 50 tys. dolarów (słownie: pięćdziesięciu tysięcy dolarów amerykańskich) z tytułu bezpodstawnego wykorzystania dzieła w celach komercyjnych; 3. Zamieszczenia na Pańskiej stronie internetowej (www.writertfhutt.com) oficjalnych przeprosin tytułem powyższego wykroczenia;
W terminie do 10 dni od dostarczenia powyższego wezwania.

Ostatni raz byłem chory w 2014, na koklusz, w samym środku listopada. To było na rok przed pierwszym wylewem taty, i prawie dokładnie 10 lat po śmierci mamy. Bałem się jak jasna cholera, i cały czas traciłem dech (pamiętam inhalacje solankowe, duszności szarpiące ciałem zwłaszcza w nocy i - zgodnie z zaleceniem lekarza - desperacko chwytany pion, ze łzami w oczach i poduszką wpychaną sobie pod plecy, gorączkę i fluorescencyjne gwiazdki na suficie, których nie przykleiłem tam sam).
Ale od tamtej pory - nic. Dlatego tak mnie szanują w pracy; za to, i ponieważ nie biorę urlopów. Wystarczy mi wolne na Święto Dziękczynienia, gdy mogę zabrać tatę na dłuższy spacer i do Hamilton Viewpoint Park.

Tata Edgar P. Whittleberry, South Judkins Street 11, WA 98144
Tato,
Ja Cię naprawdę bardzo przepraszam, ale czy nie uważasz, że trochę przesadziliście!? Myślałam, że Kitty padnie jak zobaczyła paczkę, a jej zawartość prawie ją przyprawiła o palpitacje serca - bardzo dziękujemy!!!
Czy jest coś, co mogłybyśmy Wam wysłać w ramach rekompensaty wymiany międzykontynentalnej? Croissanty nie dojdą chyba w zbyt dobrym stanie, ale może chociaż jakąś butelkę wina?
Mama mówiła, że masz się coraz lepiej - to świetnie! Napisz mi na facebooku kiedy możemy się zdzwonić!
Ściskam Was mocno, pozdrów Nathana i Zoe!

Wasze,
Ursula & Kitty


Ktoś mi kiedyś powiedział, że to chore, że tak nie lubię bliskości, ale to wcale nie tak. Bo zależy... Zależy, chyba, jak się definiuje bliskość?
Ja, na przykład, lubię - pod palcami - dotyk piór. Lubię gołębie ciałka moszczące się coraz wygodniej w siedzisku z moich rąk. Lubię koci ogon smagający policzki. Lubię szorstkie koce i miękkie poduszki. Uśmiechy wymieniane nad przemiękłym tłuszczem pudełkiem po pizzy. Lubię taki rodzaj ciszy, która niesie z sobą spokój, i czasem, także, sen. Ale nie lubię kiedy ktoś mi każe chcieć, albo móc.
Gubię się w gwarze i tłumach (zaczynam wtedy, własnymi paznokciami, atakować wnętrza dłoni, liczyć pety na chodniku, gryźć policzki - od wewnątrz, i do krwi). Odnajduję - na dachu, w moim gołębniku. Kocham-się w samej idei lotu. Tylko zawsze brakowało mi odwagi by spróbować.

Syd Shaule, South Main Street, m. 131 (5 piętro), Seattle, WA 98144

S.,

Nie wiem czemu to zrobiłem, ale nic z tego, czego się dowiedziałeś, nie jest prawdą. Może musiałem się wyrwać, no wiesz - jak we wszystkie te noce, kiedy wychodziłem do muzeum (a Ty myślałeś, że do "innych", co za głupota!). Jak się masz?
U mnie wszystko w porządku. Podróżowałem trochę po Europie, i spędziłem ostatnie trzy miesiące w Crescent City, zaraz obok Redwood National Park.
Słuchaj, piszę po to, żeby Ci powiedzieć, że minęło już za dużo czasu. Wróć. Albo ja -
Ja wrócę.
Tylko mi napisz, kiedy będziesz w domu.

O.

PS Mam portfel pełen piór - nadal zbieram. Przecież zawsze kazałeś mi je podnosić, gdy chodziliśmy na spacer.


Mam sekrety, jak każdy.
Niektóre tylko dostarczam.
Inne, natomiast, piszę (sobie) sam.
and more

imię/ nick z edenu

-

kontakt

pw / discord

narracja

przeszły, 3

zgoda na ingerencję MG

tak

syd shaule

matthew hitt

Ostatnio zmieniony 2022-08-21, 09:54 przez Syd Shaule, łącznie zmieniany 2 razy.

autor

harper (on/ona/oni)

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

akceptacja!
Serdecznie witamy na forum, twoja karta została zaakceptowana. Możesz teraz dodać tematy z relacjami, kalendarz oraz telefon i cieszyć się fabularną rozgrywką, którą musisz rozpocząć w ciągu 7 dni.

autor

Zablokowany

Wróć do „Panowie”