WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.pinimg.com/originals/55/ab/a6 ... /div></div>
Ostatnio zmieniony 2020-10-25, 13:32 przez Dreamy Seattle, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

| 1 lipca?

Nie miała wiele rzeczy, więc i jej przeprowadzka nie zajęła więcej czasu niż przewidywała. Wynajęci do tego panowie, szybko uporali się z nazbieranymi do tej pory pudłami, tak często - mieszczącymi się w bagażniku jej auta. I wciąż uważała, że trafiła jej się prawdziwa mieszkaniowa perełka. Głosik z tyłu głowy cicho brzęczał, że coś było nie w porządku. Jednak po z byt długiej tułaczce i przenoszenia z miejsca na miejsce, była zbyt zmęczona, by brać pod uwagę krążące wątpliwości. Nie dziś.
Był już wieczór, gdy wystarczająco schludnie rozłożyła rzeczy w salonie, serwując swej kocurzej przybłędzie miejsce, które dostojnie zignorował układając się na łóżku w sypialni. Odetchnęła z namaszczeniem, rzucając się po prostu na rozłożony koc. Przytomnie tylko naciągnęła spodenki i przydługą koszulę do snu, którą kiedyś, dawno temu zwinęła bratu. I tak już zostało. Włosy zaplotła w luźny warkocz i zdecydowała się na sen. Pierwszy w nowym domu i korzystając z okazji, że nie miała w przeciągu najbliższego dnia żadnej, dodatkowej pracy.
Było wystarczająco ciepło, by nie próbowała zakopywać się w pościeli głębiej, czując tylko jak Ugryź wspina się na jej biodro. Kocur miał wyjątkową tendencję do wyszukiwania najbardziej dziwnych pozycji i miejsc do spania, ale przyzwyczaiła się, zapominając nawet, jak paskudny charakter potrafił mieć. Na udzie wciąż miała wyraźny ślad po kocich pazurach. I z tą myśl, dosłownie czując donośne mruczenie na swoim ciele - zasnęła.
Dźwięczny szum kroków i brak kociego ciepła na nogach dosłownie wytrącił ją z głębszego snu, wprowadzając w dziwny, senny stan czuwania. Początkowo mogła brać odległe szuranie i skrzypienia za naturalne - ot mieszkała teraz nie w cichej posiadłości, a wypełnionym ludźmi wieżowcu. Ale charakterystyczny klik przekraczanych kluczy (zaraz, przekręcania kluczy?) zbyt blisko, i świergotliwy dźwięk niezrozumiałych słów - już do niepokojących należał.
Sen odszedł w ekspresowym tempie, wciąż jednak leżała nieruchomo w łóżku. Może jej się wydawało? Może nowe miejsce wprawiało ją w stan niepotrzebnego poruszenia?
W momencie, gdy w salonie zapaliło się światło, a promienie przeciskały się pod uchylonymi drzwiami sypialni, oświetliły sylwetkę nastroszonego kocura, a potem usłyszała zbliżające się w jej kierunki, energiczne kroki - niemal podskoczyła, starając się zasłonić usta i rodzący się w gardle krzyk.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Przeprowadzał się dość często więc kiedy został do tego zmuszony po raz kolejny to nie było to dla niego żadne wydarzenie. Sprawnie spakował swój niewielki dobytek w plecak i torbę. Jim wylądował zaś w wypełnionym woda słoiku. Bulgotał sobie obserwując świat zewnętrzny z perspektywy prawej ręki właściciela, a chwilę później kawowego stolika wynajmowanego mieszkania. Vasco powoli zsunął z ramienia torbę i z lekkim niepokojem zaczął rozglądać się rozgaszczać na swoim. W miarę rozglądania wzbierał w nim niepokój, nabierał pewnej wątpliwości. Coś było zdecydowanie nie tak.
Na sufitach nie było zacieków. Kran w kuchni lekko przeciekał na uszczelce ale dawał ciepłą, jak i zimną wodę. Na podłodze nie było ludzkich obrysów wystosowanych przez kryminalnych, czy też plam krwi - ani na, ani pod dywanem. Nawet biorąc pod uwagę niepokorną dzielnicę to jednak... nie do końca rozumiał czemu czynsz był tak niski. Dopiero potem ze skonsternowaniem przyjrzał się dopatrzonemu sandałkowi w przedpokoju.
Trzymał w dłoni kobiecy but, rozejrzał się raz jeszcze po mieszkaniu dostrzegając w zasadzie jedyne drzwi poza łazienką w mieszkaniu. Prowadziły do sypialni. Po kręgosłupie przeszedł go dreszcz. Wszystkie kropki zaczęły się łączyć w całość. Co jeżeli właśnie jakaś starsza seniorita zamierzała mieć wobec niego oczekiwania w zamian za okazyjną cenę kwaterunku...?
Wydało się to trochę śmieszne i niedorzeczne. Może zwyczajnie poprzedni lokator porzucił trochę rzeczy? But, szczoteczka do zębów łazience, czy kubek pozostawiony na kuchennym blacie jeszcze nie świadczyły. Zaczął wiec podchodzić do pokoju by po prostu przekonać się jak śmieszne były jego myśli.
Kiedy naciskał na klamkę wydawało mu się, że usłyszał złowrogi syk zza drzwi. Kiedy jednak drewniane skrzydło rozchyliło się ze zgrzytem ugościła go jedynie bezdennie czarna szczelina. Ciemność niby spoglądała zza niej na niego z wyczuwalną groźbą oraz uwagą. Sięgną w jej głąb w poszukiwaniu włącznika światła. Przepracowany umysł wpędzał go w majaki - pomyślał. Chwilę później krzyknął z bólu kiedy kula furczącego futra wgryzła się w przedramię. Zaskoczony wycofał się do salonu prawie potykając się o kanapę. W świetle sufitowej lampy dostrzegł oponenta. Machnął gwałtownie przedramieniem chcąc zrzucić wściekłe zwierzę wyplatając szereg bluzgów w portugalsko-angielskim dialekcie. Zwierzę zaparło się jednak szponami. W ruch poszedł sandał. Jedno pacnięcie sprawiło że sierściach ze wściekłością opadł czterema kończynami na podłogę. Zjeżony jak jeżozwierz podchodził szykując się do ponowionego ataku. Wydobywał z siebie piekielny furkot. Vasco cofną się do tyłu wspinając się na kanapę. Przydałby mu się większy kapeć.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”