WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

pięć

Miała ochotę zapaść się pod ziemie gdy przypadkiem usłyszała, że jedna z koleżanek plotkuje na jej temat z szefową działu. Oczywiście, nie mogło się obyć bez zdjęć z meczu jakie ktoś postanowił zrobić. Widniała na nich Gwen na oko gadająca z Reyna która właśnie podpisywała jej czapkę. Pracowanie w dziale plotkarskim było jedną wielką katorgą, ale cóż... czynsz sam się nie opłaci i niestety musiała skądś brać zarobek, a póki nie znajdzie nic na zastępstwo nie mogła zrezygnować.
- Gwendolyn... na słówko. - spodziewała się tego, ponieważ szefowa wcześniej sprawdziła czy jest ona przy swoim stanowisku. Niestety nie mogła się ukryć przed nią pod biurkiem, bo unzałaby to za nieprofesjonalne.
Cholerka, a mogłam pracować dzisiaj zdalnie. Taka myśl nasunęła jej się w momencie przekroczenia drzwi gabinetu przełożonej. Rozejrzała się po szafkach, tych wszystkich nagrodach, artykułach i bohomazach jakie widniały wszędzie gdzie mogły a nawet tam gdzie nie mogły. - Usiądź proszę. - pokazała jej fotel na którym Gwen usadziła swoje wielkie szacowne cztery litery. Wow. Nie może się równać z moim krzesłem. Dobrze że szefowa nie czytała w myślach bo jeszcze zarządałaby aby jednak podniosła się z niego. - Doskonale wiem, że masz kontakt z tą koszykarką. Nie pytaj skąd. Po prostu niektóre ptaszki ćwierkają zbyt głośno. - stwierdziła ze sztucznym nieszczerym uśmiechem który tak bardzo przypominał wyszczerz lamy. - Nareszcie ogłosili datę ślubu. Wiesz, że to dla nas okazja na wyciagnięcie pikantnych szczegółów. Musimy być pierwsi, a skoro Ty możesz się dowiedzieć wszystkiego od źródełka - czekam na artykuł. Masz 2 dni. - przynajmniej przeszła do sedna. Sedna które wcale a wcale nie podobało się Rochards. Może cieniem kładł się na tym fakt, że jeszcze nie tak dawno czuła usta koszykarki na tych własnych, do tego będąc nagą?! Pokiwała jedynie głową na zlecenie, bo mimo swojego niewyparzonego języka nie mogła podpaść plotkarskiej królowej miasta.
Dobrze że tej pamiętnej nocy filmowej wymieniły się numerami, dzięki czemu oszczędziła sobie dzwonienie do drużyny i godzinnego czekania na umówienie oficjalnego spotkania. Nie powiedziała w jakim celu chce się spotkać w restauracji, bo gdyby tylko zdradziła, Reyna na 99 koma 9 by ją spławiła.
No nic to. Teraz już siedziała na krzesełku czekając na znajomą, która miała pojawić się zaraz po treningu. Dyktafon już leżał na stoliku, a obok niego kawa, która była na tyle mocna aby postawić dziennikarkę na nogi. W końcu po spotkaniu z szefową, cała energia z niej wyparowała.
Pomachała ręką gdy Hanslow pojawiła się w drzwiach.
- Błagam nie wychodz, ale potrzebuje wywiadu. - starała się być stanowcza, aby pokazać Rey, że naprawdę zależy od tego jej być albo nie być. - Ja stawiam jedzenie. - zaproponowała w ramach rozejmu na sam początek, bo przecież nie wyskoczy od razu z tekstem, że czeka na szczegóły dotyczące ślubu. Dla wielu będzie to wielkie wydarzenie plotkarskie!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

5.

Reyna i Micah wreszcie się dogadali. Przestali się ze sobą gryźć na każdym kroku i podczas każdej rozmowy. Wreszcie usiedli przy kawie i przedyskutowali wszystkie możliwości. A co z tego wyszło? Oczywiście data ślubu. W sumie Rey była szczęśliwa, bo wreszcie oboje do tego w miarę dorośli. Problem w tym, że nie do końca była przekonana czy to właściwe posunięcie. Rodzice wręcz piali z zachwytu, a ich przede wszystkim nie chciała rozczarować dlatego też brnęła w to wszystko coraz bardziej nie bardzo wiedząc gdzie powiedzieć dość i spojrzeć na własne potrzeby. Za dużo działo się teraz w jej głowie plus zaczynały się poważne przygotowania więc nawet nie miała czasu by usiąść i się nad wszystkim porządnie zastanowić.
Mimo wszystko to szaleństwo odłożyła na później w momencie gdy napisała do niej Gwen zapraszając na spotkanie. Miło było spotkać znajomy ryjek króliczka Duracella. Polubiła Gwen i wręcz chciała spędzać w jej towarzystwie czas. W przeciwieństwie do Micah darzyła kobietę naprawdę sporą sympatią nawet jeśli ich początek nie był dobry.
Tego dnia po treningu jej matka chciała koniecznie wyciągnąć ją na testowanie tortów, ale Rey nie miała ochoty na nic dzisiaj. Spotkanie z Gwen było idealną wymówką, więc to na nie po treningu się wybrała. Była w naprawdę dobrym nastroju i wchodząc do środka wypatrzyła Gwen szczerząc się do niej jak głupia.
Mina momentalnie jej zrzedła w momencie gdy padł tekst o wywiadzie. Usiadła na krześle naprzeciw znajomej zaciskając mocniej szczęki. -Kolejne obsmarowanie? - uniosła brew. A ona głupia wierzyła, że faktycznie Gwen się kajała po napisaniu tego felernego artykułu, po którym paparazzi nie odstępowało ją na krok. Może Micah miał faktycznie rację gdy po wyjściu Gwendolyn z jej domu wykrzyczał Rey prosto w twarz, że ta czeka tylko na dobrą plotkę a nie interesuje jej przyjaźnienie się z koszykarką. Oh głupia Hanslow, głupia. Musiała się teraz mieć na baczności by nie palnąć jakiejś głupoty, która zostanie brutalnie wykorzystana przez blondynkę. Nie popełni kolejnego błędu.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Była konkretna. Nie chciała marnować czasu Hanslow, dlatego od razu wypaliła z jakiego powodu się dzisiaj spotkały. Oczywiście nie był to jedyny, dlatego zamierzała walczyć aby koszykarka nie odwróciła się na pięcie i nie wyszła z restauracji. Zaproponowała, że to ona postawi jedzenie. Skoro to ona wyszła z propozycją spędzenia czasu, mogła zrobić chociaż to. Wiadomym narzędziem na stoliku był dyktafon, ale nie musi być on wielkim wrogiem Rey!
- Nie obsmarowaniem. Spokojnie. Sporo osób jest zainteresowanych przygotowaniami do... wielkiego dnia. - naprowadziła zawodniczkę jakie informacje są jej potrzebne. Zbyt mocne naciskanie nie ma sensu. - Nie potrzebuje dużo, naprawdę i wiem, że jestem upierdliwa ale szefowa się uparła. - nie mogła jej powiedzieć nie... niestety. Gdyby sprawy miały się inaczej to przede wszystkim obyłoby się bez siedzenia w dziale plotkarskim. Jej staż w pracy wciąż jest zbyt krótki aby mogła się pochwalić karierą dziennikarki i przejść do bardziej poważanego pisma, także musiała ugrać coś właśnie w tej chwili.
- Na co masz ochotę? Tylko uprzedzam nie szalej bo aż tak bogata nie jestem. - podała znajomej kartę. Widziała tą nietęgą minę, dlatego posłała jej delikatny uśmiech. Przełamanie lodów i obaw przed udzieleniem wywiadu było teraz najważniejsze.
- Ja chyba wezmę jajka z bekonem i jakąś sałatkę do tego. - musiała coś mówić, aby pozbyć się tej przytłaczającej ciszy. Nie lubiła takich momentów, dlatego jej dziennikarskie rozgadanie było zabawienne. - Wygrałyście przed wczoraj... nie żebym oglądała mecz. - na policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Własnie przyznała się do obejrzenia meczu - z własnej nieprzymuszonej woli! Robiła przy tym brzuszki na macie którą zakupiła kilka dni temu, przy okazji myjąc zęby. Łączyła mało przyjemne z pożytecznym. - Błagam nie gniewaj się na mnie. Zapewne nie chcesz mi nic powiedzieć... - czuła że musi ją jakoś przekonać. - Obiecuję, te pytania są proste i łatwe. - a złych odpowiedzi nie będzie. Za oknem zauważyła jakiegoś paparazzi, dlatego podniosła wyżej karte dań, by nie stać się kolejną sensacją.
Gdy Reyna lekko się przełamała i pozowliła włączyć dyktafon Gwenny odetchnęła z ulgą.
- Jako mała dziewczynka pewno wyobrażałaś sobie ten dzień, a nawet jeśli nie, to może zainteresowała Cię już jakaś konkretna sukienka? - najbardziej babskie rzeczy z których nie da się zrobić afery - na całe szczęście!

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Szczerze? To po usłyszeniu tego tekstu naprawdę miała ochotę odwrócić się na pięcie i wyjść mimo tego, że naprawdę lubiła Gwen. Po prostu plotkarska strona jej nowej znajomej nie bardzo przypadła do gustu Rey. Jednak z drugiej strony... doskonale rozumiała, ze to praca kobiety i z tego żyje i dostaje za to pieniądze. -Boże wielkiego dnia - przewróciła teatralnie oczami. Chyba wszyscy wśród bliskich wręcz piali z zachwytu. Szkoda, że to jeszcze nie udzieliło się przyszłej pannie młodej. -I pewnie nie odpuści jak nie przyniesiesz ploteczek co? - westchnęła głośno i zajrzała do karty. Ona sama pewnie weźmie tylko sałatkę by faktycznie nie naciągać znajomej jakoś mocno. A fakt faktem była głodnym człowiekiem. Dopiero niedawno skończyła trening i potrzebowała trochę uzupełnić spalone kalorie. -Dobra, dobra Gwen. Przyznaj się, że skrycie zaczyna Ci się podobać oglądanie koszykówki - szczerze powiedziawszy to chyba właśnie tym stwierdzeniem kupiła koszykarkę. Ta, która sporty widzi jako coś okropnego nagle zaczęła interesować się chociaż odrobinę koszykówką. Mały sukces, ale jak cieszy!
-Gwen ja się nie gniewam, ale nie dziw się, że podchodzą do tego odrobinę niechętnie - westchnęła i ostatecznie się poddała, bo przecież temu Krasnalowi ciężko jest odmówić czegokolwiek. -Ale obiecaj, że to samo co ostatnio - musiała być pewna. Musiała wiedzieć, że mimo wszystko może liczyć na znajomą.
Ostatecznie się przełamała i pozwoliła na wywiad.
Po zadaniu zwykłego pytania Rey zmarszczyła brwi lekko i sięgnęła dłonią by wyłączyć dyktafon na moment -Będę Ci kłamać przy odpowiedziach, bo wiem doskonale czego chcecie - uśmiechnęła się smutno i włączyła na nowo dyktafon -Jako mała dziewczynka to chciałam zostać strażakiem i lalkom cięłam wszystkie sukienki - zaśmiała się krótko. To akurat była prawda. Nigdy nie była osoba, która od małego snuła plany o ślubie. Miała inne rzeczy na głowie jako gówniak. -Co do sukienki to nie. Żadna mnie do siebie nie przekonała bym powiedziała momentalnie, że tą konkretną chcę - musi pasować, a matka miała już zaplanowane dziesiątki wizyt by przymierzać suknię. Do ślubu jeszcze kupa czasu, a jej grafik już został wypełniony spotkaniami w tej sprawie. Micah postanowił, że on to wraca do pracy i pojawi się pewnie tydzień przed samą uroczystością gdy już wszystko będzie gotowe. Super można polegać na własnym partnerze.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pokiwała głową na znak, że kobieta nie mija się z prawdą. Jej szefowa miała spore oczekiwania względem swoich podwładnych, zwłaszcza że Gwen dostała tylko dwa dni na umówienie się na wywiad, przeprowadzenie go, a następnie zredagowanie tekstu do artykułu. Można powiedzieć, że wyżej postawiona kobieta widziała w Richards potencjał i chciała go rozwinąć a jednocześnie wykorzystać możliwość pytań u źródełka. Stąd tak krótki termin i osoba w postaci Hanslow, które będzie musiała trochę się wyżalić.
- Nigdy w życiu. Dalej nie widze w niej sensu, zdjęli mój serial z anteny, to musiałam znaleźć coś na zastępstwo do moich wieczornych brzuszków. - tak, przyznała się do małego ćwiczenia, choć nie miała pojęcia skąd ta nagła chęć poprawy swojej kondycji. - Nie patrz tak na mnie. Też czasem poćwiczę. - choć tego zbytnio nie widać. Na szczęście miała szybką przemianę materii dzięki czemu mogła jeść do woli i być dalej szczupła. Tylko mięśnie kulały dlatego postanowiła je rozruszać przedwczoraj. Warto zaznaczyć że jednak do dzisiaj ma zakwasy!
- Wiem. - chyba nikt nie podchodził przyjaźnie do dziennikarki która jest z działu plotkarskiego. Można wyczuć fałsz i przeoczyć różne zagrania o jakich wie jedynie osoba zafająca pytania. W tym wypadku Gwendolyn nie zamierzała ich używać. Miała to być po prostu luźna konwersacja - powiedzmy. - Obiecuję. - nie zamierzała tym razem szukać dziury w całym i atakować kobiety. Już miała nauczkę, że tak nie powinna robić.
Zaczęła od przyjemnego pytania na początek, takie aby później móc przejść do tych bardziej szczegółowych. Jednak nie spodziewała się nagłego zatrzymania dyktafonu i podobnych słów. Czyżby sprawy miały się inaczej niż je zaraz przedstawi? Nie cieszy się na ślub? Nie ma tego dreszczyku ekscytacji? Może jest przymuszana? Albo robi to bo rodzice tak chcą? Dziennikarska głowa Richards zaczęła parować, ale nie zamierzała teraz tego wykorzystać - tak jak obiecała. Może znajdzie odwagę aby zadać je poza wywiadem, ale teraz musiała się skupić na pytaniach jakie miała przygotowane.
- Żadna? A dużo wizyt nasz już za sobą? Pewno jeszcze więcej przed sobą. A konkretny krój? Nie żebym sugerowała ale w syrence byłoby Ci do twarzy. Te długie nogi! - zaśmiała się delikatnie. Nie bedzie wszystkiego przytaczać w artykule, zwłaszcza swoich sugestii. - Data jak mniemam jest nieprzypadkowa. Jest to jakiś szczególny dzień dla waszej dwójki ? - podpytała jeszcze, grzebiąc w pamięci i robiąc research. W internecie i poprzednich wywiadach nic o tym nie było, więc może będzie pierwsza osobą która to odkryje! - Dodatkowo sporo osób zastanawia się czy postawicie na tradycyjny ślub czy będzie to coś oryginalnego aby wybić się na tle innych gwiazd? - takie rzeczy interesowały osoby które czytają magazyn dla którego pisze, dlatego musiała je zadać.
Po chwili przyszło jedzenie dlatego szybko zabrała się za bekon. Była głodna ponieważ zapomniala drugiego śniadania do pracy. - Smacznego. - rzuciła jeszcze zanim zapakowała spory kawałek spieczonego mięska.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Znaczy... nie żeby Rey wiedziała czym jest nacisk przełożonego w pracy. W jej przypadku trener wymagał swoje, ale ona sama sobie stawiała dość wysokie wymagania co prowadziło czasem do przegrzania organizmu tak totalnie. Jednak jeśli szefowa wymagała i od tego zależała praca Gwen to mogłaby się poświęcić i odpowiedzieć na parę pytań.
-Yhym... - tak jedynie skomentowała to wszystko unosząc zaraz brew i uśmiechając się lekko. Niech to tutaj Gwendolyn nie buja tylko po prostu ładnie się przyzna, że odrobinę się tym tematem zainteresowała. To przecież nic złego!
Naprawdę miała nadzieję, że Gwen nie przeinaczy jej słów. Zresztą na tyle jej ufała, że postanowiła szczerze jej powiedzieć iż w przypadku pytań o ślub będzie jawnie kłamać by jej gazetka miała chociaż minimalną radochę z tego wszystkiego. Ona sama nie miała i raczej nie zanosiło się by kiedykolwiek zmieniła zdanie, bo doskonale wiedziała, że po ślubie będzie musiała odwiesić koszulkę i w młodym wieku poświęcić się zupełnie czemu innemu.
-Oho, kolejna doradczyni? - uśmiechnęła się lekko -Za sobą mam kilka, ale przede mną wisi wizja nastu wizyt przynajmniej. Moja mama i przyszła teściowa wręcz zacierają rączki na każde możliwe przymierzanie sukien - przewróciła teatralnie oczami i uśmiechnęła się zaraz lekko, bo padło kolejne pytanie. -Data... pierwsza randka na jaką poszliśmy i w sumie nie byle jaka, bo poszliśmy rzucać toporkami i mało Micah nie stracił ucha przy tym - dobra wspomnienie było przyjemne. To był czas gdy naprawdę zaczynał jej się coraz bardziej podobać Micah i wizja posiadania go za partnera wcale nie była taka zła. Dopiero jakiś czas temu po prostu zaczynało się psuć i to była chyba ich obu wina tak trochę.
-Ja? Wybijanie się na tle innych gwiazd? Nie. Najchętniej to nikomu bym o tym nie mówiła i wzięła po prostu spontaniczny ślub w Vegas, ale wiadomo... Rodzina jednak oczekuje czegoś innego - podejmowanie spontanicznych decyzji wcale nie było takie złe, ale oczywiście jej facet musiał mieć wszystko ustalone i to ona musiała to uszanować. Szła na coraz więcej ustępstw tylko by się nie kłócić i nie sprzeczać, bo miała tego powoli po prostu dość.
Jedzenie przyszło dość szybko i chwała im za to! Jej sałatka może w menu nie brzmiała zbyt cudownie, ale wyglądała imponująco, więc nie pozostało jej nic innego jak się za nią zabrać. -Smacznego - wymamrotała z pełną gębą. No co? Głodna była.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Żeby nie było! Kompletnie nie znała się na sukniach ślubnych i zapewne długo żadnej nie założy, ale co nieco wiedziała o modzie! A zwłaszcza jeśli pracuje sie w dziale plotkarskim, tam każda suknia gwiazdy jest dokładnie analizowana. Stąd Gwendolyn mniej więcej wiedziała w jakiej Rey wyglądałaby najlepiej. Nie chciała oczywiście niczego sugerować, po prostu warto zaznaczyć, że w tego typu kroju można najlepiej podkreślić nogi - a już na pewno kiedy ma się takie długie!
- Cieszą się twoim szczęściem. - zapewne są niezywkle uradowane, że w końcu doczekają się odkładanej już jakiś czas ceremonii. Będą starać się doradzić jak najlepiej i dodatkowo wpłynąć na wygląd przyszłej panny młodej. Zapewne załatwią najlepsze stylistki i makijażystki aby Hanslow poczuła się magicznie. To troszkę ukłuło serduszko Gwen, ponieważ ona nie ma mamy i kobieta nie zobaczy jak idzie w dalekiej (jak nie bardzo dalekiej) przyszłości do ołtarza i wypowiada sakramentalne tak. Westchnęła delikatnie ale na twarzy pozostał delikstny uśmiech.
- Chyba oboje lubicie wyzwania co? - zapewne takich ekstra randek było więcej, ale najważniejsze że ona zdobyła tą ważną informację. Data jest nieprzypadkowa - zapamiętać. Zapisała tą myśl w notesie, ponieważ nie chciała by jej później umknęła.
Zmyślanie nie wchodziło w grę. Ostatnim razem trochę za mocno nacisnęła na odcisk koszykarce i ubarwiła historię, przez co odbiło się to dużym echem. Lubiła pisać prawdę. Koloryzowanie jednakże pomaga czytającemu wchłonąć się w artykuł... Teraz jednak tylko szczerość!
- Chcą abyś miała jak najlepsze wspomnienia. Co według Ciebie bedzie najważniejsze w twoich przygotowaniach? - pytanie troszkę bardziej do rozwinięcia, dlatego oczekiwała dłuższej odpowiedzi, ale to za moment. Na razie wyłączyła dyktafon i odkroiła kolejny kawałek bekonu.
- Nie cieszysz się na wizję ślubu? - wróciła jednak do tematu który na początku poruszyła znajoma. Zdawało się jej to dziwne. - Czy Micah dalej ma Ci za złe że mnie zaprosiłaś? - cóż... ciekawość jednak wygrała i musiała się dowiedzieć, czy mężczyzna uważa ją dalej za dzienniakarską hienę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Rey może i nie znała się jakoś super na modzie, ale mimo wszystko potrafiła pokazać się na mieście w rzeczach, które do niej pasowały i przede wszystkim sprawiał, że szczęka ludziom opadała. Jednak najlepiej to ona czuła się w dresach.
-Mam wrażenie, że odrobinę za bardzo - zaśmiała się krótko. Doskonale wiedziała, że obie kobiety będą próbowały narzucić swoje plany na to jak cała ceremonia powinna wyglądać, a już szczególnie jej matka, która miała to zaplanowane od bardzo dawna. Rey miała naprawdę wrażenie, że będzie w tym wszystkim miała najmniej do powiedzenia i będzie szmacianą lalką, która jedynie musi się pojawić o określonej godzinie i tyle.
-A to fakt dlatego swego czasu prześcigaliśmy się w pomysłach na randki - uśmiechnęła się szeroko. Reyna lubiła intensywnie spędzać czas, więc im bardziej szalenie tym lepiej. Zresztą takie rzeczy są potem miłym wspomnieniem, które jest zapamiętane na lata. Rey jeszcze miała pełną głowę pomysłów, bo kiedy oboje przeszli do normalności i ich grafiki były dość napięte to i randki stały się rzadkością. Teraz to jedynie wyjdą na wspólną kolację gdzieś albo jakieś całodniowe zakupy.
Pytanie zadane przez Gwen sprawiło, że na moment się zamyśliła. W sumie... nie zastanawiała się nad tym jakoś mocno. Zresztą chwilowo nie miała nawet na to czasu, bo była rozrywana w kilku kierunkach naraz, a jedyne na czym chciała się chwilowo skupić to na koszykówce.
Zauważyła, że jej znajoma wyłączyła dyktafon co da jej czas na zastanowienie się nad odpowiedzią, bo jednak chciała coś mądrego powiedzieć. Najwyżej będzie wymyślać by zadowolić szefową Gwen i tyle.
-On ostatnio jest wiecznie o coś zły - wzruszyła ramionami -Jednak na Twoim miejscu bym się nie przejmowała tym zbytnio, serio. - uśmiechnęła się uroczo do znajomej. -I nie. W tym momencie się nie cieszę - robiła to tylko dla rodziców. Doskonale wiedziała z czym to wszystko potem będzie się wiązać. Będzie żoną na pokaz i maszynką do robienia dzieci. Już jej o tym przypomniał ostatnio, że spodziewa się iż zaraz po ślubie zabiorą się do robienia dzieci, bo jak nie teraz to potem będzie gorzej z wychowywaniem, a tak to małolaty zwiedzą z nim kawałek świata. Na samo wspomnienie skrzywiła się nieznacznie. Jak ona mogła się z tego wypakować? Chyba, że po prostu to jest jej pisane i będzie musiała się z tym pogodzić.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli sięgnąć dalej pamięcią, randki Gwendolyn składały się głównie z tych leniwych i o ile nie przeszkadzało to samej zainteresowanej to faceci czasem woleli coś bardziej ekstremalnego. Zazwyczaj szły o to dymy, ale w ostateczności Richards zgadzała zię i z mniejszą radością szła na jakiś spływ kajakiem czy inną aktywność, która wymagała czegoś więcej niż wytężona mózgownica przy oglądaniu filmu kryminalistycznego. Chodziła na ustępstwa, ale tylko w momencie gdy widziała iż drugiej osobie bardzo na tym zależy. Nie zamierzała być wiecznie tą osobą która nie umie się bawić. Jednak jeśli chodziła o Reyne to przecież już widząc jej zaangażowanie na boisku podejrzewała, że kobieta lubi być aktywna, a randki z dreszczykiem mogą być czymć co naprawdę zbliżało ją z Micah. No właśnie... czas przeszły bo znajoma sama określiła, że nie cieszy się z tych wszystkich przygotowań do ślubu. Tak nie powinno być i dziennikarka musiała powstrzymać swoje zapędy, aby nie zapisać tego w notatkach. Czasem trudno było jej rozróżnić na co może sobie pozwolić a co lepiej zapomnieć.
- Może po prostu musisz poczuć tego ducha przygotowań? Wiesz, ja się nie znam ale z doświadczenia Panna Młoda jest zestresowana takimi rzeczami. Jeśli chcesz i trochę Cię to odstresuje to mogę pojechać z Toba poprzymierzać sukienki. Mam nadzieję że twoja mama i teściowa mnie nie zjedzą. - zaśmiała się, po czym wpakowała do buzi widelec pełen sałatki. Chwile przeżuwała a gdy już przestała podjęła wcześniej rzucony temat. - Może Micah wyżej sra niż dupe ma! - oczywiście musiała palnąć czymś mocnym bo kim by ona była aby nie rozśmieszyć swojej rozmówczyni. Chciała aby kobieta poczuła się swobodnie. - No wiesz o co mi chodzi. Widzi tylko swoją karierę... a przecież twoja jest tak samo ważna... męski szowinizm. - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i westchnęła. Wiedziała co nieco o tym, ale nie chwaliła się już teraz. Miała randkę z takim facetem, który uważał że płeć męska jest lepsza - a Gwen w dobitny sposób, oblewajac go drinkiem, a potem wymazując jego twarz w deserze, udowodniła swoją racje.
- Niech zgadnę... rodzice też wpłynęli na waszą datę ślubu. Wiesz, mam dziennikarskiego nosa i domyślam się że sami byście nie postawili na swoim. Rodzicom tęskno do bycia dziadkami, prawda? - nawet nie wiedziała jak bardzo trafiła swoim pytaniem dlatego na szybko ukroiła bekonu z jajeczkiem, aby się zapchać i przestać pleśc ozorem, który zadawał zbyt mocne pytania. - Znamy się niedługo i zaczęłyśmy od nienajlepszej strony, ale jak coś to możesz do mnie dzwonić i wpadać gdy będziesz mieć wszystkich dość.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „South Lake Union”