WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Babylon nie kierował się żadnymi predyspozycjami. Dosiadł się do Ettel, bo zauważył nikły uśmiech na jej twarzy, w momencie, w którym oberwał szklanką wody. I o ile samo zachowanie jego poprzedniej partnerki było poniżej krytyki, to ciche aprobowanie w tamtej chwili wydawało mu się nie do przyjęcia.
Problem w tym, że nie zaznajomił się z myślami kobiety i równocześnie mógł błędnie ocenić jej intencje – które albo miała, albo nie. W końcu był nastolatkiem z szumiącym w głowie oceanem pretensji do świata, niekoniecznie akceptował wybory innych i impulsywnie reagował na krytykę. Był Babylonem; symbolem zepsucia.
Dopóki się nie przedstawię, będę dla ciebie nieznajomym – wtrącił. Nie zgodził się z rozumowaniem kobiety, odnosząc się wyłącznie do drugiej części jej wypowiedzi. – Dopóki nie poczujesz ze mną więzi, to dalej będę obcy, Po tym spotkaniu miniesz mnie na ulicy tak jak siedemset tysięcy innych mieszkańców Seattle, więc ta kawa niczego nie zmieni – zaargumentował swoje stanowisko, po czym sięgnął po cappuccino. Upił ze szklanki porządny łyk, jednocześnie brudząc górną wargę pianką. Starł ją kciukiem.
Dobra – cmoknął ironicznie. Następnie wstał, zabrał swoją kawę i zajął miejsce przy stoliku obok. – Tamta jest dla ciebie. Nie wypiję dwóch – skinął głową na drugą szklankę. Potem przesunął mały, okrągły blat bliżej Ettel, przez co oba stanowiska zetknęły się ze sobą. W teorii spełnił jej rozkaz, lecz w praktyce wszystko wyglądało zupełnie inaczej.
Nie bacząc na wzrok pozostałych gości, który po raz kolejny osiadł na ich sylwetach, zaczął delektować się swoim cappuccino. Wyglądał jak desperat, kiedy udawał, że nie zrobił niczego podejrzanego. Nawet odwrócił się bokiem do kobiety, aby minąć się z jej spojrzeniem.
Nad czym pracujesz? – zapytał znienacka, choć pytanie skierował bardziej w przestrzeń, aniżeli w stronę Ettel. Uporu mu nie brakowało.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- To wcale nie jest zasada - zaprotestowała, ale bez specjalnej złości czy oburzenia, które mogłoby się odbić na jej twarzy i zmienić ton głosu. Jeśli już - to był jeden z tych protestów, którym towarzyszy wzruszenie ramion. To nie było przecież takie proste i jednoznaczne. Jej sąsiad, ten elegancki, trochę sztywny pan, zbyt stary na jej tatę i zbyt młody na dziadka, chyba samotny, wcale nie był nieznajomym. Regularnie spotykała go czekając na windę, a wtedy rozmawiali o drobiazgach, a ten pan zawsze puszczał ją przodem i pytał o Arsona, jednak Ettel wciąż nie wiedziała, jak on się nazywał ani które mieszkanie na czwartym piętrze dokładnie zajmował. A z drugiej strony - cała masa osób, których imiona znała, nie była jej prawdziwymi znajomymi. Nie miała jednak potrzeby przekonywać Babylona, że świat był często bardziej skomplikowany i niejednoznaczny niż chcieli tego… no właśnie, kto? Kojarzyło jej się z tymi inteligentnymi, ale przesadnie pewnymi siebie facetami, którzy ledwie przeczytali jakąś książkę, a już zachowywali się, jakby cały świat powinien ją doskonale znać. Albo jak bardzo młodzi ludzie, którzy trochę tych facetów podziwiali, ale obstawiała tę pierwszą opcję w przypadku Babylona.

(Tu warto chyba zwrócić uwagę, że Ettel była wyjątkowo kiepska w strzelanki.)

- Nie chcę, nie prosiłam cię o kawę - zauważyła, wciąż starając się powstrzymywać irytację, która podpowiadała jej, by wywrócić teraz oczami i spytać, co ją właściwie obchodzi ile kaw jest w stanie wypić Babylon. Skoro nie wypije dwóch, trzeba było tylu nie zamawiać i nie wrabiać jej w tę sytuację - ale mogła się założyć, że tylko dla niej to wydawało się tak proste.

Przyglądała mu się, gdy wstał i… ja pierdolę, serio? usiadł tuż obok. Mimowolnie zacisnęła wargi, zirytowana nawet nie Babylonem, a własną bezradnością i tym, że nie wystarczyło uparcie powtarzać nie, niezależnie od tego, co wszyscy terapeuci tego świata opowiadają o wyznaczaniu granic. Przez chwilę siedziała bez ruchu, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że napina mięśnie, próbując zdecydować czy pora uciekać, czy uprzeć się i zostać w kawiarni. Jak widać, nie tylko ona postanowiła się uprzeć, bo już po chwili musiała westchnąć. - Proszę cię, idź sobie. Poważnie. Nie chciałam, żebyś ze mną siedział i ja wcale nie chcę z tobą rozmawiać, nie mam, kurwa, pojęcia, dlaczego myślisz inaczej.

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Potaknął głową, choć zrobił to bardziej z przyzwyczajenia, aniżeli zgody. Zasady były warte tyle, co ludzie, którzy w nie wierzyli, więc w zależności od usposobienia, mogły różnić się definicją. Babylon, jako ten inteligentny, aczkolwiek przesadnie pewny siebie młody mężczyzna, kierował się wieloma poglądami. Albo nie kierował się nimi wcale, bo tak jak teraz, zainteresował się kimś, kogo winien po prostu ominąć; trochę straszą, o wiele bardziej dojrzałą i doświadczoną kobietą, która otwarcie manifestowała niechęć względem jego towarzystwa.
Gdy po raz kolejny mu odmówiła, po prostu prychnął i pokręcił głową. Była niezłomna, a on nazbyt nachalny.
Dobra – skapitulował, patrząc na Ettel z delikatnym, aczkolwiek kunsztownym uśmiechem na twarzy. W tamtym momencie poczuł, że była dla niego niedostępna i jedynie zaognił frustracje wewnątrz niej.
Złapawszy cappuccino przyłożył szkło do ust. Potem pośpiesznie wypił zawartość, a na jego ustach po raz kolejny ustała się puszysta pianka. Tym razem było mu bliżej do idioty, aniżeli nonszalanckiego adoratora. Świadom własnej porażki wstał i rozpostarł ramiona, prezentując się w pełnej krasie nie tylko Ettel, ale również pozostałym gościom kawiarni.
Ona również dała mi kosza – zaśmiał się, szczerze rozbawiony wynikiem sytuacji, po czym odunął stolik na właściwe miejsce i po prostu wyszedł.

zt.

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „First Hill”