WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
32
169

czarna owca seattle (niemalująca malarka)

bezdomność w seattle

elm hall

Post

Zawsze gdy o was myślałam przypominały mi się najsłodsze chwilę wspólnych przygód. „Bracia Hardy” - tak zwykliśmy się nazywać, kiedy przechadzaliśmy się pomiędzy budynkami próbując uzyskać odpowiedzi na wszelakie tajemnice deszczowej metropolii.
Ty i ja, oraz...
a także...
Miles.

Seattle nigdy nie należało do najbezpieczniejszych miast, dlatego „Trzech muszkieterów” - aż prosiło się by odgadnęli nierozwikłaną zagadkę. Detektywi amatorzy, do akcji! Raz, dwa, trzy... iii cieńcie! Kochała te przygody, kochała przebywanie tylko z nim nimi - wydawać się mogło, że pragnęła go już od początku, od samego - gdy po raz pierwszy dane było dziewczynie ujrzeć przystojną (a zarazem bardzo młodą twarz, mieli wtedy po 6 lat) Maxa MaCcarthy. Byli niczym jak „chłopak i dziewczyna przyjaciele z sąsiedztwa” - pisane im było skończyć razem, wierzyli w to wszyscy - oprócz niego. Ile to razy dziewczę się namęczyło, ilekroć próbowało wymusić na przyjacielu by przez jedną sekundę spojrzał na nią w inny sposób. Tak się jednak nie stało - po paru latach męki - na drodze przyszłego architekta stanęła Molly Farrell.

I ta Molly Farrell stała się dla szatynki kwintesencją wszystkiego czego nienawidziła. Miłość oślepiła blondyna - powoli znikał z jej świata. „Nie, Maude nie mam czasu - wybieramy się z sukowatą Molly do kina, teatru - na koncert, na biwak, do lasu bez Ciebie - przykro mi. ” Lecz nim to się stało Maude stała z boku i musiała patrzeć. Patrzyła - a zarazem drżała - wpatrywała się w to jak ją obejmuję, jak obdarowuję jej usta pocałunkami - jak spełnia jej marzenia, dostrzegała w jego oczach jak się zakochuję, aż w końcu usłyszała pierwsze „kocham Cię” - pierwszą kłótnię, by zaledwie po czterech latach nieśmiały szept „czy wyjdziesz za mnie?” Jak niby miała mu odmówić? Przecież to Max, czego tu nie kochać?

I tak Maude łkała - śniła o innym życiu, łudziła się, iż może któregoś dnia jej Max (nie był już jej Max'em) przejrzy na oczy - i dostrzeże, że to czego szukał miał przez całe życie na wyciągnięcie ręki.

Gorzka prawda.

I wtedy nastała era Ryder'a - kolejny, młody blondyn - zakręcił się wokół głównej zainteresowanej i pomimo sprzeciwu nie odstępował dziewki na krok. Był tam gdzie ona była i może to skłoniło Bosworth aby ostatecznie zgodzić się na randkę? Poznali się podczas zimowych ferii - on też był tam ze swoimi przyjaciółmi. Wydawać się mogło jakby „spadł jej z nieba” - po kilku miesiącach udało się połowicznie zagoić mu rany studentki - i może to sprawiło, że się w nim zakochała. Znalazł się w idealnym miejscu i czasie - wyleczył ją - i ostatecznie Maude oddała mu swoje serce.
Czy to oznaczało, że „Bracia Hardy” przestali istnieć? Nie - teraz była ich piątka, Maude, Ryder, Max, Molly oraz... a także Miles. Przyjaźń się nie zakończyła - lecz jedna, drobna - nikomu nieznana prócz jednej osoby relacja sfinalizowała swój kres. Maude Bosworth nie kochała już Max'a MacCarthy'ego - ale czy na pewno? Czy lata uganiania się za wybrankiem serce zlikwidował jeden osobnik? Czy Ryder był tak silny by zapobiec katastrofie?



Dziś klęczał - wsuwając na palec ukochanej diamentowy pierścionek - cały świat wiwatował, rozprzestrzenił wiadomość - iż malarka wychodzi za McCan'a. Miłość wygrała, tylko która? Po niecałych trzech godzinach od zaręczyn szatynka wsiadła na rower i pojechała wprost do mieszkania przyjaciela. Chciała aby dowiedział się pierwszy - pragnęła, by jej pogratulował. Zeskoczyła z powozu i migiem podbiegła do drzwi, dwukrotnie pukanie - i po zaledwie trzech minutach jej oczom ukazała się znajoma sylwetka. - Ryder... - ledwo potrafiła złapać oddech, ohhh dziewczynko - zupełny brak kondycji. - Ryder... - powtórzyła się, a na lekko pyzatej twarzy kobiety zakwitł uśmiech - niczym jak najpiękniejsza róża w sadzie. - Mi się oświadczył!!! - w końcu wydusiła z siebie, wielkimi jak orzech nerkowca źrenicami wpatrując się w architekta. - Za pół godziny widzimy się w Rock Box, jak chcesz to zabierz Molly. - nie, żeby mi jakoś zależało. - Musimy to uczcić! - zawołała, by w pewnej chwili z ogromną siłą wtulić się w umięśnione ciało przyjaciela, a kiedy się odsunęła z uniesioną jedną wargą, spojrzała mężczyźnie prosto w oczy. - Powiesz coś...? - był zadowolony, czy zszokowany? Choć zwykle potrafiła czytać wszystkie emocje z twarzy Max'a - w danej chwili było jej zaskakująco ciężko.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Od początku swojego istnienia różnił się od swojego starszego brata Milesa - choć prawie wszyscy twierdzili, że wyglądają niemalże identycznie (Max był jednak drobniejszy i nieco niższy) to było coś jeszcze co odróżniało go od niego. Jego umysł odkąd tylko pamiętał jakby wiecznie rozmarzony, z głową w chmurach. Pochłaniał świat każdą swoją cząsteczką, marzył o wycieczkach na kraniec świata - przeżywać niezapomniane chwile w odkrywaniu tajemniczych zakamarków. To Miles twardo stąpał po ziemi - zawsze sprowadzał go do żywych, pukał w ramię by się ocknął z sennych wizji od których jego niebieskie oczy stawały się jeszcze bielsze. A wystarczyć musiały mu ich małe, głupkowate pomysły trzech muszkieterów - byli nierozłączni, co można dostrzec na zdjęciach zrobionych w tamtym czasie, utkwione w albumie na zawsze - przypominały o tym co kiedyś było.

Na tych zdjęciach można było dostrzec za każdym razem jeden wyraźny element - choć w różnych pozycjach, często w momencie największej głupawki, jednak aparatu nie da się oszukać - było można dostrzec, że wzrok Maxa był zwykle skupiony w stronę Maude. Być może był to tylko nieświadomy przypadek, ale pokazywało to każde zdjęcie. Nie tylko jedno czy dwa. Wszystkie pokazywały to samo - a jednak ta krótka chwila uwieczniona na zawsze nie potwierdzała wcale tego spojrzenia - bo Max jakby wzbraniał się od jakiekolwiek gestu w stronę przyjaciółki. Po prostu widział w niej ,,przyjaciółkę'' i nie potrafił inaczej na nią patrzeć. To czy zdjęcia kłamały? Czy jednak pokazywały CAŁĄ prawdę? Toż idealna zagadka dla tych detektywów, co chcieli by się nad tą zagadką pochylić i ją rozwikłać. Przez cały ten czas Max oszukiwał cały świat, siebie i przede wszystkim ją jedną - Maude.

I chyba dlatego gdy na jego drodze stanęła Molly Farrell - całe swoje uczucie, które skrycie kierował do Maude wbił właśnie w nową poznaną dziewczynę, która stała się jednocześnie jego własnym końcem. Pozornie czuł się przy niej szczęśliwy - obdarowywał Molly najczulszymi gestami na jakie było go stać. Jego romantyczna strona niemalże spisała się w 100% byleby odgonić myśli, które nie powinny skupiać się na przyjaciółce odsuniętej na bok. Dla przyjaciółki nie powinno się ''płonąć'' za każdym razem gdy wpatrywało się w jej oczy, prawda? Wiedział o tym. Wmawiał sobie, że to uczucie do Molly jest prawdziwe - nigdy wcześniej nie kochał nikogo tak mocno jak jej - tylko żałował, żałował, że to właśnie do niej musiał kierować te uczucia (nie miał pojęcia, że ona już wtedy zaczynała oszukiwać go z Milo) ale to zawsze była Maude.
Ten radykalny krok na jaki się zdobył, klękając przed Molly miał raz na zawsze sprawić by zakopać wszystkie uczucia kierowane do Bosworth - i ktoś bardziej spostrzegawczy mógł to dostrzec w ich szarej codzienności w której nie było już miejsca nawet na drobne uprzejmości. Nawet on czuł, że to wszystko obróciło się w bardzo złym kierunku I miało być już tylko gorzej.
Za każdym razem będąc u boku Molly miał na tyle silną wyobraźnę by przekształcać w swoim umyśle jej oblicze w obraz Maude - zdawał sobie sprawę, że to była najbardziej porypana rzecz za którą siebie szczerze nienawidził. Może nie powinien aż tak okrutny być dla siebie gdyby tylko sam poznał prawdę o wiele gorszą niż mógłby w ogóle przypuszczać w najgorszych koszmarach.
Koszmar miał dopiero nadejść - pierwszym z tych etapów był lśniący pierścionek na palcu przyjaciółki i niemalże czuł jak rośnie mu gula w gardle tuż po otwarciu drzwi. Nie powinien tak zareagować - ściągać ust w wąską linię ani tym bardziej czuć serca rozrywającego się na kilka cześci. Było przecież dla niej niedostępne przez tyle czasu, więc nie powinien się kurwa dziwić, że wreszcie kogoś sobie znalazła. I był to ten pieprzony Ryder, któremu chętnie by kark skręcił własnymi rękami. Ale do tej pory nie miał nic przeciwko temu, że dołączył do ich paczki, był jednym z nich i od razu bliżej Maude - bliżej, niż kiedykolwiek on był. Nie mogł być zdziwiony, a jednak był. A jednak czuł się tak jakby dostał deską po łbie. Nie spodziewał się, że Ryder to kiedykolwiek zrobił, nie raz zresztą gadał mu na osobności zupełnie co innego. A jednak wszystko się zmieniało. A także to, że Maude już nigdy nie będzie jego.
Dopiero po dłuższej chwili dotarł do niego rozradowany głos szatynki - przede wszystkim dawno nie widział na jej twarzy takiego uśmiechu. Coś go w środku zabolało - ta mysl, że nigdy nie potrafił sprawić by przy nim w ten sposób się uśmiechała.

-G-gr-atuluję, Maude.....cieszę sie...- - wyksztusił wreszcie to co pierwsze mu przyszło do głowy. Choć miał w głowie wrażenie jakby świat własnie rozpadł się już do końca i nic już nie będzie takie samo -Zasługujesz na bycie szczęśliwą - dodał ciszej, w momencie kiedy poczuł jak po raz pierwszy od dawna się do niego przytula. Choć sam do końca nie wiedział co ma zrobić w tej chwili to jednak pozwolił otoczyć ją swoimi ramionami. Pierwszy raz od dawna byli tak blisko siebie, a on mógł wchłaniać jej zapach by zapamiętać go na zawsze. I miał jednocześnie wrażenie, że czas na chwilę się zatrzymał -Obiecaj mi t-to...że będziesz....szczęśliwa...z nim... - szepnął jej do ucha jeszcze zanim puścił Bosworth ze swoich objęć.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”