WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Czasem przychodzi taki czas w życiu każdego człowieka, że przekracza pewne granice. Najwyraźniej ten czas nadszedł dla sędziny. Nowe doznania, niepewność pojawiająca się później i takie tam głupoty. Vi jednak było ponadto wszystko. Ot stało się. Tyle. Nie była osobą roztrząsająca takich rzeczy, a wprost przeciwnie. Podchodziła nad nimi do porządku dziennego. Tak było i tym razem. -Byłaś chyba głodna- Zauważyła, odnajdując telefon spojrzeniem. Miała szczęście, że oglądała wiele filmów. Dzięki nim wiedziała jak, działa, ten cały przepych. Był daleko. Przeklęła, paskudnie pod nosem wstając niechętnie, z ich prowizorycznego posłania. W myślach mordowała na wszystkie sobie znane sposoby osobę, jaka wymyśliła, to ustrojstwo. Podniosła słuchawkę, rzucając przy tym spojrzeniem na instrukcję obsługi. Wybrała odpowiednią kombinację i złożyła zamówienie na posiłek. W sumie nie wiedziała, co zamówiła, a co kryło się za posiłkiem dnia czy specjalną kuchnią czegoś lub kogoś tam. -Odbierzesz?- Spytała, zerkając w jej stronę. Na jej twarzy mimowolnie zagościł ten dobrze znany uśmieszek ulicznego cwaniaka. Cała Vi. Niezależnie od sytuacji zachowywała się tak samo jak zawsze. Mało mówiła oraz chodziła własnymi ścieżkami. Tak jak teraz. Nie czekała przecież na odpowiedź, bo i po co? Wiedziała, że jest już spóźniona, a czas na zegarze powoli zaciskał pętle na jej szyi. Właśnie dlatego skierowała swoje kroki w stronę łazienki, gdzie doprowadziła swój stan, do używalności. Kolejnym krokiem był pokój, jaki miała zająć, a gdzie zostawiła swoją szumną garderobę. Gdy ponownie poczuła na swoim ciele znajomy materiał, odetchnęła wpatrując się przez ułamek sekundy na swoje odbicie. Jak nic przebywanie, z tą kobietą jej służyło. Minął tydzień, a nie miała na sobie ani jednego nowego siniaka czy innych dodatków. Było, to naprawdę dziwne uczucie. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że jest w stanie, tak żyć jednak szybko pozbawiła go życia. Nie, nie mogła tak myśleć. Głupie uczucie. -Wpuszczą mnie rano do hotelu?- Spytała w chwili gdy ponownie wkroczyła do salonu gdzie zostawiła Caitlyn nawiązując przy tym, do ich wcześniejszej rozmowy. Chciała wiedzieć jak, to wygląda w takich miejscach. Nigdy przecież nie korzystała, z takich luksusów więc miała coś na wzór obaw, o swoją egzystencję. Owszem mogła przeczekać noc jak menel na jakiejś ławce czy coś w tym stylu. -I obiecuję Ci, że nie będą Cię wzywać do kostnicy- Mrugnęła do niej porozumiewawczo. Dobrze wiedziała, że w jej przypadku i taka możliwość istniała, lecz nie miała zamiaru aż takich problemów robić. Nie wykluczała oczywiście jakiegoś posterunku policji czy szpitala, lecz o tym nie musiała już mówić.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Nigdy nie podejrzewała, że to wszystko tak się potoczy. Jasne Vi kusiła za każdym razem, ale żeby sędzina ostatecznie zrobiła ten jeden krok do przodu było niemożliwym. A jednak stało się i gdyby nie Vi zachowująca się zupełnie normalnie jakby nic się nie stało to z pewnością Cait nie wiedziałaby co robić ze sobą. -Byłam - i teraz głupio przyznać, ale była jeszcze bardziej głodna niż poprzednio. Przeciągnęła się nie spuszczając wzroku ze swojej towarzyszki. Przekroczyła granice, a wyrzuty sumienia nie nastąpiły albo po prostu dobrze się ukryły na ten czas a potem zaatakują razem ze wszelkimi wątpliwościami. -Teraz to chyba nie mam wyboru co? - rzuciła uśmiechając się lekko i ostatecznie również wstając, bo przecież nie będzie teraz przez resztę dnia wylegiwać się na łóżku, przecież nie po to tutaj przyjechała prawda. Gdy tylko Vi skończyła zajmować łazienkę to Caitlyn postanowiła skorzystać z niej by samą siebie również doprowadzić do porządku. Wciągnęła na siebie jakieś lekkie ciuchy, które przede wszystkim spakowała, bo nie miała zamiaru się gotować w tych upałach. Nawet wieczorem nadal było ciepło, ale przynajmniej nie było tego słońca, które dodatkowo paliło skórę.
-Na spokojnie. Weźmiesz kartę to i do pokoju będziesz mogła spokojnie wejść bez budzenia mnie - a jednak wciąż planowała wyjść. No nic Caitlyn spędzi sobie czas sama, bo przecież obecnie była praktycznie cały czas sama, więc dla niej to żadna nowość. Umiała sobie czas zaplanować i nie przeszkadzało jej to, a Vi mogła sobie przecież robić co tylko chciała. -Wiesz, że jakość Ci nie wierzę - uśmiechnęła się zadziornie. Cholera wie co tej kobiecie strzeli do łba gdy będzie się wytłuczyć po praktycznie nieznanych jej ulicach Tel Avivu. Caitlyn jednak nie zamierzała iść z nią. Niech eksploruje jeśli chce. Ona sama z pewnością przejdzie się na jakiś spacer na plażę, bo przecież tuż przy niej znajdował się hotel. Poza tym chyba potrzebowała zostać sama na sam ze swoimi myślami. -Uważaj po prostu na siebie - dodała ciszej i poszła otworzyć drzwi, bo room service z jedzeniem zapukał właśnie w momencie jej mówienia. Czy Vi usłyszała te słowa? Ciężko powiedzieć, bo chłopak, który przyniósł posiłek dosyć mocno zapukał. Vi miała drogę wolną. Mogła się spokojnie ultonić, bo Cait zajmie się sama sobą.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Prychnęła na jej słowa, lecz tym razem nie robiła tego jak zwykle. Nie dało się wyczuć w jej zachowaniu złowrogości czy choćby cienia urazy, a wprost przeciwnie. Uśmiech, jaki zawitał na jej twarzy, zaraz mówił wiele albo też i nic. Planów nie miała zamiaru zmieniać niezależnie od okoliczności jakie miały miejsce. Żyła dalej. Jak zwykle zjadły prawie w milczeniu. Jednak w nim nie było czegoś złego. Było naturalne. Tak samo jak ich relacja. Ot niby przebywają ze sobą, lecz nigdy jakoś zbytnio nikt nie ingerował w życie tej drugiej. Nie było takiej potrzeby. Były dorosłe.
Po skończonym posiłku pokręciła się jeszcze chwilę, po pokojach aż wreszcie zgarnęła niedawno wymienione rzeczy i chowając je do kieszeni spodni, ruszyła w stronę drzwi. Zanim jednak zniknęła, za nimi rzuciła w przestrzeń -Będzie dobrze- trzask zamykanych drzwi był jedynym, co po sobie pozostawiła. Ruszyła w miasto.
Przyjemne ciepło muskało jej skórę, a ona po prostu szła przed siebie, chłonąc całe, to codzienne zamieszanie miasta. Turyści, mieszkańcy, policja. Nie, to nie tutaj. Przez chwilę przechadzała się jeszcze między głównym i traktami turystycznymi aż do chwili, w jakiej cały ekosystem zaczynał się zmieniać. Turystów było coraz mniej. Tubylcy przyspieszali kroku. Była blisko. Odbiła w kolejną uliczkę, zapuszczając się coraz głębiej w mroczniejsze strony miasta. Napotkała pierwszych żebraków. Widziała podniszczone budynki. Całym swoim ciałem czuła, że jest na dobrym tropie. Szła dalej. Myśli biegły swoim własnym torem, a zmysły odbierały ten specyficzny klimat. Była prawie pewna, że jeszcze chwila i odnajdzie, to czego szuka.
Nie myliła się. Szybko natknęła się na lokalny folklor, jaki zapragnął poznać się bliżej, z zagubioną turystką. Jak bardzo się mylił. Vi może i odbiegała swoją karnacją od miejsca oraz czasu jednak na pewno nie była zagubiona. Wiedziała dobrze, czego szuka i znalazła. Po paru intensywnych chwilach przykucnęła nad leżącym ciałem i szybko przeszukała kieszenie, nowo poznanych przyjaciół. W ten sposób wzbogaciła się odrobinę, a co najważniejsze znalazła kawałek kartki. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego na niej nie było. Parę dziwnych szlaczków. Jednak jeden szczegół przykuł jej uwagę. Było na niej coś jeszcze. Trop, jakim ruszyła dalej w miast wraz, z zachodzącym słońcem.
Do hotelu wróciła nad ranem, a raczej już późnym porankiem. Zamknęła ostrożnie za sobą drzwi, i kierując sie w stronę łazienki zaczęła zrzucać, z siebie ubranie niczym waż zmieniający skórę. Taki nawyk. Później posprząta. Chyba. Nieważne. Nadal czuła w głowie szumienie krwi. Jej obdarte kostki na dłoniach paliły prawie tak samo jak parę zadrapań pozostawionych na jej ciele. Już czuła, że za parę godzin w ich miejscu zagoszczą naprawdę piękne siniaki, jakie ukryje pod ubraniem. Na szczęście miała jeszcze jeden komplet ciuchów. Gdy wreszcie dotarła do łazienki, przejrzała się w lustrze. Nie było tak źle! Jak nic była dumna, z siebie, a co za tym idzie, sędzina nie będzie prawić jej morałów. Nie musiała przecież odbierać jej, z dziwnych miejsc, a poza tym żyła! Sukces. -Ciekawe czy można już zamawiać...- Spytała samą siebie w chwil gdy nawiedziła balkon, od jakiego wszystko się zaczęło. Chyba naprawdę polubiła ten widok. Tym razem jednak był inny niż wczoraj. Poznała już parę sekretów miasta i właśnie na nich zawiesiła zmęczone spojrzenie. Na jej twarz zaczynały padać pierwsze promienie bezlitosnego słońca. Jak nic będzie musiała wreszcie zająć się własną garderobą. Przeczuwała, że długo nie pociągnie w swoich długich spodniach kończących się chwilowo na bosych stopach. Rozmasowała ramię, krzywiąc się przy tym nieznacznie i już wiedziała. Było warto. Czuła ponownie, że żyje! Chyba naprawdę uzależniła się od bólu. Trudno. Chciała spojrzeć na zegarek, lecz szybko zarzuciła ten pomysł. Nie miała ochoty wracać do wnętrza. Chwilowo przecież na balkonie było naprawdę przyjemnie.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Nie ingerowały w swoje życia, więc Caitlyn nie zamierzała tego zmieniać nawet jeśli jeszcze chwilę temu wręcz nie chciała by chwila którą miały się skończyła. Wróciły do porządku szybciej niż się mogło wydawać. Znaczy Cait wróciła, bo dla niej nowe doświadczenia mogły jednak sprawić, że zachwywałaby się zupełnie inaczej. Ale nie. Przespały się ze sobą i tyle, wróciły do zajęć które miały robić, a to wiązało się z wyjściem Vi w nieznane i wrócenie pewno rano. Cait wiedziała, że tak może być gdy zapraszała ją na ten wspólny wyjazd.
Nie odpowiedziała na słowa towarzyszki tylko sięgnęła po swojego laptopa, którego wzięła ze sobą. Ktoś tu coś mówił o ucieczce od pracy? Jednak spędzając czas sama nie robiła nic innego tylko siedziała z nosem w artykułach i całej papierologii właśnie związanych z jej pracą. Jednak nie posiedziała przed laptopem długo. Postanowiła skorzystać z przyjemnego ciepłego wieczoru i faktycznie przejść się po plaży i co najważniejsze zawitała również do baru gdzie ludzie zamierzali imprezować całą noc. Tam spędziła trochę czasu, znalazła sobie towarzystwo i wypiła trochę fikuśnych drinków. NIe była pewna o której wróciła do pokoju, ale przynajmniej spędziła przyjemny wieczór i z tego faktu była nader zadowolona. A miłe towarzystwo sprawiło, że nie zastanawiała się nad tym gdzie teraz podziewa się Vanitas i czy już wpakowała się w niezłe bagno.
Przebudziła się bardzo wcześnie i nie mogąc już ponownie zasnąć zebrała się z łóżka. Sprawdziła przed wyjściem czy jej towarzyszka przypadkiem nie wróciła i ostatecznie ruszyła na wczesne śniadanie oraz spacer zanim zacznie porządnie grzać słońce. Odzwyczaiła się częściowo do upałów tu panujących, ale dać jej tydzień/dwa i na nowo będzie czuła się tu nader komfortowo mimo panującej duchoty. Na śniadanie poszła do jedynej słusznej kawiarni. Do tej, do której przychodziła za dzieciaka po najlepsze słodkie bułki w mieście. Tam spędziła dobre kilka godzin zanim ponownie ruszyła do hotelu.
Tak szczerze to nie spodziewała się Vi i nawet nie ogarnęła, że ta już mogła faktycznie wrócić. Zauważyła ją dopiero gdy spojrzała w stronę balkonu i uśmiechnęła się lekko by zaraz do niej dołączyć z kawą w dłoni, którą sobie wzięła na wynos wcześniej. -Dobrze się bawiłaś? - spytała pojawiając się na balkonie. -Gdybym wiedziała, że już wrócisz to wzięłabym Ci kawę - dodała jeszcze kierując się w stronę barierki by móc się o nią oprzeć zgrabnym tyłkiem.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Przecież wzięłaś- wyciągnęła dłoń ku kobiecie i sprawnym ruchem wysunęła kubek, z jej ręki. Przystanęła go do ust i upiła parę łyków. Gdy tylko poczuła, jak ciepło rozchodzi się, po jej wnętrzu oddała kubek. Niby nic, lecz nigdy tak nie robiła, a teraz? Teraz nie widziała w tym nic złego. -Było inaczej- Odpowiedziała wreszcie na wcześniej zadane pytanie. -Znalazłam fajną knajpę. Ma swój klimat. Musimy się tak wybrać- chyba po raz pierwszy do chwili, w jakiej się poznały, Vanitas stwierdziła, że muszą gdzieś razem wyjść. Zawsze przecież wszystko wychodziło przypadkiem albo poprzez uprowadzenie, a teraz? Teraz najzwyczajniej w świecie proponowała jej wyjście do specyficznej knajpy. Znając życie była, to jakaś mordownia. Jednak liczy się fakt. Prawda? -Co tu jest napisane?- Spytała, wyciągając, z kieszeni pomiętą kartkę, jaką odebrała dzisiejszej nocy. Wiedziała, że może być tutaj wszystko. Od adresu jakiegoś przybytku, do listy zakupów czy może jakieś nieważne coś. Mimo wszystko było, w tej kartce coś, co ją zainteresowało na tyle, aby ją zabrała. Drobne nacięcia wyczuwalne pod palcami układały się również w napis. Właśnie, te wycięcia sprawiły, że ją zabrała. Mogła spróbować poznać prawdę w inny sposób, lecz skoro miała przy sobie osobę znającą miasto oraz język, to czemu nie skorzystać? Trzymała kartkę w palcach tak, aby tamta mogła ją w każdej chwili wziąć. -Dzisiaj jestem do Twojej dyspozycji- krótka informacja, jaka padła, z jej ust miała być jedynie informacją. Jednak czy oby na pewne? Vi przyglądała się Caitlyn tym swoim wiecznie niewyspanym spojrzeniem, jaki towarzyszył jej chyba prawie całe życie. Na swój sposób chciała dostrzec jakąś zmianę, lecz dobrze zdawała sobie sprawę, z faktu, iż nic takiego się nie stanie. Co, z tego, że dziś nie miała zamiaru wychodzić? Nic. Mogła być do jej dyspozycji jednak czy ona tego chciała? Pewnie nie. Najwyraźniej Vi zapomniała, o różnicach jakie je dzieliły. Przez chwilę łudziła się, że może jednak tamta ucieszy sie, z takiej informacji. Tylko przez chwilę. Promienie słońca jednak przyniosły jej smutną prawdę. Nawet w takim miejscu jak, to były jedynie dwoma różnymi odbiciami w krzywym zwierciadle świata.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Normalnie nie pozwalała nikomu zabierać jej własnej kawy, którą sprawiła dla siebie. Jednak Vi mogła sobie na to pozwolić i Cait nawet nie zamierzała mruknąć nic na ten temat. Na swój magiczny sposób to było całkiem fajne. Mieć kogoś kto rankiem zabiera Twoją kawę by upić parę łyków. Na wspomnienie knajpy i wspólnego wyjścia uniosła brew. To było coś nowego tak naprawdę, bo przecież ich relacja była na tyle specyficzna, że wcześniej nie umawiały się na żadne wyjścia czy spotkania. Nawet jeśli knajpa będzie bardziej w stylu tego co widziała w Dzieliny Cudów to Caitlyn zamierzała się tam z Vi wybrać. Mimo wszystko. -Znalazłaś ją między jednym obiciem buźki a drugim? - spytała z zaciekawieniem. Nie, wcale nie piła do faktu, że ta pewno wdała się w mniejszą lub większą bójkę. Na tyle na ile udało jej się poznać VI to właśnie tak spędziła tą nockę. Szlajając się po miejsca do których pasowała i wpadając w kłopoty.
Zmarszczyła brwi upijając kilka łyków kawy, która była naprawdę fantastyczna. Już wiedziała, że to będzie miejsce, do którego zawsze rano będzie się przechadzać. Jeszcze zanim upały sprawią, że człowiekowi się odechce istnieć i jedyne czego będzie chciało ciało to być w basenie lub w jakimś mocno zacienionym miejscu. Spojrzała niechętnie na kartkę, którą wyciągnęła Vi i rzuciła na nią niechętnie okiem -Skąd ją masz? - spytała odbierając ją i przewracając przez chwilę w dłoni by ostatecznie skupić się na tym co było na niej napisane. Zacisnęła szczękę. -I co zamierzasz zrobić z informacjami na jej? - spojrzała na swoją towarzyszkę wymuszając delikatny uśmiech. Chwilowa zmiana tematu była potrzebna, więc Caitlyn oddała to nieszczęsną kartkę. -To zależy na co masz ochotę. Tel Aviv jest naprawdę ciekawym miastem jeśli chodzi o zwiedzanie - sama Caitlyn chciała jej pokazać jedno miejsce, w którym spędziła część dzieciństwa gdy przebywała z dziadkami zamiast opiekunkami. Szczerze nie znosiła go, ale chciała Vi pokazać dlaczego tak bardzo broniła się przed obcowaniem z drugą kobietą. No, bo przecież nie tak została wychowana. -Znów znikniesz dzisiejszej nocy? - spytała ciszej. Nie to, że jej broniła czy coś, ale powiedzmy sobie szczerze jakoś naszła ją ochota na spędzenie wieczoru/nocy właśnie z Vanitas. Od tak bez większego powodu. No, ale jeśli ta miała plany to przecież nie będzie jej zabraniać niczego. Zresztą Vi o tym doskonale wiedziała.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Coś ukrywała. Vi doskonale znała takie zachowanie. Widziała je najczęściej, u osób jakie nie chcą powiedzieć prawdy, jaką znają lub przynajmniej naprawdę nie chcą współpracować. Sędzina należała najwyraźniej do kategorii osób, dla jakich informacje są ważne? Cenne? Nieważne. Jak zwał tak zwał. Vanitas jednak dobrze widziała, że ta coś kręci. Na razie jednak odpuści temat. Tak będzie lepiej, a poza tym nie miała zamiaru brać i niszczyć tak miłego poranka. Pomimo zmęczenia i kawy, z odzysku wiedziała, że coś się zmieniło. Po raz drugi od chwili przybycia tutaj ktoś zainteresował się tym, co będzie robić. Niby nic lecz, dla niej było, to już naprawdę wiele. Na tyle, aby niebezpieczny uśmieszek zagościł na jej ustach. -Czy ja wyglądam na turystkę?- Spytała unosząc nieznacznie brew ku górze dobrze wiedząc, jaka padnie odpowiedź. Vi dobrze wiedziała -oraz co najważniejsze-, że żadna, z nich nie przyjechała tutaj spędzać życia jak przystało na osoby w ich wieku. Gdyby chciała oglądać miejsca znane, z przewodników, wycieczek i innych, to odpali Internet albo poczyta. Ona jednak nie chciała takich atrakcji. Wolała spoglądać na świat oczyma drugiej osoby. Sama przecież już cześć swojego świata pokazała Caitlyn. Na swój ograniczony sposób właśnie tak chciała poznać jej świat. Niby zbyt wiele wymagała jednak oficjalnie nic nie powiedziała na ten temat. -Mówiłam Ci już. Dzisiaj jestem dla Ciebie- Powtórzyła raz jeszcze wcześniejsze słowa odbierając karteczkę. -I dobrze wiem, że coś kręcisz. Starasz się ominąć pewien temat... Czego się boisz? O czym nie chcesz mi powiedzieć?- Zaryzykowała i spytała. Może nie potrafiła jakoś odpowiednio dobierać słów jednak sens był naprawdę prosty. Chciała poznać skrywaną prawdę niezależnie od tego co tak naprawdę chciano przed nią ukryć! Kolejne pytanie jakie zagościło, w jej głowie było chyba ważniejsze od zadanego otwarcie. Czemu tama starała się ominąć temat? Co skrywała albo czego nie chciała jej powiedzieć? Bała się czegoś? Kogoś? O coś?

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Nie chciała kontyunować tematu związanego z kartką, którą dostała do odczytania. Szczerze powiedziawszy nie chciała mieć nic do czynienia z z osobami z tym powiązanymi, bo doskonale wiedziała, że pchałaby się w paszczę lwa albo i gorzej. Miała tylko nadzieję, że Vi mimo wszystko odpuści i nie podąży tym tropem, chociaż kogo my tu oszukujemy. Doskonale wiedziała, że teraz to Vi tym bardziej nie odpuści zaintrygowana tym bardziej niż powinna.
-Nie wyglądasz - uśmiechnęła się lekko. Może też dlatego chciała ich zabrać w tereny, które nie były jakieś cudowne, ale jednak na swój sposób pokazywały w jakim klimacie została wychowana Caitlyn -Zabiorę Cię w miejsce gdzie dorastałam - ot znane tylko sobie uliczki, w których biegała za dzieciaka. Niby nic, ale wiedząc, że poruszała się po terenach gdzie żyli i wciąż żyją ortodoksyjni Żydzi teraz napawał ją niechęcią. Jasne dziadkom zawdzięczała naprawdę wiele, bo kiedy rodzice nie mogli się nią i siostrą zajmować to oni i niańki wkraczały do akcji. Jednak była tym kim była właśnie przez nich. Lubiła reguły i stosowała się czasem do tych, które były jasno postawione w religii. Nawet nieświadomie zebrała przekonania właśnie dziadków. Może dlatego tak bardzo zaciekle walczyła by nie zbliżyć się do Vi. Ostatecznie wszystko poszło o tyłek otłuc i spędziły wczorajsze kilka godzin bardzo przyjemnie, ale to tylko oznaczało, że Caitlyn nigdy nie była kimś z kogo rodzina byłaby mimo wszystko dumna.
-Jesteś dla mnie prawdopodobnie za dnia Vi. Obie dobrze wiemy, że mimo wszystko chadzasz własnymi ścieżkami - uśmiechnęła się lekko. Jednak ten uśmieszek dosyć szybko zniknął gdy Vi podjęła temat tej nieszczęsnej kartki. Westchnęła cicho, odstawiła kawę na bok i przybliżyła się do Vi by zaraz położyć dłoń na jej policzku -Boję się wielu rzeczy, a teraz po prostu nie chcę byś wkopała się w coś co może narobić Ci wielu problemów - jej też, ale to było najmniej istotne w tym momencie. By nie drążyła chwilowo tematu Cait po prostu ją pocałowała delikatnie. Idealny plan by zamknąć komuś usta chociaż na chwilę.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Wizja poznania miejsca, w jakim dorastała, było naprawdę przyjemna. Przynajmniej w wyobrażeniu Vi, która to nie miała zbyt rozwiniętego poglądu na takie sprawy. Przecież znała ją jedynie od strony jej pracy oraz miejsca zamieszkania gdzie bogactwo spływało, ze ścian. Dobra. Jest, to uproszczone myślenie jednak nie umiała wyobrazić sobie normalnego osiedla, o ile można tak nazwać miejsce, w mieście takim jak, to. Przecież już ostatniej nocy poznała specyficzny układ panujący w mieście. Niby ludzie ci sami, lecz szaleństwo religijne biło ja po oczach. Niby czytała, że w Izraelu przecinają się trzy największe religie. Jednak czytać, a widzieć, to zupełnie inne sprawy. Dlatego właśnie ten dziwny pomysł zaczynał się jej coraz bardziej podobać. Mogło, to być naprawdę ciekawe przeżycie czy nawet wyzwanie! -Czyżbyś chciała, to zmienić?- Spytała, zerkając, z zaciekawieniem na twarz kobiety, jakiej czasem naprawdę nie poznawała. Była zmienna jak, to miasto. Z jednej strony widziała nadal w jej oczach tą samą osobę, jaką poznała wiele lat temu, lecz teraz gdy tak gawędziły, o poranku coś się zmieniło. Nie potrafiła dokładnie określić co konkretnie. Przecież sędzina nigdy nie mówiła tak wprost, a tu proszę. Było, to naprawdę dziwne. Vanitas chciała już coś powiedzieć. Odnieść się do tej sytuacji, czy po prostu zapytać, o co chodzi, lecz ta spokojna kobieta zamknęła jej usta w najbardziej podły sposób. Czemu, to zrobiła? Sama, z siebie? Jej zachowanie naprawdę uległo zmianie, lecz mówiąc szczerze, Vi miała, to gdzieś. Ta wersja sztywnej sędziny była, o wiele lepsza. -Mnie?- pytanie padło w chwili gdy Vi odsunęła się nieznacznie. -Ja jestem chodzącym kłopotem. Nie zapominaj- wyjaśniła uważnie studiując spojrzeniem Caitlyn. Nie rozumiała jej już wcześniej. Teraz jednak ilość sprzeczności, jakie ukazywała było, czymś naprawdę trudnym do pojęcia dla kogoś takiego jak Vi -To kiedy poznam sekrety, Twojego dzieciństwa?- Zmieniła, całkowicie temat by wszystko wróciło do normalności. Skoro Caitlyn nie chciała teraz poruszać tego tematu, to nie będzie naciskać. Sama się dowie. Miała jeszcze parę dni na rozwiązanie tej tajemnicy, a raczej nocy. Vi dobrze wiedziała, że nie otrzyma odpowiedzi na wcześniejsze pytanie, ponieważ obie były dla siebie obce na tyle by żadna, ze stron nie chciała zmieniać relacji panującej między nimi. Relacji, jaka nijak nie wpasowywała sie w ramy, jakie można nazwać.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże”