WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Już wyglądasz jak kretyn, po co się bardziej starać - wzruszyła ramionami jeszcze na słowa brata. To, że ją irytował, to mało powiedziane, ale zdała się do tego przywyknąć. Mieszka z nim od zawsze, znosi jego wszystkie humorki, krzyki, zachowania... Ale i tak ją irytuje. Nic nowego, są przecież rodzeństwem, a w rodzeństwie takie irytacje to przecież norma, prawda? Przynajmniej tyle mogła stwierdzić sama Lily z własnych obserwacji.
Pokiwała głową, jakby kodowała te wszystkie informacje. Najpierw, jak odpowiedzialny gość, poszła do lodówki i wzięła tę chłodną butelkę, wlewając część jej zawartości do odpowiedniej szklanki, którą, żeby wyjąć, to musiała wgramolić się na blat. Duże szkło schowała, małe szkło postawiła przy dzisiejszym gospodarzu; sama zniknęła w spiżarce, przyglądając się temu, co w niej było. Alkohol, to oczywiste, no ale jaki? Było dość dużo win, ale jak brała te butelki do ręki, to tylko marszczyła nosek i odkładała je na miejsce. Wytrawne, fuj, Takie to się powinno podawać do jakichś eleganckich obiadów, najlepiej rozcieńczone z wodą. Poprawia trawienie. Niektórzy powiedzieliby, że uspokaja. A Parkówna stwierdziłaby tylko, że ktokolwiek dał to Reyesowi, to nudziarz, do tego idący po najmniejszej linii oporu. Jak alkohol, to wino, prawda? Rzadko daje się coś innego. Może whiskey, ale to wino to taki... dobry prezent. Zdaje się, że najodpowiedniejszy. Albo się je upchnie dalej, albo wykorzysta do czegoś.
Słodkie. Było tam, jakby na nią czekało. Elegancka buteleczka, ładne opakowanie; z tyłu było napisane czerwone oraz słodkie. Połączenie, jakie chciała; wytrawne było takie mdłe i poważne, w ogóle to do niej nie pasowało.
- O, już widać różnicę - zauważyła, jak tylko weszła do kuchni, patrząc po bracie. Z uznaniem pokiwała głową; teraz i tak miała piękniejsze rzeczy niż on do obczajania. Znowu wgramoliła się na blat, żeby pootwierać kilka szafek, aż znalazła to, co ją interesowało. Kieliszek do wina. Zeskoczyła; teraz zostało znaleźć jej korkociąg i będzie mogła kulturalnie się napić. O ile można mówić o kulturze; nie miała nawet szesnastu lat, prawda?
- D, chcesz też? - zwróciła się do brata, kiedy już trzymała kieliszek w ręce. Butelkę delikatnie zakorkowała, na tyle, żeby poradziła sobie z ponownym otwarciem. Nie liczyła na odpowiedź twierdzącą (więcej dla niej), ale nie szkodziło zapytać, prawda?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Oho, czyżby ucisnął tam, gdzie nie powinien czy może to po prostu David był jakiś nie w sosie dzisiaj? To jasne, że mógł być nerwowy bo siedział teraz na hokerze i miał cięte włosy przez kogoś, kto powiedział mu, że nigdy nikogo nie obcinał poza sobą. Ale żeby tak wybuchać? To, co powiedział mu Reyes, było po prostu prawdą. Jeśli chciało się mieć dobrą fryzurę, to trzeba było troszkę się namęczyć. Mógł go ostrzyc na zapałkę, to nie musiałby robić nic, a tak? Trochę gumy do włosów, wstać te pięć minut wcześniej i wygłaskać się po włosach. Ot, cała filozofia.
 – Whoa, spokojnie, hormonie. Ja ci tylko mówię jak to wygląda – rzucił, bez większych emocji, nie bardzo przejmując się kolegą i jego wyraźnymi problemami. Chociaż jak wspomniał jakąś bliżej nieokreśloną laskę to zaczynał się zastanawiać, czy to nie było coś, co mu leżało na wątrobie. Żeby jeszcze miał rozwiniętą empatię i zainteresowanie problemami innych to by się może przejął jakoś bardziej.
 – Oho, brzmi jak jakiś rom-com, co? – podsumował to krótkie streszczenie ze strony chłopaka. W tym czasie przycinajał chłopakowi włosy, to tu to tam. Mogło to wyglądać, jakby to robił bez większego pomyślunku, ale dość instynktownie ciachał poszczególne kosmyki. Trochę wyczucia miał, ale czy wyobraźni co do tego, jak powinien wyglądać? No przecież nie zetnie go dokładnie jak siebie samego.
 – U mnie? – powtórzył, uśmiechając się krótko pod nosem, jakiś taki rozbawiony. Jakby to pytanie było po prostu głupie. – Po staremu, Gamer-Parku. Wiesz, żona, piątka dzieci, kredyt na mieszkanie, mam nadzieję, że zostaną lekarzami czy innymi prawnikami. – Wzruszył ramionami,
 – Co nie? – mruknął, kiedy pojawiła się jego mała, teraz chwilowo, barmanka-kelnereczka z trunkami, by skomentować postępy procesu strzyżenia. A także podać mu alkohol. Która to była godzina? Raczej można było się napić. W zasadzie to nawet jakby to miało być nieprzyzwoite o tej porze to i tak by to zrobił. Upił nieco whiskacza, przestając przycinać młodego. Odstawił szklankę i wrócił do poprzedniego zajęcia, szacując, że i tak był już bliżej końca niż dalej. Względem cięcia. Potem jeszcze tę szopę mu ładnie ułoży i będzie mógł iść dzisiaj rwać. – Ale żeby ci brat musiał randki organizować? Też mam cię z kimś ustawić? Chcesz? – zagadnął, zerkając na niego z góry. Coś, a raczej kogoś by na pewno znalazł. Miało się… znajomości. – Możemy pójść z tobą, żeby ci było raźniej. Ja i twoja siostra – dodał, odkładając nożyczki, by móc odkręcić pojemnik z gumą do włosów. – Wiesz, double date. – No i teraz myśl, Parku, czy kolega to się zgrywa, próbuje cię zdenerwować czy poważnie mówi.
Ostatnio zmieniony 2022-05-30, 10:29 przez Maeve Reyes, łącznie zmieniany 1 raz.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Dla Ciebie zawsze będę wyglądał jak kretyn, więc akurat Twoją opinią przejmuję się najmniej moja DROGA siostro. - powiedział, celując palcem wskazującym w Lily oraz posyłając jej swój głupkowaty uśmiech, unosząc kąciki ust do góry oraz mrużąc oczy. Trochę to komiczne, że mówił takie rzeczy, a jeszcze chwilę wcześniej prosił o poradę związaną z zaproszeniem dziewczyny na bal. Kinda ironic not gonna lie but oh well, it be like that sometimes.
- Jestem bardzo spokojny, nie widać? Jestem em...tą no...oazą spokoju, zajebiście kurwa wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jeziora. - odparł, przypominając sobie tekst, który całkiem niedawno przeczytał pod jakimś obrazkiem, który wstawił jeden ze znajomych na mediach społecznościowych. Nawet sobie zapisał ten obrazek specjalnie, by go wysyłać, gdy ktoś mu mówił, żeby wychillował lub inne słowa o tym samym znaczeniu.
- Bardziej określiłbym to mianem drama-romu czy tam rom-dramy...bo każde nasze spotkanie było dramatyczne. Dosłownie. - innymi słowy, podczas każdego spotkania wypadał dość...źle. - Zresztą, ja nie mam czasu na takie rzeczy. Muszę być całkowicie skupiony, by wygrywać. Wygram z drużyną zawody, zauważy mnie łowca talentów, podpisze kontrakt i trafię do profesjonalnej drużyny. Taki jest plan. - dodał, wypowiadając głośno swój wymarzony scenariusz. Oczywiście coś mu podpowiadało, iż zawsze istniało prawdopodobieństwo niepowodzenia, ale bądź co bądź, trzeba było wierzyć zarówno w siebie, jak i drużynę, szczególnie kiedy sam Park poświęcał treningom całkiem sporo czasu.
- Słodko. W takim razie trzymam kciuki za dzieciaki. - odrzekł, doskonale wiedząc, że do jego uszu właśnie dotarła piękna ściema, jednocześnie podziwiał, jak jego włosy lądują na ziemi. Z każdą chwilą było ich tam coraz więcej.
- To git. Chociaż byłbym zdziwiony, gdyby po takim czasie, nie było widać różnicy. - stwierdził bez zastanowienia.
- No chcę. Daj mi butelkę. - wyciągnął rękę, bo skoro nie nalała mu tego, co chciał, to napije się czego innego. Gorzej, że pił naprawdę okazjonalnie, więc pewnie dość szybko go weźmie. Dodatkowo wolałby, żeby Mave wpierw skończył robotę, a potem pił, bo wolał nie być strzyżonym przez pijanego ,,fryzjera".
- To było dla beki, aczkolwiek mnie to ani trochę nie bawiło. I nie, nie chce. Mówiłem, że nie mam czasu na głupoty. - odrzekł, krzyżując ręce oraz przewracając oczami.
Usłyszawszy kolejne słowa Mejwa, David przypominał kobietę z tego mema. Trochę my zajęło, nim wreszcie otworzył buzię, by coś powiedzieć.
- Ja pierdole, co? Jakie znowu ja i Twoja siostra? I jakie kuźwa double date? Chcecie mi o czymś powiedzieć? - spytał, unosząc brew, bo czuł się totalnie zmieszany. Mimo wszystko wolałby wiedzieć, gdyby kręcili ze sobą. Przynajmniej wiedziałby, z kim ma do czynienia. Oprócz tego zastanawiało go, kiedy wreszcie będzie mógł założyć koszulkę oraz wstać z krzesła. Niewygodne było.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zainteresowanie alkoholem przez Davida okazało się dla niej mylące, chociaż uśmiechnęła się, kiedy poprosił o butelkę. Ścisnęła szyjkę, pewnie ściągnęła butelkę i elegancko zakorkowaną podała bratu. Z jeszcze szerszym uśmiechem patrzyła, jak bierze ją do ręki, a sama napiła się z kieliszka. Przynajmniej była bardziej kulturalna niż on, prawda? Chociaż alkohol palił w gardło, a ona powstrzymała się przed skrzywieniem się, bo tak przecież nie wypadało. Bo jak, przy bracie? Jak on się nie skrzywi, to tak, jakby przegrała z nim w nie ustawionych przez nikogo zawodach, odgrywających się w jej głowie. Mogliby jeszcze co najwyżej pokonkurować w kategorii kto zezgonuje ostatni, ale musieli wrócić do domu i zachowywać się względnie normalnie; tak, żeby rodzice nie zadawali niewygodnych pytań. Znaczy, ona nie musiała. Mogła tu zostać. Chyba? Tak przynajmniej myślała. A on pewnie przyjechał na rowerze, więc jak zaśnie, to w ogóle nie wróci.
Przysłuchała się ich następnej wymianie zdań, obserwując ich znad kieliszka. Stała może z dwa kroki od brata, gotowa zareagować w chwili, jakby zaczął się wyrywać. Pytanie tylko, czy byłaby w stanie cokolwiek zdziałać? Uderzyć go dwa razy swoimi piąstkami, groźnie zmarszczyć brwi i powiedzieć stanowczym tonem, że ma się uspokoić? No tak, jak było teraz. Czy byłaby w stanie go uspokoić po takich słowach?
- Oj no daj spokój - zaczęła, przewracając oczami. - Przyszlibyśmy ci kibicować, D. Pilnować, żeby wszystko szło zgodnie z planem. Dodawać otuchy - zaczęła wymieniać, ale też iść za jego plecy, prosto obok Maeve. - Bo jesteśmy tylko grupą wsparcia, wiesz? - odłożyła kieliszek obok szklanki Reyesa; moment przyjrzała się bratu z innego punktu widzenia, żeby tylko upewnić się, że robota skończona. Dopiero wtedy paznokciem drapnęła go z tyłu szyi, obserwując jego reakcję z przekrzywioną w bok głową. - Skoro na coś takiego reagujesz, to co dopiero będzie, jak coś zacznie się dziać między tobą a nią?
Jakby miała być szczera, nie wyobrażała sobie, żeby ktokolwiek umawiał się z jej bratem, ale to chyba coś stricte rodzinnego, prawda? Przecież to nie było nienaturalne, że tak się z tym czuła. On pewnie też chciałby zabić każdego, kto się z nią umawiał, co właśnie prawie udowodnił.
- Dobra robota - spojrzała na Mejwa, kiwając z uznaniem głową. Jak wspominała, na jego miejscu nie robiłaby nic więcej, poza ogoleniem go na łyso, a on naprawdę spędził trochę czasu nad jego głową. - Dobrze, że nie muszę ścinać końcówek...

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Przemilczał plan, który przedstawił mu David. Brzmiało to dobrze, ale jednocześnie trochę abstrakcyjnie, bo przecież – mało było takich młokosów, którym marzyła się kariera piłkarza czy innego zawodnika? Tutaj trzeba było być naprawdę dobrym. Ale, nie przyzna się do tego na głos, trzymał za niego kciuki. Niech się chłopakowi układa, czemu nie. Davida nawet lubił, inaczej nie zgodziłby się na przyjmowanie go we własnym domu i obsługę jego włosów i to bez jakiegokolwiek profitu tylko ot tak, dla zabicia czasu.
 – O to, to – potaknął na jej słowa, bo przecież co złego to nie oni, a też nie było niczego, o czym mogliby chcieć powiedzieć Davidowi. Za to mógł zrozumieć, jak wspierającego ma znajomego i siostrę, bo przecież byli skłonni do takich poświęceń jak pójście z nim na randkę, żeby nie czuł się źle, żeby wyluzował. No co? To wcale nie byłby taki głupi pomysł!
 Był już bliżej niż dalej końca. Tym bardziej, że wszelkie narzędzia do przycinania i golenia odłożył i wymienił właśnie na produkty do stylizacji włosów. Wtedy też na krótki moment odwrócił chłopaka na tym hokerku przodem do siebie, by następnie dość sprawnie wetrzeć mu w pasma gumę do włosów. Nie jakoś dużo, nie chodziło o to, żeby się świecił jak psu jajca, ale żeby te włosy się jakoś ułożyły. Jedne podniosły, inne lepiej przylegały.
 W końcu skończył je układać, wyglądało to całkiem dobrze, więc raczej mu włosów nie zjebał. Resztę produktu do układania fryzury wytarł z dłoni o jego ramiona, a potem odsunął się od niego, żeby mógł wstać ze stołka i pójść się przejrzeć.
 – I zajebiście – podsumował, zaraz po słowach Lily, która przyznała, że była to dobra robota. No, jasne że była. Jak ten David mógł w niego w ogóle wątpić. Zerknął na dziewczynę krótko. – Ah-ha, bo jakbyś miała do roboty to wiesz – promocja na Parków się skończyła, nie ciąłbym już w gratisie. Musiałabyś mi zapłacić, a ja się cenię. – Nawet jeśli to miałby być jego debiut jako fryzjera damskiego, ale ścięcie końców chyba nie było aż tak ciężkie. Gorzej, gdyby sobie wymyśliła jakąś fryzurę. – A przy okazji nie jestem materialistą. – No bo mogła mu zapłacić w czymś innym, prawda? W jedzeniu na przykład, bo w czym innym, David?
 Przeszedł się do części kuchennej by umyć ręce z gumy do włosów, po czym wrócił, wycierając dłonie w szmatę, ale nie w siebie, tylko taką kuchenną.
 – No, to Gamer Parku, potrzebujesz jeszcze czegoś ode mnie? Zadowolony jesteś? Jak nie, to masz problem. Możesz zawsze poprosić siostrę, żeby poprawiła. – A ona już mu groziła jakby skończył, gdyby to ona miała operować przy jego skalpie.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Park posłał młodszej siostrze ciepły uśmiech, kiedy podała mu alkohol.
- Dzięki. - rzucił dodatkowo, staczając bitwę z korkociągiem, który wyjął po dość krótkiej chwili. Upił kilka łyków i zamrugał kilkakrotnie. Zamknął oczy, po czym głośno je przełknął, żałując, że to nie było piwo, bo wolał je o wiele bardziej od wina. Także oprócz tych zamkniętych oczu, dał radę utrzymać niewzruszony wyraz twarzy, aczkolwiek ciężko było. Wziął niechętnie jeszcze dwa łyki i oddał butelkę Lily. Przez fakt, iż pił bardzo rzadko, poczuł leciutkie działanie procentów. Takie tyci, tyci działanie. Gdyby wziął jeszcze kilka łyków, istniało bardzo duże prawdopodobieństwo zaśnięcia.
- Tak, tak, na pewno. Już widzę to wasze ,,dawanie otuchy". - powiedział, wyobrażając sobie, jak przy każdej możliwej okazji, próbują go ośmieszyć. Co innego, kiedy sam wychodził na głupka, a co innego przez kogoś. David, słysząc słowa siostry, wybuchnął śmiechem.
- Chyba wyparcia albo odparcia, albo...sam nie wiem. - odparł, aczkolwiek dobra, faktycznie czuł od siostry wsparcie, kiedy dostrzegał ją na trybunach podczas meczów a Mejwowi będzie wdzięczny za obstrzyżenie ale no, jakoś niezbyt mu się widziała ta cała podwójna randka albo może raczej (prędzej) podwójne spotkanie.
- Ej, co Ty wyp....?! - zaczął, próbując złapać Lily za palec, lecz zaraz zrozumiał, o co jej chodziło.
- Nie no, to trochę jednak co innego, bo Ty to Ty....czaisz, o czym mówię...- odparł, masując sobie kark. Sądził, że na dotyk kogoś innego, nie zareagowałby...a przynajmniej nie w taki sposób, jak teraz. Zresztą, ciekawe jak sama Parkówna by zareagowała, gdyby David niespodziewanie wbił jej paznokieć w tył szyi. Chociaż pewnie by aż tak nie odczuła, bo niedawno (poprzedniego dnia) je obcinał.
Gdy (F)Reyes skończył swoją robotę, David wstał i poszedł zobaczyć, jak wygląda. Był pozytywnie zaskoczony tym, że wyglądał...całkiem dobrze.
- Całkiem nieźle. - powiedział, przy okazji podnosząc swoją koszulkę, by zaraz ją na siebie włożyć. Koniec świecenia klatą. Zresztą chłodnawo mu było, o czym świadczyła gęsia skórka, zdobiąca jego ręce.
Park zmrużył oczy, gdy usłyszał słowa Mavericka i zaczął intensywnie myśleć lub raczej analizować, co słowa Azjaty miały oznaczać...znaczy, domyślał się, lecz wolał zostawić to dla siebie.
- Nie no, chyba na razie nic nie chcę. Jest git. - odrzekł zgodnie z prawdą, zanosząc krzesło, skąd je wcześniej przyniósł.
- Wystawię Ci pięć gwiazdek na googlu. - dodał jeszcze, wyciągając telefon i udając, że właśnie wystawia opinię, chociaż w rzeczywistości tylko usuwał niepotrzebne powiadomienia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z uśmiechem obserwowała poczynania, popijając delikatnie wino. Jej procenty nie wchodziły tak szybko do głowy, jeszcze. Może to naturalny talent? Może dar, albo odpowiednie geny przekazane od którejkolwiek strony rodziny? Nie patrzyła szczególnie na tych rodzinnych zlotach, ile kto wypił i jak się trzymał po danej ilości. Jeszcze do niedawna siedziała przy dziecięcym stoliczku, na którym była tylko najmłodsza część rodziny i nie było mowy, żeby z mocnych alkoholi leżało tam coś innego poza Picollo. Albo czymkolwiek takim. To był w ogóle rarytas, jak to leżało, naprawdę. Najczęściej tylko woda, lemoniada i soczki. Było naprawdę dobre, przeokropnie słodkie, ale dobre. Spełniało swoją rolę; do tego można było udawać, że jest się pod wpływem, albo że pije się drineczki. I człowiek czuł się od razu jakiś taki doroślejszy; marszczył nos z obrzydzeniem, patrząc na starszych i traktując właśnie ich jak dzieci, które psują imprezę. Paluszki były papierosami, a przerwa na tytoń nie musiała odbywać się na zewnątrz, a przy stoliku. I można było nogi wywalić do góry, tak długo, jak miało się spodnie, a nie jakąś sukienkę czy spódnicę...
Popatrzyła po Maeve na jego propozycję i tylko uśmiechnęła się, puszczając w jego kierunku oczko. Może jeszcze nie teraz będzie korzystać z tej oferty. Nie pierwszy raz słyszała ofertę; kiedyś w końcu z niej korzysta i kto wie, co się wydarzy. Pewnie zostanie gosposią na dzień, podając mu śniadanie do łóżka, a później robiąc najwspanialsze posiłki, jakie tylko sobie Reyes zamarzy. O ile budżet i zawartość jego lodówki pozwolą, oczywiście. To było dość ważne, stanowiło niemal najważniejszę z części planu.
- A wiesz, jak to się skończy, kiedy ja będę poprawiała - westchnęła, patrząc na brata. - Wyglądasz względnie znośnie, jak na siebie - zauważyła; co za osobliwy komplement! Sama siebie by o niego nawet nie podejrzewała. Czy David mógł wyobrazić sobie równie wspaniałe słowa z jej ust? - Pięć gwiazdek to za mało, musisz wrzucić zdjęcie i jeszcze napisać, że bardzo polecasz i nigdy nie byłeś w lepszym miejscu - bo dokładnie w taki sposób ściąga się klientelę. Słodkie słówka, dowody rzeczowe, wysoka nota. Zakręciła kieliszkiem w dłoni i spojrzała na końcówkę alkoholu oraz na butelkę, którą otrzymała od brata. Wypiła zawartość do końca i nalała sobie do pełna następny kieliszek, odkładając zakorkowaną butelkę na blat. - Przyjechałeś na rowerze? Będziesz w stanie wrócić w takim stanie? - podniosła brew w górę, patrząc po bracie. Nie, żeby nie wierzyła w jego umiejętności, skąd...

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”