WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#6

Miał to być dobry dzień. Noah nieoczekiwanie obudził się kilka minut przed budzikiem, co nie działo się właściwie… nigdy! Zazwyczaj, przecież gnał do szkoły spóźniony. W końcu opcja drzemki była u niego nieskończonym procesem, a później? Było zdecydowanie za późno, żeby znaleźć się w szkole na czas. Nauczyciele w większości byli do tego przyzwyczajeni. Inni jednak woleli pokazać Noah, że spóźnienia wiążą się z konsekwencjami i takimi właśnie zasadami kierował się pan Lammark, nauczyciel hiszpańskiego, z którym miał pierwszą lekcję. Dobrze byłoby się więc nie spóźnić. Dlatego ziewając, podniósł się i przeciągnął w łóżku. Wstał leniwie i poszedł do łazienki się przygotować. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu bez pośpiechu. Wychodząc z pokoju, wpadł na siostrę, która szła na śniadanie. Spojrzała na brata zaskoczona i rzuciła jakimś kąśliwym komentarzem, za który jedynie zmierzwił Anabelle idealnie ułożone, blond włosy i zbiegł po schodach zanim zdążyła zgnieść mu palce obcasem, przy dźwiękach jej gróźb. W kuchni wpadł na gosposię, która podskoczyła i o mało nie upuściła dzbanka z kawą, widząc Noah tak wcześnie na dole. Zdecydowanie to zjawisko zaskakiwało wszystkich w tym domu. Młody Fisher jedynie zaśmiał się ciepło i sięgnął po przygotowane śniadanie, z którym przeszedł do jadalni. Rodziców oczywiście już nie było. Nie było to zaskoczeniem dla nikogo. W tygodniu widywali się jedynie przy kolacji. Dlatego Noah i Anabelle zjedli śniadanie we dwoje i pojechali do szkoły. Siostra oczywiście w ramach zemsty puszczała bratu piosenki pop. Muzyk miał ochotę ją udusić, ale niestety prowadził. Kiedy więc zatrzymali się na parkingu pod szkołą, oznajmił, że siostra wraca do domu pieszo. Ruszył następnie na hiszpański, na którym prawie przysnął, ale wytrwał! Reszta dnia mijała w miarę spokojnie. Jednak w momencie, w którym Noah dostał wiadomość pełną pretensji od Jennifer za wybranie korepetycji nad spotkanie z nią, musiał wyjść zapalić. Dziewczyny. Jakby naprawdę wolał spędzać czas na korepetycjach z irytującą Yukari, niż na seksie z Jen. Westchnął w duchu i zaciągnął się papierosem w momencie, w którym poczuł, jak ktoś klepie go w ramię. Odwrócił się, wypuszczając dym, który poleciał prosto w twarz dyrektora.
- Bloody hell – wyrwało mu się i szybko wyrzucił papierosa za sobą. Palenie na terenie szkoły było kategorycznie zabronione, a on właśnie… Fucking brillant!
Próbował jakoś wyjść z tego twarzą, ale dyrektor postawił go pod faktem dokonanym. Za zaśmiecanie terenu szkoły i palenie na nim, groziło mu zawieszenie, albo mógł dobrowolnie zgłosić się do musicalu i przy sobotniej pomocy w sprzątaniu terenu szkoły przez najbliższy miesiąc. Było to bardziej, niż upokarzające dla Fishera, ale za zawieszenie rodzice chyba odesłaliby go do szkoły z internatem. Wolał nie ryzykować. Dlatego zgodził się na warunki dyrektora. Przeszedł razem z nim do auli, gdzie trwały już przesłuchania.
- Noah Fisher na przesłuchanie. Proszę obsadzić go choćby w chórkach – dyrektor upewnił się, że uczeń dotrzyma słowa i odszedł. Noah westchnął cicho i wszedł w głąb auli, gdzie dostrzegł Yukari siedzącą w fotelu. Uniósł brew w górę i usiadł obok niej.
- A ty co tutaj robisz? Tancereczka na przesłuchaniu?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#3

Wiedziała, że to ten dzień. Dzień, w którym to miały odbywać się przesłuchania do szkolnego musicalu. Nie to, że marzyła jej się rola, bo na scenie to ona nie raz występowała i to reprezentując swoją akademię tańca, więc co to tam taka szkolna aula? Chodziło jedynie już o zbieranie punktów na studia. No i podlizanie się nauczycielowi języka angielskiego oraz nauczycielce muzyki, którzy nadzorowali to przedsięwzięcie. Ponadto, jaka mogła być lepsza forma uzyskania przewagi w przyszłej rekrutacji na uniwersytet dla Yukari niż właśnie udział w musicalu, gdzie miałaby tylko zaśpiewać i zatańczyć? No nic prostszego!
Nastolatka zjadła typowo lekkie śniadanie. Czy miała przygotowane cokolwiek na przesłuchanie? Nic, nie licząc stroju, w którym zamierzała się zaprezentować, bo w końcu zamierzała nie tylko śpiewać, ale od razu zyskać przewagę nad konkurencją, pokazując to i owo (ruchy taneczne, nie myśl o niczym innym xd). Musiała być w pełni wypoczęta i skupiona, chociaż zapewne i bez tego poradziłaby sobie rewelacyjnie.
Droga do szkoły była całkiem przyjemna, albowiem Yukari przebyła ją na siedzeniu pasażera u swojej kumpeli w aucie, z którą to przegadała całą drogą. Rówieśniczka była cheerleaderką i wychodziła z założenia, że nie musi się jeszcze dodatkowo produkować. Wiele osób odbierało takie show i przygotowania jako świetną zabawę, jeszcze inne jako coś nudnego czy żenującego. Yukari natomiast uważała to jako coś, co trzeba po prostu odbębnić i mieć za sobą.
Zajęcia w szkole minęły jej spokojnie i bez żadnych zawirowań. W trakcie przerw wybrała piosenkę i nawet w głowie ułożyła do niej na szybko choreografię.
Po zajęciach udała się do szatni, gdzie przebrała się w wygodniejsze ciuchy do tańca, które przygotowała sobie jeszcze w domu. Jako że w auli pojawiła się jako jedna z pierwszych, wystąpiła też na samym początku, kiedy to jeszcze w pomieszczeniu była niewielka ilość uczniów. Na nauczycieli wywarła pozytywne wrażenie choreografią, precyzją oraz barwą głosu. A potem? Zajęła miejsce w fotelu na widowni, zastanawiając się, czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie ją przebić lub chociaż ją zainteresuje. I kiedy już zaczęła tracić na to nadzieję, zadziało się coś ciekawego. Dyrektor wpadł na przesłuchanie i to w dodatku nie sam. Noah Fisher we własnej osobie - przeszło nastolatce przez myśl. Na korepetycjach naprawdę mocno zszargał jej biedne nerwy, dlatego też dziewczę osunęło się na fotelu, mając nadzieję, że skurczy się wystarczająco i pozostanie niezauważona. Jednakże to nie był jej dzień ewidentnie, albowiem nie dosyć, że szatyn ją wypatrzył, to postanowił jeszcze usiąść obok i do niej zagadać. Świetnie.
- I co cię w tym dziwi? - zapytała, mrużąc nieznacznie oczy. Skoro widział jej taniec, to czy jej rozmówca myślał, że nie jest w stanie ona śpiewać? Czy może sądził, że wstydzi się występować przed innymi uczniami? - Znowu wpakowałeś się w kłopoty - zauważyła, zerkając kątem oka na wychodzącego z auli dyrektora. - Dlaczego mnie to wcale nie dziwi?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał bladego pojęcia, że dzisiaj zaczynały się przesłuchania do musicalu. Słyszał, że podobny będzie organizowany. Ciężko było przegapić plakaty rozwieszone po korytarzach. Jak i równie ciężko było nie słyszeć ćwierkających na ten temat dziewczyn na każdym kroku. Miał to szczęście, że Jennifer nie była zainteresowana podobnymi rzeczami. Przynajmniej od niej nie musiał słuchać o tym wydarzeniu. Nie widział bowiem, skąd u uczniów brało się to podekscytowanie podobnymi przedsięwzięciami. Noam nie widział w tym niczego fajnego. Dlatego jedynie można się domyślić, jak bardzo nie na rękę była mu konieczność wystąpienia w musicalu. Nie dość, że miał już sporo na głowie, to jeszcze to? I to tylko dlatego, że odpalił papierosa i przypadkiem wydmuchał dym na dyrektora, a potem niechcący wyrzucił go na dziedziniec? Niefortunny zbieg wydarzeń, za który nie powinien był zostać tak ostro ukarany. Nieważne, że nie było to jego pierwszy wyskok. Naprawdę był w stanie przeżyć sobotnie sprzątanie terenu szkoły, ale musical? Za co przyszło mu tak pokutować? Nie mógł się wręcz doczekać, aż w końcu opuści tę placówkę.
Na ten moment musiał jednak jakoś dotrwać do tego końca, który jakoś w dziwny sposób wcale się nie przybliżał. Cierpliwość podobno popłacała. Musiał więc zacisnąć zęby. Wszystko w swoim czasie. Niemniej, zaskakujące było, że ostatnio los nieustannie stawiał na jego drodze Yukari, kiedy sprawy niekoniecznie toczyły się tak jak planował.
- Nie myślałem, że umiesz śpiewać. Taniec i wokal nie zawsze idą w parze – wzruszył obojętnie ramionami, odpisując Max’owi na wiadomość, gdzie się u licha podziewał. Przeniósł następnie wzrok na Miller i uśmiechnął się złośliwie. – A może jesteś tutaj tylko po dodatkowe punkty i będziesz od dekoracji? – rzucił, unosząc w górę brwi.
- Nie wiem, Yukari. Może dlatego, że jestem takim typem – przy ostatnich słowach zrobił cytowanie w powietrzu palcami, a później spojrzał w stronę otwierających się drzwi do auli. Kiedy dostrzegł swoich kumpli, aż przybił sobie face palma. Jeszcze ich mu tutaj brakowało. Co za dzień.
- There is my pretty boy – rzucił Max, parodiując akcent Noah, zakładając mu sztangę od tyłu za szyję i mierzwiąc włosy.
- Wybrałeś już, którąś piosenkę z Roszpunki – dodał Alex, dla odmiany siadając w rzędzie przed nimi i wyszczerzył się szeroko. Jedynie Benji Usiadł z cichym cześć obok Noah i grzecznie poprosił chłopaków, aby byli ciszej, bo zdążyli zwrócić już uwagę nauczycielki.
- Bloody idiots – burknął Fisher, poprawiając swoje włosy i wbijając Maxowi łokieć w brzuch, żeby go puścił. Poskutkowało. Max zaczął teatralnie się krztusić i giąć w pół. – Moi kumple z zespołu – dodał w tym czasie do Yukari, a zaraz potem wstał, słysząc jak nauczycielka pyta, kto był teraz chętny. – Ja, Noah Fisher – lepiej mieć to szybciej za sobą i już wyjść. – Zobaczysz Miller jak to się robi – odwrócił się ostatni raz w stronę Yukari, do której rzucił te słowa szeptem i puścił jej oczko. Zaraz potem był już w drodze na scenę, a Max wskoczył na jego miejsce.
- Na twoim miejscu, to ja bym mu pokazał, jak to się robi – rzucił, wzruszając niby to obojętnie ramionami. Wszyscy jednak wiedzieli, że Max był pierwszym, który uwielbiał nabijać się z Noah i liczył na to, że Yukari utrze nosa Fisher’owi w jakiś sposób.
W tym czasie młody muzyk znalazł się już na scenie. W drodze na nią znalazł odpowiednią ścieżkę melodyjną. Naprawdę nie wierzył, że zaśpiewa coś podobnego. Niemniej jego siostra torturowała go tą piosenką w samochodzie i krążyła mu po głowie cały dzień. Co natomiast nadawało się lepiej na chórki w musicalu? – Noah Fisher z piosenką Rewrite The Stars – uśmiechnął się sztucznie i włączył podkład. Kilka sekund później rozbrzmiał jego głos w idealnej tonacji. - You know I want you. It's not a secret I try to hide. I know you want me – jego spojrzenie podążyło tutaj z wyzwaniem na Yukari, a potem przeniosło się na nauczycielkę. – So don't keep sayin' our hands are tied. You claim it's not in the cards. And fate is pullin' you miles away. And out of reach from me. But you're here in my heart – kolejne spojrzenie na Miller i położenie dłoni w okolicach serca. – So who can stop me if I decide hat you're my destiny? What if we rewrite the stars? Say you were made to be mine. Nothing could keep us apart You'd be the one I was meant to find. It's up to you, and it's up to me. No one can say what we get to be. So why don't we rewrite the stars? Maybe the world could be ours tonight.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A ja nie myślałam, że potrafisz myśleć - pierwsze słowa, jakie przyszły Yukari do głowy po usłyszeniu tekstu jej jakże inteligentnego i błyskotliwego rozmówcy. Denerwował ją, działał na nerwy i jakoś dziwnym trafem zawsze pojawiał się wtedy, kiedy blondynka czuła, że jest okej i nie spotka ją nic złego. Tutaj do głowy blondynki przyszła piosenka, a konkretniej jeden fragment How could this happen to me, I've made my mistakes, I've got no where to run! No brzmiało idealnie - czy to kolacja biznesowa, czy sala gimnastyczna, czy biblioteka czy nawet przesłuchanie do szkolnego musicalu - Noah Fisher jest wszędzie! Niczym zaraza! - To lepiej nie myśl więcej o mnie - a może właśnie powinien? Może jeśli więcej by o niej myślał, to los przestałby kłaść jej kłody pod nogi i odpuściłby na złość młodemu Fisherowi? Czy istniało jakieś logiczne rozwiązanie? Na pytanie szatyna, zaśmiała się szczerze. - Wystąpienie w musicalu to dla mnie darmowe punkty - zauważyła, wzruszając ramionami. JEdni gardzili sceną i stresowali się, będąc w centrum uwagi. Yukari już tak często występowała na scenie w szkole muzycznej i nie tylko, że miała w nosie widownię (przynajmniej jeśli chodziło o taniec, grę na pianinie czy śpiew, bo jak o życie i wydarzenia towarzyskie, to masz ci los!). W końcu zwykli nauczyciele z liceum nie mogli wymyślić niczego trudniejszego niż jej instruktorzy tańca, a może mogli? Pytanie nie powinno brzmieć, co mogą wymyślić nauczyciele, ale z kim każą nastolatce współpracować. Gdy natomiast Noah wypomniał tekst, który rzuciła w jego stronę na ostatnich korepetycjach, dziewczyna przewróciła oczami, bo akurat kto jak kto, ale on nie powinien jej niczego wypominać! - Jak poszło na matematyce? - spytała, zerkając na niego tylko kątem oka. Wtedy też dostrzegła, że jej rozmówca przygląda się grupie chłopaków, którzy dopiero weszli na aulę, zaśmiała się, przeczuwając, żę to są jego realnych znajomych innych niż z książek. Chociaż w przypadku Noah powinno paść określenie inni niż z gier, piosenek tudzież seriali czy filmów.
W całkowitej ciszy wysłuchała wymiany zdań pomiędzy kolegami z zespołu. Nie czuła najmniejszej potrzeby afiszowania się, przywitania, czy nawet przedstawienia własnej osoby. Niemniej Noah wyszedł z założenia, żę powinno być inaczej. - Cześć - rzuciła przyjaźnie, posyłając nowoprzybyłym łagodny uśmiech, na którego zasadniczo nie miała najmniejszej ochoty. Chociaż kiedy usłyszała, żę szatyn idzie na scenę, zrobiło jej się… lepiej? Lżej? Ciężko powiedzieć. Gdy natomiast Fisher orzekł, że ona zobaczy jak to się robi, w dziewczynie się zagotowało. Bo co on mógł wiedzieć, skoro wcześniej go tutaj nie było? To nie jej wina, że nie miał okazji usłyszeć, jak śpiewa. Bo niestety na jej osobistym treningu tańca w sali gimnastycznej pojawił się nieproszony, naruszając tym samym jej prywatność i przestrzeń, jaką zostawiła sama dla siebie. Kiedy natomiast Max rzucił, żę na jej miejscu pokazałby Noah, jak się to robi, dziewczyna przewróciła oczami.
- Sądzę, że już widział wystarczająco - rzekła spokojnie, siadając wygodniej w fotelu. Jednakże w momencie, kiedy zaczął piosenkę, patrząc się na nią ostentacyjnie, nie mogła przejść obojętnie obok wyzwania. Zaśmiała się gorzko, czując się niemalże bezsilna, ale duma nie pozwalała jej nie podnieść rękawicy. Dlatego też wstała z siedzenia i powoli zaczęła iść w stronę sceny. Gdy Noah położył dłoń w okolicach serca, blondynka przewróciła oczami, bo naprawdę mógłby sobie odpuścić. Gdy chłopakowi pozostały ostatnie dwa zdania do wyśpiewania, blondynka weszła na scenę. Miała to szczęście, że nie tak dawno tańczyła do tej piosenki - przy kilkudziesięciu próbach, wykonując kilkaset ten sam taniec i słuchając non stop tej piosenki, nie było możliwości, aby nie nauczyła się tekstu. Niemniej zamiast najzwyczajniej w świecie podejść do Noah, wykonała dwa piruety, aby koniec końców dosłownie 5 sekund przed rozpoczęciem się jej piosenki dać szatynowi delikatnie z łokcia w żebra.
- You think it's easy? - rozejrzała się po sali, aby znowu ulokować spojrzenie w nastolatku, który ostatnio strasznie działał jej na nerwy. - You think I don't want to run to you? - i faktycznie masz rację. - But there are mountains and there are doors that we can't walk through. - odsunęła się od szatyna i postawiła dwa kroki w bok, odwracając się do niego bokiem i przodem do widowni, na której znajdowali się uczniowie i nauczycielka. - I know you're wondering why, because we're able to be just you and me within these walls. But when we go outside, You're gonna to wake up and see that it was hopeless after all. - przy końcu zwrotki, łagodnie i powoli uniosła ręce nad głowę, aby potem opuścić je na wysokość swoich ramion i odpowiednio ułożyć je w celu przygotowania do piruetów.
- No one can rewrite the stars. How can we say you'll be mine? Everything keeps us apart And I'm not the one you were meant to find. It's not up to you. It's not up to me. When everyone tells us what we can be. And how can we rewrite the stars? Say that the world can be ours, tonight! - wyśpiewując zwrotkę, blondynka zrobiła parę piruetów, aby koniec końców zatrzymać się przy szatynie, z którym śpiewała w duecie. Jej głos był przy tym lekki i nienaganny. Niemniej twardo trzymał się oryginału, może troszkę nawet zbyt mocno? Niewykluczone, że gdyby blondynka dała coś więcej od siebie, wyszłoby lepiej.
- All I want is to fly with you! All I want is to fall with you! So just give me all of you! - wczuła się, może i troszkę za bardzo? Z poziomu widowni wyglądało to co najmniej, jakby swoje słowa skierowała do Noah. Jakby naprawdę chciała z nim odlecieć i oczekiwała od niego całego siebie. - It feels impossible - uwolnienie się od szatyna po tym widowisku? Na pewno. - Is this impossible? Say that it’s possible! How do we rewrite the stars? Say you were meant to be mine? Nothing can keep us apart, cause you are the one I was meant to find. It's up to you, and it's up to me No one can say what we get to be. Why don't we rewrite the stars? Changing the world to be ours! - do samego końca, do ostatniego wspólnie wyśpiewanego słowa, blondynka patrzyła szatynowi głęboko w oczy. A może ucieczka od jej idealnego życia nie była najgorszą koncepcją? Niemniej bez Noah rzecz jasna! - You know I want You. It’s not a secret I try to hide. But I can’t have You. - w tym momencie przyłożyła dłoń do klatki piersiowej, aby zaraz potem odwrócić się plecami do Fisher’a. - We're bound to break and my hands are tied.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie miał pojęcia, jak to się działo, że wcześniej nie miał pojęcia o istnieniu tej blondynki, która nie pozwalała zwracać się do siebie skróconą wersją imienia, a teraz wpadał na nią non stop. Był to zaskakujące, ale czy faktycznie przeszkadzało Noah? Niespecjalnie. Przynajmniej dopóki nie musiał siedzieć z nią przy jednym stole i uczyć się matematyki. Ostatnie korepetycje były, jak prawdziwymi katuszami. Głównie dlatego, że musiał faktycznie przez dłuższy czas skupić się na nauce. Zazwyczaj, przecież odrywał się, co pięć sekund i jeśli miał być szczery? Jego własna metoda odpowiadała mu bardziej. Była może i mniej skuteczna, ale z pewnością miała w sobie więcej zabawy. Mógł przynajmniej spokojnie zapisać to, co akurat przyszło mu do głowy. Panienka Miller nie dawała mu takiej możliwości (a nawet jeśli raz mu dała, był pewien, że od razu tego pożałowała).
- To przestań pojawiać się wszędzie tam, gdzie ja – uśmiechnął się sztucznie, bo hej! On wcale o niej nie myślał dniami i nocami, czy właściwie w ogóle. Nie zaprzątała mu głowy kompletnie, gdy nie znajdowała się w radarze – niech sobie nie pochlebia. – Dlaczego mnie to nie dziwi? – zaśmiał się pod nosem. Niemniej, czego innego miał się spodziewać po panience idealnej, jak nie tego, że robi to dla punktów? Klasyk. Każde miało swój wyrobiony stereotyp na temat drugiego i chyba naprawdę lepiej byłoby, gdyby zapomnieli o wspólnej nauce, o której notabene Yukari sama wspomniała. – W porządku – odchrząknął, a potem podrapał się po karku. – Dostałem piątkę – przyznał, wpatrując się w scenę.
Kilka chwil później niezręczność chwili została przerwana przez kumpli z kapeli. Chociaż czy na pewno przerwali niezręczność? A może jednak wprowadzili większą swoimi głupimi tekstami? Na pewno sprawili, że Noah zdecydował się wyjść na scenę. Nie pasowało mu to totalnie, ale skoro dzięki temu miał uniknąć zawieszenia? Czego się nie robiło dla wolności. Ostatnie, przecież czego chciał, to wkurzeni do granic możliwości rodzice i szkoła z internatem. Wyszedł więc na scenę i bez żadnej tremy zaczął śpiewać. Nie był to, przecież jego pierwszy występ i to nie przed taką publiką. Tutaj nie tracił nic, ba! Chórki odpowiadały mu, jak najbardziej. To na scenie, gdzie walczył o wybicie się stawiał na szali swoją przyszłość. Dlatego nie przejmując się niczym, zdecydował się podokuczać Miller nawet ze sceny. Ostatnie jednak czego się spodziewał to, to że przyjdzie do niego na scenę. Kiedy więc podniosła się z miejsca, śpiewał, nie odrywając od niej wzroku. Śpiewając so why don't we rewrite the stars? Maybe the world could be ours tonight, uśmiechnął się pod nosem, widząc piruety Yu. Zapamiętał ją z sali gimanstycznej z innych pozycji. Zaraz jednak dostał w żebra i ostatnie o czym myślał, to to. Szczególnie, kiedy blondynka zaczęła śpiewać. Zdecydowanie nie spodziewał się, że posiadała podobny głos. Z przyjemnością słuchał, jak śpiewała swoją część, a gdy doszło do refrenu, spojrzał dziewczynie w oczy i dołączył w tym samym momencie, co ona. – All I want is to fly with you. All I want is to fall with you. So just give me all of youIt feels impossibleIt's not impossible.Is it impossible? Say that it's possible! How do we rewrite the stars? Say you were made to be mine? Nothing can keep us apart 'Cause you are the one I was meant to find. It's up to you. And it's up to me. No one can say what we get to be. And why don't we rewrite the stars? Changing the world to be ours – podczas całego refrenu Noah nie oderwał wzroku od Yukari. Wyglądało, jakby to, co śpiewał, było faktycznie tym, co czuł. Zwyczajnie dlatego, że wiedział, jak sprzedać się na scenie. Nie żywił, przecież do Yukari żadnego z wyśpiewanych słów. Ewidentnie jednak obydwojgu udało się oszukać widownię. Kiedy bowiem skończyli, kumple Noah wstali z miejsc i zaczęli klaskać i wiwatować na całą aulę. W tym momencie Fisher spojrzał w tamtym kierunku i dostrzegł swoją byłą dziewczynę. Madlen zawsze zwiastowała złe wieści, a Madlen z telefonem wycelowanym w scenę? Brilliant… Muzyk spiął się lekko, ale zaraz został rozproszony przez słowa nauczycielki.
- Fantastycznie! Fan-ta-sty-cznie! Obsadzam was, jako główne role – zaklaskała zadowolona, a oczy Fisher’a zrobiły się, jak pięciozłotówki. Miał, przecież iść do chórków! Nie nie nie! Zanim zdążył jednak powiedzieć cokolwiek, nauczycielka dodała, że przesłuchanie zakończone i ruszyła do wyjścia.

/ztx2

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

dwa

Najważniejsze jest to, żebyście mieli na sobie luźny strój.
Pamiętała te słowa aż zbyt dobrze. Czasem zdawało jej się, że to po prostu kwintesencja zajęć na scenie. Macie czuć się luźno, swobodnie; nie możecie mieć na sobie czegoś, co krępuje wasze ruchy, albo sprawi, że będziecie odmawiali wykonania jakiegoś ćwiczenia przez jakiś wstyd. Jako aktorzy powinniście się go wyzbyć, poczuć tę rolę, wejść w nią, czuć ją całym sobą...
I nie obchodzi mnie to, że większość z was traktuje te zajęcia jako karę. Albo jesteście tu po to, żeby mieć lepszą ocenę.

Kochała przychodzić na te spotkania. Bawić się mową, ciałem i ruchem. Ciągnęło ją tutaj, ba, czuła, że może się całkiem wyżyć, wyzbyć się nadmiaru energii i dać upust emocjom. Nie uprawiała przecież żadnego sportu, nie licząc biegania, więc ta scena wydawała się perfekcyjna. Lubiła ją. Lubiła na niej stać, grać, śpiewać i tańczyć. Zawsze się przy tym przednio bawiła.
Czasem nawet na tyle, że przystawała na propozycje nauczyciela, proszącego, żeby została trochę dłużej. Nawet jeżeli nie wiedziała, o co chodzi, do tego teoretycznie już dawno minął czas zajęć, a ona byłaby jakoś w połowie drogi do domu. Mogłaby ścigać się z bratem, kolejny raz udowadniając, że jego piłkarska kondycja nie może się równać z tą jej. Pokonywała go za każdym razem. A jeżeli tak nie było, to David oszukiwał.
Wróciła z toalety; ich opiekuna nie było w auli. O dziwo nie była też sama. Babylon (o ile dobrze pamiętała jego imię, bo czasem myślała, że to jakiś nieśmieszny żart) był chyba ostatnią osobą, jakiej spodziewałaby się w tym momencie w sali. Nie wnikała jakoś bardzo w jego chęci, ale nie wydawał się być szczególnie zadowolony faktem, że jest na tych zajęciach i musi robić akurat to.
- Babylon - zaczęła, idąc jeszcze w kierunku sceny. - Ciebie też poprosił zostać? - wolała się upewnić, chociaż to było dość głupie pytanie. Kiedy już znalazła się na scenie, usiadła na jej krańcu, pozwalając nogom swobodnie zwisnąć; oparła się na dłoniach i odchyliła się w tył. - Chodzą plotki, że planuje jakieś przedstawienie - rzuciła jeszcze, patrząc po sali. Ile może nauczycielowi zająć przejście z miejsca A do miejsca B? I czy w ogóle planował się tutaj jeszcze pojawić? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi...

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

#1

Najważniejsze jest to, żebyście mieli na sobie luźny strój.
Babylon, odkąd po raz pierwszy wysłano go na zajęcia kółka teatralnego, nigdy nie potraktował poważnie wskazówek prowadzącego. Zawsze zakładał to na co aktualnie miał ochotę i jego odmowa w przypadku wykonywania ćwiczeń nie wiązała się z źle dobranym ubraniem. Był to przeważnie wynik kaprysu, złośliwości i cynicznej natury, która notorycznie nakazywała mu robić wszystkim na przekór. Nawet teraz kiery po raz kolejny dyrekcja postawiła go pod ścianą, dając mu wybór uczestnictwa w zajęciach albo telefon do kuratora.
On nie kochał tych spotkań. Nie czuł powinności, aby bawić się mową, ciałem i ruchem. Wolał zagospodarować energię w bardziej pożytecznym zajęciu – chociażby w garażu; z daleka od oczu innych uczniów, którzy oceniali Babylona na podstawie dotychczasowych wybryków i przez pryzmat jego nazwiska.
Większość dzisiejszych zajęć przesiedział w ostatnim rzędzie auli i obserwował jak rówieśnicy pracowali nad mimiką oraz gestykulacją. Wzdychał męczenniczo ilekroć spoglądał na zegar, którego wskazówki poruszały się stanowczo zbyt wolno i każdorazowo odmawiał, gdy profesor zapraszał go, aby dołączył do pozostałych. Równo o piętnastej podniósł się z siedzenia i ruszył w kierunku drzwi, wysuwając się na przód kolumny uczniów.
Wyciągnął dłoń, uprzednio zaciskając drugą na ramiączku plecaka. Dotknął chłodnego metalu klamki i pociągnął ją, dzięki czemu na oścież otworzył drzwi na korytarz. Postawił stopę po drugiej stronie i już zamierzał przyśpieszyć, kiedy jego imię obiegło całą aulę. Odwróciwszy się spostrzegł profesora, który wskazał na miejsce w pierwszym rzędzie. Pozostali w pośpiechu wyszli na korytarz, jakby w obawie, że mężczyzna mógłby wytypować jeszcze kogoś.
Z tęgą miną, mając w głowie wizję telefonu do kuratora, zrobił to, co należało. Profesor zignorował próbę dyskusji Babylona i wyszedł z pomieszczenia, co dodatkowo zaogniło w nim irytacje. Skrzyżował ramiona, zacisnął usta i zsunął się z krzesła tak, że siedział na nim samą kością ogonową. Nogi wyciągnął wzdłuż podłogi.
Gdy usłyszał szczęk drzwi nerwowo odwrócił głowę, lecz zamiast krępego, łysego mężczyzny ujrzał młodą dziewczynę. Wydawało mu się, że miała na imię Lily, lecz również mógł się pomylić. Rzadko rozmawiali.
Taa – odpowiedział bez krzty entuzjazmu, ale za to z porządną dawką rozeźlenia. Skierował twarz na piedestał, gdzie właśnie zasiadła nastolatka. – Jestem tu za karę – zaśmiał się prześmiewczo, przy czym pokręcił głową – nie interesują mnie żadne przedstawienia – sprecyzował. W tym momencie do wnętrza wszedł profesor. Babylon natychmiast wstał, jednak mężczyzna również tym razem zgasił jego zapał i machnięciem ręki nakazał mu usiąść. W pierwszej chwili chciał coś powiedzieć; w drugiej westchnął i posłuchał.
Zagracie główne role w „Titanicu” – oznajmił, a mina Babylona momentalnie zaczęła wyrażać konsternacje i zdeprymowanie. Natychmiast wstał i wytknął palec w stronę nauczyciela.
Nie! – wrzasnął. Uniósł się stanowczo bardziej, niż było to konieczne. Profesor jednak nie zareagował i ignorując chłopaka tym razem zwrócił się bezpośrednio do Lily.
To wielka okazja. Dostaliśmy zaproszenie do szkoły teatralnej we Francji. Wyjazd jest pod koniec czerwca, więc mamy bardzo mało czasu. Dasz radę Lily? – zapytał dziewczyny, co jedynie jeszcze bardziej zirytowało Babylona. Podszedł do Azjatki i szarpnął jej ramieniem.
Dlaczego pan mnie o to nie zapyta?

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Za karę. A więc to dlatego tak często siedział z tyłu, machając ręką. Prychnęła cichutko; nie było to przynajmniej jakieś kpiące z chłopaka. Już nawet chciała mu odpowiedzieć, ale zauważyła tego odpowiedzialnego dorosłego, który zostawił ich na ten moment w sali. - Ale i tak dostajesz role, też za karę - powiedziała już trochę ciszej, bezpośrednio do Baby'ego; żeby tylko nauczyciel nie dosłyszał.
Ale jak opiekun zdecydował się już wydawać polecenia, to zmieniła pozycję. Usiadła po turecku, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Jeżeli nie byłoby to przedstawienie, to co takiego? Miałaby go wciągnąć na dobrą stronę? Zrobić z nich przymusową, zajęciową parę, żeby w jakikolwiek sposób zachęcić chłopaka do udziału w zajęciach? Na których zresztą i tak jest z przymusu, a bycie przymuszonym wcale nie pomaga w dobrym sprawowaniu się. Ona też nie byłaby zadowolona, gdyby ktoś dał jej jakieś warunki, do których musiałaby się przystosować praktycznie od zaraz, jak na przykład...
Główne role w Titanicu. No to ją zagiął. Zamrugała kilka razy, może ciut za mocno gryząc się w język, żeby nie odpowiedzieć żadnym, nieszczególnie miłym, odruchowym słowem, które było w tym momencie nie na miejscu, a do tego nie pasowałoby do tej maski grzecznej dziewczynki z dobrego domu. Wzdrygnęła się na krzyk; poza tym nie była chyba w stanie się ruszyć.
- Ja... - zaczęła, ale nauczyciel już zwrócił się do niej. I nawet miała odpowiedzieć, ale potem to szarpnięcie, następne słowa...
- Nie sądzi pan, że to zbyt nagłe? - popatrzyła po nauczycielu, zanim odwróciła się w stronę Babylona. - Trochę jak taka... samobójcza misja, bym powiedziała. Z całym szacunkiem - popatrzyła znowu na dorosłego - jak wyobraża sobie pan współpracę pomiędzy mną, a Babylonem? - wbiła sobie paznokcie w skórę. Normalnie zgodziłaby się z miejsca; to było bardzo mało czasu. A też nie wiedziała, na jak głęboką wodę są wrzucani.
- Planuje to pan jako musical, czy? - tego wolała się po prostu upewnić. Czuła, że paznokcie wbiła zbyt mocno; puściła i rozmasowała bolące miejsce, zanim na moment zagryzła wnętrze policzka.
- Niech pan mnie nie rozumie źle, ale ta cała sytuacja brzmi jak scenariusz jakiegoś filmu - śmiech jej się cisnął na usta; rozejrzała się nawet w poszukiwaniu kamer. Nic? Może dobrze ukryte? Jedno z dwóch na pewno. - Dostaniemy teraz scenariusz?
A jeżeli to nie żart? Będzie musiała zacząć z nim spędzać naprawdę dużo czasu, jeżeli taka będzie wola nauczyciela. Przyzwyczaicie się do siebie, tak by to uznał. Kate i Jack, pewnie musieliby się jeszcze... całować, prawda? I to jeszcze Francja. Nie umiała francuskiego. Nie byłaby w stanie przeprowadzić tam sensownej rozmowy.
A jeżeli to musical? Bogowie, musieliby nauczyć się tych wszystkich choreografii. I robić wszystko, żeby czuć się komfortowo przy sobie. Żeby te ruchy nie wyglądały na wstydliwe w momencie, kiedy nie powinny. Wyzwania. Lubiła je, ale... Teraz nie miała pewności, czy to było odpowiednie.
Ledwo się znali. I teraz nagle mieli spędzać ze sobą więcej czasu? Dodatkowe próby i wymuszone spotkania, żeby skupić się na budowaniu relacji, żeby jak najlepiej odegrać rolę.
Źle się z tym czuła, jakby miała być szczera. Mieli mało czasu, żeby nauczyć się tekstu i jeszcze zbudować relację; a gdzie czas na zaliczenia i wszystko inne? Na życie?
Już wiedziała, że będzie musiała z kimś porozmawiać na ten temat. Nawet wiedziała, kogo zaatakuje, jak tylko wyjdzie z tej sali.

autor

Awatar użytkownika
18
181

licealista

-

fremont

Post

Kara. To określenie w słowniku każdego pedagoga obecnie zastępowano określeniem: w ramach konsekwencji. Podobno w ten sposób brzmiało bardziej merytorycznie; brzmiało mniej krzywdząco, lecz w rzeczywistości definicja pozostała taka sama – skoro była wina, musiała być też kara.
W przeciągu minionego roku Babylon uzbierał wiele win, chociaż do większości nie zamierzał się przyznać.
Nie – zaprzeczył natychmiast, marszcząc przy tym brwi. Pomimo że uczęszczał na zajęcia kółka teatralnego od początku drugiego semestru, to nic nie wiedział o grze aktorskiej. Nie ćwiczył mimiki, gestykulacji oraz zmiany tonu; nie ćwiczył żadnej roli, nie wcielał się w wyimaginowanych bohaterów i nie utożsamiał z wizerunkami ludzi z mediów. Po prostu obserwował i sporadycznie, na polecenie nauczyciela, wertował scenariusz w poszukiwaniu błędów.
Szeroko otworzył powieki, słysząc słowa – jakże absurdalne – mężczyzny, które bezpośrednio dotyczyły jego osoby. Pokręcił głową z dezaprobatą, po czym nabrał powietrza, aby po raz kolejny zaprezentować własne stanowisko. Ku zaskoczeniu Lily Park zrobiła to pierwsza, czym zwróciła jego uwagę.
Babylon stał metr dalej z miną co najmniej tęgą i z ramionami, które mocno dociskał do klatki piersiowej, jednocześnie bacznie obserwując dziewczynę oraz dorosłego. Profesora przemian marszczył i rozkurczał czoło oraz przygryzał wewnętrzną stronę policzka. Wypowiedź Lily była racjonalna. Mówiła z sensem i zadawała konkretne pytania, przez co sam Babylon zaczął niecierpliwie oczekiwać na nie odpowiedzi.
Przedstawienie. Po prostu. Będzie w ojczystym języku, bo wszystko ma się odbyć w ramach wymiany uczniowskiej. Tylko podkład muzyczny puścimy po francusku. We wrześniu tamta szkoła przyjedzie do nas ze spektaklem – wyjaśnił skrótowo, a jednocześnie bardzo wybiórczo podszedł do pytań. Nie odniósł się ani do krótkiego czasu, ani do propozycji współpracy Babylona i Lily, jakby nie stanowiło to żadnego istotnego problemu.
Lily, jeżeli nie chcesz, to możesz odmówić, ale musisz to zrobić teraz. Potem nie będzie już okazji – poinformował, ale wypowiadał się tonem, który pomimo użytych słów wydawał się nie przyjmować sprzeciwy.
A co ze mną? – wtrącił natychmiast. Stanął bliżej dziewczyny, przez co niemal dotykali się ramionami.
Nauczyciel wpierw posłał mu ostentacyjne spojrzenie, a następnie głośno westchnął. Babylon podświadomie wiedział, że nie zapowiadało to dobrych wiadomości, dlatego intuicyjnie zacisnął palce na ramionach. W tym samym czasie mężczyzna złapał się za biodra i dwukrotnie potaknął głową.
Rozmawiałem o tym z dyrektorem. Powiedział, że w tym półroczu opuściłeś za dużo zajęć i jeżeli chcesz zdać z frekwencji, to masz się zaangażować w kółko teatralne – nabrał powietrza – nie masz wyboru Baby.
Co?
Jasne, tu macie scenariusze – podszedł do biurka i uderzył dłonią dwa grube skoroszyty – przygotujcie na czwartek pierwszą scenę. Do zobaczenia.
Trzask drzwi na krótką chwilę wygłuszył pomieszczenie. Babylon otępiałym spojrzeniem wpatrywał się w wyjście zza którym zniknął nauczyciel. Z jednej strony czuł się na tyle zdumiony, że nie potrafił wydusić z siebie słowa, a z drugiej narastała w nim złość. W pewnym momencie ułożył ramiona wzdłuż ciała i zacisnął pięści. W drugim z impetem kopnął krzesło, rozwalając tym ruchem cały podłokietnik.
Kurwa mać! – krzyknął – słyszałaś go? – zaśmiał się, niczym szaleniec.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nic jej się nie zgadzało w głowie. Za dużo wątków, za dużo wymogów; w ogóle, kto to wymyślił, żeby takie duże show odkładać na ostatnią chwilę i w ostatnim momencie informować tych, których bez wątpienia w tym momencie można nazwać najważniejszymi? Nic nie mówiła. Słuchała. Patrzyła. Schowała lewą dłoń za plecami, ściskając ją tak mocno, że jej knykcie mogłyby być białe. Wszystko, żeby nie wybuchnąć. Wszystko, żeby zachować maskę. Dobre, grzeczne dziecko, gotowe zrobić tak naprawdę wszystko. Może tylko po oczach przez moment można było stwierdzić, że zupełnie nie odpowiada jej ten pomysł, ale kto jej patrzył w tym momencie w oczy? To był moment; zamrugała dwa razy i wszystko było w porządku. Musiało być. Jakby nie było, to by dawno poszedł w ruch głos i jeszcze łzy, łzy są ważnym elementem, szczególnie kiedy podkreśla się niezadowolenie z czegoś. Jakby była w domu, dawno by użyła właśnie tej karty przetargowej, ale teraz stał przed nią nauczyciel, a więc wyżej postawiony, do tego prawie obcy chłopak, z którym ledwo zaczęła rozmawiać pełnymi zdaniami, a nie jakimiś równoważnikami, czy pojedynczymi słowami.
Jeżeli nie chcesz, to możesz odmówić. Czy naprawdę mogła? Jego ton, jego mowa ciała... Nie, na pewno nie miał tego na myśli. Te słowa brzmiały bardziej jak: "zrezygnuj, a sprawię, że tego pożałujesz". Dlatego nadal milczała. Skinęła głową; jej ścisk na dłoń był jeszcze mocniejszy. Czuła, jak paznokcie coraz mocniej wbijają jej się w skórę; teraz zostaną tam pewnie nieprzyjemne ślady, które zanikną, zanim w ogóle zdąży to zauważyć, chociaż pewnie będą przez moment powodem, dla którego będzie marudna. Albo po prostu je pokaże, na zasadzie tak szkolnictwo działa na uczniów.
I już miała coś powiedzieć. Miała w końcu zaprotestować, ale nauczyciel wyszedł. Potem chciała coś powiedzieć, ale Babylon też był szybszy. Wzdrygnęła się, rozluźniła pięść i spojrzała na dłoń. Syknęła z bólu, przejeżdżając palcem po dwóch odciśniętych dziurach po paznokciach. I dopiero wtedy popatrzyła na chłopaka ponownie.
- Przecież to samobójstwo - podsumowała cicho, krótko; zeskoczyła ze sceny i ruszyła w kierunku biurka, biorąc z niego jeden ze skoroszytów. - Nie wątpię w to, że potrafisz czytać - zaczęła, przejeżdżając wzrokiem po stronie tytułowej. - Ale czy jesteś w stanie współpracować? Minimalnie? - spojrzała teraz w jego kierunku, unosząc brew w górę. - Serio, nie podoba mi się to tak samo jak tobie, może tego tylko po mnie nie widać - gryzła się w język za każdym razem, jak proste fuck i jego formy starały się wbić w jej wypowiedź; nie chciała tego mówić. Nie zamierzała.
Rozejrzała się po auli, marszcząc brwi. - Nie chcę tego robić w szkole. Mam już trochę dość - przyznała; wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła pisać do dwóch osób. Proste wiadomości. Spóźni się, do jednej. Pomocy, do drugiej. - Dasz się zaprosić do... nie wiem, maka? Mogę postawić - spojrzała na niego kiedy już skończyła odpisywać, a telefon znowu znalazł się w jej kieszeni. - Ewentualnie możemy się potem gdzieś umówić. U ciebie. U mnie. Nie ważne. Chcesz, to nawet dam ci mojego instagrama. Albo numer, jak wolisz - chciała mieć to po prostu z głowy. Jak niechciany projekt, który rujnowałby jej zaliczenie, a miała go do zrobienia z największym debilem. Czy Baby był debilem? Nie wiedziała, nie chciała oceniać po pozorach. Póki co wiedziała tylko, że ma zapędy psychopatyczne i odreagowuje na wszystko agresją. Miała nadzieję, że nie stanie mu na drodze w chwili, kiedy będzie chciał w coś uderzyć. Lubiła swoje ciało, takim, jakie było. Bez siniaków i złamanych elementów.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”