WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Grudzień w Seattle; Bluejay Krzyzanowski - a w tym, pachnącym kredą i wilgocią desperacko potrzebujących wymiany gąbek do tablicy kontekście Profesor Bluejay Krzyzanowski - zawiesił spojrzenie błękitnych tęczówek na chuderlawej choince wyrastającej nieśmiało z połaci trawnika za oknem, teraz przyozdobionej girlandą kolorowych lampek. Blondyn siedział w opustoszałej klasie, z nogami wyciągniętymi swobodnie po skosie od belferskiego biurka.
Wesołych, kurde, Świąt.
Grudzień w Seattle, zwodnicza zapowiedź śniegu wisząca w niskich, nabrzmiałych chmurach zasnuwających horyzont. Bezustanny, wszechobecny chłód wdzierający się za kołnierz szerpowego polaru, niedorzecznie prędko studzący zakupioną dopiero co w automacie kawę, wyziębiający palce u stóp i czubek nosa, rozklepujący na policzkach różowy cień rumieńca.
Pierwsza od siedemnastu lat zima spędzana pod szerokością geograficzną, pod którą rosną prawdziwe choinki.
Pierwsza od... od zawsze... zima spędzana bez ojca.
Krzyzanowski bezwiednie pociągnął nosem, nie odwracając wzroku od mizernego drzewka namacał zmarźniętą dłonią papierowy kubeczek i podniósł go do warg, cicho siorbiąc średniej jakości kofeinowy napój, raczej rodzaj wirtuozerii na temat kawy niż prawdziwą kawę. Westchnął.
Miał na sobie względnie niepogniecione spodnie i względnie czyste buty. Gładką koszulę z kołnierzem - tak, z prawdziwym kołnierzem! on, tak lubujący się w bawełnianych tiszertach albo najróżniejszych odmianach lnu i flaneli, zazwyczaj wymiętych niczym świeżo wyrwane psu z gardła - i narzucony na nią ciepły polar w złamanym odcieniu brudnej zieleni. Odkąd wylądował w Stanach - po latach przemieszczania się między miejscami, gdzie średnie temperatury nie spadały poniżej dwudziestu ośmiu stopni Celsjusza - permanentnie marzł. Nieważne, ile par skarpetek udało mu się rano naciągnąć na stopy.
Przełknął kolejny łyk kawy i rzucił okiem na zegar, poprawiając się na krześle. Do rozpoczęcia kolejnej lekcji miał jeszcze dwadzieścia minut pozostałych z przerwy na lunch. Pokiwał głową, otworzył swój notatnik i wreszcie wrócił wzrokiem zza okna, wbijając go teraz w rządki własnego pisma - chaotyczną monotonię, jeśli takie określenie ma w ogóle jakiś sens, jak oceaniczne fale.
- Tradycyjne odmiany roślin i tradycyjne rasy zwierząt, a zachowanie różnorodności genetycznej... - szept, którym odczytywać temat dzisiejszej lekcji płynnie przeszedł w jęk rezygnacji. Nauczyciel popatrzył na stojącego w rogu klasy kościotrupa z błaganiem w oczach - Ratuj, Steve... Ratuj mnie, stary...
Nic dziwnego, że - gdy myśleli, że ich nie słyszy - co odważniejsi uczniowie diagnozowali go czasem ukradkiem: "no co jak co, ale słowo daję - ten Krzyzanowski (K-che-za-no-sky) to wariat!"

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1, ciuch Wakacje powoli zaglądały nieśmiało do szkół. Uczniowie byli coraz bardziej rozkojarzeni, nauczyciele wkurzeni, że muszą za każdym biegać i zastanawiać się, co mają jeszcze do zrobienia, a dyrekcja tylko wymagała, powtarzając, że to przecież nie jest jeszcze czas wolny.
Josh Senn właściwie tak jak każdy nauczyciel, nie przepadł za czasem, który był zwykłym oczekiwaniem na wakacje. Ilość zadań, które musiał wykonać, przerastała go. Oprócz zwykłego prowadzenia lekcji i sprawdzania kartkówek i sprawdzianów, musiał wypełnić tonę papirologii na temat, jak ktoś dobrze się sprawuje, jak to wszystko z nim wygląda i czy w ogóle wykonał jakieś postępy… A wiadomo, że jako matematyk zawsz miał dużo negatywnego do powiedzenia. Młodzież po prostu nie potrafiła uczyć, a często ich problemy z matmą wynikały z ich negatywnego nastawienia.
Był już czwartek i późne popołudnie. Bardzo dużo osób już sobie poszło. W szkole chyba została drużyna footbalowa, która ćwiczyła do największego występu w swojej karierze. Może też jakieś fizyczne i chemiczne kujony zostały, aby spróbować po raz kolejny wysadzić pracownię. Nikt się chyba nie spodziewał, że facet od matmy jeszcze będzie w szkole. A tutaj proszę – niespodzianka.
- A miałem przyjechać samochodem, to nie… Lepiej było przyjechać rowerem, bo przecież tak eko. – Mruknął sam do siebie. Josh miał to do siebie, że zawsze beształ siebie samego na głos. Może nie polepszało to jego humoru, a nawet bardziej wpływało negatywnie na samopoczucie, ale tak już miał. Przynajmniej na siebie mógł ponarzekać, bo na dzieci niekoniecznie mu wypadało (chyba że miałby komu się zwierzyć). – Przecież ja do rana stąd nie wyjdę. – Spojrzał tęsknie na wielką kupę klasówek, która została mu do sprawdzenia, a wiedział, że musi to zrobić stosunkowo szybko, bo już niedługo szykowało się wystawianie ocen.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#1

Koniec roku? No w końcu! Jak na osiemnastolatkę Ida Marie miała mnóstwo zajęć i obowiązków i nie do końca mogła korzystać z życia niczym jej rówieśnicy. Z drugiej strony... Czy na pewno tak było? Owszem, oprócz obowiązkowych zajęć w liceum, miała jeszcze treningi tańca, próby w operze, występy i jeszcze konkursy taneczne. Jednak z drugiej strony, jej rodzice nie naciskali na oceny, do momentu aż ukończy liceum bez problemu. Jej rodzice również nie mieszkali z nią w Seattle, więc wiele osób jej tego zazdrościło. Co prawda do tej pory mieszkała w internacie, gdzie wcale nie było tak różowo, jednak na dniach, wraz z końcem roku szkolnego miała przeprowadzić się do własnego, niewielkiego mieszkanka, które rodzice jej wynajęli, w końcu miała jej osiemnaste urodziny, dorosłość i tak dalej, zbliżało się to wielkimi krokami. No, ale najpierw koniec szkoły. Ze względu na swoje obowiązki, często opuszcząła lekcje, co nauczyciele i dyrekcja rozumieli. W końcu to chluba mieć w swoje szkole kogoś takiego - wiedzieli, że to nie lenistwo (zazwyczaj, choć oczywiście się zdarzały takie momenty), a pasja i talent powodują, że blondynka, opuszcza czasem lekcje.
Nie zależało jej na doskonałych ocenach, co do college'u się nie wybierała, jedynie do szkoły baletowej, a tam miała już zapewnione miejsce, pod warunkiem że pokaże świadectwo ukończenia liceum. Przedmioty ścisłe to zdecydowanie nie był jej konik, wolała już się nauczyć czegoś na pamięć niż rozwiązywać wydumane problemy typu ile jabłek ma ania, i czy Jurek dostał sraczki po tym, jak zjadł ileś ogórków a popił to mlekiem. Okej, w jej wieku uczyli się o zupełnie innych rzeczach, ale wiadomo w czym rzecz.
-A co pan tu robi?-zapytała, pukając do sali od matematyki i zaglądając do środka, spodziewając się tego, kto może się tam znajdować. A Ida? Cóż, nie tylko z matematyką walczyła do ostatniej chwili, spędziła popołudnie w bibliotece szkolnej, żeby dokończyć pracę na geografię, którą miała poprawić oceny. W internacie nie szłoby jej tak dobrze, bo wszystko by ją rozpraszało - znajomi, komputer, pogoda i tak dalej. A biblioteka wiadomo, nudna była.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Może lepiej byłoby, gdyby posłuchał muzyki? Sięgnął do plecaka, aby wyciągnąć słuchawki. Jedną z nich włożył sobie do ucha i nastawił randomową playlistę ze Spotify. Gdyby był u siebie w domu, włożyłby obie słuchawki, ale tutaj w każdej chwili mógłby go ktoś nawiedzić, więc musiał być czujny. Z muzyką trochę lepiej mu to szło, chociaż na pewno wyobrażał sobie siebie samego odpoczywającego w jakimś fajnym miejscu z piwkiem w łapie. No co? Nauczyciele też mogą mieć takie marzenia.
Słysząc otwierane drzwi, Josh podniósł głowę, aby spojrzeć na przybysza. Uśmiechnął się, widząc znajomą twarz (w tym liceum nie uczył wszystkich, więc nawet nie wszystkie twarze, które czasami nawet przypadkowo tutaj zaglądały, były dla niego znane). Właściwie to była całkiem serdeczna twarz, ale nie spoilerujmy za wcześnie, bo nie wkręcicie się w historię odpowiednio!
- Podejrzewam, że to samo co Ty, ale robię to w druga stronę. – Podrapał się niepiszącą końcówką czerwonego długopisu w okolicach skroni, zastanawiając się, czy powiedział coś z sensem po angielsku, czy może jednak palnął totalne głupstwo. Matematycy tak mieli. Może i Senn był lubianym nauczycielem, nawet dobrze tłumaczył, ale czasami jak coś słownie zaplątał – nie było bata, aby tego zrozumieć.
- Chodziło mi o to, że sprawdzam wypociny. – Podniósł jedną z prac, na którym zakreślił ocenę F – czyli tą najgorszą, niezaliczającą. Nawet jeśli chciałby się zlitować nad tym dzieciakiem, to nawet nie było z czego urodzić. Był głupszy bardziej niż przewidywała do ustawa o szkolnictwie średnim. – Ale niedługo zostawię mój mózg na stoliku. – Zrobił głupawą minę. Właściwie rozmawiał na luzie z innymi uczniami – nie tylko z Idą, więc gdyby ktoś tutaj wpadł, nikogo by nie zdziwił ten „luzacki” i wesoły ton Josha. On tak miał zawsze. Grunt to dobrze się ustawić i czynić odpowiednie pozory.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

A właściwie, to dlaczego Josh siedział w szkole? Oczywiście, że musiał zrobić swoje zadania, odbębnić robotę, która była nie do uniknięcia dla każdego nauczyciela (choć uczniowie mieli na ten temat inne zdanie i z przyjemnością nigdy by nie pisali sprawdzianów, testów i innych rozprawek, które na szczęście nie miały miejsca na matematyce - tu się tylko rozwiązywało zadanka). Mógł jednak to zrobić chyba w swoim mieszkaniu, czy gdzie tylko chce. Tak przynajmniej wydawało się Idzie, która nie wiedziała za wiele o pracy nauczyciela, bo i skąd, albo po co? Nie często też bywała w szkole po godzinach, a jak już była, to nie widywała zbyt wielu belfrów w niej. Stąd podejrzewała, że nauczyciele mogą robić pozalekcyjną robotę gdzie tylko im się zamarzy.
-Hm?-zmarszczyła nosek i usiadła tyłkiem na jednej z ławek tuż przed biurkiem nauczyciela. Można było pomyśleć, że skoro udało się jej dokończyć zadanie, nad którym siedziała w bibliotece, to będzie chciała jak najszybciej znaleźć się poza murami szkoły. I trochę tak było, lecz nie miała większego problemu, aby chwilę pogawędzić z Sennem, jako że był wyjątkowym nauczycielem, nigdy nie mówił, że jest głupia, leniwa czy cos takiego. Czasem nawet zapytał jak jej poszło, gdy nie było jej parę dni w szkole.
-A, to ja dopiero je pisałam-zaśmiała się. Cóż, lepiej było dostać F za beznadziejną pracę, niż za jej brak. Przynajmniej tak się Idzie wydawało, nie wiadomo jak to naprawdę było w oczach nauczycieli, a już zwłaszcza tego konkretnego, od Geografii.
-To był mój sprawdzian?-zaśmiała się, bo zauważyła, jak Senn wpisuje duże F na pierwszej stronie pracy. Cóż, nie sądziła, że to jej, ale kto wie. Na pewno coś pisała w ostatnim czasie, aby nadrobić swoje zaległości.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Znał aż za bardzo dobrze to spojrzenie, które kazało mu się tłumaczyć. Oczywiście, że mógł być w domu, ale…
- Przyjechałem dzisiaj rowerem. Stwierdziłem, że to naprawdę wspaniały dzień, aby to zrobić. Nie wziąłem poprawki na to, że będę miał dużo klasówek do przewiezienia. – No tak. Josh do tej pory nie dorobił się żadnej porządnej torby na rower. Nie miał nawet bagażnika. Wożenie tej całej sterty papierzysk raczej nie wchodziło w rachubę.
Roześmiał się, kiedy zapytała się, czy to jest jej praca. Pokręcił przecząco głową. Miał całkiem miły dla ucha śmiech. Zresztą, kiedy był jeszcze w wieku szkolnym prowadził szkolny radiowęzeł i mówiono mu, że nadaje się do radia – miał przyjemny głos, potrafił pięknie się wysławiać. Jego kariera jednak potoczyła się zupełnie inaczej, chociaż nie do końca był przekonany, że nauczanie dzieciaków było tym, co chciał robić do końca swojego życia.
- Na szczęście nie. Do Twojej pracy jeszcze nie doszedłem. – Podniósł na nią swój wzrok. Z bardzo ciemnymi włosami, brwiami i dość długimi rzęsami mocno kontrastowały niebieskie tęczówki. W sumie to było jedyna cecha wyglądu, którą odziedziczył po matce. I chyba te jego niebieskie oczy sprawiały, że chociaż uczył najgorszego przedmiotu w szkole, to jakoś dużo dziewczyn zapisywało się do niego na zajęcia. No cóż… Zawsze musiał być jakiś powód – nawet jeśli ten był dość mocno próżny.
- Ale jeśli miałbym dać Ci „F”, to wtedy będę musiał z Tobą całkiem poważnie porozmawiać, bo przygotowywaliśmy się do tej klasówki razem. – To jednak wcale nie znaczyło, że dał jej te same przykłady. Może i uczyli się razem, pomagał jej, to nie mogła liczyć na żadną taryfę ulgową… Jedyną szansą, której inni nie mieli, była nieskończona ilość szans na poprawę. Prawo Senna. – Więc mam nadzieję, że się nie rozczaruję.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No ale niech Josh nie ma pretensji. Sam doskonale wiedział, że mógłby siedzieć w domu i w nieco wygodniejszych okolicznościach sprawdzać te wypociny. Jednak jak sam przyznał, nie pomyślał w tym momencie, ani w innym, aby zamówić sobie jakąś sakwę czy inny koszyk na rower. Blondynka nie siedziała na rowerze co najmniej odkąd wyjechała z rodzinnego miasta do Seattle. W wielkim mieście jej to nie pasowało - z resztą, trochę by się bała jeździć jakąś ładną damką po ruchliwych ulicach. Poza tym, mogłaby sobie zrobić kuku na takim rowerze, a na to nie mogła sobie pozwolić, musiała o siebie dbać.-Wie Pan, jakby pan nie robił tylu sprawdzianów i kartkówek...-zachichotała. Za każdym razem mu to mówiła, gdy ten marudził, że musi usiąść do sprawdzania i tak dalej. Typowe odezwanie się uczennicy, która nie przepada za nauką i nie ma czasu w swoim dniu na takie głupoty. Na żadną politechnikę nie miała najmniejszego zamiaru iść, całki i inne takie nie były jej potrzebne. Do ośmiu potrafiła liczyć, a to był takt, na jaki często się tańczyło.
-Uf, bo już się bałam...-stwierdziła z rozbawieniem. Patrząc na to, ile miała tych prywatnych korepetycji to jednak wypadałoby, aby dostała nieco lepszą ocenę, ale cóż, nie miała gotowca do podłożenia, więc mogło to się różnie potoczyć, nie bójmy się tego powiedzieć. Nie raz, nie dwa noga się jej podwinęła i pisała sprawdziany drugi, czy trzeci raz, by tylko zaliczyć. Jakby to Senn nie mógł wpisać jej jakiegoś C, czy B- po tym, jak widziała jak radzi sobie z materiałem, gdy są sami ze sobą.
-Może się nie umiem przy panu skupić?-zaśmiała się. Tak, w szkole mówiła do niego zawsze na Pan, chyba że się zagalopowała. Doskonale im szło rozgraniczanie ich relacji na te prywatne i te udawane, w miejscach gdy ktoś może coś zobaczyć lub usłyszeć.
-Jedynie mogę powiedzieć, że się starałam. Naprawdę się starałam, myślę że powinnam zaliczyć... W taki lub inny sposób-powiedziała zostawiając swój plecaczek na ławce i podchodząc do biurka belfra, aby wygrzebać kartę ze swoimi wypocinami. W związku z tym była naprawdę blisko mężczyzny, prezentując swoje wdzięki tuż przed jego oczami.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Wzrok Josha mówił tylko jedno, kiedy dziewczyna zaczęła wypominać mu, to co zawsze – czyli właśnie, że gdyby nie robił tylu sprawdzianów i kartkówek, wcale nie miałby z tym problemu. Jednak specyfikacja jego przedmiotu sama w sobie sprawiała, że nie mógł tego tak samego zostawić. Wiadomo – nie wszyscy zamierzali iść na politechnikę, ale nawet na podstawowym kursie powinni coś wiedzieć, aby chociaż nie zostali oszukani podczas płacenia w sklepie (chociaż niestety bardzo dużo Amerykanów było po prostu głupich).
- Mam się bać, zanim spojrzę na Twoją pracę? – Trochę zapytał ją tak, niczym ojciec, który pyta dziecko, czy coś przeskrobało, a bardzo dobrze wiedział, że coś takiego się wydarzyło. Właściwie Josh czasami czuł się bardzo odpowiedzialny za dziewczynę. Cóż, wszystko zaczęło się od tego, że poczuł, że powinien być bardzo protekcyjny w stosunku do Idy. To uczucie towarzyszyło mu do dzisiaj.
- Umiesz, umiesz. – Pokręcił głową, chociaż bardzo dobrze znał te jej sztuczki. Nie zdziwił się, kiedy do niego podeszła i pochyliła się nad biurkiem, aby wygrzebać ze stosu kartkówek klasy swoją pracę. Jedno spojrzenie i patrzył prosto w jej dekolt. Takie rzeczy były jednak zarezerwowane na czas po szkole. Ida stąpała bardzo po cienkim gruncie. Jak tak pójdzie, to zaraz jednak spakuje wszystkie kartkówki do plecaka i pojadą metrem do niego. I oczywiście on będzie wiózł rower pod pachą.
- Ja wiem, co masz na myśli, ale wiesz, że i tak nigdy nie dostaniesz u mnie forów? – Trafił się jej człowiek z zasadami… Chociaż gdyby je miał, to czy by z nią nie spał od dłuższego czasu i ukrywał cały romans przed dyrekcją i wszystkimi innymi? Nikt się przecież nie domyślał, że tych dwoje łączy coś innego niż zwykły kontakt nauczyciela i uczennicy. – Wiem, że nie będziesz mieć za dużo do czynienia z matematyką, chociaż… - Gdyby została z nim dłużej, to na pewno będzie miała do czynienia z matematykiem. To już początek.
Jego wzrok na chwilę padł na jej piersi, a potem znów spojrzał na jej pracę. Chociaż czuł jej oddech na sobie, zabrał się za sprawdzanie. Miał w głowie wszystkie odpowiedzi, nie potrzebował żadnego szablonu. Niektóre rzeczy jej podkreślił, tłumacząc, że poszła na skróty albo myślenie było prawidłowe, ale jednak nie do końca było widać efekt. Koniec końców skończyła jednak z B.
- Nie było aż tak źle, jak to przedstawiłaś.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ale tu nie chodzi o to, żeby w ogóle nie robić sprawdzianów, czy testów. Wiadomo, że z czegoś te oceny trzeba mieć, po prostu były przedmioty, gdzie tych prac pisemnych było mniej, czasem wystarczyło tylko dwa razy się przygotować do czegoś i już było po zabawie. Dla Idy było to podwójnie na rękę - po pierwsze nie musiała non stop zaliczać czegoś po terminie, bo jej akurat nie było no i nie musiała też poświęcać swojego czasu, aby non stop się uczyć. Tu właściwie nie było dobrego rozwiązania, aby obie strony były zadowolone, ale blondynka mogła sobie pomarudzić, prawda?
-To chyba ja się powinnam bać-zaśmiała się. Blondynka nie potrafiła nigdy ocenić, czy to co napisała starczało na pozytywną ocenę, czy jednak było za mało informacji, danych czy rozwiązanych zadań. A że Senn poczuł się odpowiedzialny za nią.. Cóż, nie było wielu uczniów w tej szkole, którzy już w wieku 16-17 lat zostali rzuceni sami sobie do wielkiego miasta. Nie było rodziców, czy innych prawnych opiekunów w całym stanie, tak naprawdę nikt się nią nie interesował. Pewnie, byli opiekunowie w internacie, ale oni nie byli idealni i mieli więcej osób na głowie.
-No ja nie wiem, panie profesorze...-czy Ida Marie zdawała sobie sprawę z tego, co robiła w tym momencie? Ona może była głupia, ale inteligentna też była! Jak to mówią, not book smart, but street smart. Czy chciała pojechać do mieszkania nauczyciela? Jeszcze parę dni, maks dwa tygodnie i będą mogli pojechać do niej, bo na 18 urodziny rodzice wynajęli jej niewielkie mieszkanko, aby nie musieć w trakcie wakacji być sama w internacie a potem, żeby jednak mieć trochę swobody i prywatności. Nie miała wielkich planów na wieczór, więc jak najbardziej, mogła wsiąść w metro ze swoim dużo starszym kochankiem.
-Powoli dochodzę do tego wniosku. A tak się staram-zaśmiała się. Niestety, a takie fory byłyby jej najbardziej na rękę. Naprawdę miała o wiele ciekawsze pomysły na spędzanie wolnego czasu, niż siedzenie z nosem w książkach od matematyki, nawet jeśli nauczyciel był fajny i przystojny!
-B? Czy to znaczy, że już nie muszę nic więcej robić?-zapytała. Na pewno mieli jakieś obliczenia, czy plan co zrobić, aby dziewczyna zaliczyła ten rok i mogła pożegnać się z nauką matematyki na dobre. Pewnie, to nie było tak, że nienawidziła wszystkiego, co miało choć odrobinę wspólnego z tym przedmiotem, przeciwko Joshowi w sobie, czy na sobie, lub obok siebie nie miała absolutnie nic przeciwko.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Doktorze. Mam dopiero doktorat z matematyki. – Wtrącił się nagle, słysząc, że mówi do niego „profesorze”. W sumie trochę to łechtało jego ego, że miał nieco wyższe wykształcenie od jego kolegów. Praktycznie powinien pracować ze studentami, ale jakoś bardziej dogadywał się z młodzieżą, dlatego został w szkole średniej. Nic wielkiego. – Pamiętaj, żeby używać odpowiednich tytułów, jak już będziesz w szkole baletowej, bo mogą potem Cię zjeść za zniewagę. – Właściwie nie wiedział, czy w szkole baletowej mają jakieś naukowe tytuły, ponieważ nie do końca się tym interesował… To znaczy interesował się w bardzo cienkim zakresie, jakim było spoglądanie na Idę, jak trenuje i jak bardzo potrafi się rozciągać. Parę razy był na jej przedstawieniach. Może nie zawsze wszystko potrafił przeżyć tak samo jak ona, ale przynajmniej potrafił docenić sztukę.
- Już w tym roku szkolnym nic. Chyba że nie zdasz z jakiegoś przedmiotu, wtedy będziesz na mnie skazana przez kolejny rok. – Wątpił w to, aby którykolwiek z nauczycieli jej nie przepuścił, ale różne rzeczy działy się na świecie i różne przypadki chodziły po ludziach. – Chociaż właściwie jesteś skazana na mnie, ale może już nie na lekcje matematyki ze mną. – Pod warunkiem, że Młoda będzie chciała nadal kontynuować ten romans i nie będzie chciała poznać lepiej świata. Przecież jej wybór mógł się zmienić. Tak samo jak jego, chociaż wiadomo – on był starszy, powinien być mądrzejszy i przez to również bardziej stały w uczuciach. Ida właściwie chyba nie poznała żadnych innych odcieni miłości poza nim, więc różnie mogą potoczyć się ich losy w przyszłości… Ale Senn na razie o tym nie myślał, nie był fatalistą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ida Marie tylko przewróciła oczami. Podobno to ona była blondynką, nie w każdym momencie swojego życia, ale naturalnie była blondynką. Czasem eksperymentowała z ciemniejszymi kolorami swoich włosów - była młoda, mogła szaleć. Z resztą, co to są za szaleństwa, patrząc na to co innego robi... Oczywiście, że nastolatce chodziło o to, że w szkole, czy tam na studiach, nazywa się prowadzących czy wykładowców właśnie profesorem. Może w ich liceum nie było takiej tradycji, ale nie to było ważne w tym momencie.-Doktor? W doktora to można się pobawić...-zachichotała, bo jej pierwsze skojarzenie z takim tytułem to był doktor medycyny, czyli popularnie lekarz. Te słowa wypowiedziała oczywiście cicho, by tylko oboje mogli je usłyszeć, mimo że nikt ich niepokoił, a szkoła powoli stawała się coraz bardziej pusta. Wciąż znajdowała się tuż przy nim, by móc zerkać mu przez ramię na robotę, którą wykonywał.
-U nas to jest primabalerina lub arcymistrz baletowy, ale raczej nie używa się tych tytułów na co dzień-zaśmiała się. Mogło to by się wydawać dziwne, lecz Ida w tym świecie tańca i muzyki czuła się jak ryba w wodzie - może dlatego że od najmłodszych lat obracała się w tym dość hermetycznym środowisku.
-O nie nie, nie planuje chodzić tutaj rok więcej do szkoły. Jednak z Seattle się nie ruszam-zapewniła. Oprócz powtarzania roku miała jeszcze możliwość nadrobienia braków w nauce w trakcie wakacji, taki skompresowany kurs w kilka tygodni i to jej groziło z geografii, ale jeszcze nie było przesądzone. Co do planów na przyszłość... Na pewno nie jeden raz rozmawiali na ten temat. Jak oficjalnie skończy 18 lat, to życie stanie się łatwiejsze. Mimo że wg prawa wystarczy mieć 16 lat, aby sypiać z dorosłym, to ludzie jednak dziwnie na to patrzyli. Zwłaszcza jeśli chodziło o romans nauczyciela i ucznia. To było bardziej niemoralne niż nielegalne.
-Naprawdę po lekcjach matematyki płakać nie będę...-zaśmiała się. Może jej brak ambicji był dla kogoś takiego jak Senn irytujący, no ale cóż. Ida miała inne zalety i co innego ich skłoniło do siebie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Senn parsknął śmiechem, kiedy usłyszał propozycję zabawy w doktora. Nie mógł się opanować i tym samym opluł lekko następną pracę, za którą się zabrał, aby ją posprawdzać. Przeniósł wzrok na Idę, rozejrzał się dookoła.
- Ja Ci dam zabawę w doktora. – Skoro była nadal blisko niego, a nikt raczej się nie napataczał, postanowił postawić pewne rzeczy na jedną kartę i dosięgnąć jej ust. Dostała bardzo krótkiego, ale namiętnego całusa w usta. To nie był pierwszy raz, kiedy Josh przekraczał pewne granice w szkole. Robił to nieczęsto, kiedy miał pewność, że na pewno nikt nie wparuje do środka ani nic się nie wydarzy. Może i faktycznie weszli teraz w legalność związku, ale nadal mógł wylecieć z pracy za romans z uczennicą. To akurat było zakazane wewnętrznymi regulaminami, więc Senn balansował trochę na cienkiej granicy.
- Mam nadzieję, że dostanę zaproszenie na Twoją obronę tytułu primabaleriny? – Właściwie nie wiedział, czy taki egzamin był, ale pewnie coś musiała zdawać. Ten tytuł nie mógł przyjść jej od tak, a wątpił, aby baletnice pisały teoretyczne prace. On oczywiście musiał napisać całą rozprawę, przejść rozmowę z komisją, a potem po naradzie przyznano mu tytuł. Właściwie doktorat ukończył niedawno, bo robił go w tym samym czasie, kiedy pracował w szkole. Jak nie trudno się domyślić, jego praca dotyczyła nauczania matematyki w szkole średniej.
- To dobrze. – Komuś wstawił C, a następna osoba po nim dostała taką samą ocenę jak Ida. Wziął się za sprawdzanie kolejnej pracy. Chciał mieć to z głowy. – Ale pamiętaj zawsze, że właściwie nauczycielem mogę być wszędzie. – Mógł. Nauczyciel matematyki – i to całkiem dobry – mógł zawsze łatwo znaleźć sobie pracę. Dopóki dziewczyna będzie chciała się z nim zadawać, on będzie za nią gonić. Tu się objawiał ten jego mały procent głupoty.
- Nie będziesz płakać po lekcjach matematyki? To tak jakbyś nie płakała po mnie. – Przewrócił oczami, udając obrażonego.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

No cóż. Ida była młoda, była szalona i niesamowicie niegrzeczna, stąd i propozycje z jej ust, które padały raczej nie dotyczyły posłuchania muzyki klasycznej, czy pójścia na "high tea", gdzie jadło się niewielkie kanapeczki z konfiturą z płatków róż, tylko właśnie proponowała zabawy w doktorka. Z resztą, ta młodzieńcza fantazja na pewno podobała się Sennowi - w innym przypadku może poleciałby na jej cycki, lecz nie wytrzymałby tyle miesięcy prowadząc podwójne życie. -Dasz? Lubię jak mi dajesz....-zaśmiała się, bo były różne rzeczy, które matematyk mógł jej dać, z czego kilka było całkiem normalnych. Lubiła dostawać dobrą ocenę z matematyki, korepetycje... I tak dalej. Niemoralne rzeczy też bardzo lubiła, ale to nie była już rozmowa na salę lekcyjną.
-Pokaz dyplomowy jak już. Pewnie.-poprawiła go. Oczywiście, że nie chodziło tutaj o pisanie prac, choć znajomość historii tańca było ważne, więc o tym też będzie się w szkole baletowej uczyć. Czasem proponowała mu różne bilety na swoje występy, nawet jeśli grała gdzieś rolę drugo, czy trzecioplanową w związku z tym że była tylko licealistką, więc jej zadaniem było zapełnianie obsady.
-Pojechałbyś ze mną do innego miasta, czy stanu?-zapytała z leciutkim zdziwieniem. Właściwie nigdy nie rozmawiali na poważnie o ich przyszłości - może dlatego, że dopiero teraz mogli zacząć myśleć o jakiejś prawdziwej, wspólnej przyszłości. Może to byłoby dla nich dobre, bo w nowym miejscu nikt nie wiedziałby kim dla siebie byli w poprzednim miejscu. Jednak Ida Marie w jednym celu przyjechała do Seattle, nie było większej mowy o tym, by miała się teraz przeprowadzić do innego miasta. -Josh nauczyciel, czy Josh prywatnie-udawała, że się zastanawia robić gest obiema dłońmi jakby faktycznie była wagą i jedno wcielenie bruneta było po jednej stronie, a drugie po drugiej, badając która szala wagi będzie górą.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Josh przyjął do wiadomości wszystkie rzeczy, które powiedziała mu Ida. Przytaknął parę razy głową na znak, że ją słucha. Kolejnej osobie wstawił ocenę i zabrał się za sprawdzenie następnej pracy. Dopiero odłożył czerwony długopis na bok, kiedy zapytała go, czy pojechałby za nią do innego miasta.
- Tak – odparł z taką lekkością w głosie, jakby mówił o pogodzie. – Chociaż nie wiem, czy to nie jest rozmowa przeznaczona na zupełnie inne miejsce niż to. Wolałbym Ci o tym wszystkim opowiedzieć, jak to widzę, u mnie w domu. – Zrobił przepraszającą minę. Dużo mógłby jej opowiedzieć w tej chwili, ale wolał nie ryzykować. Dobrze, pocałował ją przed chwilą, ale była to tylko chwila. Rozmowa o przyszłości jednak trwała trochę dłużej niż chwila, więc należało podjąć nieco większe środki ostrożności.
- Masz jakieś plany na dzisiaj? – Właściwie o to ją nie pytał, dlatego zapytał ją teraz. Jeśli nie ma, mogą udać się do niego, zamówić jakieś jedzenie, porozmawiać na spokojnie i pewnie pobawić się w doktora albo zrobić inne rzeczy. – Mogłabyś przyjechać do mnie. Znowu Cię usprawiedliwię u wychowawców. – Robił to często, a nikt nie nabrał żadnego podejrzenia. Zresztą Ida też się usprawiedliwiała, bo często miała różne zajęcia. Nikt się już nią nie przejmował, bo wkrótce miała osiemnaście lat i mogła decydować o sobie… Może nie w pełnym zakresie, jak skończy dwadzieścia jeden, ale osiemnaście lat dawało jej pewne swobody. – Zamówimy fajne jedzenie, porozmawiamy o… przyszłości. – Skoro nigdy o tym nie mówili, a dzisiaj wyszedł ten temat, był to dobry moment, aby tę rozmowę przeprowadzić. – A potem pobawimy się w doktora. – Tutaj zniżył bardziej głos. Kolejną pracę sprawdził i właściwie na dzisiaj byłoby to tyle. Odłożył wszystkie prace na specjalną półeczkę.
- Ja myślę, że każdy Josh jest świetny. – Zaśmiał się, trochę wyszło narcystycznie.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Ballard High School”