WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Zablokowany
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Why don't we leave it at that? Nothin' to say
and everything gets in the way - seems you cannot
be replaced and I'm the one who will stay,
~ harry styles [as it was]

Był kimś takim, który oddałby swoje istnienie za każdego kogo kochał. Każdy kto go znał mógł potwierdzić te słowa, które najlepiej go opisywały. Naiwnie wierząc, że każdego jest wstanie zatrzymać przy sobie - bo najbardziej na świecie bał się samotności. Mógł znieść naprawdę sporo, każdy wbijany nóż w plecy byle by po prostu nie zostać na końcu zupełnie sam. Przegrany i jednocześnie sam. Za każdym kogo kochał był wstanie wskoczyć w ogień, za każdym oddałby wszystko byleby tylko nic nie zmieniać. Ale wszystko się zmieniało, nie ważne jak bardzo starał się mieć błagający wzrok by się tak nie stało ale los był obojętny na jego prośby - za każdym razem wystawiając go na kolejną i kolejną próbę.
Kolejną próbą okazała się być Maude - tak jakby mało do tej pory musiał znosić? Ta niedawna prawda o Molly, o której wreszcie się dowiedział nie była wystarczającym powodem do paskudnego nastroju? Od tamtej pory czuł pustkę - po tym wszystkim już nawet nie potrafił tęsknić za Molly jak jeszcze do tej pory było zanim nie dowiedział się o tym chciał tylko jednego - by wreszcie przestała istnieć w jego wspomnieniach. To nie było takie proste pozbyć się tak od razu wszystkiego co było z tym związane. Z każdym dniem musiał zaciskać zęby i walczyć z samym z sobą - nie mogąc pozwolić by ta ciemniejsza strona przejęła nad nim kontrolę.

Goodbye to wasting more time - to all of the darkness where
there should be light Goodbye, goodbye, goodbye
lp [goodbye]
Czuł się wykończony. Zmęczony. Ostatnie słowa przyjaciółki (czy może jeszcze tak Maude nazywać?) sprawiły go w osłupienie - zupełnie nie rozumiał skąd się wzięła w niej ta chłodna, nieprzystępna oziębłość. W jednej chwili powstał między nimi mur, jakby mieli się zmienić w najgorszych wrogów, którzy mają stoczyć poważną walkę. Już taką nie jedną stoczył. Wcześniej ze swoim bratem, któremu zdążył już wybaczyć. Chuj, że przespał się z jego dziewczyną za jego plecami. Były rzeczy ważne i ważniejsze i on sam to rozumiał. Jego więź z Milo była nieprzeciętna i nie wyobrażał sobie aby miał zniknąć na zawsze z jego życia. To nie było wcale proste - kosztowało go to wiele poświęcenia, ale było mu zdecydowanie lepiej gdy Milo nadal był obok. Tak bardzo chciał by Maude również była obok. Pragnął tego całym swoim sercem, ostatkiem sił próbując przekonać kobietę do zmiany zdania - miał jednak wrażenie, że jego każde następne słowo pogarszało jedynie sytuacje. Czy naprawdę miał pozwolić odejść Beresowrth? Serce mu jednak podpowiadało, że musiał skorzystać z każdej dostępnej opcji, by do tego nie dopusić. Nigdy nie postrzegał Maude jako Molly. Naprawdę nie wiedział dlaczego sobie to wszystko wmówiła. Ale w pewnym momencie urwał mu się film zanim zdązył wykonać jeszcze jeden ruch, a Maude mu zniknęła - długo czekał zanim wróciła do niego pełna świadomość. I szczerze, chyba wolał się już nie budzić;
- Wiesz, że wcale nie zmuszam cię, abyś tutaj była? - kiedy przekręcał głowę można było usłyszeć wyraźny chrzęst przekrzywiającej się szyjnej kości co wprawiło go w chwilowe niekomfortowe uczucie. Wiedział, że to Maude wezwała karetkę podczas tamtej kłótni. Teraz siedzieli obok siebie a on czuł się nadal dziwnie. Niepewnie .Miał gdzieś wyniki badań, które były bardzo słabe. Od dawna się słabo czuł i wcale nie był tak do końca tym wszystkim zaskoczony, trochę tylko zawstydzony był przy przyjaciółce, że musiała akurat przy tym być -...ale niezależnie od tego co powiesz, chciałbym, żebyś nadal wiedziała, że....jesteś mi bliska. Pytałaś wcześniej czego od ciebie chcę? Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Po prostu...chciałbym, żebyś była obok, rozumiesz? - to kolejny raz, kiedy rozmowa wcale nie była łatwa ani przyjemna. Kolejny raz musieli mierzyć się z demonami, które trawiły ich umysły i dusze. Chciał dać im jeszcze jedną szansę. Wiedział, że jej potrzebują. Ona i on. Tylko teraz to do Maude należał ten ostatni ruch.
So, any time I need ya, let me go - any time I feed you, get me?
No Any time I see you, let me know.
Cause I don't want to lose you. I'm fightin' hard to hold my own
just can't make it all alone
- maneskin [beggin]

autor

Awatar użytkownika
32
169

czarna owca seattle (niemalująca malarka)

bezdomność w seattle

elm hall

Post

Czuję Cię...
Czuję jak przepływam przez morze śródziemne;
Czuję Twą skórę na mojej, jak bezgłośnie przekraczamy granicę
Jak obsesyjnie - wleczemy się ku zagładzie.
Dlaczego my sobie to robimy?
Nigdy więcej nie pozwolę Ci się mnie zniszczyć.


Trzymała go za dłoń;
gdy upadł i prawdopodobnie roztrzaskał sobie głowę - gwałtowniej, mocniej - bezustannie ją ściskała, kiedy nie mógł otworzyć oczów. Nie pozwalała sobie wyrwać, gdy w pośpiechu pielęgniarze próbowali go ocucić. Obwiniała się - jak spała na trzech krzesłach w szpitalnym korytarzu. Kilkukrotnie zapłakała - doskonale zdając sobie sprawę, że to ona jest przyczyną jego waśni. Nie chciała tego, nie pragnęła jego poświęcenia - bezgranicznych prób odzyskania tego co stracili, albowiem nie była tą Maude, którą kochał, dbał - nie wpisywała się w poczet przeszłości jaką pielęgnował. Lecz tego dnia (na zaledwie kilka sekund) ponownie powstała - niczym jak „Feniks z popiołów” - narodziła się by wytrwać w tej agonii - przeszłość szatynki można było dostrzec w oczach, które z rozpaczą wpatrywały się w umierającego (ochryste, nie...) przyjaciela. Nie mógł odejść - nie tak szybko, nie kiedy ostatnie słowa jakie wypowiedziała w kierunku blondyna były pełne obłudy - jadu. Nie tak powinni się zapamiętać. Czy to miała być nauczka?

Zapamiętaj Max, jeżeli Ty odejdziesz,
już nic mnie tu nie trzyma.
Jesteś ostatnim promykiem nadziei,
zbawieniem z którym nie potrafię się zjednoczyć.
Zrozum - to za wcześnie.
Nie przeszłam pierwszej żałoby,
nie możesz wciągać mnie w drugą.


I teraz siedzieli, po raz pierwszy od dawna w milczeniu, oboje patrzyli przed siebie, powolnie kalkulując do czego niedawno w tym miejscu doszło. - Nie zmuszasz.. - powtórzyła cichutko marszcząc przy tym własny nosek. Czyżby? Na pewno jej nie zmuszał? Byłaby tu wciąż gdyby nie zemdlał? Westchnęła przeciągle niepewnie obserwując swojego przeciwnika towarzysza, ciemne oczęta Maude przesunęły po całej twarzy Max'a - następnie ponownie skierowały się do przodu - tym razem wpatrywała się w obraz, pięknej kobiety ciemnowłosej w czerwonej sukni - a na jej twarzy widniała pojedyncza łza. Podarowała mu go dekadę temu, tuż po zakończeniu studiów mężczyzny, a on nadal go miał. Przypomniał się jej moment gdy go malowała - była wtedy taka szczęśliwa, pełna życia - dopiero co wkraczała w dorosłość - nawet odrobinę nie będąc świadoma gdzie poprowadzi ją los. A teraz była tu - zupełnie samotna, obsesyjnie odrzucając jedyną ostatnią formę współczucia. Co my sobie zrobiliśmy, Max? - Wiem... - pokiwała delikatnie głową, przy czym zagryzła dolną wargę, a wzrok Bosworth zogniskował się tuż na oczach MacCarthy'ego. - Ale... - bo zawsze jakieś było, prawda? - ...ja nie mogę. - chcę, ale nie mogę. - Za wiele mi przypominasz..- Ryder'a, Marisole - rodzinę. - Wiem, że niczego nie będziesz oczekiwał, ale w końcu zapragnę być lepsza... dla Ciebie. - w spojrzeniu malarki od bardzo dawna mógł zauważyć ciepło, szczerość - oraz zaangażowanie, nie łgała - nie udawała. Była sobą. - I wtedy spróbujemy, zacznę walczyć... i kiedy będziemy myśleli, że wygrałam. Znowu wszystko spierdolę. - przyznała zgodnie z własnym sumieniem, znała siebie - wiedziała do czego jest zdolna. - A ja nie zniosę widoku Twojego rozczarowania. - wolała rozczarowywać od początku, tak było łatwiej - nie musiała się starać. - Bo nie jestem po to, aby spełniać czyjeś oczekiwania.. - czyżby powrót nowej-starej Maude? - Dlatego musisz pozwolić mi odejść. - stwierdziła ostatecznie, a w jej oczach pojawiła się łza - zupełnie jak na tym obrazie; czyżby to było jakieś przesłanie? - A ja muszę pozwolić odejść Tobie, Maxie. - wypowiedziała imię architekta zdrobniale, zupełnie tak jak nazywała go w dzieciństwie, następnie podniosła się by zaraz nachylić i ucałować jego skroń.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ile razy próbował dołączyć do Molly? Niezliczoną ilość razy -
za każdym razem była to nieudana próba, kolejna co raz gorsza aż wreszcie przyszedł taki moment gdzie po prostu przestał to robić. Nie tylko ze względu na te wszystkie rewelacje, które roztrzaskały mu miłość do ukochanej, zabierając od siebie raz na zawsze. Nie wiedział w którym momencie dotarło do niego, że po prostu mu się to nie uda - był za słabym tchórzem by odebrać sobie własne tchnienie.

Teraz miał stracić kolejną, którą kochał - przyznawał to otwarcie i nie krył się w ogóle z tym, że Maude zajmowała w jego sercu szczególne znaczenie. Nie potrafił wytłumaczyć dlaczego tak odczuwał tę relację, która po raz kolejny była wystawiona na ciężką próbę. Tym razem to Maude postanowiła odgrodzić się od niego, sprawić by im obojgu było trudniej, mimo, że już musieli mierzyć się z własnym strachem. Bał się, że tym razem jednak jeden i drugi może doprowadzić do ostatecznego końca - tak jakby jego organizm sam wyczuł ten strach, który sprawił, że stracił przytomność. Nie wiedział kiedy obraz Maude mu się zaczął rozmazywać, kiedy jej głos zaczął znikać - i naprawdę chciał by to się nie stał. Chciał być przy niej, a miał przeczucie, że gdy tylko zamknie oczy, Bosworth zniknie na zawsze. Po raz kolejny miał przegrać?

Szczęście w jego przypadku nie było trwałe
Musiał pogodzić się z tym, że Molly już nigdy nie wróci do niego.
Musiał pogodzić się z jej nowym obliczem - musiał pogodzić się z tym, że już na zawsze będzie na nią patrzeć nie tak jak przed poznaniem tej przeklętej prawdy, której tak wcześniej pragnął. Miał jedynie teraz prawdę. Dostał ją. A jednak potem pojawiły się pytania. Czy Molly kiedykolwiek powinna być jego? Czy on był dla niej rzeczywiście
Obydwoje przeszli przez piekło. Obydwoje są zniszczeni. Obydwoje stracili cząstkę siebie - jednak w przeciwieństwie do Maxa, Maude ma jeszcze pewność, że to rzeczywiście było jej szczęście Max już tyle go nie miał - i przede wszystkim dopiero teraz to wiedział, wcześniej żyjąc po prostu w kłamstwie. I wszyscy kłamali za jego plecami. Wciąż tego nie potrafił zrozumieć, ale nie potrafił nienawidzić ani Phoe, ani nawet Milo. Czuł zawód. Cholerny, ale nienawiść już minęła - była chwilowa, dał radę ją zdusić jeszcze za nim dała radę się w nim porządnie rozkręcić - bo nie mógł pozwolić na to by stracić kogokolwiek. Bo nie zniósłby zwyczajnie kolejny raz tej pieprzonej straty jaką musiał przypłacić Molly.

Siedząc przy niej miał taki mętlik w głowie - twarz zasłaniał rękami, czując jakieś dziwne zażenowanie tym co się wcześniej stało - miał dziwne wrażenie, że odsłonił przed kobietą swoją słabość, kiedy nie potrafił nad sobą panować - gdy tracił przytomność świat po prostu przestał na chwilę istnieć, ale teraz Maude znów przy nim była. Tuż obok. Jeszcze. Tylko na jak długo? Czy znów powiedzą sobie o kilka słów za dużo? Nie chciał tego. Tak bardzo nie znosił się kłócić, zawsze to go tak piekielnie męczyło. Jego usta drgnęły w lekkim uśmiechu, choć smutnym kiedy zapewniła go, że jej nie zmuszał. Też miał to pytanie w głowie - czy aby na pewno tak było? Czy gdyby nie zemdlał wtedy, to teraz razem by tu jeszcze siedzieli czy Maude byłaby już tak daleko, że nie dałby rady jej odszukać?
- Przepraszam Maude, ale naprawdę nie rozumiem twojego myślenia. I chcę to powtórzyć raz jeszcze: nigdy nie oczekiwałem od Ciebie byś miała być w czymkolwiek lepsza ode mnie. Nie rozumiem, wyjaśnij mi to - kiedy to sobie zaczęłaś układać w głowie, co? - głos mu nieco już zadrżał co znaczyło, że jednak emocje wciąż żywo buzowały w nich samych, wciąż jeszcze nie wszystko zostało wyjaśnione. Podniósł dłonią jej podbródek i nieco wymusił by na niego spojrzała -Zawsze będziesz dla mnie tą samą Maude. Nigdy nikim innym. Tylko Maude, którą znam i kocham. Z całym wachlarzem pieprzonych problemów, z którymi się zmagasz, ale to sprawia, że to właśnie jesteś Ty, Maude, rozumiesz? Nie jesteś Molly. NIGDY bym nie pomyślał, żebyś miała się nią stać....zresztą, teraz nawet tego też nie chce. Po prostu wolę jak mam Cię przy sobie, wiesz? - znów spróbował się przed nią otworzyć, korzystając z okazji, że jeszcze tu siedziała przy nim. Że jeszcze miała cierpliwość do znoszenia jego osoby, że jeszcze mogła na niego patrzeć. Bo nawet on sam czasem miał z tym problem To raczej ja się zastanawiam dlaczego tyle lat dawałaś radę przy mnie być, kiedy ja myślałem wyłącznie o tym, że straciłem Molly. Mój umysł był nią całkowicie pochłonięty, a ty byłaś przy mnie. Nie w tych najważniejszych momentach, tych najbardziej kluczowych, ale....chuj z tym już, Maude. Ile razy zbierałaś mnie zalanego w trupa? Przecież ja ci się nie owdzięczę w żaden sposób, nie mam szans - pokiwał głowa, przypominając sobie te wszystkie sytuacje z najczarniejszych chwil, które czasem nawet wspólnie dzielili -Ale gdy jesteś obok, czuje....czuje, że jest ktoś ważny przy mnie....że choć musze wciąż się starać by Cię nie stracić. ale to daje mi siłę...której tak cholernie potrzebuje....ja pierdole, Maude, naprawde...kurwa..może nie masz mnie za idiotę, naiwniaka, ale naprawdę...nie chciałbym, żebyś...zniknęła na zawsze...jak ona...jak...jak...Molly....bo dopiero wtedy...właśnie...haha....się do niej upodobnisz... - trochę to wszystko wyrzucał z siebie bez składu i ładu i nawet nie wiedział czy Maude za nim w ogóle nadąża za siebie. Mówił dużo, tak jakby próbował zdążyć ze wszystkim, co chciał przyjaciółcepowiedzieć.
-Nigdzie nie zamierzam odchodzić, Maude... - dodał na sam koniec, chcąc dobitnie zakończyć ten niepotrzebny spór, dając tym samym ciemnowłosej czas na podjęcie decyzji. Czy rzeczywiście chciała to zrobić, odejść, jak każdy, czy....
zostać. Jak nikt wcześniej.

wszystkie moje smutki mówią to samo -
to nie tak miało być.

autor

Zablokowany

Wróć do „Domy”