WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Według Melusine bale były przereklamowaną, czasem zakrawającą o tandetę tradycją, która nie wnosiła niczego do życia nastoletek takich jak ona. Co roku powtarzany schemat, w którym popularni stawali się jeszcze bardziej popularni, a cała reszta dobitnie uświadomiła sobie, że nie jest warta więcej niż małe, pojedyncze, bardzo często nieudane zdjęcie w pamiątkowej księdze. Nic więc dziwnego, że bardzo sceptycznie podchodziła do wydarzenia odbywającego się w jej szkole. Przepych jaki temu towarzyszył był nie tylko niepotrzebny, ale wręcz zbędny, ponieważ budżet, jaki został włożony w to wydarzenie mógł zostać spożytkowany w bardziej znaczący sposób. Była to jedna z kwestii i decyzji, jakiej nie popierała, jako jedyna wychodząc naprzeciw zaufanej w sobie przewodniczącej, która była poniekąd odpowiedzialna za to wszystko. Oczywiście wyrażanie własnych opinii nie było w dobrym guście, a ona wręcz siła została zmuszona wziąć udział w tym przedsięwzięciu, będąc na świeczniku nauczycieli. Sprawy nie ułatwiał fakt, że od początku szkoły nie potrafiła dogadać się z Jessie, co większość tłumaczyła zwykłą zazdrością. Prychnęła do własnych myśli - Możesz mi z tym pomóc? - zwróciła się do swojego partnera, którego wybrała jako towarzysza swojej niedoli, bo dlaczego miałaby cierpieć sama? - Co za głupia i niewygodna sukienka - mruknęła w czasie, kiedy Indio zapinał guziki, szarpiąc się ze zdecydowanie za długimi i obszernymi rękawami.
Znajdowali się właśnie w garderobie na tyłach szkolnej sceny teatralnej skąd Melusine postanowiła pożyczyć stroje na dzisiejszy bal, jakiego motywem przewodnim było dzieło Szekspira. Jego wybór postanowiła skomentować w bardziej dosadny sposób, tak, by jej oburzenie mnie umknęło nikomu - uczniom, nauczycielom, ani radzie rodziców, do której należała także matka dziewczyny.
- I jak wyglądam? - zapytała, swojego Romeo, zakładając na twarz maskę, która kompletnie nie pasowała do kreacji, podobnie, jak trampki, jakie Mel włożyła na nogi. Jednocześnie czyniła ją ona poniekąd anonimową, dodając więcej animuszu.
- Na pewno mniej wiedzmowato, ale i tak bez problemu można cię rozszyfrować - odparł Indio - Gotowa? - zapytał zaraz, podając jej swoje ramię, które pochwyciła.

Kopnięciem otworzyli drzwi, które rozpostarła się przed nimi z tak głośnym trzaskiem, że zwrócili na siebie uwagę wszystkich. Kilkadziesiąt par oczu wpatrywało się w uśmiechnięte twarze, zdradzając się z zaskoczeniem, jaki wywołał ich widok. Melusine świadoma tego, niczym prawdziwa dama dygnęła na znak powitania, niezwykle dumna z własnego pomysłu. W dodatku humor poprawiała jej myśl, że nikt nie może z tym nic zrobić, bo to byłoby jednoznaczne z zepsuciem balu, a do tego nie można było dopuścić. Gdzieś między znajomymi twarzami dostrzegła idącą w jej kierunku Jess, którą ktoś zatrzymał. Pennifold pomachała, jednocześnie uśmiechając się do partnera, z którym przyszła. Tak, aby dodatkowo utrzeć jej nosa.
Ostatnio zmieniony 2022-02-20, 08:05 przez Melusine A. Pennifold, łącznie zmieniany 1 raz.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#68

Sirius ten wieczór wolał stanowczo spędzić przed telewizorem z joystickiem od PlayStation w ręku i puszką piwa z asortymentu ojczyma. Nie przepadał za sztywnymi imprezami, podczas których obowiązywał sztywny outfit i choć Jessie zapewniała, że będzie fajnie, to nadal nie mógł wczuć się w klimat balu. Poza tym dziewczyna zabierała go do swojej szkoły, gdzie musiał się zaaklimatyzować. Była młodsza o dwa lata, bezpośrednia i momentami przejawiała objawy braku klepki. Gdy po raz kolejny szczebiotała o koloru sukienki, mimowolnie wzdychał i kręcił głową, żartując, że najlepiej wyglądałaby w plastikowym worku. Czarnym. Pod ziemią. Ostatecznie pojawili się na miejscu piętnaście minut przed rozpoczęciem imprezy.
Od półgodziny snuł się za dziewczyną jak cień, poznawał jej pompatycznych znajomych oraz popijał bezalkoholowego drinka. Nad szwedzkim stołem piecze sprawowała jakaś pulchna, niska nauczycielka w kaczuszkowych szpilkach. Doglądała zachowania uczniów, uprzednio sprawdzając czy nie dzierżyli w dłoniach wódki. Dwójka innych belfrów poruszała się pomiędzy roztańczonymi nastolatkami, którzy podrygiwali w rytm jakiejś piosenki Britney Spears.
Akurat poprawił maskę na twarzy, gdy huk otwieranych drzwi przebił się przez melodie. Do sali wpadł snop światła z korytarza, jaki natychmiast zniknął po zamknięciu wrót. Do środka weszła młoda dziewczyna w pudrowej sukni wraz z towarzyszem. Im również brakło entuzjazmu, co wywołało u Siriusa dziwną satysfakcję. Ta rozproszyła się pod wpływem szarpnięcia Jessie. Dziewczyna pociągnęła go w stronę nowej pary. Cmoknął niezadowolony, choć wkrótce wyraz jego twarzy zastygł wyrazie arogancji i zuchwałości. Natrafiając na śmiałe spojrzenie i przekorny uśmiech nieznajomej, mimowolnie zadarł podbródek.
Poczuł, że ten wieczór jednak nie będzie taki beznadziejny.
Zatrzymali się przed Romeo i Julią. Jessie mocniej zacisnęła palce na ramieniu Siriusa. Była spięta, choć wciąż starała się szerzyć wokoło siebie postawę pełną elegancji i opanowania. Schował dłoń do kieszeni, jednocześnie wbijając spojrzenie w dziewczynę w niespotykanej masce.
- A więc jednak jesteś! Spóźniłaś się, bo twoja kareta znowu zmieniła się w dynie, a woźnica w szczura? - zironizowała Jessie, po czym zaniosła się sztucznym śmiechem. Sirius nie wiedział czy uśmiechnął się z powodu jej kiepskiej próby urażenia koleżanki, czy może dlatego że swoją postawą nieświadomie narzuciła sobie rolę złej macochy. W prawdzie było to po prostu komiczne.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W teatralny sposób wygładziła materiał sukienki, przez chwilę zupełnie ignorując obecność Jessie, która mimo ogólnej i wzajemnej niechęci postanowiła zaszczyć Melusine i Indio swoim towarzystwem, ciągnąc ze sobą partnera, którego prawdopodobnie - patrząc na brak u niego nawet najmniejszej odznaki entuzjazmu - zmusiła, aby tu przyszedł. To właśnie na nim w pierwszej kolejności brunetka zawiesiła spojrzenie, mknąc nim od czubków butów po najbardziej zakręcony loczek na jego głowie, próbując odgadnąć tożsamość ukrytą za maską, lecz w odmętach myśli nie potrafiła jego prezencji przypasować do któregokolwiek ucznia w ich szkole. Prawdopodobnie nim nie był.
W przeciwieństwie do swojej nemezis, Pennifold wyglądała na bardzo rozluźnioną, a co więcej zadowoloną z własnych poczynań, nawet jeśli na swoim ciele wciąż czuła nienawistne spojrzenia, a to najostrzejsze należało do jej rodzicielki. Kiedy Jess zatrzymała na niej swoje zielone oczy, które emanowały czystą złością, nie potrafiła nie uśmiechnąć się jeszcze szerzej, czując ogarniającą ją satysfakcję.
Jakie było prawdopodobieństwo, że Melusine pojawi się jednak na bal? Będąc gorliwą przeciwnika czas ten wolała spożytkować - marnotrawić - przed telewizorem lub z nosem w ciekawej książce, a tymczasem okazało się, że gdyby jednak nie zmieniła zdania ominąłby ją tak piękny widok w postaci czystego mordu, jaki przewodnicząca szkoły chciała na niej dokonać. Och, tyle stracić.
- Skarbie, takie rzeczy to dopiero po północy. - odpowiedziała wkładając w to tyle słodyczy, ile zdołała, posyłając w kierunku dziewczyny uroczy uśmiech. Wywołało to cichy śmiech stojącego tuż obok niej Indio.
- W dodatku bajki ci się pomyliły, mała - oczywiście musiał dorzucić coś od siebie, co dodatkowo rozjuszyło blondynkę. Co spotkało się z aprobatą jego przyjaciółki, która raz jeszcze obdarzyła Siriusa pełnym zaintrygowania spojrzeniem, nim przyjmując dłoń swojego partnera ruszyła w tłum.
Impreza trwała w najlepsze, a jednocześnie była niebywale drętwa. Co jakiś czas spomiędzy malinowych warg wydobywało się westchnienie pełne niezadowolenia. Te nasiliły się w momencie, kiedy Indio stwierdził, że udało mu się wyrwać jakąś pannę i wziął z nią szybki rozwód. Stojąc przy stole z przekąskami, mieszała w swoim kubku z ponczem, którego nikomu nie udało się przyprawić nawet odrobiną alkoholu. Niebieskim spojrzeniem błądziła po bawiących się na prowizorycznym parkiecie parach, kiedy przed jej ciało przebiegł nieprzyjemny deszcz, czuła na sobie czyjś wzrok. Przekręciła głowę w bok, zdając sobie sprawę, że kilka kroków dalej stoi nie kto inny niż partner Jessie, do tego sam. Przygryzła dolną wargę, po czym bez zbędnego wahania, które mogłoby obudzić w niej naturę tchórza, podeszła do niego.
- Twoja księżniczka już zmieniła się w ropuchę? - zapytała, pozwalając, by kąciki jej ust drgnęły w subtelniej oznace rozbawienia.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Przekomarzanie dziewczyn kryło wiele złośliwości, dlatego przyglądał się wszystkiemu z niezdrową ciekawością. W dodatku na końcu Jessie została podsumowana przez partnera niskiej, pyskatej brunetki, co jedynie dodatkowo rozbawiło Siriusa. Mimo wszystko, próbując zachować profesjonalizm prędko stłumił własny uśmiech, który z pewnością nie przypadłby do gustu jego partnerce.
Wkrótce Jessie, uprzednio głośno i teatralnie prychając, postanowiła oddalić się od pary. pociągnęła go w tłum innych dzieciaków. Przez kolejne pół godziny wysłuchiwał mozolnej rozmowy jej przyjaciół. Prawili o sprawdzianach, drużynie cheerleaderek oraz minionej dyskotece w remizie. Dwie czternastoletnie dziewczyny były niezwykle oburzone, że ich sąsiadka przyprowadziła na imprezę młodszego partnera. Ktoś wykazał się konsternacją, ktoś inny się roześmiał i zaprzeczył.
Partnerka Siriusa w lwim uścisku trzymała dłoń na jego ramieniu, jakby w obawie, że mógłby się oddalić - chociaż w pewnym momencie sama poinformowała, że musi iść poprawić szpachlę makijaż. Wówczas oddalił się od grupy i przystanął przed stołem z przystawkami. Na talerzach widniały rozmaite przekąski: galaretki, czekoladki, tortilla, paszteciki, kulki ryżowe oraz polędwiczki. W dzbankach był sok wiśniowy, a w wazie bezalkoholowy poncz. Mimowolnie się skrzywił, przypomniawszy sobie o fakcie, że otaczały go same niepełnoletnie osoby. Gdy dobiegł go śmiały głos intuicyjnie umieścił spojrzenie na brunetce. Uśmiechnął się zawadiacko i stanął jeszcze bliżej niej, a dzieląca ich odległość zahaczała o intymność.
- Mam nadzieję - przytaknął z trudem kryjąc rozbawienie w czekoladowych, błyszczących oczach. Następnie ignorując wszystko, co działo się dookoła złapał Melusinę za dłoń i pociągnął ją w stronę wyjścia, jednocześnie poprawiając maskę na twarzy. Tego wieczoru był incognito.
Gdy przekroczyli próg budynku i wyszli na zewnątrz, chłodne powietrze osmagało ich twarze oraz odkryte ramiona dziewczyny. Kurczowo trzymał palce na delikatnej i o wiele mniejszej ręce brunetki, przy czym z uporem nadal ciągnął ją naprzód. W milczeniu; w towarzyszącej im aurze pełni księżyca i rozgwieżdżonego nieba, zatrzymali się po środku starej, marniejącej werandy. Stała za szkolnym boisku na terenie jednej z opuszczonych działek, do których wkradli się przez dziurę w płocie. Teren rozświetlały trzy lampiony na baterie słoneczne.
- Muszę zapalić - oznajmił znienacka. Rozłączył ich dłonie i oprawszy się o balustradę, wyciągnął z kieszeni papierosa. - Chcesz? - zapytał. Zachowywał się zupełnie normalnie, jakby wcale nie uciekli z balu, jakby nie porzucił Jessie na rzecz nieznajomej i jakby miał w głowie jedynie czyste intencje.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Potyczki z Jessie zawsze poprawiały Melusine humor. Zwłaszcza, kiedy zarzucona racjonalnymi argumentami, nie wiedząc co ma powiedzieć, robiła tą swoją - zadaniem brunetki - idiotyczną minę, prychała i odchodziła zarzucając włosami, jakby właśnie wygrała kolejne starcie, choć nie miało to nic wspólnego z prawdą. Uważała się za gwiazdę, a wiele osób, w tym nauczyciele utwierdziło ją w tym błędnym przekonaniu. Na szczęście Pennifold zdecydowanie wyróżniała się na tle masy, będącej uczniami tej szkoły, co czyniło ją naprawdę wyjątkowo.
Dziś również wyróżniała się z tłumu, głównie dlatego, że nie pasowała do reszty towarzystwa, ubrana w skradzioną suknię dla której inspiracją były spisane przez Szekspira słowa, kiedy inne dziewczyny ubrane były w balowe kreacje. Również maska, jaka przysłaniała twarz Mel, wydawała się odbiegać od przyjętego standardu, co napawało ją dumą. Chodziła z wysoko umięśnioną głową, posyłając wyzywające spojrzenia - nawet jeśli ciężko było je dostrzec - w kierunku rady rodziców, w tym również swojej matki oraz grona pedagogicznego. Napawała się tym, że obecnie nie byli w stanie jej nic zrobić, choć niewątpliwie po zakończeniu balu będzie miała zmierzyć się z konsekwencjami swojego wybryku.
Pokręciła rozbawiona głową do własnych myśli, wprawiając w ruch brązowe kosmyki włosów, które sekundę później finezyjnie opadły na wąskie ramiona oraz odkryte plecy. Wtedy uwagę brunetki zwrócił partner jej nemezis, do którego bez zbędnego wahania, zagadała. Natomiast kiedy ten zmniejszył dystans między nimi, nawet nie drgnęła, szeroko, aczkolwiek uroczo się uśmiechając. Zupełnie nie przeszkadzała jej bliskość chłopaka, mimo, że nawet go nie znała, a fakt, że krył się za maską, co czyniło go jeszcze bardziej anonimowym, jedynie podsycał zainteresowanie, które wcześniej w niej obudził.
- Wtedy byłaby znacznie łatwiejsza w obyciu - dodała jeszcze, mówiąc pół żartem pół serio, bo jeśli rzeczywiście miałaby wybór to wolałaby oglądać Jess w postaci płaza. Przy niej nawet taka ropucha wydawała się być kolejnym cudem świata. Chciała dodać jeszcze jeden niewybredny komentarz, jednak gdy otworzyła usta, pod wpływem niespodziewanego gestu nieznajomego wydobył się spomiędzy nich cichy jęk zaskoczenia, a później śmiech, gdy mijali kolejne osoby, ostatecznie wychodząc na zewnątrz. Zostali uciekinierami!
Ze wszystkich miejsca jakie mieli do wyboru, padło na starą, rozpadającą się altanę, do której przez dziury w dachu wpadało światło księżyca. Och…jakie to było romantyczne. Tyle tylko, że Melusine nie potrafiła się go doszukać.
- Nie, dzięki - odpowiedziała, na jego propozycję, zamiatając nogą po podłodze, która wydawała z siebie jęki pełne bólu, ilekroć ktoś na nią nastąpił. - Młodym damom nie wypada palić - dodała.
- Jeśli porwałeś mnie dla okupu, to muszę cię zmartwić - powiedziała całkiem poważnie, choć na jej ustach wciąż majaczył rozbawiony uśmiech - Moją matkę jeszcze ucieszy moje zniknięcie - oznajmiła, może zupełnie niepotrzebnie, jednak nie chciała, by żył złudną nadzieją, że uda mu się w tak prosty sposób dorobić fortuny.
- Może zagramy w grę? - zapytała znienacka, kiedy na chwilę zapadła między nimi cisza, w której badawczo się sobie przyglądali.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius w żaden sposób nie zaprzeczył słowom dziewczyny, a jedynie zawadiacko się uśmiechnął. Była do niego podobna, a przynajmniej takie odniósł wrażenie. Przemawiał przez nią identyczny sarkazm, cynizm i ironia, która wypełniała go do cna.
Stara weranda, choć niegdyś niewątpliwie piękna, obecnie nie stanowiła definicji romantyzmu. Była zewsząd zniszczona o czym świadczyła nie tylko łuszcząca się farba i powyłamywane deski, ale również wystające z pali gwoździe oraz drzazgi. Wokoło szerzył się mrok, pośród którego skrył się zarośnięty teren pełen krzewów i owocowych drzewek.
- Młodym damom? - powtórzył, po czym prychnął i zaciągnął się papierosem. - Nie wyglądasz mi na młodą damę - zaprzeczył, jednocześnie mierząc dziewczynę bacznym spojrzeniem od góry do dołu. Na nogach miała nie pasujące do bogatej, obfitej w materiał kreacji. Obszerny dół sukienki był brudny oraz miejscami zaciągnięty - co stało się prawdopodobnie podczas ucieczki z balu.
- To mogę cię przygarnąć jak szczeniaczka? - zironizował, jednocześnie po raz kolejny kończąc wypowiedź z papierosem w ustach.
Sirius miał raptem siedemnaście lat i z pewnością nie planował porwać nieznajomej dla okupu. Od początku był negatywnie nastawiony do uczestnictwa w balu przebierańców, więc skorzystał z okazji, aby się wyrwać i lepiej poznać osobę, która niemal natychmiast mu zaimponowała. Lubił ludzi o wyrazistym charakterze i sprecyzowanych ambicjach, a Jessie była po prostu płytka. Płytka i zwyczajna tak jak niemal całe grono nastoletnich gości w budynku.
Ponownie zaciągnął się papierosem, dopalając go do pomarańczowej końcówki.
- Nie chcę mi się - odparł, będąc niewzruszonym propozycją gry. Zgniótł niedopałek o balustradę i wyrzucił go na drugą stronę. - Wolę się całować. Potrafisz się całować? Bo Jessie nie potrafi - powiedział. Zbliżył się do nieznajomej, a odległość która pomiędzy nimi została była niewielka. Następnie śmiało oparł przedramiona drobnych, odkrytych barkach dziewczyny i nachylił się, aby sięgnąć jej ust.
Nie było w tym magii, fajerwerk, ani motyli w brzuchu, jednak kiedy ostatecznie złączył ich usta w pocałunku zrozumiał, że smakowała lepiej niż Jessie i każda poprzednia dziewczyna.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ściągnęła brwi, w zabawny sposób wydymając usta, kiedy brunet zaprzeczył jej słowom. Instynktownie pomknęła spojrzeniem jasnych oczu za jego wzrokiem, który idąc od góry, wzdłuż jej ciała zatrzymał się na stopach, odzianych w trampki. Zdecydowanie nie prezentowała się, jak młoda dama, choć nie przeszkadzało jej to, by myślę o sobie w taki sposób. W rzeczywistości miało to też mało wspólnego z charakterem dziewczyny, który zdecydowanie nie pasował do definicji tych dwóch słów. Była zbyt nieokrzesana, zbyt cyniczna, zbyt samodzielna, a przede wszystkim niepokorna. Nie lubiła poddawać się rozkazom - tak nakazom, jak i zakazom, ani respektować zasad. Była nieidealna. Być może właśnie z tego powodu Evelyn, choć była jej matką, co zmuszało ją do kochania, nie bardzo przepadała za swoją córką, wciąż porównując ją chociażby z Jessie, która zadaniem Melusine była jak wrzód na tyłku; upierdliwa i niepotrzebna.
- A będziesz mnie karmił smakołykami, rozpieszczał i zabierał przynajmniej na trzy spacery dziennie? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, jednocześnie zdradzając się przed nim, czego by oczekiwała, jeśli naprawdę miałby ją przygarnąć, choć wciąż brzmiało to równie żartobliwie, jak jego słowa. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że jak przystało na normalną dziewczynę powinna puścić focha za nazwanie jej szczeniaczkiem. Niestety było już za późno, bo nawet jakby chciała to zrobić, to nie miałoby już tak melodramatycznego wydźwięku - zmarnować taki potencjał. Pokręciła z dezaprobatą głową do własnych myśli, choć pierwsza reakcja jednoznacznie wskazywała, że ta dwójka doskonałe się rozumiała; mieli podobne poczucie humoru. Dodatkowo do balu również podchodzili w jednakowy sposób, a fakt, że postanowili z niego uciec, jawnie na to wskazywał.
Kolejne zdania, jakie opłaciły usta nieznajomej, sprawiły, że mimowolnie spięła mięśnie, a jego bliskość zaczęła wywoływać pewnego rodzaju dyskomfort. Spojrzała się przez ramię, rozważając ewentualną drogę ucieczki, ale takowej nie było. Kiedy ponownie przenosiła spojrzenie na chłopaka, ten znajdował się tuż przy niej. Powietrze wypełnił zapach tytoniu i mięty. Przygryzła wewnętrzną stronę policzk, uparcie milcząc, choć w jej głowie w jednej sekundzie zapanował mętlik.
Rozwarła wargi, chcąc go powstrzymać, bo jak dotąd jedyny pocałunek jaki za sobą miała, miał miejsce w wieku pięciu lat; wtedy też wzięła ślub z superbohaterem. Potem chłopcy średnio interesowali się nią jak dziewczyną, chociaż może ona była temu winna, najczęściej sprowadzając ich do roli kumpla? Nie zdołała odpowiedzi ani na to pytanie, ani się odezwać, bo nagle poczuła na swoich ustach ciężar innych.
To był zwykły pocałunek, któremu ze strony Melusine towarzyszyła niepewność. Serce w piersi dziewczyny nie zabiło mocniej, nie poczuła też tych przysłowiowych motyli w brzuchu, ani gęsiej skórki na ciele. Po sekundowym wahaniu - to w jej umyśle trwało wieczność, podczas której rozważyła wiele kwestii, poddała się pieszczocie. Najpierw nieśmiało przejechała koniuszkiem języka po dolnej wardze chłopaka, by następnie wsunąć go do środka, pozwalając aby rozpoczęli taniec, w którym walczyli o dominację. W tym samym czasie wplątała dłoń w jego włosy, lekko za nie pociągając.
Nie było fajerwerków, ale i tak cała sytuacja była irracjonalna.
I stała się bardziej, kiedy odsunęli od siebie twarze. Na tej Siriusa wymalowało się, coś na kształt satysfakcji? Natomiast Mel uśmiechnęła się subtelnie, przenosząc dłoń z jego włosów na ramię, a następnie zamachnęła się kolanem, kopiąc go w czułe miejsce; zginął się w pół.
- Zboczeniec! - krzyknęła, puszczając się biegiem przez boisko, tuż przy siatce gubiąc swoją maskę. Niezły z niej Kopciuszek.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Była inna, ale to wcale nie oznaczało, że w oczach Siriusa wyglądała na nieidealną. Wzbudziła w nim zainteresowanie, kiedy odparła atak Jessie, kiedy bawiła się w pojedynkę, posyłała mu intrygujące spojrzenia i teraz, gdy zamiast wysokich szpilek dojrzał na jej stopach przeciętne trampki, które nie pasowały do eleganckiej kreacji.
Wpierw się zaśmiał, słysząc śmiałe pytanie dziewczyny. Potem ponownie spoważniał i przytaknął w odpowiedzi, czym zgodził się na wszystkie warunki, jakie mu postawiła.
Żadne z nich nie przypuszczało, że za kilka lat odnajdą się pośród zabieganego tłumu mieszkańców Seattle i poddadzą się miłości, niejednokrotnie wątpiąc we wspólna przyszłość. Obecnie stali obok siebie pełni ambicji i młodocianych potrzeb, myśląc przede wszystkim o tym, że po weekendzie będą musieli ponownie zawitać do szkolnych murów i spocząć w tych niewygodnych, drewnianych ławkach: zagubieni i nieświadomi konsekwencji nadchodzących lat; beztroscy i zbuntowani, jakby mogli zdominować cały świat. Żyli chwilą, sądząc, że ta nigdy nie będzie oczekiwała od nich zobowiązań.
Sirius był śmiałym młodym mężczyzną, który lubił towarzystwo ładnych koleżanek, smak alkoholu i papierosów. Zbliżył się do Melusine bardziej z potrzeby zaspokojenia ciekawości, aniżeli powstałej pomiędzy nimi chemii – a ta ewidentnie zaczęła tworzyć się w powietrzu. Niestety oboje byli zbyt niedojrzali i roztrzepani.
Pocałunek, choć początkowo wydawał się być jedynie niezgrabnym aktem, prędko pobudził naturalne instynkty Siriusa. Zaangażował się w pieszczotę, wplatając w nią wiele starań. Jego język stykał się z tym należącym do Melusine, wargi śmiało zmieniały pozycję i przylegały do ust brunetki, a dłonie gorliwie zacisnął na jej talii.
Wtem wszystko dobiegło końca, bo gdy zaczął podwijać tiul sukienki dziewczyny, nieznacznie odsunęli się od siebie. Uśmiechnął się triumfalnie, lecz w tym samym czasie ona zabrała dłoń z jego włosów na co odruchowo zatrzymał własną; tę, która usiłowała sięgnąć bielizny dziewczyny. Posłał jej pytające spojrzenie i gdy już uchylił usta, aby coś powiedzieć, zmogło go nagłe uderzenie. Zgiął się w pół i mimowolnie złapał za genitalia, uprzednio spod przymrużonych powiek doglądając ucieczki nieznajomej.
Wariatka – syknął, a po dziesięciu minutach notorycznej agonii, w której wielokrotnie zmieniał pozycję i próbował rozmasować kroczę, zabrał maskę i rozpłynął się w ogrodowych ciemnościach.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”