WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#83

Sirius bez Melusine czuł się po prostu źle. Towarzyszyło mu głównie rozeźlenie, niepokój i trawiąca tęsknota. Był niekompletny. Jego serce w ociężały sposób usiłowało zebrać wszystkie brakujące elementy, jednak ostatecznie ponownie pękało pod naporem każdego wspomnienia oraz każdego ciosu wymierzonego przez rzeczywistość. Popadał w obłęd, gubił się w skrajnościach, wielokrotnie wodząc za Melusine w biurze i zamykając czat, w którego oknie pozostawił parę liter.
Pomimo dwumiesięcznego stażu i ponad trzech tygodni przerwy nadal nie potrafili ze sobą rozmawiać, nadal brakowało im śmiałości, aby unieść białą, pojednawczą flagę i w pokorze skonfrontować się z problemem. I o ile Melusine była skłonna do zmian, to Sirius podchodził do nich z trwogą. Jednak wbrew początkowego nastawienia cóż zaczęło w nim pękać. Coraz częściej przyłapywał się na tym, że nie był w stanie dłużej w samotności dźwigać konsekwencji, z którymi zmagał się od czasu śmierci Ursuli. Potrzebował Melusine.
Jak tlenu. Jak wody. Jak jej miłości bez jakiej obecnie nie potrafił racjonalnie funkcjonować. Wypełniała go do cna, wspierała i otaczała dobrem.
Zatrzymał się dziesięć kroków przed mercedesem i mimowolnie skierował wzrok na Melusine, która z uporem ciągnęła go w przeciwną stronę. Posłał jej pytające spojrzenie, nie bardzo rozumiejąc do czego dążyła takim zachowaniem. Tę noc pragnął spędzić w towarzystwie ukochanej, zdominować ją w najbardziej intymny sposób i odbudować to wszystko, co sukcesywnie niszczyli w ostatnim czasie. Odruchowo przeciwstawił się oporowi dziewczyny i pociągnął ją naprzód. Niestety ponownie się zatrzymała, a słysząc słowa Melusine, podejrzliwie zmrużył powieki i zacisnął usta, uprzednio mieląc w nich ślinę.
- Dobra - odpowiedział nieco surowo, ponieważ do gustu nie przypadła mu perspektywa picia w publicznym miejscu. Mimo tego winni byli nadrobić i taką zaległość, zanim skryją się w pieleszach mieszkaniach. Chwilę później pozwolił, aby zaciągnęła go do Sky Viev. Zajęli miejsce przy stoliku pod samym oknem. Zewsząd było ciemno, jednak nawet wśród mroku można było dostrzec połyskującą taflę wody, która odbijała pełne oblicze księżyca.
- Kocham cię, Melusine - powtórzył to, co wyznali sobie w windzie. Minę miał tęgą. Podświadomie obawiał się, że przyszli tutaj, aby ponownie zniszczyć tę relację; zrównać ją z ziemią i postąpić identycznie pochopnie, jak zwykli to robić w momentach zwątpienia.
Sirius przysunął krzesło do Melusine i śmiało włożył dłoń pod jej spódnice, zupełnie nie przejmując się ewentualnym wzrokiem innych gości oraz obsługi. Kelnerka właśnie położyła kartę na stoliku, a on zaborczo zacisnął palce na udzie dziewczyny, nie chcąc, aby nawet w takiej chwili go odepchnęła.
Standardowo zamówili whisky, które w ciągu godziny opróżnili niemal w całości. Po alkoholu rozmowa toczyła się z niebywałą lekkością, choć oboje, Melusine bardziej, co jakiś czas zaciągali jakieś zdanie lub wybuchali niekontrolowanym śmiechem, przeszkadzając innym. Ignorowali upomnienia, ciesząc się własnym towarzystwem. Wielokrotnie przeskakiwali z tematu do tematu, nadrabiali wydarzenia, które miały miejsce po ich zerwaniu i opowiadali sobie jakieś odleglejsze, nic nie wnoszące nowinki. Byli beztroscy, radośni i kompletnie zalani alkoholem.
- Przespałaś się z Seanem? - zapytał znienacka, bo krążąca w żyłach Siriusa whisky w końcu natchnęła go odwagą. - Jim w kółko o tym gada - zamieszał szklanką. Zabrzmiał pesymistycznie. - Przytulacie się, jeździcie razem do pracy i spędzacie dużo czasu na osobności. To coś znaczy? - pogłębił pytanie.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powiadają, że po burzy zawsze wschodzi słońce, jednak Melusine w ciągu ostatnich, trzech tygodni wielokrotnie w wątpliwość poddawała prawdziwość tych słów. Nie tylko dlatego, że tamtego burzowego dnia, kiedy wszystko się skończyło, niebo płakało wraz z nią przez całą noc i kolejny poranek, ale przede wszystkim z powodu zachowania Siriusa, które stawało się, wobec niej, coraz gorsze. Nie chodziło tylko i wyłącznie o zwykłą obojętność, bo tę i ona starała się zachowywać, aby uniknąć niepotrzebnych spięć w pracy, jednak w przypadku bruneta powoli zmieniała się ona we wrogość, a tej dziewczyna nie potrafiła zrozumieć. To właśnie ten brak zrozumienia dla postępowania Bosworth'a niejako wymusił na Melusine, by pójść za nim do windy. Jak zawsze, w podobnych sytuacjach, tak i teraz charakteryzowała ją niezłomność, która zadziwiająco szybko ustąpiła miejsca niepewności. I ciężko było stwierdzić, gdzie by się teraz znajdowali, gdyby przewrotny los nie postanowił ponownie z nich zakpić.
W napięciu, coraz mocniej zaciskając smukłe palce na męskiej dłoni, oczekiwała odpowiedzi Siriusa, bo ten wydawał się milczeć o kilka sekund dłużej niż wymagała tego odpowiedź, na rzucaną przez brunetkę propozycję. A kiedy ostatecznie usiedli przy jednym z wolnych stolików, odruchowo spojrzała przez wielkie okno. Noc, ciemnym całunem otuliła miasto, które wydawało się nigdy nie zasypiać. Uliczne latarnie oświetlały swoim blaskiem chodniki oraz ulice, po których leniwej niż za dnia poruszały się samochody. Zamiast słońca, na nieboskłonie pojawił się księżyc, którego poświata odbiła się w tafli wody, poruszanej przez delikatny podmuch wiatru. Było w tym widoku coś ujmującego, magicznego, co poniekąd podziałało uspokajająco na Pennifold, choć serce w jej piersi nadal uderzało z nienaturalną siłą.
- Ja ciebie też kocham, Sirius - odpowiedziała, wracając spojrzeniem do ukochanego. Wyznaniem tym nieświadomie pozbawiła go złudzeń dotyczących tego, co tu robili. W żadnym wypadku nie zakładała, że owe spotkanie ponownie rozdzieli ich drogę, którą zdecydowali się - już dawno - iść razem, chociaż nie mogła mieć, co do tego pewności. Wielokrotnie pokazywali, że nie zawsze postępując z pierwotnymi założeniami, częściej po prostu poddając się chwili, działając pod wpływem impulsu, co jak się okazało nie zawsze było dobre.
Czując na skórze uda, chłodną, siriusową dłoń, mimochodem ułożyła na niej własną, splątując ich palce. Bliskość młodego mężczyzny dawała jej poczucie bezpieczeństwa, a przede szczęścia, które malowało się na malinowych ustach subtelnym uśmiechem. Ten z każdą kolejną szklanką, wypełnioną bursztynowym płynem powiększał się, od czas do czasu zmieniając w głośny, niekontrolowany śmiech, świadcząc o ogólnym rozluźnieniu, jakie z czasem zaczęła czuć.
Ich rozmowa lawirowała między kolejnymi tematami, do których podchodzili z niebywałą lekkością, zwyczajnie czując się dobrze w swoim towarzystwie. Patrząc na nich ciężko było doszukać się chociażby cienia nieporozumienia, a tym bardziej rozłamu, jaki towarzyszył im przez ostatnie tygodnie. Krążący w żyłach alkohol nie tylko poprawiał humor, ale dodawał również odwagi, która u Siriusa objawiała się pytaniem, jakiego Melusine nie spodziewała się usłyszeć. Otworzyła szerzej oczy, pozwalając by zaskoczenie wymalowało się nie tylko w jasnych tęczówkach, ale również wyrazie twarzy. Szkło, w którym znajdował się ostatnio łyk whisky, zatrzymała w połowie drogi do ust. Utkwiła spojrzenie w twarzy bruneta, próbując odszukać w niej oznak żartu, jednak on wydawał się być niebywale poważny.
- Jim to totalny idiota - oznajmiła, odzyskując rezon. Wypiła resztę alkoholu, odkładając, głuchym odgłosem, szklankę na stolik. - I chyba nie tylko on ciągle gada - dodała, patrząc wymownie na Siriusa. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, kto był świadkiem niefortunnych sytuacji, jakie miały miejsce z udziałem jej oraz Seana, które w żadnym wypadku nie były niczym znaczącym, nawet jeśli miały dwuznaczny wydźwięk. - I nie, nie przespałam się z Seanem, a tym bardziej nie zamierzam czegoś takiego robić. Cholera, przecież to mój….. nasz szef. Jestem tylko i wyłącznie jego asystentką, chociaż poznaliśmy się wcześniej niż na rozmowie kwalifikacyjnej - w końcu odpowiedziała na nurtujące Bosworth'a pytanie, ostatecznie dodatkowo komentując je śmiechem.
- Naprawdę myślałeś, że ja i Sean…? - zapytała, jakby wciąż na niedowidzeniem, że taki pomysł mógł pojawić się w jego głowie.
- To dlatego zachowywałeś się jak dupek? - kolejne pytanie, któremu towarzyszyło uderzenie palca wskazującego w siriusową pierś. W swoim tonie głosu nie ukrywała, że był to wyrzut skierowany w jego stronę - naprawdę zachował się nie tylko, jak idiota, ale przede wszystkim dupek. To było dla niej dziwnie, wręcz trudne.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Mimowolnie uśmiechnął się, kiedy Melusine drugi raz tego dnia wyznała, że go kochała. Na moment spuścił spojrzenie na stolik, po czym ponownie nawiązał z dziewczyną kontakt wzrokowy, nie będąc pewny, czy oboje byli gotowi na rozmowę. Właśnie znajdowali się na rozdrożu, które dzieliło ich od pełni szczęścia i dzierżąc w dłoniach niebywałą moc, wahali się odnośnie wyboru ścieżki, jaka wciąż okraszona była niepewnością oraz nieporozumieniami. Nie mogli natychmiast zmienić rzeczywistości, lecz zyskali okazję, aby przynajmniej się postarać. A prawda była taka, że gdyby poszli w różnych kierunkach, to przewrotny los i tak splątałby ich drogę, ponieważ tych dwóch, zjednoczonych serc nie mogła powalić żadna siła. Już wielokrotnie się o tym przekonali, wychodząc na przekór zawiłym sytuacjom. Kroczyli razem nawet wtedy, kiedy byli osobno. Bezwiednie, wytrwale, z uporem i piętrzącą się miłością. Wspólnie.
Melusine splotła ich palce, pokrzepiając tym gestem emocje Siriusa. Westchnął, po czym odwzajemnił uśmiech dziewczyny, po czym złożył na nim swój własny - jeszcze chwilę pierzchliwy i ostrożny. Poszerzał się on z każdą kolejną dawką alkoholu, którą sączyli z grubego i jasnego szkła. Wyglądali jak postacie wyciągnięte z zupełnie innej bajki. Nie wtapiali się w ekskluzywne otoczenie Sky Viev Observatory, notorycznie śmiejąc się i przerywając hałasem konwersację innych gości. Uspokoili się dopiero w momencie, w którym wkroczyli na temat pracy i relacji Melusine z Seanem.
- To wie nie tylko nasze biuro, ale również cały budynek - rzucił żart, ale w głosie Siriusa brakło wesołości. Przez kilka sekund doglądał twarzy towarzyszki, którą spowiło zaskoczenie. Potem spostrzegł jak odciągnęła od ust szklankę i ponownie postawiła ją na blacie. Wtedy też zabrał z jej uda dłoń, bo pomimo upływu czasu ona dalej tam się znajdowała, sporadycznie podszczypując i masując gładką skórę Melusine.
- Trudno o was nie gadać, Melusine. Zwracacie na siebie uwagę - powiedział, brzmiąc niebywale surowo. W jego oczach zapłonęły ciemne ognie, których pozbył się przy pomocy dwóch, ogromnych łyków alkoholu. Wiedział do czego piła brunetka, dlatego z premedytacją stanął po stronie Lunet. Zanim ponownie się odezwała, zdążył spiąć mięśnie i nerwowo trzymając rękę na stoliku, pocierał palcami, przyglądając się im z niebywałym skupieniem. Potem jednak zadarł podbródek i skierował oczy ku Melusine, która znienacka wybuchła śmiechem.
- Zabawne - zironizował, ponieważ nie czuł klimatu tej nagłej wesołości. Pokręcił głową, wyrażając dezaprobatę odnośnie zachowania młodej kobiety, a następnie ponownie skosztował whisky. Po tylu dawkach alkoholu nie dokuczał mu już gorąc w przełyku i żołądku. Pił mechanicznie zupełnie tak, jakby właśnie delektował się wodą. - Nie - odstawił szkło i złapawszy palec Melusine, którym dźgnęła go w pierś zminimalizował dzielący ich dystans. Momentalnie znalazł się blisko twarzy dziewczyny, przez co jego gorący oddech rozbił się na jej wargach. - Dupkiem jestem zawsze, Melusine. Właśnie tak się zachowuję na co dzień. Po prostu ciebie traktowałem inaczej, bo byłaś moją partnerką. - Odrzucił damską dłoń i wyprostowawszy się na krześle, po raz kolejny sięgnął po szkło. Był zdenerwowany i w pierwszej chwili nieświadomie obarczył własnym gniewem brunetkę. W drugiej ponownie sięgnął po jej dłoń, którą zamknął w swojej, większej.
- Chodźmy się gdzieś zabawić - powiedział znienacka, a w tych słowach utkany był naturalny dla tonu Siriusa rozkaz. - Tak jakbyśmy nigdy się nie rozstali, Melusine. - Spojrzał w jej błękitne oczy, mając wrażenie, że właśnie zaczynał tonąć w głębinach bezkresnego oceanu.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Choć w tonie głosu Siriusa nie przebijały się oskarżenia, to jednak Melusine czuła się winna. Odruchowo, kiedy zabrał dłoń z jej uda, spojrzała na nie, a drobne, kobiece ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Pewność siebie, jaką emanowała chwilę wcześniej uleciała z niej, ukazując spięte i niepewne oblicze zagubionej dziewczyny.
Nie podobało się jej to, jak brzmiały wypowiadane przez bruneta słowa, które jawnie sugerowały, że ją i Seana coś łączy, nawet jeśli, poza relacją na stopie zawodowej, do niczego między nimi nie doszło. Nie rozumiała też, co ma na myśli mówiąc, iż zwracając na siebie uwagę, dlatego kiedy stwierdzenie to wypełniło przestrzeń wokół nich, unosiła pytająco brew, patrząc w czekoladowe tęczówki, w których czaiło się równie wiele uczuć, co w jej własnych. Surowość z jaką się do niej zwrócił zupełnie nie pasowała do postawy, którą obecnie prezentował, nieświadomie pozwalając, aby emocje zawładnęły jego ciałem. Ona natomiast instynktownie zacisnęła dłonie w piąstki, ryjąc paznokciami we własnej skórze; pojawiły się na niej czerwone ślady, zanim palcem dźgnęła Bosworth'a w pierś, chcąc w ten sposób nie tylko podkreślić, że jeśli uwierzył w głupie plotki był głupcem. Gestowi temu towarzyszyło pytanie, które mimo wewnętrznych oporów, by je zadać, niepewna, jak zareaguje Sirius, pozwoliła, aby opuściło malinowe usta.
Nabrała powietrza w płuca, kiedy brunet w jednej sekundzie zmniejszył dzielącą ich ciała odległość. To pachniało mieszkanką malin, whiskey i mięty; był to najbardziej pociągający, a jednocześnie upajający zapach, jaki miała czuć. Uzależniał, podobnie, jak bliskość Siriusa, od której, mimo kilku tygodniowego rozłamu, nie potrafiła się odzwyczaić, w tym właśnie momencie pragnąc jej, jak niczego innego.
Oczywiście alkohol krążący w żyłach Mel, spełniał swoje zdania, czyniąc ją podatną na drobne gesty czy piękne słowa. Z tego też powodu, kiedy poczuła, jak ciepły oddech rozbija się na jej twarzy, instynktownie przymknęła powieki, czekając na ciąg dalszy, podświadomie licząc na to, że chłopak złączy ich usta w pocałunku; drżała w oczekiwaniu, zupełnie nie spodziewając się tego, co wydarzyło się chwilę później. Odrzucił jej dłoń, wywołując widoczne na twarzy dziewczyny zaskoczenie, ale również zmieszanie, wracając do poprzedniej pozycji, okazując nie tylko zdenerwowanie, ale i gniew. Co go tak zirytowało? Ona? Czy znowu zrobiła coś nie tak?
Patrząc na niego, zdradzając własne zagubienie, przygryzła dolną wargę. Uparcie wpatrując się w siriusową twarz, próbowała znaleźć odpowiedź na dręczące ją pytania, kiedy po raz kolejny pochwycił drobną dłoń, jakby rozumiejąc popełniony wcześniej błąd. Skupiła spojrzenie jasnych talerzu oczu na czekoladowych tęczówkach, subtelnie się przy tym uśmiechając, chociaż wraz z propozycją, jaka opuściła usta Siriusa, owa subtelność zniknęła, a uśmiech Melusine stał się szeroki i radosny.
- Chodźmy - zgodziła się, prawie natychmiast, co mogło wywołać u chłopaka zaskoczenie, wstając z miejsca. Jeszcze tylko rzuciła kilka banknotów na stolik, regulując ich rachunek, zanim pociągnęła Bosworth'a za sobą, zupełnie nieświadoma tego, że podjęta pod wpływem alkoholu, spontaniczna decyzji, wywróci ich życie do góry nogami.

Z tematu x2

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Pioneer Square”