WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

~~001~~ Dzieciństwo Sary znacznie różniło się od tych normalnych, czy szczęśliwych, o których często po latach wspomina się z błogim uśmiechem na twarzy. To należące do niej, stanowiło niekończącą się walkę dosłownie o wszystko. Awantury wszczynane przez rodziców, z czasem stały się dla blondynki, oraz dwójki młodszego rodzeństwa codziennością, znacznie utrudniającą im funkcjonowanie, lecz Stevena i Rosemary nie interesowało to praktycznie wcale. Liczyły się tylko ich własne problemy, z którymi zmagali się od dłuższego już czasu.
Pewnego dnia Hampton jak gdyby nigdy nic, opuścił założoną przez siebie rodzinę, pozostawiając niepracującą wówczas żonę i dzieci bez grosza przy duszy. Ciężka sytuacja materialna nie zmobilizowała Rosy do podjęcia jakiegokolwiek zatrudnienia. Co więcej, wkrótce po odejściu męża, popadła w silnie uzależnienie od alkoholu. Sytuacja w domu Hamptonów była niezwykle trudna. Matka znikała na całe dnie, pozostawiając swoje dzieci bez żadnej opieki. Nie mogąc dłużej tego znieść, Saraya zwróciła się o pomoc do swojej babci. Kobieta z początku pomagała wnuczce w prowadzeniu domu. Wspierała również finansowo córkę, lecz ta zamiast zadbać o dobro swoje i dzieci, przeznaczała otrzymywane od matki pieniądze głównie na alkohol i różnego rodzaju używki. Gdy prawda wyszła na jaw, starsza kobieta zabrała całą trójkę wnucząt do siebie, dbając o ich dobro i potrzebną im edukację.
To właśnie w domu babci, Saraya poczęła realizować swoje najskrytsze marzenia. A jednym z nich były studia weterynaryjne. W czasie ich trwania, przebywając na wymianie studenckiej w Australii, urodziwa blondwłosa niewiasta, poznała Jaydena Hemswortha. Jedno przypadkowe spotkanie tej dwójki, doprowadziło do powstania niecodziennej, acz silnej relacji, opierającej się głównie na przyjaźni, przeplatanej fizycznością. Dogadywali się naprawdę dobrze. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, który zazwyczaj doprawiali odrobiną pikanterii, bo dlaczego by nie? Seks okazał się całkiem niezłym dopełnieniem tego, co łączyło ich ze sobą praktycznie przez cały okres studiów (obejmujący krótkie przerwy, kiedy któreś z nich, nawiązywało trwalsze związki). Na taką właśnie przerwę, zdecydowali się prawie siedem miesięcy temu, gdy młoda Hampton poznała Toma, swojego ówczesnego chłopaka. Niestety łączące ich uczucie skończyło się wraz z decyzją, którą podjęła Sara. Nagła śmierć ukochanej babci, odcisnęła na niej ogromne piętno. Tak wielkie, że dziewczyna działając pod wpływem silnego impulsu, zdecydowała się przenieść do Seattle, aby tam rozpocząć nowy rozdział swojego życia, z dala od wszystkich bolesnych wspomnień.
Początki w nowym mieście nie były łatwe i choć blondwłosa doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że w każdej chwili może skontaktować się chociażby z Jaydenem i poprosić go o pomoc, ostatecznie wcale tego nie zrobiła. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie, była nawet bardziej, niż prosta. Otóż ta chciała stanąć na nogi o własnych siłach. Z drugiej strony, duma nie pozwoliła jej zwrócić się z czymkolwiek do Hemswortha. I tak oto, w międzyczasie udało jej się znaleźć posadę w klinice weterynaryjnej, w której pracę miała rozpocząć wraz z początkiem przyszłego tygodnia.
Wynajem mieszkania, które obfitowałoby we własny, upragniony przez nią kąt, również nie stanowiło większego problemu. Otrzymując dziś klucze, Sara niemalże od razu przystąpiła do przeprowadzki. Kartonów z należącymi do niej rzeczami, było od groma. Ciężkie jak cholera graty, póki co pozostawiła u koleżanki, od której do tej pory wynajmowała pokój. Młoda kobieta nie miała pojęcia, ileż to czasu upłynęło jej na żmudnej pracy, która zdawała się nie mieć końca. Zmęczenie zaczynało powoli dawać o sobie znać. Opadając ciężko na kanapę, Hampton zapragnęła kawy tak bardzo, jak wędrujący przez pustynię człowiek może łaknąc choćby kropli zbawiennej wody.
Z tą niemożliwą do powstrzymania zachcianką, udała się do kuchni, gdzie przygotowała wszystko, czego w danej chwili potrzebowała. Wszystko z wyjątkiem cukru, bez którego nie wyobrażała sobie danego napoju. Niewiele myśląc, stwierdziła że skorzysta z sąsiedzkiej dobroci i pożyczy odrobinę od sąsiada, mieszkającego naprzeciwko. Znajdując się na korytarzu, dziewczyna przeczesała dłońmi długie blond włosy i naciskając dzwonek, wzięła głęboki wdech. Gdy po chwili drzwi w końcu się otworzyły, Saraya zaniemówiła dostrzegając przed sobą wspomnianego gdzieś wcześniej Jaydena Hemswortha.
Zaskoczenie, które pojawiło się na twarzy blondynki, zostało szybko zastąpione przez zadziorny uśmiech, czający się w kąciku jej ust. - Nie sądziłam, że pierwszą osobą, na jaką tutaj wpadnę, będziesz właśnie Ty...- Mruknęła, wywracając przy tym zabawnie swoimi błękitnymi oczyma.

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

W przeciwieństwie do Sary, Jayden nie mógł narzekać na życie, jakie prowadził. Od dnia narodzin otoczony był miłością rodziców, którzy obracali się w kręgach elity Seattle. Nie ulegało wątpliwości, że dzięki temu z jakiej rodziny się wywodził, wejście w dorosłość było dla niego znacznie łatwiejsze. Nie musiał martwić ani o studia, za które płacili rodziciele, ani o rzeczy materialne, na które było go zwyczajnie stać. Kupno lokalu pod wymarzone studio fotograficzne nie stanowiło problemu; tak samo jak mieszkania, które zakup obecnie miał w niedalekich planach. Nigdy nie brakowało im pieniędzy, dzięki czemu zawsze mógł pozwolić sobie na więcej niż jego rówieśnicy, nawet jeśli starał się nie wykorzystywać swojej pozycji społecznej. Oczywiście w porywach egoizmu, jakim niewątpliwie się odznaczał, zdarzały mu się odstępstwa od pierwotnych założeń i zasad, którymi usiłował się kierować, jednak były one na tyle rzadkie, że nie przywiązywał do nich dużej wagi. W zasadzie było mało rzeczy, którymi przejmował się Hemsworth, a hierarchia jego wartości była mocno zakrzywiona. Nic więc dziwnego, że mimo łatwości w nawiązywaniu relacji, dopuszczał do siebie tylko nieliczne osoby. I ciężko powiedzieć czy to szczęście, czy może jednak pech sprawił, że w tym gronie znalazł się Sirius Bosworth. Ten, którego Jayden obecnie jednocześnie kochał i nienawidził.
Z głośnym, jakby pełnym bólu jękiem przewrócił się z brzucha na plecy, czemu towarzyszył grymas niezadowolenia, kiedy pierwsze promienie słońca dosięgnęły jego twarzy. Wciąż pogrążony w półśnie zacisnął mocniej powieki, zaraz przysłaniając oczy ręką. Rzeczywistość, która wdzierała się do umysłu szatyna objawiała się pulsującym bólem głowy oraz suchością w ustach. Instynktownie przesunął językiem po spierzchniętych wargach, lecz to tylko spotęgowało uczucie pragnienia. Wody. Wody i aspiryny nawoływał organizm, choć ciało będące obecnie strukturą niepodatną na jego potrzeby, bezwładnie leżało na miękkim materacu.
- Kurwa - było to pierwsze słowo, a przy tym i reakcja, kiedy pomieszczenie wypełnił uporczywy dźwięk, którego nie dało się pomylić z niczym innym. - Kurwa, Bosworth! - krzyknął, zaraz tego żałując tego czynu, który jedynie pogłębił naturalne skutki wypicia zbyt dużej ilości alkoholu. Odpowiedziała mu cisza, którą ponownie zakłócił dzwonek do drzwi. Otworzył usta, aby osobie, która starała za metalową barierą oznajmić, że już idzie, jednak ostatecznie porzucił ten pomysł, zwyczajnie wstając. I choć czynność ta wywołała u Jay'a fizyczny ból, bo zmusił zastałe mięśnie do ruchu, to jednak była mniej dotkliwa niż darcie mordy.
- Ja pierdole - trzecie z kolei przekleństwo przeszyło powietrze, zupełnie jakby chłopak nie znał innych, mniej wyszukanych słów. Ich zasób miał ogromny, chociażby z tego względu, że rodzice zawsze przykładali wagę do jego wychowania, zmuszając do udziału nie tylko w lekcjach dykcji, ale również do nauki języków, tyle tylko, że zdaniem młodego Hemsworth'a nic lepiej nie wyrażało jego obecnych uczuć, jak kolokwializmy pochodzące z rynsztoka.
Drapiąc się po nagiej klatce piersiowej, otworzył drzwi pozwalając by jeszcze jedno - Kurwa - wydobyło się spomiędzy jego warg. Przeczesał dłonią włosy, na których panował artystyczny nieład, jawnie, podobnie jak postawa Jayden'a, wskazując, że właśnie opuściła łóżkowe pielesze.
- Czego? - warknął, zupełnie nieświadomy tego z kim ma do czynienia, ponieważ jasne talerze oczu chłopaka skupiły się na stopach odzianych w różowe, puchate kapcie, na widok których ściągnął brwi. Ziewnął przecierając oczy palcem wskazującym, by następnie z wrodzoną nonszalancją oprzeć rękę o ciemną framugę. Przemknął spojrzenie po zgrabnej, kobiecej sylwetce, poświęcając odrobinę więcej swojej uwagi strategicznym jej punktom, ostatecznie zatrzymując się na ładnej twarzy. Zrobił to dokładnie w tym momencie, w którym z różowych ust dziewczyny padły pierwsze słowa.
Ciężko jest określić, co dokładnie czuł Jayden, gdy dotarło do niego kim jest stojąca przed nim blondynka, niemniej minę miał conajmniej głupią. W pierwszej sekundzie pomyślał, że wciąż jeszcze pogrążony jest w pijackim śnie, a jego otumaniony alkoholem umysł, postanowił przywołał postać przyjaciółki, z którą nie miał styczności od kilku miesięcy. W końcu zawsze go pociągała, a wspólnie spędzone, upojne chwile wspominał z pewnym sentymentem i mgłą przesłaniającą niebieskie tęczówki, w dodatku ostatnio nie miał czasu na podryw więc pierwotne potrzeby mogły dawać o sobie znać.
- A co ty… to sen? - zapytał w odpowiedzi, wyraźnie zdezorientowany.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gdyby tylko okoliczności były odrobinę przychylniejsze, Saraya z całą pewnością nie pomyślałaby, o tak raptownym nawiązywaniu jakichkolwiek sąsiedzkich relacji. Niestety, jak widać na załączonym wcześniej obrazku, potrzeba spożycia tak bardzo pożądanej przez nią kawy, okazała się silniejsza od wątpliwości, ogromu wciąż czekających na rozpakowanie kartonów, czy nawet najzwyklejszego w świecie lenistwa. Owszem, jeśli dziewczyna miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że kierując się do mieszkania najbliższego sąsiada, gdzieś tam wewnątrz niej, kiełkowało drobne poczucie niepokoju. W końcu nigdy nie wiadomo na kogo w rzeczywistości można trafić. Jednak w takiej sytuacji jak ta, strach był zupełnie niepotrzebny.
Blondynka przekonała się o tym w momencie, kiedy to jej oczom, ukazała się tak dobrze znana postać Jaydena Hemswortha. Mierząc chłopaka dość wymownym spojrzeniem, z czym oczywiście zupełnie się nie kryła, Hampton z uznaniem stwierdziła, że minione miesiące w żaden sposób nie wpłynęły negatywnie na jego przyjemną dla oka sylwetkę, a biorąc pod uwagę fakt, iż widywała go w negliżu niezliczoną ilość razy, nie było tutaj mowy o jakiś omamach, czy pomyłce.
Słowa, które wyraźnie zdezorientowany brunet wyrzucił z siebie tym charakterystycznie zaspanym głosem, sprawiły że uśmiech na twarzy Sary znacznie się powiększył. Dziewczyna zmniejszyła ten i tak już niewielki dzielący ich dystans, po czym zbliżyła usta do jego ucha, aby wyszeptać te oto słowa:
- A co, śniłeś o mnie? - Zapytała szeptem i powracając do niego spojrzeniem, zatrzymała swój wzrok na należących do niego nieco spierzchniętych ustach, w tym samym czasie, mimowolnie wspominając ich smak. - Dobrze wiesz, że bardzo łatwo możemy to sprawdzić, prawda? - Dodała cichutko, zupełnie tak, jakby zdradzała chłopakowi największy ze swoich sekretów. Droczyła się z nim co było jasne, skrzętnie wykorzystując na swoją korzyść targającą nim dezorientację. Nie myśląc zbyt wiele, młoda Hampton zgrabnie prześlizgnęła się do wnętrza mieszkania, zostawiając Jaydena za sobą. Z wyraźnym zaciekawieniem, poczęła się również rozglądać po niewielkim, połączonym z kuchnią salonie, który ku jej zdziwieniu był naprawdę ciekawie urządzony. Ileż ona by dała, aby wynajmowana przez nią kawalerka, wyglądała choćby w połowie tak dobrze, jak ta, w której obecnie przebywała? Niestety, czekało ją sporo pracy i zaangażowania, żeby doprowadzić swoje mieszkania do stanu, jaki by ją zadowalał, ale nie to było teraz najistotniejsze.
- To jak będzie, Hemsworth? Będziesz tak stał i gapił się zastanawiając, czy jestem tylko wytworem Twojej wybujałej wyobraźni, czy może zechcesz odrobinę się wysilić i to sprawdzić? - Rzuciła zadziornie, w międzyczasie zsuwając z ramion skórzaną kurtkę, którą następnie rzuciła niedbale na znajdującą się nieopodal sofę. Saraya celowo prowokowała i podjudzała swojego przyjaciela. Uwielbiała to robić i nawet biorąc pod uwagę jego zdziwienie, nie widziała powodu, dla którego miałaby odmówić samej sobie tej przyjemności. - Stęskniłam się za Tobą, a Ty nawet się ze mną nie przywitałeś. Nieładnie Jayden, bardzo nieładnie...- Zacmokała z rozbawieniem, opierając się plecami o ścianę. Połączenie rozgrzanej skóry z chłodną nawierzchnią, wywołało u niej przyjemny dreszcz. Bawiąc się kosmykiem swoich długich blond włosów, który swobodnie, acz leniwie oplatała wokół palca wskazującego, Saraya wciąż nie odrywała wzroku od gospodarza, jakiemu to zwaliła się na głowę bez uprzedniego powiadomienia, ale chyba nie wyglądał na takiego, któremu owy fakt jakoś szczególnie by przeszkadzał, czyż nie?

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Początkowe zaskoczenie wywołane widokiem Sarayi nie ustąpiło tak szybko, jak można było się tego spodziewać, choć bliskość dziewczyny oraz zmysłowy szept, jakim uraczyła go na powitanie, wywołały spięcie mięśni, zmuszając Jayden'a, by nie tylko zacisnął palce w pięść, ale również przygryzł dolną wargę. Mimochodem powietrze wokół wypełniła słodka woń ananasa, na chwilę, zupełnie nieświadomie, się jej poddał, przymykając powieki. Doskonale znał ten zapach, który zawsze nosił na sobie znamię czegoś jeszcze, czego w ciągu tych wszystkich lat ich znajomości nie potrafił odgadnąć. Natomiast panna Hampton nie była skora do zdradzenia swojego sekretu, nawet jeśli niekiedy, zwłaszcza w chwilach, gdy leżeli razem w łóżku, a on rozkoszował się jej obecnością, doprowadzał Jayden'a do szału.
- Może - rzucił, jakby od niechcenia, wzruszając przy tym ramionami, w odpowiedzi na pytanie, po raz kolejny przeczesując dłonią włosy, jednak nie mógł odmówić sobie zawadiackiego uśmieszku, który wkradł się na jego usta, unosząc kąciki ku górze. Pozwolił, aby go minęła, jednak sam jeszcze przez chwilę pozostał w miejscu, próbując odzyskać panowanie nad własnym ciałem. Oczywiście, to nie chciało z nim współpracować, wywołując naturalną dla Jayden'a złość. Ta ogarniała najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie, pozbawiając racjonalnego myślenia, choć to zaburzane było również przez inne bodźce, na które był zwyczajnie podatny.
Sapnął, opuścił ramiona, mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem, co zagłuszone zostało przez drzwi, którymi trzasnął; natychmiast na twarzy szatyna pojawił się grymas bólu. Niespodziewana wizyta wytrąciła go z równowagi, pozwalając na chwilę zapomnieć o skutkach wczorajszej libacji alkoholowej, niestety te obecnie były dużo bardziej dotkliwsze niż kilka minut wcześniej, kiedy niebezpiecznie balansował na granicy jawy i snu. Zanim odwrócił się w kierunku blondynki, nadymał policzki niczym chomik, który magazynuje jedzenie na później, aby zaraz wypuścić z nich powietrze, czemu towarzyszył charakterystyczny syk, choć był na tyle cichy, że tylko on mógł go usłyszeć. Przez kolejne kilka sekund wpatrywał się z głupią miną w Sar, wciąż niepewny, jakby nadal rozważał to, czy nie jest ona wytworem jego wyobraźni. Miał do tego pełne prawo, gdyż była ostatnią osobą jaką spodziewał się zobaczyć w drzwiach mieszkania Siriusa - co tu robiła? Pytanie to nieustannie majaczyło Jayden'owi w myślach, choć ostatecznie nie zdążyło jeszcze odpuścić jego ust. Nadal czuł się skołowany, do tego długa noc nie pozwoliła wystarczająco wypocząć, a pozostałość wypitych trunków nadal krążyła w jego żyłach. Wszystko to sprawiało, że nie myślał tak jasno, jak powinien, co dawało Sarayi przewagę, jaką rzadko można było zdobyć w towarzystwie Hemsworth'a.
Nie odpowiedział, jedynie lekko się uśmiechając. W innych okolicznościach bez wątpienia skorzystałby z okazji, która rozbrzmiewała w głosie dziewczyny, lecz teraz czuł przede wszystkim potrzebę dojścia do porządku ze swoim ciałem. Palące pragnienie po raz kolejny dało o sobie znać, tym razem zmuszając do reakcji. Otworzył jedną z szafek, z której wyciągnął szklankę. Tę uzupełnił wodą, wypijając jej całą zawartość jednym haustem. Uzupełnił szkło kolejną porcją bezbarwnej cieczy, której nawet nie tknął. Odwrócił się, opierając o kuchenny blat.
- A ty się pożegnałaś? - zapytał z wyrzutem, który ustępując miejsca zaskoczeniu, wymalował się również w jasnych talerzach oczu chłopaka. Wciąż miał za złe Hampton, że postanowiła tak po prostu wyjechać bez słowa, a teraz miała czelność pojawiać się bez zapowiedzi.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Jeśli dziewczyna miałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że dzięki tak jawnej dezorientacji Jaydena, odczuwała pewnego rodzaju satysfakcję. Nie często można było oglądać go w takim stanie. Zawsze pewny siebie, momentami arogancki, nigdy nie grzeszył skromnością. Właśnie za to Sara lubiła go najbardziej, ponieważ dostrzegała w swoim przyjacielu wady i cechy charakteru, które ona sama posiadała. Nic więc dziwnego w tym, że tak szybko udało im się odnaleźć wspólny język, który swoją drogą, zaprowadził ich prosto do łóżka. Cóż, niektórzy powiadali, że nie można było mieć ciastka i jeść ciastko jednocześnie. Saraya nie do końca się z tym zgadzała, ponieważ będąc z tym konkretnym chłopakiem tak się właśnie czuła...
- Tak, tak...przecież ktoś taki, jak Jayden Hemsworth nigdy otwarcie nie przyzna się do tego, że czasami zdarza mu się myśleć o tym, jaki kolor majtek ma dzisiaj na sobie jego przyjaciółka, albo że zdarza mu się zatęsknić za nią, gdy nie ma jej obok. To by było nie do pomyślenia. - Prychnęła, wywracając przy tym zabawnie swoimi jasnobrązowymi oczyma. Blondynka wciąż stała w tym samym miejscu i z uwagą przyglądała się poczynaniom swojego towarzysza. - Kac morderca, nie ma serca...- Mruknęła przekornie, zdając sobie sprawę z tego, w jak kiepskim stanie w rzeczywistości był chłopak, czując się zapewne jak przysłowiowe gówno. Pokręciła tylko głową, po czym odpychając się od ściany, ruszyła w jego kierunku.
Słowa, które usłyszała z ust Hemswortha dały jej nieco do myślenia i poczęły budzić poczucie winy. Co, jak co, ale Sarze nie spodobało się to praktycznie wcale. - Twój wyrzut nie jest do końca w porządku, Jayden. Dobrze wiesz, że każde z nas chodzi swoimi własnymi ścieżkami. Przyjaźnimy się to fakt, ale nie mówimy sobie wszystkiego i nie próbuj mówić, że tak nie jest, bo w tym duecie więcej rzeczy zatajasz właśnie Ty, nie ja. - Hampton w ten oto sposób skwitowała ostatnie wypowiedziane przez bruneta zdanie. W żadnym razie nie chciała się kłócić, przemawiając do niego spokojnym, kojącym wręcz tonem głosu, ale jednocześnie była pewna swoich słów, czując wewnętrzną potrzebę wyjaśnienia sytuacji.
- Poza tym, to nie było planowane. W tamtym czasie nie miałam pojęcia, że wyjadę. Po prostu nagle poczułam, że muszę coś zmienić. Spakowałam się i przyjechałam do Seattle, to wszystko. - Dodała zgodnie z prawdą, po czym podeszła do chłopaka i po prostu mocno go przytuliła. Sara naprawdę za nim tęskniła i nie miała oporów przed tym, aby mu tę tęsknotę okazać. - Nie gniewaj się na mnie Jay. Przepraszam, jeśli swoim nagłym wyjazdem sprawiłam Ci jakąś przykrość. - Odparła, wydając przy tym z siebie ciche westchnienie. - Nie chcę się sprzeczać, nie po to tutaj przyszłam. W prawdzie chciałam pożyczyć trochę cukru, ale już nie jest mi potrzebny, bo...- Urwała wpół zdania, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. -...Ciebie potrzebuję bardziej. - Wyznała zupełnie nie kryjąc się z pożądaniem, jakie wobec niego czuła. Tak właśnie działał na nią Jayden, nie chciała i nie potrafiła mu się oprzeć.
- Nie wyglądasz najlepiej. Przydałaby Ci się odrobina orzeźwienia. - Mówiąc to, dziewczyna powoli sunęła dłońmi po całej długości nagiej klatki piersiowej Hemswortha. - Co powiesz na wspólny prysznic? - Zaproponowała, składając pocałunek na na jego ramieniu, po czym skubnęła delikatnie zębami skórę w tym miejscu. - Jest to oferta limitowana, więc nie zastanawiaj się zbyt długo...- Po tych słowach blondynka niechętnie odsunęła się od chłopaka, swoje kroki kierując prosto do łazienki. Doskonale wiedziała gdzie się ona znajduje, ponieważ jej mieszkanie miało dokładnie taki sam układ pomieszczeń.

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Abstrahując od złego samopoczucia Jayden'a, którego przyczyny należało doszukiwać się w libacji, trwającej do godzin porannych, alkoholowej z Siriusem, to moment, w którym do jego świadomości dotarło z kim ma do czynienia, wcale go nie poprawił. W innych okolicznościach na pewno ucieszyłby się z widoku przyjaciółki, za którą niewątpliwie tęsknił, jednak ta, kilka miesięcy temu wyjechała bez słowa, wymuszając na nim, aby się martwił. Był o to zły, co jawnie manifestował swoją zamkniętą postawą, niewrażliwy na zaczepki, chociaż zazwyczaj, z dziką satysfakcją, im ulegał. Niewątpliwie dla Sarayi stanowiło to jasny sygnał, że w pierwszej kolejności oczekuje wyjaśnień z jej strony, nawet jeśli żadne tego typu polecenie, a tym bardziej prośba, nie opuściło ust chłopaka.
Bycie aroganckim dupkiem - ta łatka już dawno została przyklejona do młodego Hemsworth'a - wiązało się z zachowywaniem pewnych pozorów, nawet jeśli w przypadku Jayden'a wyjątkowo nimi nie były, bo parszywe cechy osobowości zwyczajnie składały się na jego charakter. Zadziwiającym było jednak to, iż niektóre - jeśli nie większość - z dziewczyn nie tylko sądziły, że mogą go zmienić, ale również zakładały, że prezentowane przez niego zachowanie to tylko maska. Na temat szatyna nie można było wyciągnąć bardziej nietrafnych wniosku, nawet jeśli, gdy tego chciał, potrafił być uroczy i czarujący. Niestety nie dziś. Słysząc słowa padające z ust blondynki, pozwolił sobie na kpiący uśmieszek, w pełnej krasie prezentując własną nonszalancję.
- Jakbyś nie wiedziała, że ktoś taki, jak Jayden Hemsworth zawsze otwarcie przyznaje, że CZĘSTO zdarza mu się myśleć o tym, jaki kolor majtek ma dziś na sobie POŁOWA POPULACJI świata - uściślił, nie chcąc by Sar żyła złudzeniami i czuła się wyjątkowo, nawet jeśli w rzeczywistości należała do grona kobiet, do których chłopak podchodził w osobliwy sposób. Z tego też powodu Jay nie odniósł się do drugiej części jej wypowiedzi. Oczywistym było, że nie tylko za nią tęsknił, ale przede wszystkim się martwił. Miał możliwości, by wrażenie problemów, jakie mogła mieć Hampton, okazać jej nie tylko wsparcie, ale i pomoc. Tym bardziej nie potrafił zrozumieć, dlatego ich spotkaniu towarzyszył przypadek. Dziewczyna doskonale wiedziała, że Jayden wychował się w Seattle i zamierza fan wrócić, mogła się odezwać.
W przeciągu kilku minut złość, zmieniła się w gorczy, wywołaną żalem do przyjaciółki. Jej posmak poczuł na koniuszku języka, a może była to żółć, która podeszła mu do gardła, wraz z komentarzem Sary? Upił łyk wody, aby pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, bo to dodatkowo paliło go w gardło. Badawcze spojrzenie niebieskich oczu, wciąż utkwione było w blondynce, śledząc nawet te najsubtelniejsze jej gesty. Nie ulegało wątpliwość, że każdy z nich przepełniony był wrodzoną, zupełnie niewymuszoną gracją. Były to niuanse, na które zwracał uwagę, czasem nawet nieświadomie.
Słysząc zarzuty wysunięte w jego kierunku, mocniej zacisnął palce na szklance, jednocześnie marszcząc czoło. Saraya, jak miał to w zwyczaju z premedytacją pozbawiła siebie poczucia winy, wywołując je w chłopaku, choć nie odczuł ich tak dotkliwie, jak powinien. Miała rację, czemu nie mógł zaprzeczyć. Cześć z jego życia dla blondynki wciąż okryta była kurtyną tajemnicy, co wynikało nie tylko z tego, że cenił sobie prywatność, ale również z faktu, że nie chciał, aby to z jakiego kręgu osób wywodzi się jego rodzina, wpłynęło na relacje z innymi ludźmi. To podejście dla osób takich, jak Jayden wydawało się naturalnym, nawet jeśli w przypadku Hampton, z którą się przyjaźnił - i nie tylko - było to krzywdzące. Odstawił szklane naczynia na blat, krzyżując ręce na piersi. Cmoknął dwa razy.
- Co nie zmienia faktu, że to ty milczałaś tyle czasu, a nasze spotkanie to czysty przypadek, bo ja nawet tu nie mieszkam - burknął w odpowiedzi, bo tak naprawdę większym prawdopodobieństwem było, że Sar spotka w drzwiach nieznanego sobie Siriusa niżeli jego. Jadyden zawsze miał problem z wyrażaniem własnych emocji, na szczęście Saraya znała go na tyle dobrze, by wiedzieć, że wypowiedziane przez niego zdanie nosiło na sobie znamię troski z jaką podchodził do jej osoby. On również nie zamierzał wdawać się z nią w kłótnie, aczkolwiek nie umiał darować sobie wyrzutów, które, gdyby nie wypowiedział ich na głos, trawiłyby go od środka.
Starał się być nieugięty. Prezentować się w najgorzej z możliwych wersji, jednak kiedy blondynka do niego podeszła, zaraz zaciskając drobne ramiona a jego ciele, nie potrafił nie odpowiedzieć na ten gest. Jeszcze tylko chwila wahania, będąca formą nauczyki, zanim przycisnął ją do siebie, twarz chowając w zagłębianiu między szyją a obojczykiem. Uśmiechnął się pod nosem, przymykając powieki, kiedy wokół poczuł znajomą woń ananasa. Wypuścił dziewczynę dopiero po dłuższej chwili, rozkoszując się jej bliskością, wiedząc, że obecnie nie mogą pozwolić sobie na nic więcej. Wystarczyło, że myśl ta pojawiła się w umyśle Hemsworth'a, gdy Saraya zabrała głos, nastomiast wypowiedziane przez nią słowa, sprawiły, że spomiędzy ust Jayden'a wydobył się zwierzęcy warkot.
-Wredna - sapnął pod nosem, automatycznie spinając mięśnie. Znała jego najczulsze punkty i wiedziała w jakim momencie najlepiej wykorzystać swoją wiedzę. Mocniej nacisnął na drobne, kobiece ciało, na którym prawa dłoń Jayden'a znajdowała się między łopatkami, a druga na biodrze; zacisnął na nim palce.
- Hampton, nie prowokuj - wetknął, wypinając biodra do przodu, kiedy na skórze poczuł delikatne szczypniecie. Nie tylko cierpliwość chłopaka szybko się kończyła, ale również prędko porzucał swoje pierwotne założenia, na rzecz instynktu. Obecnie ten powiadału mu, że powinien ruszyć za Sarayą, jednak była ona jego przyjaciółką, więc nie mógł traktować jej, jak podrzędnej, nic nieznaczącej panienki. Zaparł się, głównie dlatego, że relacja z dziewczyną stanowiła jedną z ważniejszych w jego życiu. Mimo to, poszedł za blondynką w stronę łazienki, lecz zatrzymał w drzwiach sypialni opierając o ich framugę.
- Nie wierzę ci, że to oferta limitowana - zaśmiał się - Dlatego skorzystam z niej innym razem, a teraz proponuje kawę i kilka słów wyjaśnień z twojej strony - wyszedł z kontrpropozycją, która nie była nawet w małym stopniu tak kusząca, jak wspólny prysznic, aczkolwiek wydawało się, że rozmowa jest im potrzebna, by pozbyć się tego nieprzyjemnego napięcia wywołanego przez niewypowiedziane słowa.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Dziewczyna nie byłaby sobą, gdyby nie chciała skorzystać z tak dogodnej okazji do baraszkowania z Hemsworthem. W końcu, jakby na to nie spojrzeć, po raz ostatni spali ze sobą przeszło pół roku temu. Wtedy to właśnie Saraya tymczasowo oczywiście, zrezygnowała z ich układu, gdy postanowiła związać się z Tomem. W tamtym czasie, wydawało jej się, że w końcu znalazła kogoś, z kim mogłaby na stałe związać swoją przyszłość. Zdarzało jej się nawet, w sekrecie snuć co do tego plany, lecz jak widać na załączonym obrazku, czas i powstałe po drodze komplikacje, szybciutko zweryfikowały łączące tę dwójkę uczucie.
Decydując się na przenosiny do Seattle, Hampton przeprowadziła poważną rozmowę ze swoim chłopakiem. Zaproponowała nawet, aby ten przeniósł się tam razem z nią. Niestety Tomas, nie był zainteresowany jakimikolwiek przenosinami, a Sarę z kolei nie interesował związek na odległość. Dlatego ostatecznie, blondynka zakończyła ich związek i wyjechała, nie oglądając się za siebie. Jayden znał ją wystarczająco dobrze, aby móc bez trudu powiązać ze sobą owe fakty, nie musząc przy okazji nawiązywać do owego tematu. Być może Sar łamała wszelkie zasady przyzwoitości, sypiając z własnym przyjacielem, lecz za każdym razem, gdy próbowała budować z kimś swoje życie, rezygnowała z tej niewątpliwej przyjemności, będąc lojalną wobec swojego partnera. Młoda kobieta nigdy nie łączyła tych dwóch rzeczy ze sobą.
- Czekaj, co? - Rzuciła po dłuższej chwili, gdy dopiero wtedy, dotarł do niej sens wypowiedzianych przez chłopaka słów. - Jeżeli Ty tu nie mieszkasz, to czyje jest to mieszkanie? - Zapytała, będąc wyraźnie zdezorientowaną powstałym nieporozumieniem, co zresztą było doskonale widoczne chociażby po wyrazie jej twarzy i tej charakterystycznej zmarszczce, która pojawiała się na kobiecym czole za każdym razem, gdy intensywnie nad czymś rozmyślała.
- Tylko nie mówi mi, że...- Urwała wpół zdania, z przerażeniem przypuszczając, iż owe lokum może należeć do potencjalnej dziewczyny Hemswortha, co tłumaczyłoby jego obecność w tym miejscu. Świadomość tego, nie bardzo przypadła jej do gustu tym bardziej, że przed momentem otwarcie uwodziła przyjaciela, bezceremonialnie oferując mu swoje wdzięki i upojne chwile, które mogliby spędzić wspólnie. Poczucie zażenowania momentalnie uderzyło w nią ze zdwojoną siłą, wywołując nieprzyjemny skurcz w żołądku. Na całe szczęście, druga część wypowiedzi Jay'a rozwiała wszelkie wątpliwości, a co najważniejsze przywróciła Sarze uśmiech, który już w następnej sekundzie ponownie zagościł na jej twarzy.
- Czasami bywasz naprawdę okropny. Weź mnie nie strasz, okej...- Po tych słowach, Hampton sprzedała chłopakowi kuksańca prosto w ramię, po czym niechętnie wróciła do części z aneksem kuchennym. Tam zajęła miejsce na blacie znajdującego się nieopodal stołu, krzyżując nogi w kostkach. - Poproszę kawę, mocną. Taką, która postawi mnie na nogi, bo ledwo na nich stoję. - Mruknęła, pocierając dłonią obolały kark. Dziewczynie nie bardzo podobała się wizja trudnej rozmowy, ale wiedziała, że jest mu winna wyjaśnienia.
- Wszystko się spierdoliło, Jay...- Zaczęła tym niezbyt optymistycznym akcentem, wydając przy tym z siebie ciche westchnienie. - Kiedy zmarła babcia, cała odpowiedzialność nagle spadła na mnie. Na jej pogrzebie, pojawiła się moja matka. Oczywiście pijana w trzy dupy. Awanturowała się, żądając jakiegoś pożal się boże spadku, który wcale jej się nie należał. - Pokręciła tylko głową, wywracając przy tym oczyma. - Głupia myślała, że po jej śmierci zgarnie wszystko dla siebie i wprowadzi się do domu, robiąc z niego swoją kolejną melinę. - Prychnęła z jawną goryczą w głosie. - Na całe szczęście babka zapisała spadek mi, ale ja nie mogłam pogodzić się z jej odejściem. W pierwszym odruchu, chciałam sprzedać dom i kupić coś tutaj na miejscu, ale nie mogłam tego zrobić. Sebastian wciąż studiuje, a Summer dopiero kończy liceum. Nic dziwnego, że nie byli zachwyceni moim wyśmienitym pomysłem. - Wzruszając nieznacznie ramionami, Saraya zacisnęła dłonie w pięści, odwracając swój wzrok od Jaydena. Naprawdę ciężko jej było o tym mówić. Zwłaszcza, że nie miała w zwyczaju aż takiej wylewności.- Oboje chcieli pozostać w Chicago, więc ich tam zostawiłam, licząc na to, że chociaż Tom do mnie dołączy. Cóż... przeliczyłam się. Nie chciał zmian w swoim idealnym życiu, a ja nie byłam skłonna kontynuować związku na odległość. Znasz mnie i wiesz, że na dłuższą metę, to by była dla mnie męczarnia...- Tak młoda Hampton skwitowała powstałe w jej życiu zamieszanie.

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

Bez wątpienia seks odgrywał znaczącą rolę w życiu młodego Hemsworth'a, a ten z Sarayą zawsze zaliczał się do udanych, niemniej widząc ją w drzwiach siriusowego mieszkania prawie natychmiast - gdy pierwszy szok minął - zrozumiał, że nie pojawiła się w nich bez powodu i na pewno nie był nim cukier, którego zabrakło jej do kawy. Przyjazd do Seattle, podobnie jak dla Jayden'a, tak i również dla blondynki był znaczącą zmianą w życiu, a takich nie podejmuje się dla własnego kaprysu.
Początkowo ulegając emocjom, w których przede wszystkim przeważał żal, nie poruszał kwestii dotyczących tego, dlaczego jest tu, a nie w miejscu, gdzie wydawało się, że układa sobie nie tylko swój świat, ale przede wszystkim życie u boku ukochanego mężczyzny. Tak naprawdę szatyn od początku nie przepadał za Tomem, który jego zdaniem nie był odpowiedni dla Sary, jednak nigdy otwarcie nie powiedział o swoich odczuciach. Ich relacja była banalnie prosta, przy czym opierała się przede wszystkim na przyjaźni; on jako przyjaciel, jedyne czego mógł oczekiwać to tego, by dziewczyna była szczęśliwa i wydawała się taka być. Co się zmieniło? Odpowiedź wydawała się prosta, ale póki co nie chciał jej udzielać, wolał usłyszeć ją z różowych, dziewczęcych ust.
Uśmiechnął się zawadiacko, widząc malujące się na twarzy Sary zdziwienie, kiedy napomknął, że mieszkanie nie należy do niego, chociaż przez głowę nie przeszła mu myśl, która prawie natychmiast zrodziła się w umyśle blondynki. Naprawdę sądziła, że jakaś panienka mogła, do tego stopnia, usidlić Jayden'a Hemsworth'a? Prychnął widząc konsternację na jej twarzy.
- Siriusa, nie wiem czy go pamiętasz. Ma takie charakterystyczne, kręcone włosy - odpowiedział prawie natychmiast, pociągając za własne kosmyki. Próbował w ten sposób skierować jej wspomnienia na właściwą osobę, wszakże miała okazję poznać Bosworth'a, kiedy ten przyjeżdżał na wakacje do Australii, tylko czy go pamięta?
Na ogół potrafił w jej zachowaniu nie tylko dostrzec subtelne zmiany, ale przede wszystkim odgadnąć z czego wynikają, jednak w momencie kiedy w brązowych tęczówki wymalowało się coś na kształt strachu, nie rozumiał. Ściągnął brwi, pozwalając, by na gładkim do tej pory czole, pojawiły się trzy poziome zmarszczki. Odruchowo, co robił niezwykle rzadko, przygryzł wewnętrzną stronę policzka.
- Nie strasz czym? - zapytał w odpowiedzi. I choć na co dzień odznaczał się nieprzeciętną spostrzegawczością, to bywały momenty, zupełnie jak ten, w których wydawał się być równie niedomyślny, co ślepy. Oczywiście przyjął uderzenie, wydając z siebie teatralny jęk bólu, a dla podkreślenia tego, jak bardzo cierpi, dodatkowo rozmasował miejsce uderzenia, podchodząc do szafki z której wyjął dwa kubki. Między nimi znalazł koronkowe majtki, na widok których zaśmiał się, pozostawiając je na miejscu. Położył kolorowe szkło na blat, jednocześnie wstawiając czajnik na wodę.
W tym byli do siebie podobni - oboje nienawidzili trudnych rozmów, zwłaszcza tych, które dotyczyły ich osoby. Zdecydowanie łatwiej było słychać o problemach innych, chociaż dla Hemsworth nawet było kłopotliwe, bo choć miał w sobie wiele empatii, to nie nadał na pocieszyciela, a przynajmniej nie zgodnie z definicją tego słowa.
W chwili, gdy pierwsze zdanie opuściło usta Hampton, zamiast po saszetkę z herbatą, sięgnął po jedną z butelek z wysokoprocentowym trunkiem; wyłączył czajnik.
- Pij - rozkazał wcześniej uzupełniając kubek… wódka - skąd Bosworth miał wódkę? Jayden nie omieszkał zapytać o to przyjaciela, jednak teraz od odpowiedzi na to pytanie, ważniejsza była Saraya, na której skupić całą swoją uwagę, w milczeniu słuchając tego, co ma do powiedzenia. Historia nie była zbyt szczęśliwa i widać było, że odbiła na dziewczynie swoje piętno, jednak, jak to miał w zwyczaju, Jayden nie wiedząc, jak powinien się w takiej sytuacji zachować, najpierw powiedział subtelne - Pierdol to by następnie wypić zawartość własnego kubka; był okropny w smaku. Niemniej alkohol w takich przypadkach był najlepszym lekiem.
- Ten kretyn i tak nie był ciebie wart. - mruknął, zdobywając się na odwagę, by wyrazić własną opinię. Skoro nie byli już razem, mógł pozwolić sobie na więcej, a może w jakiś sposób pomoże przy tym przyjaciółce? - Wiesz, że nie jestem idealnym ramieniem do wypłakiwania się. Dobrze zrobiłaś, że postanowiłaś wyjechać i poniekąd odciąć się od tamtego gówna - pochwalił podjętą przez dziewczynę decyzję, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, iż nie było jej łatwo. - Wiesz, że w każdej kwestii możesz na mnie liczyć, jeśli potrzebujesz pracy, mogę zatrudnić cię u siebie albo firmie rodziców, to zawsze coś na początek - zaproponował, poniekąd zdradzając przed nią jedną z rzeczy, o której nie miała o nim pojęcia. Był dupkiem, co do tego miała pewność, ale był bogatym dupkiem.

autor

-

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Oczywiście, że Saraya pamiętała chłopaka, do którego w ostatecznym rozrachunku należało owe mieszkanie. Z całą pewnością nie były to żadne świeże wspomnienia, a raczej takie, które w miarę upływu czasu, poczęły zachodzić mgłą, lecz wiedziała o kogo chodziło. Sirius był przyjacielem Jaydena. Kimś niezwykłe dla niego istotnym, więc Hampton starała się nawiązać z nim jak najlepszą relację, ale jednocześnie nie potrafiła wyzbyć się z siebie jakiegoś dziwnego poczucia dyskomfortu, gdyż Bosworth mimo wszystko, budził w niej mieszane odczucia. Być może działo się tak dlatego, że chłopak był po prostu specyficzny i znacznie trudniejszy w obyciu, niż Hemsworth. W każdym razie, niezależnie od tych jawnych różnic między nimi, nie była to odpowiednia chwila na to, by jakoś specjalnie rozwodzić się nad tematem związanym z właścicielem owego lokum.
Na kolejne pytanie Jay'a, Sara celowo uniknęła odpowiedzi. W prawdzie, mogłaby z łatwością odpowiedzieć, ale nie sądziła, by jej odpowiedź spodobała się brunetowi. Łącząca ich relacja była specyficzna. Niebanalna, trwała i niezwykle intensywna. Mając to wszystko na względzie, Pani weterynarz nie zamierzała komplikować jej jeszcze bardziej, ale jeśli chciałaby być szczera chociażby w stosunku do samej siebie, to zmuszona była przyznać, że odczuła niezwykłą ulgę, gdy dotarło do niej, iż Hemsworth wciąż pozostaje wolnym strzelcem. Świadomość, że mógłby posiadać w swoim życiu i sercu kogoś innego, była dla niej ciężka do zaakceptowania. Dlatego dla dobra ich obojga, wolała owy fakt zwyczajnie przemilczeć.
Wyznając przyjacielowi prawdę dotyczącą prawdziwych powodów jej wyjazdu, dziewczyna wcale nie poczuła się lepiej. Rozdrapywanie powoli zabliźniajacych się ran bolało. Bolało nawet bardziej, niż byłaby to w stanie przyznać, ale Jayden mimo wszystko zasługiwał na wyjaśnienia, więc udzieliła mu ich na tyle, na ile w danej chwili potrafiła. Widząc kubek wypełniony przeźroczystym, mocnym alkoholem, Saraya uniosła tylko jedną ze swych brwi ku górze, ale nie zawahała się po niego sięgnąć. Niewiele myśląc, po kilku sekundach, upiła spory łyk, który sprawił, że cholernie się skrzywiła. Smak czystej wódki, bez żadnej popitki, był obrzydliwy, ale ta z całą pewnością postawi ją na nogi znacznie szybciej i skuteczniej, niż kawa, o jakiej Hampton zdążyła już zapomnieć.
Na wymowny komentarz Jaydena, Sar mimowolnie uśmiechnęła się kącikiem ust, przeczesując dłońmi swoje długie blond włosy, po tym, jak uprzednio odłożyła oferowany przez niego kubek na stole, na którym swoją drogą wciąż siedziała. - Nigdy go nie lubiłeś, przyznaj się! - Wystrzeliła w niego palcem wskazującym, po czym zachichotała cicho pod nosem. - A może to ze mną jest coś nie tak? Może ja się zwyczajnie do tego wszystkiego nie nadaje? - Odparła, wzruszając tylko nieznacznie ramionami. - Związki w połączeniu ze mną, nie dają żadnych pozytywnych rezultatów. - Stwierdziła, marszcząc zabawnie nos. Młoda Hampton wyraźnie się rozpogodziła, gdy usłyszała poparcie że strony swojego dzisiejszego towarzysza. - Czy to znaczy, że już się na mnie nie gniewasz? - Dopytała z nadzieją w głosie, po czym zsunęła swoje zgrabne cztery litery ze stołu i podeszła do Hemswortha.
- Dziękuję. Dziękuję za to, że jesteś Jay. - Po tych słowach, Saraya czule musnęła ustami policzek bruneta, po czym znów go przytuliła. Cholernie doceniała jego troskę o nią i chęć pomocy. Dlatego dała temu taki, a nie inny wyraz. Stojąc w tej pozycji, urodziwa blondwłosa kobieta, postanowiła podzielić się ze swoim przyjacielem czymś jeszcze. - Jest coś, czego nie zdążyłam Ci przez to wszystko powiedzieć. Dostałam pracę w klinice weterynaryjnej. W końcu robię to, co kocham najbardziej! W prawdzie, nie zarabiam przy tym kokosów, ale na początek w zupełności wystarczy. - Przyznała z entuzjazmem, spoglądając prosto w oczy Jaydena. Po chwili jej wzrok z tych hipnotyzujących tęczówek, przesunął się nieco niżej, zatrzymując na męskich ustach, na których skupiła uwagę zdecydowanie za długo, aby można było nazwać to przypadkiem.
- Emmmm...ja... ja chyba już pójdę. Musisz odpocząć, a na mnie czeka cała sterta kartonów, które wciąż należałoby rozpakować. - Przyznała bardzo niechętnie, gdy zrozumiała, że rzeczywiście powinna się w końcu zebrać do wyjścia, ale jednocześnie w tym samym czasie, nie przesunęła się nawet o krok.

autor

Awatar użytkownika
25
183

Fotograf/współwłaściciel firmy

Hemsworth Company/studio fotograficzne

the highlands

Post

W gruncie rzeczy nie miał pojęcia, jakie relacje łączyły Sarayę i Siriusa, choć nie ulegało wątpliwości, że dla Hemsworth'a oboje byli niezwykle istotnymi osobami w jego życiu. W dodatku skłamałby mówiąc, że w jego podświadomości nie zrodziła się myśl, że ta dwójka, poniekąd, do siebie pasowała, jednak nigdy na głos nie wypowiedział tego, co siedziało mu w głowie - wolał zobaczyć, jak sytuacja rozwinie się sama. Nie zwykł wtrącać się korelacje między innymi osobami, z tego też względu, kiedy Sar spotykała się z kimś - szanował to, jednocześnie usuwając się wówczas trochę w cień.
Oczywiście zdziwiło go to, że dziewczyna postanowiła uniknąć odpowiedzi na pytanie, co skomentował ściągnięciem brwi oraz odrobinę głupim, pytającym wyrazem twarzy, lecz nie zamierzał dociekać, jeśli sama nie znalazła w sobie na tyle odwagi, by wyjawić mu w czym rzecz. Niestety Hemsworth, chociaż mądry i spostrzegawczy z niego facet, jednak nie dostrzegał pewnych, jasnych sygnałów, które zmusiłby go do konsternacji. Nie lubił zastanawiać się nad uczuciami innych, zwłaszcza tymi głębszymi, które mogłoby w jaki sposób wpłynąć na jego rzeczywistość. A jeśli już ktoś zamierzał go takowymi obdarzyć musiał liczyć się z tym, że należało mu o tym powiedzieć wprost.
Zdziwienie porzucił na rzecz nowych emocji, jakie zawładnęły ciałem szatyna, kiedy pierwsze słowa popłynęły z różowych ust przyjaciółki i choć bardzo jej współczuł takiego obrotu sprawy, to nie okazał się zbyt dobrym pocieszycielem, zwyczajnie zmuszając ją do picia. Wychodził z założenia, że alkohol jest dobrym rozwiązaniem na wszystko, bo okazanie jawnego współczucia nie było zupełnie w jego stylu. Hampton, podobnie jak Sirius, musiała być tego świadoma, bo niejednokrotnie przeżywał z nią ból złamanego serca, rzucając się w wir imprez. Tyle tylko, że obecnie sytuacja była nieco inna, a zdając sobie z tego sprawę, poczuł na swoich ramionach ciężar wyrzutów sumienia, które osiadając na nich zmusiły chłopaka, aby podszedł do blondynki, lokując się między jej nogami. Położył dłonie na blacie stołu po obu stronach kobiecego ciała, nachylając się, tak by czołem dotknąć czoła Sary. - Nie zapomnij, że w każdej sytuacji możesz na mnie liczyć, niezależnie od pory dnia i nocy - oznajmił, patrząc głęboko w brązowe oczy. Sekundę później wrócił do poprzedniej pozycji, przybierając obojętną postawę, jakby to, co wydarzyło się chwilę wcześniej, nie miało miejsca. Nie należał do osób zbyt wylewnych, dlatego takie zachowanie, jakie zaprezentował było naprawdę wyjątkowym.
- No jasne, że nie - powiedział szczerze, tak jak tego oczekiwała, ulegając chwilowej wesołości, upił kolejny łyk alkoholu. - Był idiotą, ale jak to mówiąc - miłość oślepia, nie? - zapytał, oczywiście pijąc do tego, że Saraya od razu nie dostrzegła tego, że Tom nie był jej wart. Sam nie był do końca pewny ile prawdy jest w tych, wypowiedzianych przez kogoś słowach, bo sam nigdy nie był zakochany, a jedyny związek, w którym trwał dłużej niż miesiąc, dział się jeszcze w liceum, kiedy był dosyć głupi.
- Teraz to już zaczynasz pieprzyć - stwierdził, słysząc kolejne słowa, z którymi w żadnym wypadku się nie zgadzał. - Nasz związek daje radę - dodała jeszcze, chcąc poniekąd pocieszyć dziewczynę, chociaż ich relację można była określić mianem związku, takiego niebywale dziwnego.
- Może - mruknął, mknąc spojrzeniem po ciele przyjaciółki, a pożądliwy sposób w jaki na nią patrzył, dodatkowo podkreślił obliczaniem ust. Jak zwykle poruszała się z niebywałą gracją, doskonale wykorzystując atuty, jakie otrzymała od matki natury. To sprawiało, że wątpliwości nie ulegało, że zdawała sobie z nich sprawę, dzięki czemu mogła w kilka sekund omotać, kogoś takiego, jak Jayden Hemsworth.
Z uśmiechem przyjął całusa, którego złożyła na jego policzku, jednocześnie kładąc dłonie na biodrach blondynki, na których zacisnął mocniej palce. Lubił czuć przy sobie ciepło kobiecego ciała, a w szczególności tego Sarayi, bo te zawsze automatycznie reagowała na jego dotyk, podobnie jak teraz, kiedy mięśnie dziewczyny lekko się spięły. - Jeśli będziesz chciała zmniejszyć koszty, drzwi mojego mieszkania stoją przed tobą otworem, wcale nie musisz być sąsiadką Bosworth'a, chociaż ten dupek pewnie się ucieszy - powiedział, niejako wysuwając w stronę przyjaciółki propozycję, którą ta zapewne odrzuci, jednak lepiej czuł się, kiedy ją wypowiedział. Z drugiej strony poniekąd zazdrościł Siriusowi takiej sąsiadki, kto by tego nie robił?!
- Poczekaj chwilę, to ci pomogę. Przecież nie będziesz sama nosiła tego wszystkiego - rzucił, zwiększając dystans między nimi, tylko dlatego, że musiał coś na siebie włożyć. Nie mógł paradować w samych bokserkach, nawy jeśli jemu samemu to nie przeszkadzało. - Jestem bardzo silny - oznajmił, a jakby dla podkreślenia tych słów, kiedy ponownie znalazł się przy Sarze, wziął ją na ręce, niosąc pod sam próg mieszkania Hampton.


Koniec

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „138”