WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://i.imgur.com/qmcWFIY.jpeg"></div></div></div>

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

#82

W ciągu ostatnich dni żył w ciągłym amoku niedorzecznych myśli. Większość czynności wykonywał mechanicznie, nie odczuwając względem nich żadnej większej powinności. Biernie uczestniczył w wykładach, uprzednio tworząc chaotyczne notatki na egzaminy, zmieniał parapety w galerii oraz wykonywał projekt salonu kosmetycznego, z którym nadal nie mógł się uporać. W międzyczasie udało mu się sprzedać audi. Własny samochód zastąpił pojazdem należącym do kuzyna z Kennewick, a zarobione pieniądze przeznaczył na spłatę zadłużenia u Charlotty oraz na materiały do dalszego remontu.
Postawił na biurku kubek z ekspresową zupką. Był wieczór, kiedy ostatecznie wysłał wszystkie pliki babce od kwiatów i zajął się końcowym sprawozdaniem. Zdążył napisać trzy linijki, gdy tuż obok pojawił się Jim. Minę miał zdegustowaną, oczy przygaszone, a dłonie wepchnięte głęboko do kieszeni kanciastych spodni. Sirius obrzucił go przelotnym spojrzeniem i uprzednio kręcąc głową, wrócił do pracy.
Nie zamierzał wdawać się w zbędne dyskusję, ponieważ nadal nie uważał mężczyzny za swojego znajomego. Po prostu tolerował jego towarzystwo.
Chyba nie przelecę Melusine – zaczął. Wtedy Sirius głośno cmoknął i zdając sobie sprawę z tych wszystkich nieprzyzwoitych zapędów Jima, ponownie obdarzył go wzrokiem. Czuł się poirytowany, bo ostatnie czego chciał dzisiaj słuchać, to płonne nadzieje Amazona.
Początkowo zamierzał powiedzieć mu, aby spadał, jednak mężczyzna zaczął mówić ponownie, w momencie, w którym z siriusowych ust wypadło głośne „s”.
Sean ją rucha – rzucił konspiracyjnym szeptem, jednocześnie ukradkowo spoglądając w stronę Lunet. Siedziała za biurkiem obok okna ze słuchawkami wepchniętymi w uszy. – Wiesz… Ona dziś wymiotowała! – odezwał się po raz kolejny, a jego twarz przez kilka sekund wyrażała prawdziwe poruszenie. Sirius przygryzł wargę i zacisnął dłoń na kolanie. Był zdenerwowany. – Pewnie jest w ciąży.
To był impuls, kiedy gwałtownie wstał z fotela i uderzył Amazona w prawy policzek. Mężczyzna ugiął się w kolanach w skutych czego wpadł na sąsiednie biurko, zwalając z niego drukarkę oraz stertę papierzysk. To, co kłębiło się we wnętrzu Siriusa w końcu znalazło ujście. Zachował się niewłaściwie, wręcz paskudnie, ale pomimo tego w absurdalny sposób poczuł się o wiele lepiej. W ostatnich dniach ciągle słyszał jakieś plotki o Melusine i Seanie: przytulanie, wspólne dojazdy do pracy, ulubione kwiaty, randka, a teraz domniemana ciąża – w którą oczywiście nie uwierzył. Nie zmieniało to jednak faktu, że w większości pogłosek znajdowało się ziarno prawdy, a relacja tej dwójki wydawała się cały czas przeć naprzód.
Złapał się za boki, jednocześnie głośno wzdychając. Jim, u którego boku znalazła się Lunet, stanął prosto i starł krew z ust. Oboje spoglądali na Siriusa z lękiem, choć to dziewczyna odezwała się pierwsza, nakazując mu wyjść. Posłuchał. Nerwowo zatrzasnął laptop, po czym złapawszy kurtkę opuścił pomieszczenie.
Był w amoku. Zaczęła boleć go głowa, więc, aby zamaskować własną niedołężność, gdy na korytarzu pojawiła się Melusine, obdarzył ją surowym spojrzeniem; dokładnie takim, który świadczył o jego rozeźleniu – czarnym jak smoła i głębokim jak otchłań. Przechodząc obok szturchnął ją ramieniem i udał się w stronę windy.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Zakochanie to dziwny stan - pozbawiony logiki, pełen zakazów i nakazów.
Zakochanie to dziwny stan - towarzyszy mu wiele niezrozumiałych uczuć, niepoprawnych kłótni oraz chwil pełnych namiętności.
Nie sądziła, że pojawienie się jednej osoby w życiu, może wywrócić je do góry nogami, tak samo, jak nie przypuszczała, iż jej odejście, nie przywróci starego porządku. Z każdym dniem coraz dotkliwsze dla Melusine były skutki podjętej - zapewne błędnie - decyzji, która obecnie jawiła się dziewczynie jako kolejny, okrutny żart losu, nawet jeśli ta, wyjątkowo, należała wyłącznie do niej. Chciała, by winę za to ponosił ten burzowy dzień, jej strach czy nawet Sirius, jednak wątpliwości nie uległo, że to właśnie ona była winna. Czuła to każdą komórką, każdym atomem swojego ciała, a serce, z którym rozum w końcu doszedł w tej kwestii do porozumienia, dodatkowo manifestowało ciężar jej przewinienia, próbując wydostać się z klatki piersiowej za każdym razem, kiedy napotykała na swojej drodze Bosworth'a.
Za pierwszym razem nie potrafiła zrozumieć odruchów własnego ciała, bo te absolutnie nie harmonizowały się z tym, czego od siebie oczekiwała; chciała zachowywać cierpliwość, spokój, a przede wszystkim dystans, który pozwoliłby jej na rozwagę w nowej relacji z brunetem. Kiedy po raz kolejny dały o sobie znać, pojęła, że podyktowane są one uczuciami, jakimi wciąż go darzy. Te sprawiły, że bardzo szybko zapomniała czym jest rozsądek, zmuszając brunetkę, by ponownie dała się ponieść emocjom. Skutkowało to tym, że Sirius, zdradzając się przed nią, obdzierając z tajemnicy, jaka trawiła jego trzewia, ostatecznie uciekł. Nie miała pojęcia, jak odebrać jego tchórzostwo. . Zastanowiła się nad tym każdego dnia, przez miniony tydzień, a pojawiające się w umyśle odpowiedzi, wywoływały w nim jeszcze większy mętlik, przyprawiając o ból głowy. Nie wiedziała też, że w tym czasie do chłopaka doszło wiele plotek, i choć te rzeczywiście zawierały w sobie ziarno prawdy, to nie miały nic wspólnego z teoriami, jakie wysnuli o niej i Seanie, współpracownicy. Niestety odbiły się one na zachowaniu Bosworth'a, który zaczął traktować Melusine, jak powietrze, czego nie dało się przeoczyć. Tym większą zagadką było, dlaczego ona - ta która zawsze bez względu na otaczającą ją rzeczywistość, dążyła do konfrontacji i nie dawała za wygraną - nie podjęła próbny wyjaśnienia sytuacji, tylko się do niej dostosowała?
Obojętność to dziwny stan - nie pozwala zapomnieć o uczuciach, prowadząc do walki z samym sobą.
Obojętność to dziwny stan - niby wydobywa z nas to, co najgorzej, ale ostatecznie skłania do realizowania ukrytych pragnień.
Instynktownie pochwyciła spojrzenie przechodzącego Siriusa, dostrzegając, że jego oczy objęła czerń - bezdenna, odpychająca, przerażająca. Był wkurzony. Mówiła o tym surowość z jaką na nią patrzył, spięcie mięśni, żyła pulsująca na skroni, a także uderzenie. W pierwszym momencie wywołało u brunetki szok, jednak ten zaraz zastąpiony został uczuciem bólu, który promieniował aż do łokcia. Chwyciła się za ramię, okrężnymi ruchami rozmasowując je.
To był impuls. Odruchowo spojrzała się do tyłu, widząc jak postać chłopaka znika w windzie. Następnie obróciła na pięcie, sprawiając, że materiał spódnicy zniekształcił się - wygładziła go posuwistymi ruchami dłoni, po czym ruszyła za chłopakiem. Na twarzy Melusine wymalowała się determinacja, minę miała hardą, a w niebieskich tęczówkach widoczna była zaciętość. Nie lubiła przyznawać się do błędów, winę najczyściej zrzucała na innych, nie chcąc dostrzec swoich skaz, jednak zawsze brała odpowiedzialność za własne decyzje oraz czyny. Tym razem nie mogła postąpić inaczej, nie tylko dlatego, że czuła, iż tak trzeba, ale przede wszystkim ze względu na własne uczucia względem Bosworth'a. Wiedziała, że zwlekała zbyt długo.
Metaliczny szczęk drzwi wypełnił przestrzeń, lecz zanim się one zamknęły, w niewielkim pomieszczeniu pojawiła się kobieca, smukła dłoń. Metalowa osłona otworzyła się ponownie, sekunda po sekundzie - każda okupiona była nienaturalnym uderzeniem serca - w niewielkiej przestrzeni znalazła się Pennifold. Tyle tylko, że w chwili, kiedy stanęła tuż obok Siriusa cała pewność siebie z niej uleciała. Dopadły ją wątpliwości, a chęć ucieczki stała się na tyle silna, że musiała zacisnąć dłonie w piąstki, by powstrzymać samą siebie. Instynktownie też przygryzła dolną wargę, zdradzając się ze swoją nerwowością, którą zachowanie bruneta jedynie spotęgowało.
Winda ruszyła, a między nimi zapanowała cisza - ciężka, nieprzyjemna i przepełniona napięciem, które w żadnym wypadku nie świadczyło o wzajemnym pożądaniu. Dziewczyna słyszała nie tylko własny oddech, ale również bicie serca, bo to uderzało w klatkę piersiową z taką mocą, jakby zaraz miało z niej wyskoczyć. W myślach nakazywała sobie, by wziąć się w garść i choć w teorii brzmiało to prosto, tak w praktyce… wzięła głębszy wdech.
- Nie pracuje i w zasadzie nigdy nie przepracowałam dnia w klubie - nerwowo wyrzuca z siebie, tuż przed kolejnym piętrem, gotowa opuścić windę, gdy ta się tylko zatrzyma. Nie chciała roztrząsać z nim tego tematu - chciała tylko, by wiedział. Niestety w tym samym czasie, w którym Mel zrobiła pół kroku naprzód przygotowując się do szybkiej ewakuacji, metalowa konstrukcja wydawał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, szarpnęła, co zachwiało równowagę brunetki, która wpadła na Siriusa i zatrzymała się.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

To niczego teraz nie zmienia – odpowiedział oschle, nie siląc się nawet, aby spojrzeć w kierunku Melusine. Pomimo że w momencie, w którym wydawał się być bardziej opanowany, niż na korytarzu, to z uporem zaciskał dłoń na metalowym trzymadle. Przez nagłe wyznanie dziewczyny poczuł się tak, jakby właśnie stracił grunt pod nogami, jakby jego wnętrzności zaczęły płonąć żywym ogniem. Miał ochotę splunąć tym wszystkim; splunąć żalem i rozgoryczeniem, złością i absurdem otaczającego go rzeczywistości, jednak ostatecznie całkowicie sparaliżowało go dziwne napięcie.
Trzy tygodnie żył w przekonaniu, że poza własnymi winami, do których przyznał się w Kremwerk, istniała również wina leżąca po stronie Melusine. Przyczyniła się ona do ich ostatecznego rozstania. Uważał, że poradziliby sobie z wszystkim, co miało miejsce przed jej pracą; przed jej uporem i zapalczywością, jaką wykazywała w stosunku do posady tancerki. Uważał, że dałby radę się nawet zmienić, choć niewątpliwie byłoby to okraszone oporem i trudem.
Tymczasem Melusine ograbiła go z przekonania do słuszności własnych postanowień, w które wytrwale starał się wierzyć w ciągu minionego miesiąca, a które już niejednokrotnie zostały poddane próbom. W jednej chwili, w chwili w jakiej zrzuciła z twarzy maskę zaczął wierzyć, że dotychczasowe milczenie dziewczyny było kunsztownym kłamstwem.
Mimowolnie się zaśmiał, jakby to wszystko stanowiło element okropnego dowcipu. Oderwał dłoń od rurki. Dwukrotnie ją otworzył i zacisnął, bo przez dwa piętra czuł się wyjątkowo odrętwiały.
We wnętrzu Siriusa panował ferment, który stopniowo dochodził do ładu ze zdrowym rozsądkiem, a jednocześnie wyzwalał w nim osobę, jaką był przed poznaniem Melusine. Przede wszystkim odzyskiwał rezon, dystans do ludzi i naturalną srogość, co dało się już zauważyć podczas ich ostatnich interakcji.
Oparł się bokiem o lustrzaną ścianę, aby w pełnej krasie zaprezentować swoje oblicze dziewczynie. Jego usta zastygły w kpiącym wyrazie, lecz oczy, nieadekwatnie od całokształtu postawy, prezentowały głęboki zawód. Stracił wiarę w cokolwiek, co wiązało się z Melusine i chcąc uchronić się przed kolejnym zranieniem, postanowił po prostu zamknąć się na resztę niespodziewanych okoliczności.
Skrzyżował ramiona, patrząc na nią z rezerwą. Wtem winda zatrzymała się z metalicznym łoskotem, a podłoga zatrzęsła się w posadach, wywołując gwałtowne drżenie wszystkich ścian. Odruchowo umieścił rękę na rurce, lecz w tym samym czasie Melusine z impetem wpadła w jego drugie ramię, które intuicyjnie zacisnął na jej tali. Nagle zgasło światło, choć mrok został prędko rozproszony przez czerwoną, awaryjną żarówkę. Na panelu pojawił się napis awaria – wezwij serwis.
Gdy podłoga przestała się trząść, natychmiast wypuścił brunetkę z uścisku i kilkukrotnie, bardzo nerwowo zaczął naciskać guzik z dzwonkiem, jednak ku jego większemu rozjątrzeniu klawiatura nie działała. Wtedy uderzył otwartą dłonią w drzwi, które rozniosły huk po całym pomieszczeniu. Ponowił tę czynność, lecz poza nieprzyjemnym hałasem z zewnątrz brakowało oznak cudzej obecności; kogokolwiek kto mógłby przyjść im z pomocą.
To jakaś kpina – rzucił znienacka, jednocześnie rozszerzając ramiona tak, że oburącz dotknął sąsiadujących ścian. Stał tyłem odwrócony do Melusine. Czerwone światło utkało na jego sylwetce groteskową poświatę.
Po prostu, kurwa, świetnie! – Jeszcze jeden raz uderzył w drzwi, po czym złapał się za głowę i zwrócił w stronę towarzyszki, spoglądając na nią spod groźnie ściągniętych brwi.
Utknęli.
Świetnie, Melusine – powtórzył. Zsunął ręce, po czym dobył nimi własnych bioder na których kurczowo zacisnął palce. Przygryzł policzek, a następnie cmoknął, oddając temu gestowi całą swoją irytację. – Nie mam ochoty nawet oddychać tym samym powietrzem, co ty, a wylądowałem w zasranej windzie – zwrócił się bardzo bezpośrednio i nieuprzejmie do brunetki, a następnie po raz kolejny desperacko nacisnął na guzik z dzwonkiem.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W pierwszym odruchu skłonna była się z nim zgodzić - jej wyznanie niczego nie zmieniało, tyle tylko, że słowa te nie chciały przejść Melusine przez gardło, jakby były wierutnym kłamstwem. Sirius z uporem nasikał na to, by zrezygnowała z pracy tancerki w klubie; robił to za pierwszym razem, wręcz narzucając jej swoją decyzję, za drugim, kiedy stało się to przyczyną ich rozstania i kolejnym, wtedy w Kremwerk, gdzie po raz pierwszy tak naprawdę jej zaufał, jakby dając jeszcze szansę, aby zmieniła ich sytuację. W związku z tym ciężko było uwierzyć, że to co powiedziała nie wprowadzało żadnych zmian.
Zacisnęła, a następnie wyprostowała smukłe palce, starając się zachować pozorny spokój, od odczuwania którego była daleka. Z własnymi emocjami nie potrafiła dojść do porządku od kilku tygodni, choć to wydarzenia ostatnich dni odbiły na nich największe piętno. Nie wątpiła w swoją winę, choć w ostatnim czasie uparcie próbowała wyzbyć się wyrzutów sumienia, które trawiły ją od środka, odbierały oddech i potęgowały uczucie beznadziejności. Rozmowa sprawiła, że Melusine zobaczyła go w zupełnie innym świetle; pozwoliła zrozumieć, a przede wszystkim usprawiedliwić niektóre z jego zachowań. I choć nie mogła tłumaczyć tym wszystkiego, to jednak nie trudno było dostrzec zależność między jego poczuciem winy, a chęcią przejęcia kontroli nie tylko nad własnym życiem, ale również tym należącym do niej.
Nie miała pojęcia, że w momencie, w którym się odezwała pozbawiła Siriusa gruntu pod nogami, prawdopodobnie - błędnie - wychodząc z założenia, że podobnie jak ona, już dawno go stracił. Niemniej jej uwadze nie umknęło, jak bije się z własnymi myślami, poddając nerwowości, choć ta objawiała się w sposób niezrozumiały dla dziewczyny. Oczy bruneta dosięgnęła czerń, na ustach pojawił się kpiący uśmieszek, a wyraz twarzy był surowy. Instynktownie przygryzła wewnętrzną stronę policzka, stopniowo tracąc pewność siebie. W kolejnej sekundzie straciła również równowagę, wpadając na Siriusa, który odruchowo zamknął ją w swoich ramionach, chroniąc przed upadkiem, kiedy metalowa puszka niespodziewanie się zatrzymała. Mimochodem spięła mięśnie czując ciepło jego dotyku; przez ciało brunetki przeszła fala przyjemnego ciepła, wywołując gęsią skórkę, a ona sama poczuła się bezpiecznie, choć podświadomość podpowiadała jej, że nie to powinna czuć. Zacisnęła dłonie na materiale jego ubrania. Powietrze wypełniła znajoma, upajająca mieszanka tytoniu i mięty, która idealnie komponowała się z cierpko-słodką nutą malin. Gdzieś tam w odmętach umysłu zamajaczyła myśl, że pierwszy raz od kilku tygodni jest w miejscu, w którym nie tylko powinna, ale przede wszystkim chciała być.
Niestety ta chwila trwała tylko ułamek sekundy. W momencie, kiedy podłoga przestała drżeć wypuścił ją z uścisku, a Mel od razu się cofnęła, starając pod ścianą znajdującą się naprzeciwko drzwi. Uważnie obserwowała zachowanie Siriusa, a kiedy zabrało głos, pozwoliła zaskoczeniu wymalować się na swojej twarzy, choć przez niebieskich tęczówkach przemknął strach i ból.
Miała wrażenie, że chłopak jest dokładnie tą samą osobą, którą spotkała na cmentarzu kilka lat wcześniej, chociaż wówczas nie wiedziała, że to on. W głowie od razu pojawiło się wspomnienie, wywołując reakcję - dotknęła wewnętrznej strony dłoni, jednocześnie unikając spojrzenia w siriusowe oczy.
- Kiepski żart losu, co? [/I] - zaśmiała się ironicznie, próbując dorównać mu postawą, wyprostowała plecy, uniosła do góry brodę, klatkę piersiową wypięła do przodu, wychodząc naprzeciwko jego spojrzeniu; minę miała hardą.
- Jesteś największym idiotą, jakiego znam. - zaczęła nie kryjąc złości, a widząc, że ten otwiera usta, aby coś powiedzieć uderzyła go palcem wskazującym w pierś - Teraz ty słuchaj mnie - oznajmiła, wiedząc, że jeśli teraz nie powie tego, co krąży w jej myślach, to nigdy nie dojdą do żadnego porozumienia, a na nim zależał jej przede wszystkim.
- Ostatnio zachowujesz się jak skończony kretyn. Ignorujesz mnie, jakbym nie istniała, chociaż cały czas tu jestem. Najpierw każesz mi rzucić pracę tancerki i nie interesuje cię moje zdanie na ten temat, a kiedy okazuje się, że tak naprawdę nie przepracowałam tam nawet dnia oznajmiasz, iż niczego to nie zmienia. To ty wymyśliłeś sobie, że tam pracuje. Nawet Kremwerk wciąż byłeś tego zdania, zamiast zwyczajnie zapytać. A nie sądzisz, że dobra to trochę mało by połączyć studia, pracę dla Seana i pomoc w schronisku? - zapytała, jednak było to pytanie czysto retoryczne, bo dla kogoś ktoś nie myślał logicznie, dokonanie takiego odkrycia mogło stanowić problem. Uderzyła go kolejny raz w pierś - Mam dość twojego irracjonalnego zachowania, a najgorsze jest to, że ja sama zaczęłam zachowywać się tak, jak ty. Przecież to idiotyczne. Powinnam już dawno powiedzieć ci, że nie pracuję w Dragon, ale ty się tak na to uparłeś, a mnie tak wkurzało to, że tak bardzo chcesz rządzić moim życiem, że postanowiłam poświęcić nas. I sądziłam, że to jakoś do ciebie przemówi, jednak ty zacząłeś zachowywać się jeszcze gorzej, zwłaszcza po powrocie. Więc może w końcu wyjaśnisz mi o co ci tak naprawdę chodzi? Jakoś z Jackie - tak wiem nie powinnam tego wyciągać - potrafiłeś dojść do porozumienia i wypracować relacje, więc dlaczego nie umiesz ze mną? - swój wywód, który nawet dla niej brzmiał nieskładnie, zakończyła pytaniem. Mętlik jaki panował w jej umyśle i sercu znalazł swoje odzwierciedlenie w sposobie w jaki mówiła. Przeskakiwała z jednej kwestii do drugiej, tak naprawdę nie wyjaśniając żadnej do końca, tylko o niej wspominając.
Była zagubiona.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

Sirius nie mógł pozwolić, aby ulotna chwila ulgi zapoczątkowała szereg zmian w ich relacji. Dzisiaj został postawiony przed nowymi informacjami, z którymi winny był się zmierzyć. W dodatku z tyłu głowy zrodziła mu się absurdalna myśl, że milczenie dziewczyny stanowiło wynik premedytacji; podłego zagrania, skłaniającego go do zerwania.
To było niesprawiedliwe. Jednak pomimo własnych przekonań, kiedy zacisnął rękę na ramieniu ukochanej, tym samym chroniąc ją przed upadkiem, poczuł skołowanie. Jego ciało instynktownie zadrżało, jakby tym gestem próbowało okazać całą tęsknotę za Melusine; pragnąc więcej doznań i łaknąć gładkości i ciepła jej skóry, dążąc do zapomnienia i utraty samokontroli – ta jednak prędko wróciła, odrzucając w odmęty wszelkie płonne nadzieje.
Sirius zareagował tak, jak przywykł robić to najlepiej. Po prostu się wściekł, obarczając złością panel z guzikami oraz drzwi.
W żaden sposób nie skomentował wzmianki odnośnie żartu losu oraz tego, że nazwała go idiotą. Początkowo chciał zaprzeczyć, lecz ostatecznie mocniej zacisnął usta, uprzednio przygryzając policzek. Przez krótką chwilę spoglądał na dłonie Melusine. Jedna z nich dotykała wewnętrzną stronę drugiej, ale Sirius był zbyt przytłoczony, aby skojarzyć tamto miejsce z blizną z cmentarza, jaką nieświadomie pozostawił jej przed kilkoma miesiącami. Przewrotne fatum kpiło z nich z każdej możliwej strony: dając i odbierając to, co samodzielnie wyhodowali.
Potem Melusine dźgnęła go palcem w pierś. Natychmiast odepchnął jej dłoń, nie chcąc, aby po raz kolejny wchodziła w jego osobistą strefę. Czuł się rozeźlony, a wisząca nad nimi atmosfera odbierała oddech i przyśpieszała bicie serca; obladzała myśli Siriusa i czyniła jego oczy bardziej bezdennymi i surowymi.
W pewnym momencie zmrużył powieki i złapał się za boki, mieląc w ustach śliną, jakby szykował się do słownego kontrataku, jednak ostatecznie poczekał, aż Melusine wyrzuci to wszystko, co zamierzała mu powiedzieć.
Ha! – krzyknął nagle bardzo prześmiewczo, po czym zaczął teatralnie bić brawo. – To ja – tu uderzył się w pierś – to ja mam ciebie księżniczko o wszystko pytać, bo brakuje ci języka w gębie? – rzucił swoje pytanie retoryczne, kompletnie ignorując to zadane wcześniej przez Melusine. Był zły, a to oznaczało, że w tamtym momencie brakowało mu racjonalności. Nie zastanowił się nad tym, że rzeczywiście już dużo wcześniej mógł połączyć fakty i zrozumieć, że dziewczyna nie podjęła się pracy w klubie. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności: jej milczenie i zbliżenie do Seana, to wciąż niewiele by to zmieniło w postępowaniu Siriusa.
Poświeciłaś nas – powtórzył srogo z uporem spoglądając w oczy Melusine. Próbowała być twarda, próbowała zakrawać o niezłomność, jednak zdradzała się drobnymi gestami, które prędko zauważył. Pokręcił głową i wybuchł sarkastycznym, niegrzecznym śmiechem. – Zrobiłaś to, Melusine. Tak bardzo chciałaś mi utrzeć nosa, że zniszczyłaś nas. Powinienem być z ciebie dumny, że się do mnie upodobniłaś? – zapytał, tkwiąc w obłudnym rozbawieniu. – Z drugiej strony ja milczałem na tematy, które naprawdę ciebie nie dotyczyły, które nawet nie mogły ci w niczym przeszkadzać, bo przecież Melusine, nie znałaś mojej siostry – prychnął, jednocześnie po raz kolejny kręcąc głową. Irracjonalna, zupełnie nieadekwatna wesołość Siriusa zaczęła ponownie ustępować miejsca złości, która narastała w nim ilekroć próbował analizować wypowiedź ukochanej.
I powiedz mi szczerze, czego ty ode mnie oczekiwałaś? Gdybym wiedział, że nie pracujesz w klubie, to bym kurwa nie zerwał tamtego cholernego dnia! To, co się dzieje nie miałoby nawet miejsca i leżelibyśmy teraz na jebanej kanapie w naszym jebanym mieszkaniu! – krzyk Siriusa rozniósł się echem nie tylko po metalowych ścianach windy, ale również po całym szybie.
To był impuls. Gdy oboje w uniesieniu obarczyli się nawzajem pretensjami i przez parę sekund toczyli wzrokową potyczkę, Sirius przerwał jako pierwszy. Oburącz złapał Melusine za policzki i gwałtownie przycisnął ją swoim ciałem do lustra. Oddech miał ciężki i obarczał nim wargi dziewczyny, które delikatne smagał własnymi. Zdominował go aromat malin, jej lękliwe, choć wciąż harde spojrzenie oraz palce, które kurczowo zacisnęła na nadgarstkach. Zadrżał, dogłębnie objęty tą nagłą bliskością. Zdał sobie sprawę, że samodzielnie wszedł w pułapkę; nacisnął minę jaka po wybuchu prowadziła wyłącznie w jedną stronę.
Chciałaś, abym wszystkiego się domyślał. – Przełknął ślinę. Zsunął jedną dłoń na nagie udo Melusine, a następnie włożył rękę pod jej spódnicę, aby dobyć pośladka. Jednocześnie nadal napierał własnym ciałem na ciało dziewczyny, nie pozwalając, aby zbiegła jego obliczu. – Więc teraz ty się domyśl, dlaczego nie mogę mieć z tobą takiej relacji, jaką mam z Jackie – mówiąc to gwałtownie wbił się w usta Melusine, nie pozostawiając chwili na wątpliwości. Przez miniony miesiąc nie czuł jej warg na sobie, które tego dnia, w tej ciasnej i ciemnej windzie smakowały niebywale wyjątkowo.
Przy pierwszej okazji pogłębił nie tylko pocałunek, ale również każdy kolejny gest. Uniósł udo dziewczyny, które niemal w całości objął palcami i wsunął drugą dłoń pod jej talie do cna minimalizując dzielącą ich odległość.

autor

P o l a

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Mi brakuje? - pozwoliła, by w pytaniu, które opuściło jej usta rozbrzmiewała nuta ironii, ponieważ zarzut jaki wobec niej wysunął, nijak miał się do stanu faktycznego ich relacji. W tej, to Melusine najczęściej inicjowała między nimi poważniejsze rozmowy, otwierała się i zdradzała przed nim z rzeczy, o których większość nie miała pojęcia; obdzierała z tajemnic, dzieliła wątpliwościami i nadziejami. Prychnęła. Przede wszystkim dlatego, ażeby podkreślić swoje oburzenie oraz irytację oszczerstwami, którymi karmił tylko i wyłącznie siebie, bo te niewątpliwie potęgowały jego złość. Zachowywał się irracjonalnie. W dodatku, w opinii Pennifold, nie miał argumentów, przemawiających za jego stanowiskiem, które nadal miało w sobie coś z typowej dla Siriusa impertynencji.
Widząc to, starała się wyjść mu naprzeciw, chociaż ciężko było jej zachować arogancję, jaką winna się obecnie charakteryzować. Działo się tak nie tylko, dlatego, że z natury nie była tego typu osobą, ale przede wszystkim uczucia, jakimi wciąż darzyła bruneta, nie pozwalały jej na okazanie opryskliwości, nawet jeśli ostatecznie powiedziała więcej niż zamierzała. W pierwotnym założeniu nie chciała, przynajmniej ten jeden raz, wdawać się z nim w niepotrzebną dyskusję, jednak rzeczywistość prawie natychmiast to zweryfikowała, a targające kobiecym ciałem emocje nie pozwoliły milczeć.
- Nie znałam Ursulii, ale poznałam ciebie. Do tego na tyle dobrze, by dostrzec, że z jakiegoś powodu za wszelką cenę chcesz kontrolować każdą istotną decyzję nie tylko w swoim, ale również moim życiu. - odpowiedziała, starając się wciąż trzymać nerwy na wodzy, jednak to, że coraz bardziej im ulegała zdradzały proste gesty, jak chociażby drżenie dłoni, czy niepewne spojrzenie. Na pytanie, jakie opuściło siriusowe wargi nie odpowiedziała, sądząc, że to on powinien ocenić czy przejęcie jego złych nawyków godne jest odczuwania dumy. Sama Melusine czuła się z tym koszmarnie, lecz w tamtym momencie uważała to za jedyny sposób, który w jakimś stopniu mógłby wpłynąć na Bosworth'a. Niestety, ostatecznie doprowadził on do ich upadku.
Ten wydawał się tak samo bolesny, jak niepotrzebny. Oboje zdawali sobie z tego sprawę, choć ich spojrzenie na tę kwestię było zgoła odmienne. Sirius uważał, że powinna była mu powiedzieć, natomiast Mel wychodziła z założenia, iż wystarczyło zapytać, zamiast uparcie trzymać się swoich przekonań, bo te, jak się okazało były błędne. Właśnie zamierzała mu to wykrzyczeć, unosząc się podobnie, jak on, otworzyła już nawet usta, kiedy świadomość zdań, które wypowiedział uderzyły w nią, odbierając nie tylko głos, ale również oddech. W pierwszej sekundzie ogarnęła ją dezorientacja, dziewczyna zmarszczyła czoło, w myślach analizując słowo po słowie wypowiedź bruneta, jednak ostatecznie nie pozostawił jej miejsca na reakcję. W kolejnej sekundzie zimne, męskie dłonie zacisnęły się na delikatnych policzkach, studząc ich gorącą, choć ten po chwili ponownie wybuch, tym razem ogarniając całe ciało Melusine. Za plecami poczuła przeszkodę, która pozwoliła jej nie tylko zachować równowagę, ale przede wszystkim zapobiegła upadkowi, kiedy pod wpływem impulsywności Bosworth'a ugięły się pod nią kolana.
Jego zachowanie było tak niespodziewane, jak nawałnica w ciepły, letni dzień czy burza w trakcie zimowego zachodu słońca. Rozbieganym spojrzeniem błądziła po jego twarzy, próbując odczytać zamiary, jakie wobec niej miał. Była pewna, że Sirius jest osobą po której można spodziewać się wszystkiego - był niepokorny, butny i nieobliczalny. I choć w takich okolicznościach jego bliskość powinna wywoływać u Mel dyskomfort, niczego takiego nie można było dojrzeć ani na jej twarzy, ani tym bardziej w mowie ciała.
Czując, jak ciepły, siriusowy oddech rozbija się na jej wargach instynktownie przymknęła delikatnie powieki. Napięcie między nimi było wręcz namacalne. Sięgało nie tylko malinowych ust, ale również podbrzusza, spinało mięśnie i wywoływało gęsią skórkę. Nie potrafiła zapanować już nad biciem własnego serca, które z niewyobrażalną siłą uderzało w klatkę piersiową, ani nad oddechem - ten stał się płytki i szybki. Wydała z siebie zdławiony jęk, kiedy dłoń bruneta znalazła się na jej udzie, tylko po to, by przesunąć się dalej na pośladek, który mocno ścisnął. Pisnęła w odpowiedzi na doznania, jakie towarzyszyły temu brutalnemu gestowi. Znalazła się w pułapce.
- Bo…. - tylko dwie pierwsze litery nazwiska chłopaka opuściły usta Melusine, zanim ten wpił się w nie, inicjując pocałunek. I nawet jeśli umysł dziewczyn nakazywał wycofać się, ona podążyła za głosem serca. Oboje czuli na swoich drżących wargach cząsteczki wzburzonego powietrza wędrującego między ich ustami. Początkowo pocałunek był delikatny i czuły jakby to był ich pierwszy raz. Chwilę później, kiedy już cały ten mur niepewności i dystansu prysł, stał się on namiętny jak jeszcze nigdy wcześniej, wyrażający wszystkie myśli i uczucia, których przecież było tak wiele. I gdyby ktoś kiedyś powiedział jej jak silna może być miłość, nie uwierzyłaby. Teraz zrozumiała jak niezniszczalna jest to siła. będąc tak blisko Siriusa czuła się jakby ktoś wyciągnął ją z wody, w której wciąż tonęła. Jego obecność była dla niej tak samo niezbędna jak tlen. Jak coś bez czego nie można żyć. Objął ją pewniej, a ona mocniej ujęła jego szyję pogłębiając przy tym pocałunek. Zupełnie jakby chciała mu pokazać, że już go nigdy więcej nie puści. Był jej. Ona była jego. Odzyskali siebie. Tylko to było ważne. Tylko to się liczyło. Że znowu mieli się dla siebie. Świat naokoło nie istniał. Nie w tej chwili. Nie broniła się kiedy Bosworth złapał ją pewniej i podnosząc jej udo, które prawie całkowicie objął dłonią, do góry. W tej samej chwili wczepiła palce w jego ciemne, kręcone włosy, ciągnąć za nie ciut za mocno.
Kolejny jęk opuścił jej wargi, wkradając się wprost do ust Siriusa, od których sekundę później się oderwała. Instynktownie spojrzała w czekoladowe tęczówki, które pozwoli, aczkolwiek sukcesywnie obejmowała czerń.
- Kocham cię - powiedziała,nawet jeśli w tym momencie, oczekiwał zupełnie innego wyzwanie, nie potrafiła powstrzymać własnych słów.

autor

Miliony przed nami. Miliony po nas.
Awatar użytkownika
26
190

Właściciel

Artistic Soul & Szmaragdowe Centrum

sunset hill

Post

To prawda, że Melusine poświęciła więcej siebie, niż sam Sirius. On początkowo, kiedy natrafiał na opór z jej strony, to albo zaczynał się złościć, albo zamykał się na każdy kolejny impuls, jakby milczeniem i dystansem kajając dziewczynę za sprzeciw. Z premedytacją uderzał w punkty, które wielokrotnie zmuszały ją do ugięcia się pod naporem jego absurdalnych argumentów. potem oboje uciekali do fizycznej rozkoszy, nie potrafiąc dojść do porozumienia w inny sposób.
Nie tylko Melusine nie chciała wdawać się w dyskusję. Sirius przytłoczony nowymi informacjami początkowo również zamierzał stronić od niepotrzebnych słów, jednak w skutek niefortunnego wypadku winda stanęła, a on dał upust złości, wyładowując się na jedynej osobie, która znajdowała się w pobliżu.
Rozjątrzony z rękami na własnych biodrach spojrzał dziewczynie w oczy. Przez moment milczał, po czym wielce poirytowany cmoknął, a następnie zaśmiał się z wyrazem arogancji i cynizmu.
Bo wiesz co się dzieję, jak przestaje wszystko kontrolować? – zapytał, choć odpowiedz Melusine była mu znana, dlatego nie zwlekając kontynuował. Ton miał ordynarny; taki, który zdradzał każdą piętrzącą się w nim emocje. Wzrokiem wodził po twarzy dziewczyny, jednocześnie nieświadomie wyłapując każdą powstałą na niej zmarszczkę, będącą wynikiem wewnętrznej analizy. – Ludzie umierają. Matka wyjechała, dostała depresji i zapomniała o moim istnieniu, a dziewczyna, którą byłem zainteresowany zakomunikowała, że aby zebrać pieniądze zacznie pracę w nocnym klubie. To się właśnie dzieje, kiedy nie mogę wszystkiego kontrolować, Melusine. Jeden. Wielki. Pierdolony. Sajgon. – Po raz kolejny zaśmiał się, ale tym razem brakło temu ironii, bo dźwięk doszczętnie spowiła bezsilność. Wczesał dłoń w kędzierzawe włosy, po czym odwrócił się w stronę jednej z lustrzanych ścian, aby tam dostrzec własne odpicie.
Wyglądał żałośnie: słaby i zmęczony, zdominowany przez zapach malin, przenikliwe spojrzenie Melusine oraz ciasnotę; zdominowany przez własne uczucia, z którymi od przeszło dwóch lat winien był radzić sobie samodzielnie. Teraz, absurdalnie, był lżejszy, ale pomimo tego na ramionach niósł nowy ciężar. Melusine od miesiąca nie była upoważniona, aby wchłaniać jego troski, tolerować każdy wybuch zwątpienia oraz agresji, a pomimo tego już po raz drugi powiedział o parę słów za dużo.
I po raz kolejny, nie mogąc sobie z tym wszystkim poradzić, chciał w bliskości Melusine odnaleźć niezbędny im w tamtej chwili spokój. Namiastkę utraconego szczęścia, nadzieję na rozgonienie wszelkich wątpliwości i zjednanie dwóch roztrzaskanych serc, które pomimo krzywd wciąż wybijały ten sam rytm.
Sytuacja prędko wymknęła się spod kontroli - tak jak zwykła to robić, ilekroć dawali upust głębokim pragnieniom. Zabrakło miejsca na wątpliwości, roztrząsanie przeszłości, deklaracje oraz argumenty. Zabrakło miejsca pomiędzy nimi, ponieważ oboje chcieli siebie jeszcze bliżej, prędko pozbywając się powstałych milimetrów, które próbowały się wkraść znienacka. Sirisu za każdym razem dociskał do torsu klatkę piersiową Melusine, odbierając im tym samym możność oddychania. Dłonią śmiało, brutalnie krążył po jej ciele, jakby obawiał się, że więcej nie otrzyma podobnej szansy. Każdą czynność przepełniała tęsknota, żal i egoizm. Nie myślał o Seanie, z którym rzekomo Melusine sypiała. Wyzbył się tych irracjonalnych insynuacji, pozwalając, aby również ona oddała się chwili zapomnienia; aby przypomniała sobie o wiążącej ich miłości.
Niespodziewanie włożył dłoń pomiędzy gumę od koronkowych majtek dziewczyny. Był gotów je ściągnąć, kiedy niespodziewanie wyznanie Melusine zatrzymało jego dotyk. Mimowolnie umieścił ręce na jej talii i delikatnie się odsunął. Potem odgarnął sprzed jej oczy kilka niesfornych kosmyków. Zrównał ich spojrzenia, a chwila tego wzniosłego milczenia była oznaką intymności.
Nagle uśmiechnął się subtelnie i kiwnął głową, rozumiejąc to wszystko.
- Też cię kocham, Melusine. - Właśnie nachylił się, aby ponownie skosztować jej pełnych, aczkolwiek obecnie nabrzmiałych ust, lecz widna ruszyła. Czerwone światło zmieniło kolor na naturalny, a panel z informacją odnośnie pięter nagle wskazał parter. Sirius złapał Melusine za rękę i pociągnął ją w stronę wyjścia, a następnie na parking.

zt. x2

autor

P o l a

ODPOWIEDZ

Wróć do „Light Side”