WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

-

Post

koniec stycznia 2022 roku

Ten koncert miał być nowym początkiem. Kolejną szansą na wydostanie się z ciemnego dołu, w który wpadła podczas jednej z nocnych eskapad nad basen miejski. Od tamtej pory sinusoida emocji powodowała zapaść w jej sercu, nie wiedząc jak zareagować na życie.
Chciała wyrwać się z bańki rodzicielskiej, ochrony i wiecznego ustawiania życia – dostała więc to, co chciała, wywierając na siebie coraz to gorszą presję. Miała wrażenie jakby każda osoba ponawiając się w jej życiorysie układała po jednym kamieniu na jej piersi. Nie mogła oddychać. Nie mogła znaleźć radości, którą zgubiła tak szybko jak ją zyskała. To niesprawiedliwe. Bolesne wręcz, ponieważ podejrzewała, że jej druga połówka oddala się od niej, szukając towarzystwa wśród innych, bardziej dojrzałych osób (a może inne osoby?). Niedoświadczona nastolatka, żałosna cierpiętnica, co pogrąża się w modnej depresji (ha, dobre!).
Nieważne, naprawdę nieistotne, że kariera jej pięła się ku górze. Z chęcią uciekłaby z Seattle chociaż na chwilę. Marzenia miały spełnić się już wkrótce. Krótki odpoczynek w nowym otoczeniu, wśród ludzi, których większość zna bardziej lub mniej. Świątek muzyczny jest dość specyficzny, jeśli mowa o musicalach i muzyce orkiestrowej. Podobnie jest przecież z show-biznesem. Każdy zna każdego, każdy z każdym, każdy każdemu. Więc Teresa zgodziła się od razu, by grać pierwsze skrzypce w musicalu, zamiast drugich w normalnym koncercie, których takich samych może jeszcze być milion. Waszyngton miał postawić przed nią szansę. Liczyła, że to był właśnie t e n moment.

Dopiero na Sali ćwiczeń zauważyła Taya. Nie miała pojęcia, kogo spotka na próbach, ale dostała pozytywną niespodziankę. Mimika twarzy Terry przyzwyczaiła się do nieokazywania jakiejkolwiek emocji; oczy błyszczały, lecz nie z radości. Przyćmione ruchy świadczyły zaś o problemach, jakie leczyła różnokolorowymi tabletkami. Całe szczęście nie dała się, podczas grania magicznych dźwięków skrzypiec, werwa trzymała jej się; uruchamiana automatycznie jak tylko brała instrument do rąk. To nigdy nie zmieni się. Grać będzie do końca życia, nawet jeśli jest to coś, do czego zmuszona została przez rodziców.
Kochała skrzypce równie mocno, co ich nienawidziła.
Nie wahała się długo, zanim podeszła (wyjątkowo) żwawym krokiem do Tayanga. Rozmawiał chyba z kimś, ale teraz Terry potrzebowała kontaktu z nim, odnowienia relacji, zajęcia myśli jego opowiadaniami dotyczącymi musicalu. Odgrywał w nim ważną rolę. Od razu, bez większych ceremoniałów, objęła go mocno, ale krótko i stanęła w miejscu, w którym jeszcze przed chwilą było kilka osób.
- Jezu, Tay! Nie widziałam cię chyba z wieki. Jak się czujesz, co? Będziesz naszą gwiazdą. A mówią, że w Seattle są same chmury – śmieje się rozbawiona, biorąc chłopaka pod ramię i ruszając w stronę sceny, by mogli na niej przysiąść. Nie zamierzała go puszczać szybko, jakby miało to dodać jej otuchy i sił, a przede wszystkim oświecić umysł od zmartwień dlaczego Zach nie odbiera jej telefonów. – Masz plany na dzisiejszy wieczór? Niby będzie integracja, bo pierwsza próba, ale może masz ochotę przejść się po miejsce nocą, jak kiedyś?

Zgódź się, proszę. Wyrwij mnie z lepkich macek czarnej otchłani samozatracenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Każda nowa sztuka musicalowa... nie, każde kolejne przedsięwzięcie artystyczne w zasadzie, nie tylko skoncentrowane na deskach sceny, było powiewem świeżości w życiu Tayanga. Upragnionym i witanym z iskierką dziecięcej ekscytacji, która czasem jeszcze lubiła uaktywnić się w duszy dorosłego. Tay do pełni zawodowego szczęścia potrzebował tej świeżości. Nowych bodźców, które nie pozwolą mu znudzić się pasją, przekutą niegdyś w zawód. Nie chciał nigdy popaść w rutynę zawodową, odgrywać do znudzenia tych samych aktów - co zaczynał odczuwać zawsze podczas ostatnich występów w sezonie. Jego struny głosowe uderzały wtedy w kolejne nuty bez emocjonalnego zaangażowania, ciało wykonywało ruchy z nużącym automatyzmem. Myślami Tay odfruwał już wtedy ku nowym artystycznym wyzwaniom, tęskniąc do okresu początkowych prób, zgrywania się na scenie z resztą artystów i pierwszego występu, kiedy nie wszystko i nie zawsze wychodzi idealnie - ale przyspiesza serce ekscytacją, którą trzeba łapać, zanim opadnie z nudą powtarzalności!
Z bardzo pozytywnym więc nastawieniem Tayang pojawił się dziś na próbie. Nowe libretto, nowe godziny pracy, nowi-starzy w większości ludzie, czy potrzeba czegoś więcej do szczerego uśmiechu? Nastrój Taya zdawał się kontrastować z ciemnią, w której głąb zapadała się teraz Teresa - choć gdy podczas próby jego wzrok zawiesił się kilka razy na twarzy skrzypaczki, nie był w stanie wyczytać z niej nic poza skupieniem na jej artystycznym zadaniu.
Miło było ją zobaczyć. Znajome, a w każdym razie te pozytywnie zapisane w pamięci twarze, cieszyły przyuważone pośród współtwórców artystycznego przedsięwzięcia. Ich widok był w stanie tchnąć odrobinę ciepłych kolorów w masę szarych anonimów, które są myślom zupełnie obojętne. Nie brakowało takich w światku artystycznym - tym specyficznym muzyczno-aktorskim przynajmniej, który wchłonął Tayanga parę lat temu i nie zamierzał wypuścić ze swoich objęć. To było dość małe środowisko, w którym znało się większość osób przynajmniej z widzenia, ale zarazem mało która z tych znajomości była w stanie rozwinąć się ponad zwykłe "cześć" na ulicy. Relacje zawiązywały się ciaśniej podczas wspólnej pracy, a później - rozluźniały, kiedy każdy szedł w swoją stronę. Nie inaczej było z Teresą, która zapisała się pozytywnie we wspomnieniach aktora, ale fizycznie zniknęła, gdy opadła kurtyna ostatniego wspólnego spektaklu. Ucieszyło go, że tak śmiało wtargnęła w pogawędkę Taya ze znajomymi ze sceny i złapała w krótkim, powitalnym uścisku. Odwzajemnił go muśnięciem dłonią pleców dziewczyny i obdarzył pogodnym uśmiechem. Sam chciał ją zaczepić, ale była szybsza!
- Jesteś pewna, że to gwiazda się tak błyszczy, a nie reflektor latającego spodka? - zaśmiał się, bez wahania pozwalając porwać dziewczynie w kierunku sceny. Gdyby miał wskazać gwiazdy na firmamencie przygotowywanego musicalu, wymieniłby całą listę innych nazwisk, raczej nie uwzględniając na niej swojego... chociaż nie jego sposób postrzegania kariery aktorskiej był teraz godny odnotowania, ale szczerość, która zawarła się w uśmiechu na stonowanej zwykle twarzy Tayanga. Miłe spotkanie po latach, kto by się szczerze nie uradował? - Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłem, gdy cię dziś zobaczyłem! Tak dawno nie słyszałem, jak potrafisz czarować smyczkiem, że zdążyłem się nieźle stęsknić! Co u ciebie?
Propozycja zabrzmiała bardzo zachęcająco. Bardziej od integracyjnego wieczoru, który w tym środowisku często wiązał się z przelaniem przez gardło całego wodospadu alkoholu. Więcej magii od chaosu ludzkich śmiechów miała perspektywa rozmowy w spokojnej atmosferze nocnego Seattle. Zwłaszcza w towarzystwie uroczej osóbki, która po długiej rozłące tak nagle znów wkroczyła do życia i miała pokręcić się w nim przez jakiś czas. Szkoda było zmarnować okazję na odnowienie starej znajomości.
- Nie mam żadnych planów, więc możemy włóczyć się do białego rana. Dziś jestem twój! - dodał, bez chwili zawahania przystając na jej propozycję.
Ostatnio zmieniony 2022-04-29, 17:19 przez Tayang Batbaatar, łącznie zmieniany 5 razy.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

W rutynę można bardzo łatwo wpaść. Przestając myśleć, poddają się, a w zakamarki świadomości wbija się tylko jedno: pieniądze. Beznamiętność staje się nowym przyjacielem, powodując znużenie życiem. Palce bolą od strun skrzypiec, struny głosowe zaś od intensywnych śpiewów. Głowa pęka od aplauzu, oczy dostają pląsów od kolorowo-czarnych stroi gości, którzy płacili krocie, by zobaczyć utalentowanych ludzi. Terry często czuła się jakby znalazła się w ZOO. Ona była dostojnym lwem na wybiegu, nie mogąc uciec – inaczej matka z ojcem wydziedziczą ją, a ona usilnie pragnęła mieć bliskich, pomimo chęci oderwania się od nich. Teraz miała tylko swojego brata i chłopaka, z którymi i tak kontakt osłabł na przestrzeni ostatnich tygodni.
Potrzebowała czegoś więcej, jakichś bodźców, dzięki którym odzyska chęci i sens swojego życia. Działa odruchowo, gra poprawnie, wybiera punkt na scenie i to w niego wpatruje się przez cały koncert. Czeka na koniec, a następnie na swoje honorarium i później znów zatacza koło bez radości. Zmęczona jest już tą pustką, dlatego też lepiej jej się zrobiło, gdy zauważyła znajomą twarz niegdyś-przyjaciela. Rzadko kiedy utrzymywała kontakt z ludźmi ze świata artystycznego. Unikała ich właściwie, nie chcąc słuchać więcej o aspektach życia pełnym koncertów, przypadkowych miłostek i nocnego życia. Miała własne. Żyła swoim, korzystała inaczej niż reszta znajomych po fachu. Zdzierała gardło na jeździe rowerem zimną nocą, a nie darciu się na imprezach, z których nie było opcji wyjść nie pod wpływem alkoholu. Teraz i tak zsuwa się ostrym zboczem w dół, w uzależnienia i smutek, ale na własnych zasadach. W tym momencie nie liczyła się chęć zażycia kolejnej kolorowej tabletki na ukojenie nerwów. Widząc Tayanga, poczuła jakąś radość w sercu, ponieważ istniała możliwość, że przykry obowiązek grania w kółko tych samych melodii stanie się przyjemnością.
- Wierzysz w te brednie? Przecież to twój blask, głuptasie – ciężkie westchnienie wydobyło się z jej płuc, gdy ciągnęła go w stronę miejscówki. Usiadła na scenie po turecku i odgarnęła włosy, by związać je w kucyka. Ten musical nie miałby zapewne racji bytu, gdyby główna rola nie przypadła Tayowi. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, z ogromnym talentem. Była z niego dumna. – Ja to samo, naprawdę! I w końcu się spotykamy, nie? Nie powiem, ostatnio zaniedbuję wszystkich, ale wszystko… - w porządku? Jakoś to leci? Uśmiechnęła się delikatnie, z nutą smutku, którego nie zdołała w porę opanować i wzruszyła ramionami. – Dzieje się. Jakoś. Jakoś to leci, ale teraz na pewno będzie lepiej, prawda? Jeszcze będziesz mieć mnie dosyć.
Nie pamiętała, kiedy szlajała się tak po Seattle jak właśnie zamierzała to zrobić z Tayangiem tej nocy. Chciała wejść na wzgórze i zobaczyć panoramę miasta, zahaczyć o plażę i zjeść hot doga z 7-Eleven. Takie nocy były według niej najlepsze, a tak będzie idealnie, ponieważ zacieśnią więzy, które poluźniły się na przestrzeni czasu. Teresa przestała dbać o swoje relacje, przez co teraz cierpiała na typową przypadłość, samotność.
- Idealnie. Niech tylko minie ta próba i się zabawimy. Zjemy coś, weźmiemy elektryczne hulajnogi i będziemy się lepiej bawić niż tamte chlejusy. Opowiedz mi, w czym ostatnio grałeś? Bo dość mocno się mijaliśmy.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Retrospekcje”