WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

restauracja wegetariańska

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nigdy, ale to przenigdy nie należy wierzyć dobrym opiniom w Internecie. Gwyn dostał namiary na to miejsce od znajomej z Tik-Toka. Co prawda ostatnio coraz mniej udzielał się na tej aplikacji, ponieważ jego życie powywracała do góry nogami kobieta o imieniu Petra Morales, ale czasami jeszcze starał się wrzucić co jakiś czas filmik, wypowiadając się głośno o prawach osób LGBT+ oraz o opiece nad zwierzętami. I tak nitka po nitce, dostał polecajkę tej knajpki. Skąd miał wiedzieć, że to miejsce dla wegetarian?!
- Nie patrz tak na mnie. Naprawdę nie wiedziałem, że to wege knajpa. – Spoglądał na Ethana z miną winowajcy, kiedy odkryli, że w karcie nie było żadnego mięsa. Na burgera nie mogli co liczyć – chyba że z tofu, które raczej nie było zbyt smacznym zamiennikiem. – Gdybym wiedział, zabrałbym nas na burgery parę ulic stąd. – Parker naprawdę nie wierzył w swojego pecha, a przed kumplem było mu naprawdę wstyd. Udało mu się go wyciągnąć gdzieś do ludzi, a wpadł na taką bombę. A wychodzenie i szukanie jakiegoś innego miejsca właściwie chyba nie wchodziło w grę, ponieważ zawsze to było jakoś stresujące. Nawet dla samego Gwyna! On nigdy nie lubił nikomu robić żadnego problemu.
- Uwierzyłem niewłaściwej osobie w Internecie. Dostałem polecajkę od jednej dziewczyny, która również prowadzi kanał o opiece nad zwierzakami… Nie przypuszczałem, że ona jest wegetarianką czy tam weganką. – Właściwie to nigdy nie pokazywała na filmikach, co je, więc skąd miał wiedzieć?! Pewnie ona sama by była zdziwiona, gdyby Gwyn nagle by jej oświadczył, że wege nie jest. Z influencerami, którzy wypowiadali się na temat zwierząt, bywało naprawdę różnie. Cóż, pierwsze koty za płoty. – Ale zawsze możesz zrzucić na to, że jestem zakochany i robię bardzo głupie rzeczy. – To trzeba było przyznać, że życie Gwyna zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy zaczął wreszcie przyznawać się, że jest zakochany w niani swojej córki. – Postaram się poprawić i spróbować jakoś wrócić dawnego, racjonalnego Gwyna Parkera. O ile gdzieś on tam jeszcze jest. – Równie dobrze mógł wreszcie umrzeć.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

#2
Wolał być wyciągany w miejsca, gdzie jest alkohol, dużo alkoholu. Co prawda towarzystwo Dixie wprawiało go w pozytywny nastrój, ale nie utrzymywał się on na tyle długo, by był teraz radosnym skowronkiem. Rozpromieniał się w towarzystwie tej drobnej blondynki, a przez resztę czasu był mrukiem i gburem, którym stał się po wypadku. Gwyn był jednym z niewielu ludzi, którym udawało się go gdzieś wyciągnąć i nawet jako tako z nim rozmawiał czy miło spędzał czas. Nadal jednak wegańska knajpa nie była miejscem gdzie można było zapić smutki, o striptizerkach czy innych podstawowych przyjemnościach można było pomarzyć.
- Jesteś na tyle duży, żeby wiedzieć, że internet kłamie. - podsumował, krzywiąc się na widok fikuśnych nazw jedzenia bez mięsa. Sadyści. - Ale w sumie to nie fair. W normalnych restauracjach jest sekcja dań wegetariańskich, więc w wegetariańskich knajpach powinna być sekcja z mięsem. Równość do cholery. - rzucił, może trochę zbyt głośno, no i uderzył pięścią w stół, więc kilka osób się na nich obejrzało. Fakt, że był na wózku sprawił jednak, że nic nie powiedzieli. Ludzie tak reagowali - chcieli mu zwrócić uwagę, a potem dostrzegali wózek i byli gotowi nawet go uściskać z litości. Mógłby ich zwyzywać i zwymyślać, a oni na widok wózka zrobiliby smutne miny i stwierdziliby "biedny człowiek". Litość go wkurzała, może nawet bardziej, niż fakt, że nie był tak niezależny jak dawniej. Dlatego lubił Dixie, nie użalała się nad nim, nie litowała.
- Po prostu przestań ufać ludziom w necie, to wystarczy. - obaj mieli słabość do młodszych blondynek, ale sytuacja Gwyna była bardziej rozwinięta. Ta Ethana dopiero kiełkowała. A właśnie, w sumie powinien był powiedzieć kumplowi o tej małej zmianie w swoim życiu.
- Ty jesteś zakochany, a ja mam współlokatorkę. - oświadczył, wczytując się w menu by znaleźć cokolwiek, co go nie zabije byciem zbyt zdrowym.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Gwyn przewrócił wymownie oczami, kiedy został pouczony o tym, że przecież Internet kłamie i skoro jest dużym chłopcem, bardzo dobrze powinien to wiedzieć.
- Czasami mam wrażenie, że właśnie nic nie wiem na ten temat. Albo próbuję wmówić sobie, że nic nie wiem na ten temat. Wiesz, jak sobie myślę, że zaraz myknie mi na liczniku czwórka z przodu, to naprawdę wolę być niewinny jak nieobsrana łączka. – Cmoknął wymownie. Właściwie nikomu się nigdy nie zwierzał z tego, że miał jakieś dziwne myśli w stosunku swojego wieku. Zawsze wszystko wydawało się być w porządku. Bo tak naprawdę – na co taki Gwyn mógł narzekać? Okej, jego ukochany zmarł, ale miał córkę, która dawała mu wielką radość. Miał wielki sklep zoologiczny. Teraz miał Petrę. Wszystko układało się wręcz wzorcowo. Tylko i tak zawsze coś… Jego głowa mówiła, że jest jakiś starawy.
- Ale wiesz, że to jest dobry pomysł na biznes? – Spojrzał na niego z zamyśleniem. Na czole Gwyna pojawiły się poziome zmarszczki, zdradzające, że myślał o tym dość intensywnie. – Można założyć pierwszą wegańską knajpę, w której będzie jakaś mała sekcja z mięsem. Równość to równość. Jesteś geniuszem, Ethan. – Kiwnął mu głową z uznaniem. I to nie tak, że się nabijał! Ale serio mówił! To naprawdę miało sens. – Chociaż pewnie Ci tru wege nie przyjdą, bo powiedzą, że w naszej restauracji i tak zabija się zwierzaki, więc oni będą nas bojkotować. Ale może polubią nas Ci, którzy sami jedzą mięso, a ich drugie połówki są wege i chcą im dać większy wybór. – Podrapał się po głowie, tworząc nawet jakiś krótki biznesplan. – Wrócimy do tego później. – Albo nigdy, też taka opcja była.
- Współlokatorkę?! – Spojrzał na kolegę znad karty, a kiedy kelnerka do nich podeszła, na początek poprosił klasycznego whiskacza z lodem, ale co do obiadu musiał naprawdę się zastanowić. Dania mączno-ziemniaczane wyglądały akurat już całkiem dobrze, chociaż wciąż żadnego mięsa nie było. Trudno, nie zawsze musiało ono być. Jeśli to co będą mieć na talerzu, obroni się smakiem, to może nie będą oboje narzekać na brak zwierzyny. – Dlaczego ja się dowiaduję o tym dopiero teraz? – Halo, jakiś SMS? Cokolwiek? – Czekaj, zawołam tę kelnerkę jeszcze raz, by położyła jednak całą butelkę. - Jak się bawić, to się bawić. – Może jednak dobrze, że nie wybrałem klubu ze striptizem, skoro masz współlokatorkę.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Ethan popatrzył na przyjaciela z pewną dozą politowania.
- Ojej, biedny staruszek. Zapiszemy cię na uniwersytet trzeciego wieku, tam może uczą o bezpieczeństwie w sieci. - zaśmiał się na to wspomnienie o wieku Gwyna. Był starszy od Ethana, ale właściwie tyle co nic, a Ethan nie dopuszczał do siebie myśli o zmianie trójki na czwórkę. Już i tak miał dużo innych zmartwień. - Po prostu szukasz usprawiedliwienia, że się dałeś wkręcić w eko knajpę dla trawojadów. - od wypadku Ethan bywał złośliwy. Nie rozumiał idei weganizmu, uważał ją wbrew naturze ludzkiej. Nie było tak, że pochłaniał mięso w ilościach hurtowych, ale był zdania, że równowaga w żywieniu jest potrzebna - trochę zielonego, trochę mięsnego.
- Przez skromność nie zaprzeczę. - wzruszył ramionami. Choć pewnie zaraz by wszyscy mówili, że to w takim razie jest normalna restauracja a nie wegańska i byłby bojkot i ból czterech liter. Po jakby to był faktycznie taki dobry pomysł na biznes, to już dawno ktoś by to zrobił. Ethan nie wierzył, że był pierwszą osobą która na to wpadła. Na pewno przed nim było wielu, którzy z różnych przyczyn trafili do wegańskiej knajpy, czy to, żeby zrobić wrażenie na dziewczynie, czy przez pomyłkę, i przeglądając meny wpadli na ten sam pomysł co Ethan. Aż takim geniuszem to on nie był.
Gwyn się kwestią współlokatorki Ethana aż za bardzo podjarał. Mężczyzna patrzył na przyjaciela znudzonym spojrzeniem i czekał, aż przejdzie mu ta ekscytacja.
- Współlokatorkę. - powtórzył. - Nie mniej, nie więcej. - to, że Dixie mu się podobała, to była inna inszość. - Pamiętasz tą dziewczynę z Little Darlings? Tą kelnerkę, co mi ją tak lubię? Musiała się wyprowadzić z poprzedniego mieszkania i akurat przejeżdżałem obok, jak siedziała taka smutna. To jej zaproponowałem, że może się wprowadzić do mnie. Mam w cholerę miejsca. - opowiedział, jakby opowiadał o tym, co jadł wczoraj na kolację. A tak na prawdę straszliwie się cieszył, że Dixie u niego mieszka i, że może codziennie oglądać jej śliczną twarz i z nią rozmawiać i spędzać czas.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

- Zapisz. Przyda mi się to. – Właściwie przez Petrę zaczął się nawet zastanawiać, czy nie powinien spróbować swoich sił na jakiś zajęciach i jednak powrócić do tego, o czym tak bardzo pragnął, czyli o byciu prawdziwym weterynarzem. Chociaż może było już na to zupełnie za późno? Był jedynie technikiem weterynarii, skończył w sklepie zoologicznym, który odziedziczył po matce. Zawsze coś czuł, że czegoś mu w życiu brakuje, chociaż nigdy nie miał odwagi powiedzieć, co takiego to było. – Chociaż może nie stricte na informatykę i bezpieczeństwo w sieci. – Pewnie już za niedługo MJ będzie od niego o wiele lepsza w telefoniczne rzeczy. Jak na razie nie dawał jej za często do rąk telefonu czy tabletu, choć widział dzieci, które miały dostęp do takich rzeczy aż za często.
- Jak zawsze skromny. – Uśmiechnął się do niego przyjaźnie. Wreszcie wybrał coś z menu, co wyglądało całkiem w porządku i zresztą znał – spaghetti z cukinią. Sam takie czasami przygotowywał i wcale nie narzekał na brak mięsa. Wręcz przeciwnie. Zajadł się (razem z córką) i aż mu uszy się trzęsły. Może więc ta knajpa nie była aż taka zła, jak wydawała mu się być na początku? Opinia wyrabiana w toku!
- Myhym. – Przytaknął głową, kojarząc dziewczynę. Miał pewne przypuszczenia w stosunku do niej, ale nigdy nic nie powiedział na głos, ponieważ jednak Gwyn Parker nie był plotkarką. Jeśli Ethan chciałby mu coś powiedzieć więcej, to powie, prawda? – I tak po prostu się wprowadziła? – Pewnie gdyby chodziło o inną osobę, zapytałby, co w ogóle mężczyznę tknęło, aby proponować taką rzecz, ale to była Dixie. Pewnych rzeczy po prostu nie trzeba było do końca rozumieć, bo były one jasne jak słońce. – Bo akurat Twojej propozycji się nie dziwię. – Pomijając to, że na pewno Ethan nie zaproponowałby tego jakiemuś przypadkowemu smutnemu kolesiowi, którego poznałby dopiero co w barze, ale to nieważne. – Ale właściwie jej już tak. – Chyba że było coś, czego nie wiedział i nie dostrzegał.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Na naukę i rozwój nie było za późno. A może to był właściwy moment, by Gwyn powrócił do dawnych marzeń i aspiracji. Nie miał w sumie nic do stracenia, może oprócz pieniędzy, bo studia jednak trochę kosztowały. Pewnie gdyby poszukać, to może i by znaleźć jakieś dofinansowanie dla osób po trzydziestce, chcących uzupełnić braki w wykształceniu. Ethan się na tym nie znał, bo nigdy nie musiał się przejmować pieniędzmi na studia, czy na cokolwiek. W najgorszym wypadku mógł udzielić Gwynowi długoterminowej pożyczki z zerowym oprocentowaniem, spłacanej w piwach. Uważał, że przyjaciołom należy pomagać. Choć jak wiadomo, kwestie finansowe bywały problematyczne i potrafiły rozwalić niejedną relację.
- To idź na normalne studia, a nie na te dla emerytów. - zauważył, kiedy Gwyn podłapał temat studiowania - Staruszkowie będą się dziwnie przy tobie czuć i nazywać cię gówniarzem. - zaśmiał się.
Wzruszył ramionami, bo co miał udawać, że jest inny niż jest. Był z najlepszym kumplem, który właściwie znał go na wylot, więc i tak by został przejrzany i tak. Wybór pozycji z menu był trudny, ale coś tam udało mu się wybrać. Pomyślał, że w drodze do domu skoczy na burgera i to z podwójnym mięsem, żeby sobie wynagrodzić ten posiłek. Obawiał się, że może się nie najeść. Oczywiście nie miał nic do wegetarian i wegan, o ile nie był zmuszany do zostania jednym z nich.
- Bywam przekonujący... i czarujący. - przyznał. Nie widział powodów dla których Dixie miałaby się nie wprowadzać. Potrzebowała dachu nad głową, on miał miejsce i nie był psychopatą. Okej, może był dziewczyną zainteresowany bardziej, niż jej się przyznawał, ale szanował jej przestrzeń i nie narzucał się jej. A to, że jej towarzystwo dobrze na niego działało, to inna sprawa. Chciał się nią zaopiekować, bo ona pomogła jemu, choć zupełnie nieświadomie.
- Ej... chciałbyś ze mną zamieszkać. Wypasione mieszkanie, w dobrej okolicy. Ma swój pokój z łazienką, pewnie wcześniej mieszkała w jakiejś klitce z byłym chłopakiem który ją zdradził. - dobra, pewnie to nie było z jej strony rozsądne przyjmować taką propozycję od obcego, ale przecież taki zupełnie obcy nie był, a jednocześnie był osobą którą mogła sprawdzić, bo jako biznesmen widniał w różnych zestawieniach. - Była pod ścianą. Lepiej żeby wprowadziła się do mnie niż spała pod mostem, prawda? - posłał przyjacielowi mordercze spojrzenie. W końcu sam święty nie był, skoro wdał się w bliższą relację z nianią córki. Obaj ewidentnie mieli słabość do ślicznych, młodszych kobiet. - Jak stanie na nogi to się pewnie wyprowadzi. A ja będę trzymać ręce przy sobie do tego czasu... Chyba że będzie chciała, żebym jednak nie trzymał. - wzruszył ramionami. Nie musiał mówić na głos, że Dixie mu się podobała. Gwyn na pewno to widział za każdym razem, kiedy byli w barze i to właśnie na kelnerce, a nie na tancerkach skupiała się uwaga Ethana.

autor

ODPOWIEDZ

Wróć do „Madison Valley”