WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Prawda, którą zrzuciła na nią Morgan uderzyła w nią z całą swoją możliwą siłą. Odebrała dech i splątała już i tak niesforne myśli. Tkwiła w milczeniu nie wiedząc co właściwie powinna powiedzieć. Żadne słowo nie wydawało się dostatecznie odpowiednie, zupełnie jakby cały język nie był stworzony do takich rozmów, jakby nie istniały słowa, które wypadałoby powiedzieć. Przykro mi? Oczywiście, że było jej przykro, jej najbliższa osoba na świecie, prawdopodobnie nieodwracalnie, straciła pamięć, a co za tym idzie każde wspólne wspomnienie, każdą miłą chwilę, która napawała nadzieją na lepsze jutro i każdą okropną kłótnie, która powodowała pojawienie się w kąciku oczu łez. W tym momencie też cisnęły jej się do oczu powolne potoki, które całą swoją siłą próbowała powstrzymać. To nie był odpowiedni moment na okazywanie słabości czy bólu, nie chciała wpędzać Morgan w poczucie sumienia, w końcu to w żaden sposób nie była jej wina. Była w tym wszystkim ofiarą, która cierpiała najmocniej ze wszystkich.
-To tyle tłumaczy...- wyrwało jej się zanim zdążyła poważnie zastanowić się nad swoimi słowami.-Morgan, jest mi tak okropnie przykro, że coś takiego cię spotkało. Nikt nie powinien znaleźć się w takiej sytuacji.- westchnęła przeciągle próbując ułożyć sobie w głowie słowa Morgan. Jej Ukochana, najważniejsza osoba na tym cholernym świecie, nie miała zielonego pojęcia kim jest Liane. Czuła przeszywający ból w klatce piersiowej, ból, który odbierał jej możliwość pełnego oddychania, zupełnie jakby znajdowała się na granicy ataku paniki. -Przez te dwa lata, prawie trzy, byłam pewna, że po prostu nie wiedziałaś jak zakończyć to co między nami było i mnie postanowiłaś ignorować... A ty po prostu nie wiedziałaś kim ja jestem. Z resztą, teraz też nie wiesz, pewnie jestem dla ciebie tylko dziwną nieznajomą, która gada jakieś bzdury o wspólnej przeszłości.- Przeszłości, która była najważniejszym okresem w życiu Liane. Często zastanawiała się czy chciałaby zapomnieć to co było między nimi, czy chciałaby wyprzeć z pamięci wspomnienie tych ciężkich i odbierających umiejętność logicznego myślenia chwil, czy chciałaby odzyskać swoje poprzednie życie, w którym nie było miejsca na związek na odległość. Teraz, gdy patrzyła na Morgan, która obdarowywała ją chłodnym spojrzeniem, wiedziała, że za nic w świecie nie oddała by swoich wspomnień, nieważne jak bolesne one były. -J-ja...To znaczy, jeśli chcesz, mogę ci opowiedzieć o twoim poprzednim życiu, o... naszym życiu. Ale nie czuj przymusu, rozumiem, że nie możesz mnie teraz darzyć na tyle ciepłymi uczuciami jakimi ja darzę ciebie i możesz nie chcieć utrzymywać ze mną kontaktu. Ale... Wiesz, całe te trzy lata modliłam się do Wszechświata by nasze drogi na nowo się splotły, a teraz, nie wiem czy mam dostatecznie dużo siły by znów cię stracić.- z ciężarem spojrzała w oczy Morgan jakby próbując nadać większą wagę swoim słowom. W kąciku oka zamajaczyła pojedyncza łza, którą szybko starła rękawem bluzy. Nie było tu teraz miejsca na łzy, nie było miejsca na jej cierpienie.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie czuła zawodu ani wstydu ze stanu w jakim się znajdowała, ale w samej reakcji Liane było coś drażniącego. Coś, co szarpało za złe struny i wywoływało niechęć do zagłębiania w tematyce retrospekcji. Na wyciągnięcie ręki miała - jeśli wierzyć - kogoś, kto mógłby opowiedzieć o utraconej przeszłości, skoro Carol nie mogła tego zrobić, lecz myśl o zastąpieniu siostry, jedynej towarzyszki niedoli, napawała Morgan niechęcią względem samej siebie. Byłaby bardzo nie w porządku, gdyby stwierdziła w duchu, że egoistycznie nie chce przenieść tego uczucia na Liane.
Przygryzła od środka policzek, powstrzymując z trudem roztrzepanie, jakie w środku wrzało. Gotowało, parzyło, było gorętsze od tej kawy, której skład bez podsłuchiwania znała Francuzka. Takie zdarzenia nie nosiły miana farsy czy kłamstwa, ale Baxby brakowało przekonania do słów układających się w osobliwy werset.
- To twoje subiektywne odczucia - wypaliła, marszcząc brwi w głębokim zastanowieniu. - Będą dla mnie tylko projekcją. Obcym filmem do spamiętania, skoro teraz jestem inną osobą niż tą, którą ty zapamiętałaś. Jeśli rzeczywiście nią byłam. - Odchyliła się w krześle. Potrzebowała przestrzeni. Zaczynała żałować tej rozmowy. - Tak, jak ty nie wiesz, tak ja wątpię, żebym była w stanie zapamiętać całą moją przeszłość opowiedzianą cudzymi słowami. Nie zrozum mnie źle. - Uniosła otwarte dłonie w pokojowym geście. - Nie chcę ci ubliżyć. To po prostu dziwne, że trafiam na ciebie w najmniej odpowiednim momencie życia, gdy sama nie wiem, co jest prawdą, a co nie. - Wszystkiego było drastycznie za dużo. Bodźce sprawiały, że rzeczywiste pojmowanie emocji tkwiło gdzieś na spektrum upośledzenia, a to tworzyło obraz oschłej, zimnej i obojętnej Morgan Baxby - prawdziwego zaprzeczenia tego, kim niegdyś była. - Jeśli naprawdę byłyśmy razem, dlaczego Carol mi o tym nie powiedziała? Albo rodzice? Czemu cię nie poinformowali, że miałam wypadek? - zapytała zniecierpliwionym tonem i nachyliła się nad kubkiem. Postukała palcem zniecierpliwiona o blat, a gdy Liane rozchylała usta, szybko dodała: - Dlaczego mam uwierzyć, że mówisz mi prawdę?

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Powoli czuła jak w jej klatkę piersiową wstępuje atak paniki. Przyśpieszony rytm serca, urywany oddech, przerażenie. Miała wrażenie, że wszystko co mówi było zupełnie nieodpowiednie. Nie miała pojęcia jak powinna się zachować, ani czego oczekuje od niej Morgan. Z jednej strony myślała, że postępuje słusznie sugerując przypomnienie ubiegłych wydarzeń, ale Morgan zdawała się na to reagować wręcz alergicznie. Z drugiej strony zupełnie nie wiedziała co powinna zrobić. Została postawiona w sytuacji bez żadnego dobrego wyjścia. To twoje subiektywne odczucie. Słowa Morgan odbiły się echem w głowie Liane. Właśnie stała przed prawdą- Morgan nie miała żadnego obowiązku by chcieć sobie przypomnieć ich wspólną historię, by w ogóle odnowić utracony kontakt, by na nowo wejść w życie, którego przecież zupełnie nie pamięta.
-Przepraszam, masz rację, przecież to tak jakbym opowiadała ci o filmie, którego nie widziałaś...- westchnęła pochylając się nad kubkiem kawy. Przełknęła łyk gorącego napoju próbując poukładać splątane myśli. W kąciku jej oczu zamajaczyły łzy, które szybko starła materiałem swetra, który, swoją drogą, należał niegdyś do Morgan, ale ta nie mogła być teraz tego nawet świadoma.- Powiedziałabym, że los tak chciał, by nasze drogi splotły się na nowo akurat teraz, ale nigdy nie lubiłaś mojego gadania o losie, karmie i Wszechświecie.- wzruszyła ramionami jakby przyznając, że nie ma pojęcia czemu akurat teraz na nowo na siebie wpadły. W końcu to miasto wcale nie jest tak duże by nie spotkać się ani razu na przestrzeni przeszło trzech lat. A może jednak?
Pytanie uwierzytelniające. Prędzej czy później mogła się tego spodziewać, ale gdy już padło to przeklęte pytanie Liane miała pustkę w głowie. Prawda była taka, że nie miała pojęcia czemu Carol jej nie poinformowała. Nie wiedziała też w jaki sposób mogła udowodnić, że to co mówi to nie są wyssane z palca bzdury.
-Nie mówiłaś rodzicom o nas. Twierdziłaś, że uznają to za głupi, wakacyjny romans i nie będą brać tego na poważnie, że nie warto w ogóle zaczynać tematu. A Carol...Poznałam ją raz, ale mnie nie polubiła. Mówiła, że tylko marnujesz swój czas z francuską małolatą. Nie mam pojęcia dlaczego mnie nie poinformowała ani dlaczego ci o mnie nie powiedziała. Może uznała, że to nie jest jak znaczący fragment twojej przeszłości, a może uznała, że będzie ci lepiej bez świadomości mojego istnienia. Nie wiem, naprawdę. - zrobiła przerwę by znów upić łyk stojącej przed nią kawy i złapać oddech. Czuła się jakby brała udział w wyścigu- serce pędziło, myśli uciekały, płuca ledwo łapały kolejne wdechy.- Tak naprawdę nie masz żadnego powodu by mi wierzyć. Ale po co bym to wszystko zmyślała? Mogę ci pokazać wspólne zdjęcia, pokazać listy, które z resztą powinnaś sama mieć gdzieś schowane, powiedzieć ile z rzeczy, które masz w mieszkaniu są prezentem ode mnie, powinny być nawet podpisane adnotacjami z cyklu "wesołych świąt, kochanie, Liane". Ale to już zależy od ciebie czy takie dowody uważasz za wystarczające, bo tak jak mówiłam- nie chciałaś nic mówić rodzicom. - starła na nowo łzę, która zamajaczyła w kąciku oczu i z bólem w spojrzeniu spojrzała głęboko w oczy Morgan modląc się do Wszechświata, że nie zobaczy w nich odrzucenia.

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Musiała kwestionować każdy fakt na swój temat, jakby w obawie, że zaakceptowanie przeszłości taką, jaka była, popsuje jej szyki w zdrowieniu. Każdy dzień wymagał od Morgan stu procent zaangażowania, których nie mogła tak po prostu z siebie wygenerować. W tej kwestii była równie mała, co kropka w zdaniu i równie nieznacząca, co katar; śliski grunt.
Było jednak coś w zachowaniu Liane - posturze, gestach, drżącym, urywanym głosie - w czym Baxby niemal na siłę doszukiwała się fałszu. Nie istniała ku temu żadna przesłanka - ani wóz, ani przewóz. Okropny impas przeciwnych sił. Jak uparty osioł - nie chciała pójść w prawo, nie chciała galopować w lewo.
Bojowy, oschły nastrój nie zelżał, a Morgan w ostatniej chwili zacisnęła usta. Co jeżeli popełniała właśnie błąd? Dzień i tak skazano na porażkę wraz z pożegnaniem Carol; nic gorszego jej nie dopadnie. Cień przeszłości pozostanie wyłącznie cieniem przeszłości.
Bardzo mądrym cieniem. Pojętnym. Skrywającym arkana wiedzy tajemnej, której nie chciała tak od razu poznać, bo...
Baxby przyłożyła dłoń do czoła i zerknęła przez wąską dziurkę wieczka do środka. Przechyliła kubek. Czarna ciecz zabulgotała bezgłośnie. Była tak samo smutna, jak ten zbity szczeniak naprzeciwko. Zupełnie omyłkowo pomyślała o przemoczonym labradorze, a myśl słodką zapiła goryczą do dna. Gwałtownie odstawiła kubek, aż serwetki w stojaku obok nie śmiały drgnąć z przerażenia.
Ile wiedziała naprawdę Carol? Co mieli do powiedzenia rodzice? Dlaczego mieliby przemilczeć coś tak istotnego, jak jej potencjalny związek z Liane? Im dłużej się nad tym głowiła, tym bardziej absurdalne barwy nabierały teorie Francuzki. Jej staruszkowie i młodsza siostra, ci sami, który tak ciepło, cierpliwie podchodzili do jej rehabilitacji i braku pamięci, mieliby dopuścić się czegoś takiego?
Kłamstwa. Same kłamstwa.
Zacisnęła mocno zęby.
- Dokładnie, to zależy ode mnie - mruknęła pod nosem, wstając z krzesła. - Cokolwiek kiedyś się wydarzyło, nie wróci tak po prostu. Byłabym jednak skończoną idiotką, nie korzystając z tej szansy. - Morgan oparła cały ciężar ciała na dłoniach, wspierając się na blacie. Z góry blondynka wyglądała na jeszcze kruchszą. - Daleko stąd mieszkasz? - zapytała, unosząc pytająco brwi. - Chcę zobaczyć te niezbite dowody na własne oczy. Teraz albo nigdy.

[z/t x2]

autor

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Pierwszy raz zawróciła się żeby sprawdzić, czy na pewno zamknęła drzwi. Choć klamka ugięła się pod naciskiem jej dłoni, zamek pozostawał niewzruszony. Za drugim razem postanowiła odwołać spotkanie. Długie palce miarowo wystukiwały rytm na telefonie, odnajdując właściwe klawisze. Zawahała się tylko w miejscu, w którym widniał przycisk "wyślij". Przez kilka sekund stała w miejscu, ze wzrokiem utkwionym w wygasający ekran, czując jak serce zastyga jej w krtani. O ile nie jest to możliwe ze względów czysto fizycznych, o tyle była niemalże pewna, że w tym momencie zdarzył się cud, a całe zajście rzeczywiście miało miejsce. Prychnąwszy pod nosem z czystej dezaprobaty dla samej siebie, wsadziła telefon z powrotem do kieszeni i postanowiła, że tym razem nie zawróci.
Trzeci raz miał miejsce tuż przed wejściem do kawiarni. Szyby odbijały promienie słoneczne, jakby z czystej złośliwości, uniemożliwiając jej zajrzenie do środka. Nawet samotny, zagubiony na niebie obłok, ominął je, stając po przeciwnej stronie barykady. Kolejny raz zawahała się i nim dłoń powędrowała w stronę pośniedziałej klamki, cofnęła ją i zniknęła za winklem, pospiesznie odpalając papierosa.
Nie paliła od dwóch dni. Kiedy Twoim mieszkaniem staje się na bliżej nieokreślony czas wnętrze samochodu, zaczynasz bardziej zwracać uwagę na niepotrzebne wydatki. Tym razem uległa, połykając dym, jakby od tego zależało jej życie. Czas również nie był jej sprzymierzeńcem. Dwa razy się zakrztusiła.
Choć nie była ani o krztynę spokojniejsza, czwarty raz już nie zawróciła. Uniósłszy głowę dumnie do góry, skierowała się do wnętrza kawiarni. Przyjemny chłód otulił jej ciało. Przez chwilę stała w wejściu, pozwalając żeby oczy przywykły do półmroku panującego na sali. Dopiero po kilku sekundach dostrzegła w kącie znajomą twarz. Twarz budzącą w niej mnóstwo skrajnych emocji. Najczęściej tych, które namawiały ją do odwrotu. Chociaż całe jej ciało w jednej chwili zaczęło drżeć, jakby jej żyły wypełniła kipiąca, niezidentyfikowana substancja, nie opuściła głowy nawet o milimetr, kierując się w stronę stolika.
- Więc... Potrzebujesz mojej pomocy? - nacisnęła spust i wymierzyła kpiący uśmiech w jego stronę. Być może dostrzegł jak kącik jej ust zadrżał, zdradzając gryzący niepokój. Zajęła miejsce na przeciwko, opierając podbródek na ciasno splecionych palcach.- Wiesz, może i jest tak jak mówiłeś, nie pracuję w policji, ale to też jest moja sprawa i gwarantuję Ci, że oprócz tego co posiadam, mam jeszcze parę asów w rękawie - znaczącą kwestią w tym wypadku był fakt, że Linden nie obowiązywały żadne procedury. Niedawno też dostała znaczącą diagnozę, więc nie miała nic do stracenia. Z takiego przynajmniej wychodziła założenia, wbijając czerń swoich oczu w jego twarz, bez cienia skruchy.
<center>...</center>

autor

Awatar użytkownika
19
168

uczennica

-

-

Post

#16
outfit

Zawsze uważała, że życie pisało dobre scenariusze, ale zawsze chciała być od niego lepsza. Jednak to, co właśnie działo się w jej życiu, przechodziło najśmielsze oczekiwania. Kochała dramaty, uwielbiała przepełnione emocjami scence i rozterki głównych bohaterów, lubiła chaos i zamieszanie, a także ambitne zwroty akcji. Doświadczanie ich na własnej skórze nie było jednak tak ekscytujące, jak zakładała. Raczej sprawiało ból, któremu towarzyszyło uczucie irytacji.
Nie mogła jednak zaprzeczyć temu, że sytuacja, w której się znalazła, nie wpływała na jej twórczość. Wpływała, i to bardzo. Każdą wolną chwilę spędzała z laptopem na kolanach, stukając w klawiaturę i zapełniając kolejne strony dokumentu tekstowego słowami. Trudno jej było pogodzić się z tym, co wydarzyło się między nią a Babylonem, a jednocześnie udawać z Reggiem parę. Wszystkie te wątpliwości i tłoczące się w niej uczucia, znajdywały swoje ujście w jej notatniku albo na ostatnich stronach zeszytu od jakiegoś przedmiotu, na którym akurat nie słuchała nauczyciela, kolejny raz analizując jakąś scenę ze swojego życia.
Podobnie było teraz gdy siedziała w kawiarni, czując się jak główna postać powieści, którą właśnie pisała. Kochała to uczucie. Lubiła myśleć, że strój, jaki tego dnia ma na sobie, makijaż, jaki wykona, czy sposób, w jaki ułoży włosy, ma wpływ na to, jak minie jej czas, jak wiele osób zwróci na nią uwagę i że może jakiś mały szczegół będzie bardzo ważnym elementem jakiejś większej układanki.
W uszach miała słuchawki, stworzona do tego właśnie wątku nowa playlista pomagała jej skupić się na tym, co pisała. Lubiła pisać w kawiarni, bo nowe miejsca i nowi ludzie zawsze byli dla niej dodatkową inspiracją, pomagały budować tło, a czasami też wpływać na decyzje, jakie podejmowali jej bohaterowie. Nie przemyślała jednak, że tak ładny dzień sprawi, że wiele osób wyjdzie z domu i postanowi udać się na kawę, tak jak ona. W kawiarni robiło się coraz ciaśniej i gwarniej, a to przeszkadzało jej w skupieniu się. Gdy przy stoliku obok usiadł mężczyzna, który rozpoczął rozmowę przez telefon, zaczęła rozglądać się za nowym miejscem, byleby nie musieć słuchać o jego ostatnim weekendzie i problemach w związku z jakąś Madison. W drugiej części kawiarni zauważyła mężczyznę z komputerem i postanowiła do niego podejść, licząc na to, że skoro i on pracował, to przynajmniej oboje popracują w ciszy. Zgarnęła więc swój komputer i kawę, a potem ruszyła w stronę drugiego stolika.
– Przepraszam… – zaczęła, odrywając tym samym mężczyznę od ekranu komputera. W tym momencie zdała sobie sprawę, do kogo podeszła. – Elliot Stuart?! – wymówiła jego imię z ekscytacją i ogromnym zdziwieniem. Jego się tu nie spodziewała.
– Ja przepraszam… nie chciałam przeszkadzać w pracy. Cholera, pewnie właśnie Pan pracuje nad kolejną książką, a ja tu zawracam panu głowę… ale siedziałam tam… a obok mnie usiadł taki facet, co głośno gada przez telefon i nie mogę się skupić… a też piszę… i chciałam zapytać, czy mogłabym się dosiąść… ale nie wiedziałam, że pan to pan… – zaczęła mówić. Dość szybko, by nie dać mu dojść do głosu, ale robiąc krótkie pauzy na przemyślenie kolejnych słów wskazanie na mężczyznę, o którym wspominała albo na swojego laptopa. W końcu odetchnęła i uśmiechnęła się szeroko.
– Jestem fanką. – dodała jeszcze.

elliot stuart

autor

Pateczka

ODPOWIEDZ

Wróć do „Beacon Hill”