WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

#20

Każdy z nas ma swoje lęki, Rosalie również. Ona bała się tego, że znów ulegnie wypadkowi i tym razem nie będzie miała tyle szczęścia i samozaparcia i nie da się nic zrobić, zostanie sparaliżowana, bądź w najgorszym wypadku zostanie warzywem. Czy wtedy nie wolałaby umrzeć aniżeli być cierpieniem i ciężarem dla innych? No właśnie. Odkąd była w związku to bała się również o Graysona, że coś mu się stanie, a tego by nie chciała. Również bała się o swoich rodziców, czy o zwierzęta, swoich pacjentów. Z Graysonem nie zdecydowali się póki co na adopcję żadnego zwierzaka, gdyż nie chcieli by przebywał on sam w domu. Rosalie nadal studiowała, kończyła już właśnie studia i pracowała w klinice weterynaryjnej, a Grayson sporo czasu spędzał w pracy, chcąc czym szybciej zarobić na swoją restaurację, jej stadninę konną i klinikę weterynaryjną i ich wspólny dom na przedmieściach bądź na wsi pośród klimatycznej przyrody, gdzie mogliby mieszkać i wychowywać swoje dzieci. Oczywiście dzieci te były wizją przyszłości, póki co kobieta musiała skupić się na nauce i karierze. Sporo tego dnia było szczepień, nadszedł ten czas jak co roku na szczepienia przeciwko wściekliźnie, jednego psa musieli podłączyć pod kroplówkę, gdyż się odwodnił strasznie, mając problemy jelitowe i z nerkami. Zbliżał się jego koniec niestety, ale wiadomo że z tym najgorzej się pogodzić, dlatego to za wszelką cenę ratowano psiaka, choć w tych oczach berneńczyka było widoczne że on już nie ma sił tak dłużej żyć. Jeszcze raz będzie musiała porozmawiać z jego właścicielami, choć ta rozmowa zawsze była trudna. Właśnie wyszli gdy do gabinetu wpadła jakaś młoda dziewczyna, blondynka z ewidentnie chorym psiakiem.
- [d]Dzień dobry.[/b] - odpowiedziała uprzejmie młodej dziewczynie i spojrzała na psiaka.
- Bardzo mi przykro z powodu tego, że wydłużył się pani czas oczekiwania na wizytę, jednak mogę wytłumaczyć się jedynie tym, że poświęcam wystarczającą ilość czasu każdemu pacjentowi, w zależności od tego ile on jej wymaga. - wyjaśniła sprawę nie wdając się w szczegóły poprzedniego pacjenta i skupiła się na psie blondynki. Właściwie to był pies dużej rasy, małej czy średniej?
- Czy może mi pani powiedzieć jakie objawy was sprowadzają na wizytę? - zapytała, przeprowadzając wywiad, potem badania i diagnoza, albo pozostawienie pacjenta na obserwacji.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Tłumaczenie lekarki nie było dla Stelli wystarczające. Przyszła do lecznicy z nastawieniem na natychmiastową pomoc; już widziała oczyma wyobraźni jak wywarza drzwi do gabinetu, a cały sztab specjalistów rzuca się na Nożyka, przygotowując go do mnóstwa badań. RTG, CT, USG! Przypominała sobie losowe medyczne skróty, z którymi zapoznała się podczas wielogodzinnych seansów Chirurgów. A jednak nic takiego się nie wydarzyło, musiała siedzieć na twardym plastikowym krzesełku, a biedny schorowany Nożyk leżał na podłodze przy jej nogach. Jedna minuta, dwie, trzy, p i ę ć. O pięć za dużo! Dlatego jej twarz wyrażała dużo złości i jeszcze więcej zaniepokojenia.
- A jeżeli dzieje się coś poważnego? Czekałabym tam i czekała aż… Aż… No, aż stałoby się coś złego! – Z nerwów uniosła głos, mimo wszystko nie mogąc wymówić takich ostatecznych słów, jak śmierć. - W takim razie mam nadzieję, że Nożykowi też poświęci pani wystarczającą ilość czasu – dodała, czując jak policzki zachodzą jej czerwienią – jej jasna karnacja zawsze płatała podobne figle, kiedy wstrząsały nią silniejsze emocje. Odchrząknęła, przypominając sobie, że pies wciąż stoi obok niej z podkulonym ogonem, a ona sama wydłuża jego wizytę przez słowne przepychanki. Rzuciła mu przepraszające spojrzenie, odgarniając nieistniejący kosmyk włosów za ucho. Nożyk, lat… siedem? Rudawy, włochaty, o bardzo niepewnym rodowodzie, sięgający Stelli mniej więcej do połowy uda. - Nic nie zjadł od rana, ma rozwolnienie, i jest taki… ospały? Zresztą sama pani widzi, wygląda tak nieszczęśliwie – wyjaśniła pokrótce, przy okazji zerkając na ekran telefonu, ale jak wiadomości ojca nie było tak nie ma. Pogłaskała Nożyka po głowie, ale ten nawet nie zareagował, stojąc jak przysłowiowa kupka nieszczęścia. - To może być coś poważnego? – Pytanie ledwie jej się przedarło przez gardło, ale chciała wiedzieć.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Z racji tego, że była zima, a więc sezon grypowy i przeziębień w pełni, to spora część personelu była w domu zakatarzona i kaszląca, lecząca się jakimiś gripexami czy antybiotykami, bądź innymi środkami wspomagającymi leczenie i stawiającymi przede wszystkim na nogi. Rosalie wiedziała doskonale jak to jest, bo sama rozchorowała się całe trzy tygodnie wcześniej, a wirusy, bakterie i inne drobnoustroje chorobotwórcze oraz infekcje uwielbiały przeskakiwać z osoby na osobę w tempie wręcz natychmiastowym. Zatem duża kolejka pacjentów i ograniczony skład zespołu sprawiły, że niestety czas oczekiwania każdego kolejnego pacjenta wydłużał się. Nie zamierzała tego jednak szatynka tłumaczyć młodej, zaaferowanej dziewczynie, bo nie chciała tracić więcej czasu, który to mogła poświęcić psiakowi.
- Zwierzęta z wypadków są przyjmowane w pierwszej kolejności, gdyż jest to zagrożenie życia zwierzęcia. - dodała jeszcze, urażona tym, że dziewczyna sądzi, iż oni "olewają" istotne przypadki medyczne podczas gdy tak nie było. Z drugiej strony rozumiała ją, sama gdy chodziło o jej zwierzątko to potrafiła być bardzo nieobiektywna.
- Oczywiście, Nożyk to nasz stały pacjent, którego to jak każdego traktujemy wyjątkowo. - zapewniła jeszcze blondynkę i przeszła zapewne do pierwszych oględzin psa, oczy, uszy, skóra, trzeba było dobrze sprawdzić sierść, czy nie miał on jakiegoś pasażera na gapę, który to mógłby powodować objawy, uzębienie, badanie brzucha, pomiar temperatury, pobranie krwi, trochę tego było, więc też i trwało, bo szatynka nie robiła niczego pobieżnie.
- Masz może próbkę jego kału? Moglibyśmy oddać ją do badań w celu wykluczenia pasożytów. - zapytała, bo może właścicielka ma ze sobą próbkę, a tę szybko poddano by szczegółowej analizie.
- Jak oceniasz jego aktywność w ciągu ostatniego tygodnia, czy coś się zmieniło? Nie był skory do spacerów czy zabaw tak jak wcześniej? - zapytała, pomijając odpowiedź na pytanie czy to coś poważnego. Temperaturę miał, zatem wydawało się, że załapał on infekcję, ale żeby to potwierdzić to musiałby już wcześniej być mniej aktywny, gdyż infekcja potrzebuje przynajmniej tygodnia, by się w pełni rozwinąć.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Stella ugryzła się w język zanim kolejna fala krytyki wydobyła się z jej ust. Wiedziała, że weterynarka ma rację i najpewniej doskonale wiedziała, które zwierzęta muszą otrzymać natychmiastową pomoc, a które mogą chwilę na nią poczekać. Niemniej ciężko było utrzymać te emocje na wodzy, kiedy rozchodziło się o zwierzaka, z którym spędziło się prawie całe życie, a przynajmniej połowę. W jej życiu ostatnio było tyle zawirowań, że naprawdę nie wiedziała jak przeżyje utratę swojego ukochanego czworonoga - a że mózg podpowiadał jej same najczarniejsze scenariusze, poziom stresu w jej organizmie prawdopodobnie sięgał zenitu.
- P-próbkę kału? - Powtórzyła zaskoczona, spoglądając na mizernego Nożyka, jakby zapomniał jej o tym przypomnieć. - Nie... - mruknęła nieco zawstydzona, bo w ogóle jej nie przeszło przez głowę, żeby czymś takim się zająć. Nie miała doświadczenia w chodzeniu do weterynarzy, prawdę powiedziawszy, to był jej pierwszy s a m o d z i e l n y raz. - Nie pomyślałam o tym - przyznała, wzdychając cicho z rezygnacją. Powinna była o tym pomyśleć. Zaraz jednak wzięła się w garść, słysząc następne pytania. - Cóż, no, nie zauważyłam żadnej poważnej zmiany w jego zachowaniu aż do dzisiaj. Cały czas zachowywał się normalnie czyli... był pogodny, normalnie jadł, bawił się czasem ze mną piłeczką, chodził na spacery... Dopiero dzisiaj zobaczyłam, że jest taki przybity - wytłumaczyła, drapiąc zestresowanego Nożyka za uchem. Jeszcze tego brakowało, żeby zaraz dostał jakiegoś zawału z tych emocji! Bo chyba pies też mógł dostać zawału...? - To znaczy... W zasadzie jak tak sobie myślę to faktycznie mniej chętnie wychodził na zewnątrz... I nie przynosił mi swojego piszczącego kurczaka - zamyśliła się, próbując połączyć fakty. Nie sądziła, że te drobiazgi mogły już być oznaką czegoś poważniejszego. - Czyli? Wie pani co mu jest? - Naciskała dalej, bo nie była w stanie wytrzymać tej niewiedzy!

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Rosalie naprawdę rozumiała tę młodą dziewczynę, bo ileś lat temu była w podobnej sytuacji gdy musieli uśpić jej ukochanego goldena, którego zapamiętała zawsze jako lubiącego zabawy, szczęśliwego pieska. W takich sytuacjach jesteś w stanie potrząsnąć tym lekarzem, tudzież jak w tym wypadku weterynarzem i wykrzyczeć mu, że ma ratować twojego pupila za wszelką cenę, a nie dawać za wygraną. Niestety ze starością, wiekiem i czasem przemijania ciężko jest walczyć, choć można próbować zawsze przedłużyć życie zwierzaka o kilka dodatkowych miesięcy. Dlatego też pani weterynarz nie dawała się ponieść emocjom, była bardzo spokojna, opanowana, wiedziała że dzięki swojemu spokojowi dziewczynie również się on udzieli.
- Dobrze, w takim razie będziemy musieli wykonać pewne badanie, które będzie dość nieprzyjemne dla Nożyka, oraz pobierzemy mu krew. - odparła zatem nie pokazując po sobie tego, że jednak próbka kału byłaby w pewnym sensie pomocna, musiała zatem wykonać więcej badań, niż początkowo przypuszczała. Jednocześnie nie miała tego za złe nastolatce, bo ta miała prawo nie wiedzieć że w takich sytuacjach wszelkie odchody i wydzieliny psa są wskazane wręcz do wykonania badań. Kobieta poprosiła dziewczynę o przytrzymanie pieska, podczas gdy ona pobrała mu krew i starała się zrobić to delikatnie oraz bezboleśnie, ale piesek i tak zapiszczał. Nikt nie lubił pobierania krwi, nawet człowiek, a co dopiero niewinny piesek!
- A ostatnio jak chodziłaś z nim na spacery to istnieje szansa że poznał jakieś nowe pieski, albo że miał kontakt z bezpańskim psiakiem? - dopytała jeszcze, bo objawy i zachowanie Nożyka pasowało jej do infekcji, którą mógł on zarazić się od innego psa, najczęściej szczeniaka, bądź takiego zaniedbanego, którego właściciele nie leczą. Zapewne też dlatego bo on nie ma właścicieli i roznosi chorobę dalej.
- Mam pewne domysły odnośnie tego, co może mu dolegać, ale muszę poczekać jeszcze na wyniki z badań krwi. Jeżeli to jest to, co myślę to wystarczy podać mu dzisiaj kroplówkę wzmacniającą oraz podawać antybiotyk wraz z karmą. Czy Nożyk preferuje karmę suchą czy mokrą? - próbkę krwi pieska zadała na aparat, który to potrzebował chwili by przemielić informacje z krwi zwierzaka, będzie musiała jeszcze zrobić preparat mikroskopijny, by ocenić jego krwinki naocznie i musiała podjąć decyzję jaki lek podać, o ile to infekcja taka, jaką podejrzewała. Jeśli jednak to oznaki starości to niewiele będzie mogła zrobić. Tylko jak to przekazać takiej młodej osobie?

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Stella co i rusz zerkała na ekran telefonu (lekko potłuczony, bo ostatnio wypadł jej z kieszeni na brudną posadzkę szkolnego korytarza - dziwne, że wyszedł z tego upadku tylko z kilkoma rysami), spodziewając się wiadomości od ojca, ale wciąż żadnej nie otrzymała. Rosła w niej złość (podyktowana lękiem), bo oczywiście nie odzywał się akurat wtedy, kiedy go potrzebowała. Po co nosił ze sobą telefon? Czy w ogóle go nosił, czy może zostawił go na siedzeniu pasażera w samochodzie, a ona wydzwaniała jak głupia tylko po to, żeby wnętrze samochodu na moment wypełniło się odgłosem dzwonka. Na wszelki wypadek pogłośniła sygnał, żeby nie przegapić żadnej odpowiedzi, ponownie skupiając się na swoim psie. Podrapała się po czole, mając nadzieję, że ciotka Dakota dbała o całą resztę ich psiej zgrai. Na wszelki wypadek szybko wysłała jej smsa z przypomnieniem o profilaktycznych badaniach - równie szybko otrzymała odpowiedź, że oczywiście p a m i ę t a. No tak.
Pochyliła się nad Nożykiem, trzymając jego pysk z dala od weterynarza, drapiąc go przy tym za uchem. Wciąż był zestresowany, uszy miał położone, a ogon podkulony. Stella sama nie potrafiła stwierdzić czy wygląda tak żałośnie przez chorobę czy lęk.
- Eee, tak? Raczej tak... - zaczęła niepewnie, próbując sobie przypomnieć, czy spotkała ostatnio jakiegoś psa sąsiadów. A ten mały york dziwnych sąsiadów z dołu? - Ale nie bawił się z nimi jakoś długo... - zauważyła, spoglądając na weterynarkę podejrzliwie, jakby bojąc się udzielać szczerych odpowiedzi, gdyby miały prowadzić do poważniejszej diagnozy. Jakby jej kłamstwa miały sprawić, że choroba Nożyka sama zelżeje. - Mokrą - odpowiedziała bez zastanowienia; uwielbiał kawałki mięsa w sosie, który wylizywał z wielkim zaangażowaniem. - A co pani myśli...? - Pociągnęła kobietę za język, bo cały czas wysławiała się bardzo enigmatycznie, a Stella chciała wszystko wiedzieć już teraz natychmiast. - Długo trzeba czekać na te wyniki? - Dopytała, a wyraz jej twarzy wyraźnie wskazywał, że chciałaby uzyskać te wyniki w ciągu najbliższy dwóch minut. Cały ten proces badania był dla niej zdecydowanie za długi, najlepiej, gdyby weterynarz po prostu zerknął na psa i od razu zadecydował co mu dolega. Stella była niecierpliwa, a w tak podbramkowych sytuacjach była wyjątkowo niecierpliwa. Jeszcze raz zerknęła na telefon, wzdychając cicho na widok pustego paska powiadomień.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Rosalie zauważyła, że dziewczyna z różowymi włosami, w których naprawdę bardzo ładnie wyglądała zresztą, często zerka na telefon, ewidentnie coś na nim sprawdza. Lekarka domyśliła się zatem, że mogło chodzić o kontakt z którymś z rodziców, bo na pewno zwierzę było zapisane na dorosłego, nie na nastolatkę, która była zresztą niepełnoletnia. Rozumiała zatem skąd to zdenerwowanie u dziewczyny, bo musiała decydować samodzielnie o leczeniu swojego pupila, a to było trudne dla osób młodych. Postanowiła zatem być dla niej bardziej empatyczna, niż profesjonalna, żeby dziewczyna nie straciła do niej zaufania. Sama kiedyś była w jej pozycji, wiedziała zatem doskonale jak to jest.
- Oczywiście to nie jest źle, psy podobnie jak my są istotami stadnymi i powinny mieć kontakt z innymi psami, jednak Nożyk ma już pewien wiek, w którym to organizm jest słabszy i szybciej łapie choroby od innych psiaków. Widzisz tutaj koło nosa taki placek bez sierści? To nie jest spowodowane jego wiekiem tylko chorobą, którą musiał zarazić się od drugiego psiaka. Nie martw się, da się ją wyleczyć, tylko muszę potwierdzić ją badaniami krwi. - mówiła spokojnie, delikatnie i pokazała palcem wskazującym w rękawiczce miejsce koło psiego noska. Ewidentnie musiał często je drapać łapą, bo go swędziało, ale odpowiednia maść i zastrzyk są w stanie czynić cuda.
- To dobrze że podajesz mu głównie mokrą karmę, bo Nożyk jest w takim wieku, że nie strawiłby dużej ilości karmy suchej i miałby przez to problemy z brzuchem podobne do obecnych. Czy jadł ostatnio jakieś kości, surowe, gotowane? - mówiąc tak przypomniała się jej jeszcze jedna opcja chorobowa, dlatego wolała o nią zapytać. Dokładny wywiad z właścicielem wiele mógł pomóc zwierzakowi, któremu ewidentnie coś dolegało. A ona nie chciała działać pochopnie.
- Głównie trwa to do dziesięciu minut, czy chcesz może jakąś wodę, herbatę, kakao? Muszę na chwilę przejść do innego pomieszczenia obejrzeć próbkę pobraną od Nożyka. - wiedziała jedno, że kroplówka mu nie zaszkodzi, więc podłączyła ją i pozwoliła dziewczynie zostać w psiakiem w gabinecie, proponując jej również coś do picia. Im właściciel mniej się stresuje tym jego zwierzę także, one przecież czują nasze emocje.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Stella pochyliła się nad Nożykiem, przyglądając się plamie obok jego nosa, która faktycznie tam była, a obok której Stella przechodziła obojętnie. - Nie zauważyłam - przyznała, zła na samą siebie, że nie zwracała uwagi na delikatne sygnały, które organizm Nożyka przesyłał już od kilku dni. Obiecała sobie, że już nigdy więcej nie powtórzy tego błędu. Że będzie regularnie mu się przyglądać. Że przeszkoli ojca, żeby robił to samo. Na chwilę przerzuciła złość właśnie na niego, przecież to on tak naprawdę był jego właścicielem i to on powinien dbać o takie rzeczy, jednak szybko się skarciła za takie myśli - teraz też tam mieszkała i mogła doglądać psa tak samo jak on. - Pewien wiek...? Nie no, chyba nie jest jeszcze aż taki stary... - odparła, spoglądając podejrzliwie na weterynarz. Siedem lat? Psy przecież mogą dożyć piętnastu! Zaraz jednak kiwnęła głową, przyjmując jej słowa do wiadomości. Zaczynała się pomału uspokajać. Dochodziło do niej, że to nie jest żadna śmiertelna choroba, że wystarczy podać mu trochę leków. Bujna wyobraźnia przystopowała, dopuszczając do siebie racjonalne myśli. - Ja mu nie dawałam, ale jeszcze się upewnię... - mruknęła, wyciągając telefon, żeby wysłać do ojca jeszcze jedną wiadomość.
- C-co? - Powtórzyła zaskoczona, bo jeszcze nigdy nie spotkała się z takim miłym traktowaniem w podobnych miejscach. Poziom stresu lekko się podniósł, przez chwilę poczuła się jak ciężko chore dziecko, które może spotkać się ze Spidermanem. - Nie trzeba - dodała po chwili, opierając się plecami o chłodną ścianę. - Poczekam, nigdzie się nie wybieram - westchnęła, uśmiechając się półgębkiem.
Kiedy weterynarz wyszła z gabinetu, Stella zaczęła się ciekawsko rozglądać po wnętrzu. W końcu ciekawość wzięła górę i zaczęła powoli się po nim przechadzać, czytając etykietki na buteleczkach czy z bliska przyglądając się skomplikowanym medycznym sprzętom. Co i rusz zerkała jednak na Nożyka, kontrolując, czy dalej siedzi na miejscu. Widziała jak tajemny napój powoli skapuje przez kroplówkę do jego niedużego psiego ciała. Miała nadzieję, że jej stres faktycznie okaże się bezpodstawny, a pies wróci do domu cały i przynajmniej zdrowszy niż rano.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Weterynarz nie miała jej tego za złe, skąd dziewczyna mogła wiedzieć, że jedna plamka na nosie, na której nie było sierści może oznaczać jakąś chorobę psiaka? Nawet wielu dorosłych o tym nie wiedziało, dlatego to weterynarze dogłębnie i bardzo dokładnie badali swoich pacjentów, by jak najszybciej im pomóc.
- Na ludzkie lata Nożyk skończył już 50 lat, a nawet u ludzi po skończeniu tego wieku pojawiają się pierwsze problemy zdrowotne. Tak już są skonstruowane nasze ciała i ciała piesków również. - wytłumaczyła co miała na myśli, dając też do zrozumienia dziewczynie że to dopiero początek, wraz z nadchodzącą starością będzie jeszcze więcej problemów zdrowotnych u jej psiaka. U ludzi też wraz z tym wiekiem u kobiet pojawia się przekwitanie, mężczyźni też mają swój kryzys wieku średniego i często wraz z tym pojawiają się choroby, które zostają z nami już do końca.
- To proszę mi powiedzieć gdy już będzie wiadomo i proszę poczekać, wrócę niebawem. - odparła kobieta opuszczając na chwilę dziewczynę i oglądając później krew psiaka pod mikroskopem, poddając ją różnym badaniom na aparacie. Trochę czasu minęło zanim uzyskała wszystkie wyniki, ale ostatecznie mogła wrócić do nastolatki z dobrymi wieściami.
- Mam dobrą wiadomość, to jest to, czego się spodziewałam. Zatem przepiszę Nożykowi odpowiednie lekarstwa które należy mu podawać raz dziennie w porze karmienia... - zaczęła mówić i pewnie wypisywać receptę, opisując co kiedy podawać, z jaką karmą i w jakich proporcjach. Widziała przez kamerkę, bo przecież po napadzie tutaj wszystkie pomieszczenia były kamerowane, dziewczynę którą wszystko ciekawiło, postanowiła zatem ją nieco wybadać.
- A co powiesz na to by odbywać wolontariat w przychodni weterynaryjnej? - Stella miała serce, to było widać, więc warto było wykorzystać to dla dobrych celów, jakim była pomoc zwierzętom.

autor

dreamy seattle

Awatar użytkownika
18
157

szukam pracy, będę

pracownikiem roku

sunset hill

Post

Stella westchnęła, drapiąc Nożyka za uchem. W jej oczach wciąż był młodym psem, tak jak wszystkie inne, które posiadała. Ciężko było sobie uświadomić, że zwierzę, z którym człowiek się wychowuje, nagle (no, okazuje się, że nie tak nagle) staje się s t a r e. - Pięćdziesiąt lat to nie tak dużo... - zauważyła, chyba na siłę chcąc się jeszcze wykłócać z weterynarzem, że stan Nożyka wcale nie musi wynikać z wieku.
- Ykhm - mruknęła, obserwując jak weterynarz znika za drzwiami. Ciężko było się nie zainteresować tym wszystkim, co znajdowało się w gabinecie. Szczególnie, kiedy Stella myślała, że znajduje się w nim sama. Zawsze była ciekawska, czasem nawet za bardzo, ale nie potrafiła opanować tej chęci dowiedzenia się w i ę c e j. Tak więc chodziła i dokładnie oglądała cały gabinet, podskakując nieznacznie, gdy weterynarz wróciła do gabinetu.
- Naprawdę? W końcu! - Klasnęła w dłonie, szczęśliwa, że ich wizyta w lecznicy zbliżała się ku końcowi - z całą sympatią do kobiety, ale Stella miała nadzieję, że szybko tutaj nie wrócą z Nożykiem. - Raz dziennie w porze karmienia... Okej - powtórzyła dla samej siebie, niejako robiąc notatkę w pamięci, chociaż w swoim roztargnieniu zapewne już po powrocie do mieszkania zastanawiałaby się czy to na pewno był raz dziennie czy jednak dwa. Wzięła od kobiety kartkę ze ściągą, zupełnie nie spodziewając się kolejnych słów, które padły z jej ust. Stella spojrzała na nią wyraźnie zaskoczona. - Ja? - Powtórzyła, po czym parsknęła śmiechem - Laura owszem, ona nadawała się na wolontariaty wszelkiego typu, pani-idealna, ale Stella? - Niee, nie, dziękuję - szybko odmówiła, nawet nie dając temu pomysłowi wybrzmieć w swojej głowie. Raczej się nie udzielała w takich rzeczach, choć nawet nie potrafiła powiedzieć dlaczego tak się dzieje, jakby z góry założyła, że jest na to zbyt... leniwa? Że się nie nadaje? Że woli porobić po szkole coś innego? - To nie dla mnie - dodała, zapinając Nożykowi smycz. - To już wszystko, tak? - Upewniła się, wsadzając kartkę z opisem leków do tylnej kieszeni spodni. - Dziękuję - dodała z wyraźnie słyszalną ulgą w głosie.

autor

dreamy seattle
Awatar użytkownika
23
170

studentka weterynarii i stażystka

klinika weterynarii

hansee hall

Post

Ludzie często traktują swoje zwierzęta niejako jako swoje dzieci. I tak jak w oczach rodziców zawsze będziemy ich małymi córeczkami i synkami, tak nasze zwierzaki w naszych oczach są wiecznie młode. Nawet kotka z wypadającymi ze starości zębami, co jest naturalne bo i ludziom to się dzieje i muszą nosić protezę, jest dla nas wiecznie młodym kotem, bo nadal potrafi tak żwawo ganiać za kłębkiem jak za kociaka. Najgorsza była świadomość, że nasi pupile prędzej czy później od nas odejdą do lepszego świata, psiego lub kociego raju. A my nie lubimy pożegnań, nasze zwierzęta też nie. Ile było przypadków psów które nie odnalazły się przy innym właścicielu bo wciąż tęskniły za swoim panem, który to zmarł ze starości. Ogółem śmierć była potwornie przykra.
- Owszem, to tak zwana druga młodość, ale tym razem nasze ciała pokazują już, że wszelakie szaleństwa tylko z umiarem. - odparła kobieta z uśmiechem, bo sama jeszcze stara nie była, ale jej rodzice już przekroczyli tę magiczną granicę umownej połowy życia i szatynka obserwowała już ich problemy zdrowotne. U zwierząt były one w podobnym czasie, więc może jest jakaś zależność?
- Za dwa tygodnie chciałabym zobaczyć Nożyka na wizycie kontrolnej, jeszcze raz porobię mu badania by sprawdzić czy leki zadziałały prawidłowo i czy infekcja nie nawróci. Ale gdyby działo się z nim coś niepokojącego to proszę przyjść z nim wcześniej do kliniki. - dodała jeszcze podając różowowłosej receptę na psie leki, a potem zaproponowała jej wolontariat w klinice, na który jednak Stella nie była gotowa. No cóż, nie każdy lubił pracę ze zwierzętami, Rosalie ją wręcz uwielbiała.
- Tak, to już wszystko. Dziękuję również i życzę szybkiego powrotu do zdrowia Nożykowi. Tutaj masz mój numer, kontaktuj się w razie gdyby coś się działo z psiakiem w nocy. - podała tym samym swoją wizytówkę nastolatce, a następnie pożegnała się z nią i jej psiakiem, bo jeszcze miała paru pacjentów w swoim grafiku.

/zt x2

autor

dreamy seattle

ODPOWIEDZ

Wróć do „Columbia City Veterinary Hospital”