WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!
Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina
Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.
INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.
DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!
UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.
sędzia
King County District Court
sunset hill
Decyzja o wybraniu się w odwiedziny do najmłodszej swojej pociechy została podjęta tak naprawdę przed wyjściem z gabinetu. Czasem naprawdę brakowało jej drugiej osoby do pogadania o byle czym wieczorami czy objerzenia głupich programów w telewizji. Teraz, pokupnie nowego lokum tym bardziej, bo dom jednak był sporych rozmiarów i jeszcze kiedyś to pewnie ona i dzieciaki wpasowaliby się do niego idealnie. Teraz została tylko Cait i jej mały zwierzyniec, który ma zamiar powiększyć w niedługim czasie. Posiadanie dwóch psów i kota to jednak jeszcze za mało.
Po drodze do mieszkania w którym przez ostatni czas urzędowała Laura wstąpiła po kawę na wynos dla wszystkich mieszkańców jak i do cukierni oraz odebrała zamówione sushi. Jak już przychodzić niezapowiedzianie to z pełnymi rękami prawda? Przynajmniej wtedy córka nie będzie marudzić, że mogła dać chociaż znać... Wolała dzisiaj zrobić niespodziankę.
Gdy dotarła pod drzwi zapukała dwa razy i chwyciła za klamkę. Była zaskoczona, że nie było zamknięte. Jednak to również oznaczało, że z pewnością ktoś jest w domu i nie musi całować klamki i zostawiać wszystkiego przed wejściem by wrócić do domu. -Halo jest tu kto? - zawołała zamykając za sobą drzwi. -Można to miejsce spokojnie okraść i nikt nie zauważy - rzuciła przewracając oczami.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
domowa Laura
Ludniejszy dzień to również nie było coś, czego Laura doświadczała często. Jej uczelniany grafik był napięty, do tego dochodziły lekcje rysunku, dodatkowe zajęcia, a także joga, na którą starała się chodzić regularnie. A kiedy już miała wolną chwilę, zawsze coś jej wypadało albo znajdywał się ktoś, kto tę chwilę koniecznie chciał jej zająć. Tego dnia miała wyjątkowe szczęście, bo zajęcia skończyła wyjątkowo wcześnie, popołudniowy trening został odwołany, więc siedziała w wygodnym domowym ubraniu w swoim pokoju, nadrabiając książkę, którą próbowała przeczytać od trzech tygodni, niestety z marnym skutkiem, gdyż za każdym razem udawało się jej przeczytać jeden rozdział.
Nie słyszała, że drzwi do mieszkania się otwierają, dopiero donośny głos mamy wyrwał ją z analizy tego, co właśnie czytała. Odłożyła szybko książkę i wyskoczyła w łóżka, po chwili stając w przedpokoju i uśmiechając się do mamy.
– Znowu ktoś zapomniał zamknąć drzwi… – westchnęła głośno, marszcząc nos. Była przyzwyczajona do zamykania zamków i sprawdzania ich podwójnie, nauki mamy nie szły przecież na marne, jednak w jej domu mieszkały jeszcze dwie osoby, które chyba niekoniecznie miały dobrą pamięć do zamykania za sobą drzwi. Szybko podeszła i przekręciła zamek, by mama Cat była spokojna, po czym uściskała ją mocno. – Cóż za niespodzianka. – zaśmiała się. Dała sobie chwilę, by rozejrzeć się wokół siebie, by zorientować się, kto to mógł wyjść i narazić ich na rabunek, którego nikt by nie zauważył.
– Wpadłaś sprawdzić, czy jesteśmy bezpieczni, jak się sprawują nowi lokatorzy, czy stęskniłaś się za mną? – zażartowała, uśmiechając się do mamy szeroko. Nie było to jej mieszkanie, jednak wierzyła, że Caitlyn dbała o jej bezpieczeństwo gdziekolwiek by aktualnie nie mieszkała.
-
+dresiarz
Jinowi zostało w pokoju ostatnie pudło do rozpakowania, ale jakoś tak, do tej pory ciężko mu było znaleźć chwilę, aby powyciągać z niego te rzeczy. Zresztą, tam były głównie rupiecie bardzo ważne figurki, które zbierał dawno temu. Figurki z Gwiezdnych Wojen dokładniej (miał nawet Darth Vadera z kolekcji limitowanej!). Oprócz figurek, były tam również nagrody z konkursów oraz jedna ramka ze zdjęciem.
Dziś to zrobię. pomyślał, gdy szykował się do wyjścia z pokoju. Tego dnia akurat miał wolne, lecz i tak miał plany, które wymagały opuszczenie mieszkania. Chciał między innymi odwiedzić kilka sklepów, a potem pójść na siłownię, lecz istniało spore prawdopodobieństwo, że przełoży siłkę, ponieważ zaczynała się olimpiada igrzysk zimowych, którą planował obejrzeć. Był ciekaw, jak wypadnie Korea oraz Stany Zjednoczone. Miał cichą nadzieję, iż Korea zgarnie kilka medali...
Tak czy inaczej, poszedł do łazienki, aby między innymi wziąć kąpiel. Wraz ze wcieraniem w siebie żelu pod prysznic o cytrusowym zapachu, zaczął śpiewać przeróżne piosenki (tak, należał do osób śpiewających pod prysznicem/w wannie). Po spłukaniu mydła wytarł się ręcznikiem i przepasał go sobie na biodrach. W międzyczasie ogarnął, że nie zabrał ze sobą bielizny, no ale trudno. Nim opuścił łazienkę, użył dezodorantu (aby przypadkiem nikogo w sklepie nie odstraszyć i postawił włosy, coby nie wyglądać jak przychlast z grzybem. Radośnie zaczął iść w kierunku pokoju, lecz naszła go ochota na jabłko. Także zamiast do pokoju, poszedł do kuchni. Zgarnął czerwone jabłuszko i zaczął wracać do pokoju, lecz nagle po tym, jak dostrzegł dwie osoby, stanął nieruchomo, jakby zamarzł lub został przemieniony w posąg.
Cholera...
- Dzień dobry. - przywitał się grzecznie (ale i ciut nerwowo), z wymuszonym uśmiechem, czując, że robi mu się strasznie głupio. Szkoda, że nie miał peleryny niewidki. Już przeszła mu ochota na jabłko (chociaż pewnie i tak je zje).
sędzia
King County District Court
sunset hill
-Może zrób wielki plakat przypominający o tym by jednak je zamykać? - uniosła brew. Miała wielu wrogów i czasami martwiła się, że Ci nagle przypomną sobie iż Hrisch ma dzieci, którym można było grozić by się zemścić na kimś kto wrzucił ich do więzienia na długie lata. Ucałowała córkę w bok głowy na przywitanie a z jej twarzy nie znikał uśmiech.
-Wszystkie odpowiedzi są prawidłowe. Jak Ty dobrze mnie nasz dziecko - stwierdziła wręczając córce papierową torbę z sushi, a kawy stawiając na stoliku. -Przynoszę też z tego powodu dobrocie, bo wpadam bez zapowiedzi - rzuciła rozbawiona i usiadła na kanapie. Nie zdążyła się wygodnie rozsiąść gdy zauważyła przechodzącego młodego człowieka i nie byłoby to jakoś wielce dziwne gdyby nie to, że posiadał on jedynie ręcznik jakoś okrycie. Uniosła brew i spojrzała na córkę. Powinna się liczyć z takimi akcjami, bo przecież wpadła bez zapowiedzi.
-Dzień dobry - odpowiedziała krótko i skinęła głową -Ubrania ukradli? - spytała głupio by pogrążyć jeszcze dodatkowo chłopaka. A co się będzie szczypać! Niech mu będzie bardziej głupio jak już paraduje w ręczniku po domu.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Porozmawiam z nimi o tym. Chociaż plakat nie jest głupią opcją. – odparła z uśmiechem. Mieszkanie nie było jej, była za nie w jakiś sposób odpowiedzialna, nie mogła więc pozwolić, by ktoś ich okradł. Oczywiście w całkiem dobrej dzielny, w apartamentowcu, do którego wchodziło za pomocą kodu, a także z monitoringiem, nie było to takie łatwe, jednak zawsze istniał cień szansy, że ktoś spróbuje to zrobić.
– A widzisz! – zaśmiała się, odbierając od mamy papierową torbę, do której od razu zajrzała. – Cudownie. Właśnie chodziło mi po głowie, żeby coś zjeść. – przyznała szczerze. Cait trafiła idealnie i z porą i z jedzeniem, które przyniosła. Hirschówna wyciągnęła z torby pudełko z sushi i ułożyła je na stoliku w salonie.
Pytające spojrzenie mamy zmusiło Laurę do rozejrzenia się po mieszkaniu. Westchnęła cicho, gdy jej oczom ukazał się Jin w samym ręczniku. Zagryzła wargi, by powstrzymać śmiech, który w tym momencie chyba nie był najlepszą reakcją. Miała szczęście, że sama nie postanowiła iść w tym czasie pod prysznic, bo wyglądałoby to, co najmniej podejrzanie. – Jin… moja mama wpadła… niezapowiedzianie. – wyjaśniła chłopakowi, próbując nie spoglądać na niego zbyt długo. Uprzedzała go o takich niespodziewanych wizytach, gdy dogadywali warunki wspólnego mieszkania. Nie mogła nic poradzić na nadopiekuńczość mamy, chociaż liczyła na to, że zacznie wysyłać smsy, zanim się pojawi, skoro wiedziała, że Laura nie mieszka sama.
– Wydaje mi się, że nie mieliście okazji się jeszcze poznać. Jin, to moja mama Caitlyn. Mamo, to Jin. – ruchem dłoni wskazała najpierw na chłopaka, potem na mamę, chcąc ich sobie przedstawić. Na pewno wspominała mamie o tym, że od początku lutego będzie mieć nowego współlokatora, a Jinowi, z którym kumplowała się od jakiegoś czasu, opowiadała o mamie. – Kupiła nam kawę. Chcesz? – dodała zaraz, unosząc papierowy kubek do góry i spoglądając na niego pytająco.
-
Z myśli wyrwały go słowa mamy Laury. Z tego wszystkiego pierwsze słowo powiedział po koreańsku, lecz zaraz się poprawił:
- Ja...ee..nie...to znaczy nie. Na szczęście nie gościliśmy włamywacza w domu. - powiedział, uciekając spojrzeniem na Laurę, która zaczęła mu wszystko tłumaczyć.
- Miło mi Panią poznać. - Świetne pierwsze wrażenie.... pochwalił się ironicznie w myślach. Właśnie miał czmychnąć do pokoju, kiedy padło pewne magiczne słowo - kawa. Aż ślinę przełknął.
- Chętnie. - odparł. - Bardzo dziękuję Pani mamo Laury. - nawet ukłonił się w podzięce (pewne zachowania z Korei mu zostały). Nim faktycznie wziął kubek, zadał pytające spojrzenie Laurze, by mieć pewność, że może się swobodnie kawusią poczęstować.
- A Pani już piła kawę? A może ma Pani ochotę na herbatę? - spytał, chcąc zwyczajnie spłacić dług wdzięczności.
- Mogę też poczęstować jabłkiem. - dodał po chwili, pokazując albo raczej eksponując owoc, wyciągając przed siebie rękę nim.
sędzia
King County District Court
sunset hill
-Jakbym Cię nie znała to nawet nic bym nie przyniosła - przewróciła teatralnie oczami, ale delikatny uśmiech wciąż się błąkał na jej twarzy. Zmęczonej twarzy, bo brała coraz więcej spraw na swoją głowę by tylko mieć jakiekolwiek zajęcie.
Przez moment w ciszy obserwowała interakcję córki z jak się okazało nowym współlokatorem. Jeśli nawet nie będzie za nim przepadać to nie da po sobie tego poznać. Nie była jak jej rodzice i wszelkie nieprzyjemne komentarze zostawi dla siebie, chwilowo. Bo jednak nikt nie wie jak ludzie mogliby jej działać na nerwy w przyszłości. -Miło poznać - nie wyciągnęła nawet ręki na powitanie a jedynie upiła kilka łyków swojej kawy. Czy żałowała, że wpadła niezapowiedzianie z wizytą? Ależ skądże. Po pierwsze odwiedzała córkę, a to że ktoś się pałętał po domu to nie jej problem. Nie odrywała wzroku od zakłopotanego młodego faceta, bo to sprawiało, że pewnie jeszcze bardziej było mu głupio. Czasem lubiła sprawiać, że ludzie czuli się w jej obecności odrobinę niekomfortowo.
-Nie pijam herbaty, ale dziękuję za propozycję - uśmiechnęła się delikatnie -Jabłka również nie chcę. Mamy sushi gdybyś był głodny. Tylko proponuję najpierw się ogarnąć, bo zaraz będziesz narzekać, że zimno - omiotła go wzrokiem. Na pewno zapadnie jej w pamięć jako ten, któremu ukradli ciuchy i z każdą wizytą będzie pytać czy jednak je odzyskał. Wychowano ją zupełnie odmiennie niż teraz młodzież w tych czasach. -Planuję wyjazd do Izraela w niedługim czasie. Piszesz się? - powróciła wzrokiem na córkę, bo przecież nie będzie gapić się cały czas na nowego współlokatora Laury. Nie po to tu przyszła! Tak planowała wyjazd wcześniej niż zwykle. Potrzebowała odpocząć, a wyjazdy do ciepłych krajów by bawić się na całego to była obecnie domena byłego męża.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
Wysunęła rękę z kubkiem jeszcze bardziej w stronę Jina i posłała mu uśmiech. Pewnie, gdyby był ubrany, nie musiałby się tak krępować. Mama Laury była spoko, niemniej jednak nie jeden znajomy Hirschówny się jej bał.
– Myślę, że mama ma rację. Ubierz się i jeśli chcesz, to zapraszamy na sushi. – zgodziła się z mamą i zerknęła na przyjaciela. Nie mogła mu zaproponować, by usiadł z nimi w samym ręczniku. Pewnie, gdyby byli sami, to nie byłoby to jakiś wielki problem, ale w teraz… no nie wypadało! Odprowadziła Tae wzrokiem i usiadła obok Caitlyn na kanapie, skupiając na niej swoje spojrzenie i unosząc kubek z kawą do ust.
– O! – uśmiechnęła się, słysząc jej plan. – Musisz tylko sprecyzować, co znaczy w niedługim czasie. – zaczęła, spoglądając na nią uważnie. – I na ile. Bardzo chętnie się z tobą wybiorę, ale nie mogę opuścić za dużo dni na uczelni. – przyznała szczerze. Studia były dla niej priorytetem. I choć wyjazd do rodzinnego domy mamy brzmiał nieźle, a ona chętnie spotkałaby się z dziadkami oraz całą rodziną, nie mogła sobie pozwolić, by zniknąć z zajęć na dwa tygodnie. – Stęskniłam się za tamtym klimatem. – dodała jeszcze, uśmiechając się uroczo. Wyciągnęła rękę po tacki z sushi i zaczęła je rozkładać na stoliku, po czym podała mamie pałeczki.
-
Tae odpowiedział uśmiechem, gdy jego propozycja herbaty oraz jabłka została odrzucona.
No trudno. Przynajmniej zapamiętam, żeby następnym razem unikać proponowania herbaty.
- S...sushi? - powtórzył, a jego brzuch wydał charakterystyczny odgłos oznaczający bycie głodnym. Miał nadzieję, że nie było tego za bardzo słychać. Zaraz dodatkowo otrzymał kubek z ciepłą kawą. Zazwyczaj pił ją do śniadania lub gdy akurat musiał zerwać nockę ze względu na pracę, lecz czasami zdarzały się wyjątki i kupował ją totalnie randomowo.
- Ja..tak, już idę. Bardzo chętnie poczęstuję się tylko kilkoma kawałkami i będę uciekał. - wskazał kciukiem za siebie, kiedy mówił o pójściu do siebie, a w dodatku zdawał sobie sprawę z tego, iż Laura pewnie miała ochotę porozmawiać z rodzicielką bez osób trzecich, dlatego zamierzał wkrótce opuścić mieszkanie na kilka lub kilkanaście godzin.
Jak powiedział tak, uczynił. Stawiając kawę na szafce w salonie, poszedł do siebie. Założył niedawno wyprany dres (pachnący płynem do prania), po czym jeszcze sprawdził telefon, żeby mieć pewność, iż nikt niczego od niego nie chce.
No tak, standardowo powiadomienia z Twittera. uznał, że przeczyta te wpisy później. Jego brzuch natomiast ponownie dał o sobie znać. Jin westchnął i odłożył jabłko na biurko, a następnie wrócił do Laury oraz jej mamy, zgarniając kawę z szafki.
- Jeszcze raz dziękuje Pani Hirsch. - powiedział, bo serio, nie spodziewał się, że otrzyma kawę oraz sushi. Nim jednak złapał za kawałek sushi, poszedł do kuchni po patyczki i czekał, aż albo Pani mama Laury, albo Laura weźmie jakiś kawałek. Podczas oczekiwania wziął kilka łyków ciepłej kawusi.
sędzia
King County District Court
sunset hill
-Nie to, że Cię wyganiam, ale coś czuję, że zaraz zamarzniesz posłała chłopakowi rozbrajający uśmiech. Nie chciała wychodzić na tą złą. Już i tak wśród znajomych Laury krążyły mity, że to Cerber nie z tej ziemi. Niestety Caitlyn zawsze przy pierwszym poznaniu kogokolwiek była tą zimną, wstrętną babą. Taki wizerunek przyjęła już dawno i tylko rodzina i najbliższe jej osoby wiedzą jak ciepłą kluchą potrafi być. Również odprowadziła Jina wzrokiem i ostatecznie przeniosła go na swoją córkę by zaraz uśmiechnąć się radośnie i upić kilka łyków kawy.
-Niedługim... nie mam pojęcia tak szczerze. Myślę, że miesiąc max? -Nie na bardzo długo. Tydzień. Nie mogę sobie chwilowo pozwolić na dłuższe wolne z racji wziętych spraw - czy robiła za dużo? Owszem, ale nie przeszkadzało jej to. Lubiła swoją pracę, a teraz kiedy dzieciaki były odchowane, a były mąż... cholera wie gdzie jest to mogła sobie pozwolić na kompletne poświęcenie pracy. -Jeśli Tobie teraz nie pasuje to wybierzemy się jeszcze w innym terminie - nie będzie Laury na siłę wyciągać przecież. Chwyciła za pałeczki i zgarnęła California roll z tacki topiąc ją w sosie sojowym.
Jin wrócił a ona ponownie się uśmiechnęła -Nie ma za co. Powiedzmy, że za każdym razem gdy robię niezapowiedzianą wizytę to przynoszę coś na przeprosiny - zaśmiała się krótko. Trzeba jakoś córkę i jej współlokatorów ugłaskać, a jedzenie oraz kawa jest najlepszą opcją. -Wybacz, że wciskam nos w nie swoje sprawy, ale czym się zajmujesz? - to było pytanie z czystej mamusinej ciekawości.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
– Mhm… sushi. Wiem, że lubisz. – powoli pokiwała głową i wyszczerzyła się wesoło do przyjaciela. Ona również je lubiła, chociaż od kiedy zagłębiła się w temat problemu z mikroplastikiem, zanieczyszczeń oceanów, wątpliwości naukowców na temat faktycznych właściwości zdrowotnych ryb, unikała ich tak samo, jak mięsa. Liczyła więc, że w zestawie będzie coś wege.
– Oh, okej. – mruknęła przyswajając przekazaną przez mamę informację. Musiała sięgnąć do głębin swej pamięć, by zorientować się jakie ma plany i co ważnego dzieje się na studia w najbliższym miesiącu. – Myślę, że na tydzień spokojnie dałabym radę. – odparła po chwili, uśmiechając się do mamy. – W marcu będzie przerwa wiosenna, akurat będę mieć tydzień wolnego. – dodała zaraz, gdy w kalendarzu na swoim telefonie sprawdziła dokładniej. Caitlyn pewnie wiedziała, że dla Laury każdy dzień na uczelni był ważny. Musiała utrzymać wysoką średnią i frekwencję, by nadal otrzymywać częściowe stypendium naukowe.
– Tak… mama lubi niespodzianki. – zaśmiała się, gdy Cait poinformowała Jina o swoich niezapowiedzianych wizytach. Laura dobrze wiedziała, że to wszystko po to, by jednak wiedzieć, co się dzieje u jej najmłodszego dziecka i w celu kontroli, czy nie kręci się u niej podejrzane towarzystwo. Sama również sięgnęła po pałeczki i wybrała sobie coś dla siebie. Nie chciała się wtrącać, gdy Cait zadała Jinowi pytanie.
-
- Jak Ty mnie dobrze znasz. - powiedział obdarowując przyjaciółkę ciepłym uśmiechem. W sumie można było powiedzieć, że go po prostu odwzajemnił.
Uśmiech pojawił się również wtedy, gdy usłyszał słowa pani Hirsch. Dlaczego? Ponieważ uważał za miłe gest wygonienia, który wskazywał, że nie chciała aby zmarzł. Szczerze? Towarzyszące mu zakłopotanie, powodowało albo raczej jako tako dodawało mu ciepła.
- Rozumiem proszę Pani. - chciał powiedzieć, że bez obaw, ale ostatecznie wypowiedział te słowa jedynie w myślach.
- Rozumiem. Też lubię niespodzianki, a już szczególnie kinder jajka z różnymi rzeczami wewnątrz. - powiedział zgodnie z prawdą. Kiedy był młodszy, rodzice raz na jakiś czas mu je kupowali, a on z ogromną ciekawością otwierał plastikowe pudełko i ze świecącymi oczami składał (o ile ta zabawka była składana rzecz jasna) lub po prostu zaczunał się nią bawić. Będąc dzieciakiem, zbierał te zabawki, ale mając naście lat, wszystkie wylądowały w koszu ze śmieciami.
Gdy Laura wybrała kawałek sushi, uznał, że również już może coś wybrać, dlatego nie czekając dłużej, wziął pierwszy lepszy. Pytanie Cait spowodowało, że nagle zaczął kaszleć, ponieważ doszło do zakrztuszenia.
Cholera....
Odpowiedział dopiero, kiedy mu przeszło.
- Pracuje jako informatyk. - odparł, pozostawiając dwa wykonywane przez niego zawody dla siebie tj. hakerstwo oraz pomoc w domu pogrzebowym, bo jeszcze pani mama Laury by tu zawału dostała i byłoby słabo.
Tae spojrzał na zegarek. Za 10 minut musiał wychodzić.
sędzia
King County District Court
sunset hill
Pomysł o wyjeździe pojawił się dopiero niedawno. Potrzebowała wyjechać by odpocząć i się zregenerować. A najlepiej to zrobić będąc poza krajem, bo wiedziała jak weźmie kilka dni wolnego i będzie siedzieć w domu to automatycznie chwyci za laptopa czy papiery. A tego chciała uniknąć.
-Wiesz jak nie uda się w marcu to z pewnością coś zaplanujemy - uśmiechnęła się szeroko i poklepała córkę lekko po nodze. Doskonale wiedziała, że Laurze zależało na utrzymaniu wysokiej średniej i nie chciała jej od tego odciągać. Wiedziała, że jeśli terminami się nie zgrają teraz to poleci po prostu sama, a z córką wybiorą się w dogodnym dla nich obu terminie i tyle.
-Nic nie poradzę - uśmiechnęła się niewinnie. Poczuła się dużo pewniej w towarzystwie Jina, więc zrobiła to co robiła zwykle w domu. Wciągnęła nogi na kanapę. Sztywnych reguł musiała trzymać się na co dzień. Wystarczyło jej to kompletnie.
Skinęła głową gdy wspomniał o zawodzie. -Już wiem do kogo się zgłaszać jak będę miała awarię zamiast czekać na infolinii na kogoś kto łaskawie znajdzie dla mnie czas - stwierdziła sięgając po swoją kawę. Nie zamierzała im wyjadać jedzenia. Nie przyniosła tego dla siebie a dla Laury i jej towarzystwa. Swoje sushi zamówi później, w drodze do domu, bo oczywiście gotowanie dla jednej osoby nie wchodziło w grę. -Dobrze. Ja tu nie chcę zabierać waszego czasu i będę się zbierać - zmierzwiła córce włosy i upiła kilka łyków już odrobinę chłodnej kawy.
studentka architektury
kawiarnia Liberte
belltown
Zaśmiała się, gdy Jin wspomniał o kinder niespodziankach. Niespodzianki fundowane przez mamę Hirsch były o wiele większego kalibru, jednak za każdym razem Laurę cieszyły. I choć wcale za takimi niespodziewanymi i nieplanowanymi spotkaniami nie przepadała, to jednak mamie wybaczała wszystko.
– Myślę, że Jin coś wyczaruje i wszystko naprawi. – uśmiechnęła się do kobiety, a potem do swojego przyjaciela. Tae z pewnością w swojej pracy miał poważniejsze zadania, niż pomaganie z wyskakującymi okienkami albo próbami aktualizacji systemu, jednak w tym momencie wypadało zapewnić mamę, że przyjaciel pomoże w każdej awarii.
– Już? Dopiero przyszłaś. Jin za chwilę wychodzi i tak, więc będziemy miały mieszkanie dla siebie. – była trochę zaskoczona, że mama tak nagle wpadła i już chciała iść. Wiedziała, że Tae miał jakieś spotkanie, na które się szykował i za kilka minut będą same, co da im możliwość swobodnej rozmowy. Przyjaciel pokiwał głową, już wcześniej spoglądał na zegarek, wiedział, że powinien się zbierać. Pożegnał się grzecznie, czyli totalnie w swoim stylu, z mamą Hirsch i zostawił je same na kanapie.
– Zjedzmy, napijmy się spokojnie kawy. Jak pójdziesz, to zaraz pójdę do książek, a potrzebuję się od tego na chwilę oderwać. – przyznała z uśmiechem i wywróciła teatralnie oczami. Nic nie mogła poradzić na to, że nawet jak wiedziała, że nie musi nic ważnego na uczelnię robić, to zawsze znalazła sobie dodatkowe zajęcie.
sędzia
King County District Court
sunset hill
No i dlatego jak wpadała z niezapowiedzianą wizytą to przynosiła dobrocie! Bo nie ma to jak ukoić nerwy jedzonkiem albo innymi pysznościami, przecież ostatnim razem przyniosła babeczki z ulubionej piekarni!
Nie no tak szczerze to Cait próbowała jedynie być miła i sympatyczna. Zwykle korzystała z usług znajomego, który dla niej ogarniał laptopa i któremu słono płaciła za to, bo jednak jej sprzęt z pracy posiadał naprawdę sporo dokumentów, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. Na odchodne posłała chłopakowi przyjazny uśmiech i zaraz wzrokiem powróciła do córki.
-Powrót do książek nie jest przecież taki zły- uśmiechnęła się zadziornie. Sama w przeszłości siedziała dużo w książkach. Studia prawnicze to nie był lekki temat i trzeba było się jednak do tego przyłożyć. -No, ale jeśli chcesz oderwania to z chęcią zostanę - naprawdę nie chciała aż tak córce przeszkadzać, bo przecież to już nie było pięcioletnie dziecko, które potrzebowało wiecznej uwagi. Ostatecznie przegadały jakieś dwie godzinki i Cait musiała ruszać do domu, bo psy same się nie wyprowadzą. Było miło i sympatycznie i z chęcią to jeszcze kiedyś powtórzy, ale tym razem zapowie się z wyprzedzeniem! No chyba, że Laura wpadnie z wizytą do niej.
z/t x2