WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
0
0

dreamy seattle

dreamy seattle

-

Post

<div class="lok0"><div class="lok1"><div class="lok2"><img src="https://lh3.googleusercontent.com/proxy ... /div></div>

autor

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Dopiero po przekroczeniu granicy znanego sobie świata uspokoiła się. Wreszcie była u siebie jednak mimo wszystko wydarzenia, z tamtego wieczoru nie dawały jej spokoju. Nadal gdzieś w odmętach jej głowy majaczyło wspomnienie tamtego wieczoru oraz osoby, z jaką przyszło jej go dzielić. Było, to dziwne uczucie, z jakim starała się walczyć, lecz, z marnym skutkiem. Nieważne jak bardzo spychała ją w odmęty wspomnień ta zawsze wypływała w najmniej oczekiwanych chwilach. Najczęściej były, to chwile samotności czy te, w jakich jej umysł pozostawał na granicy snu i jawy. Zawsze, to samo. Przebłyski tamtego domu, zwierząt, z jakimi udało się jej pożegnać oraz twarz tak znienawidzona, a zarazem tak odmienna. Ta cholerna baba zasiała w niej ziarno, jakie kiełkowało, z każdym mijającym dniem. Ta sprzeczność sprawiała, że nie mogła zrozumieć do końca tego, co mogło nią kierować, gdy jej pomagała. Cholera jasna czemu życie jest takie złożone?!
Dobre pytanie. Zadawała je sobie już od jakiegoś czasu aż wreszcie nie wytrzymała i ruszyła swoje cztery litery, ze swojej strefy komfortu. Nie wiedząc kiedy znalazła się przed budynkiem sądu, jaki dobrze kojarzyła i wręcz prawie natychmiast namierzyła jej dobrze znany samochód. W sumie zdziwiła się czemu tamta zaparkowała akurat tutaj koło skwerku, a nie na jakimś chronionym parkingu no ale cóż. Nie jej problem i jej małpy czy jakoś tak. -co ja tu robię- spytała samą siebie walcząc, z odruchem założenia kaptura na głowę, lecz w ostatniej chwili sie powstrzymała. Nie mogła przecież tego zrobić, bo jak nic zwinęliby ją za samo podejrzane zachowanie. Dlatego właśnie zrobiła coś, co wydawało się najbardziej logiczne w tej sytuacji. Usiadła po prostu na jednym, z pobliskich murków i czekała aż tamta się pojawi. Jak nic musiała wyglądać naprawdę dziwnie siedząc bez celu nie wiadomo jaki czas będąc jedynie ubraną w to co zwykle, czyli swoją ulubiona i jedyną kurtkę, przetarte spodnie, białą bluzkę z jakimś tandetnym napisem oraz butami jakie miały swoją świetność dawno za sobą. W sumie całe jej ubranie wyglądało jak gdyby wyczołgała się z jakiegoś pobojowiska jednak co ona mogła zrobić? Nosiła, to co miała, a że w jej szafie wisiały tylko trzy komplety ciuchów to nie jej wina prawda? Czekała. Nie, nie rozglądała się ani nie umilała sobie czasu przeglądaniem Internetu, bo i na czym? Jej telefon był prosty jak ona sama. Stary model odbierający i wysyłający wiadomości i połączenia. Lipa jakich mało.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

#4

Ta dziwna sytuacja wydarzyła się jakiś czas temu, a Caitlyn wróciła do sobie znanej normalności. Skłamałaby gdyby to wszystko nie zasiało ziarna niepewności, ale nie dawała po sobie tego przecież poznać. Była osobą, która nie pokazywała emocji wbrew temu co mówiła ta dziwna kobieta, która ostatnio zszywała.
Caitlyn wróciła do normalności a to znaczyło, że ponowie poświęciła się pracy. Ostatnio naprawdę poza nią nie miała zajęć i chociaż uparcie twierdziła, że musi odnaleźć siebie to jednak tego nie robiła. Nie ruszała się poza to co znała. Wyuczona pewnych zachowań, które wpajano jej z wielką namiętnością przez rodziców nie odważyła się kupić motocykla, który za młodziaka chciała mieć. Nie zrobiła tak wielu rzeczy ze strachu. Po prostu.
Dzisiejszy dzień spędziła praktycznie cały w sądzie i wychodząc miała ochotę wrócić do domu i wziąć odprężającą kąpiel w bąbelkach z książką w dłoni. Po drodze jeszcze chciała podjechać do ulubionej knajpki po jedzenie na wieczór. Ostatnimi czasy gotowała coraz mniej i częściej brała jedzenie na wynos z lokalnych restauracji. Uparcie sobie wmawiała, że w tym momencie nie opłaca jej się gotować dla jednej osoby, więc tego nie robiła. Przeglądając telefon i nie interesując się tym co się dzieje dookoła dotarła do swojego samochodu. Gdy ostatecznie rzuciła okiem na otoczenie dostrzegła kogoś kogo się nie spodziewała tutaj. Zresztą nie spodziewała się, że jeszcze kiedykolwiek się na nią natknie, więc była lekko zaskoczona. Nie zamierzała jednak podchodzić, bo to z pewnością nie na nią czekała, więc nie będzie przeszkadzać. Włożyła torbę z laptopem na tylne siedzenie, zamknęła drzwi i postanowiła jak najszybciej się stąd ulotnić zanim kobieta się zorientuje z kim ma do czynienia.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Nigdy się nie zmienią- rzuciła pod nosem wstając, z miejsca w chwili gdy tamta wsiadła do samochodu wzdychając przy tym ciężko. Niby czas mijał, a ona nadal dochodziła do siebie niczym zwierzę w schronisku. Może miała dach nad głową i inne pierdoły jednak mimo wszystko nadal nie do końca było, to czego mogła chcieć od życia. Dobra coś się zmieniło od tamtych dni. Wpakowała się w kłopoty, była na najdziwniejszych walentynkach świata, a do tego powoli zaczynała zmieniać tryb swojego życia. Niby mieszkała dalej u siebie jednak musiała więcej kursować między dzielnicami. Jednak, to wszystko było chwilowo mało ważne. W zasadzie zastanawiała się co jest i znowu nie potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. Cholera jasne czemu życie jest takie skomplikowane? Przyspieszyła kroku obchodząc samochód od przodu by ta nieszczęsna kobieta musiała widzieć, że jednak chodziło, o nią i zatrzymała się dopiero przed miejscem dla pasażera. Szybki rzut oka na drzwi i już wiedziała, że te nowe samochody są po prostu przereklamowane. Owszem może i miały system zamykania drzwi, jaki łapał dopiero po ruszeniu, lecz teraz najzwyczajniej w świecie mogła je otworzyć co oczywiście uczyniła. -No cześć- Powitała ją tym swoim słynnym uśmiechem kota, z bajki o alicji w krainie szaleństwa, a następnie delikatnie zamknęła za sobą drzwi pojazdu. -Czuj się uprowadzona dziewczynko- Dodała, z rozbrajającą szczerością nawet nie racząc ja spojrzeniem, bo i po co? Nic na razie takiego nie zrobiła. Nie zaatakowała jej ani nie miała zamiaru wyrządzić krzywdy. Na razie zachowywała się dość grzecznie. Wsiadła po prostu do czyjegoś pojazdu i tyle. Liczyła się oczywiście, z konsekwencjami swojego zachowania, lecz odkładała jej na bok. Nie miała przecież zamiaru się tym przejmować w tej chwili. Najwyżej tamta każe jej wysiąść czy może nawet wezwie pomoc i tyle. Mogła zrobić wszystko, lecz co tak naprawdę pojawi się w jej głowie? Vi nie wiedziała, lecz zaryzykowała. Czy ryzyko się opłaci? W sumie nie miała pojęcia jednak i tak nie miała nic do stracenia. -Chyba muszę Ci oddać ciuchy- bardziej stwierdziła niż spytała obierając przy tym taką linię obrony w razie nieprzewidzialnych wydarzeń. Ej nie oceniajcie jej okey? Taki pretekst był lepszy od uprowadzenia prawda?

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Naprawdę nie spodziewała się, że znajomo wyglądająca postać będzie miała na celu widzenie się z nią a nie z kimś innym. Dlatego zamierzała w spokoju wsiąść do auta i pojechać jedynie w sobie znanym kierunku. Robiąc te same rzeczy co praktycznie każdego wolnego popołudnia i wieczoru. Nie spodziewała się również tego, że ta będzie do niej podchodzić.
-Cześć - widząc ten rozbrajający uśmiech sama automatycznie się uśmiechnęła -Dziewczynko? - uniosła brew. Już nawet nie zszokowały jej słowa o uprowadzeniu, bo po tej kobiecie mogła się spodziewać tak naprawdę wszystkiego. Jednak nazwanie jej dziewczyną było... dziwne i kompletnie zbiło Hirsch z tropu i może właśnie dlatego umknął jej fakt tego całego 'porwania'. Wsiadła za kółko pozwalając również młodszej kobiecie zająć miejsce pasażera. -Wiesz, że żeby kogoś uprowadzić musiałabyś kierować prawda? - spojrzała na nią. Takie to trochę kiepskie uprowadzenie tak naprawdę. Zmęczenie malowało się na twarzy sędziny, chyba pozwoliła sobie na zbyt wiele godzin spędzonych w budynku, w którym ludzie zostają skazywani nawet na dożywocie, czego tak naprawdę nie życzyła nikomu i starała się mimo wszystko nie sięgać po najgorsze kary. Co niestety nie zawsze mogło być możliwe z racji przewinień, których oskarżeni się podjęli.
-Nie musisz. Niech Ci służą - nie potrzebowała tych dresów. I tak rzadko kiedy można ją było w takim luźniejszym stroju zobaczyć. Zawsze musiała nienagannie wyglądać. Matka skutecznie jej to wpoiła do główki. Nawet jeśli przesiadywała samotnie w domu. -Podrzucić Cię gdzieś? - no jak już wspólnie siedziały w samochodzie to z chęcią podjedzie tam gdzie jej towarzyszka ma potrzebę zajrzeć. -Uparcie twierdziłaś, że nigdy już się nie zobaczymy i chyba zatęskniłaś co? - uśmiechnęła się rozbrajająco. Chyba pozwoliła sobie na za dużo za co bardzo szybko skarciła się w myślach.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Wolisz cukiereczku?-Odparła pytaniem na pytanie pamiętając, że ostatnio tak właśnie się do niej zwróciła zanim straciła kontakt, z rzeczywistością. Teraz jednak była bardziej trzeźwa niż wtedy i nawet pozwoliła sobie na odwzajemnienie uśmiechu, jaki zapewne, ze strony tamtej nie był szczery i prawdziwy, lecz cóż zrobić? Odruch, to odruch prawda? -Niekoniecznie. Skąd wiesz, czy właśnie nie celuje, do Ciebie z kieszeni?- Spytała, z taką lekkością jak gdyby właśnie zamawiała babeczki na wynos. Zresztą żyła tyle na ulicy dzięki czemu wiedziała, ze nie zawsze trzeba bezpośrednie prowadzić, postać. Można było zawsze uprowadzonego czymś zmusić prawda? -Zawsze też mogę mieć jakieś brzydkie materiały na Twój temat więc w obu przypadkach jesteś na mnie skazana- Dodała po raz kolejny tego dnia posyłając jej uśmiech. Jeszcze chwila i naprawdę stanie się tym kotem, z bajki. Wiecznie uśmiechniętym, nierównoważonym oraz zjaranym. Jednak jeśli miała zapłacić taką cenę, za możliwość uprowadzenia tej tutaj, to czemu by nie? Może być fajnie. -Raczej siebie- Skwitowała jej pytanie podsuwając pod jej twarz kartkę, z adresem jednego, z miejsc, gdzie ubierają się tacy jak oni. -W pierwszej kolejności podjedziesz tutaj i wyskoczysz, z tych ciuszków dziewczynko, a następnie Pokaże Ci coś- Ostatnie trzy słowa prawie wyszeptała. Czyżby naprawdę ją uprowadzała? Możliwe. Zresztą wszystko, to było mało ważne w chwili gdy padło ostatnie stwierdzenie? Pytanie? Czy czym, to było. Vi nachyliła się ku niej i tonem najlepszej kochanki, jakiego nauczyła ją znajoma dziwka odpowiedziała -A co jeśli masz rację i bardzo się stęskniłam? Nie mogłam przestać, o tobie myśleć? Wtedy coś, to zmienia?- Już miała się odsunąć i ponownie zasiąść wygodnie na miejscu dla pasażera lecz zanim, to uczyniła pozwoliła sobie na muśnięcie językiem płatka jej ucha. Ot szczeniacka zagrywka, lecz na tyle skuteczna, by ponownie wywołać coś więcej. na przykład rumieniec? Kto ją wie. -To jak dajesz się porwać po dobroci, czy jednak mam użyć siły dziewczynko?- Spytała rozsiadając się wygodnie na siedzeniu pasażera i nawet zapięła pasy, aby było całkiem poprawnie politycznie. Jak nic nie miała zamiaru płacić mandatu, a tym bardziej zostać rozpoznaną w wozie pani sędziny. Jak nic byłby, to jej ostatni dzień na tym łez padole.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

-Możesz nie odpowiadać pytaniem na pytanie? - uniosła brew. Nie przepadała za pieszczotliwym nazewnictwem, a może po prostu się od niego odzwyczaiła? To było bardziej prawdopodobne z racji tego, że tak naprawdę nikogo nie dopuszczała do siebie bliżej. Tak było łatwiej. Uśmiech Caitlyn w towarzystwie tej kobiety był jak najbardziej szczery. Miała w sobie coś co w jakiś sposób pociągało Cait, chociaż sama nie miała o tym większego pojęcia. -Wątpię byś miała - odpowiedziała wzruszając delikatnie ramionami. Jej życie było na tyle nudne i beznadziejne, że ciężko byłoby wyciągnąć na nią cokolwiek. Poświęciła całe swoje dotychczasowe życie rodzinie i rpacy. Nic dodatkowego nie istniało, bo przecież tak mówili rodzice.
Wzięła kartkę w dłoń i spojrzałą na adres, który był jej kompletnie nieznany. -Co złego jest z moim strojem? - mruknęła niezbyt zadowolona, ale kobieta zasiała w niej ziarno ciekawości.
Nie zdąrzyła spytać czy nawet cokolwiek zrobić gdy jej towarzyszka pochyliła się nad jej uchem i wymruczała słowa, których tak naprawdę się Caitlyn nie spodziewała. Przęłknęła ślinę i się nie odezwała. Dlaczego to wszystko tak mocno na nią działało? Może i to była szczeniacka zagrywka, ale sędzinę przeszedł przyjemny dreszcz a co z tym idzie znów pojawił się mały rumieniec.
-Powiedzmy, że daję się porwać - wymruczała by za moment odchrząknąć i przekręcić kluczyć w stacyjce. Przyjemny pomruk silnika wypełnił wnętrze auta, a starsza kobieta wbiła w nawigację podany jej adres. Ryzykowała. Można powiedzieć, że nawet własnym życiem, bo co jeśli młodsza kobieta faktycznie ma zamiar ją wywieźć i skrzywdzić? Zamordować z zimną krwią na środku opuszczonego budynku, bo Cait raz w życiu straciła czujność i opuściła gardę. Miała nadzieję, że nie będzie tego żałować.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Za bardzo rzucają się w oczy- Odparła bez większego przekonania zerkając na nią nawet nie udając, że tego nie robi. Przecież właśnie widziała, to co tamtej nocy i powiedzmy sobie szczerze było, to naprawdę pociągające! Chyba waśnie dlatego tak ją ciągnęło do tego spotkania, a może najzwyczajniej w świecie chciała jej coś udowodnić? W obu przypadkach nieuchronnym była ich ponowni konfrontacja jaka niosła za sobą naprawdę ciekawe skutki ubocze. -W sumie mogłabym jednak czy tak nie jest ciekawiej? Lubię jak się irytujesz- Oznajmiła radośnie poznawana powoli budynki, jakie migały jej za oknem samochodu. Jak nic powinna była wyregulować parę rzeczy. Tym razem przynajmniej słyszała odgłosy samochodu, a nie tak jak ostatnio. Wtedy była padnięta więc wiele drobnych szczegółów jej uciekało. Tym razem było inaczej. -Zaparkuj tutaj- Poleciła dwie przecznice wcześniej przed miejscem docelowym i gdy tylko tak się stało wysiadła, z samochodu rozejrzała się po okolicy i przywołała dziecko skinieniem głowy. Przykucnęła przy małolacie i coś szepnęła mu do ucha, a następnie spojrzała w stronę kobiety i bez słowa ruszyła chodnikiem co i rusz sprawdzając, czy ta pokraczna wydmuszka raczy iść jej śladem. Gdy tylko miała pewność skręciła w jedną, ze ślepych alejek gdzie pachniało jak w każdym tego typu miejscu. Szczynami, brudem, ludzkimi ekskrementami, a może zwierzęcymi? Nie miała pewności. Zresztą miała, to gdzieś. Podeszła do metalowych drzwi w jakie zastukała. Nic się nie stało. Zastukała raz jeszcze i dopiero po paru minutach wrota się otworzyły, a drogę zastąpił im rosły mężczyzna, o zakazanej twarzy, lecz jedynym co wyróżniało go od mordercy psychopaty, to koloratka, jaką nosił pod szyją. -Wchodź- poleciła kobiecie i gdy tylko ta podjęła decyzje sama weszła do ciemnego pomieszczenia, jakiego grozę dopełniało zamknięcie drzwi. Skrzypiących, starych z odłażącą farbą. Vi wymieniała kilka grzeczności, z mężczyzną jaki minął je bez większego entuzjazmu, a następnie niedbale wskazał drzwi parę metrów dalej. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła w stronę wskazaną przez księdza. Miejscem tym okazał się mały pokój taki jakich wiele w amerykańskich starych filmach. Jedno okno ukryte za żaluzją, solidne biurko, na jakim stał przedpotopowy komputer, kubek, popielniczka oraz piętrzyła się sterta papierów. W drugim końcu pomieszczenia znajdowała się szafa, coś, co kiedyś zapewne było rybkami w akwarium, lecz teraz zamiast rybek było jedynie puste szkło. I nie zapomnijmy, o najważniejszej rzeczy. W rogu stał fotek, a tuż nad nim znajdował się potężny krzyż razem, ze swoim lokatorem karnie przyglądającym się intruzom. -Zawsze był takim gadułą. Nie ma co się przejmować- Przerwała ciszę rozsiadając się wygodnie na fotelu zaraz pod krzyżem mierząc krytycznym spojrzeniem swoją towarzyszkę.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Zmarszczyła brwi, ale nie odezwała się słowem. Dobrze skrojone ciuchy przylegały tak jak powinny i Cait mogła dyskutować czy się rzucając w oczy czy nie, ale nie widziała w tym większego sensu tak naprawdę. Według niej w tym momencie kompletnie nie rzucała się w oczy, ale to też zależało od tego w jakie miejsce zamierzały się wybrać. To nie ona była porywaczem i chyba trzeba będzie się dostosować do tego co miałoby nastąpić. -Nie irytuje się - rzuciła ciszej. Kłamała. Czasami dosyć łatwo było ją doprowadzić do tego stanu, chociaż miała wielkie pokłady cierpliwości. Jakby nie było wychowywała wesołą gromadkę, do której trzeba było mieć cierpliwość bo w innym wypadku wylądowałaby w wariatkowie. Ruszyły w kierunku, który został wbity w nawigację i przy szumie silnika oraz cichej muzyce lecącej z radia Caitlyn nie odezwała się nawet słowem. Starała się bardziej skupić na drodze niż na własnych myślach pędzących trzysta km na godzinę. Chyba przetrzepała w myślach już sporo niezbyt ciekawych scenariuszy, a jednak nie kazała kobiecie wysiadać tylko brnęła w nieznane. Co nią kierowało? Cholera jasna wie, ale naprawdę ta dziecięca ciekawość zaprowadzi ją kiedyś do grobu.
Zaparkowała przez moment chcąc jednak pojechać dalej, ale ostatecznie wysiadła z auta i podążyła za nieznajomą, która wiodła ją w miejsce w którym sędziny Hirsch nie powinno być. To właśnie w takich alejkach ludzie zazwyczaj są mordowani w filmach! A ona miała wrogów, niebezpiecznych wrogów, którzy mogli zainteresować się tym gdzie szlaja się teraz osoba, która skazywała takich typów na wysokie wyroki.
-Gdzie ty mnie przyprowadziłaś - zmarszczyła brwi gdy już znalazły w tym małym dziwnym pomieszczeniu z wielkim krzyżem, który sprawił, że Hirsch poczuła się cholernie nieswojo. Takie miejsca zawsze były omijane przez Cait, która wyrywając się z domu dość mocno odsunęła się od własnej wiary. -Jeśli w ten sposób mnie chcesz postraszyć to słabo Ci idzie - uśmiechnęła się zadziornie stojąc jak ten kołek w tym samym miejscu i nie wiedząc co ze sobą w tym wypadku zrobić. Pierwszy raz w życiu czuła się gdzieś tak bardzo nieswojo.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Zaraz się dowiesz- wyjaśniła spokojnie nadal czekając. Cóż miała innego do roboty? No właśnie nic. Czekała do chwili w jakiej milczenie znów przerwała jej towarzysz, a Vi najzwyczajniej w świecie parsknęła radosnym śmiechem. -Ty tak poważnie?- spytała wstając, z miejsca tylko i wyłącznie po to, aby podejść do drzwi, o jakie jeszcze chwilę temu coś lekko stuknęło. Otworzyła je i już po chwili wciągnęła do środka worek, jaki pozostawiła zaraz pod nogami sędziny. -A teraz rozbieraj się dziewczynko- Wyrzuciła, z siebie, gdy zamykała ponownie drzwi tak, aby przypadkowe spojrzenie nie zakłócało chwili jaką tamta miała poświęcić na zdjęcie ubrań. Widać było po niej, że mówi poważnie, jeśli chodziło, o polecenie -W worku znajdziesz ciuchy. Dobrze sobie jakiś komplet, pomieszaj czy zachowaj się jak ci ekscentryczni malarze czy co tam chcesz- wyjaśniła niedbałym gestem wskazując pakunek jednocześnie powracając na fotel na jakim ponownie usiadła zakładając nogę na nogę. Brawo! Jednak nadal potrafiła, to robić! A przyznać trzeba szczerze, ze ostatni raz tak zachowała się wiele lat temu. Teraz jednak były tutaj same. Nie musiała pilnować własnych odruchów więc mogła sobie pozwolić na stary nawyk. -Nie patrz tak na mnie. Twoje ciuchy aż krzyczą "okradnij mnie", a chyba obie nie chcemy, aby do tego doszło. Dlatego właśnie najpierw Cię ubierzemy, a potem będziesz mogła wyjść wreszcie do ludzi- Wyjaśniła tonem nauczycielki nie opuszczając spojrzenia, z kobiety jaka zapewne, z każdym jej słowem musi się czuć dość dziwnie jednak miała to głęboko w poważaniu. Były dorosłe i przynajmniej jedna, z nich wiedziała, że nie ma zamiaru nadstawiać karku dla kogoś tak bardzo wyróżniającego się z tłumu, zwłaszcza że chciała jej coś dziś pokazać. Skoro wtedy nie rozumiała jej zachowania, to prościej było jej wszystko wytłumaczyć w zupełnie inny i na pewno bardziej przystępny sposób prawda? -Jak Ci to pomoże, to nawet zamknę oczy- Zaproponowała, z drwiną malującą się na ustach jednak naprawdę była skłonna, to zrobić jeśli miało jej być lepiej w czasie przemiany, jaką miała dziś przejść. Ot taka była dobra! -To jak? Podejmujesz wyzwanie czy wracasz do swojego ułożonego świata?- Specjalnie zadała, to pytanie. Chciała znać jej odpowiedź, a przy okazji troszeczkę zmotywować do działania. Jednak jeśli wybierze bramkę nr 1, to uszanuje jej podejście do świata w jakim okaże słabość. Przecież tylko słabi ludzie pragną żyć swoim snem.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Ta cała sytuacja była tak bardzo dziwna, że Caitlyn naprawdę nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Uciekać? Zostać? Stała jak ten kołek w tym dziwnym pokoju z kobietą, która była jej kompletnie nie znana. Dawała się wciągnąć w jakieś gierki niczym dziecko, chociaż wiedziała że może na tym ucierpieć. Tylko problem w tym, że jej życie stało się okropnie monotonne i chyba potrzebowała takiego zastrzyku adrenaliny jaki serwowała jej tajemnicza znajoma. -Mówiłam Ci już nie nazywaj mnie tak - niech wymyśli coś innego tylko nie dziewczynko. Drażniło to Hirsch okropnie. Już chyba wolała jakieś inne określenia, bo teraz czuła się jak taki dzieciak, którego trzeba pilnować na każdym kroku.
Obserwowała swoją towarzyszkę, każdy jej najmniejszy ruch czy gest, bo jednak obawiała się odrobinę o własne życie. Gdy wskazała pakunek Caitlyn zmarszczyła brwi. Czy naprawdę musiała przebierać w tych ciuchach? Szanowana pani sędzia, która wiedziała doskonale, że musiała wyglądać praktycznie jak milion dolców (ciuchy z pewnością nie były super drogie, bo potrafiła znaleźć coś w normalnych cenach). Westchnęła cicho słuchając wytłumaczenia. W sumie miała rację. Jej obecne ciuchy faktycznie mogły przyciągnąć niechcianych ludzi, a jeśli to miało ją uchronić przed tym to musiała zajrzeć do tego pakunku i coś sobie dobrać. -Dlaczego musisz mieć rację - burknęła sobie pod nosem tak by może jakimś cudem jej towarzyszka tego nie usłyszała, bo jeszcze podbuduje to jej ego czy coś.
-Nie musisz - rzuciła szybko. Nie wstydziła się własnego ciała i teraz to już całkiem nie miała problemu by się przebrać przy kobiecie, chociaż sam pomysł był krępujący. Jednak chciała jej udowodnić... tylko nie bardzo wiedziała co. Przykucnęła przeglądając ciuchy. Chyba widocznie nie chciała wracać do swojego ułożonego świata. Powiedzmy sobie szczerze nie chciała chociaż w jednym dniu monotonni w jakiej przyszło jej żyć. A w towarzystwie tej kobiety siedzącej w fotelu tak z pewnością nie będzie. Już raz ich wspólny wieczór kończył się na zabawie w lekarza. -Zdradzisz mi gdzie mnie zabierasz? - jeny zabrzmiała jak tak dziewucha co to wypytuje swojego chłopaka gdzie ją zabiera na randkę! Aż się sama upomniała w myślach. Nie czekając jednak na odpowiedź, ściągneła swoje ciuchy prezentując naprawdę niezłe ciało jak na czterdzistopięcio latkę i wsunęła ciemne poszarpane jeansy, koszulkę jakiegoś zespołu, którego kompletnie nie znała no i trampki, bo przecież nie będzie popylać w szpilkach. Nie pasowało to kompletnie. Rozpuszczone włosy związała gumką i spojrzała wreszcie na siedzącą w fotelu kobietę. -To co teraz? - była zdana na nią i chyba ostatecznie doszła do wniosku, że bunt jej w niczym nie pomoże i musi się dostosować do zasad. Ona. Kobieta, która była praktycznie prawem.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

Co tu dużo mówić. Naprawdę podobało się jej wszystko, co teraz widziała i słyszała. Po pierwsze lubiła jak tamta się wkurza, a zarazem przyznaje jej racje! Tak dawno nie zdominowała kogoś na tyle by ten wykonywał jej polecenia, a teraz? Teraz bezczelnie przyglądała się jej jak zrzuca ciuchy oraz przebiera się w coś bardziej ludzkiego. Cóż, to był za widok. Taki przyjemny, a zarazem intrygujący. Duma rozpierała jej ciało od wewnątrz lecz mimo wszystko starała się nie poznać tego po sobie ukrywając uśmieszek pod dłońmi, jakie splotła oraz ułożyła tak, aby przez tą krótką chwilę uśmieszek mógł błądzić po jej ustach. Miała ochotę wstać i cieszyć się jak małe dziecko jednak nie zrobiła tego. Wystarczyło jej tyle co widziała. Wielka pani sędzina robiąca wszystko, to co powiedziała. Normalnie przez chwilę poczuła się jak jakiś bóg czy inne mityczne stworzenie. A słowo stało się ciałem czy jakoś tak? Nie, nie wiedziała jaki cytat pasuje tutaj lepiej no ale. Od dziecka przecież nie była zbytnio religijna więc i teraz nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. -Na randkę- Odparła zapewne tak jak mogła spodziewać się tamta. Przecież ta prosta odpowiedź nasuwała się na usta wręcz odruchowo gdy padło pytanie! Poza tym mogła wydarzenia dziejące się tutaj mogła traktować jak tylko chciała. Nie było większego planu. Nie było niczego co można zniszczyć czy zmienić. Po prostu była chwila. Tyle. -Teraz idziemy jeść- rzuciła w odpowiedzi na kolejne pytanie wstając przy tym nawet nie będąc do końca pewną czy ten uśmieszek zszedł, z jej twarzy czy nie. najwyżej tamta będzie świadkiem jej tryumfu. Nie obchodziło jej zbytnio jak zareaguje na jej zachowanie. Zwłaszcza teraz gdy pchnęła drzwi, jakie dzieliły je od świata i ruszyła ciemnym korytarzem niczym ten facet od pisma. Korytarz był krótki i kończył się w wielkiej sali, jaką przerobiono na nic więcej jak jeden wielki jarmark, z tą różnicą iż tutaj nikt nie kupował ubrań, a jedynie przebierał w nich dobierając pod siebie tak jak wcześniej zrobiła, to sędzina. Zapachy unoszące się tutaj były naprawdę interesujące. Od przepoconych skarpetek, alkoholu czy nawet mydła, a kończąc na czymś, co mogło kojarzyć się z zapachem zwłok. Wszystko, to mieszało się z oddechami niekoniecznie świeżymi, a nawet i czasem można było poczuć coś na wzór bardzo zwietrzałych perfum. Ludzie tłoczyli się niby bezładnie przy ustawionych na łóżkach polowych ciuchach, lecz im bardziej wchodziły głębiej w tłum, tym bardziej można było wychwycić tworzące się kolejki po specyficzne części garderoby oraz podział na płcie. Przecież nawet w takim miejscu trzeba dać ludziom przestrzeń do prywatności prawda? Vi brnęła przed siebie lawirując między ludźmi co i rusz oglądając się za siebie, by mieć pewność, że kobieta idzie tuż za nią. -Fajnie tu nie?- Spytała wreszcie w chwili gdy świeże powietrze owionęło ich twarze, a obie znalazły się na zewnątrz po raz kolejny dzisiejszego dnia. -Plan jest taki. Wracamy do samochodu odstawiamy go w bezpieczne miejsce i porywam Cię dalej na randkę. Mam nadzieje, że jesteś głodna- Dodała zerkając w jej stronę i nie czekając na odpowiedź wsunęła palce do ust i gwizdnęła długo i głośno. Prawie jak na komendę, z zaułka wyłonił się ten sam młody człowiek, jakiemu wręczyła coś w dłoń i zmierzwiła włosy na głowie odprawiając gestem -Spokojnie suto jest całe. Przypilnowali je. -Dodała wyjaśniającym tonem.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

Coś w tej kobiecie było zarazem fascynujące jak i mega irtytujące. MOgła po prostu stwierdzić, że jest za stara albo za poważna na takie głupie gierki i po prostu wyjść i wrócić do siebie. Jednak z drugiej strony pierwszy raz w życiu ciągnęło ją w stronę nieznanego i może właśnie dlatego z taką łatwością poddałasię temu co mówiła tamta. Jakby nie było to ona znała ten świat i to na niej musiała w pewnym sensie polegać Caitlyn. Sędziła lubiłą mieć wszystko zaplanowane i nie wiedzieć gdzie się wybierają i być kompletnie zdana na łaskę tej dziwnej kobiety było nader irytujące. Nie dość, że nie wiedziała pratycznie nic to jeszcze ta jej zakomunikowała, że wybierają się na randkę co już kompletnie zbiło ją z tropu i nie bardzo wiedziałą jak ma się zachować i co zrobić. Została zaskoczona na tyle, że nie pisnęła nawet słowem i jedyne co to z wielką uwagą przyglądała się nieznajomej. Tak widziałą ten uśmieszek, kóry na swój sposób dodawał tej uroku, ale to znaczyło również, że po prostu sobie z niej pogrywa. Tak, przynajmniej w tym momencie, tłumaczyła to sobie Cait. Ostatecznie ruszyła za nią nie chcąc zbytnio zostawać w tym pomieszczeniu. Zresztą nie miałaby pojęcia w którą stronę się kierować by stąd wyjść i wrócić do samochodu.
Pomieszczenie do którego się udały spowodował odruchy wymiotne u Caitlyn i to nie z powodu widoku ludzi, których nie stać na ubrania. Nie była pustą bogatą paniusią za jaką pewnie ją miała nieznajoma. Zapachy jednak nie były najprzyjemniejsze. Może i po czasie dałoby się przyzwyczajić jednak pierwsze wrażenie było tak silne, że musiała na sekundę zakryć nos mając nadzieję, że ta tego nie wychwyci. -Cudownie - rzuciła krótko w odpowiedzi nie zamierzając tego całego otoczenia komentować. Nie oceniała, bo... doskonale wiedziała, że niektórym ludziom nie poszczęściło się w życiu tak jak jej. Nie mieli warunków albo po prostu ambicji by studiować a potem piąć się po szczeblach kariery.
Odetchnęła z ulgą gdy wyszły na zwenątrz. -Czerpiesz przyjemność z tego, że jestem na Twojej łasce co?- spytała unosząc brew. Jeśli to była gra to szło jej naprawdę zajebiście, chociaż chyba Caitlyn bała się wyjśćia ze swojej strefy komfortu, a teraz na każdym kroku to robiła.
Wsiadły do auta i ruszyły w kierunku podanym przez nienajomą, która nawet nie chciała podać swojego imienia. Cait to chyba faktycznie nie pwoinna ufać nieznajomym i teraz powinna zawrócić na swoją znaną dzielnicę i tam zostać.
z/t x2

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „King County District Court”