WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Nieosiągalny- Odparła odruchowo odrywając spojrzenie od kobiety. Przez chwilę przyglądała sie obrazkowi wiedząc, że nigdy nie będzie jej dane czegoś podobnego zobaczyć ani doświadczyć tak samo jak tego co widziała w tym domu. Wszystko, to było poza jej zasięgiem. Już dawno pogodziła sie z losem, jaki odziedziczyła po matce oraz poprzez własne wcześniejsze wybory. Wiedziała, że urodziła się tutaj i tutaj umrze wcześniej czy później, lecz biorąc pod uwagę jej tryb życia, to raczej szybciej. Skrzywiła się nieznacznie w chwili gdy uzmysłowiła sobie, że nigdy nie opuszczała tego miasta. Nie widziała tych wszystkich pięknych miejsc i jedyne, co znała, to bród, szarość miasta oraz ulice, na jakich można było spodka jedynie śmieci wiecznie tam zalegające. W sumie rzadko kiedy opuszczała własną dzielnicę. Tam czuła sie dobrze. Na tyle by móc przeżyć, a teraz? Teraz mimo spokoju czuła sie nieswojo. Ten przepych ją osaczał i podświadomie czuła się tutaj naprawdę źle. -Czemu?- powtórzyła głucho odwracając spojrzenie od obrazka, jaki mimo wszystko był magnetyczny w swojej prostocie. -Spójrz tylko. To jest Twój świat, a nie mój. Ja tutaj nie pasuje. Proste.- Wyjaśniła podnosząc się, z miejsca, by obejść mebel, na jakim wreszcie usiadła ciężko. Westchnęła cicho przez chwilę wahając się, czy ma jeść czy nie. Z jednej strony chciała rzucić się na posiłek, lecz z drugiej nie powinna. Zasadniczo nie powinno jej tutaj być. Nigdy, a mimo wszystko była. Niepewnie wyciągnęła dłoń w stronę posiłku. Widać było, że się waha. Jednak instynkt przeżycia robił swoje i koniec końców skapitulowała. -A czy, to ważne? Przecież dobrze wiesz, że jeszcze chwila i zniknę z tego domu. Wszystko wróci na prawidłowe tory i tyle. - jakoś udało sie jej prześlizgnąć nad odpowiedzią odnośnie imienia. Zresztą jak powiedziała nie było, to ważne. Ich drogi się rozejdą, a każda wróci do swojego zwykłego trybu życia, w jakim nie trzeba będzie pamiętać imienia osoby, z przeszłości. Zapadła chwila ciszy przerywana jedynie odgłosami, z telewizora, chrapaniem zwierzaków. Wszystko, to zdawało się być surrealistyczne na tyle by przynajmniej jedna, z nich nie mogła dalej tak siedzieć. Niby przywykła do ciszy i milczenia, lecz w tej chwili była ona czymś, czego nie mogła znieść. -Po co mi pomogłaś?- Spytała w chwili, gdy cisza wymuszona posiłkiem nie mogła być już przeciągana, a ciekawość brała górę nad rozsądkiem. -Urozmaicasz sobie tak swoje uporządkowane życie czy po prostu jesteś jakaś dziwna?- Pytanie, jakie zadała nie brzmiało jakoś dobrze, lecz nie potrafiła inaczej sformułować swoich myśli, jakie zaczynały się jej plątać w głowie. Wszystko, to spowodowane było skołowaniem, zmęczeniem oraz ciekawością jaka zagościła na jej twarzy w chwili, gdy obróciła sie bokiem tak, iż mogła ułożyć głowę na oparciu kanapy, dzięki czemu bezkarnie mogła wpatrywać sie w tą dziwną kobietę. Tak przyglądała się jej bezczelnie olewając telewizję oraz przepych ja otaczający. Skupiła na niej resztkę swojej uwagi nie wiedząc właściwie czemu. Po co chciała znać odpowiedź? Znała się przecież na tyle, by wiedzieć, że żadna nawet najszczersza nie usatysfakcjonuje jej, a tym bardziej teraz gdy zaczęła zastanawiać się ile czasu tutaj już spędziła, a czas był słowem kluczem. Musiała przecież rano pojawić się w pracy, bo inaczej znów będzie miała problemy.

autor

-

Awatar użytkownika
46
0

sędzia

King County District Court

sunset hill

Post

To nie był widok nieosiągalny. Wystarczyło się postarać i mógłby być osiągalny jak każdy inny wyjazd. Caitlyn nie musiała się już na stare lata starać coś osiągnąć. Zrobiła to, a teraz powoli zaczyna się z tych wszystkich małych rzeczy cieszyć, bo na to zasługuje.
-Jak ty strasznie rozdzielasz wszystko na twoje, moje. Każdy pasuje do każdego miejsca tylko trzeba chcieć do takiego przynależeć - wzruszyła ramionami. Tak, widziała przecież akta kobiety, która teraz siedziała obok niej. Czytała jakie paskudne życie miała i szczerze współczuła, że dziecko mógł spotkać tak parszywy los. Jednak... nie do końca kojarzyła kobietę i chociaż miała pewność, że kiedyś się na nią natknęła to jednak nie potrafiła powiedzieć kiedy. Zresztą przeszłość nie powinna nas definiować. Sama była pokrzywdzona, może w mniejszym stopniu ale jednak. -Ważne - odparła krótko -Chcę wiedzieć kto zdecydował się bronić psów i mnie - rzuciła. Nawet jeśli się rozejdą w swoje strony i tak naprawdę nigdy więcej nie przyjdzie się im spotkać to jednak naprawdę chciała znać niewiasty, która bezmyślnie dała sobie wbić nóż i trzeba było ją zszywać. Zamilkła na chwilę próbując się skupić na tym co leciało w telewizji. Niestety ta sztuka jej się nie udała kompletnie za dużo myśli. Próbowała logicznie ogarnąć fakt, że kobieta działała na nią w jakiś dziwnie pokręcony sposób, którego nie rozumiała. Zdecydowanie będzie miała nad czym myśleć kładąc się do łóżka.
-To pomoc osobie potrzebującej jest według Ciebie urozmaiceniem sobie życia? - uniosła brew spoglądając na towarzyszkę. Czy ona uważała, że jest traktowana jak fajna lalka, którą trzeba wykąpać, nakarmić, ubrać i można wyrzucić? Jeśli tak to była w wielkim błędzie. Caitlin Hirsch była osobą, która pomaga ludziom bez względu na to jak się zachowują i co robią. Jeśli potrzebują pomocy to pomoże -Kompletnie nie rozumiem twojego nastawienia gdzie świat wydaje się być przeciwko tobie - usiadła w takiej pozycji by móc w pełni przyglądać się swojej wieczornej towarzyszce, która miała naprawdę śliczne oczy tak swoją drogą. -To, że jestem jak to młodzi mówią przy kasie, wcale nie znaczy, że jestem pustą i zapatrzoną tylko w siebie i swoje potrzeby kobietą - wyrzuciła z siebie nawet nie bardzo wiedząc dlaczego to zrobiła. Przecież wszyscy dookoła, którzy nie mieli z nią styczności właśnie tak ją oceniali. Skąd nagle chęć i próba zmienienia swojego wizerunku i to przed kimś kogo więcej na oczy nie zobaczy.

autor

-

Awatar użytkownika
31
175

mechanik

Chuck's Auto Repai

south park

Post

-Każdy ma swoje zboczenia- Odparła nawet nie starając się ukryć rozbawienia, jakie zagościło w jej spojrzeniu. Cóż ją tak bawiło? Ano zmiana nastawienia tej tutaj. Starała się w jakiś sposób usprawiedliwić, wyjaśnić? Po cholerę? Nieważne. Skoro już tak się zachowuje, to czemu nie wyjaśnić jej tego jak działa ten świat? Miała ku temu odpowiedni moment. -Widzisz cukiereczku świat nie jest czarny ani biały. Wprost przeciwnie jest paskudnie szary i nieważne co wybierzesz, to i tak będziesz potem żałować. I nie wciskaj mi kitu, o braku różnic. Od dziecka je widzę.- Zamilkła na chwilę nieudolnie maskując ziewnięcie lecz mimo wszystko nadal wpatrywała się w jej twarz walcząc, z ciążącymi powiekami oraz wszechogarniającym zmęczeniem. -Żyjesz w swoim pałacu mając wszystko, co chcesz na wyciągniecie ręki. Nie wiesz jak, to jest...- Mówiła coraz ciszej i wolniej, pomimo iż chciała jej wykrzyczeć całą prawdę, o kłamstwie, w jakim żyje. Chciała zrobić wiele rzeczy, lecz była jedynie człowiekiem, jakiego dopadło życie i nie wiedząc kiedy opadła w ramiona snu, jakie otaczały ją już od paru minut, godzin? Nieważne. Usnęła z lekko uchylonymi wargami wyglądającymi tak jakby były gotowe wypowiedzieć ostatnie oskarżenie, a mimo wszystko można było odnieść wrażenie, że w tej chwili jest niewinna i bezbronna. Jednak czy oby na pewno tak było? Czy można było jej wierzyć nawet teraz? Caitlyn nie miała prawa wiedzieć, że na co dzień sen dziewczyny bywa przerywany i płytki. Wręcz czujny. Teraz jednak padła niczym dziecko spędzające cały dzień na szaleńczych zabawach i nic ani nikt nie był w stanie jej obudzić. Może, to i dobrze? Sędzina przecież właśnie zyskała spokojny wieczór i nie będzie musiała już znosić jej zachowania. Była wreszcie wolna we własnym domu, o ile można było tak nazwać całą tą dziwną sytuację. A może się mylę? Jedno było pewne. Prędzej czy później trzeba będzie pozbyć się tego mało chcianego gościa.

autor

-

ODPOWIEDZ

Wróć do „34”