WAŻNE Wprowadzamy nowy system pisania postów/tworzenia tematów w lokacjach. Prosimy o zapoznanie się instrukcją i stosowanie nowego wzoru. Więcej informacji znajdziecie tutaj!

Subfora zostały podzielone na 4 główne działy, oto orientacyjny zakres lokacji, które mogą się w nich znaleźć:
- strefa miejska - ulice, parkingi, tereny zielone, parki, place zabaw, zaułki, przystanki, cmentarze
- usługi - sklepy, centra handlowe, salony kosmetyczne, pralnie, warsztaty
- kultura i instytucje - galerie, muzea, teatry, opera, domy kultury, centra społeczne, urzędy, kościoły, szkoły, przedszkola, szpitale, przychodnie
- życie towarzyskie - restauracje, kawiarnie, kluby, kręgielnie, puby, kina

Dodatkowo w dzielnicach znajdziecie subfora większych firm albo ważnych dla forum i postaci lokacji, np. szczególne kluby, uniwersytet, czy restauracje.

INFO W procesie przenoszenia forum na nowy silnik utracone zostały hasła logowania. Napiszcie w tej sprawie na discordzie do audrey#3270 lub na konto Dreamy Seattle na Edenie. Ustawimy nowe tymczasowe hasła, które zmienicie we własnym zakresie.

DISCORD Jesteśmy też tutaj! Zapraszamy!

UPDATE Postacie chcące uzupełnić swoją KP o nowe treści w biografii mogą skorzystać teraz z kodu update w zamówieniach.

ODPOWIEDZ
your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

alternatywna rzeczywistość #3

Styczeń 2024, Crystal Mountain, stan Waszyngton
style

Noworoczny wyjazd był planowany już od kilku dobrych tygodni, mimo to w ostatniej chwili wykruszyły się aż trzy osoby. Do drewnianego domku w Crystal Mountain dotarli więc tylko we czwórkę – Stella i jej chłopak Harry, a także Laura i Maeve. Domek przystosowany dla ośmioosobowej grupy przy połowie ekipy okazał się całkiem spory, w dodatku Hirschówna i Reyes mogli cieszyć się własnymi pokojami. Trzy dni spędzone na stoku narciarskim było sporym wysiłkiem dla osób, które uprawiały ten sport jedynie sezonowo. Natomiast wieczory poświęcone przygotowaniu drinków z nowych przepisów, wypełnione długimi rozmowami, oglądaniem seriali, czy graniem w planszówki, wcale tej kondycji dobrze nie robiły. Mimo wszystko dawali radę spędzić kilka godzin na mrozie, dogrzewając się gorącą czekoladą albo grzanym winem.
Czwarty wieczór okazał się wolny, bo Stella i Harry postanowili udać się randkę tylko we dwoje, wybierając się jakiejś restauracji znajdującej się w okolicach resortu. Laura wykorzystywała te godziny spokoju, robiąc to, co naprawdę lubiła robić, gdy wyjeżdżała w góry. Przykryta ciepłym kocem, siedziała na kanapie niedaleko kominka, w dłoni trzymała niedawno zaczętą książkę, a na stoliku obok stała gruba kryształowa szklanka wypełniona aromatycznym grzańcem, w którym pływały kawałki pomarańczy. Specjalnie na tę okazję przygotowała wcześniej składniki i półprodukty, by na miejscu je tylko łączyć i nie musieć marnować czasu na przygotowania.
Nie miała pojęcia, co robił Maeve, ale gdy Stella i Harry wychodzili, on szedł do swojego pokoju. Dzięki słuchawkom w uszach, w których leciała właśnie jakaś klimatyczna playlista, kompletnie odcięła się od świata. W tym momencie liczyła się tylko ona, ciepło bijącego od kominka, słodkie wino oraz książka, która była wyjątkowo lekka, a pożyczyła ją jej koleżanka, polecając jako przyjemną obczyjówkę na taki wyjazd. Książka okazała się romansem, co jednak Laurze nie przeszkadzało, bo była jedyną książką, którą zabrała.
  • Nawet nie zauważyła, gdy w pokoju pojawił się Maverick. Dopiero po chwili zorientowała się, że stoi pod oknem, przyglądając się jej uważnie.
    – Laura… – usłyszała swoje imię, cicho i miękko wybrzmiewające z jego ust.
    – Maeve. – uniosła spojrzenie, dostrzegając, że uśmiecha się do niej delikatnie. Zbliżał się do niej powoli, nie odrywając od niej wzroku. Odłożyła powoli książkę na stolik i usiadła, opierając się o kanapę, cały czas go obserwując. Uniosła pytająco brew, gdy usiadł obok niej. Nieco za blisko. Zdecydowanie za blisko. Ujął brzeg koca, który ją zakrywał i odsunął go, odsłaniając jej ramiona, po chwili dłonią przesuwając po jej przedramieniu.
    – Maeve… – wymamrotała cicho, bo był tak blisko, że nie wystarczyłby jedynie szept. Przesunęła spojrzeniem po jego dłoni, a potem wróciła do jego twarzy. Wyglądał tak spokojnie, a jednocześnie tajemniczo. – Lauro… – jego szept był tak przyjemny, a jej imię tak słodko brzmiało w jego ustach. Nerwowo oblizała wargi, na których ułożył palec. Opuszkiem delikatnie obrysował jej dolną wargę, w końcu ujmując jej podbródek i przysuwając się do niej, by ją pocałować. Wstrzymała oddech, czując jego ciepłe usta.
– Laura! – tym razem jej imię wydało się głośniejsze i bardziej stanowcze. Nie brzmiało już tak, jak przed chwilą.
Geez… co?! – ocknęła się nagle, książka spadła z jej kolan na ziemie, a ona szybko się uniosła, spoglądając na Reyesa. Maeve znów stał przy kanapie i patrzył na nią. Tylko jego wzrok różnił od tego, który… sobie wyśniła. Cholera. Miała nadzieję, że nie mówiła przez sen.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Z niemałym rozczarowaniem przyjął informację, że dwie koleżanki Stelli w ostatniej chwili poinformowały ich, że nie przyjadą, bo są chore. Należało nadmienić, że to były bardzo ładne koleżanki, przez co Reyes naprawdę liczył na ich obecność, a tu został wykiwany w ostatniej chwili. Miał być on, Stella ze swoim, pożal się Boże, pizdrykiem i Hirschówna. Ta przeciętna, mdła Hirschówna.
Cu-do-wnie.
Strzelenie sobie w tym momencie wydawało się całkiem interesującą opcją.
Pożegnał Stellę i jej fagasa, kiedy wychodzili, krótkim hasłem, żeby nie „ruchali się za głośno”, kiedy wrócą, bo pewnie będzie próbował wtedy spać, a potem faktycznie oddalił się do swojego pokoju, żeby zająć się sobą. Jakkolwiek zabić ten czas tutaj. Co innego miał do roboty? Socjalizowanie się z Hirschówną odpadało, przynajmniej na trzeźwo. Mógł na przykład zadzwonić do…
Och, nie mógł. Miał rozładowany telefon, o czym uświadomił sobie, gdy ten nie odpowiadał na żaden z dwóch przycisków. Po serii przekleństw zabrał się do poszukiwań i szybko zdał sobie sprawę, że kabla namierzyć nie mógł. Istniało prawdopodobieństwo, że Stella go sobie pożyczyła bez pytania i nie oddała. Co znaczyło, że będzie musiał przeszukać dom.
W międzyczasie, szabrując parter, uznał, że nie ma nic do stracenia, więc zapyta tej, pożal się Boże, marzycielki na fotelu, czy przypadkiem tej zakichanej ładowarki nie widziała. Dziewczyna mu nie odpowiedziała. Więc wywołał ją raz, nieco głośniej. Potem drugi.
Aż w końcu huknął do niej, a ta w końcu zareagowała.
Sięgnął do jej twarzy, by wyciągnąć jej z uszu słuchawki, które utrudniały mu komunikację z nią od samego początku. Nie mógł wiedzieć, że dziewczyna po prostu odpłynęła nad książką – z jego perspektywy mogła wyglądać na po prostu – zasłuchaną.
Pytałem, czy widziałaś moją ładowarkę – powtórzył, lustrując ją przy tym uważnym spojrzeniem, oceniając przy tym jej stan. – Co ty? Popiłaś już, że nie wiesz, co się dookoła dzieje? – spytał półżartem, a półserio. Pokręcił zaraz głową, jak gdyby chcąc jej zasygnalizować, żeby jednak nie odpowiadała na to pytanie. On odpowiedzi udzielił sobie sam – ta grzeczna pannica przecież nie potrafiła się nawet upić.
Schylił się, by podnieść upuszczoną przez nią wcześniej książkę.
Co czytasz? – zapytał, by później, nie czekając na odpowiedź, obejrzeć okładkę, a później przeczytać blurb z tyłu. W miarę czytania unosił się jego prawy łuk brwiowy, aż w końcu wyjrzał zza tomiszcza na dziewczynę. – Och, no tak. Czego innego mógłbym się po tobie spodziewać niż takiej tandety? – wypalił, wywracając oczami, jednocześnie rzucając nieostrożnie książkę na pobliski stolik. – Nudna Hirsch z nudnym romansidłem. Przecież to takie oczywiste. – Uśmiechnął się kpiąco do niej, lustrując ją spojrzeniem.
Hirsch od początku wydawała mu się dziwna. Początkowo nawet nie zwracał na nią uwagi, bo była dla niego zbyt mdła, ale nie mógł nie zauważyć, że dziewczyna wykręca za nim szyję, ilekroć przewijał się w pobliżu. Tego, że jakimś cudem znajdowała się zawsze tam, gdzie on – na każdej imprezie czy wspólnym wyjściu ze znajomymi, z którymi nawet nic jej aż tak nie łączyło też nie mógł przeoczyć. Reyes nie był głupi, zrozumiał dość szybko, co się działo. Dodatkowo, mimo wszelkich ostrzeżeń ze strony Stelli, rodem z filmu dla nastolatków, czyli „jeśli jej coś zrobisz, to skręcę ci kark”, od pewnego czasu planował jak bardzo… zdesperowana mogłaby być. I czy miała jakieś resztki godności, bo czasami poddawał ów fakt w wątpliwości. Tym bardziej, że od zawsze był nieprzyjemny w stosunku do niej, a mimo to… trzymała się blisko.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Prawdą było, że z całej paczki wybierającej się na weekend w góry, Laura była ta najmniej przebojową. Nie tylko dlatego, że nie pozwalała się poznać od tej strony, ale również dlatego, że ich koleżanki lubiły być w centrum uwagi. Nie przeszkadzało jej to, dzięki nim mogła unikać bezsensownych rozmów, a także spojrzeń nachalnych typów. Josie i Maze były otwarte, wygadane, a tłum je uwielbiał. Choć nie zawsze do końca wiedziały o czym mówiły, mówić bardzo lubiły. Dlatego też ich choroba wcale Laury nie zmartwiła, można by powiedzieć, że ich nieobecność zapewniała jej spokój, którego pragnęła. Stellę znała od dziecka, była jedyną osobą, której przebojowość akceptowała i naprawdę lubiła. Do gustu przypadł jej również Harry, który próbował nadążać za swoją wiecznie uśmiechniętą połówką. Lubiła z nim rozmawiać, bo jako jedyny w towarzystwie miał cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Maeve za to był tym, który nie wiedzieć czemu, od dłuższego czasu krążył po głowie Laury niczym postać z jakiejś wyjątkowo dobrej książki, której charakter dopowiedziało się nieco samemu, idealizując ją w głowie. A to wszystko dlatego, że o ile Reyes wyglądał naprawdę dobrze, tak charakter miał paskudny. Hirschówna sama się sobie dziwiła, że w ogóle chce przebywać w jego towarzystwie.
Spojrzała na niego nieco zaskoczona i zdezorientowana, gdy usiadł tak blisko i wyciągnąłem dłoń, by wyjąć słuchawkę z jej ucha. – Nie. – odparła krótko na jego pytanie. Gdyby nie rozrzucał wszędzie swoich rzeczy, to zapewne teraz by jej nie szukał, tę uwagę postanowiła jednak zachować dla siebie. – Zasnęłam. – wytłumaczyła, ignorując komentarz na temat jej picia. Miała słabą głowę, niewiele mogła w siebie wlać, do tego nie przepadała za alkoholem, także lampka wina w zupełności jej wystarczała. Zwłaszcza że ostatnie dni były naprawdę intensywne.
Wyciągnęła rękę, chcąc podnieść z ziemi książkę, jednak Maeve ją ubiegł. Nie zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie, gdy huk spadającej na stolik książki sprawił, że się wzdrygnęła. – Hej, to pożyczona książka! – obruszyła się. Nie mogła przecież komuś oddać wygniecionej albo popsutej książki. Taką tandetę Laura czytała może raz w roku, zwiedziona recenzjami koleżanek, które wychwalały ten właśnie gatunek, później nacinając się na mierne opisy i lekko żenującą fabułę. Nie zabrała ze sobą nic innego, więc nie mógł jej spotkać z czymś ambitniejszym. Nie spodobała się jej jednak jego ocena. Zmarszczyła czoło, przyglądając się mu uważnie, gdy tak rzucał przykrymi słowami w jej kierunku.
– Och, czyli spodziewasz się po mnie, że czytam samą tandetę? – uniosła pytająco brew, trochę tym zaskoczona. Był chyba jedyną osobę, która tak o niej myślała. Może i nudę można było Laurze zarzucić, jednak poziom czytanych przez nią książek był wysoki. Miała pecha, że ta jedna wcale tego nie potwierdzała.
– Ciekawe, co takiego ty ostatnio czytałeś. I kiedy. – odparła nieco złośliwie, nie mogąc się powstrzymać. Jej bracia nie raz jej dogryzali, nauczyła się im odpowiadać.
– Skoro jestem nudna, to możesz już sobie iść, zamknąć się w swoim nienudnym pokoju, sam. – odparła cicho, poprawiając na stoliku książkę. Niewiele miało sensu to, co właśnie powiedziała, ale nie miała ochoty z nim rozmawiać, skoro nazywał ją nudziarą. Nie była nudna. Nie znał jej. I zdążyła zauważyć, że poznać nie chciał. A Stelli najwidoczniej nie wierzył, gdy opowiadała o tym, co nietypowego dla siebie zrobiła Hirschówna.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

Nie byłoby problemu, gdyby nie ta ładowarka. Każde z nich siedziałoby w swoim kąciku, nie wchodzili by sobie w drogę i pewnie tak upłynąłby ich wieczór. Tymczasem los postanowił nieco zaszaleć i wepchnąć jedno na drugie. Nie dosłownie. A przynajmniej nie teraz!
Nieprzyjęty tym, że traktował bez należytej ostrożności cudzą własność, dokładniej nawet nie Laury, a osoby nieznanej, skrzyżował ramiona na torsie, utkwiwszy spojrzenie ciemnych tęczówek w dziewczynie.
Wzruszył też ramionami, chyba chcąc jej dać do zrozumienia, jak mało go to obchodziło, że wolumin był pożyczony.
I skoro już o tandecie mowa…
Patrząc po tobie i tym, jaka jesteś, to tak. Zdecydowanie – odpowiedział, przeczesując palcami włosy. — No przestań, Laura. Spójrz na siebie. Spójrz na ten sweterek. – Złapał za kawałek wspomnianego przez siebie ubrania, które miała na sobie. – Przeuroczy – rzucił prześmiewczo, wypuszczając spomiędzy palców materiał. – Po babci? – dopytał.
Specjalnie zignorował jej pytanie o czytanie. Czytanie było dla tych, którzy mieli czas na to. On go nieszczególnie miał, zwykle zajmował się, jakby to określił sam, ciekawszymi rzeczami. Nie spuścił jednak z niej wzroku, w kąciku ust mając tlący się, złowróżbny uśmiech. Nie wstydził się tego, że nie czytał. Miał zbyt wybujałą pewność siebie i mniemanie o sobie, żeby można było mu dociąć czymś takim.
Zwłaszcza, jeśli było się takim smutnym kujonem jak Laura!
Nie przejął się też absolutnie jej kolejnymi słowami. Nie wziął ich na poważnie, w tym momencie zaczął się dobrze bawić, robiąc to, co zwykle dawało mu radochę – nękając innych. W tym wypadku po prostu Laurę. Wcześniej nie miał za bardzo ku temu okazji, zwykle się mijali, a na wspólnych wyjściach i imprezach wolał zajmować się czymkolwiek innym niż nią. Teraz wydawało się to być całkiem interesującą rozrywką. Aż zaczął żałować, że wcześniej faktycznie nie poświęcał jej czasu.
Mam lepszy pomysł – odpowiedział po krótkiej chwili. Jakoś wracać do siebie mu się odechciało, a i o ładowarce zapomniał. – Co ty na to, żebyśmy zrobili coś, teraz uważaj bo to słowo może być dla ciebie nowe: fajnego? – zagadnął, spoglądając na nią uważnie. Do pakietu załączył swój firmowy, filuterny uśmiech półgębkiem. – Masz na tyle odwagi w sobie, hm? – Jakby się zgodziła to może on faktycznie przestał się nudzić. A może i życia by się nauczyła! Bo oto Maverick był zdania, że Laurze trzeba było pomóc zacząć żyć. Jakże szlachetnie z jego strony.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Nie byłoby problemu, gdyby Maeve został w domu. Przecież jego też mogła dopaść grypa i rozłożyć na cały tydzień, sprawiając, że nie pojedzie w góry. Mógł też udawać, że jest chory, jeśli nie chciał nigdzie jechać w obecnym składzie. Laura doskonale by sobie ze Stellą i Harrym poradziła.
– Och, oczywiście, bo ty tak dobrze wiesz, jaka jestem. – wetchnęła, wywracając ciemnymi ślepiami. Momenty, kiedy Maeve się odzywał, były tymi momentami, które utwierdzały ją w przekonaniu, że jej aktualne zauroczenie jest absolutnie fatalne. Nie wiedział, że była najlepsza na roku, nie miał pojęcia ilu przyjaciół miała, na ilu imprezach wbrew pozorom była, ilu chłopakom się podobała, bo nie zależało im na krótkich spódniczkach i pustych słowach, a rozmowach na poziomie, czy że na swoim związkowym koncie miała nawet relację z nauczycielem. Tego ostatniego nie wiedziała nawet Stella.
– Dokładnie, po babci. – powtórzyła kpiąco, robią podobną do jego minę. Był vintage, upolowany w jej ulubionym sklepie, 100% wełny merino. Reyes się nie znał, nosił jak bohater jakiegoś serialu dla nastolatków, w dodatku zawsze na czarno, jakby mu zostało po fazie na bycie emo. Laura miała swój styl, bardzo unikatowy. Do tego przyjazny dla środowiska, bo przeważnie wybierała ubrania z drugiej ręki. A co takiego Maeve robił dla ich planety? To była kolejna rzecz, której mogła się po nim spodziewać. Zapewne, gdyby nie udawał twardziela, to w knajpach piłby sok przez plastikową słomkę. Musiała co jakiś czas robić w głowie taką listę rzeczy, które powinny ją do niego zniechęcić. Punktów było naprawdę wiele, nic jednak nie mogła poradzić, że sprawiał, że działał na nią tak, jak zdecydowanie nie powinien.
Uniosła spojrzenie na jego twarz, gdy z jego ust padła propozycja.
Fajne nowym słowem? Musisz mieć naprawdę ubogi zasób słów, Maeve. – odparła, próbując trzymać nerwy na wodzy. Wiele jego komentarzy po prostu ignorowała, ale zaczynał przeginać. Był dupkiem i bez względu na to, czy się jej podobał, miała jakieś granice tolerowana go.
– Myślę, że coś innego jest fajne dla ciebie i dla mnie, więc raczej podziękuję. – wzruszyła lekko ramionami, udając, że nie jest zainteresowana jego propozycją. Naprawdę nie była. Nie zamierzała dać się w ciągnąć w jego dziwną grę.
– Nie muszę ci niczego udowadniać, nie muszę też udawać, że jestem odważna. – przyznała szczerze, sięgając po swoją książkę. Nie była odważna, nie zależało jej na przeżywaniu przygód, nie zamierzała też robić z siebie idiotki, na co najwyraźniej Maeve liczył.

autor

oh.audrey

Awatar użytkownika
0
0

-

Post

 Nie miał zbyt wielu okazji, by poznać lepiej Laurę. Na dobrą sprawę: ocenił książkę po okładce. Sklasyfikował ją jako typową kujonicę, którą wolał sobie odpuścić, bo te takie stereotypowe mole książkowe to nawet się dobrze bawić nie potrafiły. Był zdania, że Hirschówna nie wiedziała czym jest impreza, a po powąchaniu alkoholu już się przewracała, całkowicie nawalona. Wszystko musiała mieć zaplanowane, do wszystkiego podchodziła ostrożnie, wszystko analizowała i musiała przemyśleć. Hasło spontaniczność nie istniało w jej słowniku.
 Zupełnie jak fajne.
 – Dla ciebie ewidentnie nowym – odparł, nieprzejęty jej zaczepką, w której sugerowała, że to on miał ubogi zasób słów. Czy Laura w ogóle rozumiała znaczenie tego konkretnego? On był zdania, że zdecydowanie nie. A nawet jeśli – nie potrafiła faktycznie się do niego zastosować. Hirschówna była nudna jak flaki z olejem, zdecydowanie za grzeczna. Taka stereotypowa kujonka – tak ją postrzegał. Zwykle nie pojawiali się na tych samych imprezach, bo Reyes miał ciekawsze rzeczy do roboty. Jak na przykład zaczepianie się z Josie i Maze. Naprawdę się cieszył na ten wyjazd, mogło być ciekawie, ale zamiast koleżanek, które faktycznie go interesowały, dostał ją. Laurę.
 Westchnął, niczym zmęczon-umęczon, słysząc jej kolejne słowa. Zdecydowanie jego fajnie i jej fajnie były różne w interpretacji. Rozstrzelali się w zainteresowaniach i upodobaniach, a przez to Hirschówna nie wydawała mu się w żaden sposób interesująca. Przynajmniej tak sobie powtarzał, bo teraz jakoś nadmiernie się nią interesował. Poświęcał jej zdecydowanie zbyt wiele czasu jak na kogoś, kto miałby go nudzić. To była kwestia skrajnego znużenia i desperackiego poszukiwania rozrywki. Najlepiej jej kosztem.
 – No daj spokój, Laura – powiedział, podchodząc bliżej niej, zatrzymując się na pograniczu strefy osobistej, której nie powinno się ot tak naruszać. Opuścił na nią spojrzenie, jednocześnie uśmiechając się firmowo półgębkiem – Nie chciałabyś poznać mojej definicji dla określenia fajne? – spytał, wyciągając jej książkę z rąk, by odrzucić ją za siebie, coby plasnęła na sofie. Mogła o woluminie zapomnieć, bo nawet gdyby chciała po niego podejść, to i tak zastąpiłby jej drogę samym sobą. – Ja jestem zdania, że byłbym w stanie cię sporo nauczyć. – I chociaż raz nie byłabyś taką sztywniarą pozostało przez niego niewypowiedziane, a dodane w myślach. – A ty chyba lubisz się uczyć, co? Powinnaś w takim razie być otwarta na nowe doświadczenia.
<link rel="preconnect" href="https://fonts.googleapis.com"><link rel="preconnect" href="https://fonts.gstatic.com" crossorigin><link href="https://fonts.googleapis.com/css2?famil ... splay=swap" rel="stylesheet"><style>.mr1 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:15px 0px 0px 0px;} .mr11 {width:150px; box-shadow: 0px 0px 4px #111111; border-radius:0px 0px 15px 0px;} .mr2 { width:290px; background-color: white; opacity:0.24; height:20px; margin-top:-40px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8.5px; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.9; } .mr3 { width:290px; margin-top:-22px; padding-left:5px; padding-right:5px; padding-top:2px; padding-bottom:2px; font-family: arimo; font-size:8px; line-height:100%; color:black; text-transform: uppercase; letter-spacing:0.3; position:relative; opacity:0.95;}</style><center><img src="https://64.media.tumblr.com/b852d7a5bfc ... 1_250.gifv" class="mr1"><img src="https://64.media.tumblr.com/5cf9012e07c ... o9_250.gif" class="mr11"><div class="mr2"></div><div class="mr3">Love me or hate me<br> Either way <b>I'm on your mind</b></div></center><br>

autor

your mistaken if your thinking that I haven't been called cold before
Awatar użytkownika
21
176

studentka architektury

kawiarnia Liberte

belltown

Post

Jak bardzo znudzony musiał być Reyes, że do jego głowy wpadł pomysł, by podręczyć Laurę? Nie miał koleżanek, do których w tym momencie powinien pisać nieprzyzwoite wiadomości? Fakt, padł mu telefon, ale na pewno mógł sobie znaleźć jakieś inne zajęcie, byleby jak najdalej od niej! Co najwyżej na tyle niedaleko, by od czasu mogła na niego zerknąć, trzymając się swojej własnej wizji jego osoby, bo jak kolejny raz się przekonywała, w rzeczywistości wiele mu brakowało.
– Mhm. – mruknęła tylko, próbując nie dać się mu sprowokować. Była od niego mądrzejsza, potrafiła samodzielnie myśleć, a żadne zaczepki nie powinny robić na niej wrażenia. Podobne metody stosowali jej starsi bracia, więc nie było możliwości, by się na to nabrała.
Gdyby była tak nudna, jak uważał Maeve, pewnie nie pojechałaby z nimi na ten wyjazd w góry. Pewnie nie spędziłaby kilku dni na stoku, nie poznała kilku nowych osób, nie przegadała całych wieczorów ze Stellą i Harrym. Oczywiście dla niego zupełnie inne rzeczy i osoby nie były nudne, jednak… co było ciekawego w osobach, które były takie same, jak cała reszta? Czym wyróżniały się Josie i Maze, skoro czasami trudno było je rozróżnić? Dlaczego fajne były studenckie imprezy, skoro każdy był na nich tak samo pijany i nieświadomy tego, co się wokół niego dzieje? Jak można było chcieć rozmawiać z kimś, kto do opowiedzenia miał jedynie historię o tym, ile wypił na ostatniej imprezie albo jak źle leżą nowe jeansy koleżanki? Przecież to było smutne.
– Ty daj spokój. – odparła cicho, przyglądając się mu bardzo uważnie. Miała ku temu świetną okazję, bo stał naprawdę blisko. Na szczęście nie na tyle blisko, by ją to krępowało. Jeszcze. – Nie bardzo. – krótko odpowiedziała na jego pytanie i pokręciła głową. Wiedziała, co robił i nie zamierzała dać się w to wciągnąć. – Maeve! – uniosła się, gdy rzucił książką. Zacisnęła usta i nie ruszyła się z miejsca, czekając, aż sam się w końcu oddali. Josie albo Maze od razu wykorzystałyby sytuację i sprowokowałaby go do tego, by zastąpił im drogę. Zaczęłyby się głośno śmiać, próbując się z nim siłować. Byłaby to świetna okazja, by być blisko niego. Laura jednak nie była zainteresowana poznawaniem jego definicji słowa fajnie. Jego fajnie było dalekie jej. Jego fajnie nie mogło się jej spodobać. Tego się trzymała.
– Ciekawe. – odparła, siląc się na uśmiech. – Czego takiego mógłbyś mnie nauczyć, Maeve? – uniosła pytająco brew. – Ah, a jednak coś o mnie wiesz. Chętnie posłucham, jakie to nowe doświadczenia masz na myśli. – przyglądała mu się, czekając na odpowiedź. Trochę była ciekawa, co według chłopaka faktycznie było fajne, czym próbował ją skusić, i jaką absurdalną rzecz próbował jej wcisnąć. Miała swój rozum, więc namawianie jej niewiele mogło dać, niemniej jednak skoro on mógł sobie z nią pogrywać, ona mogła chwilę poudawać zainteresowaną.

autor

oh.audrey

ODPOWIEDZ

Wróć do „Alternatywna rzeczywistość”